marca 30, 2022

"Twoja wina" Danuta Awolusi

"Twoja wina" Danuta Awolusi

 

Autor: Danuta Awolusi
Tytuł: Twoja wina
Data premiery: 03.03.2020
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 608
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Danuta Awolusi to polska autorka powieści obyczajowych i reportaży. Pisała od zawsze, już w gimnazjum napisała swoją pierwszą powieść, którą schowała do szuflady, a na rynku książki pojawiała się się w 2013 z debiutem „Na wysokim niebie”. Od tej pory ukazało się jeszcze pięć jej powieści obyczajowych oraz dwie non-fiction dotyczące odchudzania. Awolusi nie boi się pisać o trudnych emocjach i przeżyciach, co udowodniła mi „Twoja wina”, książka, która była moją pierwszą stycznością z jej piórem.
 
Jest to historia Marceliny i Adama. Podczas wieczoru panieńskiego swojej najlepszej przyjaciółki Marcelina przypadkiem go poznaje, mężczyznę – bóstwo, którego widok wywołuje palpitacje serca u większości kobiet. Dziewczyna jest więc lekko zdziwiona, gdy Adam wybiera ją, zaprasza na randkę i ewidentnie się w niej zakochuje. Ona też traci dla niego głowę, przez co umyka jej kilka szczegółów w zachowaniu Adama, które powinny dać jej do myślenia… Para zaledwie po kilku miesiącach znajomości się pobiera, i dopiero wtedy Adam powoli zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Marcelina długo ignoruje fakt, że związała się z psychopatą, czy więc nie będzie za późno, gdy dopuści do siebie myśl, że dzieje się coś złego?
„Uświadomiła sobie, jak wielką moc mają słowa. Za moment powie ‘tak’ i wszystko się zmieni. Jej stan cywilny, plany, obawy, a także nadzieje.”
Książka składa się z prologu zatytułowanego ‘teraz’, 84 rozdziałów i epilogu (‘później’). Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Marceliny, Adama i Leny. Styl powieści jest prosty, skupiony na myślach, emocjach i przeżyciach postaci. Każdy z bohaterów wypowiada się nieco inaczej, już na poziomie stylu można wyłapać pewne cechy charakteru każdego z nich. Dlatego też np. rozdziały, w których wydarzenia przedstawione są z punktu widzenia Adama, wydaje się, że czyta się ciężej. To oczywiście bardzo dobry zabieg, udowadniający jak bardzo powieść jest przemyślana.
 
Bo charaktery w tej historii spotkamy skrajnie różne. Michalina to całkiem zwyczajna kobieta, skromna i poukładana, która nigdy wcześniej nie przeżyła tak porywającego zakochania. Pracuje w szkole, dorabia w klubie fitness, jest dosyć blisko z rodzicami, ma bliskie przyjaciółki. Wierzy w ludzi i ich dobro. Czytelnik obserwuje jak jej postrzeganie świata powoli zostaje miażdżone przez Adama, jak mocno te, który miał jej być najbliższy miesza jej w głowie, grając na jej emocjach. Myślę, że w tej bohaterce każda z czytelniczek odnajdzie cząstkę siebie, czy w zachowaniu, przeżywanych emocjach lub sytuacjach. Przez to bohaterka, a zarazem cała powieść stają się nam bliższe.
„Ja jestem przemęczona, a jednocześnie nie umiem się odezwać. Nie zrobiłam mu nawet jednej awantury. Ani razu nie wykrzyczałam, jak mam dosyć i jak bardzo się boję.”
Drugim bohaterem powieści jest Adam. To człowiek, który dobrze dostosował się do społeczeństwa, wie co robić, by inni nie odkryli, że sam nie odczuwa żadnych emocji, nie ma kompasu moralnego. Adama bawi manipulacja innymi, traktuje ludzi jak marionetki. Mimo tej wiedzy, każdy kolejny rozdział przedstawiony z jego perspektywy zaskakuje. To naprawdę głębokie i dokładne studium osoby psychopatycznej.
Trzecią bohaterką jest Lena, kobieta w okolicy 50tki, Francuzka, która niedawno sprowadziła się do Polski, by być bliżej swojego syna, mieszkającego z jej byłym mężem. Lena to postać kolorowa, bardzo emocjonalna, poddająca się każdemu nastrojowi, przez co jest tak naprawdę nieobliczalna. Jak jej historia wiąże się z Marceliną i Adamem?
 
Muszę przyznać, że warstwa psychologiczna powieści zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Każdy toksyczny związek nie jest tematem, o którym łatwo się mówi, a związek z aż tak odstającą od wszelkich norm społecznych osobą jak Adam w pewnym momencie wydaje się prawdziwym piekłem. Autorka powoli i skutecznie przedstawia każdą fazę tego związku, z dużym wyczuciem dla odczuwania każdej strony. Analiza postaci jest głęboka, powoli poznajemy ich coraz wcześniejsze doświadczenia – tu, mimo że z początku może wydawać się inaczej, każda scena jest puzzlem potrzebnym to zobaczenia pełnego obrazu. Z początku miałam wrażenie, że trudnych tematów nagromadziło się za wiele, jednak z czasem zrozumiałam, dlaczego były konieczne.
 
Fabuła powieści rozciąga się na kilka lat, a wydarzenia toczą się niespiesznie. Mimo to gdzieś tak od połowy ciężko się od książki oderwać, emocje są na tyle duże, że momentami czytelnik aż wstrzymuje oddech. Przeżycia Marceliny są tak obrazowo opisane, że momentami cierpimy razem z nią. Nie jest to łatwa lektura, momentami wręcz boli, jednak nie można jej odmówić – jest napisana naprawdę mądrze.
„Przecież kłótnie były im potrzebne, bez nich działo się to, co teraz. Nieporozumienia nawarstwiały się jak brud.”
Szczerze muszę przyznać, że z początku trochę obawiałam się tej powieści – na wstępie dostajemy opis pierwszego gwałtownego zakochania, a ja nie jestem fanką miłosnych historii. Cieszę się jednak, że nie zrezygnowałam, bo to co dostałam wraz z biegiem lektury, na pewno zostanie ze mną na długo. Świetne kreacje psychologiczne, świetnie oddane uczucia. Mimo że jest to powieść obyczajowa, to w finale emocje sięgają zenitu, jak przy najlepszym thrillerze. Tu jednak przesłanie jest mocniejsze, głębsze i bardziej życiowe. Naprawdę jestem pod wrażeniem tak głębokiego zrozumienia i świetnego oddania emocji bohaterów. Z tej powieści można wyciągnąć naprawdę wiele.
 
Moja ocena: 8/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!
 
Przy okazji chciałam Was zaprosić na spotkanie literackie, które odbędzie się z autorką tej książki już w ten piątek o godzinie 19:30 w Tarnowskich Górach
Wszystkie szczegóły znajdziecie na moim profilu (klik!) oraz profilu autorki (klik!)

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 30, 2022

Kilka pytań do... Iwony Banach, autorki cyklu o Emilii Gałązce

Kilka pytań do... Iwony Banach, autorki cyklu o Emilii Gałązce

 

Który etap pracy nad książką sprawia, że Iwona Banach nie może spać w nocy, co dodaje skrzydeł jej wenie twórczej, czyje książki zna niemal na pamięć i kiedy i czy w ogóle będzie następny tom serii i Emilii Gałązce?
Zapraszam na rozmowę z autorką!

Iwona Banach notka biograficzna:
Tłumaczka z języków włoskiego i francuskiego, pisarka. Absolwentka romanistyki (KUL) i resocjalizacji (WSPS). Autorka dziewięciu powieści nagradzanych w konkursach literackich. Prowadzi blog zastroniec.pl. Kiedy nie pisze - czyta. Kocha komputery, lubi szydełkować i wciąż uczy się nowych języków. Bolesławianka z urodzenia i wyboru.

Kryminał na talerzu: W ręce czytelników właśnie trafia Pani najnowsza książka „Do zakopania jeden trup”, komedia kryminalna z cyklu o prepperce Emilii Gałązce i jej siostrzenicy Magdzie. Muszę przyznać, że zauważyłam, że w ostatnim czasie, w roku 2021 i 2022 na rynku ukazuje się naprawdę sporo Pani tytułów. Skąd nagle taka wena? 

Iwona Banach: To nie kwestia weny, to sprawa wydawcy. Wenę można mieć, ale i tak z tego nic nie wyjdzie, jeżeli nie trafi się na takiego wydawcę, który z tą weną coś zrobi, bo jak „cię nie widzą” to cię nie czytają, a jak cię widzą, to w dużej grupie czytelników znajdzie się ktoś, komu książka się spodoba, a to dodaje skrzydeł nawet najmarudniejszej wenie i człowiek pisze z przyjemnością.


A czym seria o Emilii, potocznie zwana serią z trupkami (od tytułów książek) różni się od pozostałych Pani książek?

Powiem szczerze, że nie wiem, to jest dość intuicyjne. Nie robię tego na siłę. Wchodzę w ten świat i on się jakoś sam toczy. Jednak co racja, to racja, „Pindy” są inne, „Królowa śniegu” całkowicie, a już książki, które napisałam dla wydawnictwa Harde, to zupełnie inny klimat. Nawet się zastanawiałam dlaczego i nie umiem sobie na nie odpowiedzieć. Może chodzi o ten „paranormalny” klimacik?


Czytelnicy mocno polubili się właśnie z tą serią, to od niej zaczęła Pani być bardziej obecna na scenie literackiej, choć oczywiście wcześniej też pisała Pani i wydawała powieści. Nie mogę więc nie spytać: skąd się wzięła prepperka Emilia? 

Ja piszę książki w dość specyficzny sposób. Od pierwszego zdania. (Oczywiście mało kto pisze od ostatniego, bo się nie da) ale u mnie idzie to nieco dalej. Nie myślę, nie „tworzę bohatera, w pewnym sensie „daję się mu prowadzić”. To nie jest tak, że postanawiam „OK, zrobię z niej baletnicę, ale będą jaja”, raczej zaczynam pisać, i obserwuję, co ona tam wymyśla… To trochę psychodeliczne, ale u mnie się sprawdza. Z Emilią zaczęło się od zdana „kupiła trochę konserw(..) arbuza oraz dwa granaty”. Pomyślałam, ale to dziwne, dlaczego tak? Co z tymi granatami, po co o nich piszę? Czyżby były ważne? No i się zaczęło.
Jestem zwolennikiem „sensu” w książce, chodzi o to, że jeżeli opisuję coś, np. sukienkę, to ten opis powinien czemuś służyć, a nie być jedynie „wyrabianiem stron”. Taka sukienka może wiele pokazać, bezguście, brak pieniędzy, zepsutą pralkę, daltonizm albo pospiech, ale coś musi, inaczej nie ma sensu o niej pisać.


A moja Patronka, Paulina Korek, chciała Panią zapytać dlaczego właśnie komedie kryminalne są tym gatunkiem, w którym czuje się Pani dobrze?

Jest wiele powodów, takich czysto życiowych i kilka związanych z pisaniem. Najpierw te pierwsze. Moje życie nie jest usłane różami, więc kiedy czytam lub piszę wolę sobie nie dodawać do nich „cudzych” kolców. To mnie emocjonalnie rozbija, a naprawdę mam dużo swoich czarnych myśli, wolę nie przyswajać cudzych. Inna sprawa, że w komedii kryminalnej są dwa gatunki naraz, komedia, która bawi, szafuje satyrą, sarkazmem, ironią, w każdym razie rozśmiesza i jest lekka, oraz kryminał. Kryminał to zagadka i dedukcja – pomijam krwawe bebechy, wydłubane oczy oraz seks z tarką do warzyw, bo tego nie lubię. Nienawidzę epatować makabrą, a teraz makabra to raczej norma niż rzadkość. Tak więc z tym gatunkiem, czyli komedią kryminalną łączy się lekkość, żart, a równocześnie zagadka i pole do popisu dla mojego wrednego charakteru, czegóż chcieć więcej?


Pani książki są bardzo dynamiczne, poruszają dużo różnych tematów, czasami pozornie wpisujących się w zjawiska paranormalne. Skąd czerpie Pani takie pomysły? Stworzenie tak zagmatwanych, a jednak logicznych fabuł musi być nie lada wyzwaniem!

Z tą logiką to jest, że tak powiem ogromne wyzwanie i mam nadzieję, że się udaje. Bardzo zależy mi na tym, żeby mimo pewnych przerysowań logika w tym (jakaś) była. A w zwykłym świecie logiki coraz mniej, FB stanowi dla mnie pożywkę totalną, gdzie naprawdę mogę znaleźć wszystko i zadziwić się do syta.


Pani styl pisania jest mocno charakterystyczny, akcja miesza się z wtrąceniami, dygresjami ironicznie komentującymi naszą współczesną rzeczywistość, a najmocniej obrywa zawsze Internet. Czy ciężko połączyć takie tematy z humorem?

Myślę, że to się jakoś przenika i wynika jedno z drugiego. Internet KOCHAM, ale widzę jego wady. Staram się mieć własny styl. Nie chciałabym pisać tak jak inni, to znaczy chciałabym pisać tak dobrze, ale nie tak samo. Mieć własną niszę, coś swojego, coś o czym nikt nie powie, że schemat albo, że skopiowałam od tego czy innego autora, poza tym piszę komedię kryminalną z naciskiem na „komedię”, moi koledzy i koleżanki raczej piszą komedie kryminalne z naciskiem na kryminał.


Czy pisząc tom pierwszy pt. „Niedaleko pada trup od denata” wiedziała Pani, że będzie to seria?

Chciałam napisać serię, marzyłam o tym, ale nie wydawało mi się to logiczne, byłam pewna, że książka utknie w szufladzie wydawcy, który albo nie odpisze, albo wyda, ale nie zechce jej kontynuacji. Tak już miałam, tak więc to zasługa wydawcy.


Czy ma Pani już pomysły na kolejne tomy o Emilii? W końcu zakończenie najnowszego tomu daje nam jasno do zrozumienia, że możemy spodziewać się kontynuacji przygód rodziny Gałązek. 

Z tym to problem, rozważałam nawet zakończenie serii, Emilia zrobiła się trochę „makabryczna” wobec tego co nas otacza, Magda w ciąży, dziecko nie pomoże, ale jest nieszczęsny Pawełek i Simona, tak więc pomysł jest, co dalej nie wiem, ale to będą na sto procent wilkołaki.


Zdradzi nam Pani kiedy możemy spodziewać się kolejnego tomu? 

To wydaje mi się pytaniem do wydawnictwa, ale chyba na początku roku będzie trzecia Pinda, a trupki… Muszę dopytać, żeby wiedzieć kiedy zacząć pisać, ale jak już zacznę, to dam radę.


Jak w ogóle wygląda Pani praca pisarska. Siedzi Pani nad tekstem codziennie, w określonych porach czy po prostu jak ma Pani czas lub wenę? 

Jestem bardzo ograniczona pewnymi koniecznymi czynnościami życiowymi związanymi z opieką nad mamą i córką, więc czasem szafować nie mogę, ba, wszystko musi być bardzo poukładane (choć w szafach mam szaleństwo). Tak więc siadam w momencie kiedy już zrobię to co muszę i piszę. Założyłam sobie 10 000 znaków dziennie, w wenę nie wierzę, piszę po prostu, bo jestem zdania „lepiej poprawiać i wywalać niż nic nie robić”.


Wiem, że zajmuje się Pani też tłumaczeniami powieści z francuskiego i włoskiego. Czy tłumaczenie czyjejś powieści jest łatwiejsze niż napisanie własnej? 

Tłumaczenie książek jest fascynujące na innym poziomie. Przy tłumaczeniu nie martwię się nocą dlaczego „Ziutek chodzi nago, choć jest duchem” – (to do innej jeszcze nie wydanej książki), martwię się, jak znaleźć nazwę jakiejś sekty, która występuje w książce (często tłumaczę reportaże) a nie jest u nas znana pod polską nazwą. Każda z tych czynności jest trudna w inny sposób jednak są to trudności, które inspirują, nie zniechęcają.


Który etap pracy nad książką lubi Pani najbardziej, a który najmniej? 

Najgorzej jest pod koniec, mam już 300-350 tysięcy znaków, trzeba kończyć (kobył nie lubię), a ja szukam takiego rozwiązania, żeby jednak było zaskoczenie. To zawsze sprawia, że nie mogę spać. Jedna, dwie noce mam do tyłu. Lubię natomiast ten moment, kiedy zaczynam i uda mi się wymyślić coś absurdalnego, a równocześnie na tyle logicznego, że da się to rozciągnąć w powieść.


Nad czym teraz Pani pracuje? 

Nad trzecią Pindą, nad trzecim tomem serii dla wydawnictwa Harde i nad książką dla Dwukropka, dla dzieci, ale to jest w fazie wymyślania dopiero, tamte dwie już kończę.


To teraz pogadajmy chwilę o czymś innym niż Pani twórczość. Co lubi Pani robić w wolnej chwili? 

Wolne chwile? A co to takiego? Odcinam się ostatnio od FB trochę i od wszechobecnej grozy. Mam naturę katastrofistki, więc to mnie dosłownie ogłusza, powoduje napady leku, paniki wręcz, więc muszę się odcinać. Lubię gry Escape, takie mniej lub bardziej logiczne, gdzie rozwiązuje się zagadki. No i oczywiście wieczorami czytam. Dużo.


Ulubione miejsce na ziemi? 

Bolesławiec, lubię to miasto. Bardzo tęsknię za Paryżem, ale to już nie do zrealizowania z wielu względów.


Jak wygląda Pani biblioteczka? Którzy pisarze są Pani ulubionymi? 

Moja biblioteczka pożarła już wszystko w moim otoczeniu, stosy książek zalegają wszelkie możliwe kąty, sprzęty i powierzchnie płaskie. Kocham Terrego Pratchetta, jest niepowtarzalny, jego książki znam niemal na pamięć. Uwielbiam biografie i reportaże, książki popularnonaukowe, nie czytam właściwie tylko romansów i erotyki, reszta zależy od momentu. Czytam też komedie kryminalne, bo lubię się uczyć od lepszych. Kryminały i horrory też lubię, ale to nie jest na nie najlepsza pora.


I ostatnie, obowiązkowe pytanie na moim blogu ze względu na jego podtytuł. Co najbardziej lubi Pani jeść? 

Wszystko co zawiera w sobie bardzo ostre chili i inne piekielne dodatki. Im ostrzej tym lepiej. Uwielbiam! Kanapki z chili i truskawkami to mój wynalazek, ale zjem wszystko, choć szpinak mnie przeraża i kolorem i konsystencją. W zasadzie jestem w stanie spróbować wszystkiego (może mieć oczy, ogony, macki bez różnicy), lubię też gotować, owoce morza są super. Sery im bardziej cuchną tym lepiej. Nie ma chyba czegoś, czego bym nie zjadła, no chyba, że zawiera szpinak, ale i tak raz na jakiś czas daję mu szansę, ale on nie chce skorzystać, wciąż jest ciapkowaty i zielony i przypomina niestety taki placek, który można spotkać na wiejskiej drodze, gdyby choć smakował ciut lepiej… a tu nic. Nie stara się to warzywo!


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!

Dziękuję za fajne pytania. To też spora trudność, naprawdę! Wiem co mówię. Kiedyś zadano mi pytanie jakim chciałabym być kapeluszem i nie umiałam odpowiedzieć. Co ciekawe kapelusze nie piszą książeczek.




Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 29, 2022

"Milczenie lasu" Kimi Cunningham Grant

"Milczenie lasu" Kimi Cunningham Grant

 

Autor: Kimi Cunningham Grant
Tytuł: Milczenie lasu
Tłumaczenie: Julita Mastalerz
Data premiery: 23.02.2022
Wydawnictwo: Słowne
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller psychologiczny / obyczajowy
 
„Milczenie lasu” to pierwsza książka Kimi Cunningham Grant, jaka ukazała się w Polsce. Decydując się na jej lekturę byłam przekonana, że jest to thriller, choć jak się teraz okazało – nie wiem skąd miałam to przekonanie, gdyż ani w opisie, ani w mailu z zapowiedzią od wydawnictwa nic o gatunku wspomniane nie było. I prawidłowo, bo książkę ciężko skategoryzować – to coś pomiędzy powieścią obyczajową, psychologiczną a thrillerem.
Kimi Cunningham Grant to amerykańska autorka, która na swoim koncie ma trzy różne powieści. Najnowsza to właśnie „Milczenie lasu”. Przed nią pojawiła się powieść o życiu w małym pensylwańskim miasteczku oraz debiutancka historia, oparta na wspomnieniach dziadków autorki z związanych z japońskim internowaniem w czasach II wojny światowej. Poza tym Grant pisze wiersze i eseje, które ukazują się w znanych amerykańskich czasopismach, a także zdobywają nagrody literackie.
 
Fabuła powieści „Milczenie lasu” toczy się w appalaskich lasach, w środku których w małym domku mieszkają Cooper i Finch. On to mężczyzna w okolicy 30stki, weteran wojenny, ona – jego 8letnia córka. Ich życie płynie spokojnie, z dala od cywilizacji, w zgodzie z naturą – mają trochę kur, trochę polują. Zapasy jednak są im potrzebne, tym bardziej że zbliża się zima. 14 grudnia to data, na którą czekają – ma się u nich zjawić Jake, przyjaciel Coopera z wojska, który co roku zaopatrza ich w najpotrzebniejsze produkty. Mała Finch czeka w podekscytowaniu – przecież przez cały rok, prócz swojego ojca i starego sąsiadującymi z nimi Szkota, z nikim się nie spotyka. Niestety tego roku Jake nie przyjeżdża. Co się stało? Dlaczego się nie pojawił? I co w tej sytuacji zrobią Cooper i Finch, którzy ewidentnie ukrywają się przed całym światem?
 
Książka składa się z trzydziestu pięciu rozdziałów i epilogu. Cała historia opowiedziana jest oczami Coopera w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, jedynie epilog ma innego narratora. Styl powieści jest spokojny, skupiony na szczegółach otoczenia. Wydarzenia aktualne przeplatane są z retrospekcjami, dzięki którym poznajemy powody, przez które bohaterowie żyją w ten sposób. Przez całą lekturę czytelnik czuje ten lekki niepokój, który towarzyszy codziennie Cooperowi – obawę o to, że zostaną odkryci. Cały czas muszą się mieć na baczności, zachowywać ostrożność, nie tracić czujności. Dlaczego?
 
Życie z dala od cywilizacji to coś, co współczesnemu człowiekowi trudno sobie wyobrazić. Cooper i Finch żyją już tak osiem lat, dziewczynka nie zna nic innego. Swoją wiedzę o świecie czerpie z książek, które znajdują się w tym domku, jednak to las jest jej naturalnym otoczeniem. Jest szybka i cicha, to jej dom, miejsce, które zna jak własną kieszeń. Jednak czy tak spędzone dzieciństwo nie pozbawia ją za wiele? Szkoły, innych dzieci, czy po prostu kontaktu z drugim człowiekiem, zwyczajnego życia? Te myśli męczą czytelnika w czasie lektury, bo nie Coopera – on osiem lat temu wybrał, teraz daje z siebie wszystko, by jego dziecko żyło godnie i zdrowo, ma też plan, co dalej. Dziwne? Może nie tak bardzo, gdy już pozna się jego całą historię…
 
Poza tematem życia w głuszy, jednym z istotniejszych zagadnień przeszłości Coppera, są jego wojenne doświadczenia, które zmieniły jego postrzeganie rzeczywistości. W książce dobrze przedstawiony jest los weteranów, to, z jakimi demonami muszą sobie radzić na co dzień i jak niewielka pomoc jest im zapewniona. Cooper uznał, że poradzi sobie sam, jednak czy faktycznie możemy uznać, że podjął właściwe decyzje?
 
„Milczenie lasu” to też historia o miłości. Rodzicielskiej, partnerskiej i tej po prostu do bliźniego, drugiego człowieka. Przyglądamy się ile człowiek jest w stanie zrobić w imię tego uczucia, jak mocno zmienić siebie i swoje życie. W książce znalazł się też malutki fragment romansowy – po ośmiu latach życia w odosobnieniu całkowicie zrozumiały, choć mogłabym się bez niego obyć. Nie był jednak wulgarny czy nachalny, raczej zgrabnie opisany.
 
Finalnie, jest to też thriller, przynajmniej po części. Już na samym początku historii Cooper wspomina o śladach stóp, który niedawno odkrył na ich terenie, a które z pewnością nie należą do żadnego z nich. Przez większą część powieści może wydawać się, że jest to wątek marginalny, jednak istotny dla finału całej historii.
 
Podsumowując, „Milczenie lasu” to powieść wymykająca się gatunkom literackim poruszająca tematy istotnie przede wszystkim dla amerykańskiego społeczeństwa, choć może nie całkiem, bo przecież nie tylko oni doświadczyli wojny… Fragmenty o służbie wojskowej i jej konsekwencjach w aktualnych czasach mają tym większą moc, tym mocniej zmuszają do refleksji. Książka zadaje ciekawe pytania o to, co jest w życiu najważniejsze i których granic w imię wyższego dobra nie należy przekraczać. I co znaczy tak naprawdę wyższe dobro? Czy nie jest to po prostu egoistyczne stwierdzenie? Podobało mi się, to była zajmująca, ciekawa lektura.
 
Moja ocena: 8/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Słowne!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 28, 2022

Kilka pytań do... Marty Matyszczak, autorki cyklu "Kryminałów z pazurem" - rozmowa II

Kilka pytań do... Marty Matyszczak, autorki cyklu "Kryminałów z pazurem" - rozmowa II

 

Kilka dni po premierze "Takiej tragedii w Tałtach" ogłosiłam konkurs, jakiego jeszcze na tym blogu nie było. Mianowicie uczestnicy mogli zaproponować własne pytania do wywiadu z autorką książki Martą Matyszczak! 10 najciekawszych zostało wybrane, jako te, na które autorka odpowie, a trzy z nich zostały dodatkowo nagrodzone egzemplarzem książki z autografem. Trójka szczęśliwców książki ma już u siebie, pora więc na drugą konkursową nagrodę - odpowiedzi na zadane pytania! 
Zapraszam na krótki wywiad z autorką!

Marta Matyszczak notka biograficzna:
Autorka uwielbianego nie tylko przez miłośników czterech łap cyklu KRYMINAŁY POD PSEM, ale także scenariuszy fars teatralnych. Nauczycielka kreatywnego pisania. Prowadzi Kawiarenkę Kryminalną - portal poświęcony literaturze gatunkowej. Psiara od zawsze, kociara, odkąd podstępem wprowadziła się do niej kotka imieniem Burbur. KRYMINAŁY Z PAZUREM to jej nowa seria, w której Burbur gra pierwsze skrzypce.


Maria Stef: Czy Tałty to nie za piękne miejsce na morderstwo? 😉

Marta Matyszczak: Tałty to piękna miejscowość wypoczynkowa, w której na próżno szukać zbrodni w rzeczywistości. Co innego w „Kryminałach z pazurem”... I tu jej uroda nie ma nic do rzeczy. Zbrodnie zdarzają się wszędzie, bez względu na okoliczności przyrody. Natomiast ja zachęcam do spędzenia urlopu w Tałtach. Może z przygodami kotki Burbur w ręku?


Milena Jankowska: Czy już Pani wie, jako autorka kryminałów, jak popełnić zbrodnię doskonałą?

MM: Robiłam research w tym względzie... A konkretnie podpytywałam moją przyjaciółkę, która jest kardiochirurgiem. I rzeczywiście zdradziła mi sposób na popełnienie morderstwa, które miałoby szansę ujść złoczyńcy płazem. Natomiast szczegóły niech lepiej pozostaną w tajemnicy! 


Joanna Świerad: Czy ma Pani sprawdzony sposób na przywołanie weny twórczej, gdy ta znika w najmniej odpowiednim momencie? 🙂

MM: Nie wierzę w istnienie weny twórczej! Pisanie książek to praca jak każda inna. Trzeba swoje wysiedzieć przed komputerem. Gdybym czekała na jakieś odgórne natchnienie, pewnie nigdy bym niczego nie napisała. Choć zdarzają się takie chwile, kiedy pisze mi się łatwiej. Najczęściej są to te fragmenty, które dotyczą pamiętniczka Burbury albo w „Kryminałach pod psem” narracji Gucia.


@love_book_passion: Jakie jest Pani największe marzenie literackie?

MM: Takie, aby Państwo chcieli czytać moje książki, bym ja mogła je dla Was pisać, dostarczać powodów do uśmiechu i kilku chwil wytchnienia od szarej rzeczywistości. A przy okazji może przekonać kogoś do przygarnięcia bezdomnego psa czy kota (wiem, że takie przypadki już miały miejsce, i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwa).



@aagorska: Czy utożsamia się Pani z którymś z bohaterów swoich książek i czy któryś z nich ma ewidentnie Pani cechy charakteru? Jeśli tak, to proszę zdradzić kim jest ta postać i w czym jest do Pani podobna?

MM: Ze zgrozą stwierdzam, że mam coraz więcej wspólnego z Różą Kwiatkowską! Ona, tak samo jak ja, gdy tylko jest ku temu okazja, wplątuje się w najgłupsze i najbardziej absurdalne sytuacje. Przykład? Chociażby moje próby pływania na paddle boardzie... Nie wyglądało to pięknie i już niedługo będziecie mogli Państwo przeczytać o tych moich wyczynach sportowych, tyle że w wykonaniu pewnej stukniętej dziennikarki!


Edwin Vega Aquino: Gdyby mogła Pani wybrać (tylko albo aż) trzech kompanów do całodziennego biesiadowania spośród wszystkich bohaterów Pani książek, które z postaci mogłyby liczyć na zaproszenie od Pani i dlaczego właśnie te trzy konkretne postacie?

MM: To proste: Gucio, Burbur i Pedro, czyli wszyscy zwierzęcy bohaterowie z obu moich kryminalnych serii. Tak naprawdę ja już ich niejako zaprosiłam do biesiadowania, a konkretnie pod dach mojego domu. Gucia adoptowałam z chorzowskiego schroniska, natomiast Burbur przyplątała się sama, a potem okazało się, że jest w zaawansowanej ciąży i urodziła cztery małe kotki. Jeden z nich, Pedruś, razem z Burburem zamieszkał z nami. I muszę przyznać, że codziennie biesiadujemy. A raczej futrzaki biesiadują i nie pozwalają nam niczego zjeść w spokoju. Bez scen żebractwa podstolnego się nie obędzie!


@polly.sbooks: Czym się Pani kieruje przy nadawaniu imion swoim czworonogom?

MM: Gucio wziął się z bajki o pszczółce Mai, ponieważ gdy go adoptowałam ze schroniska, w tamtym czasie mój jeszcze wtedy chłopak, miał psa imieniem Maja. Gacek jakoś od dawna chodził mi po głowie. Burbur – najdziwniejsze z wszystkich imion – to po prostu odgłos, jaki nasza kotka z siebie wydaje. I wbrew pozorom i męsko brzmiącemu imieniu Burbur jest kobietą! Pedro zaś zyskał sobie swoje miano dzięki wyglądowi niczym hiszpański don Pedro. Choć niektórzy twierdzą, że ma wąsa jak Herkules Poirot.


@dominika.books: Skąd pomysł na "Małpę w Czerwonym"? Śledzę oczywiście Pani konto autorki i wiem, o kim wypowiadają się zwierzęta najgrzeczniejsze na świecie 🤭, jednak zastanawia mnie ta czerwień. Nie to, że brzydko, bo naprawdę pięknie i do twarzy.

MM: Dziękuję bardzo. 😊Na początku swojej kariery pisarskiej chciałam, żeby – zwłaszcza na targach książki – w tłumie autorów czytelnicy mogli mnie jakoś namierzyć. Stąd ta czerwień. I rzeczywiście metoda zadziałała, ponieważ raz pewien czytelnik mnie okrzyczał, gdy nałożyłam czarną marynarkę, a on przez to nie mógł mnie zauważyć. 😊 Małpa w Czerwonym to oczywiście nawiązanie do wypowiedzi jednego z naszych „wspaniałych” polityków w ten sposób wyrażającym się o dociekliwej dziennikarce ubranej na czerwono. A poza tym teraz mogę sobie kupować mnóstwo czerwonych sukienek, a mój mąż i tak jest przekonany, że mam jedną, góra dwie. 😉


@kulturalnaania: Jakie są Pani ulubione miejsca w Chorzowie, które inspirują, dają pomysły na pisanie nowych historii? 

MM: Uwielbiam chorzowską Księgarnię Dopełniacz położoną na samym Rynku. To już tradycja, że przy każdej premierze nowej książki, organizujemy tam spotkanie autorskie. Zawsze przychodzi mnóstwo czytelników i jest bardzo miło. Doceniam pracę księgarek tam pracujących, które robią wspaniałą robotę, promując książki, fachowo doradzając klientom i tworząc tam wspaniałą atmosferę do dyskusji o kulturze. Kto wie, może kiedyś osadzę tam akcję kryminału...


Krysia Bryzik: Proszę wyobrazić sobie, że przez sześć kolejnych dni budzi się Pani w innym ciele: kota, psa, chomika, ryby, kameleona i... pchły. 🙂 W skórze którego ze zwierząt mogłaby Pani z radością pozostać dłużej jak jeden dzień i jak najchętniej spędziłaby Pani ten czas?

MM: Najchętniej weszłabym w skórę kotki imieniem Burbur. Podejście do świata, któremu ona hołduje, jest z pewnością wyzwalające. Burbur robi, co chce. Gdy nie ma na coś ochoty, to odwraca się ogonem. Jeśli ktoś jej podpadnie, to może być pewny, że oberwie z pazura. Traktuje wszystkich sprawiedliwie. Za miłe podejście potrafi się odwdzięczyć. Natomiast nie wysila się, by się komuś przypodobać czy utrzymywać relację z kimś tylko dlatego, że tak wypada. Myślę, że wszystkim nam by się przydało czasem być Burburami! 


Dziękujemy za poświęcony czas i życzymy dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 27, 2022

Book tour z "Empatajzerem"!

Book tour z "Empatajzerem"!

 

Koniec marca to już zdecydowanie najwyższa pora, by otworzyć sezon tegorocznych book tourów! Oczywiście zaczynamy od książki, który w tym roku jako pierwsza została objęta patronatem Kryminału na talerzu, czyli "Empatajzera", drugiej książki w dorobku Aleksandry Borowiec. Mimo, że nie jest to kryminał, to gorąca zachęcam Was do dania tej powieści szansy - ja w tym roku nie czytałam nic lepszego! Jej fabuła toczy się w niedalekiej przyszłości i przedstawia bardzo prawdopodobną wizję świata... wzbogaconego o tytułowe emaptajzery, czyli bransoletki pozwalające na współodczuwanie emocji. Więcej o samej książce, jak i moich wrażeniach znajdziecie w recenzji - klik!, a teraz zapraszam Was do udziału w book tourze! Tę książkę po prostu musicie przeczytać!

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil autorki książki i Zysk i S-ka w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście we wtorek.
Książka ruszy w podróż w środę, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @pociagzksiazka 
2. @readerinthekitchen 
3. @wichrowskakatarzyna
4. @pierwsza.ostatnia.strona opinia - klik!
5. @niefikcyjna  opinia - klik!
6. @kubickakatarzynaa opinia - klik!
7. @monikaormanin opinia - klik!
8. @mamazaczytana  opinia - klik!
9. @annadyczko_mczas recenzja - klik! 
10. @_creative_et_writesandreads opinia - klik! 
11. @_books_and_dog_ opinia - klik!
12. @lapraskova  opinia - klik!
13. @wel_onka 
14. @rrramona opinia - klik!


marca 26, 2022

Wygraj "Do zakopania jeden trup"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

Wygraj "Do zakopania jeden trup"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

 

"Do zakopania jeden trup, jeden jedyny trup, nic więcej..." nie, stop, to nie tak! A może jednak? U Iwony Banach na pewno! Seria o Emilii Gałązce, zwana serią z trupkami, już samymi swoimi tytułami zapowiada dobrą zabawę. Kryminał na talerzu ma tę przyjemność patronować tomowi czwartemu, który w mojej własnej ocenie jest najlepszy (jak na razie 😉) z całej serii! I właśnie z tej okazji zapraszam Was dzisiaj na konkurs! Jeśli więc macie ochotę na ciutkę szaloną, trochę ironiczną komedię kryminalną, to mam dla Was trzy egzemplarze do rozdania!
A jeśli jakimś cudem ominęła Was informację o tej książce, to nic straconego - moją recenzję znajdziecie tu - klik!

Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?

Jako że książka, która jest do zdobycia, jest wesołą lekturą, to i pytanie konkursowe zrobimy sobie nie całkiem serio 😉 Nawiązując do tytułu powieści, jako znawca kryminałów, napisz: 
Jakie miejsce byłoby idealne do zakopania trupa?
Swoją odpowiedź krótko uzasadnij.

Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, im ciekawiej, bardziej oryginalnie i nieszablonowo - tym lepiej!


Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 26 do 30 marca do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG kolejnego dnia.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę trzy, które moim zdaniem będą najciekawsze.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!

Zachęcam też do polubienia profilu autorki książki (IG - klik!, FB - klik!), wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na obydwu profilach).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

31.03 aktualizacja - rozwiązanie konkursu:
Ewidentnie pytanie o miejsce zakopania trupa przypadło Wam do gustu! Dawno nie było aż tylu zgłoszeń w konkursie 😊 Pomysły mieliście bardzo różne, najczęstsze odpowiedzi to jednak cmentarz i... własny ogródek! Wolę nie pytać skąd przekonanie o słuszności tych propozycji... 😉Jak zawsze jednak wszystkich nagrodzić nie mogę, dlatego wybrałam trzy odpowiedzi - jedna na pewno przypadła by do gustu naszej autorce, druga była mocno oryginalna, a trzecia rewelacyjnie przemyślana i uzasadniona. Brawo! 

IG:
1) @jaskinia_mola
Najlepszy sposób na trupa to: zrobić na środku pola z kukurydzą krąg 🌽 pozostawić tam trupa 🧟‍♂️ w nocy przyleci UFO i go zabierze 🛸 ślad po trupie zaginie na zawsze 👣

2) @kulturalnaania
Najlepiej schować go do pudła rezonansowego kontrabasu 🎵a potem ten kontrabas schować w futerale, który zakopiemy pod ziemią niczym starożytny instrument 😮

FB:
3) Marcin Zgierz
Może będzie to trochę makabryczne, ale w swoim ogrodzie😀 zakopałbym ciało na głębokości ok. 2 m, dodał oborniku i posadził orzecha włoskiego lub wierzbę płaczącą. Drzewa te mają głębokie korzenie, więc kości zostaną z czasem "przesunięte" jeszcze głębiej. Orzech włoski rośnie długo, nawet do 500 lat. Pod drzewem postawiłbym altankę, aby rozkoszować się szumem drzewa i śpiewem ptaków. Myślę, że drzewko rosło by jak szalone. Wbrew pozorom, ukrycie ciała na swoim terenie jest bezpieczniejsze, a dostęp do "ziemi" jest ograniczony.

Gratulacje! Czekam na Wasze dane adresowe do sobotniego wieczoru!
Wszystkim uczestnikom jak zawsze serdecznie dziękuję za udział i zapraszam do dalszej obserwacji i aktywności na moich profilach - już wkrótce ruszamy z kolejnym konkursem!

marca 23, 2022

"Bez przedawnienia" Katarzyna Żwirełło - zapowiedź patronacka

"Bez przedawnienia" Katarzyna Żwirełło - zapowiedź patronacka
 Dzisiaj swoją premierę ma "Do zakopania jeden trup" Iwony Banach, który został objęty patronatem tego bloga, a ja już spieszę dla Was z kolejną patronacką zapowiedzią! Już  14 kwietnia, na chwilkę przed Świętami Wielkanocnymi swoją premierę będzie miała nowa książka Katarzyny Żwirełło (którą możecie znać pod pseudonimem Vera Eikon) otwierający nowy cykl kryminalny. Cykl nazywać się będzie "Dwa bieguny", a tom pierwszy nosi tytuł "Bez przedawnienia". Ja już jestem po lekturze i mogę Wam przyznać, że spodobała mi się na tyle, że na jej okładce zobaczycie moje logo!

W luksusowym warszawskim mieszkaniu dochodzi do nietypowego zabójstwa. Ofiara okazuje się byłym posłem, w przeszłości zamieszanym w afery kryminalne, który niedawno wyszedł z więzienia.
Dochodzenie prowadzi młody aspirant Robert Baczuk. Jego kariera kręciła się dotąd wokół rodzinnych tragedii, patologii i awantur. Śledztwa tylko rozdrapywały niezabliźnione rany i wzmacniały poczucie braku wpływu na rzeczywistość. Upragniona „grubsza sprawa” wydaje się szansą na zbudowanie własnej legendy w policyjnym środowisku.
Kiedy jednak postępowanie nabiera rozpędu, zamiast przyszłej chwały, przynosi coraz mocniejsze echa przeszłości. Dopiero tutaj dawne demony odezwą się z całą mocą. Nie tylko w życiu aspiranta – również tych wszystkich, którzy z nim współpracują.

Ten patronat jest mi tym bardziej miły, gdyż w fabule powieści pojawiają się postacie z poprzedniej serii autorki, której ostatniego tomowi też miałam przyjemność patronować. Tam koniec - tu początek 😊 Oczywiście nie musicie wcześniejszych książek autorki znać, by w pełni zrozumieć tę, to po prostu fajny smaczek dla fanów serii "Między prawami". W "Bez przedawnienia" mamy dziwne zabójstwo, dobrze zapowiadającego się młodego śledczego, sporo akcji, a i głębsze tematy nad którymi warto się zastanowić. To chyba najważniejsze składniki dobrego kryminału, prawda? Ja z lektury jestem zadowolona i liczę na naprawdę ciekawą serię! Mam nadzieję, że i Wam się spodoba 😊


Autor: Katarzyna Żwirełło
Tytuł: Bez przedawnienia
Cykl: Dwa bieguny, tom 1
Data premiery: 14.04.2022
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 364
Gatunek: kryminał

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 22, 2022

"Taka sama" Erica Spindler

"Taka sama" Erica Spindler

 

Autor: Erica Spindler
Tytuł: Taka sama
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Data premiery: 23.02.2022
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller psychologiczny / kryminał
 
Po „Taką samą” sięgnęłam zachęcona okładkowym hasłem, iż jest to książka autorki światowych bestsellerów. Przyznam, że ta informacja mnie zdziwiła, gdyż sama nigdy o Erice Spindler nie słyszałam. Jakie więc było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że na swoim koncie Spindler ma już niewiele mniej niż 40 powieści, a spora część z nich ukazała się również w Polsce! Jej powieści ukazują się w 25 krajach, a i na przestrzeni lat zdobyły kilka głośnych nagród literackich jak m.in. Daphne du Maurier Award. Autorka debiutowała w latach 90tych ubiegłego wieku i swoją pisarską przygodę rozpoczęła od gatunku romansu, jednak po latach, to właśnie w thrillerze i kryminale odnalazła się najlepiej. „Taka sama” jest właśnie tych dwóch gatunków.
 
Jest to historia Sienny Scott, która po dziesięciu latach pobytu w Anglii właśnie wróciła do rodzinnego Tranquility Bluffs w Wisconsin. W wieku 19 lat na terenie okolicznego kampusu w pewną śnieżną noc znalazła ciało zamordowanej studentki, co mocno odbiło się na niej i jej rodzinie. Matka Sienny cierpi na manię prześladowczą, przez którą przekonana jest, że wszyscy chcą skrzywdzić jej córkę. Dlatego też uporanie się z traumą tamtej nocy w otoczeniu jej matki było tak trudne. Jednak teraz dziewczyna czuje się w końcu silna i dorosła i wróciła, by podjąć się opieki nad matką, która po śmierci ojca, od 5 lat znajdowała się pod opieką jej przyrodniego brata. Kiedy Sienna pojawia się u niego, ten informuje ją, że śledztwo w sprawie morderstwa tamtej studentki zostało na nowo otwarte. Dlaczego akurat teraz? Czy po 10 latach uda się znaleźć tego, który dopuścił się tej zbrodni? I czy możliwe jest, by to jednak Sienna miała wtedy paść ofiarą morderstwa? Sama dziesięć lat temu zafiksowała się na tej teorii, co mocno wystraszyło nie tylko jej ojca, ale i ją, że jest dokładnie taka sama jak jej matka…
 
Książka składa się z prologu, 70 krótkich rozdziałów oraz epilogu. Wydarzenia przedstawione w książce toczą się naprzemiennie w czasach aktualnych i 10 lat wcześniej z perspektywy Sienny w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, a dokładny czas co do godziny podany jest przy każdym rozdziale. Styl, w jakim pisana jest powieść, jest prosty i poprawny, ładny pod względem językowym – autorka nie ucieka się do nadużywania wulgaryzmów. Fabuła powieści toczy się spokojnie, skupiona głównie na odczuciach głównej bohaterki.
 
Bo Sienna nie jest zwyczajną bohaterką. Spora część niepokoju, jaki odczuwa, a którego świadkiem jest czytelnik, spowodowana jest niepewnością czy jej psychika funkcjonuje normalnie – czy jej podejrzenia, myśli, które się w głowie pojawiają, nie znaczą przypadkiem, że gen szaleństwa jej matki odziedziczyła i ona. Sienna z wyglądu jest młodszą kopią Viv, więc może i jej psychika narażona jest na wypatrywanie spisków tam gdzie ich nie ma? Dziewczyna od zawsze żyła w strachu przed tym dziedzictwem, a śledztwo w sprawie morderstwa studentki tylko ten strach i podejrzenia pogłębiły. Na 10 lat Sienna mogła o tym wszystkim zapomnieć, teraz jednak nie tylko ze względu na powrót, ale i otwarcie śledztwa, a i kiepski stan matki emocje wracają ze zdwojoną siłą. Czy Sienna jest w pełni władz umysłowych? Czy jest godną zaufania narratorką?
„(…) kiedy ktoś cierpi na chorobę psychiczną, zaczyna się go postrzegać jako mniej zdolnego lub mniej inteligentnego, a przecież wcale tak nie jest.”
Książka określona została jako thriller, jednak spora jej część poświęcona jest właśnie na przedstawienie trudów życia z osobą chorą psychicznie. Sienna wraca do domu, po czym okazuje się, że z jej matką nie jest dobrze – przede wszystkim nie bierze leków. Czytelnik jest świadkiem ich codzienności, w której każda pozornie normalna czynność jest wyzwaniem. Sienna miała dobrego nauczyciela w postaci ojca, więc do swojej matki trafić potrafi, jednak ciągle zamartwianie się i uważanie na słowa i tak jest mocno obciążające dla psychiki osoby żyjącej obok chorego. Autorka dobrze oddała tę ciągłą niepewność i strach, co przyniosą pozornie zwyczajne zdarzenia, które jednak w oczach osoby chorej, mogą być tymi, które spowodują kolejny epizod. Te też zostały bardzo sprawnie opisane, ich nieprzewidywalność i porywczość, zdolność do zrobienia wszystkiego, nawet tych nieodwracalnych czynów. Pod tym względem książka jest naprawdę dobra!
„(…) zawsze wiedziała, że matka ją kocha, ale relacje z kimś, kto cierpiał na chorobę psychiczną, były wyzwaniem. Jak nigdy niekończąca się jazda kolejką górską. W chwili, w której wagonik zwalniał na prostej, pojawiał się kolejny zakręt lub podjazd, który pozbawiał człowieka tchu i równowagi. Aż wreszcie pragnął, by ta przejażdżka wreszcie się skończyła. Chciał wysiąść i znaleźć ciche, spokojne miejsce, w którym mógłby złapać oddech.”
Nie zapominajmy jednak, że przede wszystkim jest to thriller, który w mojej ocenie nosi w sobie wiele wątków również z gatunku kryminału. Akcja powieści toczy się niespiesznie, a napięcie nie jest obezwładniające, to raczej ciekawość poznania zakończenia, niż lęk o bezpieczeństwo głównej bohaterki. Pod koniec historii zawartych jest też kilka solidnych twistów, a samo zakończenie jest dosyć dynamiczne, na wzór amerykańskich powieści z domieszką sensacji.
 
Z początku wspomniałam też, że autorka zaczynała swoją karierę pisarską od romansów i nie była to informacja pojawiająca się bez powodu. W tej historii też jest mały wątek romansowy – ja nie jestem ich fanką, więc mogłabym się bez niego obejść 😊
 
Poza dochodzeniem w sprawie morderstwa i trudną codziennością życia z osobą cierpiącą na chorobę psychiczną jest to też opowieść o dziewczynie tak naprawdę wkraczającej w dorosłe życie. Sienna podjęła decyzję, gdzie chce się osiedlić i co robić w życiu i właśnie powoli próbuje swój plan wdrażać w życie. Jednak wszyscy dobrze wiemy jak to z tymi planami bywa…
„Jeśli porzucenie marzeń było koniecznym elementem dorastania, to była na dobrej drodze do dorosłości.
Ale jeśli to miała być dorosłość, to była do bani.”
Ogólnie „Taka sama” to ciekawa pozycja, która niesie nie tylko rozrywkę w postaci lekkiego thrillera kryminalnego, ale i poszerza wiedzę, spojrzenie na życie z chorobą psychiczną i niepokoje, jakie się z tym na co dzień wiążą – dzięki temu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to książka warta uwagi. W przyszłości na pewno będę zwracać uwagę na nazwisko Erici Spindler.
 
Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Luna!

Książka dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!