lipca 31, 2024

"Na złej drodze" Paola Barbato - patronacka recenzja premierowa

"Na złej drodze" Paola Barbato - patronacka recenzja premierowa

Autor: Paola Barbato
Tytuł: Na złej drodze
Tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
Data premiery: 31.07.2024
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 328
Gatunek: thriller
 
Paola Barbato to włoska pisarka, autorka komiksów i scenariuszy filmowych, która w swojej twórczości stawia na oryginalność - podobno każda jej książka zaskakuje czytelników czymś innym, a temat do historii kryminalnych znajduje w najbardziej prozaicznych elementach życia. Polski czytelnik jednak dopiero będzie miał okazję się o tym przekonać - “Na złej drodze” to pierwsza jej powieść, która właśnie ukazała się w naszym kraju, Wydawnictwo Insignis zapowiada jednak, że już szykują się do publikacji kolejnej, która będzie nosić tytuł “Ostatni gość”. Obydwie książki to jedne z najświeższych tytułów na rynku rodzimym autorki, a jeśli “Na ostatniej drodze” pod względem jakości fabularnej jest spójny z jej pozostałymi powieściami, to mam ogromną nadzieję, że na tych dwóch się nie skończy!
 
Czasy współczesne, Mediolan. Giosciua Marotta, 35-letni mężczyzna nigdy nie miał dużych wymagań co do życia. Urodzony w rodzinie robotniczej, do pracy i nauki się nie kwapił, wystarczyła mu sama codzienna egzystencja. Za coś jednak żyć trzeba, Giosciua ma więc też zajęcie. Nie zajmuje mu ono wiele czasu, nie jest to praca codzienna, ale przynosi dochód na tyle duży, że na jego skromne potrzeby jest absolutnie wystarczająca. Mianowicie jest kurierem na usługach towarzystwa nieco szemranego…a przynajmniej tak mu się zdaje, bo przecież nigdy do swoich przesyłek nie zagląda. I tak też ma być i tym razem. Noc, Giosciua wjeżdża na autostradę prowadzącą do Rzymu. Po drodze zatrzymuje się w ulubionych autogrillach, nic jednak procentowego nie pije - w pracy zawsze jest czysty. Pomiędzy pierwszym przystankiem u Irene, a drugim u Tarika zagląda do bagażnika, by skontrolować czy z przewożoną paczką jest wszystko ok. Niestety nie jest - karton, w który zapakowana była przesyłka, jest mokry. Giosciua jest pewny, że to jego wina, coś się na przesyłkę musiało wylać, zatem najlepszym wyjściem będzie po prostu zmienić karton, prawda? Kiedy jednak otwiera paczkę orientuje się, że popełnił duży błąd… Błąd, który może kosztować go życie. I to nie tylko swoje. Panicznie zaczyna rozglądać się za wyjściem z sytuacji, ale co może zrobić w środku nocy, bez telefonu, na środku autostrady?
 
Książka złożona jest z prologu i 39 rozdziałów, które rozpisane są naprzemiennie - przeplatają się ze sobą fragmenty zwane etapami, których akcja toczy się kolejnego dnia, a fabuła przedstawiona jest z perspektywy policji i rozdziały, których akcja toczy się chronologicznie, poczynając od wyruszenia Giosciui z Mediolanu. Te rozdziały noszą jednowyrazowe tytuły, etapy z kolei są numerowane. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez narratora wszechwiedzącego, który z łatwością wchodzi w głowy postaci z perspektywy których historię przedstawia. I robi to z dużą lekkością, dzięki czemu czytelnikowi szybko zaczyna się wydawać, że bardzo dobrze postacie rozumie. Styl powieści jest ciekawy - wydaje się bardzo prosty, bardzo codzienny, a jednak jest w nim coś takiego, że trudno się oderwać. Język zgrywa się z tą prostotą, nie ma w tekście przekleństw. Całość, po kilkunastu pierwszych stronach, czyta się tempem ekspresowym, z ogromną łatwością.
“-Jak ty… jakim cudem tak dobrze składasz to w całość? (...)
-Interesują mnie te sprawy. Czytam, wiesz? Kryminały, thrillery.”
Myślę, że jednym z kluczowych elementów powieści, które odpowiadają za doskonale utrzymane napięcie, jest kreacja głównego bohatera. Jest niesamowicie nieszablonowa, jakże inna od tego, co znamy z thrillerów - bo czy spotkaliście się z thrillerem, w którym głównym bohaterem był … głupek? Brzmi to bardzo kolokwialnie, nie chcę też nikogo obrażać, ale narrator od początku daje nam jasno do zrozumienia, że Giosciua do przesadnie bystrych i ambitnych osób nie należy. Jemu wystarczają do życia filmy z Clintem Eastwoodem, papierosy, piwo w wolne dni i święty spokój. No dobra, jeszcze marzy mu się Irene, ale są to marzenia niewypowiedziane… Czy wynika to z jego wychowania? Tego, że jest dzieckiem najmłodszym? Albo po prostu ma taki charakter? Ciężko stwierdzić, widać jednak, że praca kuriera jest dla niego ważna, nie chce jej stracić i dba o renomę, jaką sobie przez ostatnie dwa lata wypracował. Nic więc dziwnego, że wpada w panikę, gdy potencjalnie może ją zniszczyć. I właśnie przez ten charakter głównego bohatera mamy tutaj ogrom niewiadomych - to postać dosyć nieobliczalna, bo ciężko przewidzieć jaki pomysł może przyjść mu do głowy i co sam może uznać za prawdopodobne. A im bardziej on sam się nakręca na jakieś założenie, tym i my coraz mocniej zaczynamy mieć wątpliwości - bo co jeśli jednak ma rację?
“Do szczęścia potrzebował niewiele i to niewiele było wszystkim, dla czego gotów był podjąć jakikolwiek wysiłek. Kochał kino, mniej męczące niż książki i komiksy, wystarczyło mu życie w odbiciu innych, przekonanie, że skoro istnieją Clint Eastwood (jego absolutny idol) i Bruce Willis, to nie ma co się męczyć.”
Przez sporą część fabuły to gra na jednego bohatera, co też jest dosyć niespotykane w tego typu powieściach. U Barbato, o dziwo, sprawdza się to naprawdę dobrze - niby jeden człowiek, jeden samochód i jedna autostrada, a my z niecierpliwością oczekujemy co zdarzy się dalej!
“W końcu, jeśli wszyscy ci mówią, że jesteś do bani, to po pewnym czasie przyznajesz im rację.”
No właśnie - pomysł na intrygę jest niby prosty, ale rozpisany genialnie, autorka perfekcyjnie buduje napięcie. Często stosuje cliffhangery, a fragmenty zwane etapami tylko nasz niepokój podbijają - skoro jest policja, a nigdzie nie widać postaci, które pojawiały się w nocy, to co tak naprawdę się tam stało? Napięcie, odczuwalne coraz mocniej na dalszych stronach powieści, budowane jest właśnie przez naszą niepewność, niepokój o to, co jest prawdziwe, a co wytworem wyobraźni niespecjalnie bystrego Giosciui. Wydarzenia raz po raz zaskakują, a czytelnik przeciera oczy z niedowierzania - czy naprawdę bohater wymyślił coś takiego? Przez jego dosyć absurdalne decyzje (oczywiście tylko patrząc z boku się takie wydają) całą historia nabiera barw lekko humorystycznych, mnie samej kojarzy się ze starymi gangsterskimi komediami - dzieją się rzeczy poważne, ale przez irracjonalne reakcje bohaterów nabierają lekko humorystycznego tonu. Bardzo mi się to podobało!
“(...) kiedy adrenalina bierze górę nad rozumem i odłącza człowieka od rzeczywistości.”
Nie mogę też nie wspomnieć o miejscu akcji - po pierwsze, autostrada. Droga szybkiego ruchu, cztery pasy w jedną stronę, brak możliwości postoju przy samej drodze, brak możliwości zawracania. Trzeba jechać cały czas przed siebie. Już samo to brzmi jak doskonały pomysł na pełen napięcia thriller, prawda? I faktycznie, Barbato korzysta z niego w stu procentach! Po drugie, same Włochy. Dla polskiego czytelnika to kolejna atrakcja odkryć jak wygląda życie zwyczajnych, niespecjalnie bogatych ludzi, przyjrzeć się jak działa tam policja. Trochę zgłębiamy się w ich mentalność, która jednak nieco różni się od naszej. Bardzo przyjemna odmiana!
 
Przyznam, że zaczynając lekturę “Na złej drodze” byłam co do fabuły lekko podejrzliwa - w końcu jeśli coś toczy się w czasie jednej nocy, w jednym miejscu, w mocno zawężonym gronie postaci, to musi być naprawdę dobrze prowadzone, by było ciekawe. Na szczęście Paola Barbato wykorzystała potencjał w stu procentach! Chyba nie ma w tej powieści nic, co byłoby zbędne, każdy fragment ma swój cel, a sam charakter powieści mocno kojarzy się ze starymi, gangstersko-komediowymi filmami. Zawdzięczamy to przede wszystkim kreacji postaci, odważnej i nieszablonowej, która znowu jest efektem kunsztu pisarskiego autorki - uczynić z takiej postaci kogoś dla czytelnika absolutnie interesującego, to naprawdę duży wyczyn. Jest to powieść, która zadowoli fanów kina i powieści drogi, sensacji z lekką nutką komedii i wszystkich, który lubią to, co nieszablonowe. Gorąco polecam, a sama już z niecierpliwością wypatruję wieści o kolejnej książce tej autorki!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Insignis.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 30, 2024

"Sopocka gorączka" Michał Wagner - patronacka recenzja przedpremierowa

"Sopocka gorączka" Michał Wagner - patronacka recenzja przedpremierowa
Autor: Michał Wagner
Tytuł: Sopocka gorączka
Cykl: Kolt, tom 2
Data premiery: 31.07.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 256
Gatunek: komedia kryminalna / kryminał
 
Michał Wagner to młody polski autor powieści kryminalnych pisanych z przymrużeniem oka. Tak, teraz już możemy użyć liczby mnogiej w określeniu jego dorobku literackiego, bo właśnie na nasz rynek trafia jego druga książka! To równocześnie drugi tom serii z dziennikarzem Teodorem Koltem, która zapoczątkowana została rok temu, dokładnie 26 lipca 2023 tytułem “Mów mi Kolt” (recenzja - klik!), lekturą, którą polecałam Wam jako naprawdę dobry wybór literacki na lato. Tak też jest z “Sopocką gorączką”, tomem drugim, która może jest delikatnie inna od pierwszego, ale nadal zachowuje ten czysto wakacyjny, przyjemnie lekki charakter. Historia obydwu powieści toczy się nad polskim morzem - tom pierwszy w Gdańsku, drugi w Sopocie i są to miejsca znane autorowi prywatnie, to tu mieszka już od dekady. W swoich powieści wyraża jednak i swoje inne miłości - jak te do starych filmów, komedii sensacyjnych, kryminalnych z lat 80tych czy pokręconych, ale logicznych zagadek kryminalnych.
“I nie myśl sobie, że wszystkie te kryminalne hece to coś normalnego. Przytrafiło się raz, nie przytrafi się więcej. To byłoby absurdalne! Wracamy do nudnego życia.”
Akcja “Sopockiej gorączki” rozpoczyna się około miesiąc po wydarzeniach z “Mów mi Kolt”, które wymusiły zmianę miejsca siedziby kolektywu dziennikarzy śledczych Provocatio, w którym pracuje Teodor Kolt. Teraz są oddaleni od centrum, na uboczu, więc zapewnia im to też trochę spokoju - nie trafi do nich nikt przypadkowy, tylko ci, którzy faktycznie mają do nich jakiś interes. Tak też zdaje się jest w wypadku starszego mężczyzny w rybackiej kamizelce, który właśnie puka do ich drzwi. To pierwszy dzień, w którym Kolt pełni zastępstwo za szefa, który wyjechał na krótki urlop, by odpocząć od ostatnich kryminalnych atrakcji. W redakcji jest tylko Kolt i Matylda, Adam się spóźnia. Kolt traktuje swoją rolę zastępcy nad wyraz serio, a pukanie do drzwi przerywa zażartą dyskusję z Matyldą… tyle że mężczyzna nie reaguje, stoi do drzwi tyłem. Kolt nie zauważa nic dziwnego, póki mężczyzna pada rozkładając się na ich podłodze. Z ołówkiem wbitym w gardło, z którego momentalnie zaczyna wypływać krew… Zanim przyjeżdża pogotowie, mężczyzna jest już dawno martwy, a komisarz Huk przepytuje swoich świadków. A może podejrzanych? Mimo obietnic niewtrącania się do sprawy, Kolt wieczorem przypomina sobie, że sfotografował karteczkę, która wyleciała ofierze z kieszeni, co jest początkiem jego prywatnego śledztwa. Śledztwa, które poprowadzi go i Matyldę do Sopotu, do miejsc znanych i tych nieco mniej turystycznych. Śledztwa, przez które po raz kolejny Kolt ściągnie na siebie niebezpieczeństwo. A może to niebezpieczeństwo lgnie do Kolta? Najważniejsze jednak jest pytanie: czy uda mu się wyjść zwycięsko i równocześnie zdemaskować mordercę?
“Nasz zawód prowokatora, amatorskiego śledczego, strażnika sprawiedliwości społecznej, bierze się z powołania. Z ciekawości. Porządkowanie świata, choćby niewielkie, nic nieznaczące i marginalne, przyczynia się do tego, że jakaś zagubiona cząstka wszechświata wskakuje we właściwe miejsce.”
Książka składa się z 18 tytułowanych rozdziałów, które podzielone są na mniejsze fragmenty, pojedyncze scenki oddzielone od siebie nie zwyczajową gwiazdką, a uroczą grafiką ołówka. Dzięki temu podziałowi książkę czyta się sprawie, lekko i z łatwością. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Kolta, przez co poznajemy historię przez pryzmat subiektywnych odczuć i emocji bohatera, a co za tym idzie, możemy przyjrzeć się uważnie charakterowi postaci i toku jego myślenia. Ten, jak na komedię kryminalną przystało, jest lekko przekoloryzowany, lekko prześmiewczy, bo i taki charakter właśnie ma Kolt: kreuje się bardzo pompatycznie, wszystkiemu co robi nadaje otoczkę ważności, choć tak naprawdę jest to wynik jego pragnienia poczucia akceptacji otoczenia. Książka pisana jest lekko, autor trochę bawi się językiem próbując korzystać w różnych, niekoniecznie popularnych słów czy ich przeinaczeń - czasami przynosi to zamierzony efekt, czasami lekko się rozmija, jednak wrażenie zabawy i niezobowiązującej rozrywki pozostaje, a to w komedii jest przecież najważniejsze. Czyta się szybko i lekko.
“Gadasz tak zawile i niezrozumiale, że każdy by się pomylił.”
W tomie pierwszym Kolt trochę się uczuciowo odsłaniał. Teraz jest inaczej, czuje się samotny, czuje się zraniony, czego oczywiście nie daje po sobie poznać, a my możemy się o tym dowiedzieć tylko dzięki narracji pierwszoosobowej. Jedyne, co może go wyrwać z poczucia bezsensu jest kolejna zagadka kryminalna, zatem nic dziwnego, że szybko podąża za pierwszą podpowiedzią przy okazji pociągając za sobą Matyldę. Z tego też powodu się nie wycofuje - lepiej podążać za mordercą, niż zderzyć się ze smutną, samotną codziennością. Kolt ogólnie jest postacią dosyć trudną do polubienia przez te napompowane ego, ale przynajmniej kreowanie się na takiego człowieka. Musimy mu się przyjrzeć bliżej, żeby zrozumieć, zobaczyć, jak bardzo jest zlękniony, ale nie chce tego dać po sobie poznać. Ukrywa się więc pod maską pewności siebie, odwagi i wyróżniania się z tłumu ubiorem i wyglądem, ale my dobrze wiemy, że to tylko zasłona, która ma uchronić go przed zranieniem. Nie dziwimy się więc, kiedy w pogoni za kolejnymi tropami robi głupoty, które bardzo szybko mogą prowadzić do katastrofy - taki po prostu jest Kolt. Dzięki temu to kreacja bardzo ciekawa, bardzo oryginalna na polskiej scenie kryminalnej, podejrzewam też autor musi się stale pilnować, by nie wejść z tą kreacją w przesadę czy w schematy. I faktycznie mu się to udaje!
“Kolt, będę z tobą szczery (...). Uważam, że dobry z ciebie chłopak. Bystry. Uważny. Ale potwornie nieopierzony i niepokorny. Taki, który zawsze narobi siary. Nawet na własnym pogrzebie byłbyś zdolny wstać z trumny i zatańczyć kankana.”
Oczywiście Kolt nie jest jedyną postacią tej powieści. Obok niego kroczy Matylda, koleżanka z redakcji, do której Kolt czuje gorętsze uczucia. Matylda jednak jasno daje do zrozumienia, że mogą pozwolić sobie tylko na przyjaźń. Ta postać nieco temperuje charakter Kolta, trochę ochładza jego łatwe podniety, choć też czuć, że jest otwarta na przygody.
W samym tym tomie poznajemy sporo zabawnych postaci, które w humorystyczny sposób wyśmiewają ludzkie wady - jest artystka, która właśnie wystawia się w Grand Hotelu, jest młody narwany recepcjonista, wspólnik zamordowanego, który ma własne dosyć znaczące problemy i pewna modelka, która mimo pracy w podrzędnej gazetce, jest do niej mocno przywiązana. My szukamy wśród nich tropów i morderców - czy znajdziemy?
“ - Ace Ventura! - wykrzyknęła. - Że też nikt nigdy ci tego nie powiedział!
Przez moment pilnowałem się, by nie wyrazić żadnych emocji, ale ostatecznie nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Matylda zaczęła rechotać tak mocno, że jej twarz zrobiła się czerwona, a oczy wilgotne od łez.
- Te hawajskie koszule! Uderzające podobieństwo!”
Akcja powieści ma w sobie nutkę sensacji. Może nie toczy się tempem mocno dynamicznym od samego początku, mamy tutaj przecież zawsze miejsce na górnolotne wywody Kolta, ale wyważonym odpowiednio, by utrzymać zaciekawienie czytelnika. Fabuła jest dobrze przemyślana, autor podrzuca różne tropy, z których wraz z Koltem próbujemy wybrać ten liczący się naprawdę. Tak sam jak w tomie poprzednim, tak i w tym jest wiele nawiązań popkulturowych, szczególnie tych odnoszących się do starych filmów (już przecież sam tytuł i grafika okładkowa na to wskazują!), jest trochę muzyki i literatury. Cała historia ciekawi, ale utrzymuje lekki klimat, bawi, ale równocześnie pozostaje przyjemnie niezobowiązująca.
“Masz wąsa. Ogoliłeś twarz i zostawiłeś tygodniowego wąsa. Teraz bardziej przypominasz wyciągniętego z lat dziewięćdziesiątych Teodora Działkowicza Koltowskiego niż zwyczajnego Kolta.”
Ważnym elementem powieści jest również samo miejsce akcji - Sopot zdaje się być tutaj jednym z bohaterów. Zgodnie z tomem poprzednim, tak i ten można wykorzystać jako mapę miejscowości, w której dochodzi do opisywanych zdarzeń, autor zdaje się przykładać mnóstwo uwagi do poprawności i dokładności opisów miejsc zarówno tych wszystkim dobrze znanych, jak i tych zdecydowanie mniej turystycznych. Zabiera nas nie tylko do Grand Hotelu, ale i na przykład do malutkiego sopockiego antykwariatu, czy na punkt widokowy znany tylko lokalsom, a także do uroczych, podających pyszne jedzenie restauracji. Z przyjemnością zwiedziłam Sopot widziany oczami Wagnera, a teraz mam ochotę wybrać się sama tropem Kolta!
“Zamiast erytrocytów w moich żyłach krążą ciekawskocyty. Nic na to nie poradzę!”
Podsumowując, “Sopocka gorączka”, jak już sam tytuł sugeruje, ma nieco bardziej sensacyjny charakter niż tom pierwszy, jednak tak jak on usiana jest nawiązaniami do scen ze starych filmów i literatury, naszpikowana jest popkulturą sprzed 30-40 lat, choć i nieco nowoczesności w niej nie brakuje - w podejściu Kolta, jak i samym języku. Historia jest lekko absurdalna, ale wynika to z konwencji komedii, a główny bohater jest w podobnym stylu przekoloryzowany. Myślę, że świadomość charakteru Kolta jest ważna do tego, by się przy książce dobrze bawić - czytelnik musi sobie zdawać sprawę, że nie jest to egocentrycznie napompowany buc, a wrażliwy, skrzywdzony i niepewny chłopak, który próbuje się ukryć za taką maską, co nieraz wywołuje sytuacje komiczne. Z taką świadomością myślę, że książka sprawdzi się doskonale jako wakacyjna, przyjemna, niezobowiązująca rozrywka! Muszę też przyznać, że bardzo mnie cieszy, że autor testuje wszystko, co nieszablonowe - raz wypada to lepiej, raz słabiej, ale widać, że mocno dba o to, by nie wpaść w schematyczność fabuły, co mocno sobie cenię!
 
Moja ocena: 7/10
 
PS. Każdy tom serii z Koltem da się czytać oddzielnie.
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 25, 2024

"Zakończeniem jest Zakopane" Marta Matyszczak - zapowiedź patronacka

"Zakończeniem jest Zakopane" Marta Matyszczak - zapowiedź patronacka
 Powoli zbliżamy się do końca lipca - i choć przed nami jeszcze jeden tydzień premierowy, to warto też już przyjrzeć się temu co przyniesie sierpień. Zaczynamy od gorącej premiery, która zabierze nas na krótkie wakacje do Zakopanego... Mowa o nowej książce Marty Matyszczak, dwunastym, a zarazem ostatnim tomie serii Kryminały pod psem pt. "Zakończeniem jest Zakopane". Na naszym rynku pojawi się dokładnie 14 sierpnia, a Kryminał na talerzu ma tę przyjemność objąć ją swoim patronatem medialnym!

W zabytkowej willi w sercu Zakopanego wybucha pożar, w którym ginie człowiek. Kim był? I czy nie doszło tu czasem do podpalenia?
Podhalańska policja na czele z komisarz Michaliną Falk uznaje sprawę za nieszczęśliwy wypadek. Tylko że właściciel stojącego po sąsiedzku luksusowego hotelu nie jest tego wcale taki pewny… Wynajmuje prywatnego detektywa, by przyjrzał się wszystkiemu z bliska. To Szymon Solański, który z żoną i psem przyjechał w Tatry wypocząć. Relaks jednak nie będzie mu dany, bo dochodzi do morderstwa – a ono zdaje się mieć wiele wspólnego z wcześniejszymi wydarzeniami. Na jaw wychodzą brudne sprawki lokalnej społeczności, które ta wolałaby zamieść pod dywan.
Tymczasem Róża Solańska skrywa przed najbliższymi tajemnicę.Ma do wykonania ważne zadanie. Czy mu podoła? I czy podjęła właściwą decyzję?
Swoim ludziom wiernie towarzyszy kundelek Gucio, a wszystkiemu z wysokości 1894 m n.p.m. przygląda się pewien Śpiący Rycerz…
To już ostatni tom serii KRYMINAŁ POD PSEM. A zakończeniem jest Zakopane!
Jak to przy każdym tomie, tak i ten opowiada o oddzielnej zagadce kryminalnej, więc równie dobrze da się sięgnąć po niego bez znajomości tomów poprzednich. A sama historia? Przyjemnie wakacyjna, górska, lekko zabawna i przenikliwa w spojrzeniu na ludzkie zachowanie - w końcu kundelek Gucio może się przyjrzeć bohaterom z innej niż ludzka perspektywy. Przyjemne zakończenie serii, nie będę jednak ukrywać - smutno mi, że to koniec. Ale koniec nienachalny, dobrze wyważony, bardzo podoba mi się sposób na jaki zdecydowała się autorka. Już teraz gorąco zachęcam Was do lektury!

Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Zakończeniem jest Zakopane
Cykl: Kryminał pod psem, tom 12
Data premiery: 14.08.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał / komedia kryminalna

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży. 

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 22, 2024

Wygraj "Cichy płacz"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

Wygraj "Cichy płacz"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

"Cichy płacz" Lisy Regan to świeżynka na naszym rynku, premiera z poprzedniej środy, która już zbiera pozytywne opinie! Nic w tym dziwnego, bo jest to książka naprawdę porywająca! Co prawda jest to już szósty tom serii kryminalnej z detektywką Josie Quinn, ale bez problemu można go też czytać oddzielnie od części pozostałych. Choć w takim wypadku jestem przekonana, że i tak na jednym tomie nie poprzestaniecie - Josie jest tak charakterna, że po prostu chce się o niej czytać więcej i więcej! Tym razem trafia jej się sprawa inna niż poprzednie, bo dotycząca obcej jej rodziny - chodzi o zaginięcie małej dziewczynki... Emocje i dynamiczna akcja gwarantowane!


Co zrobić, by wziąć udział w konkursie?
Jednym z głównych plusów serii z Josie Quinn jest kreacja głównej bohaterki, silnej, ale i bogatej psychologicznie detektywki. Ta postać zapada w pamięć, ciekawi od pierwszego zetknięcia. Zatem:
Napisz jaką inną główną bohaterkę serii kryminalnej cenisz i krótko uzasadnij swój wybór.

Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, zabawniej – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 22 do 26 lipca, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG do 31 lipca.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę trzy, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!

Zachęcam też do polubienia profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na obydwu profilach).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

01.08 aktualizacja - wyniki konkursu:
Mieliśmy ostatnio małą przerwę z konkursami i przyznam, że już zdążyłam zapomnieć, jak trudno jest wybrać zwycięzców! Jakkolwiek lubię rozdawać książki i nagradzać Was za aktywność, tak wybrać kilka osób spośród kilkudziesięciu zgłoszeń to zawsze dla mnie prawdziwa mordęga! A w tym konkursie dodatkowo każda odpowiedź miała w sobie coś fajnego, tym bardziej, że okazało się, że zdecydowaną większość bohaterek przez Was wymienianych znam! Czy były jakieś które się powtarzały? Panna Marple z pewności 😉 Ale już nie przedłużajmy, pora ogłosić, że "Cichy płacz" leci do:

IG:
1) @just_to_books
Bohaterką, którą cenię, jeśli chodzi o serie kryminalne, to jest Lisbeth Salander z Millenium. To jest kobieta trzymająca się swoich zasad, wiedząca co chce i nie majaca żadnych skrupułów. Gdy trzeba to pocieszy, ale też potrafi ochrzanić i postawić do pionu. I mimo tego, że nie zawsze jej działania był zgodne z prawem, to potrafiła się ogarnąć i naprawić błędy popełnione.

2) @_b.o.o.k.w.o.r.m
Jedną z bohaterek kryminałów, którą szczególnie cenię, jest Vera Stanhope, stworzona przez Ann Cleeves. Vera to postać niezwykle oryginalna i niebanalna. Jest inspektorem w północno-wschodniej Anglii, a jej charyzmatyczna osobowość i nietuzinkowe metody śledcze sprawiają, że jest nie do podrobienia.
Co wyróżnia Verę? Przede wszystkim jej pozorna niedbałość – zawsze w starym płaszczu i kapeluszu, z pozoru nieprzystosowana do nowoczesnego świata, a jednak niesamowicie skuteczna w rozwiązywaniu nawet najbardziej skomplikowanych zagadek kryminalnych. To jej przenikliwość i zdolność do zauważania detali, które umykają innym, czynią ją wyjątkową.
Vera to również postać pełna sprzeczności. Jest samotna, ale nie smutna; zdystansowana, ale nie obojętna; surowa ale z głębokim poczuciem sprawiedliwości.

FB:
3) Lucyna Kmiecik - Czaja
A ja bardzo cenię Anastazję Kamieńską - bohaterkę serii kryminalnej autorstwa Aleksandry Marininy znanej jaką Rosyjska Królowa Kryminałów. I bez wątpienia zasługuje na to miano, bo postać major Kamieńskiej przyprawiła mnie o ciary na ciele. Dla mnie to ideał dobrego i skutecznego gliny w spódnicy:). Nieustępliwa, bezkompromisowa, po prostu twarda babka, która w starciu dobra ze złem zawsze wychodzi zwycięsko. Imponuje mi jej charyzma i kobieca intuicja, no i ta wewnętrzna determinacja, dzięki której złapanie mordercy było dla niej tylko kwestią czasu.

Gratulacje!
Czekam na Wasze dane adresowe wraz z numerem telefonu dla kuriera.
Wszystkim uczestnikom dziękuję za zgłoszenia i zachęcam do stałej aktywności, komentowania postów na moich profilach, jak i próbowania swoich sił w kolejnych konkursach!

lipca 19, 2024

Book tour z "Mów mi Kolt" zakończony!

Book tour z "Mów mi Kolt" zakończony!

Dokładnie za tydzień komedia kryminalna, a zarazem debiut Michała Wagnera pt. "Mów mi Kolt" będzie świętować swój rok na rynku! Czy to nie idealny moment, by sprawdzić, jak ten tytuł poradził sobie w book tourze? Tym bardziej, że za półtora tygodnia zaczniemy już poważnie rozmawiać o tomie drugim pt. "Sopocka gorączka", gdyż jego premiera zapowiedziana jest na 31 lipca. Oczywiście obydwa tomy da się czytać niezależnie od siebie, ale na każdym z nich znajdziecie logo Kryminału na talerzu!

"Mów mi Kolt" premierę miał 26 lipca i jak to przy moich patronatach bywa, premierze towarzyszyło sporo atrakcji (recenzja - klik!). Ostatnią z nich był book tour, czyli akcja tak zwanej wędrującej książki, którą uczestnicy czytają, opiniują w swoich mediach społecznościowych i przesyłają dalej z jakimś dodatkowym upominkiem dla kolejnego czytelnika. I tak book tour z "Mów mi Kolt" ogłosiłam 28 sierpnia (book tour - klik!), a dwa dni później tj. 30 sierpnia 2023 roku książka ruszyła w świat! W Polskę mówiąc dokładniej, którą zjeździła wzdłuż i wszerz dobrych kilka razy! Nie zawitała tylko w południowo-wschodnie i południowo-zachodnie rejony, co ładnie widać na poniższej mapce:
Do moich rąk książka wróciła po równo 300 dniach podróży, czyli 9 miesiącach i 26 dniach, po przejściu przez 15 uczestniczek akcji. Jej stan? Całkiem dobry, najpoważniejsze uszkodzenie to odklejenie się folii zabezpieczającej okładkę z góry i z dołu. Nie ma żadnych zagięć ani innych uszkodzeń, widać, że czytelniczki książkę szanowały. 

Z 15 uczestniczek aż 14 zostawiło po sobie ślad na początku lektury, w miejscu do tego specjalnie przeznaczonym: 


Jeśli dobrze rozszyfrowałam charaktery pisma, to także 3 osoby pokusiły się o zostawienie swoich wrażeń w książce na gorąco, co sama prywatnie bardzo w tej formie lektury lubię! Poniżej kilka przykładowych wpisów: 






Zdaję sobie sprawę, że jednak są osoby, które nie chcą po książkach pisać (ale to przecież specjalny do tego egzemplarz!), więc zdecydowanie więcej uczestniczek pokusiło się po prostu o zaznaczenia ulubionych fragmentów karteczkami indeksującymi, które przygotowałam w tym celu na starcie book touru: 

Jedną z podstawowych zasad book touru jest obowiązek wystawienia książce opinii przez uczestników tuż po lekturze. Niestety nie mogę ogłosić w tej akcji pełnego sukcesu, gdyż trzy osoby z tego warunku udziału się nie wywiązały, na szczęście pozostałe 12 już tak! I z przyjemnością mogę ogłosić, że wszystkie 12 uczestniczki są z lektury zadowolone! Zgodnie uznały, że jest to udany debiut, dobra, lekka lektura na wakacyjne dni. Były też deklaracje oczekiwania na dalsze przygody Kolta, które już za moment zostaną spełnione 😉
Z 12 opinii aż 10 ukazało się na Instagramie, jedna z tych dziewczyn więcej o książce napisała też na lubimyczytac.pl. Pozostałe dwie opinie ukazały się: jedna na Facebooku, druga również na lubimyczytac.pl. Poniżej zamieszczam kilka cytatów z poszczególnych opinii:

"Bardzo dobra komedia kryminalna, wartka akcja, cięte riposty i cyniczne żarty to jest to, co lubią w takich książkach." @zaczytana__nena

"Autor w doskonały sposób bawi się konwencją komedii kryminalnych. Można by nawet rzec, to taki pastisz gatunku." @mamazaczytana

"Historia jest dość lekka i przyjemna w czytaniu, zawiera w sobie momenty zarówno zabawne, jak i trzymające w napięciu. Wszystko to sprawiało, że ani się obejrzałam, a byłam na ostatniej stronie." @just_to_books

"Polecam bez dwóch zdań! Debiut literacki, ale niebywale udany! Dla mnie niezwykle autentyczny kryminał, z bohaterem o bardzo wyrazistym charakterze. MEGA!" @izabelawatola

"(...)opowieść o zwykłych ludziach, dla zwykłych ludzi , otoczona kryminalno-komediowym tłem, napisana dla ich uśmiechu, na poprawę humoru, na relaks, na chwilę oderwania od codzienności." @sylwiaaa

Poniżej pełny spis uczestniczek wraz z linkami do ich opinii:
1. @ z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
2. @zaczytana__nena opinia - klik!
3. @mamazaczytana opinia - klik!
4. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik! 
5. @just_to_books opinia - klik!
6. @ewa.katarzyna.k opinia - klik!
7. @milosniczka.kavy opinia - klik!
8. @mama_kochajaca_ksiazki (29.12-06.02) brak opinii!
9. @mirkowo3 opinia - klik!
10. @niefikcyjna (27.02-28.03) opinia - klik!
11. @izabelawatola opinia - klik!
12. @zaczytana_mama_40_ (22.04-18.05) brak opinii!
13. @ahywka_p opinia - klik!
14. @sylwiaa opinia na IG - klik! opinia na LC - klik!
15. @zaczytana_panna brak opinii!

Jak powyżej widzicie, w tym roku wprowadziłam w book tourach zasadę zaznaczania dat, gdy książka jest jakoś znacząco przez uczestnika book touru przetrzymana. A to pomoże nam w statystykach, na które właśnie przyszła pora! Książka w trasie była 300 dni i czytało ją 15 uczestniczek, czyli średnio wychodzi 20 dni na osobę - nie jest to okropnie dużo, bo przecież w warunkach book touru określone jest 14 dni na osobę + kilka dni, gdy książka jest przewożona przez usługę kurierską. Jednak trzy uczestniczki nam te statystyki obniżyły - każda przetrzymała książkę około dwóch razy dłużej niż powinna, więc jeśli te spóźnienia odejmiemy, to wychodzi dokładnie tak jak powinno, czyli niecałe 17 dni na osobę!

Pora kończyć te podsumowanie, a zatem i czas na podziękowania! Przede wszystkim bardzo mnie cieszy ciepłe przyjęcie Kolta, bo dobrze wiem, że z tymi kryminałami na wesoło bywa różnie - zależy przede wszystkim od zgodności poczucia humoru czytelnika z autorem. Tutaj pięknie się to udało! Dziękuję wszystkim uczestniczkom za lekturę, za podzielenie się swoimi wrażeniami, za każdą dodatkową relację i wzmiankę o książce. Dziękuję za terminowość i wypełnienie warunków udziału w book tourze. Mam nadzieję, że tę przygodę z Koltem będziecie dobrze wspominać i, że zaraz będziemy się wspólnie dzielić wrażeniami z kolejnych przygód bohatera!


Book tour zorganizowany był w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 18, 2024

Kilka pytań do... Katarzyny Puzyńskiej, autorki "Eksponatu"

Kilka pytań do... Katarzyny Puzyńskiej, autorki "Eksponatu"
Czy wyjście z klimatu serii Lipowo i stworzenie całkiem innej powieści kryminalnej było dla Katarzyny Puzyńskiej  trudne, dlaczego do tej pory raczej nie lubiła swojej bohaterki Klementyny Kopp, skąd się wzięła Wyspa Zaginionych, na której odbywa się kluczowy dla "Eksponatu" bieg i co te miejsce akcji ma na celu, w którym gatunku literackim pisze się autorce najlepiej, co woli zostawić dla siebie i co dalej z nową serią? 

Zapraszam na rozmowę z Katarzyną Puzyńską!

fot. Agata Mądrachowska

Katarzyna Puzyńska notka biograficzna:
ur. 1985, z wykształcenia psycholog. Przez kilka lat pracowała jako nauczyciel akademicki na wydziale psychologii. Teraz całkowicie skupiła się na swojej największej pasji, czyli pisaniu. W wolnych chwilach biega i zajmuje się swoim czworonożnym stadem – psami i końmi. Uwielbia Skandynawię i Hiszpanię. Kocha muzykę rockową, zwłaszcza punk i metal. Mówi się, że jest najbardziej wytatuowaną polską pisarką. Od lat jest weganką. 
Autorka kryminałów oraz książek non-fiction i fantasy. Lipowska saga to nie tylko trzymające w napięciu klasyczne kryminały psychologiczne, ale także powieści z rozbudowanym wątkiem społecznym i obyczajowym. Prawa do publikacji powieści Puzyńskiej sprzedano do ponad dwudziestu krajów. Z kolei jej reportaże: „Policjanci. Ulica”; „Policjanci. Bez munduru” oraz „Policjanci. W boju” przedstawiają służbę funkcjonariuszy Policji od zupełnie innej strony, niż miało to dotychczas miejsce w literaturze. W 2019 roku wspólnie z Fundacją wydawnictwa Prószyński i S-ka przeprowadziła z sukcesem I charytatywną akcję #NIEBIESKIM, z której dochód został przekazany Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Z okazji jubileuszu stulecia Polskiej Policji za książki „Policjanci. Ulica” i „Policjanci. Bez munduru” otrzymała od Komendanta Głównego nagrodę w kategorii „Policja w literaturze”.


Kryminał na talerzu: Miesiąc temu na rynku ukazała się Pani nowa powieść pt. „Eksponat”, która jest pierwszym tomem nowej serii. Serii, w której pierwszoplanową rolę odgrywać będzie emerytowana policjantka Klementyna Kopp, którą Pani czytelnicy znajdą dobrze z serii Lipowo. Dlaczego to właśnie Klementyna stała się bohaterką nowej serii, a nie jakąś inna również lubiana przez czytelników postać jak np. pisarka Malwina czy pani Maria, matka Daniela?

Katarzyna Puzyńska: Klementyna to od dawna ulubiona postać moich Czytelniczek i Czytelników, co nie znaczy, że moja ulubiona (śmiech). Tak naprawdę, muszę się przyznać, że - być może tak trochę przewrotnie - ale do tej pory zawsze powtarzałam, że ja Klementyny wręcz nie lubię. Może dlatego, że miałam odczucie, że ona zawsze miała u Czytelników fory, że już sam jej wygląd powodował, że wszyscy zwracali na nią uwagę. A dla mnie te postaci, które były takie - powiedzmy - mniej widoczne, były również mniej lubiane. Tak naprawdę Kopp doceniłam dopiero właśnie w "Eksponacie", kiedy zostałyśmy sam na sam - bez tych innych postaci z Lipowa. I miałam wielką przyjemność z pisania tej historii.
Zawsze szukam w literaturze silnych postaci kobiecych, a Klementyna taka właśnie jest. Dla niej wiek to tylko liczba. Ma siedemdziesiąt lat, ale poczyna sobie co najmniej z taką werwą, jakby miała dwadzieścia kilka. Myślę, że jest bardzo ważne, żeby podkreślać, że wiek tak naprawdę nie stawia nam ograniczeń. Czasami to my sami je sobie stawiamy, a możemy wszystko osiągnąć bez względu na metrykę.


„Eksponat” oczywiście można czytać od Lipowa całkowicie niezależnie, jest to też nieco inna odsłona Pani twórczości – pierwsza taka zmiana w gatunku kryminału, bo przecież seria Lipowo utrzymana była raczej w jednolitym tonie. Tutaj, mam wrażenie, postawiła Pani na nieco bardziej sensacyjne nuty, więc jestem ciekawa jak się Pani tę historię pisało? Po piętnastu tomach Lipowa zacząć coś nowego w tym samym gatunku to chyba musiało być spore wyzwanie?

Nigdy nie chciałam być określana jako pisarka jednogatunkowa, choć rzeczywiście najwięcej stworzyłam książek kryminalnych - całą sagę o Lipowie (plus różne opowiadania). Ale przecież mam w swoim repertuarze również książki oparte na faktach, czyli reportaże na temat Policjantów. Mam też serię fantasy - Grodzisko... No i horror. Tak że można powiedzieć, że mam pewne doświadczenie w zmienianiu gatunków (śmiech).
W „Eksponacie” mamy kryminał z elementami sensacyjnymi, może nawet bardziej thriller. Pisało mi się to bardzo, bardzo przyjemnie, odświeżająco, bo jednak Lipowo było dla mnie troszeczkę obciążone bagażem emocjonalnym. W związku z czym odetchnęłam, wybierając się gdzieś indziej.


Nie dosyć, że historia „Eksponatu” zahacza o nieco inny rodzaj kryminału, to jeszcze całkowicie zmieniła Pani miejsce akcji. Ze spokojnego polskiego miasteczka przenosimy się do Stanów Zjednoczonych, na Florydę, do turystycznej miejscowości Last Stop. Osadzenie akcji w Stanach to, jak wytłumaczyła Pani w posłowiu, hołd dla ulubionych pisarzy, ale skąd wzięło się Last Stop?

Last Stop to miejscowość całkowicie fikcyjna, choć umiejscowiona na Florydzie. Jak wiadomo, uwielbiam małe miejscowości. Uważam, że są świetnymi lokacjami do umieszczenia akcji kryminału. Jeśli chodzi o wybór Stanów Zjednoczonych, to w samej książce dowiadujemy się, jak Klementyna się tam znalazła, więc tutaj nie chcę mówić za wiele, żeby nie robić spoilerów.
Muszę jednak podkreślić, że w tej książce nie mamy tylko do czynienia z małą miejscowością - pojawiają się także wielkie miasta - występuje zarówno Nowy Jork, Boston czy Orlando. No i jeszcze jedno fikcyjne miasteczko z Montany. Tak więc tutaj ta akcja rozgrywa się inaczej niż w moich poprzednich książkach, gdzie właściwie wszystko skupia się na małej przestrzeni. Tutaj ta akcja rozwija się również, jeżeli chodzi o wymiar geograficzny, co też było dla mnie odświeżeniem formuły i sprawiało mi przyjemność w pracy.
Faktycznie chciałam też takim przeniesieniem miejsca akcji oddać hołd moim ukochanym autorom amerykańskim. Bardzo często podkreślam polskość, słowiańszczyznę itd., ale mam też drugą twarz i czytam bardzo dużo literatury amerykańskiej. W sumie nie tylko amerykańskiej, ale ogólnie zachodniej.


Poza tym, że wymyślała Pani te miasteczko, to jeszcze dodatkowo osadziła w nim wyspę zwaną Wyspą Zaginionych, która należy do znanego pisarza powieści kryminalnych i grozy. Co było Pani inspiracją do stworzenia tego miejsca, które tak solidnie odcina bohaterów od reszty świata na tę kluczową noc?

Uwielbiam miejsca, które odcinają bohaterów od możliwości ucieczki. Tworzymy wtedy tak zwaną tajemnicę zamkniętego pokoju, czyli to co jest obecne w klasycznych kryminałach Agathy Christie. To zawęża nam liczbę podejrzanych, co jest dla mnie taką fajną grą prowadzoną pomiędzy autorem a czytelnikami, gdzie mamy tę określoną liczbę osób i wśród nich jest zabójca. Stąd też właśnie lubię takie miejsca, gdzie można tę liczbę osób ograniczyć.
Natomiast sama wyspa też troszeczkę zahacza o taką, można nawet powiedzieć, powieść gotycką nawet czy o horror, bo jest dość mroczna. To są takie klimaty, które po prostu ja prywatnie lubię w literaturze.


Muszę też zapytać o pozostałe miejsca akcji, bo chociaż historia, która toczy się w czasie aktualnym, osadzona jest właśnie w jednym miejscu, to mamy też dużo retrospekcji, które rozsiane są po całym kraju – są i mniejsze miasteczka, ale jest też na przykład Nowy Jork, przez którego kawałek gdzieś tam sobie przebiegamy. Jak wyglądał Pani research do oddania tego miejsca? Tego i pozostałych z retrospekcji? Była Pani kiedyś w Stanach czy to tylko internetowe poszukiwania?

Odpowiedź na to pytanie tak naprawdę znajduje się w książce i o tym nie za bardzo chcę mówić, żeby nie robić spoilerów - bo musiałabym odnieść się, do tego, co jest rozwiązaniem całej zagadki. W związku z tym to pytanie pozostawię bez odpowiedzi i zachęcę tylko Czytelników, żeby przeczytali "Eksponat" i sami się przekonali, o czym mówię. Mam nadzieję, że jak skończycie książkę to będziecie wiedzieli, o co mi chodzi (śmiech).


Cała historia złożona jest z dosyć konkretnej liczby wątków, jest sporo postaci, a każda przedstawia jakby niezależny od reszty fragment układanki. O przesłanie książki niestety wypytać Pani nie mogę, bo byłby to duży spoiler, ale już ogólnie o historię tak. Ciekawa jestem zatem która z nich, który z wątków pojawiał się w Pani głowie jako pierwszy?

Powiem szczerze, że nie pamiętam już, który z wątków pojawił mi się w głowie jako pierwszy. Chyba bieganie, bo kocham ten sport i to jest duża część mojego życia, a właściwie jedna z najważniejszych części dnia to właśnie trening biegowy. I w moich książkach ten temat już się przewijał wielokrotnie. Natomiast chciałam stworzyć powieść, która będzie jako główny temat miała właśnie bieganie. Tak też się stało. 


A jak w ogóle wyglądało tworzenie tej książki – pisała Pani dokładnie tak jak czytamy, czy najpierw były całe historie każdej z postaci, a dopiero później ich wymieszanie?

Nie lubię mówić o kulisach tworzenia, bo uważam, że to obdziera pisanie z magii. Mimo wszystko książki muszą pozostać trochę magiczne. A im więcej wiemy o tym backstage’u, tym mniej tej magii pozostaje. Dlatego to zostawię dla siebie.


Zauważyłam też, że cała ta opowieść złożona jest z bardzo różnych klimatów – już choćby to, że zaczynamy dosyć mrocznym akcentem wyspy odciętej od reszty świata, a kończymy na wątkach mocno sensacyjnych. Czy jest więc jakiś fragment tej historii, który pisało się Pani najlepiej? A może najgorzej?

Najbardziej lubię te mroczne wątki, klimat horrorów. Sytuacje, które rozgrywają się gdzieś w takich dość tajemniczych, czy groźnych miejscach. W związku z tym te elementy z wyspy były dla mnie bardzo przyjemne do pisania. Ale też dobrze pisało mi się o Montanie, która gdzieś tam też jest w tej książce mroczna.
Choć tak naprawdę, po namyśle (śmiech), w sumie dobrze też pisało mi się o tych dużych miastach. No, bo to była taka trochę wycieczka po tych aglomeracjach. Ciężko więc w wypadku tej książki powiedzieć, które momenty pisało mi się najlepiej, bo tak naprawdę miałam przyjemność z całości.


Wiem, że autorzy nie przepadają za pytaniem o to, którego z bohaterów lubią najbardziej, ale u Pani jest ich tyle, że chyba jednak, poza Klementyną oczywiście, ma Pani też jakieś swoje własne, prywatne sympatie?

Bardzo lubię postać Anny - biegaczki, która jest takim wolnym duchem.


Od pierwszych informacji o tej książce, wiemy, że będzie to seria. Zatem czy ma już Pani pomysły na kolejne tomy? Ile ich już jest w planach i czy coś może nam Pani zdradzić? Choćby to czy znowu wyruszymy z Klementyną poza granice Polski?

Nic nie mogę zdradzić! (śmiech).


Jako fanka Lipowa, które towarzyszy mi w moich przygodach literackich od lat, nie mogę też przepuścić okazji, by nie zapytać o tę serię – w posłowiu ostatniego tomu pisała Pani, że to koniec serii w dokładnie takiej formie jaką znamy, ale nie koniec całkowity, przynajmniej tak było w domyśle, ale teraz po sieci krążą bardzo różne informacje. Może więc nam Pani wyjaśnić co dalej z tym naszym ukochanym Lipowem?

Nie mogę, bo sama tak naprawdę nie wiem (śmiech). To wszystko się dzieje spontanicznie. Muszę czuć historie, które opisuję, sercem, w związku z tym nie robię planów, nie myślę sobie: "o, teraz jakiś typ historii jest popularny, w związku z tym ją napiszę", tylko po prostu muszę czuć taką opowieść. Zobaczymy, co będzie! W końcu literatura to przygoda!


Teraz ma już Pani doświadczenie w kilku gatunkach – jest kryminał, książki non-fiction, fantasy i groza. Co pisało się Pani najciekawiej i czy są jeszcze jakieś gatunki, których bardzo chciałaby Pani spróbować?

Tak jak wspomniałam, najbardziej lubię klimat grozy i szeroko pojętą fantastykę. Dla mnie to najcudowniejszy gatunek. Daje pełną wolność twórczą, ale też możliwość przekazania pewnych rzeczy między wierszami. Nie lubię dosłowności, w związku z tym podoba mi się nakładanie takiego filtra na opowieść i właśnie ukrywanie przekazu w historii fantastycznej. Czyli możemy te książki czytać jako opowieści, ale też możemy sobie troszeczkę pogrzebać i poszukać w nich drugiego dna. I to mi się bardzo podoba.
Może kiedyś uda mi się stworzyć książkę z gatunku literatury pięknej? Ale nie wiem, czy bym umiała. Zobaczymy!


To na sam koniec dosłownie już trzy krótkie pytania nieco bardziej prywatne – wiemy, że kocha Pani zwierzaki, książki i bieganie. Czy ma Pani jeszcze jakiś inny skuteczny sposób na relaks?

NIE (śmiech). Ja się głównie relaksuję właśnie podczas biegania. To jest bardzo ważna część mojego dnia i reset dla umysłu. Bo tak naprawdę nie mam nigdy wolnego, ani nigdy nie mam wakacji, w związku z tym ten mój trening biegowy jest moim czasem tylko dla siebie.


Jakieś ostatnie odkrycia książkowe, filmowe, serialowe?

Zapraszam serdecznie na moje media społecznościowe. Tam na bieżąco polecam różne utwory, które mi się podobają. Ostatnio robiłam np. podsumowania minionego półrocza książkowego, więc pokazałam sporo powieści, które mnie zachwyciły. Zachęcam Was więc do zajrzenia i zostawiania komentarzy, żebym wiedziała, co Wy polecacie!


I na koniec obowiązkowe pytanie na moim kulinarno-kryminalnym blogu – co najbardziej lubi Pani jeść? Kiedy rozmawiałyśmy trzy lata temu, mówiła Pani, że nie ma Pani ulubionego dania – coś się może w tej kwestii zmieniło?

Nie (śmiech). Ważne dla mnie jest tylko to, że jestem weganką, czyli nie jem produktów odzwierzęcych, a więc nie tylko mięsa, ale też jajek, mleka itd. Dla mnie to też jest taka ważna filozofia życiowa. Natomiast nie jestem smakoszem. Tak naprawdę jedzenie traktuję bardziej jako paliwo niż coś takiego, co ma mi sprawiać jakąś przyjemność. W związku z tym nie mam jakichś preferencji, co do potraw.


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!
Dziękuję za zaproszenie do rozmowy. 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!