marca 20, 2023

Book tour z "Upadkiem"!

Book tour z "Upadkiem"!

Od premiery "Upadku" Katarzyny Żwirełło minął już miesiąc, pierwsze zamieszanie w Sieci się wyciszyło, pora zatem przystąpić do naszej kolejnej aktywności, która łączy możliwość lektury książki z udziałem w fajnej akcji czytelniczej! Oczywiście chodzi o book tour 😊

"Upadek" to trzeci tom cyklu kryminalnego Dwa Bieguny. Książki można czytać oddzielnie, o czym donoszą czytelnicy, sama jednak zachęcam do zapoznania się z całością, gdyż rewelacyjne kreacje bohaterów, jak i ich pogmatwane losy zdecydowanie na to zasługują. Tom trzeci skupia się na postaci dziennikarza Szymona, który zbliża się do tytułowego upadku... Jego zmieszanie, jego wątpliwości, jak i wartości wpojone przez wychowanie zajmują w tej lekturze dużo miejsca, więc z pewnością nie jest to typowy kryminał, a lektura zmuszająca do przeżywania razem z bohaterem wielu emocji. O samej książce więcej możecie poczytać tu - klik!, a jeśli macie ochotę, to możecie również dołączyć do book tourów z dwoma poprzednimi tytułami serii - jeszcze są aktywne, jeszcze mamy dosłownie kilka ostatnich wolnych miejsc! Ale teraz, tutaj, ruszamy z book tourem z "Upadkiem"! Chętni?  😊

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil autorki książki i Wydawnictwa Dreams w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż najpóźniej w czwartek rano, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili autorki książki, wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 19, 2023

"Florystki" Alicja Sinicka

"Florystki" Alicja Sinicka

Autor: Alicja Sinicka
Tytuł: Florystki
Data premiery: 08.03.2023
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Alicja Sinicka to polska autorka, która na rynku książki po raz pierwszy pojawiła się w 2015 roku z romansem „Oczy wilka”. Był to pierwszy tom trylogii, po której autorka rozpoczęła przygodę z thrillerem psychologicznym z nurtu domestic noir, jednak w jej wykonaniu i ten gatunek nie jest wolny od wątków romansowych. Sama z jej książkami spotkałam się wcześniej dwa razy, jednak nadmiar tych wątków sprawił, że nie mogłam się do nich przekonać. Na szczęście „Florystki” okazały się inne, wątek ten jest na dalszym planie, a sama też sięgałam już po książkę ze świadomością, że będzie to lektura lekka i niezobowiązująca, dobra na szybki relaks. Czy było to słuszne założenie?
 
Historia „Florystek” rozpoczyna się pewnego poniedziałku, gdy około trzydziestoletnia Sonia przychodzi do pracy w oławskiej kwiaciarni Chloris. Już po otwarciu drzwi zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak – nie ma świeżych kwiatów, które właścicielka Helena miała sprowadzić w ten weekend, a na podłodze leżą nożyce do kwiatów poplamione jakimś ciemnoczerwonym płynem… czy to krew? Sonia dzwoni do Doriana, męża Heleny i współwłaściciela kwiaciarni, ten jednak spędzał weekend z przyjaciółmi w górach, bez Heleny. Gdy zjawia się na miejscu, razem zawiadamiają policję.
Kilka godzin później dowiadują się, że Helena była w sobotę w Zakopanem, w górach. Wynajęła pokój w schronisku, ruszyła na Orlą Perć i już na nocleg nie wróciła… Czy coś jej się stało podczas wędrówki? Policja od razu wzywa TOPR do pomocy, Dorian z Sonią jadą na miejsce. Po drodze ze sobą rozmawiają, Sonia nie jest pewna, czy Dorian mówi jej prawdę, czy na pewno może mu ufać… W końcu w ich małżeństwie nie układało się dobrze. Co tak naprawdę stało się z Heleną? Skoro zaginęła w górach to skąd ta krew w kwiaciarni? Sonia jest zdeterminowana, by się tego dowiedzieć. Ale czy na pewno by to zrobiła, gdyby wiedziała jak mroczne tajemnice przyjaciółki przyjdzie jej odkryć?
„Ludzie są jak góry lodowe wystające z połaci oceanicznych wód. To, czego w nich nie widzimy, jest najbardziej niebezpieczne.”
Książka składa się z prologu, 31 rozdziałów i epilogu. Rozdziały są bardzo różnej długości, przedstawione przede wszystkim przez Sonię, ale również i Doriana, a także część zawiera fragmenty z pamiętnika zaginionej. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego zarówno przez Sonię, jak i Doriana. Styl powieści jest prosty, zdania krótkie, przez co przy lekturze nie trzeba się wysilać. Narracja skupia się przede wszystkim na oddaniu stanów emocjonalnych bohaterów, ich toku myślenia i wątpliwości.
 
Zaginiona Helena to postać, która z początku wydała mi się bliska – kobieta, która dba o to, by wszystko dookoła niej było poukładane, dbająca o dobre kontakty z klientami, jak i własną prezencję. U niej mniej znaczy więcej, jest skromnie elegancka i skupiona na swojej pracy. Wiedzie całkiem komfortowe życie, choć na namiar prywatnych znajomości narzekać nie może. Jednak szybko okazuje się, że to tylko fasada, twarz, którą Helena pokazywała społeczeństwu… Co kryje się pod spodem?
„Piękno nie lubi nadmiaru (…). Wyłania się z harmonii, a nie z efektownych dodatków. One z reguły szpecą.”
Sonia to postać mocno się od Heleny różniąca, a jednak nie przeszkodziło to, by wytworzyła się między nimi więź. A przynajmniej tak o tym Sonia do tej pory myślała, teraz, kiedy tajemnice wychodzą na wierzch, okazuje się, że chyba była to przyjaźń jednostronna – Helena wiedziała o niej wszystko, Sonia o Helenie nic. To Helena dała Sonii kilkanaście lat temu natchnienie, by zająć się florystyką, zatrudniła ją u siebie i wysyłała na różne potrzebne szkolenia. To była dla Soni szansa, której sama mogła sobie nigdy nie stworzyć… Jej matka to alkoholiczka, ojciec zostawił je lata temu i zniknął. Wtedy obowiązek opieki nie tylko nad matką, ale i młodszą siostrą z zespołem Downa spadł właśnie na nastoletnią Sonię. Niedługo później w ich życiu pojawił się również nowy partner matki, który jednak tylko bardziej sprawdzał ją na złą drogę. To Helena pokazała Sonii, że można żyć inaczej, dała szansę i nadzieję na normalne życie. Teraz jednak Sonia zaczyna się zastanawiać czy ta dobroć była bezwarunkowa?
 
Mimo tego, że Dorian jest drugim narratorem tej historii, to jest on postacią drugoplanową, tak samo jak pozostali mężczyźni przewijający się przez powieść. Mają oni wpływ na postacie kobiece, to za ich sprawą są, jakie są, jednak nie na nich skupiamy uwagę. Dorian to dosyć tajemnicza, może i podejrzana postać – tak naprawdę nie wydaje się szaleć z niepokoju o losy żony, jest dziwnie jak na okoliczności spokojny. Dlaczego? Zawodowo to nauczyciel wychowania fizycznego w liceum, z Heleną związany od czasów młodości. Czy naprawdę nie wie, gdzie jest jego żona? A może jednak coś ukrywa?
„Nie da się zbudować szczęścia na mrocznych sekretach.”
Każdy z pojawiających się tu bohaterów, poza Sonią, wydaje się podejrzany, co na pewno trzeba zaliczyć na plus – autorka dobrze ich wykreowała, przedstawiając ich czytelnikowi jako całkiem zwyczajnych, zajętych sobą ludzi, ale równocześnie dała znać, że każdy z nich może skrywać w swojej przeszłości coś, co mogło mieć ze sprawą związek. Emocje postaci jak na lekki, niezobowiązujący thrillerek, oddane są dobrze, czytelnik rozumie targający bohaterką niepokój i jej podejrzliwość.
 
Akcja powieści toczy się przyjemnym rytmem, rozdziały często kończą się cliffhangerami, przez co zaciekawienie czytelnika cały czas utrzymuje się na stałym poziomie. Fabuła bogata jest w zaskoczenia, każdy kolejny trop, który Sonia odkrywa, wprowadza w historię nie lada zamieszanie. Oczywiście jest tu też wspomniany wątek romansowy powiązany z tym, co thrillery domestic noir lubią najbardziej – z obsesją i uzależnieniem – jednak jak wspomniałam, nie jest to temat pierwszoplanowy. Tę rolę gra przyjaźń Heleny i Sonii i pragnienie tej drugiej, by odkryć kto stoi za zniknięciem jej przyjaciółki.
„Można zdawać sobie sprawę, że źle się robi, a jednak robić to dalej. Ludzie potrafią ciągnąć tak całe życie. To nic innego jak nałóg, który wyniszcza.”
Historia toczy się w dwóch miejscach – w Oławie, gdzie żyją obydwie bohaterki, jak i chwilowo w górach, gdzie prawdopodobnie doszło do zaginięcia Heleny. Miejsca nie odgrywają w fabule znaczącej roli, są raczej miłym tłem do historii.
 
A jak z tematami? Poza tymi, które są najczęściej spotykane w thrillerach – jak dobrze znasz swoich bliskich? – tak naprawdę zdradzić reszty nie mogę. Ściśle wiążą się z tajemnicami, które wraz z biegiem lektury przyjdzie Soni odkrywać…
 
Podsumowując, „Florystki” to lekki thriller psychologiczny z gatunku domestic noir, w którym fabuła skupia się na odkrywaniu tajemnic z przeszłości. Cieszę się, że tym razem Sinicka w głównych rolach obsadziła dwie kobiety, przez co można powiedzieć, że jest to opowieść przede wszystkim o przyjaźni i przywiązaniu. Mężczyźni i wątek romansowo-obsesyjny znajdują się na drugim planie, dzięki czemu mimo iż są obecni, to jednak fabuła nie kręci się cały czas wokół nich, co dla mnie na pewno jest plusem tej historii. Tło w postaci kwiaciarni i artystycznymi umiejętnościami obydwu bohaterek jest miłym dodatkiem. Ogólnie książka, jak na historię mającą na celu dostarczenie czytelnikowi czystej rozrywki i zajęcia myśli, sprawdza się całkiem dobrze. Polecam jako lekki, niezobowiązujący przerywnik pomiędzy cięższymi lekturami.
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 15, 2023

"W imię syna" Emelie Schepp - zapowiedź ambasadorska

"W imię syna" Emelie Schepp - zapowiedź ambasadorska
Wygląda na to, że marzec stoi pod szyldem zagranicznych autorów - drugą książką, jaką w tym miesiącu oficjalnie Kryminał na talerzu poleca, jest nowość od szwedzkiej autorki kryminalnej Emelie Schepp pt. "W imię syna". Premiera już 22 marca!

Pewnego letniego wieczoru sześcioletni Jonathan dzwoni do ojca. Przerażony opowiada, że ktoś włamał się do ich domu w Norrköpingu. Kiedy ojciec dociera na miejsce, po chłopcu nie ma śladu. Prokuratorka Jana Berzelius razem z komisarzem Henrikiem Levinem i aspirantką Mią Bolander szukają przyczyny zaginięcia Jonathana. Im bliżej prawdy, tym bardziej osobiste dla Jany staje się całe dochodzenie. Mają mało, bardzo mało czasu, by znaleźć chłopca.
Tymczasem bezlitosny Danilo Peña żąda spotkania z Janą w areszcie. Gdy prokuratorka w końcu się zgadza, zostaje wrzucona w przerażający wir walki na śmierć i życie, w której na szali leży dosłownie wszystko i niczego nie może być pewnym.
"W imię syna" to czwarty tom serii o prokuratorce Janie Berzelius, ale jak sama sprawdziłam, książkę da się czytać oddzielnie, w oderwaniu od reszty, choć nie ukrywam, że teraz bardzo chciałabym poznać wcześniejsze losy Jany - wierzcie mi, to bardzo nieszablonowa bohaterka! Ten tom krąży wokół tematu porwania dziecka, akcja toczy się szybko, rozdziały są krótkie i opowiadają naprzemiennie o losach kilkorga bohaterów. To zdecydowanie jeden z tych tytułów pełnych zaskoczeń, od którego ciężko się oderwać. Gorąco polecam!

Autor: Emelie Schepp
Tytuł: W imię syna
Cykl: Jana Berzelius, tom 4
Tłumaczenie: Anna Kicka
Data premiery: 22.03.2023
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał


Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 14, 2023

Book tour z "Człowiekiem z Celuloidu"!

Book tour z "Człowiekiem z Celuloidu"!

Już jutro świętować będziemy miesięcznicę nowej książki Tomasza Duszyńskiego pt. "Człowiek z Celuloidu"! Książka ukazała się pod patronatem Kryminału na talerzu i jest to coś, co łączy kryminał, powieść historyczną i miłość do kinematografii w jednym w zdecydowanie świetnym stylu! Tak naprawdę muszę przyznać, że do tej pory nie trafiłam się z czytelnikiem, który choć w małym stopniu byłby z lektury niezadowolony, a to też coś znaczy, prawda? By jednak o tym tytule było w Sieci trochę głośniej, to dzisiaj przychodzę do Was z kolejną aktywnością czytelniczą - tym razem mam dla Was book tour!

Jeśli do tej pory omijała Was informacja o tym tytule, to przed zgłoszeniem zapraszam na recenzję książki - klik! oraz na wywiad z autorem - klik!

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil autora książki i Wydawnictwa SQN w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście we wtorek wieczorem.
Książka ruszy w podróż w środę, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili autora książki, wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!




Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Lista uczestników:
1. @ksiazka.dobra.na.wszystko (książka jest to od 16.03)
2. @zaczytana_panna
3. @zaczytana_daria
4. @ksiazka_na_przesluchaniu
5. @mirkowo3
6. @du_dzik94
7. @__colorfulmylife__
8. @mkaleksandra
9. @mamazaczytana
10. @monikajakobczyk_czyta
11. @annula_93
12. @ebertowskaanka
13. @marzenaguzior
14. @annadyczko_mczas
15. @malgorzatanocon
16. @rosikowe_ksiazki

marca 13, 2023

"Ucichły ptaki, przyszła śmierć" Michał Śmielak

"Ucichły ptaki, przyszła śmierć" Michał Śmielak

Autor: Michał Śmielak
Tytuł: Ucichły ptaki, przyszła śmierć
Data premiery: 08.03.2023
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller / powieść grozy
 
Michał Śmielak na naszym rynku książki pojawił się całkiem niedawno, zaledwie dwa lata temu debiutował „Znachorem”. Od tego czasu pokusił się już o pięć kolejnych powieści, a każda z nich zbiera naprawdę pozytywne oceny czytelników, jak i osiąga statusy bestsellerów. Sama miałam przyjemność sięgnąć po jego pióro w poprzednim roku przy okazji premiery „Postrachu” (recenzja – klik!), który zrobił na mnie naprawdę pozytywne wrażenie, zatem chętnie sięgnęłam również po jego kolejną książkę pt. „Ucichły ptaki, przyszła śmierć”. Tytuł dosyć dziwny, ale lektura okazała się naprawdę mocno klimatyczna!
 
Fabuła „Ucichły ptaki, przyszła śmierć” opowiada o kilkudniowej wycieczce w Beskid Niski, której finał okazał się tragiczny… W sierpniu wyruszyła na nią czwórka przyjaciół, którzy mieli świętować wieczór kawalerski Michała – w weekend chłopak się żeni, więc jego drużba Artur zorganizował dla najbliższych przyjaciół coś oryginalnego – wycieczkę górską, o której niewiele można znaleźć w internecie… Przebiega ona z dala od utartych szlaków, uczestnicy dostają od organizatorów GPS i awaryjny telefon, a swoje muszą oddać, więc łączność ze światem jest mocno ograniczona. Mężczyźni są zaopatrzeni w alkohol, ale i dosyć intensywny plan wędrówki, a że poruszają się na odludnych terenach, to wydaje się jakby byli sami na świecie… No, prawie, bo na jednym z postojów trafiają na wędrującą dziewczynę, która przestrzega ich przed chodzeniem w tych rejonach po zmroku. Brzmi groźnie? Dopiero będzie, kiedy jeden z uczestników słyszy warczenie wilka, ale wilka nigdy nie widać, a drugi widzi dziwną postać w oddali i słyszy szept… Co to ma znaczyć? Czy ktoś ich śledzi? A może to tylko omamy spowodowane oderwaniem od życia w mieście? Albo podświadomość nasłuchała się strasznych historii i teraz sama je wytwarza? A może jednak coś groźniejszego, bardziej realnego? Czytelnik wie, że ta wycieczka nie skończy się dobrze, Michał wyląduje w szpitalu z objawami szaleństwa, a reszta… no właśnie, co z nimi?
“(…) co się stało w Beskidzie Niskim? (…) Śmierć zajęła się wszystkim!”
Książka składa się z prologu i 42 krótkich rozdziałów, które toczą się naprzemiennie to w górach, to w szpitalu. Rozdziały opisujące wyprawę w góry opatrzone są datą, godziną i miejscem zdarzeń, szpital nie został w żaden sposób skonkretyzowany. Narracja prowadzona jest przez Michała w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, zdarza się, że odnosi się bezpośrednio do czytelników, więc można powiedzieć, że opowiada właśnie nam coś na kształt swojej historii. Styl powieści jest dopasowany do miejsca akcji – fragmenty opisujące pobyt w szpitalu są nieco chaotyczne, zdania, wątki się powtarzają, jednak da się odczuć, że jest to zabieg zamierzony, mający nadać lekturze znamiona psychozy, zagmatwania psychicznego narratora. Fragmenty przedstawiające zdarzenia z wycieczki górskiej są inne, bardziej swobodne, pisane językiem potocznym, ale bardzo przyjemnym, rytmicznym, codziennym, tak że czytelnik ma wrażenie, że bohaterowie to zwyczajni faceci, którzy znają siebie nawzajem bardzo dobrze – w ich wymianie zdań czuć bliskość i zaufanie. A jednak powoli w te fragmenty wkrada się uczucie grozy, narrator dobrze buduje napięcie poprzez opis otoczenia, wyrazy dźwiękonaśladowcze i urywane zdania, wyrazy. Wszystko to świetnie oddaje klimat tajemniczego lasu, w którym legendy i straszne historie mieszają się z rzeczywistością…
„Jakie to piękne słowo: ‘szept’. Zaczyna się miękko, delikatnie, a kończy tak twardo i nieubłaganie. Dokładnie jak nasza wyprawa.”
Przyznam, że autor bardzo sprytnie osadził swoich bohaterów w sytuacji, która jest dla nich obca. Czwórka mężczyzn żyjących na co dzień w mieście, przyzwyczajonych, że wszystko mają na wyciągnięcie ręki, nagle zostaje pozbawiona szumu miasta, telefonów i dostępności. Zostają odcięci od reszty i wrzuceni w dosyć dzikie obszary, których nie znają. Jak zachować się, gdy na ścieżce pojawi się wilk? Jak odnaleźć w gęstym lesie bez mapy w telefonie? Jak obronić, kiedy pod ręką nie ma nic, a pomocy nie da się wezwać? Brzmi groźnie, ale to przecież tylko kilkudniowa, dobrze zaplanowana wycieczka w góry. Przecież ludzie robią to cały czas, prawda? A jednak autor postanowił swoje postacie poddać wielu trudnym próbom… Próbom mogącym pokazać oblicza, których do tej pory sami w sobie nie znali. Jak zachowa się człowiek postawiony w sytuacji zagrożenia równocześnie świadomy, że nie może liczyć na pomoc z zewnątrz? Czy postawi się w roli ofiary, a może obudzi w sobie bestię?
„- Wiecie, ludzie w izolacji często wariują. Widzą pewne rzeczy, słyszą głosy, rozmawiają z wytworami swojej wyobraźni.
- Nie jesteśmy przecież w izolacji. (…)
- Nie? To zastanów się, co masz przy sobie z tego, co stanowiło twoją codzienność jeszcze dwa dni temu. Jesteś w obcym miejscu, bez dostępu do internetu i swojego kochanego smartfonu, ściany mieszkania nie zapewniają ci bezpieczeństwa, policja nie przyjedzie w kilka minut, jeśli poczujesz się zagrożony, jakbyś dostał zawału, to pozamiatane, bo pomoc zjawiłaby się może po godzinie. Nie masz kostki brukowej pod stopami, brudnego powietrza w płucach, ekranu przed oczami i hałasu w uszach. Nie masz nic, co jeszcze dwa dni temu było elementem twojego życia. Tylko las.”
A przecież miał to być po prostu wieczór kawalerski, wyprawa pełna alkoholu i męskiego towarzystwa. I tak bohaterowie starają się zachowywać, z początku piją i żartują, ale kiedy te żarty przemienią się w grozę? Bohaterowie sami nie wiedzą, czy to wyobraźnia miesza im w głowie, doznają zbiorowych halucynacji czy może faktycznie coś się dzieje? Ale przecież wycieczka jest polecana, trasa dobrze opracowana, mają telefon awaryjny… Co więc tak naprawdę może się tam stać? Dobrze jest tu pokazana próba kontrolowania sytuacji, racjonalnego tłumaczenia dziwnych wydarzeń i reakcji grupy – czy będą się nawzajem uspokajać, a może odwrotnie, tylko mocniej się nakręcą? A może będą chojraczyć jedni przed drugimi, ukrywając głęboko prawdziwy strach?
„To jest znany proces (…). Podchodzi to pod psychologię tłumu; jeśli lider stada, a we czterech takowe tworzyliście, zacznie przejawiać jakieś zachowania, pójdzie w jego ślady większa część, to uczucia rozkładają się na wszystkich członków. Nawet jeśli będą to zachowania nieracjonalne.”
Zatem kreacje czwórki postaci są naprawdę dobrze oddane pod względem psychologicznym. Intryga kryminalna zbudowana jest na wysokim poziomie, czytelnik sam nie wie, co się dzieje, czy to, co narrator opisuje, to wytwory jego wyobraźni czy prawdziwe zdarzenia… Pod względem intrygi książkę można podzielić na dwie części, pierwsza świetnie buduje nastrój grozy opierając się na legendach i historii tego rejonu, druga to już dosyć przerażający thriller – nie zdradzę pod jakim względem, powiem tylko, że to dosyć brutalna i mroczna historia. Sama tylko ciągle nie wiem jak ustosunkować się do jej zakończenia, choć przyznam, że jest ono zaskakujące i spójne z całością. Ogólnie cała historia zbudowana jest w sposób zaskakujący i naprawdę dobry, wszystko tu wydaje się mocno przemyślane, a groza atmosfery zbudowana jest z dużym wyczuciem.
„Odkryliśmy zatem, jak doprowadzić człowieka do szaleństwa. Dać mu niepewność. Coś słyszysz, ale co tak naprawdę? Coś widzisz, ale potem się okazuje, że tego nie było.”
Samo miejsce zdarzeń też odgrywa w tej historii niesamowicie ważną rolę. Beskid Niski, obszar opuszczony przez Łemków po II wojnie światowej, pełen starych i od dawna niezamieszkałych domów, które położone są w oddaleniu od reszty cywilizacji. Tu historia i legendy tego terenu dobrze splatają się z fabułą, a czytelnik może poznać je poprzez rozmowy bohaterów pomiędzy sobą lub z osobami, które spotykają na swojej drodze. Ponadto istotne jest tu te odseparowanie od reszty świata, kontrast pomiędzy życiem w mieście, a życiem z bliskości natury. To coś, co teraz znane jest coraz mniejszej liczbie ludzi, przez co czytelnik dobrze może się wczuć w emocje postaci.
 
Podsumowując, Michał Śmielak zaskoczył mnie po raz drugi! Już z opisu wydawcy książki spodziewałam się, że będzie to dosyć klaustrofobiczna lektura, ale przyznam, że atmosfera, jaką udało się autorowi zbudować, przeszła moje oczekiwania. Fabuła i opis wydarzeń pokierowane są tak dobrze, że sama nie wiedziałam czy mam się tu jednak spodziewać jakichś elementów nadprzyrodzonych czy nie, a fragmenty pisane ze szpitala tylko te poczucie psychozy zwiększały. Książka, mimo dosyć drastycznych momentów, jest dobrze wyważona, a przede wszystkim do samego końca utrzymuje czytelnika w tak pożądanym w tym gatunku napięciu. Autor świetnie wykorzystał miejsce akcji i legendy z nim związane, dając czytelnikowi coś pomiędzy mięsistym thrillerem a literaturą grozy. Jestem zadowolona!
„Mamy się za normalnych, niezdolnych do czynienia zła, a chociażby eksperyment stanfordzki pokazał, że wystarczą odpowiednie warunki, by zwyczajnych ludzi zamienić w bestie.”
PS. Informacja dla strachliwców – lepiej nie czytajcie jej po zmroku… 😉
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 13, 2023

"Grób matki" Lisa Regan - zapowiedź patronacka

"Grób matki" Lisa Regan - zapowiedź patronacka
W drugim dniu wiosny kalendarzowej czeka nas w tym roku ogromny wysyp ciekawych premier! Jak się w tym wszystkim odnaleźć, co wybrać? Kryminał na talerzu spieszy z pomocą i podpowiedziami! Zacznijmy od tej, na której znajdziecie moje logo - "Grób matki" Lisy Regan to amerykański kryminał, trzeci tom serii o detektywce Josie Quinn! Premiera już 22 marca!

Dwóch chłopców odkrywa ludzkie szczątki zakopane niedaleko parkingu dla przyczep kempingowych. Na miejsce zdarzenia przybywa detektywka Josie Quinn. Jako dziecko nierzadko bawiła się w tej okolicy, gdy uciekała przed swoją agresywną matką. Przeszłość Quinn zderza się z teraźniejszością, kiedy okazuje się, że to kości nastoletniej wychowanki domu zastępczego zamordowanej trzydzieści lat temu. Dziewczyna nazywała się Belinda Rose – tak samo jak niewidziana od lat matka Josie…
Gdy policjantka jest już blisko rozwiązania sprawy tajemniczej śmierci, zostaje odnalezione kolejne ciało. Nagle staje się jasne, że ktoś bliski Josie nie cofnie się przed niczym, by zniszczyć jej życie i na zawsze pogrzebać prawdę. Czy detektywce uda się powstrzymać zabójcę, zanim następna osoba zostanie zamordowana? Czy rozwiązując zagadkę ze swojej przeszłości, zdoła odzyskać spokój w obecnym życiu?

Mimo iż jest to seria, to książki można czytać oddzielnie, gdyż każdy tom przedstawia osobną zagadkę kryminalną. Tym razem jednak poza zajmującą, rozbudowaną intrygą, fani serii docenią ten tom jeszcze mocniej - sprawa, którą Josie będzie prowadzić, jest powiązana z jej przeszłością, a zatem czytelnik w końcu będzie mógł dowiedzieć się o głównej bohaterce więcej. To kryminał z retrospekcjami i szybką akcją, który mocno pobudza ciekawość czytelnika, a równocześnie zadaje pytania krążące wokół tematu rodziny. Polecam!

Autor: Lisa Regan
Tytuł: Grób matki
Cykl: Josie Quinn, tom 3
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Data premiery: 22.03.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 312
Gatunek: kryminał


Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 12, 2023

"Altruiści" Andrew Ridker

"Altruiści" Andrew Ridker

Tytuł: Altruiści
Tłumaczenie: Ewa Penksyk-Kluczkowska
Data premiery: 08.03.2023
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura piękna
 
Andrew Ridker to młody autor “Altruistów”, którymi debiutował na rodzimym rynku w 2019 roku. W czasie, gdy nie zajmuje się pisaniem powieści, tworzy krótkie teksty, które można znaleźć w znanych amerykańskich magazynach jak The New York Times, The Paris Review Daily czy The Believer. Na rok 2023 zapowiedziana jest jego druga powieść pt. „Hope” (pol. nadzieja).
 
Historia „Altruistów” skupia się na rodzinie Alterów: ojcu Arthurze i jego dorosłych już dzieciach Ethanie i Maggie. Dwa lata temu stracili żonę i matkę Francine i dzień jej pogrzebu był ostatnim, który spędzili razem. Dzieci po matce odziedziczyły całkiem niezły spadek, jednak obydwoje skorzystali z niego odmiennie: Ethan w sumie wszystko wydał, pozwolił, by pieniądze i konsumpcjonizm odseparowały go od społeczeństwa. Maggie swojej części spadku nie ruszyła, tak naprawdę nie czuje, by powinna go przyjąć – jest uwięziona w poczuciu winy w stosunku do niesprawiedliwości świata, więc korzystając z tego małego bogactwa nie mogłaby przyznać sama przed sobą, że czuje się z tym dobrze. Ich losy na nowo splatają się, gdy Arthur przysyła dzieciom listy z prośbą o wizytę. Rodzeństwo spotyka się i ostatecznie ustalają, że pojadą… Obydwoje jednak z tą wizytą wiążą inne cele, a jeszcze nie widzą, że ojciec tak naprawdę zaprosił ich nie ze względu na tęsknotę za nimi samymi, a raczej na ich spadek, który jemu z pewnych względów został odebrany… Jak skończy się ponowne spotkanie tej niekompatybilnej ze sobą rodziny?
„(…) raczej nie uczono nas, jak się obchodzić z innymi ludźmi. W tym ze sobą nawzajem.”
Książka rozpisana jest na trzy części, składa się z prologu i 20 rozdziałów przedstawionych naprzemiennie z perspektywy trójki postaci w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Historia pełna jest retrospekcji, tak naprawdę to jedno spotkanie, ponowna wizyta w domu rodzinnym, jest pretekstem do przytoczenia urywków historii obydwu pokoleń. Historia współczesna przetykana jest tymi opowieściami, a styl w jakim jest pisana jest zgrabny, z początku może wydawać się nieco oschły, jednak im dalej w lekturę, tym czytelnik czuje coraz większe emocje postaci, które w nich każdego kolejnego dnia życia narastają. Język jest ładny i elokwentny, przyznam, że zdarzały się słowa, których znaczenia nie znałam. Nie ma tu jednak poczucia przerostu formy nad treścią, to dobrze napisana pod względem językowym powieść.
„Jeśli nostalgia była bezzębną historią, to ten widok Charliego był samymi zębami bez historii.”
A jak z treścią? Z początku spodziewałam się chyba czegoś innego, z opisu zakładałam, że będzie to w miarę lekka, zabawna historia o rodzinie i podróży przez Stany. Dostałam jednak coś całkiem innego, przede wszystko pod względem nastroju – inni mówią, że książka zawiera w sobie humor, groteskę, absurd. Dla mnie jednak jest przejmująco i prawdziwie smutna. Nie ma w niej nic wesołego, jest niesamowicie dobrze oddany obraz ludzi skrzywdzonych przez życie, choć tak z pozoru, wcale nie powinni mieć powodów do narzekań…
„Przetrwał wizytę u Piggy tak samo jak dzieciństwo – z pochyloną głową. Udając, że znajduje się gdzie indziej.”
A jednak każdy z nich nosi w sobie traumy. Dzieci o jakże różnych charakterach, nigdy nie czuły miłości i zaangażowania ojca, choć tak bardzo ich pragnęły. Ethan stał się człowiekiem wycofanym, przezroczystym i bezbarwnym, dopasowującym się do okoliczności. Maggie z kolei przerodziła się w ciągłą buntowniczkę, kłótliwą i nieustępliwą, która tylko poprzez atak (czasem nawet na samą siebie) może się wybronić.
„Dlaczego wszyscy były tacy trudni? I dlaczego Maggie zawsze była wielkoduszną i kochającą wobec ludzi, których ledwie znała, pokrzywdzonych czy nie, podczas gdy wręcz nie potrafiła utrzymywać dobrych relacji z ludźmi obecnymi w jej życiu?”
Obydwoje przez te naleciałości nie radzą sobie w życiu dorosłym, nie mają wokół siebie nikogo bliskiego i tak naprawdę skupiają się na krzywdach przeszłości i bólu po stracie tej opoki, matki, zamiast spróbować spojrzeć na siebie obiektywnie i przeanalizować, co ich wstrzymuje przed korzystaniem z życia. Arthur z kolei to postać jeszcze bardziej skomplikowana. Wycofany, kurczowo uczepiony pracy na uniwersytecie, gdzie wcale go nie szanują, i celu, który wymyślił sobie lata temu. Niezdolny do dostosowania do sytuacji i zaakceptowania zmiany, wyzbycia się wygórowanych oczekiwań. Tak mocno przywiązany do idei domu, że nie dopuszcza myśli, by dzieci odmówiły mu pomocy spłaty kredytu… Każda z tych postaci budowana jest powoli, skrupulatnie, tak by czytelnik z każda kolejną stroną dowiadywał się o nich więcej, coraz lepiej rozumiał ich aktualne zachowania. To bardzo poobijane przez życie postacie, ale jakże dogłębnie i realnie wykreowane.
„’Bądźcie grzeczni’ było jednym z kanonicznych nakazów. (…) Co Mojżesz osiągnął dziesięcioma przykazaniami, Arthur wcisnął w jedno. Jedyna zasada, obejmująca i nieprzenikniona. Nie wymagała tak po prostu, żebyś był grzeczny. Kazała się zastanawiać, co właściwie znaczy ‘grzeczny’ – i co zrobiłeś, że nie jesteś uważany za grzecznego.”
Jest to historia, która toczy się spokojnym rytmem, skupiając na postaciach i przedstawieniu ich roli w rodzinie i na różnych etapach ich życia. Historia, która przede wszystkim ma skłonić do refleksji, która niesie ze sobą wiele trudnych, wartych rozważenia prawd. Obraz, jaki się z niej wyłania, to niezrozumienie się różnych pokoleń, tego, że rodzice i dzieci, w jakiejkolwiek epoce by nie żyły, będą mieli do życia inne oczekiwania, inne plany i nadzieje, więc wzajemne zrozumienie, choć w rodzinie wydaje, że to coś, co przychodzi naturalnie, bez prawdziwej komunikacji jest niemożliwe.
„Doszła do wniosku, że jej matka, choć zasadniczo nic jej nie usprawiedliwiało, była ofiarą swego umysłu i czasów, w których żyła.”
Dosyć groteskowo zabawny jest fakt, że matka Ethana i Maggie była psychoterapeutą par, jak i psychologiem, udzielającym pomocy na uniwersytecie, a jednak nawet ona nie dała rady przygotować swoich dzieci na dorosłe życie, nie udało jej się wytłumaczyć ich zachowania ojca i tego, jakie naleciałości przez to wyniosły z dzieciństwa. Bo choć pozornie wydawaliby się normalną rodziną, to jednak każdy z nich wyszedł z niej pokrzywdzony. Czy zawsze tak musi być? Czy wychowanie dzieci zawsze wiąże się z narzuceniem na nie jakichś traum?
„(…) ale najgorsze było to, że pomimo nikłego zaangażowania w obowiązki rodzicielskie zdołał ukształtować jej życie. Gdy się buntowała, buntowała się przeciwko niemu. Chciała być jego przekleństwem. On był formą, na które ona siebie ukształtowała. Albo kształtem, na którym się uformowała?”
Jednostka rodziny na początku życia każdego z nas, jest tą, do której odnosi się cały wszechświat, to ona nas kształtuje niezależnie od tego, czy próbujemy się do niej dopasować czy ją odrzucić. I choć później więzy się rozluźniają, może czasem i całkowicie zrywają, to jednak zawsze jest to coś, co zbudowało nas tym, kim jesteśmy, to ta baza, na której zbudowaliśmy życie. Baza, którą trzeba zrozumieć i zaakceptować, by móc w stanie przerodzić się w takiego dorosłego człowieka, jakim chce się być. Czy uda się to Maggie i Ethanowi? I czemu nie udało się to nigdy Arthurowi, powodując coraz większe oderwanie jego oczekiwań, od tego co faktycznie może mu życie dać? Każda z tych postaci przedstawia czytelnikowi obraz zakłamania, przede wszystkim samego siebie, przez co zamiast pracy nad własnymi słabościami, wyżywają i obarczają o własne niepowodzenia społeczeństwo.
„Nauczył się, że istnieją różne poziomy samotności, że rodzajów samotności jest tyle, ilu ludzi, i że nigdy nie należy zakładać, że twoją samotność łączy coś z samotnością innej osoby.”
To równocześnie książka o niespełnionych nadziejach, o oczekiwaniach wobec świata, które choć wydają się zwyczajne, to jednak świat nie zawsze jest im w stanie sprostać. Zawiedzone ambicje, rozczarowanie życiem to główne emocje, które wylewają się z kart tych powieści. Dlaczego postaciom tak trudno zaakceptować porażkę? Przez to coraz mocniej pogłębiają swoje własne traumy, coraz mocniej się zagubiają…. Co zrobić, by w końcu przerwać to błędne koło? Czy po tylu latach niezrozumienia, ukrywania tego, co czuje się naprawdę, da się jeszcze wrócić na dobre tory, tory zrozumienia, współczucia i akceptacji? Innych, ale i samych siebie?
„Wiedzieć, czego się chce, to jedno. Ale o wiele trudniej o to poprosić.”
Alter po angielsku oznacza zmieniać, po łacinie drugi. I choć trudno w postaciach „Altruistów” faktycznie dopatrzeć się tytułowego altruizmu, to jednak w końcu przychodzi czas na zmianę. Na szczerość, na odrzucenie nierealnych oczekiwań, które zakrzywiają obraz rzeczywistości i pozwalają spoza własnego egoizmu dostrzec istnienie drugiej osoby. Historia „Altruistów” długo się rozkręca, jednak ostatecznie daje naprawdę solidny, rzetelny obraz pozornie zwyczajnej rodziny, która, mimo iż żyła ze sobą tyle lat pod jednym dachem, to nigdy tak naprawdę nie zatroszczyła się o szczerość i empatię wobec siebie nawzajem. Obowiązki, wymagania i nadzieje przesłoniły im obraz tego, co tu i teraz, a to spowodowało coraz mocniejsze rozluźnienie więzi. Powieść przejmująco smutna, wnikliwie prawdziwa. Do teraz mam ściśnięte smutkiem gardło.
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Marginesy.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 11, 2023

Kilka pytań do... Moniki Litwinow, autorki cyklu z Arturem Gawronem

Kilka pytań do... Moniki Litwinow, autorki cyklu z Arturem Gawronem

Dlaczego Monika Litwinow zdecydowała się na self-publishing, skąd pomysł na postać detektywa-leśniczego, który etap tworzenia powieści autorka lubi najbardziej i kiedy możemy się spodziewać trzeciego tomu serii o Arturze Gawronie?
Zapraszam na krótką rozmowę z autorką!

Monika Litwinow notka biograficzna:
ur. 3.05.1986 r. w Koninie, z wykształcenia doktor nauk pedagogicznych i założycielka Centrum Terapii i Edukacji Bajarnia. Na co dzień wykłada w Akademii Nauk Stosowanych w Pile i prowadzi szkolenia z zakresu terapii i edukacji z psami. 
Obecnie pełni funkcję redaktorki naczelnej czasopisma metodycznego dla kynoterapeutów „Zajęcia z Psem”, a od 2019 r. regularnie publikuje bajki terapeutyczne w miesięczniku „Wychowanie w Przedszkolu” oraz „Zajęciach z Psem”. W 2022 roku debiutowała powieścią kryminalną "Za lasami", pierwszą z konińskiego cyklu o Arturze Gawronie. W tym samym roku jej opowiadanie "Legenda" ukazało się w antologii samowydawców pt. "Ślady na śniegu". Pełni również funkcję przewodniczącej komisji rewizyjnej w Polskich Stowarzyszeniu Autorów Niezależnych SAMOWYDAWCY. 
W wolnych chwilach jeździ na rolkach i rowerze, praktykuje jogę, słucha podcastów kryminalnych i czyta literaturę wszelaką. Uwielbiam fantastykę w każdej postaci oraz długie spacery z psami w lesie.

Kryminał na talerzu: Jest Pani autorką dwóch kryminałów „Za lasami” oraz „W gaju”. Obydwie te książki wydała Pani w odstępie roku, obydwie w ramach self-publishingu. Dlaczego właśnie taka forma wydania?

Monika Litwinow: Wybrałam samowydawnictwo w odpowiedzi na otrzymane propozycje wydawnicze. 
Od dawna prowadzę własna działalność i pomysł na samodzielne, niezależne wydanie swojej powieści okazał się dla mnie ciekawszy i o wiele bardziej ekscytujący. Ostatecznie również bardzo opłacalny i niezwykle satysfakcjonujący.


„Za lasami” mocno nawiązywało do znanych nam wszystkim baśni, za to „W gaju” jest inne – tu tym, co książkę wyróżnia, jest fabuła skupiona na postaciach wyznających rodzimowierstwo, prastare słowiańskie wierzenia. Skąd pomysł na ten motyw?

Rodzimowierstwo okazało się tym, czego szukałam do przeprowadzenia dawno temu zaplanowanej sprawy kryminalnej, jak i problemów, jakie chciałam poruszyć, takie jak uprzedzenia czy homofobia.


Skoro już jesteśmy przy oryginalnych pomysłach, to i postać łącząca obydwie książki, jest tą, o której warto wspomnieć. Artur Gawron to prywatny detektyw z rodzeństwem w policji, dzięki czemu ma łatwy dostęp do informacji, ale przede wszystkim jest leśniczym. Skąd pomysł na taką postać, taki zawód?

Znam niejednego leśniczego, sama jestem harcerką i instruktorką survivalu leśnego. Wiedziałam, że to jedyna słuszna droga wyboru postaci!


„Za lasami” ukazało się w styczniu 2022 roku, „W gaju” w styczniu 2023 roku. Czy w styczniu 2024 możemy spodziewać się trzeciej części? Czym tym razem nas Pani zaskoczy?

Jeszcze w tym roku ukaże się coś zupełnie nowego, bo zbiór bajek terapeutycznych dedykowanych do pracy z dziećmi nadpobudliwymi, z problemami z koncentracją uwagi. Pracuję też nas innym tajnym projektem w duecie, a trzecia cześć kryminału z Arturem Gawronem powinna ukazać się pod koniec 2024 roku.


Czy pisanie od zawsze było tym, co chciała Pani robić? I dlaczego właśnie kryminały?

Zawsze pisałam! Prowadziłam gazetki szkolne, pamiętniki, kroniki, sesje RPG, pisałam artykułu metodyczne i naukowe. Pisanie jest dla mnie tak naturalne jak oddychanie. Dlaczego kryminały? Sama bardzo je lubię, a jako harcerka lubię prowadzić gry pełne zagadek.


Który etap tworzenia powieści jest Pani ulubionym?

Rozmowy i spotkania z Czytelnikami!


Na koniec jeszcze obowiązkowe pytanie na mój blogu, wynikające z pierwszego członu podnazwy – co najbardziej lubi Pani jeść?

I trafiło się najtrudniejsze pytanie! Bardzo lubię kuchnię warzywną i uwielbiam ją każdej postaci!


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

marca 09, 2023

"Ognisty Medalion" Carla Montero

"Ognisty Medalion" Carla Montero

Tytuł: Ognisty Medalion
Cykl: Ana García-Brest, tom 2
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Data premiery: 07.03.2023
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 544
Gatunek: powieść historyczna
 
Carla Montero to hiszpańska pisarka, która debiutowała w roku 2009 powieścią „Wiedeńska gra”. Tytuł ten od razu przyniósł jej wyróżnienie w postaci nagrody Circulo de Lectores. Aktualnie na swoim koncie ma już siedem powieści, z czego sześć ukazało się w Polsce. „Ognisty Medalion” to jej najnowsze dzieło, jest to kontynuacja przygód historyczki sztuki Any, którą czytelnicy mogli już poznać w „Szmaragdowej Tablicy”, wydanej u nas w 2013 roku. Powiązanie pomiędzy tymi książkami jednak jest na tyle luźne, że spokojnie można czytać je oddzielnie.
 
Historia „Ognistego Medalionu” toczy się w dwóch liniach czasowych – współcześnie w Madrycie Ana powoli zaczyna sobie układać życie na nowo po nieudanym małżeństwie. Nie za bardzo wie jeszcze, co chce ze sobą zawodowo zrobić, na razie pracuje u swojego ojca w galerii sztuki. Kiedy więc odzywa się do niej Martin Lohse, Niemiec, z którym zetknęła się w czasie poszukiwań obrazu „Astrolog” i proponuje udział w jego kolejnym śledztwie, Ana szybko przystaje na propozycję. Tym razem obiektem poszukiwań jest medalion o wielkiej mocy, relikwia, która zaginęła wieki temu, a która teraz przypomniała o sobie poprzez dziwne morderstwo włoskiego kolekcjonera…
„(…) barbarzyństwo nie ma narodowości. To okoliczności sprzyjają przemocy (…).”
Równocześnie historia toczy się w przeszłości, wiosną 1945 na moment przez wstąpieniem wojsk rosyjskich do Berlina i samobójstwem Hitlera. Peter Hanke to Niemiec, konformista, oficer Gestapo. Prywatnie od lat poszukuje Ognistego Medalionu. Katia to młoda Rosjanka, która wraz z wojskiem zbliża się do Berlina. Ramiro to młody Hiszpan, który kilka lat temu przybył do Niemiec, by podjąć tam studia. Eric to naukowiec, Niemiec, który za wszelką cenę musi wrócić do miasta, gdzie jego żona właśnie zginęła w bombardowaniu, a kilkuletni syn został ranny… Co ich łączy? Kiedy i dlaczego i drogi się zetkną?
„Sztuka i historia, bez względu na to, czy się nam podobają, są wyrazem jakiejś epoki, naszą najcenniejszą spuścizną, tym, co nas doprowadziło do miejsca, w którym jesteśmy; są dziedzictwem ludzkości i nikt nie ma prawa ich kształtować według swojego widzimisię.”
Książka składa się z prologu, nienumerowanych rozdziałów różnej długości (od kilku do kilkudziesięciu stron) oraz epilogu. Rozdziały ułożone są naprzemiennie, najczęściej jest to kilka krótkich rozdziałów ze współczesności pod rząd i jeden z 1945 roku. Rozdziały współczesne są tytułowane fragmentem tekstu, który pojawia się w danym rozdziale, narracja jest przedstawiona w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Anę. Rozdziały z 1945 roku są określone miesiącem i rokiem zdarzeń, a tekst właściwy poprzedzony jest krótkimi informacjami opisujących sytuację Niemiec, przede wszystkim Berlina w momencie końca wojny – nasuwają skojarzenie z fragmentami artykułów prasowych lub jakiegoś sprawozdania podsumowującego tamten okres. Tekst właściwy prowadzony jest w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego z perspektywy czwórki wymienionych w opisie postaci. Styl powieści jest poprawny, książkę czyta się w miarę płynnie, choć przyznam, że trafiłam na kilka zbędnych powtórzeń w sąsiadujących zdaniach, co trochę wybijało mnie z rytmu. Całościowo jednak narzekać nie będę, książkę czyta się dobrze, daje spójne wrażenie.
„Żyliśmy w poczuciu zdumienia, niezrozumienia, zbiorowego wstydu. Skrucha i wyrzuty sumienia z powodu tego, co się stało, co Niemcy zrobili światu, są przerabiane niemal jako przedmiot w szkole. To jednak coś abstrakcyjnego i dlatego można sobie z tym poradzić.”
Gatunkowo „Ognisty medalion” to powieść historyczna, więc na początku skupmy się właśnie na tych historycznych aspektach w niej przytoczonych. I to oddane jest naprawdę perfekcyjnie. Prolog przenosi nas aż do 1486 roku, by zahaczając o 1918 i 1933 dotrzeć do historii właściwej w 1945 roku. Większość z tego, co pojawia się tam w tle, jest prawdziwa. Ponadto w latach z prologu, tak naprawdę tylko historia medalionu jest fikcyjna, wszystko inne to fakty historyczne. Równie wielkie wrażenie robią fragmenty z roku 1945, gdzie autorka przedstawia nam obraz Berlina i jego mieszkańców, którzy są o krok od podbicia przez Rosjan. I to temat warty uwagi, bo mówiąc o II wojnie światowej, przede wszystkim patrzy się na państwa, które zostały przez Niemcy podbite czy zaatakowane, a raczej nie skupia się na tym, jak sprawa wojny wyglądała od strony tych zwyczajnych mieszkańców kraju agresora. Montero w swojej powieści przedstawiła temat szeroko i wykorzystała okazję, by zmusić czytelnika do zastanowienia się nad tematem winy i kary – czy zwyczajny mieszkaniec Niemiec też jest tu katem? A może przypadkową ofiarą? Co mógł zrobić, by powstrzymać wojnę? Czy w ogóle coś mógł? Czy teraz, po zakończeniu działań wojennych, każdy z nich zasługuje na karę? To pytania trudne, ale i ważne, dające czytelnikowi szansę na poszerzenie swoich przekonań.
„Kogo mógł winić za tę katastrofę? Kto jest za to odpowiedzialny? Tylko te typy w mundurach SS czy każdy z Niemców? On też? Czy to on jest winien masakry własnego kraju?”
Przedstawiając opowieść z 1945 z czterech różnych punktów widzenia, autorka pozwala też nam na bardzo szerokie spojrzenie na sytuację Niemiec i samego Berlina w czasie wojny. Mimo że zaczynamy w 1945, to czytelnik z biegiem lektury poznaje przeszłość każdej z postaci, dowiaduje się, jak wyglądało jej życie wcześniej i co doprowadziło ją do tego miejsca, w którym na początku lektury ją zastajemy. Wszystkie cztery postacie przedstawione są z dużym wyczuciem emocji, z dużym zrozumieniem i rozmachem.
„- Nigdy nie głosowałem na NSDAP. Ani na żadną inną partię. (…)
- Może na tym polegał problem, Herr Althann: na obojętności. Nie głosować to zostawić wolną drogę temu, kto się narzuca. Nie sprzeciwiać się to się zgadzać.”
Za to wydarzenia toczące się współcześnie zrobiły na mnie mniejsze wrażenie. Zagadka, którą Ana dostaje do rozwiązania zmusza ją do podróży, odwiedza Niemcy, Rosję, Zurych, Turcję, Francję i oczywiście Hiszpanię. Bohaterka korzysta ze swoich znajomości, prosi o pomoc w przeszukiwaniu akt, bo przecież przede wszystkim w starych dokumentach mogą znajdować się ślady medalionu i osób, które mogły coś o nim wiedzieć. Okazyjne spotkania, rozmowy, a i kilka scen akcji dodają książce dynamizmu i pobudzają ciekawość czytelnika, choć w porównaniu do losów postaci z 1945, ta historia nie wzbudza aż tylu emocji. Sam wątek dzieł sztuki też wydał mi się to mało rozwinięty, tak naprawdę o samym medalionie nie dowiedziałam się za wiele. Czy to zabieg specjalny mający podbić tajemnicę relikwii? Możliwe, mnie jednak nie całkiem przekonał.
„- Wydaje się niepozorny, prawda? (…)
- Jak wszystkie wielkie rzeczy – zauważył. – Czy Bóg nie wcielił się w syna prostego cieśli?”
Główną bohaterką wydarzeń współczesnych jest Ana, która aktualnie próbuje rozwikłać czego sama od swojego życia chce. To kobieta po 30stce, która chwilę temu przeszła ogromny zawód miłośny. W tej historii pojawia się kilka jej dawnych i aktualnych miłości, przez co sama Ana wydaje się nad wyraz kochliwa (zatem w fabule jest miejsce na kilka wątków natury romantycznej). Poza tym jest również bardzo roztrzepana, bardzo impulsywna, rzadko kiedy zdarza jej się zastanowić zanim zacznie działać. To oczywiście pakuje ją często w kłopoty, bo jak na powagę i niebezpieczeństwo śledztwa, którego się podjęła, zdaje się podchodzi do niego bardzo lekko i niefrasobliwie. Mnie osobiście ta bohaterka lekko irytowała, przez co ciężko było mi się z nią polubić, a zarazem kibicować powodzeniu jej przedsięwzięć.
„(…) w sumie nie wiem, co zrobić z życiem; miałam prawie trzydzieści pięć lat i żadnego planu, projektu. Ledwie wiedziałam, kim jestem, i zupełnie nie widziałam, kim chcę być, bo zbyt wiele czasu byłam kimś, kim inni chcieli, żebym była.”
Patrząc na książkę całościowo, mogę ją uznać za dobrą, ciekawą powieść. Historia z roku 1945 mocno mnie fascynowała, byłam niecierpliwa, by poznać dalsze losy postaci i dowiedzieć się jak zakończy się ich historia. Te fragmenty nadały książce bardziej uniwersalnego, a zarazem historycznego charakteru, dzięki któremu mogliśmy przyjrzeć się postaciom postawionym w sytuacjach zagrożenia życia, jak również zastanowić się co niesie ze sobą wojna dla każdej ze stron konfliktu. Historia współczesna dodała do tego wątek sztuki i poszukiwań, trochę przeciągnęła nas po świecie, nadając książce lekko sensacyjny charakter. Do tego wątki miłosne, dylematy Any stworzyły historię bardziej osobistą. Dla mnie może nie każdy element tej fabyły był poprowadzony zgodnie z moim gustem, mimo to książkę jako całość doceniam i uważam, że już dla samych tych fragmentów z 1945 jest warta uwagi.
„(…) w moich badaniach najbardziej fascynuje mnie czynnik ludzki, historia osobista.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!