Autor: Michał
Ritter
Tytuł: Wiosna
Cykl: Cztery
pory zbrodni, tom 1
Data premiery: 24.09.2025
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 560
Gatunek: kryminał
/ sensacja
„Cztery pory zbrodni. Wiosna” to pierwsza
książka autorstwa Michała Rittera. Można ją zatem traktować jak debiut, a
jednak nie do końca byłoby to właściwe - jak można wyczytać w notce wydawcy,
Michał Ritter to pseudonim autora, który ma już kilkadziesiąt książek na
koncie, był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Jest znawcą Dalekiego Wschodu
i ekspertem w dziedzinie terroryzmu i sekt religijnych. Kto zatem skrywa się
pod tym pseudonimem? I czy notka jest prawdziwa? Na razie te pytania pozostają
bez odpowiedzi, pewne jest jedno - autor sporo wie o działaniu tajnych służb i przebiegu
tajnych misji oficerów GROM-u.
Seria Cztery pory zbrodni zapowiedziana jest
na cztery tomy: „Wiosna” to tom pierwszy, w którym na ostatnich stronach można
przeczytać już fragment tomu drugiego pt. “Lato”. Można więc chyba śmiało
wysunąć przypuszczenie, że pozostałe dwa nosić będą tytuły “Jesień” i “Zima”.
Czasy współczesne, Warszawa, kwiecień. Były
oficer GROM-u po roku wyrwanym z życia, zaczyna starać się na nowo - właśnie
zatrudnił się jako konsjerż w jednym z ekskluzywnych apartamentowców. Jednak
szczęście ewidentnie mu nie sprzyja - po zaledwie kilka dniach pracy wplątuje
się w aferę, która sprawia, że ląduje na policji. A ram dostaje wybór - albo
pomoże im w pewnej sprawie, albo usłyszy zarzuty.
Po drugiej stronie tego stołu stoi komisarz
Anna Zaspa. Kobieta zbliżająca się do czterdziestki, samotna matka, której
wieloletni policyjny partner właśnie przeszedł na emeryturę. Anna prowadzi
sprawę o kryptonimie Wiosna - od ponad miesiąca z ulic Warszawy znikają
nastolatki z patologicznych bądź niepełnych domów, a ostatnio doszły ją słuchy,
że w środowisku bezdomnych mogą o tych zaginięciach wiedzieć coś więcej. Anna,
która sama jest matką nastolatki, nie waha się nagiąć zasady, by w końcu zrobić
jakiś postęp w śledztwie. Jednak czy przymuszenie Rajchera to właściwy krok?
Książka rozpisana jest na 59 kilku i
kilkunastostronicowych rozdziałów, które w przewadze dzielone są na krótsze
scenki - przez to książkę czyta się wygodnie. Raz czy dwa pojawia się
perspektywa pewnego wizjonera, jednak narrator przede wszystkim zajmuje się
dwójką głównych bohaterów: Anną i Rajcherem. Ich historie poznajemy
naprzemiennie, jednak nie w systemie jeden rozdział na jeden, a raczej kilka
pisanych jest z perspektywy Anny, by znowu kilka relacjonowało poczynania
Rajchera. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez
narratora, który dobrze postacie przewodnie zna, zagląda w ich głowy, emocje i
odczucia, choć przede wszystkim to akcja jest tutaj na planie pierwszym.
Książka pisana jest językiem przystępnym, nawet wtedy, gdy Hubert Rajcher
wspomina swoje tajne, wojskowe misje. Sporo w niej dialogów, które w dużej
mierze wypadają naturalnie, a czasem nawet i podszyte są delikatnym,
uszczypliwym humorem, a jednak czasami, gdy postacie nieustannie zwracały się
do siebie na ‘pan/pani’ miałam wrażenie sztuczności, te samo też odczucie
towarzyszyło mi na samym końcu powieści, szczególnie w kwestiach wypowiadanych
przez bohaterkę kobiecą. To jednak detale, przez większą część lektury czytało
mi się ją przyjemnie i płynnie, a wstawki Huberta, która zarzucał czytelnika
ciekawostki na temat wojskowych sprzętów czy technologii nadają lekturze
ciekawego charakteru.
“- Więc proszę mi uprzejmie powiedzieć, pani komisarz, jakim cudem to coś - zawiesił palec nad artykułem - znalazło się w gazecie?Wzruszyła ramionami.- Ktoś to napisał, ktoś inny wydrukował. Tak to się chyba zazwyczaj odbywa.”
Rozpisanie powieści na dwie postacie główne
jest udanym zabiegiem. Hubert nadaje lekturze wątku sensacyjnego, Anna,
przynajmniej na początku, kryminalnego. Bohater męski ma przeciwwagę w
bohaterce kobiecej, nie jesteśmy osadzeni tylko i wyłącznie w męskim, brutalnym
świecie, jak to często w powieściach sensacyjnych bywa. Niemniej jednak to
Hubert wydaje mi się postacią bardziej dopracowaną - z dużym wojskowym
doświadczeniem, z czasów, kiedy nieraz zdarzało mi się przekraczać granice
tego, co społeczeństwo uważa za dopuszczalne. Po prywatnej tragedii, który
wywróciła jego priorytety do góry nogami, teraz tak naprawdę nie ma nic, na
niczym mu specjalnie nie zależy, choć kompas moralny wydaje się mieć ustawiony
prawidłowo. Do sprawy, w którą zmuszony jest się zaangażować, podchodzi z
czystą głową, bardzo profesjonalnie analizuje wszystkie fakty i wyciąga wnioski
bazując na tym, czego nauczył się podczas służby. W chwilach zagrożenia potrafi
być jednak też bardzo bezwzględny, co czytelnikowi może utrudniać poczucie do
niego sympatii.
“Wiadomo było, że opór prędzej czy później zostanie złamany, gra sprowadzała się do tego, by przetrwać, jak długo się da.”
Anna to bohaterka od niego około dekady
młodsza, silna kobieta, która wychowuje córkę samodzielnie, a równocześnie robi
karierę w policji. I jej przeszłość ma w sobie mroczne zakamarki, choć w
przeciwieństwie do Huberta, sama chyba nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest
bystra, inteligentna i lojalna, a jednak wraz z biegiem akcji jej reakcje stają
się nieco schematyczne, a przez to wkrada się w tę kreację nieco sztuczności.
“Ta kobieta go niepokoiła. Otaczał ją jakiś mrok, który napawał nieokreślonym lękiem, a zarazem intrygował. A jednocześnie była w niej kruchość, która czyniła ją bezbronną.”
Intryga powieści rozpoczyna się kilkoma
wątkami - przede wszystkim sprawą zaginionych nastolatek, ale również i wątkiem
właśnie emerytowanego policjanta, wokół którego zaczynają dziać się dziwne
rzeczy. Trzecim znakiem zapytania jest przeszłość Anny i Huberta, która nie
tylko wpływa na to, jak postacie zachowują się teraz, ale też dodatkowo pobudza
ciekawość czytelnika.
“Jeśli pozwolisz duchom przeszłości cię osaczyć, bądź pewny, że pociągną cię za sobą.”
Poprzez te trzy zagadki, autor porusza ciekawe
tematy - przede wszystkim przyglądamy się środowisku bezdomnych. To obraz
Warszawy, z jakim w literaturze nie spotykamy się często - tu obok
ekskluzywnych biurowców znajdują się opuszczone, brudne, śmierdzące budynki, w
których koczują bezdomni. A my poznajemy ich z dwóch stron - są i ci, którzy na
ulicy wylądowali jako ofiary, którzy jednak cały czas zachowują właściwy kompas
moralny, oraz ci, którzy w zwyczajnych mieszkańcach Warszawy wzbudzają niechęć
i lęk - i jest ku temu faktycznie powód.
Drugim ciekawym zagadnieniem jest bezpieczeństwo
nastolatków, w tym przypadku nastolatek, pochodzących z rozbitych rodzin. To
dzieci, którym nie poświęca się wiele czasu, których zniknięcie na dzień czy
dwa nikogo tak naprawdę się nie interesuje. A to sprawia, że dziewczynki są bardzo
podatne - wystarczy jeden przejaw zainteresowania ich osobą, by wpadły w sidła
drapieżników… Choć nie tylko one przejawiają naiwność - córka Anny mimo całkiem
innego wychowania też nie zawsze podejmuje dobre decyzje. A jednak w głowie kołacze
się ciągle pytanie dotyczące tych pierwszych: dlaczego są same, dlaczego nikt o
te dzieci nie dba?
Automatycznie wraz z córką Anny pojawia się
wątek rodzicielstwa, macierzyństwa, rodziny. Tego, że czasami pochłonięci pracą
zawodową, zapominamy o tym, że relacje są ważne. Anna stara się być dobrą
matką, jednak jej zawód momentami mono to utrudnia. Autor tym wątkiem
przypomina o tym, że warto pamiętać o priorytetach.
“Rajcher zapomniał o rozmowie z chwilą odłożenia słuchawki. Nie zwykł tracić czasu na dęte historie. Życie dostarczało zbyt wiele prawdziwych problemów, by skupiać uwagę na dyrdymałach.”
Intryga powieści zawiązuje się tempem
spokojnym. Akcja nawet tak do połowy historii jest ciekawa, ale niespecjalnie
dynamiczna - raczej przyglądamy się otoczeniu, próbujemy coś z zagadek
wydedukować. Tę część czytało mi się bardzo przyjemnie, zaskoczona byłam
uważnością i dbałością w oddaniu otoczenia. Później jednak akcja znacząco
przyspiesza, historia robi się typowo sensacyjna, opiera o znane schematy, sceny
i zachowania. Sama zagadka zaginionych nastolatek, choć z dużym potencjałem,
rozwiązana zostaje mało satysfakcjonująco, pozostałe wątki raczej też trudne do
przewidzenia nie są, jeśli ma się już jakieś doświadczenie w tym gatunku
literackim. Niemniej jednak nie można powiedzieć, że są złe - ot, po prostu
trzymają się ram i oczekiwań, jakie czytelnik ma przy powieści sensacyjnej.
“Dopóki żyjesz, stanowisz dla porywaczy potencjalne źródło informacji, a kiedy zaczniesz sypać, twoja wartość spada do zera.”
W mojej ocenie “Cztery pory zbrodni. Wiosna”
ma swoje plusy i minusy. Przyjemnie, nieoczywiste spokojne tempo akcji z
pierwszej połowy powieści wprowadza w ciekawy klimat brudnej, nie do końca
bezpiecznej, ale też smutnej Warszawy. Wątek bezdomności i naiwności, wątek
relacji i rodzicielstwa są dobrym dodatkiem do intrygi, sprawiają, że lektura
nie jest tylko i wyłącznie czystą rozrywką. Przyjemne kreacje postaci jednak z
czasem dają się wepchnąć w schemat gatunkowy, tak samo jak bieg fabuły, która
mocno przyspiesza, robi się typowo sensacyjna. Jest to coś, czego fan sensacji
oczekuje, ale z drugiej strony ścieżka, która już tyle razy była powtarzana... Trochę
na tym historia cierpi, jednak nie na tyle, bym była całościowo rozczarowana.
Myślę nawet, że teraz, gdy wiem, że autor raczej celuje w typową sensację, przy
tomie drugim mogę bawić się lepiej - tutaj zmylił mnie początek, który
sugerował coś nie całkiem typowego.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem
Media Rodzina.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz