
Autor: Josh
Malerman
Tytuł: Coś
się dzieje w naszym domu
Tłumaczenie: Filip Sporczyk
Data premiery: 07.05.2025
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść
grozy / horror
Josh Malerman to amerykański autor powieści
grozy, który debiutował ponad dekadę temu. W 2014 roku ukazała się jego pierwsza
książka “Nie zamykaj oczu”, która kilka lat później została zaadaptowana na
film o tym samym tytule z Sandrą Bullock w roli głównej. Wtedy też ten tytuł
ukazał się w polskim wydaniu i do tej pory był jednym jego pióra w polskim
przekładzie. Aż do teraz, gdy na rynku ukazała się jego najnowsza, trzynasta
książka pt. “Coś się dzieje w naszym domu”.
Na rynku amerykańskim jego nazwisko jest
znane, książki wskakują na listy bestsellerów, a i dwie kolejne ekranizacje są
już przygotowywane - w tym jedna właśnie z najnowszego tytułu. Autor jednak nie
tylko pisze, ale również tworzy teksty piosenek i śpiewa - jest członkiem
zespołu rockowego High Strung, którego piosenka jest motywem przewodnim do
amerykańskiej wersji serialu Shameless.
Historia “Coś się dzieje w naszym domu” toczy
się we współczesnych czasach, w małym amerykańskim miasteczku położony
niedaleko jeziora Michigan. W spokojnej okolicy we własnym domku mieszkają
kilkuletnia Bela z Mamusią i Tatuśkiem, a ich życie toczy się w miarę stałym
rytmem. Teraz są wakacje, Tatusiek zostaje z Belą w domu, a Mamusia coraz
później wraca z domu do pracy… Bela jednak nie jest samotna - w jej pokoju
ukryta w szafie czeka Druga Mamusia. Tyle że i ona chyba nie jest już jej
przyjaciółką - coraz częściej pyta Belę czy wpuści ją do swojego serduszka… Do
tej pory Bela nikomu o Drugiej Mamusi nie mówiła, jednak teraz, podczas imprezy
zorganizowanej przez rodziców, przyjaciółka mamy ją dostrzega. I krzyczy jak
jeszcze nigdy w życiu. Kim jest Druga Mamusia i czego od Beli chce? I czy
teraz, gdy nie tylko Bela jest świadoma jej obecności, Druga Mamusia zacznie
zachowywać się inaczej?
“Masz prawo się denerwować. Niedługo przekonasz się, że wszyscy w życiu czymś się denerwują, ale ci, którzy od razu biorą się do roboty i załatwiają swoje problemy, mają potem o wiele łatwiej.”
Książka rozpisana jest na 51 rozdziałów
pisanych z pierwszoosobowej narracji czasu teraźniejszego z perspektywy małej
Beli, do której autor dopasował układ graficzny tekstu - jest on szerzej
rozłożony, jest więcej odstępów pomiędzy fragmentami, dialogi są inaczej
ywyjustowane. Sam język też dopasowany jest do perspektywy małej dziewczynki,
jest prosty, zdania raczej krótkie, jest dużo pytań, nie ma przekleństw. I to w
tym jest siła powieści, ta perspektywa małego dziecka sprawia, że historię o
demonie, bo przecież tym jest Druga Mamusia, odbieramy bardziej naturalnie - w
końcu dziecko jest dużo bardziej przekonujące w wierze i akceptacji obecności
czegoś takiego niż dorosły.
“Kiedy dorośniesz, zrozumiesz, że tematy, o których się nie rozmawia, potem sprawiają największe problemy. Przez całe życie powtarzano mi, że o polityce i religii się nie dyskutuje. I popatrz, jaki teraz jest bałagan w tym kraju. Niektóre tematy chorują, zupełnie tak jak ludzie. Potrzebują opieki. Leczenie. A dla nich takich lekarstwem jest rozmowa.”
Kreacja Beli jest świetnie dopracowana i
bardzo realistycznie oddana. To ciągle małe dziecko, nie znamy jej dokładnego
wieku, poza tym, że już się uczy i potrafi czytać. Bela jednak ciągle żyje w
tej krainie dziecięcej naiwności i prostoty. Wiele rzeczy jest dla niej ciągle
nowych, więc i potwór wychodzący z jej szafy wcale jej nie dziwi. Świat
dorosłych jest nadal odległy, nieco za skomplikowany… choć czy to faktycznie
świat jest skomplikowany, czy raczej dorośli go takim czynią?
“Ta nienawiść nie musi zarażać. Można ją powstrzymać. Jedna życzliwa osoba potrafi zatrzymać zło płynące od kogoś złego. Nie musi go do siebie dopuszczać. Czyli, jak by to powiedzieć… Nie musisz wpuszczać zła. Nie wpuszczaj do własnego życia kogoś, kto się tak zachowuje.”
Poprzez narrację pierwszoosobową Beli
wszystkie pozostałe postacie poznajemy jej oczami, jak i podczas przytaczanych
dialogów. Rodzice Beli mają tendencję do siadania na jej łóżku w nocy i
prowadzenia monologów, których ona według nich nie słyszy - to jedyny aspekt
powieści, który wypada lekko nienaturalnie, ale dzięki niemu poznajemy ich
sposób myślenia i podejście do życia. Mamusia, ta prawdziwa, jest człowiekiem,
który od problemów ucieka, w kluczowych momentach zdarza się jej zostawiać
rodzinę - presja ewidentnie jest dla niej za duża. Tatusiek z kolei to człowiek
wręcz naiwnie dobry, który w każdej chwili stara się szukać wyjścia z sytuacji,
szuka czegoś, co może okazać się pozytywne, nie daje się stłamsić. W
najbliższym otoczeniu jest jeszcze babcia, mama Mamusi, która poprzez dłuższą
obecność na świecie, jest dużo bardziej skora do wiary w niemożliwe, a
równocześnie najbliżej jej do podejścia stoickiego. Wszystkie te kreacje nie są
w pełni pozytywne, ale dzięki temu wydają się realne. Z perspektywy dziecka
oddane tak dokładnie, jak wydaje się to możliwe.
“On nie ma w sobie ani krzty ciemności. Nie ma w nim ani jednego ciemnego zakamarka. Ani jednego miejsca, w którym dałoby się coś ukryć. Zero ciemnych szaf. (...) ale we mnie takie szafy są (...). I to wiele. Kocham twojego Tatuśka bardziej, niż możesz sobie wyobrazić, ale czasami zastanawiam się, czy nie lepiej wyjść za kogoś, kto ma podobny wewnętrzny rozkład pomieszczeń.”
Intryga również zyskuje dlatego, że narratorką
jest mała dziewczynka - to przez to, że wydarzenia obserwujemy jej niewinnymi
oczkami emocje sięgają zenitu. Rzeczy dla niej naturalne, dla nas takie nie są,
wiemy, że wydarzać się nie powinny, więc nieustannie boimy się, co się z małą
stanie. Jej naiwność może doprowadzić przecież do sytuacji najgorszej z
możliwych. Jej ciągle wahanie czy stwór jest jej przyjaciółką czy nie (a
przyjaciołom przecież trzeba pomagać) przyprawia o ból serca - tak bardzo
chcielibyśmy by wiedziała, że Druga Mamusia naprawdę nie chce jej dobra… To ta
niepewność co do zachowania narratorki, tego, jak ona w swoim dziecięcym umyśle
zrozumie sytuację, której tak naprawdę nikt jej wytłumaczyć nie potrafi,
doskonale trzyma w nieustannym napięciu, w ciągłym lęku o jej los. Dawno czegoś
takiego w gatunku powieści grozy nie czułam - nie powiem, żebym bała się tego
stwora, ale bałam się tego, co mała bohaterka zdecyduje.
“(...) strach to bardzo interesujące zjawisko. Gdyby się nad tym zastanowić, za każdym razem, kiedy się czegoś bałaś, udało ci się przetrwać. Prawda? Dosłownie udało ci się przeżyć wszystko, co wydawało się straszne. Wszystko, co cię przerastało… a jednak cię nie przerosło. Inaczej nie byłoby cię tutaj i nie mogłabyś powiedzieć, że przetrwałaś najgorsze.”
Bo cała historia opowiada o tym, jak mierzyć
się z czymś niewyobrażalnym. O tym, że znajomość życia dorosłych też ma swoje
granice, że nawet oni nie są w stanie przewidzieć, zrozumieć i rozwiązać
wszystkiego. Zdecydowanie jednak trzeba patrzeć na tę powieść głębiej, bo pod
warstwą grozy kryje się prawdziwy dramat rodzinny. Małżeństwo rodziców Beli
przechodzi kryzys, dziewczynka coraz częściej doświadcza ich kłótni, coraz
częściej tęskni za czasami, gdy rodzice trzymali się za ręce i razem śmiali.
Teraz głównie na siebie krzyczą. Poza tym jednak tematy są dużo szersze, dużo
bardziej uniwersalne. Zastanawiamy się nad samym strachem, nad tym, co znaczy
się bać. Całą Drugą Mamusię można też potraktować jako alegorię zła, które
rozprzestrzenia się w duszy - w końcu Druga Mamusia pojawiła się dopiero, kiedy
Bela zaczęła dostrzegać, że coś pomiędzy jej rodzicami jest nie tak. Sporo
uwagi przyciągają sposoby radzenia sobie z problemami, refleksje czy ucieczka to
naprawdę dobry na nie sposób. Warstwa psychologiczna, tak jak świat dorosłych
dla małej Beli, jest skomplikowana, ale równocześnie niesie wiele zagadnień wartych
zastanowienia, chwili refleksji.
“Świat jest okrutny. Tu nie chodzi o to, że ktoś, jakaś konkretna osoba, kipi nienawiścią, tylko że takie osoby są przekonane, że reszta świata czuje to, co one. A świat daje im mnóstwo powodów, żeby tak właśnie myśleć.”
“Coś się dzieje w naszym domu” to tak naprawdę
dramat rodzinny, w którym złe emocje, złe uczynki przybierają postać mroku i
potworów. To próba zmierzenia się z czymś, co może okazać się dla człowieka za
duże, za trudne do zniesienia. Czy Druga Mamusia to demon, który za długo
przybierał na sile? Czy teraz nie jest już za późno, by ją zwalczyć? Doskonała
kreacja, a zarazem narracja małej dziewczynki, choć przecież w tym gatunku
jednak już dość znana, sprawdza się w tej historii perfekcyjnie - czytelnik bez
zastrzeżeń przyjmuje to, czego mała doświadcza, a jednocześnie zastanawia się,
co kryje się pod spodem - przecież potwór musi być czegoś ucieleśnieniem.
Doskonale budowane napięcie, sprawne kreacje psychologiczne i prostota stylu
sprawiają, że książka staje się nieodkładalna. Sama dawno nie czułam tak dużych
emocji podczas lektury powieści grozy jak teraz, nie powiem może, że się bałam,
ale czułam ciągły niepokój, lęk, strach o los naszej małej narratorki. W oczy
mocno rzuca się ten rozdźwięk co dziecko widzi, a co rodzice mówią, a my
doświadczamy tego, jak mała to interpretuje. Fascynująca, pochłaniająca
lektura!
“Bo zawsze nadchodzi taki moment, kiedy zdajemy sobie sprawę, że cały świat i całe życie to nasz dom (...). Może nam się wydawać, że coś złego dzieje się w domu, ale tak naprawdę to się dzieje w nas.”
Moja ocena: mocne 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Akurat.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!