lipca 31, 2023

"Jak zabiłam swoją rodzinę" Bella Mackie

"Jak zabiłam swoją rodzinę" Bella Mackie

Autor: Bella Mackie
Tytuł: Jak zabiłam swoją rodzinę
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Data premiery: 12.07.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał / komedia kryminalna
 
„Jak zabiłam swoją rodzinę” to debiut powieściowy Belli Mackie, dziennikarki publikującej w „The Guardian”, „Vogue” i „Vice”. Na rynku książki jednak już wcześniej jej nazwisko pojawiło się dwa razy: po raz pierwszy w 2018, kiedy to ukazała się jej własna historia, spisana w formie poradnika non-fiction „Przed siebie. Jak bieganie uratowało mi życie”. Książka bardzo szybko wskoczyła na listy bestsellerów i została doceniona przez wkład, jaki wnosi w świadomość zdrowia psychicznego w społeczeństwie. Rok później ukazało się rozszerzenie tego tytułu (niedostępne na naszym polskim rynku). W końcu przeszła kolei i na debiut beletrystyczny, ale w bardzo przewrotnej wersji – jego oryginalny tytuł brzmi trochę jak poradnik „How to kill your family” (pol. Jak zabić swoją rodzinę), choć oczywiście nie zawiera porad praktycznych, a całkowicie fikcyjną historię Grace Bernard...
 
Grace Bernard właśnie odsiaduje wyrok w więzieniu, czeka na rozpatrzenie apelacji. Została skazana za zbrodnię, której, jak twierdzi, nie popełniła, ale by zająć czymś swoje myśli w czasie oczekiwania, postanawia spisać w kupionym w kantynie zeszycie swoją własną, prawdziwą historię. Bo Grace zabiła i to nie raz, tylko akurat nie tę osobę, o morderstwo której ją oskarżyli... Grace od jakiegoś czasu realizowała swój plan zemsty na obrzydliwie bogatej rodzinie ojca, który nigdy nawet nie chciał jej poznać. On tonął w bogactwie, ona ze swoją matką w biedzie. Zatem za okrucieństwo, egoizm i kłamstwa teraz wraz z całą swoją rodziną musiał zapłacić!
 
Książka składa się z prologu, 18 rozdziałów i postscriptum. Rozdziały podzielone są na krótsze nienumerowane podrozdziały, scenki oddzielone gwiazdkami, przez co książkę czyta się wygodnie. Fabuła nie toczy się w pełni linearnie – raz Grace opisuje to, co dzieje się aktualnie w więzieniu, a zaraz pisze o historii z przeszłości, już w porządku chronologicznym relacjonując realizację swojego planu zemsty. W związku z tym, że cała książka jest czymś w rodzaju jej pamiętnika opisującego to, co już się wydarzyło, to narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Narratorka Grace w sposób gawędziarski opowiada swoją historię – wydarzenia przeplata własnymi refleksjami i nieraz zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Książka zatem jest czymś na kształt monologu narratorki, choć oczywiście zdarza się jej też cytować rozmowy. Jej uwagi są bezlitośnie uszczypliwe, ale bywają również zabawne stąd moje wahanie w przypisaniu tej powieści do gatunku literackiego – jest to komedia, ale mocno sarkastyczna, nasączona bardzo czarnym humorem, który wynika z gorzko-ironicznego spojrzenia na życie głównej bohaterki.
„Wróciłam do baru i zagadnęłam inną samotną kobietę. Zwróciła moją uwagę ubiorem, a konkretnie wspaniałym czarnym smokingiem, jakiego sama po długich wahaniach o mało nie kupiłam kilka dni wcześniej. Tak, stałam pośrodku hucznego sex party i podniecałam się kunsztem krawieckim. Oto moja transgresja.”
Grace to kobieta bardzo inteligentna, która za śmierć swojej matki i późniejszą własną tułaczkę obwinia biologicznego ojca i jego rodzinę. Dawno temu poprzysięgła zemstę i tego planu się trzyma – jest na nim mocno zafiksowana, skoro postanowiła ich wszystkich ukarać, to będzie się tego trzymać i nie straszne jej wyzwania, jakie w tym celu musi pokonać. Skrupulatnie opisuje jak docierała do kolejnych członków rodziny i w jaki sposób pozorowała ich przypadkową śmierć – przecież w końcu o to chodzi, żeby się zemścić i nie dać się złapać. Grace nie odpuszcza, nie ma wyrzutów sumienia, chce, by człowiek, który zniszczył życie jej i jej matki wiedział, że ona po niego idzie. Oczywiście to podeście traktujemy w formie komediowej, jest przerysowane, ale jednak odsłania mechanizm zafiksowania na jednym temacie – sami z pewnością w prawdziwym życiu nieraz byliśmy świadkami, gdy ludzie tak mocno skupiają się na zemście, na tym, by komuś odpłacić za swoje krzywdy, że się w tym kompletnie zatracają, niszcząc swoje własne życie, ślepi na racjonalne argumenty innych. To świetny obraz tego, jak jedna myśl potrafi przejąć kontrolę nad człowiekiem i zniszczyć mu życie.
„(...) wyobrażam sobie nieraz Hillary w starciu z tym pomarańczowym pajacem. Cokolwiek o niej mówić jako o polityczce, postawiła się dręczycielowi, dla którego nie istniała żadna granica ludzkiej przyzwoitości. Ktoś taki może bez wysiłku doprowadzić do szału normalną osobę, podczas gdy ona musi dać z siebie wszystko, żeby trzymać fason i zachować odrobinę człowieczeństwa. W porównaniu ze mną Hillary miała jedną przewagę. Jej przeciwnikiem był człowiek, którym po przegranej nie musiała dłużej zawracać sobie głowy. W moim przypadku był to własny ojciec. Okej, może w sumie to ja miałam lepiej niż Hillary. Ona nie mogła zabić Trumpa, choć pewnie miała na to wielką ochotę. Szkoda, że nie było jej dane. Z mojego doświadczenia wynika, że morderstwo relaksuje dużo bardziej niż oddech naprzemienny.”
Opisując swoją historię, rodzinę, którą chciała zabić, Grace odsłania przed nami brudy i skazy społeczeństwa skupionego na utrzymywaniu pozorów, stawiającego swoje dobro przed dobro innych, niezależnie jakim kosztem. Odsłania toksyczne relacje rodzinne, zarówno te charakterystyczne dla wyższych warstw społecznych, ale i te ogólne, które zanieczyszczają całe współczesne społeczeństwo. Każdy mordowany członek przedstawia jakąś inną wadę, jedni bardziej oczywistą i godną potępienia, inni mniej, ale jednak nikt nie jest bez winy. Zatem pod komediową grubą kreską znajdują się refleksje warte uwagi, które tyczą się kondycji naszego społeczeństwa. I to bardzo przenikliwe, momentami brutalnie bezlitosne.
„Bardzo często jest tak, że gdy kobiecie się wymsknie, że uważa się za atrakcyjną, to zaraz próbuje się wycofać, bo od dziecka jesteśmy uczone, by ‘nie zadzierać nosa’. Mamy być piękne, ale w taki sposób, jakby nic nas to nie kosztowało, no i przede wszystkim udawać, że nie zdajemy sobie z tego sprawy.”
Intryga kryminalna jest prosta – Grace po kolei opisuje przygotowania i realizację kolejnych morderstw. Ich wykonanie jednak jest  bardzo pomysłowe. Oczywiście na początku zdarza się jej popełniać błędy, które tylko cudem nie wychodzą na światło dzienne, jednak to porządna, inteligentna dziewczyna – uczy się na błędach. Oczywiście pod tym względem wszystko traktujemy z przymrużeniem oka – to ten komediowy element powieści. Grace, tak jak sprytnie przeprowadzała kolejne morderstwa, tak i swoje wyznanie pisze w sposób przemyślany – zawiesza akcję, odciąga uwagę czytelnika, tak by w odpowiednim momencie zaskoczyć, cały czas utrzymując zaciekawienie jej dalszymi losami. Finał historii przynosi ostatni, duży twist, który sprawia, że na wszystko co wcześniej, możemy spojrzeć inaczej, a i refleksja z tego wynikająca jest bardzo ciekawa.
„Wyobrażam sobie psychologa, który po wielu godzinach rozmowy z Kelly niechętnie przyznaje, że może jednak nie każdy człowiek skrywa coś w głębinach duszy. Niektórzy ludzie zamieszkują płytsze zbiorniki. W przypadku Kelly prawdopodobnie był to brodzik.”
Podsumowując, „Jak zabiłam swoją rodzinę” to książka, która trafi w gust czytelników, którzy sami na życie patrzą z nutką ironii, widzą niedoskonałości świata, ale wolą się z nich śmiać niż nad nimi płakać. Bo trochę taka jest sama Grace Bernard – widzi zło, nie użala się nad sobą, tylko  sama się z tym, co jej przeszkadza, rozprawia. Oczywiście w sposób mocno przesadzony, przez co cała historia zyskuje aspekt komediowy. Grace to bohaterka skomplikowana – w końcu czy można polubić morderczynię, która z zimną krwią realizowała swój plan wykreślając kolejne osoby z listy? A jednak jej trafne uwagi i przesycone czarnym humorem spostrzeżenia dotyczące współczesności są nad wyraz trafne, nie sposób nie przyznać jej w tych kwestiach racji. W mojej ocenie to jak najbardziej udany debiut powieściowy i z pewnością wpisuję nazwisko autorki na listę tych do obserwowania w przyszłości!
„(...) udałam się do ulubionej włoskiej knajpki, w której można było usiąść przy ladzie – człowiek nie czuł się wtedy dziwnie, jedząc samemu. Posiłek w ciszy to jedna z największych przyjemności w życiu. Czy może być coś gorszego niż nieudana randka z dobrym jedzeniem? Jak mam docenić smak potrawy, kiedy ktoś mi się zwierza, że czytanie nie sprawia mu żadnej frajdy?”
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 31, 2023

Book tour z "Próbą sił"!

Book tour z "Próbą sił"!

Tego lata pogoda w Polsce nas raczej nie rozpieszcza, ale od czego są książki, jak nie od przenoszenia nas w inne miejsce, inne historie? Jeśli więc chcecie poczuć gorące słońce, a i gorące emocje, to lektura nowej książki Piotra Rozmusa pt. "Próba sił" będzie dla Was idealna! Jest to historia kryminalno-sensacyjna o walkach pomiędzy dwoma mafijnymi włoskimi rodami, w które wplątuje się kilkoro Polaków, wielowątkowa i dynamiczna, zajmująca tak mocno, że zaciekawi nie tylko fanów sensacji i wątków mafijnych - wiem co mówię, sama do nich nie należę, a jednak książka spodobała mi się tak mocno, że na tyle jej okładki znajdziecie moje logo! Mam nadzieję, że to zachęci Was do lektury 😊 A żeby ułatwić Wam sięgnięcie po ten tytuł, to dzisiaj zapraszam na book tour!

Jeśli przed zgłoszeniem  chcecie dowiedzieć się  o książce nieco więcej, to zapraszam na moją recenzję - klik! oraz wywiad z autorem książki - klik!

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil Wydawnictwa Sonia Draga w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż w środę popołudniu, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa, autora i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Lista uczestników:
1. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik! 
2. @mirkowo3 opinia - klik!
3. @ksiazka.dobra.na.wszystko opinia - klik!
4. @ewa.katarzyna.k opinia - klik!
5. @ahywka_p opinia - klik!
6. @du_dzik94 opinia - klik!
7. @annadyczko_mczas opinia - klik! (29.11-27.12)
8. @myszaczyta opinia - klik!
9. @marzaczyta  (12.01-12.02)
10. @marzenaguzior (14.02-15.03)
11. @poczytane_zapisane 
12. @littleanula_andthebooks (książka jest tu od 05.04)
13. @i.krasnodebska
14. @zaczytana_panna

lipca 30, 2023

"Zdarzyło się dwa razy" Franck Thilliez

"Zdarzyło się dwa razy" Franck Thilliez

Autor: Franck Thilliez
Tytuł: Zdarzyło się dwa razy
Cykl: Caleb Traskman, tom 2
Data premiery: 17.05.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 488
Gatunek: kryminał
 
Franck Thilliez to popularny francuski autor powieści kryminalnych i thrillerów. Debiutował w 2002 roku, aktualnie na swoim koncie ma ponad 20 powieści, w tym dwa cykle kryminalne. Tłumaczony na cały świat, w Polsce po raz pierwszy ukazał się na chwilę po debiucie, ale wtedy wydane zostały tylko dwie jego książki. Po latach przypomniała nam o nim Czarna Owca, która wzięła się za tłumaczenie jego najnowszego cyklu z pisarzem Calebem Traskmanem. Pierwszy tom to „Manuskrypt niedokończony”, drugi „Zdarzyło się dwa razy”, jednak nie ma konieczności czytania tomów po kolei – to bardzo różne historie, w drugim tomie wątek z tą postacią pojawia się późno i tylko na chwilę, ale za to ci, co czytali tom pierwszy, ucieszą się z pewnego dodatku zamieszczonego na końcu tej powieści...
 
Rok 2020, małe francuskie miasteczko Sagas położone w cieniu masywu górskiego. Porucznik żandarmerii Gabriel Moscato nocuje w okolicznym hotelu, w nocy wychodzi przez bezpośrednie drzwi z pokoju na parking i obserwuje deszcz martwych ptaków, po czym wraca i ponownie zasypia. Rano budzi się, ale wszystko wygląda inaczej niż w momencie, gdy zasypiał wieczorem – nie ma jego rzeczy, dokumentów hotelu, które przeglądał szukając śladu swojej zaginionej córki. Kiedy idzie do recepcji okazuje się, że jest rok 2020 – Gabriel nie dowierza, przecież zasnął miesiąc po zaginięciu w 2008 roku! Jednak wszystko potwierdza wersję recepcjonistki, nawet odbicie w lustrze... Jakim cudem przez jedną noc wykasowała mu się pamięć z całych dwunastu lat? Dlaczego właśnie w tym hotelu, w którym na pewno był 12 lat temu? Co w tym czasie wydarzyło się, czy on naprawdę do teraz cały czas szukał swojej córki? Czy Julie jeszcze żyje? Gabriel wpada w panikę, gdy w drodze z hotelu widzi grupę śledczych niedaleko rzeki badających martwe, brutalnie potraktowane ciało młodej kobiety... O co w tym wszystkim chodzi?!
 
Książka składa się z 83 w krótkich rozdziałów i epilogu oraz kilka słów od autora na końcu z dodatkiem do powieści. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który naprzemiennie obserwuje Gabriela i Paula, jego dawnego przyjaciela, który nadal pracuje w żandarmerii. Styl jest spokojny, przyjemny, dokładny, skupiony przede wszystkim na oddaniu zdarzeń, poczynań postaci, choć i o tym, co czują, narrator nie boi się czytelnika informować. Zdania są proste, krótkie, książkę czyta się płynnie i dobrze.
„Gość ma IQ osła, to nie jest facet, który wymyślałby zagadki albo czytał kryminały.”
Akcja powieści w pierwszej połowie toczy się w bardzo klimatycznym małym miasteczku Sagas. Nie ma tam nic poza więzieniem zaraz obok, jednym hotelem i nieczynną już elektrownią. Mieszkańców niewiele, wszyscy się znają, skład miejscowych od lat ten sam... Typowa mała, zamknięta społeczność i właśnie taki klimat panuje przez pierwszą część historii. Gabriel wraz z Paulem próbują się dowiedzieć kim jest zamordowana dziewczyna i co Gabriel odkrył, że po 12 latach wrócił właśnie do tego hotelu... On sam męczy się z tym, że tak naprawdę nie wie, kim teraz jest. Historia zatem toczy się w miarę na jednym obszarze, w tempie umiarkowanym, choć co chwilę postacie odkrywają nowe fakty.
Klimat powieści zmienia się po przekroczeniu jej połowy, gdy Gabriel rusza do swojego aktualnego miejsca zamieszkania. Wtedy akcja przyspiesza, robi się bardziej sensacyjnie, dynamicznie – dużo się dzieje, bohaterowie działają i przemieszczają się z miejsca na miejsce, wplątują w kolejne afery, a w ruch idą pięści... Tak, jak można powiedzieć, że pierwsza połowa jest klimatycznym, spokojnym kryminałem z motywem malej, zamkniętej społeczności, tak druga to dynamiczny kryminał z mocnym wątkiem sensacyjnym zahaczający o motyw literatury, sztuki i zagadnienia dotyczące istoty śmierci.
„- (...) Zachowywał się tak normalnie.
Normalność, pomyślał Paul. To coś gorszego niż szaleństwo. Szaleństwo przynajmniej widać.”
Kreacje postaci to na pewno spory plus tej powieści. Przede wszystkim dużym zaskoczeniem jest Gabriel, który doznał trudno wytłumaczalnej amnezji. Podobało mi się, że bohater zachowuje się racjonalnie, kieruje się do szpitala i dopiero tam faktycznie okazuje się co mu dolega i że to coś musi mieć jakąś przyczynę – musiało się wydarzyć coś tak strasznego, że mózg bohatera po prostu odciął go od wspomnień. Biorąc pod uwagę, że stało się to tej samej nocy, co śmierć dziewczyny, to sprawa zaczyna coraz mocniej niepokoić. Czy Gabriel na pewno jest bohaterem stojącym po stronie dobra? Poprzez tę postać zatem dostajemy już z początku uczucie niepewności i ciekawości, ale i możemy zastanowić się nad funkcją pamięci, tego jak mocno skomplikowanym organem jest mózg, jak wiele informacji przechowuje, z których nie zdajemy sobie sprawy... Kim jesteśmy bez wspomnień, bez pamięci?
„Gdyby popytać ludzi, nikt nie będzie umiał powiedzieć, co robił przed dwoma tygodniami, a co dopiero dwanaście lat temu! A jednak w obu wypadkach większość rzeczy znajduje się tutaj, jest przechowywana w którejś części mózgu. Wspomnienia mogę być trochę poszatkowane albo już nie do końca odpowiadać rzeczywistości, ale gdzieś są, rozproszone, przyczajone, czekają na ożywienie. Tylko albo nie wiemy, jak je odnaleźć, albo nie czujemy takiej potrzeby, ponieważ są bezużyteczne, nieciekawe.”
Gabriel może nie pamięta gdzie mieszka, z czego żyje, ale nadal jest ojcem, który zrobi wszystko, by dowiedzieć się, co stało się z jego dzieckiem. Autor niesamowicie dokładnie przedstawił te emocje rodzin dzieci zaginionych, ukazuje nam Gabriela ogarniętego obsesją na punkcie odnalezienia córki, jej matkę, która przytoczona smutkiem rzuciła się w wir pracy i jeszcze inną kobietę, która ukojenia szuka na dnie butelki z alkoholem... Tymi obrazami po raz kolejny uświadamiamy sobie jak ciężko żyć w niepewności, że niejasność jest gorsza od najstraszniejszej prawdy... Czy teraz w końcu uda się ją znaleźć Gabrielowi? A może on już ją znalazł i właśnie przez to stracił pamięć?
 
W poszukiwaniach towarzyszy Gabrielowi Paul, jego dawny przyjaciel, nie chcę jednak pisać o nim za wiele, bo tym, co z początku trzyma czytelnika w zaciekawieniu, to właśnie fakt, że nic nie wiemy, razem z Gabrielem odkrywamy kim teraz są jego kiedyś najbliżsi. Paul jednak też nie miał łatwego życia, aktualnie pracuje w żandarmerii razem ze swoją córką, o którą sam nieustannie się martwi. A jednak to sprawa Julie siedzi w nim od 12 lat, on też nie umie znaleźć spokoju, dopóki nie pozna zakończenia jej historii...
„Jesteśmy razem, jesteśmy zdrowi: szczęściarze z nas. Czy jest coś ważniejszego?”
Obraz Julie unosi się nad całą powieścią, ale przede wszystkim mocno wyczuwalny jest w tej spokojniejszej części pierwszej. Idąc po tropach nagle okazuje się, że ojciec nie znał swojego własnego dziecka tak dobrze, jak mu się wydawało, dziewczyna miała przed nim wiele sekretów.. czy to one przyniosły jej zgubę?
„Nigdy nie pokazują, co idzie dobrze. Za to złym wiadomościom nie ma końca. Na okrągło zamachy, katastrofy naturalne, ocieplenie klimatu, kryzysy społeczne. No i polityka, jedno gówno. Cóż, pod tym względem wiele nie straciłeś, wcześniej było tak samo.”
Intryga kryminalna rozpoczyna się spokojnie, pierwsza część skupia się na szukania nowych dowodów, chodzeniu po miasteczku i przepytywaniu potencjalnych świadków. Mimo to już tu fabuła kilka razy konkretnie zaskakuje, a gdy przechodzimy do części drugiej, to wszystko robi się coraz mocniej zagmatwane... Autor wykazał się sprytem, umiejętnością budowania pokręconych zagadek logicznych, tak rozbudowanych, że nie ma szans, by czytelnik sam domyślił się choć części rozwiązania. Co ciekawe i co docenią polscy czytelnicy – w drugiej połowie na trochę przenosimy się do Polski!
„Ale czyż to nie jest sztuka iluzji opanowana do perfekcji? Pokażę wam coś, ale tak, żebyście tego nie widzieli. (...) tylko mając obraz całości, można zrozumieć poszczególne części.”
Podsumowując, „Zdarzyło się dwa razy” to powieść z niesamowicie zawiłą intrygą kryminalną, która prowadzi nas w tematy i obszary, o których sam czytelnik nigdy by nie pomyślał. A jednak wszystko jest logiczne, wszystko z czegoś wynika, a co więcej – przynosi nie tylko rozrywkę, ale i kilka ciekawych tematów do zastanowienia. To kryminał o stracie, o nadziei, o konieczności dojścia do prawdy, choćby nie wiadomo jak okrutna była. Mnie bardzo urzekł początkowy małomiasteczkowy, lekko depresyjny klimat, ta niejasność związana z amnezją bohatera, ten dziwny deszcz martwych ptaków... Później przychodzi pora na zmianę tempa akcji i wprowadzenie wątków sensacyjnych – je też doceniam, są dobrze wplecione i logicznie przemyślane, a i na tyle zagmatwane, że czytelnik musi zachować ciągłą czujność. Wygląda więc na to, że każdy fan kryminałów znajdzie tu coś dla siebie – i ci, którzy lubią na spokojnie i w małych społecznościach, i ci, który lubią gwar ulic dużych miast i szybką akcję. Ja, choć wolałabym jednak stały klimat z początku powieści, to jestem lekturą zafrasowana na tyle, że chętnie sięgnęłabym i po tom pierwszy – tam to dopiero musi być dużo ciekawych wątków o literaturze i twórcy tych mrocznych gatunków!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 29, 2023

"Pasożyt" Marek Krajewski

"Pasożyt" Marek Krajewski

Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Pasożyt
Cykl: Edward Popielski, tom 12
Data premiery: 17.05.2023
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał retro / powieść szpiegowska
 
Marek Krajewski to jeden ze współczesnych, najdłużej publikujących autorów powieści kryminalnych na polskim rynku książki. Z wykształcenia filolog klasyczny ze specjalizacją w językoznawstwie łacińskim, imał się różnych prac, aż w końcu w 1999 roku wydał swoją pierwszą powieść – pierwszy tom cyklu kryminałów retro o Eberhardzie Mocku pt. „Śmierć w Breslau”. Osiem lat później przeszedł już na pisarstwo zawodowe, do teraz wydał trzy cykle, z czego dwa: z Mockiem i Popielskim liczą po kilkanaście tomów. W tym czasie był wielokrotnie nagradzany, między innymi zdobył Paszport Polityki i Nagrodę Wielkiego Kalibru. Jego powieści tłumaczone są na kilkanaście języków, doczekały się również ekranizacji. Krajewski jest specjalistą w kryminałach retro, seria z Mockiem toczy się w dawnym Wrocławiu, seria z Popielskim we Lwowie. Za promocje obydwu miast autor dostał honorowe oznaczenia.
Dla mnie „Pasożyt” to pierwsza styczność z jego piórem – z zapoznaniem zwlekałam najpierw przez niechęć do gatunku kryminału retro, której nabawiłam się na kilka lat, później przez pewną nieśmiałość spowodowaną tym, że Krajewski jest chyba jednym z pierwszy pisarzy, którzy wzięli się za ten gatunek po upadku PRL-u, jest bardzo wykształcony i elokwentny, a to na pewno potrafi onieśmielić. I tak, widać jego niesamowite umiejętności w „Pasożycie”, ale cieszę się, że sięgnęłam po tę historię – to była uczta nie tylko gatunkowa, ale i językowa, co ogromnie sobie cenię!
 
Historia rozpoczyna się w 1940 w Rumuni, gdzie Popielski uciekł chwilę po wybuchu II wojny światowej. Tam zaczepia go pewien tajny agent i w zamian za opowiedzenie historii sprawy sprzed czterech lat, oferuje pomoc w bezpiecznym powrocie do Lwowa. W związku z tym przenosimy się do 1936 roku, do Warszawy, by wytropić tytułowego Pasożyta – ktoś z polskiego wywiadu potajemnie przekazuje Rosjanom informacje o podwójnych agentach, który pozornie pracują dla Rosji, a faktycznie zdobywają kluczowe informacje dla polskich służb. Teraz Rosjanie ich eliminują, a Popielski wraz ze swoim zespołem zostaje ściągnięty ze Lwowa do Warszawy, by zapobiec dalszemu przekazywaniu informacji i wykryć kreta. Nie będzie to misja łatwa – w sprawie tak naprawdę nic nie wiadomo, dysponują zaledwie jedną zaszyfrowaną informacją, którą udało przejąć się polskim szpiegom... Tylko jakiego klucza użyć do rozszyfrowania? Gdzie zaprowadzi ich ukryta informacja? I co to za kret siedzi w polskich służbach tak głęboko, że tak sprawnie i skrycie może przekazywać obcym wywiadom tak tajne informacje?
„- Tak panie kapitanie, ma pan rację. To jest misja niewykonalna, czyli... w sam raz dla pana.”
Książka składa się z prologu, dwunastu tytułowanych rozdziałów i epilogu. Każdy rozdział podzielony jest na mniejsze fragmenty, scenki oddzielone gwiazdką, dzięki czemu książkę czyta się wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który nieraz prostuje to, co mówi sam Popielski, często odnosi się również do wcześniejszych przygód tego bohatera, co od razu oznaczone jest przypisem z tytułem tomu. Nie przeszkadza to jednak tym, którzy tomów wcześniejszych nie czytali, a dodaje fajnego smaczku – sprawia, że ma się poczucie ciągłości historii, że czytamy o bohaterze z długą, bogatą przeszłością. Narrator najczęściej skupia się na tym, by oddać wydarzenia toczące się w powieści, ale zdarza mu się również wspomnieć o emocjach postaci. Styl powieści to coś, co mocno ją wyróżnia na tle innych kryminałów retro. Z tak użytym językiem jeszcze się nie spotkałam! Mimo że sama nie jestem specjalnie zaznajomiona z tym, jak mówiło się w Polsce w czasach międzywojennych, znam tylko kilka faktów ogólnych, to jednak czytając tę powieść ma się pewność, że ówcześni ludzi mówili dokładnie w taki sposób, jak postacie w powieści! Oczywiście przede wszystkim ci wykształceni, ale nie zabraknie też fragmentów z różnymi naleciałościami języka spowodowanymi miejscem zamieszkania i wykształceniem. W tekście, przede wszystkim w czasie rozmów postaci, często zostają wtrącone słowa lub powiedzenia po łacinie (oczywiście z odpowiednimi przypisami), co mnie prywatnie dosyć zaskoczyło – nie pomyślałam o tym, że przez polski z taką swobodą mógł przewijać się wymarły już język. A jednak tak i Krajewski robi to doskonale, z niesamowitym wyczuciem i swobodą. Jestem pod wrażeniem doskonałości językowej tej powieści, ależ to ma urok! Czyta się wyśmienicie!
 
Co do samej historii, to przyznam, że w jej początkach czułam się dosyć niepewnie – na pierwszych stronach dostajemy dużą dawkę informacji polityczno-szpiegowskich, o wpływach, akcjach i kontaktach, co trochę mnie nużyło – może i to były informacje potrzebne do zrozumienia wszystkich zależności w dalszej części powieści i znowu – poczucia, że ta powieść to kawałek dłuższej historii, ale spowodowały, że początek się dłużył. Jednak gdzieś na chwilę przed setną stroną w końcu uwaga narratora skupiała się na historii właściwej, tej sprawie, którą latem 1936 roku zajmował się Popielski. I choć i tu fabuła nie toczy się specjalnie szybko, to od samego początku zaciekawia – to kryminał w starym stylu, skupiony na śledztwie, bez zbędnej brutalności. Dokładnie tak jak lubię. Historia zawiera w sobie kilka solidnych twistów, które sprawiają, że czytelnik cały czas odczuwa to właściwe przy powieściach kryminalnych napięcie. Zagadka poprowadzona jest z niesamowitą dbałością o szczegóły historyczne, sama czytając byłam pod coraz większym wrażeniem ogromnej wiedzy autora co do codzienności życia w czasach międzywojennych. Zawiera elementy powieści kryminalnej, sensacyjnej i klasycznej.
 
Edward Popielski znany jest już czytelnikom od dwunastu tomów, dla mnie jednak to była pierwsza styczność z tą postacią. I ona również mnie zaciekawiła! Już na początku dostajemy skrótowy wgląd w życie prywatne bohatera – żona zmarła przy porodzie córki, która teraz jest już nastolatką i którą Edward wychowuje wraz z mieszkającą z nimi kuzynką. Ich relacja jest dla niego bardzo ważna, najważniejsza, ale mocno skomplikowana – tak jak Edward bez problemów tropi przestępców, tak odpowiedne postępowanie, czasem ganienie córki przychodzi mu z ogromną trudnością. Zatem od początku poznajemy go jako bohatera bardzo ludzkiego, który mimo poszanowania w pracy, w życiu osobistym ma problemy jak każdy. Zawodowo Edward jest jednym z najlepszych śledczych, jest spostrzegawczy, inteligentny i dobrze zorganizowany, potrafi skutecznie zarządzać zespołem. Bardzo się z nim polubiłam mimo jego powściągliwości w kontakt międzyludzkich.
„Potrafił mierzyć się z bandytami uzbrojonymi w kastety i w noże sprężynowe, a nie potrafił stawić czoła ukochanym kobietom.”
Oczywiście poza Edwardem przewija się wiele postaci – jego zespół, dwa małżeństwa, które w jakiś sposób muszą być ze sprawą powiązane, szef zlecający mu tę sprawę i wiele innych. Są to postacie drugoplanowe, ale opisane równie przyjemnie.
 
Poza językiem, to dawny klimat powieści zachwycił mnie najmocniej. To, jakie nastroje panowały na zaledwie trzy lata przed wybuchem wojny, to jak zachowywali się wtedy ludzi nie najubożsi, jak się bawili, jakie mieli rozrywki. Jakich kosmetyków się używało, jakiej muzyki słuchało – wszystko jest podane w najmniejszym dopracowanym szczególe. A mimo to nie daje uczucia przytłoczenia, a świetnego przedstawienia tamtego świata, z wyczuciem i zaciekawieniem. Dla tych ciekawych życia poza naszym współczesnym będzie to nie lada gratka!


Podsumowując, „Pasożyt” to niesamowicie dopracowana powieść sensacyjno-kryminalna przenosząca nas w czasy międzywojennej Warszawy. Intryga kryminalna, choć rozwija się spokojnie, już w momencie jej zawiązania zaczyna czytelnika ciekawić, a napięcie z każdą kolejną nowoodkrytą informacją rośnie. Mnie jednak przede wszystkim zachwycił język stylizowany na ówczesne czasy i niesamowita wiedza co do detali życia codziennego, jaką zaprezentował tu Marek Krajewski. Edwarda Popielskiego polubiłam i na pewno chciałabym poznać jego inne, wcześniejsze i późniejsze losy. Jedynym minusem dla mnie była spora ilość informacji politycznych z początku powieści, ale mogę przymknąć na to oko, jako po prostu na element gatunku, jakim jest przecież powieść szpiegowska – w niej nie da się uniknąć tego typu informacji. Pierwsze spotkanie z prozą Marka Krajewskiego uznaję za jak najbardziej udane i czuję, że jest to mój typ literatury – nie tylko świetny fabularnie, ale i zachwycający językowo!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 28, 2023

"Siedem kłamstw" Elizabeth Kay

"Siedem kłamstw" Elizabeth Kay

Autor: Elizabeth Kay
Tytuł: Siedem kłamstw
Tłumaczenie: Anna Zielińska
Data premiery: 28.06.2023
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 336
Gatunek: thriller psychologiczny
 
„Siedem kłamstw” to debiut literacki Elizabeth Kay, redaktorki wydawniczej w Penguin Random House, która już w wieku dziewięciu lat wiedziała, że chce pisać powieści. Trochę trwało zanim faktycznie zdecydowała się na wydanie, ale jej książka od razu okazała się sukcesem – w kilka miesięcy prawa do publikacji kupiło 25 krajów, w co najmniej połowie z nich została już wydana. Ponadto książka ma zostać zekranizowania. Polski czytelnik na wydanie tej historii czekać musiał trzy lata, ale w końcu jest, w końcu i możemy sprawdzić, czy to kolejna brytyjska autorka, której twórczość warto mieć na uwadze!
 
„Siedem kłamstw” to historia przyjaźni Jane i Marnie znających się od dobrych dwudziestu lat. Poznały się jeszcze w szkole podstawowej i, mimo kilku rozłąk, ich relacja układała się naprawdę dobrze... Do czasu aż Jane po raz pierwszy okłamała Marnie. Od tego momentu nastąpiła lawina zdarzeń, które pogrzebały szczęśliwe życia ich obydwu... Ale czy to na pewno wina Jane? Powoli będziemy poznawać ich wszystkie tajemnice, które doprowadziły do tego miejsca, w którym teraz się znajdują.
 
Książka rozpisana jest na dziewięć części – siedem kłamstw, prawdę i potem. Składa się z 46 rozdziałów prowadzonych w narracji pierwszoosobowej przez Jane. To ona opowiada tę historię często zwracając się do swojego odbiorcy. To coś na kształt jej spowiedzi, jej usprawiedliwienia, próby wytłumaczenia tego, co się stało. Historia jest więc przedstawiona bardzo subiektywnie, a czytelnik bardzo obszernie poznaje emocje postaci odnośnie każdych kolejnych wydarzeń. Linia czasowa nie została ułożona chronologicznie, w momencie opowiadania historii Jane znajduje się już w punkcie „prawda”, a nam opowiada o tym, co było na zasadzie skojarzeń, retrospekcji nietoczących się linearnie, ale przeskakujących ze wspomnienia na wspomnienie. Może brzmi to lekko chaotycznie, ale to złudne wrażenie – w rzeczywistości, podczas lektury, fabuła toczy się płynnie, naturalnie przechodzi w kolejne wątki z życia obydwu kobiet. Narracja prowadzona jest bardzo spokojnie, bohaterka wszystkie wydarzenia traktuje bardzo naturalnie, normalnie, a to z biegiem lektury i odkrywaniem kolejnych zdarzeń zaczyna coraz bardziej niepokoić...
„W pierwszych latach życia – zapewne tak samo jak w przypadku większości z was – ramy, w jakich funkcjonowałam, wytyczyła rodzina. Istotne decyzje, takie, które definiowały moją codzienność – gdzie mieszkałam, z kim spędzałam czas, a nawet jak miałam na imię – wcale nie należały do mnie. Rodzice byli lalkarzami nadającymi kształt mojemu życiu.
W końcu nadszedł czas, gdy spodziewano się po mnie własnych wyborów; w co się bawić, z kim, gdzie i kiedy. Wcześniej rodzina była dla mnie wszystkim, potem stała się jedynie fundamentem, na którym mogłam budować swoją tożsamość. Odkrycie, że jestem osobnym bytem, okazało się krzepiące, a jednocześnie trochę przytłaczało.
Mnie się poszczęściło, bo znalazłam towarzyszkę.”
Myślę, że warto od razu podkreślić, że nie jest to thriller, który od początku mrozi krew w żyłach – długo jest to po prostu historia, wydawałoby się, że zwyczajnej przyjaźni, a więc bogata w wątki obyczajowe. Dopiero tak w okolicach środka lektury czytelnik zaczyna dostrzegać coraz więcej dziwnych sformułowań narratorki, które nie wiadomo czego są wynikiem... Myślę, że świetnie określiła ją Shari Lapena w swojej okładkowej rekomendacji – jest naprawdę frapująca. I na tej podstawie zaczyna się tworzyć napięcie, budzą się podejrzenia, a czytelnik ma coraz gorsze przeczucia – to historia chyba jednak nie może skończyć się dobrze...
„(...) życie toczy się tylko w jednym kierunku. Każda nasza decyzja zostaje wyryta w kamieniu. Wszystkie są bezpowrotne. Nawet jeśli czasami udaje się jakąś odkręcić, zawsze pozostaje świadomość, że się ją podjęło.”
Bo to, co wiemy o Jane, to tylko to, co sama chce nam powiedzieć. Od początku podkreśla, że z Marnie są przeciwieństwami – ona żywa, Jane wycofana, dająca życiu się wykorzystywać. I tak sama dba o matkę chorą na demencję, która przebywa w specjalnym ośrodku, choć przecież ma siostrę. Ale siostra też boryka się z bardzo trudnym problemem – od lat choruje na anoreksję. Jane ma nudną pracę, ale i tam wydaje się nie być traktowana sprawiedliwie, a i Marnie choć z początku zdaje się traktować ją normalnie, to jednak za chwilę okazuje się, że traktuje ją raczej jak zabawkę niż równoprawną przyjaciółkę... Jane nam o tym opowiada, ale wydaje się nie widzieć tego, jak traktują ją inni. Może jednak właśnie to opowieść jej samej to uświadomi?
W życiu Jane ogóle dużo jest przykrych sytuacji – choroba matki i siostry, ojciec, który wcześnie je zostawił i mąż, który kilka lat temu zginął w wypadku. Teraz Marnie wydaje się o niej zapominać – układa sobie własne życie z Charlesem, z którym Jane niespecjalnie się lubi. Czytelnik wie, że w chwili, z której Jane opowiada tę historię, Charles też jest już martwy... Czy nie za dużo tych tragedii wokół jednej postaci?
„Czy ktoś, kto przez całe życie liczy na pomoc otoczenia, sam też kiedykolwiek komuś pomoże? Nie jestem pewna. Wydaje mi się, że jeśli raz zgodzisz się w czyimś życiu grać rolę tej silniejszej, musisz przyjąć do wiadomości, że ten ktoś już zawsze będzie stawiał siebie na pierwszym miejscu i nie masz co liczyć na odwrócenie relacji. Taki ktoś sam prędzej upadnie, niż wyciągnie pomocną dłoń.”
Marnie oczami Jane przedstawiana jest łagodnie, czytelnik szybko odnosi wrażenie, że Jane woli przymykać oko na zachowanie Marnie, byle tylko ich przyjaźń trwała. Ale czy to faktycznie przyjaźń, kiedy Marnie odzywa się do niej tylko wtedy, kiedy czegoś chce? Czy tak było cały czas, czy może jednak zaczęło się tak dziać, kiedy Marnie zaczęła układać sobie nowe życie z mężczyzną u boku? Czy to normalne, a Jane przewrażliwiona na punkcie ich przyjaźni tak niesprawiedliwie to przedstawia, czy jednak coś jest na rzeczy?
 
Czytelnik z biegiem lektury ma coraz więcej wątpliwości, coraz większy mętlik w głowie w sprawie tego, co jest prawdą, a co wersją przedstawioną, by wybielić swoje decyzje. Kto ponosi tu winę – Jane czy Marnie? A może faktycznie to tylko przypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Nie tylko czytelnik w związku z tym ma podejrzenia – z biegiem lektury pojawia się ktoś, kto burzy wątpliwy spokój obydwu bohaterek…
„Wiesz, co się mówi? Co wszyscy wiecznie powtarzają: nigdy nie rezygnuj z przyjaźni dla mężczyzny, ale to bez sensu, bo każda w końcu postępuje inaczej. Przyjaźń to jedna sprawa, a prawdziwa, romantyczna miłość? Wszystko przebija. Zawsze tak jest. I zawsze będzie.”
W książce poza skrupulatnie budowanym napięciem i snuciem bardzo nielinearnej opowieści, ważne są tematy, jakie historia porusza. Po pierwsze, zastanawiamy się nad trwałością przyjaźni – czy te dziecięce są w stanie przetrwać w nienaruszonym stanie do dorosłości, do czasów, gdy obydwie przyjaciółki mają już swoje własne rodziny? Co trzeba zrobić, by taka przyjaźń przetrwała i gdzie są granice zdrowej relacji, a gdzie zaczyna się wykorzystywanie? Ważnym tematem jest również strata – Jane kilka lat temu straciła męża i do teraz nie może się z tym pogodzić. Choć może nie, pogodzona już chyba jest, ale nieustanne za mężem tęskni. Dlatego też zastanawiamy się, co znaczy odejść, mieć miłość prawdziwą (na pewno prawdziwą?), a później ją utracić.
Ważne są też zagadnienia dotyczące obydwu chorób w rodzinie Jane - demencja jej matki i anoreksja jej siostry. Poznajemy objawy obydwu, obserwujemy postęp choroby i tego jak wpływa na chorych i ich otoczenie. Wszystko to dobrze wplecione jest w historię, nie przytłacza, ale uwrażliwia na symptomy.
„Życie nie urywa się ze śmiercią jakiejś osoby. Czyż nie byłoby cudownie, gdyby tak właśnie się działo? Ktoś umiera i wszystkie związane z nim wspomnienia po prostu wyparowują, rozpływają się w eterze. Jakby dokładnie w tym momencie odcięto go od wszystkiego i wszystkich.”
Podsumowując, „Siedem kłamstw” to udany debiut, thriller psychologiczny, który na pewno przypadnie do gustu czytelnikom lubujących się w jego lekkiej wersji, bogatej w warstwę obyczajową. Na uczucie napięcia trzeba trochę poczekać, to przychodzi z czasem, ale od początku historia prowadzona jest tak, że wzbudza ciekawość. Co się stało, że dwie przyjaciółki pochowały swoich mężów w tak młodym wieku? Z niecierpliwością czekamy na szczegóły, a gdy już je poznajemy, to znowu nasuwa się pytanie – czy aby na pewno możemy wierzyć narratorce? W mojej ocenie to udany debiut. Już czekam na jego ekranizację i na to, co pokaże nam autorka w swojej drugiej powieści – mam nadzieję, że takowa w końcu powstanie!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 27, 2023

"Fortuna sprzyja umarłym" Stephen Spotswood - zapowiedź ambasadorska

"Fortuna sprzyja umarłym" Stephen Spotswood - zapowiedź ambasadorska
Już za kilka dni zaczynamy sierpień, a że zamierzam Was na niego dobrze przygotować pod względem planowania lektur, to dzisiaj chcę zwrócić Waszą uwagę na jeszcze jeden świetny tytuł! "Fortuna sprzyja umarłym" to pierwsza książka Stephena Spotswooda, która ukaże się w Polsce. To kryminał retro, który na naszym rynku zawita dokładnie 9 sierpnia, a Kryminał na talerzu ma tę przyjemność objąć go swoją opieką ambasadorską!

Nowy Jork, rok 1942. Will Parker, zadziorna uciekinierka z cyrku, właśnie uratowała życie Lillian Pentecost – najbardziej niekonwencjonalnej prywatnej detektyw.
Tak zaczyna się ich współpraca.
Trzy lata później Lillian i Will zajmują się nietypową sprawą: Abigail Collins została zamordowana kryształową kulą podczas hucznego przyjęcia we własnym domu. Po seansie spirytystycznym jej ciało znaleziono na tym samym krześle, na którym rok wcześniej zastrzelił się jej mąż. Gdy zaczynają krążyć plotki, że śmierć Abigail spowodował mściwy duch jej męża (kto jeszcze mógł się dostać do zamkniętego pokoju?), rodzina zleca detektywkom znalezienie odpowiedzi na pytania, które policję przerosły. Ale w tej sprawie nic nie jest łatwe. Trzeba uwzględnić zeznania żyjących, wiadomości od zmarłych, opowieść ekscentrycznej spirytystki i wreszcie informacje od Rebekki Collins – pięknej córki denatki, w której Will zaczyna się zakochiwać…
Pentecost i Parker przełamują społeczne uprzedzenia, prowadząc śledztwo z detektywistycznym sprytem i wręcz cyrkową zręcznością.
Główna akcja powieści toczy się w roku 1945, który ciągle dla działających zawodowo, bez męża przy boku kobiet, nie był specjalnie wyrozumiały. A jednak obydwie bohaterki dają sobie w tym świecie radę, walczą o swoje miejsce, a nawet pomagają w tym innym kobietom. Mamy więc tu dobry, solidny wątek feministyczny, ale i świetne, nieszablonowe postacie i intrygę kryminalną w stylu cozy crime - dobre śledztwo, bez specjalnego rozlewu krwi, za to skupione na dedukcji i sprycie. Takie kryminały lubię! I jestem pewna, że i Wy go docenicie! Gorąco polecam!

Autor: Stephen Spotswood
Tytuł: Fortuna sprzyja umarłym
Cykl: Pentecost i Parker, tom 1
Tłumaczenie: Tomasz Szlagor
Data premiery: 09.08.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał retro / cozy crime


Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 26, 2023

"Mów mi Kolt" Michał Wagner - patronacka recenzja premierowa

"Mów mi Kolt" Michał Wagner - patronacka recenzja premierowa

Autor: Michał Wagner
Tytuł: Mów mi Kolt
Data premiery: 26.07.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 328
Gatunek: komedia kryminalna
 
„Mów mi Kolt” to debiutancka powieść Michała Wagnera, Kaszuba, od lat mocno związanego z Gdańskiem, fana amerykańskich komedii lat 80tych, wielbiciela skomplikowanych, acz logicznych intryg kryminalnych. Mimo młodego wieku autor wszystkie swoje największe zainteresowania zdołał zawrzeć w jednej powieści w sposób spójny, lekki i bardzo wakacyjny. Książka wpisuje się w podgatunek kryminalny cozy crime, jeden z moich ulubionych – jest zbrodnia, ale skupienie czytelnika kieruje się przede wszystkim na zagadkę kryminalną, przedstawioną logiczne, lekko i raczej bezkrwawo.
 
Historia „Mów mi Kolt” toczy się latem w Gdańsku. Trzydziestotrzyletni dziennikarz Teodor Kolt zatrudniony w lokalnym kolektywie dziennikarzy śledczych Provocatio ma przed sobą ważne zadanie, może nawet i najważniejsze w jego dotychczasowej karierze – został zaproszony do przeprowadzenia wywiadu z milionerem Albertem Mossakowskim, właścicielem dużej firmy produkującej zabawki, który do tej pory własną tożsamość, własny wizerunek skrywał w cieniu. Skąd nagła chęć odsłonięcia się przez społeczeństwem? Tego Kolt zamierza się dowiedzieć! Podekscytowany późnym wieczorem zmierza na spotkanie do domu milionera – cudu nowoczesnej architektury w samym środku miasta. Tak jednak spotyka go lekkie rozczarowanie – Mossakowski nadal się przed nim ukrywa, ale Kolt nie traci nadziei, że tym wywiadem dużo zdziała, a może i w końcu nakłoni mężczyznę do ujawnienia się. Niestety ich wywiad zostaje przerwany przez nagłą sprawę milionera, którą Kolt decyduje się rozwiązać, byle tylko szybko wrócić do rozmowy... Niestety nie wie, że ta decyzja przyniesie mu nie tylko zagrożenie jego własnego życia, ale i podejrzenia o popełnienie morderstwa! Jak wyplącze się z tego dziwnego splotu wydarzeń? Czy uda mu się wyjść z niego bez szwanku?
„Przeczytałem kiedyś kilka kryminałów Agathy Christie. To, jak portretowała truposzy, było ludzie, takie zwyczajne, żeby nie powiedzieć zachęcające. (...) Trup w powieściach Christie stawał się zaproszeniem do przygody, która, naturalnie, kończyła się odnalezieniem mordercy. Czasem i ja, w trakcie lektury, miałem ochotę zamienić się miejscem z bohaterem i przypadkiem natrafić na nieboszczyka. Ot tak, dla zabawy. Denat, który leżał na podłodze (…), nie miał w sobie za grosz subtelności.”
Książka składa się z 22 tytułowanych rozdziałów. Każdy z tytułów zbudowany jest na zasadzie „Kolt i...”, a rozdział dzielony jest na krótkie scenki oddzielone od siebie świetną grafiką starego rewolweru. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego z perspektywy Kolta, zatem jest to narracja narzucająca czytelnikowi subiektywny obraz świata przedstawionego. Styl powieści jest typowy dla komedii: jest lekko, zabawnie, dialogi są prowadzone przyjemnie. Przez narrację pierwszoosobową styl nabiera cech bohatera - o nim za chwilę. Dialogów jest dużo, prowadzone są żwawo, choć nie brak i chwil, w których bohaterowie wymieniają się ogólnymi refleksjami. Narrator opisując sytuacja zdradza od razu własne emocje im towarzyszące, zdarza mu się też kilka razy opisywać wytwory własnej wyobraźni oraz sny. Lektura ze względu na lekki język, zabarwienie humorystyczne i czas i miejsce akcji daje wrażenie mocno wakacyjnej lektury, niesie fajny, letni klimat nadmorskiej miejscowości.
„Przychodzi taki moment w życiu trzydziestotrzylatka, że frazy w internetowej wyszukiwarce typu ‘najbliższy nocny monopolowy’ lub ‘darmowe wejściówki do klubu’ zostają zastąpione przez ‘najlepszy ortopeda w mieście’ oraz ‘spałem nienaturalnie wygięty i nie mogę ruszać lewą stopą – czy to koniec?’. Życie samo i bez pytania tworzy hierarchię życiowych problemów.”
Humor w powieści zawarty jest w sumie w jej każdym elemencie, choć nie jest on mocno podkreślany, jest subtelny, powoduje raczej uśmiech na twarzy niż wybuchy śmiechu. Gatunkowo książka dobrze wpisuje się właśnie w komedię – bohaterowie wykreowani są grubą kreską, są albo dobrzy, albo źli (no dobra, tyczy się to większości przypadków 😉), a fabuła pełna jest żartów sytuacyjnych. Akcja toczy się dynamicznie, cały czas coś się dzieje, cały czas pojawiają się twisty w postaci nowych przypadkowych zdarzeń, które zmieniają bieg akcji. Na wstępie wspominałam o inspiracji dawnymi filmami komediowymi – mnie co prawda historia nasuwa na myśl stare angielskie komedie kryminalne, a nie amerykańskie, ale bez względu na kraj pochodzenia, tego porównania nie da się ukryć – dzieje się tu dużo, są szalone zwroty akcji i narrator, który w sposób lekki i zabawny to wszystko komentuje. Historia jest bardzo filmowa, na ekranie na pewno dobrze by się sprawdziła.
„- Jesteśmy w pułapce. – szepnąłem. – W szklanej pułapce.”
Książka pełna jest zaskoczeń, a jednak trzyma się dobrze ram gatunkowych, wypełniając akcję punkt po punkcie aż do wielkiego zaskakującego finału i słodko-gorzkiego zakończenia. Podobało mi się to, że autor na siłę nie szuka rozwiązań oryginalnych, a działa w ramach gatunku, który narzuca lekkie podkoloryzowanie, lekko komiksowy charakter, czerpie garściami z motywów popkultury, a z drugiej strony i tak jakimś sposobem udało mu się nadać książce lekkości i świeżości!
„- Żyje się tylko raz, Kolt.
- Ale jeśli dobrze zagramy karty, raz wystarczy.”
I tak też zbudowane są postacie. Jest Kolt, ten lekkoduch, który nic nie bierze na poważnie, z wszystkiego woli żartować. Może to trochę irytuje wszystkich wokoło, ale spokojnie, z biegiem lektury odkryje przed nami swoje tajemnice, wytłumaczy zachowanie i sprawi, że czytelnik zapała do niego sympatią – to w głębi duszy dobry i wierzący w dobro człowiek. Czy przez to czasem obrywa? Oj tak, nieraz mocno. W jego bramce stoi kilka postaci, przede wszystkim współpracownicy Provocatio – właściciel Witek, Adam komputerowiec i Matylda korektorka. Jest kilka postaci, których przynależność jest niejasna – policjant, żona Mossakowskiego, gangsterzy, na których w pewnym momencie trafia Kolt. No i jest ten prawdziwy przeciwnik, ten zły charakter, antybohater. Jego tożsamości nie zdradzę 😊 Zatem postacie budowane są typowo pod gatunek komediowy, filmowy, komiksowy, a jednak są bardzo przyjemne, dobrze wpisują się w swoje role i wzbudzają w czytelniku sporo emocji. Miło się towarzyszy w ich przygodach!
„Położyłem nogi na biurko, włączyłem piosenkę ‘Drift away’ i razem z soulową duszą Dobie Greyem starałem się zagubić się w rock & rollu i odpłynąć, choć nie wiedziałem dokąd. Dobie Grey też nie wiedział.”
No i jest jeszcze miejsce akcji – przede wszystkim Gdańsk, którego opis z pewnością docenią jego mieszkańcy. Razem z Koltem przebiegamy przez kilka dzielnic, odwiedzając miejsca zarówno te znane turystom, jak i te, w które zagłębiają się tylko mieszkańcy. Dla mnie była to przyjemna wycieczka, szczególnie w momentach, gdy narrator zabierał nas w okolice morze, choć i bieganie po centrum również było niczego sobie.
„(...) zobaczyłem gościa z wykrywaczem metalu. Poprosiłem go o pomoc i dałbym wiele, żeby znów zobaczyć jego minę, kiedy zamiast dwuzłotówki zlokalizował w piasku najnowszego McBooka. Niecodzienny łup.”
Myślę, że „Mów mi Kolt” możemy uznać za udany debiut – to lekka kryminalna historia dla fanów (i nie tylko!) zwariowanych, dynamicznych, pełnych niewymuszonego humoru starych filmów kryminalnych. Podobało mi się te komiksowe zabarwienie, przyjemne, lekko banalne (ale, o dziwo!, w pozytywnym sensie!) kreacje postaci, wakacyjny klimat, a także, a może przede wszystkim, logicznie ale zaskakująco zbudowana zagadka kryminalna. Autor dobrze ją wymyślił, budując kreację świata przedstawionego tak, że finalnie wszystko okazuje się mieć swój sens, powód istnienia. Warto sięgnąć po tę historię, szczególnie w okresie wakacyjny – naprawdę dobrze nastraja!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała we współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 26, 2023

"Poszukiwacz Zwłok" Mieczysław Gorzka - zapowiedź książki z rekomendacją

"Poszukiwacz Zwłok" Mieczysław Gorzka - zapowiedź książki z rekomendacją
Dzisiaj na rynku książki pojawiało się kilka wartych uwagi nowości, ale my na razie skierujmy wzrok ku sierpniowi - parę dni temu zapowiadałam już, że w nachodzącym miesiącu Kryminał na talerzu będzie Wam polecać ciekawe propozycje kryminalne: "Poszukiwacz Zwłok" Mieczysława Gorzki jest jednym z nich! Premiera książki będzie miała miejsce 9 sierpnia, a na jej okładce znajdziecie od mnie kilka słów polecenia.

Komisarz Laura Wilk staje na czele grupy śledczej poszukującej brutalnego zabójcy nastolatek. To nie podoba się jej kolegom z wydziału kryminalnego. Mimo początkowych sukcesów, brak współpracy między policjantami komplikuje sytuację. Kiedy jeden ze śledczych zostaje zamordowany, komisarz Wilk uświadamia sobie, że problem jest o wiele poważniejszy, niż jej się początkowo wydawało.
Maciej Lesiecki, psycholog współpracujący z policją, jest tak uwikłany w walkę z traumami z dzieciństwa, że nie dostrzega niepokojących zdarzeń, które nagle pojawiają się w jego życiu. Powoli traci kontrolę i jest coraz bardziej zagubiony. Nieoczekiwanie otrzymuje propozycję od nieznajomej kobiety. Ma znaleźć zwłoki zaginionej przed wielu laty młodej dziewczyny. Przyjmuje to zlecenie wierząc, że dzięki temu rozwiąże wszystkie swoje problemy. A sprawa ta nie jest prosta i niesie ze sobą wiele zagrożeń.
Pomimo własnych problemów komisarz Wilk próbuje pomóc Lesieckiemu. Oboje wpadają w pułapkę. Muszą walczyć o życie w świecie, gdzie wrogowie pozostają wrogami, na przyjaciół nie można liczyć, a za rogiem czai się nieuchwytny zabójca.
Po lekturze tego tytułu mogę przyznać, że jest to nieco inna odmiana kryminału od tego, co Mieczysław Gorzka prezentował nam do tej pory. Mocno skupiona na kreacjach postaci, które biorą na siebie duży ciężar utrzymywania czytelnika w ciągłej niepewności... Tyczy się to przede wszystkim bohaterów pierwszoplanowych, a w szczególności Macieja Lisieckiego, psychologa, który ewidentnie sam ma ze sobą spore problemy. Czy więc postaci tak chwiejnej, niepewnej możemy ufać? Koniecznie musicie to sprawdzić, polecam ten tytuł Waszej uwadze!

Autor: Mieczysław Gorzka
Tytuł: Poszukiwacz Zwłok
Data premiery: 09.08.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lipca 24, 2023

Book tour z "Pisarką"!

Book tour z "Pisarką"!

Od premiery najnowszego thrillera Magdy Stachuli pt. "Pisarka" minął już ponad miesiąc, a czytelnicy ciągle są zgodni - to naprawdę zajmująca historia! Dla mnie jest to najlepszy polski thriller psychologiczny pierwszego półrocza 2023, a kto wie, może i okaże się najlepszym w tym roku? To jedna z niewielu książek, przy których faktycznie zapominałam o świecie wokół! Nie dosyć, że fabuła rozpisana jest perfekcyjnie, utrzymuje w ciągłym napięciu, to jeszcze historia zabiera nas w świat, który sprawi przyjemność każdemu miłośnikowi literatury - w świat pisarski, powstawania i wydawania książek. Możemy zajrzeć w ten proces od tak zwanej kuchni, a to zawsze dla nas ogromna gratka! Dzisiaj przychodzę ponownie zachęcić Was do lektury, a jeśli macie chęć na wspólne czytanie, to i do udziału w book tourze!

O samej książce więcej możecie poczytać w mojej recenzji - klik!, oraz w wywiadzie, jaki miałam przyjemność przeprowadzić z autorką - klik!

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB, profil autorki oraz profil Wydawnictwa Luna w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż już w środę popołudniu, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa, autorki i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
2. @czytanietojestto opinia - klik! 
3. @ksiazka_na_przesluchaniu opinia - klik!
4. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik!
5. @meridaikniga opinia - klik!
6. @olaa_czyta opinia - klik!
7. @villanelle_lu opinia - klik!
8. @mirkowo3 opinia - klik! 
9. @monikajakobczyk_czyta opinia - klik! 
10. @kaaasiaal opinia - klik!
11. @zaczytanelove opinia - klik!
12. @mamazaczytana 
13. @criminally.addicted 
14. @zaczytany_kwiatek_un 
15. @ebertowskaanka (16.02-15.03)
16. @kobiecym.okiem
17. @poczytane_zapisane  
18. @przeczytajki 
19. @marzenaguzior (20.04-20.05)
20. @kasienkaj7 (22.05-25.06)
21. @zafascynowana.ksiazkami_  
22. @ksiazka.w.pigulce (17.07-08.08)
23. @books.injuly  (10.08-29.09)
24. @izabelawatola
25. @lokata_ewa (książka jest tu od 21.10)
26. @zaczytana_panna