wtorek, 5 sierpnia 2025

Czytnik Inkbook Solaris, czyli co zrobić, by czytać więcej!

Jak czytać więcej, jak znaleźć więcej czasu na książki? To podstawowe pytanie, które pewnie zadaje sobie każdy maniak czytelniczy - w końcu co miesiąc na rynku pojawia się tyle nowości, tyle ciekawych tytułów, a nasz czas, który możemy poświęcić na lekturę na co dzień jest bardzo ograniczony. Lista interesujących tytułów rośnie, a my zaczynamy czuć frustrację - nie ma czasu, by czytać to wszystko, nie ma pieniędzy, by kupować tyle książek i nie ma miejsca w domu, by je wszystkie składować (choć pewnie każdy z nas marzy o pokoju pełnym książek, prawda? 😉). Frustracja to jednak bardzo niedobre uczucie, może nawet zniechęcić, by czytać w ogóle. Jak temu zapobiec? Myślę, że rozwiązaniem jest czytnik ebooków.
 

Dzięki lekkości i niewielkim rozmiarom, które idealnie wpasowują się w jedną dłoń, po czytnik dużo łatwiej sięgnąć niż po książkę papierową - można to przecież robić jedną ręką! I w nocy! Bo wyświetlacz ma opcję podświetlania. Dzięki aplikacjom oferującym dostęp do ebooków i audiobooków w ramach abonamentu za równowartość jednej książki papierowej, możemy sięgnąć po tysiące (albo tyle, ile jesteśmy w stanie w miesiąc przeczytać 😉). No i właśnie - tysiące książek w urządzeniu ważącym niecałe 200g - to zdecydowana oszczędność miejsca w mieszkaniu, prawda?
 

Zanim powiecie: dla mnie książka to papier - sama też tak mówiłam! Jeszcze osiem lat temu zarzekałam się, że nigdy książek nie będę czytać w innej formie. Względy ekonomiczne i wygoda dostępności lektury jednak skłoniły mnie do cichych testów i teraz, po latach użytkowania, jasno głoszę - czytnik to dla mnie jeden z trzech najlepszych zakupów życia! Zmienił je na lepsze. I to też przetestowałam - kiedy mój pierwszy model Inkbooka odmówił posłuszeństwa, przez tydzień byłam bez, czytałam w papierze i na telefonie i w tym czasie moje oczy mocno ucierpiały, pod koniec tygodnia bolały mnie już tak, że już prawie nic nie widziałam… Więc tak, bezpieczeństwo dla oka dzięki wyświetlaczowi E ink to nie jest żadne oszustwo, naprawdę czyta się jeszcze bardziej komfortowo niż papier - bo przecież wyświetlacz ma funkcję podświetlenia.
 

Od niecałych dwóch miesięcy, od czerwca, mam u siebie najnowszy model czytnika Inkbook - Solaris, o ekranie 6”, wymiary 154 × 112 × 8,4 mm. To nowość na rynku, premiera z lutego tego roku, więc oprogramowanie do niego ciągle jeszcze dostaje częste aktualizacje, które jeszcze bardziej poprawiają funkcjonalność urządzenia. Rozmiar i waga czytelnika są takie, że można z niego korzystać jedną ręką podczas tak naprawdę każdej czynności - sama czytam w łóżku, na bieżni czy w kuchni, kiedy jedną ręką mieszam łyżką w garnku. Bo małe chwile zebrane w ciągu dnia się kumulują - dzięki minucie tu, pięciu tam, pod koniec dnia jestem już w lekturze książki sporo dalej niż byłam go rozpoczynając.
 

Solaris rozmiarem minimalnie różni się pod modeli poprzednich, w pudełku wraz z nim dołączona jest szybka instrukcja i kabelek (wtyczkę trzeba kupić osobno bądź korzystać z USB komputera - ważne jest, by moc nie była większa niż 15W). Do tego modelu Inkbook oferuje etui Duo otwierane w bok, tak jak książka - etui ma gumowy, przezroczysty tył (widać ładnie kolor czytnika), a przód materiałowy, w różnych kolorach. Aktualnie zarówno na czarnym, jak i niebieskim etui mocno widać odciski palców, ma to być jednak poprawione w przyszłości. Pozostałe kolory podczas użytkowania prezentują się równie dobrze, co po wyjęciu z opakowania. Sam czytnik Solaris dostępny jest w siedmiu kolorach.
 

Z tego sprzętu można korzystać na wiele sposobów - przede wszystkim oczywiście można na nim czytać ebooki w przeróżnych formatach: mobi, epub, pdf to absolutna podstawa. W mobi i epub dostępnych jest wiele opcji ułatwiających czytanie - zmiana wielkości i rodzaju czcionki, marginesów, odstępów interlinii to absolutna podstawa, można też zaznaczać tekst, robić notatki, a także korzystać z tłumacza Google. 

Nowością w tym modelu jest możliwość zamiany tekstu na dźwięk - wystarczy podłączyć przez bluetooth słuchawki.

PDF-y też w tym modelu przeszły zmianę - teraz każdy rodzaj pdf-a można otworzyć w trybie reflow, czyli konwertować tak, by móc dopasowywać czcionkę do swoich potrzeb. To naprawdę duża poprawa w porównaniu do poprzednich modeli - docenią to ci, którzy z tego formatu plików korzystają na co dzień. Niestety przez to pdf-y utraciły możliwość zaznaczania słów i robienia do nich notatek - pozostała tylko możliwość zaznaczenia całej strony (na ten moment, w którym piszę recenzję, nie tracę jednak nadziei, że któraś z kolejnych aktualizacji to poprawi). Ebooki na czytnik można przenieść albo poprzez kabelek z komputera albo poprzez funkcję wysłana ebooka na przypisany do swojego urządzenia mail - łatwo można go znaleźć w ustawieniach, wtedy wystarczy na chwilę włączyć WiFi.
 

Drugim sposobem korzystania z czytnika są aplikacje - najpopularniejsze to Legimi, EmpikGo i Storytel. Sama na razie przetestowałam tylko pierwszą, ale działa sprawnie, aplikacja jest stworzona specjalnie dla tego czytnika, więc nie powinno być z nią problemów. I tu oczywiście jest możliwość dostosowania wyświetlania książki do swoich potrzeb, a WiFi jest potrzebne tylko w chwili przeglądania katalogu i pobierania książek. Przez Legimi, jak i inne aplikacje, można też oczywiście książki słuchać w formie audiobooka.
 
Audiobooki i specjalnie do tego aplikacje to kolejna możliwość, jaką gwarantuje nam ten czytnik. Nie jest to więc już tylko czytnik ebooków, ale i audiobooków! Sama na razie niewiele z tej opcji korzystałam, działa nie aż tak sprawnie jak na telefonie, niemniej jednak różnica jest naprawdę niewielka, więc przyjemnie jest wiedzieć, że i na czytniku jest taka możliwość. Może nawet znajdą się tacy, co będą woleli słuchać książek przez czytnik, a nie przez telefon?


Solaris ma możliwość pobrania na urządzenie naprawdę wielu różnych aplikacji - można na nim czytać prasę, czy korzystać z Google Drive. Można też po prostu wejść w przeglądarkę internetową i pobrać, co się chce - urządzenie jest kompatybilne z Androidem.
 

Samo korzystanie z czytnika jest bardzo intuicyjne. Solaris ma trzy ekrany główne - pierwszy to biblioteczka, w której można układać swoje książki według potrzeb, drugi to statystyki i ostatnie aplikacje, trzeci to szybki dostęp do ustawień. Sam ekran dobre reaguje na dotyk, można się nim posługiwać jak telefonem - klikać, przeciągać palcem, wszystko naprawdę ładnie działa, a czas reakcji jest dużo szybszy niż w poprzednim modelu. Na górnym pasku ekranu są wszystko najpotrzebniejsze funkcje: podświetlenie (zarówno moc, jak i barwa, naprawdę świetna sprawa, do czytania w pełnym słońcu i w najczarniejszą noc!), WiFi, Bluetooth, stopień naładowania baterii i zegar. By wejść w każdą z tych funkcji wystarczy przytrzymać na niej palec.


Poza tym urządzenie zaopatrzone jest w przyciski - po bokach i na dole - służą do przewracania stron i powrotu do poprzedniego ekranu. Na razie trzeba włożyć trochę siły, by faktycznie takim przyciskiem kliknąć (zapobiega to przypadkowym kliknięciom), ale liczę na to, że i to jeszcze w aktualizacjach zostanie poprawione. Z tyłu czytnika jest przycisk wyłączania i usypiania, choć jeśli korzystać się z etui, to jego zamknięcie samo z siebie czytnik usypia.
 

Jak oceniam Solaris w porównaniu do poprzednich modeli?
Pozytywnie, podoba mi się trwałość baterii i poprawienie szybkości reakcji czytnika. Nadal zachwycam się szerokim wachlarzem dopasowania podświetlenia do swoich potrzeb, w tym modelu jestem też bardzo zadowolona z możliwości otwierania każdego pdf-a w formie reflow. Możliwe, że z czasem przekonam się też, by więcej korzystać w niego w formie audio.

Co zmieniło się na minus? Na pewno etui - dla mnie mniej wygodne jest te otwierane na bok, które straciło też tę fajną funkcję bycia stojakiem dla czytnika, jak to było przy etui Yoga. Wydaje się też mniej trwałe – po dwóch miesiącach użytkowania jest już chybotliwe. Brak możliwości zaznaczenia słowa w formacie pdf też mi przeszkadza - trudniej jest zaznaczać cytaty, które wykorzystuję w recenzjach. Brakuje też paska z szacowanym czasem na lekturę, który był tak przydatny w Calypso Plus (recenzja –klik!), a guziki fizyczne powinny jednak po obydwu stronach mieć możliwość przewracania strony i cofania, co jednak mam nadzieję, zostanie jeszcze poprawione.
 

To jednak detale, które zauważam ja, korzystając z czytnika naprawdę intensywnie i przede wszystkim w formacie pdf-ów. Ogólnie czytnik to perełka, coś niesamowicie wygodnego dla czytelników, coś co kompletnie zmienia komfort lektury. Sama nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam książkę w papierze - chyba próbowałam wtedy, kiedy zepsuł się mój pierwszy czytnik, ale i wtedy wolałam niszczyć oczy przy telefonie, niż sięgać po niewygodny papier - bo przyznajcie, zapach zapachem, ale jednak funkcjonalność czytania książki w papierze jest dużo mniejsza niż z takim małym i lekkim urządzeniem, które nie męczy oczu! Nie wiem jak wyświetlacz E ink działa, ale jest naprawdę genialny!
Sumując wszystkie plusy i minusy – widać, że firma Inbook idzie w dobrą stronę. Oferuje w jednym urządzeniu tak dużo różnych funkcji, jak chyba żadne inne, a do tego każda aplikacja działa na nim sprawnie i całkiem szybko, co jest dużą poprawą w stosunku do Calypso Plus. Zmieniając model czytnika potrzeba chwili, by się do Solarisa przyzwyczaić, a ci, co będę z czytnikiem zapoznawać się od tego modelu, szybko wszystko złapią - urządzenie jest naprawdę bardzo intuicyjne.
 

Aktualnie na stronie inkbook.pl trwa wakacyjna promocja - czytnik Solaris w różnych kolorach w towarzystwie etui i bawełnianej torby znajdziecie w bardziej przyjemnej cenie 578zł! To ponad sto złotych oszczędności w porównaniu do ceny normalnej, którą można wydać na nowe ebooki bądź abonament na platformach dostęp do nich oferujący!
 

Recenzja powstała we współpracy z firmą Inkbook.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz