Autor: Nadia Szagdaj
Tytuł: Sprawa pechowca
Cykl: Kroniki
Klary Schulz, tom 1
Data premiery: 16.10.2019
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał
retro
Życie Nadii Szagdaj mocno związane jest ze sztuką i szeroko
pojętą kulturą. Z wykształcenia jest wiolonczelistką i śpiewaczką operową. Z
pasji pisarką. Zajmuje się również fotografią i filmem. Od lat zafascynowana
dawnym Wrocławiem, daje temu obraz we wszystkich swoich powieściach. Debiutowała
w 2009 roku powieścią fantasy, w 2013 roku rozpoczęła cykl Kronik Klary Schulz –
kryminałów retro z akcją osadzoną w początkach XX wieku. Od tego czasu o
bohaterce ukazały się jeszcze 4 powieści oraz 2 osobne, niepowiązane thrillery
dziejące się współcześnie. Przy okazji zmiany wydawcy cykl o Klarze został wznowiony
w nowej szacie graficznej, na ten moment ponownie wydane zostały dwa pierwsze
tomy serii. „Sprawa pechowca” jest tomem otwierającym cały cykl. W swoich
zbiorach mam już też drugi tom, którego recenzja ukaże się niebawem.
„Sprawa pechowca” rozpoczyna się w 1910 roku w breslauskiej
operze. Podczas sztuki „Czarodziejski flet” Mozarta dochodzi do spektakularnego
morderstwa. Odtwórca roli Papagena, który w sztuce ma podjąć nieudaną próbę
samobójczą, zostaje powieszony na oczach publiczności. Na miejscu jest Klara Schulz
ze swoim mężem, lekarzem, dzięki czemu już na wstępie ma wstęp za kulisy.
Sprawę oczywiście przejmuje policja, jednak śledztwo prowadzą tak nieudolnie,
że po kilku dniach do Klary zgłasza się partner zamordowanego z prośbą po
przeprowadzenie prywatnego śledztwa. Klara jest mocno podekscytowana, to jej
pierwsze duże zlecenie, od wyników którego zależy jej dalsza kariera
detektywistyczna. Czy Klara zdoła rozwiązać zagadkę morderstwa nim zabójca uderzy
ponownie?
Książka składa się z trzynastu różnej długości rozdziałów. Poprzetykane
są zdjęciami starego Wrocławia oraz wycinkami z tytułowych Kronik Klary.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, główne podąża za bohaterką.
Styl powieści wzbudził we mnie mieszane odczucia. Z jeden strony mocno skupia
się na opisach dawnego Wrocławia, co oczywiście zaliczam na plus. Widać, że
autorka spędziła długie godziny w archiwach, zrobiła naprawdę bogaty research.
Z drugiej strony jednak coś mi nie pasowało w warstwie językowej wypowiedzi bohaterów.
Język z jednej strony stara się naśladować styl dawnych powieści, tak by było
lekko i powabnie, z drugiej chwilami bohaterowie wypowiadają się bardzo
współcześnie, co kompletnie nie zgrywa się z dawnym klimatem. Im dalej w
lekturę tym większy zgrzyt z tego powodu czułam. Mam jednak nadzieję, że w
dalszych tomach udało się autorce wypracować jakiś balans, w końcu „Sprawa
pechowca” to dopiero druga jej książka, pierwsza napisana w takim stylu.
Skupmy się teraz na chwilę na plusach powieści. O jednym już
wspomniałam – to świetnie przedstawiony dawny Wrocław z początku XX wieku. Opisy
budynków, ulic, parków, restauracji są bardzo szczegółowe i klimatyczne, widać,
że autorka mocno się tym fascynuje. Dodatkowo kilka fotografii zamieszczonych w
odpowiednich miejscach dodaje książce na atrakcyjności.
Druga sprawa, która wzbudziła mój entuzjazm, to osadzenie
akcji w operze, w środowisku artystycznych. Tu też razem z bohaterką zwiedzamy wnętrze
gmachu opery, poznajemy się trochę na zwyczajach panujących w tych kręgach.
Ponadto w tekście widać wielka miłość autorki do muzyki, którą ubiera w zgrabne
słowa.
„Głosy śpiewaków sprawiły, że na chwilę, chcąc nie chcąc, uległa unoszącemu się w powietrzu czarowi muzyki, która od lat wabiła prostotą i wdziękiem. Schematyczność i przewidywalność kompozycji Mozarta przywodziła jej na myśl miłosne uniesienia. Logika była tu taka sama. Mimo ich powtarzalności i świadomości ich konsekwencji wciąż chciało się je przeżywać od mowa. Podobnie było z Mozartem – wciągał, więził na zawsze i nigdy się nie nudził. A był taki prosty i przewidywalny.”
Trzecim plusem jest wyposażenie Klary w ogromną
determinację. Początek XX wieku to były czasy, kiedy kobiety chętniej widziano na
drugim planie, w roli pań domów czy gospodyń. Klara jednak nie jest skora do
siedzenia w domu, ona chce być policjantką, a jak się nie da to detektywką. Od
postaci bije bardzo mocny feminizm pod względem równouprawnienia.
„Zastanawiała się – choć czasem powtarzała sobie w duchu, że to głupie – czy ta prosta dziewczyna nie ma przypadkiem lepszego życia od niej. Bez konwenansów, opinii, potrzeby podobania się na każdym kroku bogatym znajomym męża. Bez ironii i obłudy, jaka panowała w tak zwanych wyższych sferach.”
Jednak w większości Klara wzbudza we mnie negatywne
odczucia. Kompletnie się z nią nie polubiłam, mimo że starałam się jej
impulsywne zachowanie tłumaczyć młodym wiekiem, to jednak z biegiem lektury to
nie wystarczyło. Klara jest ogromną egoistką, cały świat musi się kręcić wokół
niej. Jest też głupio uparta i lekkomyślna. Mimo że podstawy postaci są dobre –
Klara ma 25 lat, od 5 lat jest mężatką i matką, jej mężem jest szanowany
lekarz, a dnie spędza, jeśli nie na śledztwie, to na malowaniu. Dawno temu
przeżyła wielką tragedię, co przeważyło szalę o jej przyszłym zawodzie. Jej
ojciec jest emerytowanym policjantem, który nie tylko jej pomaga, ale i użycza
własnych znajomości. Potencjał postaci jest więc ogromny, jednak okropny
charakter, w który wyposażyła ją autorka, spowodował, że z czasem książkę
czytało mi się już naprawdę bardzo ciężko. Miałam ochotę potrząsnąć bohaterką,
wytknąć jej głupotę, lekkomyślność i egoizm. Dawno żadna postać mnie tak nie irytowała
jak Klara. Tutaj też jednak mam nadzieję, że może w dalszych tomach kobieta trochę
dojrzeje i jej charakter się utemperuje.
Co do samej sprawy, akcji powieści, to pomysł był ciekawy,
ale też wydaje mi się, że poszedł trochę w przesadę. Nie mogę tu zdradzić za
dużo, by nie ułatwić Wam rozwiązania zagadki, ale były momenty, gdy morderca
epatował przesadną brutalnością, a śledztwo Klary kompletnie nie poruszało się
do przodu z… no właśnie, bez powodu. Trochę się tych małych wpadek nazbierało i
znowu im dalej, tym mocniej były one zauważalne.
Ogólnie mam bardzo mieszane odczucia co do tej powieści. Nie
jestem pewna czy dotarłabym do rozwiązania zagadki, gdyby to nie był egzemplarz
recenzencki – tak mocno Klara mnie ostatecznie irytowała. Doceniam jednak
umieszczenie akcji w środowisku artystycznym, odniesienia do muzyki i cudowny,
klimatyczny stary Wrocław. Po drugi tom sięgam w nadziei, iż autorka już się
trochę wyrobiła w stylu, a Klara dojrzała. Mam nadzieję, że tym razem się nie
zawiodę.
Moja ocena: 5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Dragon!