września 29, 2024

Book tour z "Przewiną"!

Book tour z "Przewiną"!

Od premiery "Przewiny" Agnieszki Jeż minął już miesiąc! W tym czasie dostałam do Was dużo wiadomości o tym, że czytacie i ten tytuł, jak i całą serię, do której on należy (to trzeci tom Spraw Soni Kranz) i odbieracie je tak jak ja - z prawdziwym zachwytem, zdziwieniem nawet, jak sprawnie autorka dotyka tego, co każdego z nas boli. Bo tak, kryminały Agnieszki Jeż to proza, że tak powiem, refleksyjna - nie tylko daje bardzo realną zagadkę kryminalną, ale i mocno grzebie w ludzkiej psychice, zmusza do chwili zastanowienia. Sama "Przewina" osadzona jest na klasycznym motywie morderstwa popełnionego w zamkniętej przestrzeni, z wąskim gronem podejrzanych, zresztą cała akcja tej historii rozgrywa się głównie w tym jednym miejscu, które jest w pewnym momencie równie ważnym uczestnikiem fabuły, co sami bohaterowie... Jeśli więc lubicie takie spokojne klimaty kryminalne, to myślę, że jest duża szansa, że podzielicie moje zachwyty!

A żeby Wam to ułatwić, to dzisiaj zapraszam na book tour! Zanim się jednak zgłosicie, zachęcam do zapoznania się z moją recenzją (klik!), jak i wywiadem, jaki miałam przyjemność przygotować z autorką przy okazji tej premiery - klik!


Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB, profil autorki książki oraz Wydawnictwa Luna w swoim poście, wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu, a jeśli platforma, na której publikujecie, na to nie pozwala, to po prostu wspomnijcie, że jest to książka czytana w ramach book touru organizowanego przez kryminalnatalerzu.pl.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać (doradzam, by używać czegoś wyraźniejszego niż ołówek), zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Do wysyłanej paczki dorzućcie coś od siebie (herbatkę, coś słodkiego czy tym podobne przyjemności), tak by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż w środę popołudniu lub czwartek rano, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili autorki książki, wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @zaczytanaksiegowa 
2. @z_ksiazka_mi_po_drodze
3. @po_prostu_o_ksiazkach 
4. @jpryczek
5. @zaczytana_kobitka  
6. @justyna6353 
7. @olciagamesmol 
8. @pijackawe_czytam
9. @sylwiaaa (książka jest tu od 31.12)
10. @zafascynowana.ksiazkami_
11. @zaczytana_panna
12. @monikaormanin
13. @marza.czyta
14. @mirkowo3
15. @kasienkaj7
16. @mamazaczytana
17. @gosia_rotfeld
18. @annadyczko_mczas
19. @izabelawatola

września 27, 2024

"Zły" Piotr Kościelny - recenzja patronacka

"Zły" Piotr Kościelny - recenzja patronacka

Autor: Piotr Kościelny
Tytuł: Zły
Data premiery: 25.09.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść kryminalna
 
Piotr Kościelny w przeciągu ostatnich kilku lat zyskał ogromną popularność na polskim rynku powieści kryminalnej. Swoją drogę pisarską rozpoczynał jeszcze jako prywatny detektyw i instruktor samoobrony i właśnie to drugie skłoniło go do sięgnięcia po pióro - napisał poradnik dla kobiet na temat bezpieczeństwa osobistego, ten jednak nigdy nie ujrzał światła dziennego. A jednak to był start, który zachęcił autora do dalszych eksperymentów pisarskich - i tak powstał “Zakon”, jego pierwsza powieść beletrystyczna, political fiction, które na rynku pojawiło się w 2017 roku. Jednak dopiero dwa lata później szersze grono czytelników o autorze się dowiedziało - wtedy wydany został “Zwierz”. Od tego czasu powstały dwa cykle i wiele osobnych historii, w sumie Piotr Kościelny ma teraz wydanych aż 18 pozycji! Wszystkie to pełnoprawne powieści, które ukazały się w trzech różnych wydawnictwach: Initium, Skarpa Warszawska i Czarna Owca. Sama przygodę z jego piórem zaczęłam dopiero dwa lata temu, kiedy to Czarna Owca zaczęła autora wydawać i od razu zrobił na mnie ogromne wrażenie prostotą stylistyczną i rewelacyjnym, szokującym wręcz realizmem. Teraz jego najnowsza powieść “Zły” ukazała się pod moją opieką patronacką, co jest dla mnie dużym wyróżnieniem - tym bardziej, że obok “Decyzji” (recenzja – klik!) jest to najlepsza książka tego autora, jaką czytałam!
 
Rok 1978, Świniary, od niedawna jedna z wiosek podwrocławskich, która weszła w skład miasta. Henryk Kolasa bladym świtem zachodzi na przystanek autobusowy - wybiera się do pracy w fabryce, którą rozpoczął kilka miesięcy temu. Do autobusu jednak nie dociera, gdyż podchodząc na przystanek zauważył młodą, śliczną dziewczynę. Pod wpływem impulsu podbiega do niej, uderza ją w głowę i chce zgwałcić, dziewczyna jednak uzyskuje świadomość, co skutkuje ponownymi uderzeniami… I tak nagle okazuje się martwa, a Henryk wystraszony, że ktoś mógłby go przyłapać, szybko po sobie sprząta - zaciąga ciało do lasu, zmywa krew. Ma jednak świadka - to jego teściowa, która przejęta tym, co stanie się z jej ciężarną córką i tym, co ludzie pomyślą, decyduje się mu pomóc. Wkrótce rodzina dziewczyny zgłasza zaginięcie, rozpoczynają się poszukiwania… Czy tak przypadkowy czyn ma szansę zostać wykryty? Czy milicja poradzi sobie z dojściem do prawdy i Henryk zostanie ukarany?
“Samo przeczucie, że dziewczynie stało się coś złego, to nie wszystko. On czuł, że to zaginięcie to początek serii.”
Książka została rozpisana na trzy części, których wydarzenia toczą się na przestrzeni dziesięciu lat. Każda część rozpisana jest na numerowane rozdziały, które opatrzone są datą i miejscem zdarzeń. Te z kolei dzielone są na krótkie fragmenty pisane naprzemiennie z kilku różnych perspektyw. Nadaje to lekturze dynamizmu, pobudza ciekawość czytelnika, daje też uczucie, że dostajemy pełny obraz zdarzeń - w końcu w tym samym czasie dostajemy wgląd w co najmniej trzy różne perspektywy.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy trzech głównych bohaterów: Henryka, porucznika milicji Kozłowskiego i kapitana SB Wachowicza i każdy z nich ma delikatnie dopasowany, indywidualny styl, który oddaje sposób ich myślenia - narrator wchodzi w ich głowyy, oddaje świat tak, jak widzą go oni. Przy każdej kolejnej zbrodni pojawiają się także dodatkowe perspektywy, te jednak są już mocno epizodyczne. Językowo książka jest prosta, ale dopracowana, język jest codzienny, ale nie wulgarny, zdania krótkie, ale esencjonalne. To element wspomnianego już przeze mnie realizmu, surowości rzeczywistości, jaka w powieści zostaje zarysowana. Czyta się doskonale!
“Będą z niego ludzie. Szkoda tylko, że mało wartościowi.”
Sam tytuł książki już zapowiada nam o czym ona jest - o złu. Jednak, mimo pojedynczej liczby w tytule, oblicza zła są tutaj różne, tak naprawdę każdy z trzech głównych bohaterów w pewnym momencie faktycznie może zostać określony jako zły. Kto jednak jest, a kto tylko bywa? Czy zło podyktowane impulsem, bardzo pierwotnym instynktem jest gorsze od tego wyrządzonego z premedytacją jako wyraz złośliwości czy zemsty? A może zło popełniane, by odpłacić się komuś za wyrządzone jest mniej warte potępienia? Nie jest to powieść jednoznaczna, autor przez kreacje postaci, ich wybory i zachowanie zmusza czytelnika do stawiania pytań i zastanowienia się nad znaczeniem i wartością zła.
“(...) kara śmierci w niczym już nie pomoże. Nie ukoi bólu bliskich ofiar. Już jakiś czas temu stwierdził, że eliminacja zabójców ze środowiska nie przynosi spodziewanych efektów. Nie zabiją więcej - to fakt, ale czy sprawiedliwości stanie się zadość, w to wątpił.”
Jak wspomniałam, mamy trzech głównych bohaterów. Każdy z nich jest inny, w każdym siedzi trochę lub więcej zła. Te oczywiste przedstawia Henryk Kolasa. Henryk to człowiek, który wydaje się nie mieć sumienia, liczą się jego zachcianki, jego pobudki. A te są dosyć pierwotne - dba o swoje bezpieczeństwo, o to, by nie był głodny, miał gdzie mieszkać i był zaspokajany fizycznie. Piotr Kościelny buduje tutaj dosyć przerażający obraz człowieka prostego, człowieka bez refleksji i społecznej świadomości. Ukazuje przypadkowość zbrodni i czysty przypadek, który sprawia, że mężczyzna nie zostaje złapany od razu, w momencie popełniania morderstwa. Właśnie ta przypadkowość, te pokrętne koleje losu, które przecież brzmią w tej historii tak realnie, są najbardziej przerażające…
“(...) wiedział, że zabijanie jest tym, do czego został stworzony. Był drapieżnikiem jak lis czy wilk i musiał polować. Jednak w lesie na wilka w ostateczności czeka lufa myśliwego, a na niego więzienie. A tego wolał uniknąć.”
Sprawę zaginięcia dziewczyny z przystanku bada wrocławski śledczy, milicjant Kozłowski. Jego kreacja ukazana jest na tle politycznym - są to przecież czasy PRL-u, komunizmu, kiedy to przynależność do partii i wyrzeczenie się religii były czymś mocno pożądanym, a to, co mówiła władza jedynym słusznym twierdzeniem. Kozłowski jest w tym wszystkim bardzo ludzki, zachowuje racjonalizm - wie, że ustroje przemijają, ważne jest przede wszystkim, by zachować spójność własnych przekonań. Nie jest to człowiek, który może ewidentnie z systemem walczy, ale taki, który zwyczajnie nie daje się wciągnąć w brudy i układy. A jednak mimo tej racjonalności i bystrości, którą wykazuje w łączeniu faktów, i on nie jest wolny od pierwiastka zła…
“- (...) Jakbym mógł cofnąć czas, zostawiłbym go w domu.
-Jakby można było cofnąć czas, to wielu zabójstw by nie było.”
Trzecim głównym bohaterem jest kapitan SB, który może być postrzegany jako przeciwieństwo Kozłowskiego - dla niego sprawiedliwość nic nie znaczy, jego prywatne animozje zawsze wychodzą na plan pierwszy. Ale czy na pewno jest to postać, którą można postrzegać tak zero-jedynkowo? Na pewno jest to człowiek mocno egocentryczny, mocno egoistyczny, prawdopodobnie z jakimś zaburzeniami psychicznymi - jednak im dalej w lekturę, im większy mamy wgląd w jego motywacje, tym trudniej jest go tak po prostu skazać na potępienie. Bardzo niejednoznaczna, bardzo mocno zmuszająca do przeróżnych refleksji kreacja!
“Nikt nie jest z gruntu zły, tylko okoliczności nas kształtują.”
Kościelny daje nam tutaj obraz jednostki uwikłanej w skomplikowany, absolutnie nieszukający sprawiedliwości system polityczny. Tło PRL-u, jakie oddaje, jest bardzo wierne, historia usiana jest różnymi ciekawostkami, różnymi opowieściami, które wydają się z życia wzięte (czy takie są? Trzeba by pytać autora). Codzienność postaci poprzez opis ich relacji z otoczeniem, ich gestów i zwyczajnych czynności nabiera mocnego realizmu, prawdopodobieństwa zdarzeń, sprawia, że postacie zaczynają nam być bliskie. To dziwne uczucie, bo przecież przynajmniej dwie z trzech postaci ewidentnie są złe…
“Specyficzne to czasy, kiedy w sklepie nic nie kupisz, a każdą rzecz możesz załatwić.”
Przyznam, że ciężko jest oddać w pełni to, co niesie sobą proza Piotra Kościelnego. “Zły” to faktycznie majstersztyk - tak jak głosi okładka. Jest tak dopracowany co do jednego szczegółu, że historia daje wrażenie w pełni prawdziwej, w pełni realnej, tak jakbyśmy mieli do czynienia z true crime. Historia seryjnego mordercy określanego wampirem tocząca się w czasach PRL-u? Może nawet i przywodzi spojrzenie ze zbrodniami, które faktycznie miały miejsce, jednak chyba nie to jest jej celem - to te pytania, które wzbudza w czytelniku, to tę świadomość, jak bardzo wszystko w życiu jest przypadkowe zdają się mieć tutaj cel nadrzędny. I choć nie jest to może proza, przy której czytelnik zalewa się łzami, to jednak wywołuje emocje głębokie - przede wszystkim chyba szok i niedowierzanie. Tym bardziej wstrząsające, że przecież oddane tak realnie… Trudno to opisać, musicie przeczytać to sami!
 
Moja ocena 8,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Czarna Owca.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 26, 2024

"Asfaltowa pustynia" S.A. Cosby

"Asfaltowa pustynia" S.A. Cosby

Autor: S.A. Cosby
Tytuł: Asfaltowa pustynia
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Data premiery: 25.09.2024
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 328
Gatunek: thriller / sensacja / literatura piękna
 
S.A. Cosby na rynku amerykańskim po raz pierwszy pojawił się w 2019 roku, ale to jego druga powieść, która ukazała się rok później trafiła na listy kandydatów do wielu nagród literackich. Tą powieścią była właśnie “Asfaltowa pustynia” - nominowana do 10 nagród, wygrała połowę z nich! A to dopiero początek. W 2021 roku ukazały się “Kolczaste łzy”, które nominacji dostały jeszcze więcej, podobnie było z książką z 2023, która jeszcze nie doczekała się polskiego tytułu. Bo tak - polski czytelnik S.A. Cosby'ego miał przyjemność poznać dopiero w tym roku. Zimą mogliśmy delektować się “Kolczastymi łzami” (recenzja – klik!), które podbiły moje serce i sprawiły, że autor trafił na listę tych mocno wyczekiwanych. I “Asfaltowa pustynia” mnie nie zawiodła, choć czuć, że powstała wcześniej. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej pobudza apetyt na więcej!
 
Południe Stanów Zjednoczonych, małe, niespecjalnie bogate miasteczka. W jednym z nich w domu na kółkach żyje Bug Montage. Kiedyś trudnił się gangsterką, był najlepszym kierowcą z jakim można planować duży skok. Teraz ma żonę, dwóch synów i warsztat samochodowy, który coraz gorzej przędzie - niestety w okolicy otwarty został duży, franczyzowy warsztat, który podbiera mu klientów. Długi Buga rosną – potrzeby i zdrowie dzieci generują wydatki, warsztat wymaga spłaty kredytu, dom opieki, w którym leży jego matka, spłaty rachunków. On jako głowa rodziny i dumny czarnoskóry mężczyzna nie prosi nikogo o pomoc, woli sam rozwiązywać swoje problemy. Jednak okoliczne uliczne wyścigi nie ratują jego finansów, a wręcz odwrotnie - narażają na kolejne frustracje. I tak kiedy do jego drzwi puka (a może raczej wchodzi z buta) dawny partner od nie całkiem czystych interesów, mimo sprzeciwu swojej żony, Bug wyraża zainteresowanie. Jeden skok na jego zasadach - tyle wystarczy, by odbić się od dna. Czy jednak jest to wyraz desperacji czy zew jego prawdziwej natury? W końcu siedząc za kółkiem z wskazówką prędkościomierza zbliżającą się do granic wytrzymałości samochodu Bug dopiero wtedy czuje, że faktycznie żyje.
“Mówią, że na autostradzie do piekła prześcignąłbyś samego diabła.”
Książka rozpisana została na 33 rozdziały różnej długości - te dłuższe przeważnie podzielone są na mniejsze scenki, pomiędzy nimi przewijają się również dwie bądź trzy wspominki z przeszłości, z roku 1991, gdzie akcja całej powieści toczy się w 2012 roku. Historia opowiedziana jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy Buga, raz czy dwa pojawiają się wtrącenia z innej. Narrator zachowuje szorstki styl, nie roztkliwia się emocjonalnie nad postaciami, a raczej relacjonuje to, co widzi. Jest dużo dialogów, zdania są krótkie, a jednak czuć, że już sam sposób opowieści jest ważny. Język bywa dosadny, ale nie jest wulgarny, mimo że przecież większa część fabuły osadzona jest w środowisku gangsterskim. Czuć, że zdania złożone są ze starannością, czuć dbałość o płynność i melodyjność języka. To się po prostu dobrze czyta!
“Przeznaczeniem niektórych jest bębnienie na pianinie albo brzdąkanie na gitarze. Jego instrumentem był samochód i właśnie grał na nim symfonię.”
Już poprzez sam język dostajemy wgląd w charakter głównego bohatera. Bug to postać skomplikowana, z trudną przeszłością. To człowiek, który swego czasu poszedł za stereotypem, a może po prostu wzorem swojego ojca - szybkie samochody, przestępstwa, poprawczak i znowu… Jednak to było kiedyś. Teraz wydaje się, że jest rozważniejszy, że zmądrzał, że ma dla kogo żyć jako człowiek praworządny. Jest kochającym i odpowiedzialnym ojcem i mężem, choć o emocjach jednak rozmawiać nie potrafi. Może dlatego nie chce też dzielić się problemami i wszystko musi załatwiać sam? Zdaje się być takim typowym mężczyzną, który uważa, że musi być twardy, nie może pokazywać słabości. I te cechy się przydają, kiedy do czynienia ma z gangsterką - tam faktycznie przecież tylko w taki sposób można zyskać przewagę i posłuch. Bug jest opanowany, skrupulatny i rozsądny, przez podjęciem się czegoś, co może wpakować go w kłopoty, zdaje się rozpatrywać wszystkie scenariusze. A jednak nieustannie wierzy też w swoją nieomylność.
To ciekawa kreacja jako mężczyzny, jako czarnoskórego i jako dorosłego, który z racjonalnych pobudek zrezygnował z tego, co faktycznie daje mu kopa. A jest tym szybka jazda podlana adrenaliną wynikającą z czynu nielegalnego…
“Bo uczucie było więcej niż fajne. Było takie jak trzeba. Jakby nagle znalazł stare, wygodne buty, o których myślał, że przepadły na wieki.”
I właśnie opisy Buga w samochodzie, podczas brawurowej jazdy dają fizycznie odczuć emocje tego bohatera. Czuć w nich miłość, czuć w nich frajdę i adrenalinę skaczącą do nieba. To prawdziwy popis sensacyjnych umiejętności autora, sceny porywające, tak filmowe, że pozostaje jedno pytanie - kiedy ekranizacja?
“Kia mówiła, że Bug czuje do samochodów to, co większość ludzi do szczeniaków.”
Cała intryga oparta jest na gatunkowych sensacyjno-gangsterskich założeniach. Jest więc sporo dynamicznych akcji, podczas których czytelnik może po prostu tylko i wyłącznie z zapartym tchem śledzić co się dzieje. Są ciekawe twisty, sporo scen pościgowych, wszystko to, co znajduje się w dobrej, ale klimatycznej sensacji. A jednak jest to coś, co obudowuje tę historię, ale jej nie zamyka, bo autor umiejętnie wplata w nią więcej - nie jest to więc tylko rozrywka, ale i historia, która zmusza do ciekawych refleksji.
“Mógłbyś być lepszy, niż jesteś, ale za długo podziwiałeś ducha.”
Przede wszystkim jest pytanie o geny - czy nasze dzieci muszą być tym, kim my jesteśmy? Jak zapewnić im lepsze życie? Czy człowiek może się zmienić, wyplenić z siebie to, co złe, co go niszczy, mimo że daje tyle radości? Co z rodziną, czy faktycznie możliwe jest stawianie jej na pierwszym miejscu, a nie siebie samego? A może to wszystko po prostu wymówki?
“Stało ich tam około dwudziestu. Dzwudziestu chłopa i piętnaście samochodów. Ale oni byli czarni, a gliniarze biali, no i mieli broń. Dlatego czarni wyjęli dokumenty i usiedli na chodniku.”
Nie można też przejść obojętnie obok klimatu, jaki ta historia buduje. Mamy tu małe amerykańskie miasteczka, które dobrze znamy z filmów o południu. Mamy kontrast pomiędzy biało- a czarnoskórymi, choć w porównaniu do “Kolczastych łez” kwestia rasy nie jest tutaj aż tak mocno podkreślana. Ale jest, a mnie najmocniej uderzył poniższy cytat, który z dokładnością podkreśla różnicę, jakoś społeczeństwo narzuca na kolor skóry - oczekiwania wobec czarnych są krzywdząco niskie, wobec białych bywają krzywdząco wysokie. A może by tak być po prostu kim się chce? Czy społeczeństwo kiedykolwiek będzie na tyle wolne, na tyle otwarte, by każdemu na to pozwolić? Bo przecież to oczekiwania społeczeństwa wywierają presję na jednostki.
“Kiedy jesteś czarny i mieszkasz w Ameryce, ludzie mają wobec ciebie niskie oczekiwania. Dźwigasz ten ciężar codziennie, jest tak duży, że może cię zmiażdżyć.”
“Asfaltowa pustynia” to porywająca powieść o rodzinie, o uzależnieniu od adrenaliny tłumaczonym w sposób, który wydaje się przecież tak racjonalny - Bug musi zgodzić się przecież na skok, żeby zapewnić płynność finansową swojej rodziny. Ale czy to nie zaślepienie? To opowieść o obowiązkach, o oczekiwaniach i o pragnieniu lepszego życia, które tak często brutalnie zderza się ze smutną rzeczywistością. To opowieść jednostki, czarnoskórego mężczyzny, który przez wymogi i zasady społeczeństwa nie widzi innego wyjścia, jak po raz kolejny wpakować się w kłopoty… Pasjonująca, dynamiczna opowieść, która burzy emocje tak, że albo obgryza się paznokcie ze zdenerwowania, albo zalewa łzami. Świetnie się przy niej bawiłam, to proza rozrywkowa na poziomie, która daje czytelnikowi więcej - bo i spojrzenie na współczesne społeczeństwo, a przez to zmusza o weryfikacji swoich poglądów.  Czekam na trzeci tytuł tego autora!
“Utkwiłeś między bandą niedoszłych Escobarów, którzy lubią siekać ludzi na kawałki i pakować ich do beczek, a Walterem White'em z Breaking Bad. Kiedy już coś spieprzysz, to zawsze po mistrzowsku.”
Moja ocena: 8/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Agora.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 25, 2024

"Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" Stefan Darda - recenzja patronacka

"Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" Stefan Darda - recenzja patronacka

Autor: Stefan Darda
Tytuł: Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót
Cykl: Przebudzenie zmarłego czasu, tom 1
Data premiery: 22.09.2024
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 328
Gatunek: powieść grozy / fantastyka / kryminał
 
Stefan Darda to autor, który na naszym rynku działa już od 2008 roku. Jego powieści zaliczane są głównie do literatury grozy, jednak nie jest to kategoryzacja tak oczywista - Darda lubi mieszać gatunki, jego powieści mają zawsze mocno rozbudowaną warstwę obyczajową. Teraz na koncie ma już kilkanaście powieści, ja jednak długo zwlekałam z zapoznaniem się z jego piórem - w końcu historie podszyte fantastyką to nie całkiem moje rejony. A jednak teraz zmieniam zdanie - w roku 2024 miałam przyjemność przeczytać najpierw powieść kryminalną autora “Nie zawiedź mnie, tato! cz.1” (recenzja - klik!), w której spokojny styl autora przekonał mnie na tyle, że teraz i po książkę zaliczaną do gatunku powieści grozy chętnie sięgnęłam, a nawet więcej - podjęłam się objęcia jej swoją opieką patronacką. “Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót” w tej formie, jaką widzicie na zdjęciu, to nowe wydanie książki, która pierwotnie ukazała się w 2019 pod skrzydłami Wydawnictwa Akurat. Teraz, pięć lat później wydana została ponownie w spójnej szacie graficznej z drugim tomem “Przebudzenie zmarłego czasu. Druga gemma” z 2022 roku. Jednak nie tylko wizualne aspekty stoją za tym wznowienie - autor już zapowiedział, że kolejne dwa tomy zamykające tę serię ukażą się wiosną i jesienią 2025 roku!
 
Tomaszów Lubelski, lipiec 2015 rok. Jakub Domaradzki właśnie wychodzi z więzienia. Miał odebrać go wujek z Przemyśla, jednak się nie zjawił, więc Jakub sam udał się do mieszkania swojej zmarłej matki, by tam na niego poczekać. Jednak to nie wuj, a policja wkrótce zapuka do jego drzwi. Przynieśli złe wieści - jego wuj popełnił samobójstwo, skoczył z okna własnego mieszkania. Samobójstwo jest oczywiste, mieszkanie było zamknięte, a i Olgierd zostawił po sobie list. Jakub mimo wszystko ma trudności, by uwierzyć w tę wersję zdarzeń. Jedzie więc do Przemyśla, by nie tylko zorganizować wujowi pogrzeb i zdecydować co zrobić z jego rzeczami, ale też by upewnić się, że w tej sprawie nie kryje się nic więcej. A jednak trop śmierci szybko kieruje go na wątek pewnego przemyskiego zabytku…
“Chcąc coś udowodnić komuś innemu, można zgubić samego siebie.”
Książka rozpisana jest na sześć tytułowanych rozdziałów, z czego każdy podzielony jest dodatkowo na numerowe podrozdziały (każdy ma osobną numerację), a jeśli i ich tekst jest dłuższy, to dodatkowo podzielone są na fragmenty oddzielane gwiazdką - zatem całość czyta się bardzo komfortowo. Ponadto książkę otwiera fragment, którego akcja toczy się w przyszłości, w listopadzie 2018 roku, w trakcie lektury, pod jej koniec, pojawia się jeszcze drugi tego typu fragment spójny datą z pierwszym. Jest to coś, co miesza w głowie czytelnika i sprawia, że już w pierwszym tomie jesteśmy mocno zaciekawieni finałem historii.
Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Jakuba, co ma spory wpływ na sam styl powieści - jest pełna przemyśleń głównego bohatera. Całość czyta się bardzo płynnie, a dodatkową atrakcję stanowi gwara przemyska, która pojawia się przede wszystkich w rozmowach ze starym fryzjerem, współpracownikiem wuja. To ciekawy dodatek nadający koloryt lekturze - gwara nie jest tłumaczona na polski, ale też nie powoduje problemów ze zrozumieniem, zatem nie ma potrzeby jej tłumaczenia.
“(...) możemy sobie mówić po imieniu? Ciągłe wtrącanie tego “pan” znacznie wydłuża rozmowę, a przecież w życiu szkoda każdej sekundy.”
Historia tego tomu zdaje się opierać na trzech różnych zagadkach, tajemnicach, a każda z nich związana jest z inną postacią. Zacznijmy od głównego bohatera, który zarazem jest i narratorem powieści, bo to on jest spoiwem, które łączy wszystko w jedną całość. Jakub Domaradzki to trzydziestotrzyletni mężczyzna, nauczyciel WF-u, który ostatnie trzy lata spędził w więzieniu. Jak to się stało, że tam trafił? Co zrobił? Albo czego nie zrobił? Szybko wychodzi przecież na jaw, że część osób z jego otoczenia wierzy w jego winę, część jednak jest przekonana, że jest niewinny. Gdzie zatem leży prawda? I w jaki sposób wiąże się z niepełnosprawnym nastolatkiem?
“Płyń z nurtem życia, pamiętając o oddychaniu - taką radę dawałem sam sobie w sądzie nie dalej jak wczoraj. Ale czy to naprawdę takie proste? I - co ważniejsze - czy to naprawdę mi wystarczy? Miałem trzydzieści trzy lata i mogłem zakładać, że większość życia ciągle przede mną. Jak ustalić priorytety?”
Zagadka tego chłopca, Emila, to druga tajemnica, która mocno przyciąga czytelnika. Jak doszło do jego paraliżu? Dlaczego Jakub czuje się w stosunku do niego dłużny, ewidentnie chce mu zadośćuczynić? I dlaczego wraz z matką chłopiec tkwi w zdaje się dosyć patologicznym otoczeniu?
“Wierzy pan w nienawiść od pierwszego wejrzenia (...)?”
Trzecia zagadka związana jest z wujkiem Jakuba, Olgierdem, a dokładniej mówiąc z jego śmiercią. Wiadomo, że mężczyzna zostawił list, ale brzmi on jak list szaleńca, a przecież Olgierd nie przejawiał żadnych niepokojących oznak co do stopnia swojej poczytalności, ani też nie był typem człowieka, który z problemami miałby sobie radzić poprzez świadome zakończenie swojego życia. Co się zatem z nim stało? Czy faktycznie był sam w swoich ostatnich chwilach życia? A może ten dziwny list jest szyfrem, który tłumaczy co się z nim stało?
“Wiele rzeczy jest wykluczonych, ale nie to, że człowiek ni stąd, ni zowąd robi jakąś głupotę.”
Pytań związanych z losem postaci jest więc naprawdę dużo i tyczą się tego, co dzieje się teraz, w 2015 roku, jak i tego, co działo się kiedyś. Ponadto w historię wplecione są jeszcze inne postacie, które może i pojawiają się na chwilę, ale są tak barwne, że nie sposób ich nie docenić. A jednak nadal to nie wszystko!
“Mieszanka symboli pogańskich i chrześcijańskich wplata się w koloryt tego miasta, które od zawsze było wielokulturowe, łączyło w sobie różne religie i narodowości.”
Całą historię autor oparł o Przemyśl, jego historię oraz pewien bizantyjski zabytek, który pochodzi z XI lub XII wieku. Wszystko to - spacery po Przemyślu, zabudowy, jakie oglądamy oczami bohatera, pamiątki i ciekawostki historyczne - to prawda. Autor rewelacyjnie wplata to wszystko w powieść, sprawiając, że czytelnik po skończeniu lektury ma ochotę spakować plecak i gnać na pociąg do Przemyśla! Sama nie zdawałam sobie sprawy, że jest to tak fascynujące, tak bogate w historię i kulturę miasto, więc bardzo się cieszę, że Stefan Darda mógł mi je zaprezentować w pełni, równocześnie ubierając je w historię lekko fantastyczną, a może i zapowiadającą co nieco grozy na przyszłość. Na razie w większości jednak trzymamy się tego, co realne.
“To jedno z najpiękniejszych miast w Polsce, z którego urodą może się równać co najwyżej Toruń. No, może jeszcze Gdańsk i Kraków. Ale tak wielu miejsc widokowych na wzgórzach, z których można obserwować imponującą panoramę, nie ma nigdzie indziej.”
Ostatnim punktem tej recenzji miały być refleksje, jakie ta historia sobą niesie. Zdecydowałam jednak, że na razie w ogóle tej części opowieści poruszać nie będę, gdyż cokolwiek bym nie napisałam, wydaje mi się, że jest to spoiler. Zatem pozwalam Wam odkryć tę część lektury samodzielnie, a ja zaraz sięgam po tom drugi, by przekonać się, że moje przeczucie, że właśnie ta refleksja będzie tym, co łączy całą serię w jedno, jest właściwe.
“Ileż niezwykłych zbiegów okoliczności musiało nastąpić na przestrzeni tysiąclecia, aby ta historia potoczyła się właśnie w taki sposób!”
Stefan Darda jest twórcą spokojnych opowieści, który wydaje się, że lubi dokładnie budować otoczenie, ułożyć sprawnie wszystkie fundamenty, by w końcu na nich zbudować coś mocno klimatycznego, niepowtarzalnego. I tak jest z “Przebudzeniem zmarłego czasu. Powrót”. To początek, zagajenie, które w czytelniku wzbudza coraz większą ciekawość. Dostajemy sporo pytań - na część mamy w tym tomie odpowiedzi, na inne przyjdzie nam poczekać. Mnie dodatkowo zachwyciło miejsce akcji, które zdaje się równie ważne co sam narrator. A może i ważniejsze? W końcu to Przemyśl jest prawdziwy. Historia wymyka się kategoryzacji, ale to może i dobrze - wydaje się, że będzie miała dużo czytelnikowi do powiedzenia niezależnie od jego preferencji gatunkowych. Polecam więc wszystkim, którzy lubią ciekawe, spokojnie budowane, pełne ciekawostek opowieści.
 
Moja ocena: 7,5/10

A już w najbliższy wtorek tj. 1 października o godzinie 19:00 zapraszam na mój profil na Facebooku, gdzie obędzie się spotkanie na żywo ze Stefanem Dardą! 


Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej ze Stefanem Dardą.
 
(30% gdy kupuje się od razu drugi tom)


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 24, 2024

Jesienne propozycje książek z Woblink!

Jesienne propozycje książek z Woblink!

Właśnie nadeszła najbardziej sprzyjająca czytaniu pora roku! Wieczory mamy coraz dłuższe, temperaturę coraz niższą, czuć już nadciągające miesiące, gdy lepiej nosa z domu nie wyściubiać. Bezpieczniej będzie zawinąć się w kocyk, z kubkiem gorącej herbaty (a może czekolady? Kakao?) w jednej, a z czytnikiem w drugiej ręce! Bo tak, nieustannie namawiam Was, żebyście zaprzyjaźnili się z elektronicznymi wersjach książek – jest to zwyczajnie wygodniejsze. Dlaczego?
 
W wersji, o której teraz mówimy, czyli zawinięciu się w kocyk i leżakowaniu, sprzyjać będą ebooki, które niosą takie korzyści jak:
  • czytnik z tysiącem książek pod ręką waży dużo mniej niż jedna książka
  • łatwiej się z nim leży i potrzebujecie do tego tylko jednej ręki, sam przecież ci się nie zamknie
  • możecie dostosować sobie wielkość i rodzaj czcionki, tak, bycie nie musieli/musiały wysilać wzroku
  • większość czytników jest podświetlana, więc nie trzeba obawiać się utraty wzroku 😉
Oczywiście ebooki możecie też czytać na każdym urządzeniu mobilnym, plusy są te same, choć ochrona wzroku jednak nieco mniejsza.
 
Wersja elektroniczna książek, to jednak nie tylko ebooki, ale i audiobooki. Tu ważne jest na starcie, by wybrać sobie dobry, niewymagający pełnego skupienia tytuł z naprawdę dobrym lektorem – to jednak nieco inna forma czytania, więc i trzeba jej dać chwilę, by się do tego przyzwyczaić, ale gorąco polecam dać jej szansę – sama już teraz nie wyobrażam sobie życia bez książek na słuchawkach! A jakie korzyści płyną z książek w formie audio?
Głównie to wykorzystanie czasu. W końcu największy problem książkoholików i książkoholiczek to taki, że czasu jest za mało, a książek za dużo. Dzięki tej formie zatem wykorzystujecie czas, kiedy czytać się nie da, ale czynności, które wykonujecie są na tyle automatyczne, że może Wam ktoś tę książkę czytać. To fucha lektorów, których głosy i interpretacje nieraz sprawiają, że lektura może okazać się jeszcze ciekawsza niż w tradycyjnej formie! I w audiobooku też możecie sobie dostosować sposób słuchania do swoich preferencji – głośność i szybkość można łatwo zmieniać, tak by dopasować do tego, co dzieje się wokoło.
 

Obydwie formy lektury oferuje nam księgarnia internetowa Woblink, we współpracy z którą dzisiaj chciałam Wam zaproponować aż 10 tytułów kryminalnych, które w mojej ocenie będą idealnym wyborem na jesień! Wszystkie z nich dostępne są w księgarni w formie ebooka, część w audio, jak i w formie papierowej, więc nie tylko rodzaj kryminału, ale i formę lektury możecie dopasować do swoich preferencji. Mamy tu i polskie, i zagraniczne tytuły z kilku zakątków świata, które podzieliłam Wam na kilka kategorii. Zacznijmy od:
 

Kryminałów nie do końca poważnych, czyli cosy crime!

W tej kategorii proponuję dwa tytuły, które są pierwszymi tomami serii – obydwie kocham miłością prawdziwą, obydwie dostarczają mi tak dobrej zabawy, że mogłabym czytać w kółko kolejne tomy…

1. „Tajemnica morderstwa w Windsorze” S.J. Bennett, 
1. tom serii Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo.

To moje odkrycie czytelnicze roku 2024! Doskonałe połączenie angielskiego humoru, ciekawostek z dworu królewskiego, doskonałych kobiecych kreacji postaci i zagadek kryminalnych, które oparte na klasycznych założeniach gatunku są całkiem solidnie pogmatwane i jak najbardziej poważne!



2. „Czwartkowy Klub Zbrodni” Richard Osman, 1. tom serii o tym samym tytule.

Jest to książka napisana przez komika, która z jednej strony jest po prostu urocza – w końcu jej głównymi bohaterami są emeryci z angielskiego osiedla seniorów Cooper Chase! – z drugiej odnosi się do lęków i obaw, które każdego z nas dopadają. Zagadki kryminalne całej serii są żywe, momentami lekko gangsterskie, co zapewnia sporą dawkę rozrywki!

 

Początek serii, którą połyka się na raz!

To kategoria, którą stworzyłam tylko dla jednego tytułu, mianowicie dla:

3. „Znikające dziewczyny” Lisa Regan, 1. tom serii z detektywką Josie Quinn.

Jesienią potrzebujemy książek, które zajmują tak, że nie da się od nich oderwać, póki lektury się nie skończy. I tak właśnie jest z serią Lisy Regan! Josie, jej główna bohaterka, to twarda, a zarazem bardzo ludzka babka, której nie da się nie polubić. Rozwiązuje zagadki kryminalne dynamiczne, amerykańskie, ale pisane tak, że balans pomiędzy dynamiką a psychologią utrzymany jest znakomicie. Nie znam ani jednego czytelnika czy czytelniczki, któremu by ta seria do gustu nie przypadła!


 

Książki, których ukryty mrok pochłania…

To nie do końca kryminały, mam tutaj thriller i coś z pogranicza gatunków – powieść grozy, literatura piękna, fantastyka? Trudno określić, jedno jest jednak pewne – ta proza hipnotyzuje…

4. „Sarek” Ulf Kvensler

Historia tej powieści toczy się z początkiem września w Parku Narodowym na północy Szwecji. Góry, odludzie i czwórka nie do końca przyjaciół, którzy wybierają się tam na spóźnioną wakacyjną wędrówkę… To książka, która od początku do końca trzyma rewelacyjnie w napięciu, gdzie siła natury ściera się z pokręconą ludzką psychiką… Oj tak, idealnie pasuje na jesień!


 
5. „Mój dom” Tomasz Sablik

Przyznam, że zazdroszczę tym, którzy będą czytać tę książkę jesienią! To proza pisana w formie pamiętnika, historia wchodzenia w dorosłość, a równocześnie opowieść młodego mężczyzny, które dziwne zajęcie budzi podskórną grozę… Co jest tutaj tylko wytworem wyobraźni, a co dzieje się naprawdę? Niesamowicie klimatycznie uwodząca proza! A i grubość lektury na jesień doskonała – wystarczy na kilka długich wieczorów!

 
 

6. „Zanim zostaliśmy potworami” Katniss Hsiao

Tajwańska proza, debiut autorki, która związana jest z filmem i sztuką. I to w tej powieści czuć, Hsiao czerpie z różnych form, różnych rodzajów przekładając to wszystko na literaturę. Trzy akty, w których makabra, miłość do jedzenia i seryjny morderca tworzą coś niesamowicie oryginalnego i niezapomnianego!


 

Polski debiut, na który warto zwrócić uwagę.

Tu znowu jeden tytuł, choć debiutów w tym zestawieniu mamy więcej. Ten jednak na osobne wyróżnienie zasługuje!


7. „Jednorożec” Rafał Glina

Sama czytałam tę lekturę wiosną, ale jej historia toczy się późną jesienią, więc aktualna aura będzie tylko klimat tej lektury pogłębiać. Jest to debiut warty uwagi, w którym idealnie połączona jest dynamiczna akcja z uzasadnieniem psychologicznym wydarzeń. Śledztwo dotyczące seryjnego mordercy, prowadzone w sposób przemyślany, mądry i sprawny językowo. No i jeszcze toczący się w małych podlaskich miejscowościach, co świetnie współgra z tą jesienną aurą…



Polskie spokojne, bardzo klimatyczne historie.

Trzy tytuły autorów i autorek, którzy są z nimi już od dobrych kilka lat. Historie pod pewnymi względami dziwne, ale przede wszystkim przerażające przez to, że ukazujące, do czego zdolny jest pozornie zwyczajny człowiek…

8. „Pastwa” Agnieszka Jeż, 2. tom serii Sprawy Soni Kranz

Aktualnie jest to środkowy tom serii, ale wybrałam go dlatego, że jego akcja rozgrywa się jesienią, a czytelnicy już udowodnili, że można go czytać w oderwaniu do pozostałych tomów (choć gorąco polecam całą serię!). Historia rozgrywa się na Dolnym Śląsku, pod Wałbrzychem i mocno osadzona jest w zamkniętej społeczności. Tu doskonałe refleksje psychologiczne o rodzinie i naturze kobiecej mieszają się z zagadką kryminalną bliską realności (wręcz inspirowaną tym, co wydarzyło się kiedyś naprawdę), a równocześnie naprawdę mrożącą krew w żyłach…



9. „Sześć powodów, by umrzeć” Marta Zaborowska

Thriller psychologiczny bądź kryminał – możecie określić ten tytuł jak chcecie, jedno jest pewne – autorka solidnie namiesza Wam w głowach! I tu historia toczy się w okolicy jesieni, we wrześniu, a historia kryminalna przedstawiona jest z kilku punktów widzenia – problem w tym, że każdy wydaje się kłamać, więc nie wiemy komu z nich wierzyć… Historia zaginięcia, a może morderstwa?


 

10. „Zbędni” Wojciech Chmielarz

Nie mogło tutaj tego autora zabraknąć! Akcja powieści toczy się jesienią, częściowo na kempingu w okolicy Kowar. Mamy tutaj pozornie kilka osobnych historii, kilku bohaterów, który w jakiś sposób czują się zbędni. Jest nacisk na psychologię, ale też i sporo się dzieje, a ostatecznie i wzrusza. Noc, las i sarny – dla mnie te trzy hasła wystarczą, by wzbudzić moją ciekawość lekturą, więc mam nadzieję, że i u Was będzie podobnie!

 

10 tytułów, różne klimaty, różne rodzaje powieści kryminalnej. 
Mam nadzieję, że każdy i każda z Was znajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie
 – udanej lektury!
 

Post powstał we współpracy z księgarnią Woblink.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 18, 2024

"Czarna ceremonia" J.D. Robb vel Nora Roberts

"Czarna ceremonia" J.D. Robb vel Nora Roberts

Autor: Nora Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Czarna ceremonia
Cykl: Oblicza śmierci, tom 5
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Data premiery: 11.09.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść kryminalna
 
Nora Roberts to jedna z najpłodniejszych, jak nie najpłodniejsza amerykańska autorka. Swoją karierę rozpoczęła w latach 80tych XX wieku, teraz na koncie ma już dobrze ponad dwieście powieści - sama jej seria kryminalna Oblicza śmierci liczy aktualnie 59 tomów (w polskim wydaniu ukazały się 54). Tę zaczęła tworzyć w latach 90tych, dosłownie kilka lat po swoim debiucie i czytelnicy jej mroczniejsze wydanie pokochali równie mocno, co jej pozostałe powieści. Sama jej twórczość zaczęłam odkrywać zaledwie półtora roku temu, przy okazji polskiej premiery 50. tomu serii i tak przy niej zostałam - jest przyjemnie relaksująca, dostarcza ciekawe zagadki kryminalne w lekkim, niezobowiązującym wydaniu (recenzje – klik!). W tym roku Wydawnictwo Świat Książki zdecydowało się wydawać serię od początku - dzięki czemu możemy nie tylko nadrobić lekturę, ale i zbudować przepiękną kolekcję w swojej domowej biblioteczce.
 
Nowy Jork, 2058 rok, chwilę po zakończeniu sprawy ze “Śmiertelnej ekstazy”. Eve wraz ze swoimi kolegami z pracy spotyka się w przykrych okolicznościach - ich wspólny znajomy, policjant, który pracował u nich od lat, zmarł we własnym domu. Przyczyna zgonu? Prawdopodobnie zawał serca, a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Jednak Eve szybko przekonuje się, że mogło to być coś więcej - komendant zleca jej zbadania sprawy, po cichu, tak by nikt z ich wydziału się nie dowiedział. Wydaje się, że Frank przed śmiercią prowadził prywatne śledztwo, ktoś widział go w podejrzanym klubie, podobno kupował narkotyki. W tym samym czasie wnuczka Franka prosi Eve o rozmowę - dziewczyna wyjaśnia, że dziadek prowadził śledztwo dla niej. To ona wplątała się niedawno w sektę satanistów, którzy podczas ceremonii okrutnie ją wykorzystali, a także uczynili świadkiem morderstwa. Dziadek starał się tylko zdobyć dowody… a teraz nie żyje. Eve musi przejąć tę sprawę i doprowadzić do aresztowania tych, którzy stoją za śmiercią Franka. I - jak wkrótce się okazuje - nie tylko jego…
 
Książka rozpisana jest na dwadzieścia rozdziałów, które dzielone są na krótsze scenki, przez co całość czyta się wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator wszechwiedzący w przeważającej mierze historię przedstawia z punktu widzenia Eve - tylko raz czy dwa pisana jest z perspektywy kogoś innego. Przede wszystkim skupiona jest na akcji, choć i emocji nie ignoruje, jednak to nie one wiodą prym. Styl powieści jest prosty, codzienny, język bez przekleństw, a dialogi, szczególnie te prowadzone pomiędzy znajomymi z pracy, lekko podszyte sarkazmem, przez co lektura nabiera bardzo swobodnego, a momentami nawet pozytywnego charakteru. Choć oczywiście to zbrodnia odgrywa rolę wiodącą, a ta przecież wesoła nie jest…
“Magia, czarna i biała, istnieje tak długo, jak długo istnieją ludzie. Magia daje władzę. A tam, gdzie jest władza, są korzyści, ale też oszustwa i zbrodnie.”
Intryga kryminalna skupia się na temacie religii związanych z magią, z czarodziejskimi rytuałami, na białych i czarnych mocach - czyli na religii satanistycznej i wicca. Ta druga oddana jest pobieżnie, ale ciekawie, przedstawia główny sposób funkcjonowania jej wyznawców - oparty na dobrych, czystych, przyjacielskich emocjach, korzystający do dobroci natury. Przeciwieństwem do niej jest religia satanistyczna, której członkowie występujący w tej powieści tworzą coś na kształt sekty. Jest kobieta, która im przewodzi, są czarne ceremonie, są ofiary krwi i grupowe gwałty. Jest uzależnienie od narkotyków, dużych pieniędzy i seksu. Zło w czystej postaci, które zdaje się angażować moce nadprzyrodzone.
“Ci, którzy postanawiają powierzyć swoje życie - a może lepiej powiedzieć dusze - tej wierze, robią to zazwyczaj ze względu na płynącą z jej zasad wolność i celebrację egoizmu. Jednych pociąga obietnica władzy. Jeszcze innych seks.”
Eve to jednak kobieta twardo stąpająca po ziemi, nie da się więc zwieść nawet najbardziej magicznym sztuczkom, nawet, gdy wszyscy wokół niej zdają się coraz mocniej wierzyć w przesądy i moc amuletów…
“- Nosisz w kieszeni czarodziejskie zioła?
- Teraz tak - przyznała Peabody, wkładając korzeń z powrotem do kieszeni. - Załatwić pani?
- Nie, dziękuję, wolę pistolet.”
Zagadka kryminalna toczy się tempem umiarkowanym, skupia się na odkrywaniu kolejnych faktów zarówno poprzez współpracę z komputerem, jak i rozmowy z potencjalnymi świadkami. Tym razem jednak dzieje się naprawdę dużo, a śmierć Franka to tak naprawdę dopiero początek. Dziwne sytuacje zaczynają się mnożyć, a Eve wraz z wspomagającą ją Peabody zdają się nie nadążać z badaniem kolejnych faktów. Wszystkie tropy jednak zdają się prowadzić w jednym kierunku, tylko że dowodów brak… Akcja bogata jest w niespodziewane sytuacje doprawione kilkoma większymi twistami, a finał jest szybki i dynamiczny, choć przed nim fabuła solidnie się gmatwa, tak że sam czytelnik nie do końca wie, czy jego założenia, które są zbieżne z założeniami Eve, są słuszne.
“Ludzkość od początku walczyła o przekonania, tak jak zwierzęta walczą o swoje terytorium. I zabijają opornych lub stojących im na drodze przeciwników (...).”
Śledztwo te dla Eve jest dodatkowym wyzwaniem z tego względu, że musi utrzymywać je w tajemnicy przez współpracownikiem, przed Feeneyem, który ją fachu nauczył. Feeney był przyjacielem Franka, jest ojcem chrzestnym jego dzieci, teoretycznie więc nie dziwi, że komendant nie chce go do sprawy dopuścić. Inaczej jest jednak, kiedy chodzi o emocje, a dla Eve zatajanie prawdy, czy nawet kłamstwo, do którego musi Feeneya przekonać, jest bardzo bolesne.
“Tak to jest, kiedy się traci kogoś, kogo się kocha, pomyślała Eve. I odczuła ulgę, że jest tak niewiele osób, które ona kocha.”
Ulgę przynosi jej Roarke, jej ciągle świeżo poślubiony mąż, którego ochota na seks nie mija. I to ciągle jeden z tych tomów, gdzie ich miłosne igraszki odgrywają sporą rolę - w tym tomie na szczęście nie ma wielu takich opisów, jednak zaczątki tego rodzaju akcji są częste. Przez to jednak, że tym razem autorka raczej nie opisuje całych ich seksualnych aktów, fragmenty te nie wydają się aż tak sztuczne, jak w kilku poprzednich tomach. Sama jednak ciągle czekam aż skupienie na ich seksualności się nieco wyciszy - wiem, że kiedyś to nastąpi, bo przecież tak jest w najnowszych tomach 😉
“Kiedy się kogoś kocha, znosi się jego mniejsze wady, a dużych się nie dostrzega. Nie chcemy nawet pomyśleć, do czego zdolna jest bliska nam osoba. Udajemy więc, że wszystko w porządku.”
Podsumowując, “Czarna ceremonia” nie odbiega poziomem od poprzednich pierwszych tomów tej serii. Decydując się na temat magii w kryminale autorka zastosowała kilka uproszczeń, ale biorąc pod uwagę jej rozrywkowy charakter, jak i to, że przecież pisana była prawie 25 lat temu, nie jest to coś, co w lekturze by przeszkadzało. Zagadka kryminalna prowadzi nas w ciekawe, niespotykane rejony, buduje grę Eve z przywódczynią sekty satanistów, a równocześnie przysparza jej samej sporo problemów natury moralnej. Wszystko to podane jest w lekkiej, rozrywkowej wersji, choć tym razem trup i krew leją się gęsto. To jednak nie makabra, a zagadka i spojrzenie na motywy zbrodni są tym, na czym uwaga jest skupiona, za co sama lubię po tę serię sięgać, mimo ciągle pojawiającej się w niej wątków romansowych 😉
 
Moja ocena: 7/10
 
PS. Każdy tom serii da się czytać niezależnie od pozostałych.
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!