października 07, 2025

"Cztery pory zbrodni. Wiosna" Michał Ritter

Autor: Michał Ritter
Tytuł: Wiosna
Cykl: Cztery pory zbrodni, tom 1
Data premiery: 24.09.2025
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 560
Gatunek: kryminał / sensacja
 
„Cztery pory zbrodni. Wiosna” to pierwsza książka autorstwa Michała Rittera. Można ją zatem traktować jak debiut, a jednak nie do końca byłoby to właściwe - jak można wyczytać w notce wydawcy, Michał Ritter to pseudonim autora, który ma już kilkadziesiąt książek na koncie, był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Jest znawcą Dalekiego Wschodu i ekspertem w dziedzinie terroryzmu i sekt religijnych. Kto zatem skrywa się pod tym pseudonimem? I czy notka jest prawdziwa? Na razie te pytania pozostają bez odpowiedzi, pewne jest jedno - autor sporo wie o działaniu tajnych służb i przebiegu tajnych misji oficerów GROM-u.
Seria Cztery pory zbrodni zapowiedziana jest na cztery tomy: „Wiosna” to tom pierwszy, w którym na ostatnich stronach można przeczytać już fragment tomu drugiego pt. “Lato”. Można więc chyba śmiało wysunąć przypuszczenie, że pozostałe dwa nosić będą tytuły “Jesień” i “Zima”.
 
Czasy współczesne, Warszawa, kwiecień. Były oficer GROM-u po roku wyrwanym z życia, zaczyna starać się na nowo - właśnie zatrudnił się jako konsjerż w jednym z ekskluzywnych apartamentowców. Jednak szczęście ewidentnie mu nie sprzyja - po zaledwie kilka dniach pracy wplątuje się w aferę, która sprawia, że ląduje na policji. A ram dostaje wybór - albo pomoże im w pewnej sprawie, albo usłyszy zarzuty.
Po drugiej stronie tego stołu stoi komisarz Anna Zaspa. Kobieta zbliżająca się do czterdziestki, samotna matka, której wieloletni policyjny partner właśnie przeszedł na emeryturę. Anna prowadzi sprawę o kryptonimie Wiosna - od ponad miesiąca z ulic Warszawy znikają nastolatki z patologicznych bądź niepełnych domów, a ostatnio doszły ją słuchy, że w środowisku bezdomnych mogą o tych zaginięciach wiedzieć coś więcej. Anna, która sama jest matką nastolatki, nie waha się nagiąć zasady, by w końcu zrobić jakiś postęp w śledztwie. Jednak czy przymuszenie Rajchera to właściwy krok?
 
Książka rozpisana jest na 59 kilku i kilkunastostronicowych rozdziałów, które w przewadze dzielone są na krótsze scenki - przez to książkę czyta się wygodnie. Raz czy dwa pojawia się perspektywa pewnego wizjonera, jednak narrator przede wszystkim zajmuje się dwójką głównych bohaterów: Anną i Rajcherem. Ich historie poznajemy naprzemiennie, jednak nie w systemie jeden rozdział na jeden, a raczej kilka pisanych jest z perspektywy Anny, by znowu kilka relacjonowało poczynania Rajchera. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora, który dobrze postacie przewodnie zna, zagląda w ich głowy, emocje i odczucia, choć przede wszystkim to akcja jest tutaj na planie pierwszym. Książka pisana jest językiem przystępnym, nawet wtedy, gdy Hubert Rajcher wspomina swoje tajne, wojskowe misje. Sporo w niej dialogów, które w dużej mierze wypadają naturalnie, a czasem nawet i podszyte są delikatnym, uszczypliwym humorem, a jednak czasami, gdy postacie nieustannie zwracały się do siebie na ‘pan/pani’ miałam wrażenie sztuczności, te samo też odczucie towarzyszyło mi na samym końcu powieści, szczególnie w kwestiach wypowiadanych przez bohaterkę kobiecą. To jednak detale, przez większą część lektury czytało mi się ją przyjemnie i płynnie, a wstawki Huberta, która zarzucał czytelnika ciekawostki na temat wojskowych sprzętów czy technologii nadają lekturze ciekawego charakteru.
“- Więc proszę mi uprzejmie powiedzieć, pani komisarz, jakim cudem to coś - zawiesił palec nad artykułem - znalazło się w gazecie?
Wzruszyła ramionami.
- Ktoś to napisał, ktoś inny wydrukował. Tak to się chyba zazwyczaj odbywa.”
Rozpisanie powieści na dwie postacie główne jest udanym zabiegiem. Hubert nadaje lekturze wątku sensacyjnego, Anna, przynajmniej na początku, kryminalnego. Bohater męski ma przeciwwagę w bohaterce kobiecej, nie jesteśmy osadzeni tylko i wyłącznie w męskim, brutalnym świecie, jak to często w powieściach sensacyjnych bywa. Niemniej jednak to Hubert wydaje mi się postacią bardziej dopracowaną - z dużym wojskowym doświadczeniem, z czasów, kiedy nieraz zdarzało mi się przekraczać granice tego, co społeczeństwo uważa za dopuszczalne. Po prywatnej tragedii, który wywróciła jego priorytety do góry nogami, teraz tak naprawdę nie ma nic, na niczym mu specjalnie nie zależy, choć kompas moralny wydaje się mieć ustawiony prawidłowo. Do sprawy, w którą zmuszony jest się zaangażować, podchodzi z czystą głową, bardzo profesjonalnie analizuje wszystkie fakty i wyciąga wnioski bazując na tym, czego nauczył się podczas służby. W chwilach zagrożenia potrafi być jednak też bardzo bezwzględny, co czytelnikowi może utrudniać poczucie do niego sympatii.
“Wiadomo było, że opór prędzej czy później zostanie złamany, gra sprowadzała się do tego, by przetrwać, jak długo się da.”
Anna to bohaterka od niego około dekady młodsza, silna kobieta, która wychowuje córkę samodzielnie, a równocześnie robi karierę w policji. I jej przeszłość ma w sobie mroczne zakamarki, choć w przeciwieństwie do Huberta, sama chyba nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest bystra, inteligentna i lojalna, a jednak wraz z biegiem akcji jej reakcje stają się nieco schematyczne, a przez to wkrada się w tę kreację nieco sztuczności.
“Ta kobieta go niepokoiła. Otaczał ją jakiś mrok, który napawał nieokreślonym lękiem, a zarazem intrygował. A jednocześnie była w niej kruchość, która czyniła ją bezbronną.”
Intryga powieści rozpoczyna się kilkoma wątkami - przede wszystkim sprawą zaginionych nastolatek, ale również i wątkiem właśnie emerytowanego policjanta, wokół którego zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Trzecim znakiem zapytania jest przeszłość Anny i Huberta, która nie tylko wpływa na to, jak postacie zachowują się teraz, ale też dodatkowo pobudza ciekawość czytelnika.
“Jeśli pozwolisz duchom przeszłości cię osaczyć, bądź pewny, że pociągną cię za sobą.”
Poprzez te trzy zagadki, autor porusza ciekawe tematy - przede wszystkim przyglądamy się środowisku bezdomnych. To obraz Warszawy, z jakim w literaturze nie spotykamy się często - tu obok ekskluzywnych biurowców znajdują się opuszczone, brudne, śmierdzące budynki, w których koczują bezdomni. A my poznajemy ich z dwóch stron - są i ci, którzy na ulicy wylądowali jako ofiary, którzy jednak cały czas zachowują właściwy kompas moralny, oraz ci, którzy w zwyczajnych mieszkańcach Warszawy wzbudzają niechęć i lęk - i jest ku temu faktycznie powód.
Drugim ciekawym zagadnieniem jest bezpieczeństwo nastolatków, w tym przypadku nastolatek, pochodzących z rozbitych rodzin. To dzieci, którym nie poświęca się wiele czasu, których zniknięcie na dzień czy dwa nikogo tak naprawdę się nie interesuje. A to sprawia, że dziewczynki są bardzo podatne - wystarczy jeden przejaw zainteresowania ich osobą, by wpadły w sidła drapieżników… Choć nie tylko one przejawiają naiwność - córka Anny mimo całkiem innego wychowania też nie zawsze podejmuje dobre decyzje. A jednak w głowie kołacze się ciągle pytanie dotyczące tych pierwszych: dlaczego są same, dlaczego nikt o te dzieci nie dba?
Automatycznie wraz z córką Anny pojawia się wątek rodzicielstwa, macierzyństwa, rodziny. Tego, że czasami pochłonięci pracą zawodową, zapominamy o tym, że relacje są ważne. Anna stara się być dobrą matką, jednak jej zawód momentami mono to utrudnia. Autor tym wątkiem przypomina o tym, że warto pamiętać o priorytetach.
“Rajcher zapomniał o rozmowie z chwilą odłożenia słuchawki. Nie zwykł tracić czasu na dęte historie. Życie dostarczało zbyt wiele prawdziwych problemów, by skupiać uwagę na dyrdymałach.”
Intryga powieści zawiązuje się tempem spokojnym. Akcja nawet tak do połowy historii jest ciekawa, ale niespecjalnie dynamiczna - raczej przyglądamy się otoczeniu, próbujemy coś z zagadek wydedukować. Tę część czytało mi się bardzo przyjemnie, zaskoczona byłam uważnością i dbałością w oddaniu otoczenia. Później jednak akcja znacząco przyspiesza, historia robi się typowo sensacyjna, opiera o znane schematy, sceny i zachowania. Sama zagadka zaginionych nastolatek, choć z dużym potencjałem, rozwiązana zostaje mało satysfakcjonująco, pozostałe wątki raczej też trudne do przewidzenia nie są, jeśli ma się już jakieś doświadczenie w tym gatunku literackim. Niemniej jednak nie można powiedzieć, że są złe - ot, po prostu trzymają się ram i oczekiwań, jakie czytelnik ma przy powieści sensacyjnej.
“Dopóki żyjesz, stanowisz dla porywaczy potencjalne źródło informacji, a kiedy zaczniesz sypać, twoja wartość spada do zera.”
W mojej ocenie “Cztery pory zbrodni. Wiosna” ma swoje plusy i minusy. Przyjemnie, nieoczywiste spokojne tempo akcji z pierwszej połowy powieści wprowadza w ciekawy klimat brudnej, nie do końca bezpiecznej, ale też smutnej Warszawy. Wątek bezdomności i naiwności, wątek relacji i rodzicielstwa są dobrym dodatkiem do intrygi, sprawiają, że lektura nie jest tylko i wyłącznie czystą rozrywką. Przyjemne kreacje postaci jednak z czasem dają się wepchnąć w schemat gatunkowy, tak samo jak bieg fabuły, która mocno przyspiesza, robi się typowo sensacyjna. Jest to coś, czego fan sensacji oczekuje, ale z drugiej strony ścieżka, która już tyle razy była powtarzana... Trochę na tym historia cierpi, jednak nie na tyle, bym była całościowo rozczarowana. Myślę nawet, że teraz, gdy wiem, że autor raczej celuje w typową sensację, przy tomie drugim mogę bawić się lepiej - tutaj zmylił mnie początek, który sugerował coś nie całkiem typowego.
 
Moja ocena: 7/10
 

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Media Rodzina.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz