kwietnia 25, 2024

Wygraj "Dolinę szpiegów"! Konkurs patronacki

Wygraj "Dolinę szpiegów"! Konkurs patronacki

Jak wyglądało życie agenta specjalnego w czasie II wojny światowej? Robert Michniewicz w swojej najnowszej powieści pt. "Dolina szpiegów" zabiera nas w podróż w czasie, oferując wgląd w walkę dwóch szpiegów stojących po przeciwnych stronach barykady. Najlepsze w tej książce jednak jest to, że nie skupia się tylko na ich działaniach szpiegowskich (choć i te oczywiście dokładnie opisuje, w końcu to powieść szpiegowska!), ale oddaje te kreacje w pełni - przyglądamy im się uważnie, jak ich życie prywatne (czy szpieg ma życie prywatne?) miesza się z tym zawodowym... Fascynująca i pełna bogatych emocji lektura! I dzisiaj przychodzę do Was z możliwością zaopatrzenia się w egzemplarz - zapraszam na konkurs, do rozdania mam 5 książek!

A jeśli do tej pory nie mieliście okazji o niej poczytać, to serdecznie zapraszam na moją recenzję - klik! oraz wywiad z autorem - klik!


By wziąć udział w konkursie, odpowiedź na pytanie:
Czy uważasz, że byłby z ciebie dobry szpieg?
Swoją odpowiedź krótko uzasadnij.


Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, bardziej oryginalnie – tym lepiej! 
Konkurs organizuję równocześnie na trzech platformach: blogu, IG i FB, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać w każdym z tych trzech miejsc w komentarzu pod postem konkursowym - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 26 do 29 kwietnia do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG do 1 maja.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę pięć, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!
Zachęcam też do polubienia profilu autora książki (IG - klik!FB - klik!) profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 25, 2024

"Zapach świeżych trocin" Agata Czykierda-Grabowska

"Zapach świeżych trocin" Agata Czykierda-Grabowska

Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Tytuł: Zapach świeżych trocin
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 296
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Agata Czykierda-Grabowska na naszym rynku książki wkrótce świętować będzie dekadę - po raz pierwszy czytelnicy mogli o niej usłyszeć w roku 2015, kiedy to debiutowała powieścią „Kiedy na mnie patrzysz”. Jednak podejrzewam, że dla tych o gustach kryminalnych, nazwisko nie jest znajome. Nic dziwnego, autorka specjalizuje się raczej w gatunkach new i young adult, czyli powieściach skierowanych dla młodych czytelników, choć jak sama podkreśla, również dorośli znajdą w nich coś dla siebie. Aktualnie na koncie ma już dziewiętnaście powieści, jednak “Zapach świeżych trocin” to dopiero jej drugie podejście do gatunku thrillera. Pierwsze miało miejsce w 2022 w powieści “Oddaj to nocy”. Dla mnie jednak to ta tegoroczna nowość jest pierwszy zetknięciem z jej piórem. I trzecim, ostatnim tytułem jaki czytamy w ramach akcji Wydawnictwa Zwierciadło #kryminalnykwiecień (IG - klik!, FB - klik!)!
 
Historia “Zapachu świeżych trocin” toczy się współcześnie, w październiku w okolicach Warszawy. Iza, ponad trzydziestoletnia kobieta, właśnie została zwolniona ze stanowiska wykładowczyni na krakowskiej uczelni przez swój własny błąd - wdała się w romans ze studentem, który w ramach zemsty doniósł na nią władzom uczelni. Bez zatrudnienia, prawie już bez pieniędzy, Iza wraca do Warszawy, gdzie zamierza w miesiąc zapisać książkę, thriller, opowiadający o losach nastolatków właśnie kończących liceum. Nie za bardzo jednak ma się gdzie zatrzymać, zatem korzysta z pomocy dawnego znajomego, który prowadzi firmę deweloperską - w oddaleniu od centrum miasta, w dużym odosobnieniu stoi nowy budynek, ekskluzywny blok mieszkalny, który jest już prawie wykończony, jednak nadal nie oddany do użytku. Iza dostaje klucze do mieszkania pokazowego, w którym może się zatrzymać. Bo czy nie właśnie odosobnienia jej potrzeba, by szybko napisać książkę? Kiedy jednak pierwszej nocy leżąc w wannie pełnej ciepłej wody i popijając wino słyszy głośne walenie do drzwi, kiedy przecież była zapewniania, że nikogo poza nią w tym budynku ani w najbliższej okolicy nie będzie, nie jest już taka pewna, czy to była taka dobra decyzja…  
“Jesteś pewna, że to dobry pomysł? To jest spore odludzie, a w promieniu kilku kilometrów żadnych sklepów, banków czy innych udogodnień.”
Książka składa się z prologu, 27 rozdziałów oraz epilogu. Zbudowana jest na zasadzie książki w książce - Iza pisze, a w tym czasie my czytamy tę historię, którą ona tworzy, czyli postać fikcyjna, o której życiu czytamy, tworzy kolejną fikcyjną historię, w którą również mamy wgląd. To bardzo ciekawy zabieg literacki. Historia toczy się w porządku chronologicznym, który od czasu do czasu przerywają zaznaczone w tekście retrospekcje powoli tłumaczące czytelnikowi przeszłość bohaterki. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Izę, prócz prologu i epilogu. Fragmenty, które sama tworzy, pisane są w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Styl powieści jest codzienny, bohaterka raczej nie posługuje się specjalnie wysublimowanym słownictwem, nieraz pojawiają się przekleństwa czy mocniejsze określenia, jednak wypada to całkiem naturalnie, gdyż od początku wiemy, że bohaterka znajduje się na skraju, bardzo łatwo zatem wpada w złość i irytację. Zdania są krótkie, dialogów, jak na warunki fabularne, jest całkiem sporo, książkę czyta się naprawdę szybko, bez specjalnych potknięć w płynności.
“To naprawdę niesprawiedliwe, że człowiek nie mógł sobie wymyślić własnego świata, zapisać go i po prostu do niego wskoczyć. Znając jednak ludzką naturę, nawet gdyby ta wymyślona kraina była idealnym miejsce, zamieszkujący ją ludzie na pewno bardzo szybko zamieniliby ją w piekło.”
Kreacja Izy jest udana. Przyglądamy się kobiecie, która od kilku lat mocno cierpi. Kiedyś miała wszystko, co było do szczęścia potrzebne, jednak chwila nieuwagi ją tego pozbawiła. Uciekała w mocne doznania, stąd romans ze studentem, jednak i to nie pomogło, a raczej wepchnęło ją w otchłań jeszcze dalej. I tak obserwujemy teraz kobietę, której ostatnią deską ratunku jest tworzona przez nią fikcja literacka. Ale kiedy ona zagłębia się w fikcji, my jej się bacznie przyglądamy - czy nie pije za dużo? Czy nie ma przewidzeń? Jako, że Iza jest narratorką, to czytelnik nie może być pewny, czy jej narracja to faktycznie to, co dzieje się naprawdę, czy faktycznie możemy jej w stu procentach wierzyć. Ale też dlaczego byśmy nie mieli? Kilka faktów z początku lektury potwierdza, że faktycznie to, co nam opisuje, to dokładnie to, co się wydarzyło…
“Nie żyłam teraz w przyjemnym miejscu, ale innego nie miałam i na razie musiała się w nim urządzić.”
Jednak nie tylko przez sposób narracji i własną niestabilność emocjonalną Iza jest postacią ciekawą. Prawdopodobnie wszyscy miłośnicy literatury lubują się w postaciach, które parają się pisarstwem. I tak jest w przypadku Izy. Czytelnik towarzyszy jej w drodze pisarskiej, przygląda się jak przebiega jej proces twórczy, jak sama do tej fikcji, którą tworzy, podchodzi. W końcu fabuła polega w skrócie na tym, że bohaterka siedzi sama w domu i pisze, więc właśnie twórczość, proces tworzenia jest jednym z tematów przodujących. I dla mnie jest to niezwykle fascynujące!
“Byłam przekonana, że pisanie da mi moc sprawczą. Że postacie, które powołam do życia, będą robić dokładnie to, co im każę. Że będą robić tylko to, co jest właściwe. Nic bardziej mylnego. Ani w powieściach, ani tym bardziej w życiu, nic nie dzieje się wedle naszej woli. Gdy wystukuję pierwsze zdanie, ono zamienia się w kulę śnieżną, której nie da się zatrzymać. Mknie strona po stronie i mogę już tylko bezradnie patrzeć, jak kula wszystko porywa. Dokładnie tak, jak dzieje się w prawdziwym życiu.”
Intryga kryminalna zawiązuje się powoli. Tak naprawdę to dwie intrygi - ta, której zostaje poddana Iza oraz ta, którą to ona tworzy. Jej twórczość jednak jest bardziej sucha niż opowieść o niej samej, co czytelnika ciekawi nieco mniej, niż faktycznie to, co samej Izie się przytrafia. Ale poprzez te wymieszanie dwóch fabuł, czujność czytelnika zostaje uśpiona - nagle jednak okazuje się, że jesteśmy wraz z bohaterką w nocy w ciemnym budynku, gdzie nikogo nie ma prawa być, a z korytarza dobiegają mrożące krew w żyłach odgłosy… Sama jeden z takich fragmentów czytałam właśnie nocą, sama w domu, i przyznam, że ten przerażający lęk bohaterki odczułam na własnej skórze. Klimat zatem zbudowany jest doskonale, mocno oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Sama intryga nie jest może specjalnie skomplikowana, ale zbudowana solidnie, jest spójna i logiczna. Sama gdzieś po drodze zaczęłam się domyślać o co w tej historii chodzi, jednak nie odebrało mi to przyjemności z lektury.
“A może ten pomysł nie był czymś oryginalnym i sama powielałam fabułę jakiegoś filmu, który kiedyś obejrzałam, albo intrygę z jakiegoś podcastu? A może gdzieś o czymś takim przeczytałam?”
Z pewnością warto wspomnieć też o tematach, jakie w powieści się przewijają. Przede wszystkim to historia życia po stracie, próby radzenia sobie wyjścia z traumy. No właśnie, radzenia sobie czy może pogłębiania się, nieustannego nurzania się w tym stanie? Tak naprawdę mamy tu kilka obrazów, kilka postaci, które radzą sobie w sposób różny - który jest ten właściwy? Czy w ogóle jest coś takiego? Czy w momencie, gdy jest nam źle, na pewno odosobnienie to dobry pomysł? Przyglądamy się też narastającemu strachowi, który chwyta bohaterkę już pierwszego wieczoru. Jak długo można go znieść? Czy lęk jest tak paraliżujący, że pod jego wpływem można zaniechać logicznych reakcji? Jednak tym, co zastanawia najmocniej, jest temat związany z rozwiązaniem intrygi, o którym oczywiście opowiedzieć Wam nie mogę. Nie jest to temat wesoły, zresztą jak cała ta historia, jest mocno wstrząsający, warty chwili refleksji.
“Nie potrzebowałam teraz ludzi, tylko właśnie takich miejsc, które można na nowo odnaleźć.”
“Zapach świeżych trocin” to udany thriller z rodzaju tych codziennych, od których nie oczekujemy poetyckiego stylu, tylko dobrej dawki emocji. I właśnie to dostajemy - napięcie, niepokój, momentami niepewność i niedowierzanie to emocje, które przewijają się przez powieść bardzo często. Do tego dochodzi głębokie współczucie dla bohaterki, która przecież teraz, ostatnio w życiu robi głupstwa, ale gdy poznajemy jej pełną historię, wcale jej zachowanie nas nie dziwi. To solidna kreacja psychologiczna i dobry wybór narracyjny. Sama może mam kilka niewielkich punktów, do których mogłabym się przyczepić, ale może to tylko pogłos gatunku, w którym autorka głównie pisze - ta prostota stylu, nieco uproszczeń fabularnych to według mnie cechy charakterystyczne dla young adult, więc nie dziwi mnie to, że gdzieś i przez tą fabułę coś takiego się przewija. Historia jest dobrze poprowadzona, aż do samego finału, który nie rozczarowuje. Sama traktuję książkę głównie w kategoriach rozrywkowych i właśnie pod tym względem sprawdza się faktycznie dobrze.
 
Moja ocena: 7/10
 
A już jutro 26 kwietnia na moim profilu na Instagramie o godzinie 19:00 będę miała przyjemność poprowadzić z autorką książki rozmowę w ramach akcji #kryminalnykwiecień - serdecznie zapraszam!


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło w ramach akcji #kryminalnykwiecień #zwierciadłokryminalnie.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 24, 2024

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" Lucy Worsley - ambasadorska recenzja premierowa

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" Lucy Worsley - ambasadorska recenzja premierowa

Autor: Lucy Worsley
Tytuł: Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta
Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 528
Gatunek: biografia
 
Lucy Worsley w Polsce raczej nie jest osobą znaną. Inaczej rzecz ma się w Wielkiej Brytanii. Od ponad dekady jest prowadzącą serie historyczne na platformie BBC i Chanel 5. Poza tym jest również kustoszką sztuki, pracowała w wielu znanych zabytkowych obiektach Wielkiej Brytanii. Jest też pisarką - na koniec ma sporą liczbę powieści non-fiction, które bardzo często zbieżne są z jej programami telewizyjnymi, napisała również kilka książek dla dzieci. W Polsce w 2019 roku ukazała się jej biografia Jane Austen, teraz w 2024 (na jej rynku rodzimym dwa lata wcześniej) opowiada nam o innej znanej angielskiej kobiecie - o królowej kryminałów Agacie Christie! Tej książce również towarzyszył serial telewizyjny, składający się z trzech odcinków (niestety nie jest w Polsce dostępna). Jak jednak sama zdradza w przedmowie książki - Agatha Christie fascynowała ją od dawna, jest wielką fanką jej twórczości. I właśnie temu daje wyraz teraz, w swojej książce.
“To jest biografia na tle historycznym, przedstawia życie kobiety przeplatające się z wydarzeniami XX wieku.”
Książka “Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta” to biografia pisarki, którą zna cały świat. To właśnie ona spopularyzowała gatunek powieści kryminalnej jak nikt inny przed nią i nikt inny po niej. Zmieniła jego kształt, tworzyła fabuły innowacyjne, choć sama przez całe życie miała problem, by widzieć samą siebie jako pisarkę. To ciekawe, że na jej książki czekały miliony czytelników, zarówno w jej kraju, jak i za oceanem, a ona przez całe życie uważała się za zwyczajną kobietę. I właśnie tak chce przedstawić ją autorka tej biografii - nie tylko jako wielką pisarkę, ale i córkę, żonę, matkę, a przede wszystkim kobietę. Kobietę, która żyła w czasach trudnych - w końcu jej młodość i wiek średni to lata dwóch światowych wojen, a która choć raczej nie rozgłaszała swoich poglądów na prawo i lewo, to żyła jak kobieta nowoczesna, niekoniecznie przejmując się narzucanymi rolami, choć oficjalnie właśnie do tych ról się przypisywała. Czy autorce uda się uchwycić to co w Agacie Christie pozostawało nieuchwytne?
“Jak głosi obiegowa opinia, powieści Christie są najlepiej sprzedającymi się książkami po dziełach Shakespeare'a i Biblii.”
Książka składa się z przedmowy, 10 części i oczywiście bibliografii i podziękowań autorki. W sumie całe 10 części składa się na 41 rozdziałów, ostatnia część liczy dwa, pozostałe po cztery - pięć rozdziałów każdy. Każdy rozdział jest tytułowany, część nosi tytuły z powieści Christie. Części to dekady życia pisarki - wyjątkiem jest część piąta, która w całości skupia się na roku 1926, kiedy to Agatha zaginęła na kilka dni. To chyba najbardziej tajemnicze kilka dni z całego życia tej pisarki, które od już prawie wieku budzi zaciekawienie, nic więc dziwnego, że i Worsley postanowiła mu się z taką uwagą przyjrzeć. Każdy rozdział naszpikowany jest odniesieniami - i do twórczości autorki, jej własnej autobiografii, jak i korespondencji, jaką wymieniała z rodziną i przyjaciółmi. Ewidentnie autorka zrobiła solidny research, jest wiele wiadomości zaczerpniętych nie tylko z prywatnej dokumentacji, ale i artykułów prasowych. Całościowo książka jest spójna i daje bogaty, wyraźny obraz pisarki. Styl, jakim książka jest pisana, jest dosyć lekki, mimo dużej ilości informacji nie przytłacza, choć przyznam, że z początku musiałam się do niego przyzwyczaić - momentami zdania zdawały mi się dosyć toporne, jednak wydaje mi się, że może to być kwestia tłumaczenia i korekty, nie samej autorki. Bez względu na to, po niewielkim czasie opowieść zaczyna się toczyć płynnie, historia wciąga, postać Agathy fascynuje tak, jakbyśmy czytali jeden z jej kryminałów. Sama w chwilach, gdy musiałam przerwać lekturę, czułam za nią tęsknotę. I nie wiem do końca czy to po prostu wynikało z sympatii do Christie czy stylu opowieści Worsley.
Przyznam jednak, że w samym wydaniu brakuje mi zdjęć - autorka często się do nich odnosi, ale mi ich przecież nie znamy - pierwsze, szybkie wyszukiwania w Google nie prezentują za wiele fotograficznej dokumentacji, więc w książce jakaś wklejka z pewnością byłaby pożądana. Zakładam jednak, że tę stronę wizualną uzupełnia serial, który przy tej książce Worsley stworzyła.
“(...) stawała się osobą publiczną. W latach dwudziestych XX wieku powstało coś podobnego do współczesnej kultury celebrytów, ludzie szukali rozrywki w popularnych powieściach i artykułach o sławnych osobach. Agatha nawiązywała z prasą relacje, które okażą się zarówno cudowne, jak i straszne.”
Z pewnością, mimo iż nazwisko Agathy Christie dla fanów powieści kryminalnych raczej obce być nie powinno, to tak naprawdę znane jest ze względu na jej twórczość literacką, właśnie tą kryminalną. A tak naprawdę faktycznie o jej życiu wiemy niewiele, przynajmniej większość z nas. Sama też poza tym okresem zaginięcia o autorce nie wiedziałam nic, zatem cenię sobie to, że pojawiała się ta biografia - w końcu dzięki niej mogłam poznać tę niesamowitą kobietę lepiej. Już wiem skąd tak często w jej powieściach pojawiały się miejsca egzotyczne, wykopaliska archeologiczne - Agatha lubiła jeździć na wakacje do np. Egiptu (które wcale wtedy nie kosztowały ogromnych pieniędzy!), a jej drugim mężem był archeolog, z którym bardzo często jeździła na prowadzone przez niego wykopaliska. Wiem skąd czerpała inspiracje, jak następowały u niej kolejne innowacje w powieści kryminalnej, którymi raz po raz zaskakiwała czytelników. Mnie zaskoczyło to, jak blisko życia była twórczość tej autorki, jak wiele przekazywała od siebie swoi postaciom. Sama staram się raczej nigdy nie utożsamiać postaci i tego, co literatura niesie z samym autorem, a jednak okazuje się, że akurat u Christie ma to pewne zastosowanie - jak choćby to, że w momencie gdy sama zaczęła chodzić na terapię, w jej kryminałach zbrodnie i śledztwo zaczęły skupiać się na stronie psychologicznej mocniej niż wcześniej.
“Kiedyś znało się każdego w swojej wiosce. Człowiek epoki wiktoriańskiej z dużym prawdopodobieństwem mieszkał w mieście, a za sąsiada miał znajomego. Kiedyś ludzie zawierali ślub z kimś przedstawionym przez rodziców. Ale co tak naprawdę kobieta wiedziała o swoim mężu? O pokojówce? O lekarzu? Nowy gatunek powieści detektywistycznej wyciągnął te lęki z zakamarków ludzkiego umysłu, nadał im blask i skazał je na pokonanie przez dziewiętnastowieczny wynalazek: detektywa. Morderca zostaje złapany, porządek przywrócony, zaniepokojeni ludzi znowu mogą przesypiać noce.”
Autorka w bardzo naturalny sposób opowiada o kolejnych lasach Agathy Christie jako kobiety i Agathy Christie jako twórczyni kryminałów - te dwie role są ze sobą ściśle połączone, choć sama Agatha przez całe życie publicznie mocno je oddzielała. Sama wykreowała wizerunek Agathy Christie-autorki, choć niekoniecznie miał on wszystkie cechy wspólne z Agatha Christie-kobietą. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę jej dzieciństwo, jej wychowanie, którym również poświęcamy w tej historii sporo uwagi.
“Na tym polega główna różnica pomiędzy Agathą a jej najbardziej oczywistym wzorem, sir Arthurem Conanem Doyle'em. Od samego początku Agatha umieszcza życie kobiet w centrum sceny.”
Czytamy tu o jej coraz większej sławie, ekranizacjach, ale i stronie, o której teraz niewielu czytelników wie - o jej powieściach obyczajowych pisanych pod pseudonimem oraz o jej karierze dramaturżki. Obserwujemy jej zmagania z wydawnictwami i agentami, jej relacje z prasą i wielbicielami. Ale równocześnie przyglądamy się jej w momentach wychowywania córki, jej pierwszego i drugiego małżeństwa, jej własnych prywatnych trudnych chwilach. Od początku życia po sam jego kres, życia, które wiodła bardzo długie - dożyła ponad 80 lat. W ostatnim rozdziale możemy też przeczytać co nieco o jej spuściźnie, kto się nią zajął i jak nią gospodaruje.
“(...) jej pisarstwo odznacza się wielką swobodą i przejrzystością i nie od razu rzuca się w oczy rok, w którym konkretna powieść powstała. Pomaga to wyjaśnić jej popularność niemalejącą z latami i obejmującą cały świat. A z drugiej strony pomaga też zamaskować to, co powinno być oczywiste: każda opowieść jest artefaktem klasy społecznej i czasów autora.”
Biografia Agathy Christie którą proponuje nam Lucy Worsley to historia pełna, dokładnie zabudowana i zbadana - nie jestem może jej w stanie porównać do autobiografii autorki czy innych dzieł na jej temat, bo ich po prostu nie czytałam, więc dla mnie to, co ta książka prezentuje, to pierwsza taka styczność z wiedzą na temat Agathy Christie w pełni - i jako pisarki, rewolucyjnie zajmującej się powieścią kryminalną, i jako kobiety, której żyć przyszło w trudnych czasach. To kobieta niesamowita, która, mimo iż pozornie trzymała się konwenansów, wcale im specjalnie nie ulegała, która nie bała się iść przez życie swoją własną drogą, choć jak każdy potrzebowała bliskości i zaufania do drugiej osoby. Miło było poznać ją jako normalnego człowieka, który ma swoje bolączki i swoje widzimisię - dzięki temu jest teraz dla mnie dużo bardziej ludzka, a równocześnie wzbudza we mnie jeszcze większy podziw. Do końca pozostała skryta, do końca pilnowała swojej prywatności, nie uległa sławie. Niesamowita kobieta, której życie prześledziłam z uważnością. A teraz pora uzupełnić kolekcję jej powieści - na półce mam kilka, a Christie samych kryminałów napisała ponad 60!
“(...) mit zastępował kobietę z krwi i kości. Słuszne jest twierdzenie, że najwspanialsza postacią, jaką Agatha Christie wymyśliła, była ‘Agata Christie'.”
Moja ocena: 8/10
 
A już w ten weekend 26-28 kwietnia zapraszam Was na akcję czytelniczą 
„Weekend z Christie”
która odbędzie się w moich relacjach na profilach na Instagramie i Facebooku. W ciągu tych trzech dni opowiem Wam o książce więcej, będę się dzielić cytatami i ciekawostkami, a Was zachęcam szczególnie mocno, byście właśnie w tym czasie po lekturę sięgnęli i czytali razem ze mną!
 

Recenzja powstała w ramach współpracy ambasadorskiej z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 23, 2024

"Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa

"Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa
Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Przepraszam, tu był trup
Cykl: Zbrodnie na podsłuchu, tom 1
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał cosy crime
 
Marta Matyszczak to autorka, której książki na księgarskich półkach możemy znaleźć już do siedmiu lat. W 2017 zaczynała swoją literacką przygodę z “Tajemniczą śmiercią Marianny Biel”, która była pierwszym tomem serii komedii kryminalnych Kryminały pod psem. I przez cztery lata to właśnie o kryminalnych, ale ujętych w komediowy sposób przygodach kundelka Gucia i jego ludzkich towarzyszy mogliśmy czytać. W 2021 nastąpił pierwszy zwrot w twórczości autorki - pojawiło się “Mamy morderstwo w Mikołajkach”, które rozpoczęło Kryminały z pazurem - cykl, w którym to kotka Burbur przewodzi ludzkiemu stadu, nadal komediowa, choć w nieco bardziej mroczny sposób. Teraz, kolejne trzy lata później, mamy zwrot numer dwa, który jednak jest jeszcze mocniejszy niż za pierwszym razem - Zbrodnie na podsłuchu to seria, w której nie będzie narratorów zwierzęcych i raczej bliżej jej do kryminałów cosy crime niż typowych komedii kryminalnych. Jest to zatem coś całkiem nowego w twórczości autorki, a zatem coś, po co bez problemów mogą sięgnąć czytelnicy jeszcze z jej piórem nie zaznajomieni. To taki nowy start, choć cały czas świetnie wpisujący się w ten charakterystyczny styl autorki, który można pokochać od pierwszych stron!
 
Historia “Przepraszam tu był trup” rozpoczyna się w Warszawie. To tam od kilku miesięcy mieszka Rita Braun, kobieta przed 30stką, która stara się ułożyć swoje życie na nowo. Ten start jednak jest trudny - praca na kasie w Biedronce i mieszkanie współdzielone ze studentami jest nieco deprymujące. Kiedy przychodzi taki dzień, gdy wszystko idzie nie tak, Rita korzysta z właśnie posuniętej jej propozycji - jej przyjaciółki, która nie tylko jest doskonałą tłumaczką, ale która ostatnio zrobiła się całkiem bogata dzięki popularności swojego profilu na TikToku, a która dostała właśnie zaproszenie na otwarcie hotelu i SPA w górach, w Wiśle. Zaproszenie obejmujące zameldowanie w dużym, luksusowym apartamencie i to właśnie Ritę chce ze sobą zabrać. Czy moment nie mógł być bardziej idealny? Rita szybko pakuje walizkę i w drogę - ten tydzień w luksusowym hotelu powinien jej wystarczyć by przemyśleć swoje życie na nowo, wpaść na jakiś nowy plan na siebie. Jednak i ten wyjazd nie idzie zgodnie z planem - nieplanowany pasażer w postaci brata, hotel pełen rozwydrzonych influencerów, tajemniczy gość i do tego śnieg, który odcina hotel od świata… No i trup, który znika. Tak, to z pewnością będzie niezapomniana przygoda!
“Rita czuła się przytłoczona. Ale też podekscytowana. Jakby… bezkarna? Jakby znalazła się na odciętej od świata wyspie.”
Książka rozpisana jest na prolog, dziesięć dni pobytu w górach oraz epilog. Każdy dzień podzielony jest na fragmenty opisane z perspektywy kilkorga postaci, w większości zachowując chronologiczny ciąg zdarzeń, choć od czasu do czasu (poczynając już od prologu) dostajemy krótkie przebłyski z momentu, w którym odkryty zostaje trup. Każda zmiana bohatera, każda zmiana czasu jest w tekście oznaczona, a dodatkowo, aby postaci nie pomieszać na wklejce okładki mamy wypisanych głównych bohaterów z króciutką charakterystyką, co z pewnością ułatwia początkowe rozróżnienie postaci (choć sama z tym problemów nie miałam). Na początku oraz nieco później historia przedzielona jest też wstawkami z podcastu Rity, który zaczyna prowadzić podczas pobytu w hotelu. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez kilkoro bohaterów oraz w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, gdy przyglądamy się Ricie. Styl powieści jest lekki, delikatnie uszczypliwy i delikatnie dopasowany do każdego z narratorów - jedni wypowiadają się bardziej naturalnie, inni bardziej młodzieżowo, choć zmiany są subtelne. Oczywiście cała narracja utrzymana jest w przyjemnym, lekko humorystycznym tonie, dzięki czemu z jednej strony możemy trochę pośmiać się z delikatnego przerysowania charakterów postaci uwidaczniających ich wady, z drugiej trudne tematy są łatwiejsze do przyjęcia, ale nie tracą nic na swojej głębi i tak samo dobrze zmuszają czytelnika do refleksji jak przy powieściach całkowicie poważnych. Sama już zaczynając lekturę raz śmiałam się, raz prawie płakałam, więc wachlarz emocji jest w pełni zapewniony. A książkę czyta się doskonale, ten niewymuszony lekki styl autorki jest naprawdę rewelacyjny - nie wiem czy to zmiana serii czy po prostu tutaj jest to tak widoczne, ale przy tej książce doceniłam go naprawdę mocno.
“Jak długo w końcu można być miłym i wrażliwym? Są granice, po których przekroczeniu psuje się człowiekowi charakter!”
Przy historiach z dużą liczbą postaci bądź narratorów zawsze jest ryzyko, że czytelnik będzie się gubił kto jest kim. W tej powieści jednak nie mamy spisu postaci otwierającego powieść (no chyba że liczyć tą wklejkę?), ale za to już na pierwszych stronach dostajemy inną prezentację - w formie artykułu o otwarciu hotelu, w którym opisane są sławy zaproszone na te wydarzenie. To bardzo sprytny, ciekawy pomysł prezentacji postaci! Jednak nawet bez tego myślę, że czytelnicy nie powinni mieć problemu z ich odróżnieniem  - są tak charakterystyczne, tak bogato kreślone, że po prostu nie sposób ich pomieszać! Każda z postaci jest inna, a jednak coś ich łączy - są ważni i rozpoznawalni na tyle, by warto było ich zaprosić na otwarcie hotelu, które sprawić ma, by te miejsce było popularne, ale i kojarzyło się z luksusem. Mamy więc bohaterów w sieci znanych z różnych dziedzin - jedni są znani, bo są znani, czyli typowi influencerzy, popularni z nie wiadomo jakich powodów. Jest aktor, jest trenerka fitnessu, jest producentka ekologicznych kosmetyków i lokalny biznesmen-cukiernik. Każdy charakterny i pomysłowy na tyle, że wybił się w świecie, miał na siebie pomysł i ciężko pracował, by tę popularność zyskać. No właśnie, czy wszyscy pracowali tak ciężko?
“Mój wizerunek jest dla mnie wszystkim. Jeśli go stracę, mogę zapomnieć o pieniądzach i od razu poszukać sobie jakiejś zwyczajnej roboty. Czy płacili gdzieś za głaskanie kotów?”
Dodatkowo każdy z influencerów przywozi kogoś ze sobą - partnerów, rodziców, całe rodziny. W historię wpleciony zostaje jeszcze tajemniczy, brodaty gość i właścicielka hotelu, która roztacza pieczę nad gośćmi, dba, by było im dobrze, ale i by wywiązali się ze swoich obowiązków i nadawali z hotelu relacje na żywo. Każdy w tej historii ma swoje miejsce, każdy jest widoczny i razem z wszystkimi tworzy jedną pełną historię. To prawdziwa sztuka rozpisać opowieść na tyle postaci, w której czytelnik się nie pogubi i to tym autorka udowadnia nam swój kunszt literacki!
“Igor tylko by wtykał nos w książki (żeby jeszcze jakieś mądre, o ekonomii na przykład, nie miałbym pretensji; jednak on czytywał Wielką Literaturę - tak mawiał o tych wszystkich nieprzynoszących żadnych wymiernych korzyści kilkusetstronicowych tomiszczach pisanych przez autorów, którzy nie liczyli się z czasem swoich odbiorców).”
A jednak mimo tylu równoprawnych postaci to ta jedna się wyróżnia, ta, której narracja prowadzona jest inaczej od reszty. To Rita, bohaterka serii, która będzie nam dostarczać materiałów na śledztwo w formie podcastu w każdym kolejnym tomie. Rita jest bohaterką trochę w życiu pogubioną, ale i powoli się odnajdującą - w końcu nie boi się ryzykować, w końcu stara się własnymi siłami realizować swoje pasje i marzenia. Ale co ją powstrzymywało przed tym do tej pory?
“Ciekawe jak długo zajmie wyrównanie kolorytu skóry? Przywrócenie jej samej do ustawień fabrycznych? Choć to raczej nie było już możliwe. I nawet by tego nie chciała. Uczyła się na swoich błędach. Zamierzała o nich pamiętać, by więcej nie wpakować się w taką kabałę.”
W książce, jak sam tytuł wskazuje, jest trup, jest kryminalny podcast, musi więc zatem być śledztwo i zbrodnia. I jest, choć przez sporą część lektury raczej znajduje się w tle. Najpierw zapoznajemy się z bohaterami i ich sytuacją życiową, obserwujemy ich relacje, które nawiązują się przy grupowych spotkaniach w hotelu. Dopiero, gdy hotel zostaje odcięty od świata, napięcie, emocje narastają i wtedy następuje punkt kulminacyjny powieści. Mamy więc motyw nieco klasyczny - zamknięte miejsce zbrodni, wąskie grono podejrzanych, przełożone jednak na czasy współczesne - pośród telefonów komórkowych, internetu i modnych społecznie tematów. Od samego początku jednak czytelnik oczekuje na to, co się wydarzy - na wstępie dostajemy krótką scenkę z momentu odkrycia ciała, zatem uważnie śledzimy wcześniejsze wydarzenia, które do zbrodni mają oprowadzić… I podejrzewamy wszystkich, bo przecież wśród sław z pewnością każdy ma coś, co chce ukryć… Coś dla czego warto zabić? Gdzie duże pieniądze, tam i zbrodnia? Historia kryminalna bardzo dobrze zgrywa się z rodzajem gatunkowym powieści, kładąc nacisk właśnie na opowieść, solidnie umotywowaną zagadkę, nie ma krwawe czy brutalne opisy.
“Życie w zamknięciu - choćby i najbardziej luksusowym - nawet najtwardszych zawodników przyzwyczajonych do długich godzin gnicia na kanapie (...) wpychało w klaustrofobiczne stany.”
Jednak pod tym kocykiem lekkości i zabawy, kryją się tematy poważne, solidnie przedstawione społecznie i psychologicznie. Po pierwsze, każdy z bohaterów wydaje się tkwić w jakiejś toksycznej relacji – każdy w innej, a jednak łączy je to, że są zwyczajnie niezdrowe. Jak się rozwijają, jak postacie się pod siebie uzależniają i jak to odreagowują? Po drugie, podobało mi się to, jak autorka podkreśla rolę social mediów w życiu bohaterów - doskonale oddaje to nasze aktualne czasy, w których spora część życia toczy się właśnie wirtualnie. I choć momentami wydaje się, że autorka wyśmiewa przywiązanie do telefonu i sociali, to równocześnie podkreśla, że zbudowanie swojej marki w sieci też nie jest rzeczą najłatwiejszą, a wiąże się również z przeszkodami i zagrożeniami Po trzecie, fajnie przedstawione jest też podejście do biznesu w ogóle, do tego jak postrzegane są w biznesie kobiety, a jak mężczyźni. I po czwarte, temat ekologii. Hotel, w którym rozgrywa się akcja reklamuje się jako ten przyjazny środowisku - właśnie z tego powodu zaproszona jest producentka ekologicznych kosmetyków, instruktorka fitnessu promująca zdrowe podejście do życia, cukiernik, który wytwarza pyszności z lokalnych, zdrowych produktów. Wszystko z dbałością o gości hotelu, ale i o planetę. A my przyglądamy się jak ten biznes wygląda od środka… Temat ważny dla świadomości społecznej, z dobrym przesłaniem.
“Te same role, tak po prawdzie, też dostaję dzięki temu, że internauci chcą mnie podglądać w mediach społecznościowych. Producenci najpierw pytają mnie o liczbę lajkowiczów, a dopiero potem ewentualnie zerkają na osiągnięcia zawodowe. Taki świat i nie ma się co na niego obrażać.”
No i już naprawdę na koniec muszę odnieść się do zimy, jaką autorka oddała w tej powieści. Sama uwielbiam górskie zimowe klimaty, więc już tym historia wpasowała się w moje gusta. Autorka zimę oddaje bardzo przekonywująco, bardzo klimatycznie - i znowu tym wpisując się w rodzaju kryminału cosy crime - nic tylko zasiąść z tą książką pod kocykiem i czytać o głębokiej, odcinającej od reszty świata zimie! I zbrodni, która nie straszy, a ciekawi!
“Wtedy sądziła, że się o nią troszczy. Że to jest forma pocieszenia. A to przecież była tylko radość z tego, że jej życie idzie po jego myśli.”
Podsumowując, “Przepraszam, tu był trup” czyli pierwsze spotkanie Marty Matyszczak z powieścią, w której nie ma zwierzęcych narratorów, wypada bardzo mocno na plus. Autorka stworzyła powieść lekką, bardzo klimatyczną, która oczarowuje srogą, ale i piękną zimą w górach, która bawi humorystycznymi kreacji postaci i żartami sytuacyjnymi. Która jednak pod tym płaszczykiem zabawy i lekkości kryje tematy istotne, by mówić o nich głośno - o walce o siebie, o ciężkiej pracy i o odpowiedniej motywacji, by nie zbaczać z raz obranego kursu. Przyznam, że polubiłam się z Ritą, to postać, w której znalazłam gdzieś tam cząstkę siebie, która mnie wzruszyła i w odpowiednim momencie podbudowała, więc z niecierpliwością będę wyczekiwać jej dalszych przygód!
Ale żeby nie było - dla miłośników zwierzaków też znajdzie się kilka krótkich scenek - oczywiście nie w postaci narratora, ale obecność zwierząt odhaczona!
 
Moja ocena: 8/10
 
Dokładnie dwa tygodnie po premierze, czyli w środę 8 maja zapraszam Was na spotkanie na żywo, które będę miała przyjemność z Martą Matyszczak przeprowadzać - widzimy się w moim profilu na IG o godzinie 19:00!
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

kwietnia 22, 2024

"Schronisko, które spowijał mrok" Sławek Gortych - patronacka recenzja przedpremierowa

"Schronisko, które spowijał mrok" Sławek Gortych - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Sławek Gortych
Tytuł: Schronisko, które spowijał mrok
Cykl: karkonoski, tom 3
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
 
Sławek Gortych na naszym rynku książki pojawił się niecałe dwa lata temu. Latem 2022 roku debiutował książką “Schronisko, które przestało istnieć” (recenzja - klik!), pierwszym tomem serii karkonoskiej, która jeszcze do niedawna była zapowiedziana na trylogię. Ja miałam przyjemność czytać ten debiut jeszcze przed oficjalną premierą i byłam pod jego ogromnym wrażeniem - to był dla mnie najlepszy debiut 2022 roku. I zgodziło się ze mną wielu - właśnie w tej kategorii książka wygrała w plebiscycie na Książkę Roku portalu lubimyczytac.pl. Niecały rok później, w kwietniu 2023 ukazał się tom drugi - “Schronisko, które przetrwało” (recenzja -klik!). To była nieco inna historia od debiutu, ale równie mocno dopracowana, równie mocno zajmująca czytelnika podczas lektury. I to też przyniosło efekty - kolejną statuetkę plebiscytu, tym razem w tak rozchwytywanej kategorii jak kryminał. Tak, w przeciągu niecałych dwóch lat Sławek Gortych przebył długą drogę od skromnego autora bloga Zagubiony w Karkonoszach po rozpoznawalnego autora, na spotkania z którym ściągają masy czytelników, a to przecież dopiero początek! W tym tygodniu świętować będziemy premierę tomu trzeciego pt. “Schronisko, które spowijał mrok”, a ja jestem dumna, że po raz trzeci na okładce książki tego autora znajdziecie moje logo. I już nie mogę się doczekać wywiadu z autorem!
Seria karkonoska powiązana jest przede wszystkim miejscem - Karkonoszami, w każdym tomie inna postać jest bohaterem pierwszoplanowym, więc bez najmniejszych problemów można czytać książki oddzielnie.
 
Historia “Schroniska, które spowijał mrok” rozpoczyna się w marcu 2007 roku. Tomasz Wilczur, autor kryminałów od momentu pewnej osobistej tragedii cierpi na zastój twórczy. Czytelnicy jednak czekają na jego powieści, wydawnictwo naciska, a przyjaciele martwią się jego kondycją psychiczną. Wpadają więc na pomysł, żeby wyrwać go z jego domu, a równocześnie znaleźć motyw na ciekawą literacką historię. I tak Maks podsuwa pomysł, by Tomek przyjechał w Karkonosze zbadać sprawę dziwnej śmierci w lawinie, która zeszła w noc sylwestrową 1991/1992 roku, a która do teraz zdaje się wzbudzać wątpliwości. To dobry temat na szybki research i inspirację dla fabuły kryminalnej, prawda? Tomek, z początku niechętny, dochodzi jednak do wniosku, że faktycznie musi coś z sobą zrobić, więc zaproszenie w góry przyjmuje. Jedzie do schroniska Strzecha Akademicka totalnie nieprzygotowany na mocno zimowe warunki, jakie przedwiośniem ciągle w górach panują. Zaczyna wypytywać i drążyć… Czy jednak jego wizyta w górach na pewno jest pożądana? Wielu tak nie uważa, szczególnie, gdy Tomasz mocno angażuje się w swoje śledztwo. Co przyniesie mu ta historia, dokąd go zaprowadzi? Co stało się w roku 1991? I co z historią wspólnego mają wydarzenia z 1947 roku, które rozegrały się w położonych niedaleko Cieplicach?
“(...) chmury co jakiś czas zasłaniały schronisko, które po chwili znów się z nich wyłaniało. Choć zaczynało szarzeć, bo zbliżał się zmierzch, Tomek miał wrażenie, że chmury kłębiące się wokół Strzechy Akademickiej były ciemniejsze od pozostałych. Tak jakby schronisko spowijał mrok dawnych tajemnic.”
Książka rozpisana jest na prolog, 15 tytułowanych i opatrzonych cytatem części oraz epilog. Po nim znajdziemy jeszcze obszerne posłowie autora, w którym dokładnie wyjaśnia czym inspirował się przy tworzeniu tej powieści oraz co w historii jest prawdą historyczną, a co fikcją literacką. I już samo posłowie robi wrażenie! Ale wróćmy do powieści - każda jej część podzielona jest na krótkie fragmenty opatrzone miejscem i datą akcji, a ta toczy się oczywiście głównie w Karkonoszach, w trzech różnych czasach - w 1947, 1991 i 2007 roku. Historie naprzemiennie się ze sobą przeplatają, jednak ich granice są bardzo wyraźne, nie ma obawy, że komuś się pomieszają. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który historię przedstawia z kilku różnych punktów widzenia, choć główne postacie są trzy - Tomek współcześnie, Andrzej Czerwiński, który zginął w lawinie w 1991/1992 oraz Franek w 1947 roku. Narrator swobodnie przemieszcza się pomiędzy tym, co wydarza się na zewnątrz, a tym, co dzieje się we wnętrzu postaci, przez co w pełni rozumiemy ich postępowanie i emocje - a te są bardzo silne, co bardzo szybko czytelnik wyłapuje i sam zaczyna odczuwać. Styl powieści jest dopracowany, czuć w nim dbałość o język, o słowo pisane. Zdania układają się ładnie, są różnej długości, a dialogi prowadzone sprawnie. Całość czyta się naprawdę doskonale!
“Przy takiej olbrzymiej krzywdzie nie znajdzie się ukojenia w ciszy. Nie przestaniesz cierpieć, póki nie zaczniesz mówić.”
Wspomniałam o trzech głównych bohaterach rodzaju męskiego, nie znaczy to jednak, że kobiet w tej historii brakuje. Z bohaterek żeńskich najwięcej miejsca zajmuje Marysia, siostra gospodarza Strzechy Akademickiej, która jest swego rodzaju towarzyszką Tomasza, wydaje się jedną tak pozytywnie nastawioną osobą do niego w tym miejscu - jej brat czy reszta obsługi raczej woli omijać go z daleka, niechętni jego wypytywaniu o przeszłość. Marysia jako jedyna otwarcie z nim dyskutuje, a ich rozmowy są porywające! Bohaterka ta doskonale przedstawia nam przywiązanie do gór, sporo opowiada o tym, jak wygląda prowadzenie schroniska i z jakimi emocjami się to wiąże. Bardzo ciekawa postać!
“Z definicji samego słowa powinno zapewnić człowiekowi schronienie. To kojarzy się z jasnością. Ale ona w tym miejscu w dziwny sposób współgra z mrokiem. Strzecha Akademicka jest dla mnie jak takie Yin-yang, dobro i zło osiągnęło tu dziwną harmonię. I to mnie przeraża (...)”
Ale pomówmy też o mężczyznach. Każdy ma tu swoją historię, każdy czegoś szuka bądź przed czymś ucieka. O bohaterach z przeszłości mówić nie będę - choć w sumie Andrzej kusi, by przynajmniej wspomnieć, że i on w góry przebył w poszukiwaniu rozwiązania tajemnic przeszłości - bo skupić chciałam się na postaci współczesnej - Tomaszu. Dla mnie jest to postać mocno atrakcyjna już choćby ze względu na swój zawód - uwielbiam czytać książki o autorach powieści, a Tomasz chętnie dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami o własnej twórczości, swoimi bolączkami i niepewnością. Jest to bohater nieustępliwy, który choć ciągle mocno cierpiący, stara się nie tracić wiary w to, że może kiedyś będzie choć trochę lepiej. Choć oczywiście i w tym się waha, szczególnie na początku wydaje się mocno podłamany na duchu. Jednak, gdy już wpada na trop, w wir swojego prywatnego śledztwa, to zdaje się nie odpuszczać, jest uważny i spostrzegawczy, choć jak każdy laik w górach chyba nie do końca docenia siłę tamtejszej zimy… To ciekawa kreacja, która aż się budzi o pytanie - ile swoich doświadczeń autor tej książki przelał w rozmyślania Tomasza?
“Usiadł przed klawiaturą. Pierwsze spojrzenie na pustą kartkę; to zawsze było dla niego przerażające doświadczenie. Świadomość tej długiej i trudnej drogi, jaka go czekała, nim całą opowieść, którą miał w głowie, przeleje na papier.”
Z chęcią o postaciach rozprawiałabym jeszcze długo, bo ze względu na trzy czasy i trzy historie, trochę tych kreacji przez książkę się przewija. A jednak trzeba też omówić inne aspekty tej powieści, bo każdy zasługuje na chwilę uwagi, więc resztę pozwolę Wam odkryć samodzielnie!
“Prawdą jest, że żaden człowiek nie jest w stanie wymyślić bardziej przerażającej fabuły kryminału niż sprawcy prawdziwych zbrodni.”
Książki Sławka Gortycha to zawsze rewelacyjne połączenie fikcji literackiej z prawdą, tłem historycznym, jednak gatunkowo cały czas uznajemy je za kryminał. Dlaczego? Bo jest zagadka kryminalna, intryga, która jest kręgosłupem całej tej opowieści. Nie inaczej jest w tym wypadku. Podstawową zagadką kryminalną jest ta współczesna, śledztwo Tomasza, które skupia się na wydarzeniach z przeszłości, które chyba jeszcze nie do końca zostały zapomniane i wyciszone, przez co i współcześnie budzą w bohaterach emocje. Intryga prowadzona jest spokojnie, skrupulatnie, czuć, że jest głęboko przemyślana, bo zaskoczenia i zawieszenia następują w odpowiednich momentach - czytelnik od początku do końca czuje ten dreszczyk, tę ciekawość jak to wszystko się zakończy, jak te trzy opowieści zepną się w całość. Bo nie ma tutaj nic z przypadku, wszystko jest ze sobą w pewien sposób powiązane. Historia toczy się tempem umiarkowanym, w którym doskonale zgrywają się opisy gór i otoczenia z fabularną akcją.
“(...) w tym miejscu jest jakaś zła energia, ja ją czuję. Jakby krzywda różnych ludzi, którzy tu kiedyś pracowali, wsiąknęła w te ściany.”
Bo te Karkonosze to też bohater powieści. W tym tomie bohater bardzo groźny i nieprzewidywalny. Autor z precyzją, dokładnością, ale i literackim wyczuciem opowiada o tym, jak wygląda zima w górach, jednocześnie budując piękny obraz w naszych głowach i mocno przestrzegając przed tym, by tego okresu w górach nie lekceważyć. Ilość historii, opowieści prawdziwych, ciekawostek i legend, jaką autor tu przytacza jest olbrzymia, a każda jedna tylko utwierdza obraz tego, że zima w górach to całkiem inne doświadczenie niż zima na nizinach. Przyznam, że tak rewelacyjnie oddanej zimy w górach jeszcze chyba w literaturze nie spotkałam - autor ujął ją w pełni, zachwycając, ale i uwidaczniając głupie błędy, jakie popełniają nieświadomi zagrożenia turyści.
“(...) zobaczył wyłącznie morze bieli, jakby tego poranka zapomniano narysować krajobraz za oknem.”
A kiedy mówimy o zimie w górach nie da się nie wspomnieć o pracy GOPR. I znowu - autor robi to doskonale, opisuje ich działania dokładnie, tak, by czytelnik mógł się zaznajomić z warunkami ich pracy. Które są naprawdę trudne i wymagają wiele pokładów cierpliwości - to ciągłe igranie z żywiołem, ciągłe buzowanie adrenaliny, ciągłe uciekanie zagrożeniu w imię dobra drugiego człowieka.
“Ludziom się dzisiaj wydaje, że jak jest zbrodnia, zwłaszcza brutalna, to jej sprawca musiał być chory psychicznie. Zapominają, że to tylko jakiś odsetek, jakiś promil wszystkich spraw. Znacznie częściej przestępca nie jest niepoczytalny, tylko po prostu zły. Ludzie zapominają o tym, że zło istnieje. Wyrugowaliśmy to słowo z publicznej dyskusji. Bo tak jest nam wygodniej, tłumaczyć sobie wszystko chorobą, zamiast stanąć przed prawdą, że źli ludzie istnieją.”
“Schronisko, które spowijał mrok” to powieść tak bogata, że mogłaby, jeszcze o niej długo, naprawdę długo pisać. Ale przecież nie o tu chodzi - mam nadzieję, że tym, co napisałam, zachęcę Was do samodzielnego odkrywania tej historii. A jest to opowieść klimatyczna i mroczna, jak tytułowe schronisko, które kryje w sobie niejedną tajemnice. Ogrom gór, ich siła i moc są podobne do tego, co znajdziemy w tej historii - to opowieść mocna, prowadząca w nieprzewidywalne rejony, w której nieustannie walczy dobra natura ze złem w, niestety, ludzkiej postaci. To rewelacyjna historia fikcyjna wpisana w coś, co wydarzyło się kiedyś naprawdę, z równie doskonale oddanym tłem - dokładność w oddaniu pory roku, w której toczy się historia budzi nie tylko ogromne wrażenia, ale i respekt. Przez naturą, przed Duchem Gór, który jest przewodnikiem tej serii. Powieść zajmująca, klimatyczna, budząca ogromne emocje! Dopracowana i przemyślana, w której czuć, że autor nieustannie się rozwija. Z niecierpliwością czekam co zaprezentuje nam w przyszłości, a Was gorąco zachęcam do dołączenia do nas na tej górskiej literackiej drodze!
 
Moja ocena: 8,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!