czerwca 30, 2023

"Złoty krąg" Małgorzata Sobieszczańska

"Złoty krąg" Małgorzata Sobieszczańska

Autor: Małgorzata Sobieszczańska
Tytuł: Złoty krąg
Data premiery: 14.06.2023
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 376
Gatunek: kryminał
 
Małgorzata Sobieszczańska to polska pisarka i scenarzystka. Z filmem związana na co dzień i od dawna, pisze scenariusze do filmów, seriali, dramatów i słuchowisk radiowych, a także wykłada scenopisarstwo w Warszawskiej Szkole Filmowej. Miłośnicy filmów mogli ją nawet zobaczyć kilka lat temu na ekranie – zagrała w filmie Agnieszki Smoczyńskiej „Córki dancingu”. Literacko debiutowała w 2014 kryminałem „Z ostatniej chwili”, za który została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru 2015. Do roku 2017 opublikowała jeszcze trzy książki – drugi kryminał i dwa tytuły z pogranicza literatury obyczajowej i pięknej. Teraz, po sześciu latach przerwy od powieści, wróciła na rynek z kryminałem „Złoty krąg” – choć nie czytałam żadnej z jej wcześniejszych książek, to mogę przyznać, ze powrót jest naprawdę udany.
 
Historia „Złotego kręgu” toczy się jesienią w małych podwarszawskich miejscowościach położonych w okolicy Zalewu Zegrzyńskiego, w których życie poza sezonem wakacyjnym, turystycznym upływa wolno i spokojnie. Pewnego ranka w lesie otaczającym zalew, lekarz z Nieporętu znajduje w lesie zwłoki mężczyzny – jego ciało zostało przybite do drzewa gwoździami. Przerażony odkryciem zgłasza sprawę w okolicznym komisariacie, który wysyła kilkoro policjantów na miejsce, w tym dwudziestokilkuletnią Magdę oraz wzywa do pomocy detektywów z Legionowa –oddelegowali zostają January Kostrzewa i Aneta Dragon, która zaledwie tydzień wcześniej przeniosła się na ten posterunek. Ofiara od razu zostaje rozpoznana – to Krzysztof Garlicki, człowiek, który, jak twierdzą wszyscy mieszkańcy miasteczka, nie miał wrogów, był uczynny i uprzejmy, a jednak żył jak żebrak, mówią, że tym chciał odpokutować jakiś grzech z przeszłości. Czy to ta przeszłość go właśnie dopadła? A może związek z tym mają nastolatkowie, którzy w miasteczku utworzyli grupę o skrajnych poglądach politycznych? Przed śledczymi trudne zadanie, tropów niewiele, typów na mordercę brak... Ale przecież ktoś zabił, kto mógł mieć motyw?
„(...) czasami czuł, że szukając mordercy, tak naprawdę ściga czyjąś rozpacz.”
Książka rozpisana została na cztery tytułowane części, nie ma podziału na rozdziały – części składają się z różnej długości scenek oddzielonych od siebie gwiazdką. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, głównie podąża za Anetą i Januarym, choć pierwszy fragment każdej części skupia się na kimś innym, na osobach powiązanych ze sprawą. Narrator chętnie dzieli się z czytelnikiem wiedzą, opowiada co postacie czują i myślą, zdradza też trochę historii z ich przeszłości. Styl powieści jest spokojny, dobrze wyważony, dialogi prowadzone przyjemnie, książkę czyta się prosto i sprawnie.
 
„Złoty krąg” to kryminał, który skupia się przede wszystkim na ludziach, na życiach bohaterów – przedstawia je nam na spokojnie, w pełni. A są to życia bardzo różne. January to detektyw, który ma już sporo rozwiązanych spraw na koncie. Jest uważny i skrupulatny, liczą się dla niego fakty. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci, mówi, że to rodzina jest dla niego wszystkim, choć chyba zdaje sobie sprawę z tego, że jego bliscy, przez zawód jaki wybrał, nie mają z nim najłatwiej.
„January patrzył na Basię z wdzięcznością, na świecie mógł panować chaos, mogło wszystko się walić, ale dopóki byli razem, wiedział, że on sam przetrwa wszystko.”
Z początku raczej nie pała entuzjazmem do pracy z Anetą, gdyż różnią się od siebie jak ogień i woda. Ona jest singielką, lesbijką, która nie szuka stałego związku, zadowala się podrywkami w warszawskich barach. W pracy uważna, lubi dedykować i szukać motywów, stawiać hipotezy. Wygląda też na to, że ma skomplikowaną przeszłość, coś niedobrego się za nią ciągle, coś, co zostaje objęte ścisłą tajemnicą.
No i jest jeszcze Magda, młoda policjantka, która na małomiasteczkowym posterunku jest lekceważona i traktowana raczej w roli sekretarki, co za nic je nie odpowiada. To bystra i ambitna dziewczyna, która ma ambicje na naprawdę dobrą śledczą. Czy jednak w takim miejscu jest to możliwe? W miasteczku, gdzie wszyscy znają ją od dziecka i nikt nie traktuje serio?
 
No właśnie, miejsce akcji, małe miasteczko, mały posterunek – charakter takiego miejsca udało się autorce oddać naprawdę dobrze – mamy tu ludzi, którzy wiedzą o sobie wszystko, choć często nie reagują na niepożądane zachowanie innych, przymykają oko. Miejsce, w którym bieda aż piszczy, przemoc w rodzinie i alkoholizm są na porządku dziennym, co nie przeszkadza temu, by wszyscy zgodnie co niedzielę witali się w kościele. Każda taka zamknięta społeczność zdaje się ukrywać jakieś tajemnice – jaką ukrywa ta?
 
Akcja powieści toczy się spokojnym rytmem, który zgodny jest do tempa życia w opisywanych wioskach w okresie nieturystycznym, kiedy nie zamiera tam tylko to, co do przeżycia niezbędne. Mimo tego zagadka jest ciekawa, bo jak wspomniałam – skupiona na ludziach, a czy może być coś ciekawszego od szukania wytłumaczenia ‘dlaczego’? To taki dosyć kameralny kryminał, skupiony na uważnym śledztwie, polegającym głównie na jeżdżeniu, przepytywaniu, szukaniu i dedukowaniu. Dopiero gdy rozwiązanie zagadki jest już bliskie, akcja lekko przyspiesza. Mimo spokojnego tempa każdy kolejny trop podsuwany jest w odpowiednim momencie, tak by czytelnik przez całą lekturę czuł się nią zaciekawiony.
„- (...) żadna trauma, żadne cierpienie nie tłumaczy przemocy. Sami bierzemy odpowiedzialność za siebie, wkurza mnie zrzucanie winy na okoliczności.
- Nie zrzucam winy. I na pewno nie usprawiedliwiam. Chodzi mi tylko o zrozumienie.”
Tematycznie historia porusza tematy bardziej i mniej popularne w tego typu literaturze. Przede wszystkim możemy się przyjrzeć temu jak bardzo różni się życie toczące się w mieście, a gdzieś w małej miejscowości – to dwa całkiem różne światy, ten drugi ciągle obarczony bardzo konserwatywnym, starodawnym podejściem do życia, gdzie nie ma równouprawnienia, a grzechy mieszkańców tuszuje się przed obcymi. To miejsce, z którego większość młodych ludzi ucieka, a ci, co zostają, nie mają łatwego życia. Pojawia się też niewielki motyw zaufania tym, którym się nie powinno, jak i wątek sekty i próby odkupienia swoich grzechów. Oczywiście nie może też zabraknąć tematów takich jak miłość, przywiązanie, przebaczenie czy zemsta.
 
Podsumowując, „Złoty krąg” to kryminał kameralny, który swoją uwagę skupia przede wszystkim na ludziach. Akcja toczy się niespiesznie, w ciekawym, dosyć odludnym miejscu, a zagadka przede wszystkim prowadzi nas drogą poszukiwania motywu – to zdecydowanie mój ulubiony gatunek kryminału! Napisany przyjemnym, prostym stylem, z ciekawymi kreacjami postaci, które aż się proszą, by ich losy doczekały się kontynuacji – ja na pewno chciałabym jeszcze kiedyś się z nimi spotkać! To dobry kryminał na kilka spokojnych wieczorów!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

czerwca 29, 2023

"Loba Negra. Czarna Wilczyca" Juan Gómez-Jurado

"Loba Negra. Czarna Wilczyca" Juan Gómez-Jurado

Autor: Juan Gómez-Jurado
Tytuł: Loba Negra. Czarna Wilczyca
Tłumaczenie: Barbara Bardadyn
Cykl: Antonia Scott, tom 2
Data premiery: 28.06.2023
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 528
Gatunek: kryminał / thriller
 
Seria kryminalna o Antonii Scott na rynku hiszpańskim, który jest rodzimym rynkiem autora Juana Gómeza-Jurado, ukazywała się w latach 2018-2020 i bardzo szybko zdobyła przychylność czytelników. Prawa do publikacji na ten moment zostały zakupione przez 17 krajów, w tym Polskę, przez Wydawnictwo SQN, które zrobiło coś, co cieszy każdego fana serii kryminalnych, a czego raczej się za często nie spotyka – całą serię postanowili wydać w przeciągu kilku miesięcy! Pod koniec kwietnia pojawił się u nas tom pierwszy pt. „Reina Roja. Czerwona Królowa” (recenzja – klik!), a zaledwie dwa miesiące później tom drugi pt. „Loba Negra. Czarna Wilczyca”. Premiera tomu trzeciego jeszcze nie została ogłoszona, jednak na stronie wydawnictwa już widnieje informacja, że jego premiera już wkrótce! A tytuł będzie brzmieć „Rey Blanco. Biały Król”. Ze względu na dużą popularność serii oczywiście nikogo nie dziwi też fakt, że prawa do ekranizacji zostały sprzedane i jeszcze w tym roku ma się ukazać serial powstały na podstawie tomu pierwszego. Mam szczerą nadzieję, że seria ta trafiła na utalentowanych twórców, gdyż jest to historia niezwykle filmowa, zdecydowanie zasługująca na doskonałą oprawę wizualną!
 
Historia „Loby Negry” toczy się zimą, kilka miesięcy po wydarzeniach z tomu pierwszego. Antonia Scott, prawdopodobnie najinteligentniejsza kobieta na świecie, która dostała przeszkolona do tropienia przestępców nieuchwytnych wraz z partnerem i jej opiekunem inspektorem Jonem zostają wysłani do Marbelli. Doszło tam do brutalnego morderstwa skarbnika rosyjskiej mafii, i choć zginąć miała również jego żona, to udało się jej uciec. Antonia i Jon mają się zająć jej odnalezieniem i muszą to zrobić szybko, zanim dopadnie ją mafia. Nie ma przecież wątpliwości, że to oni stoją za tym morderstwem. Tylko dlaczego postanowili zlikwidować skarbnika i jego żonę? Kiedy do wyścigu dołącza się Czarna Wilczyca, prawdziwa maszyna do zabijania, ciężko przewidzieć jaki będzie jego wynik...
 
Książka rozpisana została na prolog, cztery części i epilog dzielone są na króciutkie rozdziały, w każdej części numeracja jest osobna, każdy rozdział nosi tytuł, a każda część opatrzona jest cytatem. Narracja prowadzona jest przez narratora wszechwiedzącego w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, podąża za Antonią, Jonem, zaginioną Lolą i okazyjnie Czarną Wilczycą. Przedstawia nam nie tylko poczynania postaci, ale i ich wewnętrzne myśli i odczucia. Styl powieści jest tym, co książkę ogromnie wyróżnia na tym rynku gatunkowym. Jest bardzo filmowy, podczas lektury cały czas miałam wrażenie jakby tę historię opowiadał mi lektor filmowy typowy dla starych filmów komediowo-sensacyjnych z domieszką czarnego humoru. Bo tak, narrator ma bardzo specyficzny punkt widzenia, narrację prowadzi lekko, płynnie, z częstymi odniesieniami do popkultury, nie boi się też przemycać gdzieś tam uszczypliwe czy nieszablonowe skojarzenia. Czuć, że narrator jest inteligentny, błyskotliwy, ale nie chwali się swoją wiedzą, a korzysta z niej bardzo swobodnie. Historię opowiada w lekko gawędziarski sposób, zdarza mu się mówić, co by było gdyby, zanim wróci do tego, co faktycznie jest… Myślę, że ciężko ten styl dokładnie opisać, na pewno nie jestem to coś, co każdego przypadnie do gustu, bo jest mono specyficzny, ale myślę, że wszyscy fani dobrych starych komedii typu Guya Ritchiego czy Pulp Fiction będą lekturą mocno usatysfakcjonowani.
„Skarbie, przekleństwa to kultura. Są w stanie wyrazić emocje, których wiele innych słów nie może.”
Tak jak tom pierwszy mocno nasuwał mi skojarzenia komiksowe, tak drugi dobrze wpisuje się w konwencję dobrych filmów kryminalno-sensacyjnych, więc postać z okładki książki kojarząca się z Lisabeth Salander ma tu dobre odniesienie. Akcja powieści toczy się szybko, z kilku punktów widzenia, jest pełna dobrych twistów i zaskoczeń fabularnych. Do tego opisy wszystkich dynamicznych akcji zasługują na uznanie – są niesamowicie filmowe! Jedno z nich podobało mi się szczególnie z tego względu, że narrator opowiadał o akcji w ujęciu fizyki – niesamowicie oryginalny zabieg w powieści!
„Mafie założyły tu franczyzę prania brudnych pieniędzy. Marbella i Malaga są przedostatnimi przystankami, zanim kasa wróci tam, skąd wyszła. Do Sankt Petersburga, do Moskwy. Do daczy Putina.”
Sama intryga kryminalna skupia się mocno na działalności mafii, i choć fabuła jest fikcyjna, to jednak sama mafia w Hiszpanii już niestety nie. Autor skrupulatnie opisuje ich przestępstwa i walkę, jaką toczy z nimi policja. Historia fikcyjna pełna jest podejrzanych zbirów, no i tego, który stoi na ich czele, podstarzałego mafiosa, którego od lat policja próbuje wsadzić do więzienia, ciągle bezskutecznie. Temat mafii może wydawać się trudny, ale został tu przedstawiony w sposób bardzo zrozumiały, czytelnik nie powinien mieć trudności ze zrozumieniem zależności, wszystko jest dokładnie wytłumaczone. Sama zagadka zbudowana jest świetnie, zdecydowanie nie ma tu czasu na nudę!
„Ktoś taki jak Antonia, kto żyje zamknięty w więzieniu swojego mózgu, znacznie wyraźniej niż pozostali ludzie dostrzega niezaprzeczalną prawdę. Że granice twojego języka są granicami twojego świata. Nawet nie wyrażając tego w takich słowach, każdy fanatyk lektury rozumie to w sposób intuicyjny i dlatego nigdy nie ma dość czytania.”
Co do bohaterów, to przede wszystkim Antonia ładnie się nam tutaj rozwinęła (w porównaniu do tomu pierwszego, w którym dopiero zaznajamialiśmy się z tą bohaterką). Dowiadujemy się trochę o jej przeszłości, ale możemy też obserwować, jak wydarzenia z części pierwszej wpłynęły na jej zachowanie – chyba nie zaskoczę nikogo, gdy powiem, że Antonia dorobiła się małej obsesji. Jej sposób myślenia jest tu jeszcze lepiej wytłumaczony, dopiero teraz bohaterka stała mi się bliższa, bardziej ludzka. Może dlatego, że w tym tomie zmaga się z własnymi problemami? Trochę wypada z formy, trochę okazuje słabości.
„- Rzecz w tym, że ja tego nie rozumiem. I strasznie się boję, że robię coś źle.
- Rzecz w tym, że nie musisz tego rozumieć. Nie musisz wszystkiego kontrolować, Antonia. Musisz go tylko kochać. To i tak byłoby więcej, niż dostaje wiele innych dzieci.”
Co do Jona, to tak jak w tomie pierwszym, tak i tu jest czułym i całkiem taktownym towarzyszem dla Antonii. Teraz już dobrze się znają, można powiedzieć, że się przyjaźnią, więc dużo łatwiej im współpracować, komunikować się. Jon pracuje nad tym, by Antonia stała się bardziej otwarta na innych, co nie jest zadaniem łatwym, ale on jest do tego człowiekiem nad wyraz odpowiednim – uważny, spokojny, misiowaty, daje poczucie bezpieczeństwa.
„Jestem zmęczona, Jon. Zmęczona osobami, które są okrutne wobec innych. Zmęczona całym tym bólem, który dostrzegam. To jak kawałki szkła w mojej głowie, których nie mogę wyciągnąć.”
Warto też wspomnieć o trzeciej bohaterce, kreacji tego tomu – to Lola, żona zamordowanego skarbnika, która ucieka przed tymi, którzy chcieli ją zabić. To Hiszpanka, która wbrew obiekcjom matki wyszła za Rosjanina, teraz mocno zdeterminowana, by przeżyć – jest w ciąży, ma o co walczyć. Czytelnik obserwuje jej próbę ucieczki i kibicuje, by źli ludzie jej nie dorwali... Tylko dlaczego to postać tak ważna, że do jej odnalezienia zostaje wysłana Antonia?
„(...) te wszystkie bzdury o obowiązku i odpowiedzialności są tylko pustymi frazesami. Że to, co się liczy, co naprawdę się liczy, to władza. Odpowiedzialność to tylko VAT dopisany na końcu faktury.”
O Czarnej Wilczycy nie zdradzę nic więcej niż w opisie książki, warto okryć tę postać samodzielnie!
„- Świadkowie?
- Nieliczni. Wszyscy twierdzili, że tajemnicza kobieta pojawiła się znikąd.
- Brzmi znajomo – odzywa się Jon.
- Oczywiście nie ma żadnego zdjęcia – domyśla się Antonia.
Mentor kręci głową.
- Masz już drugiego ducha do swojej kolekcji, Scott.”
A tematycznie co w tej historii znajdziemy? Sporo ciekawych zagadnień, choć wydaje się, że zostają ona na dalszym planie, najważniejsza jest jednak sama akcja, świetnie, bardzo filmowo skrojona! Mimo to na pewno znajdzie się tu kilka ciekawych spostrzeżeń na temat poczucia inności, izolacji od świata, poczucia samotności, ale i bardziej energicznych, ciemnych emocji, jak zdrada i zemsta.
„Współczucie jest mgłą, w której można się zgubić. Zemsta bierze się z nienawiści, a nienawiść jest czymś namacalnym, czymś, czego można użyć jako broni.”
Muszę przyznać, że „Loba Negra” utwierdziła mnie w tym, co już wyczułam w tomie pierwszym tej serii. To coś mocno oryginalnego, coś, co docenią nie tylko fani nieszablonowych powieści kryminalnych, ale i fani kina – tom drugi jeszcze te wrażenie podbija, to wręcz gotowy materiał na film. Ja już go widziałam, w mojej głowie rozegrał się doskonale! Poza świetną inteligentną i dynamiczną zagadką, mocno związałam się z postaciami serii, lepiej zrozumiałam sposób ich myślenia, dzięki czemu moja sympatia do nich wzrosła. Świetny tom, świetny cykl, z niecierpliwością czekam na tom trzeci!
„(...) sprawiedliwości się broni, a nie na nią czeka.”
Moja ocena: 8/10
 
PS. Po lekturze tego tomu mogę przyznać, że da się go czytać bez znajomości tomu pierwszego, kluczowe kwestie są tu krótko przypomniane, choć dla doceniania całej historii i tak zachęcam gorąco, by sięgnąć po całość!

 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.




Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

czerwca 28, 2023

Book tour z "Wiszącą małpą"!

Book tour z "Wiszącą małpą"!

Z tak pięknie wydaną książką chyba jeszcze book touru nie organizowałam! Jestem bardzo ciekawa jak wycieczkę po Polsce przez kilkanaście par rąk przetrwa "Wisząca małpa" Juliusza Machulskiego! To premiera maja, czarny kryminał retro, którego akcji toczy się w kaszubskiej miejscowości, a raczej rezydencji nieco oddalonej od wioski, położonej w przyjemnym otoczeniu lasu... Oczywiście jest zbrodnia, jest wartka zaskakująca akcja, dużo humoru i filmowość historii, która ze względu na fach autora wcale nie dziwi. Lektura obowiązkowa dla fanów powieści kryminalnych z nutką sensacji, jak i miłośników polskiego kina końcówki XX wieku! To co, skusicie się na wspólne czytanie? Zachęcam do udziału w book tourze!

A jeśli przegapiliście moją recenzję książki, to nic straconego, znajdziecie ją tu - klik! Koniecznie przeczytajcie - mam nadzieję, że na jej podstawie będziecie mogli ocenić czy to lektura, która przypadnie Wam do gustu - ja myślę, że tak! 😊

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil Wydawnictwa Sonia Draga w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście najpóźniej w sobotę.
Książka ruszy w podróż już w weekend, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @mirkowo3 opinia - klik! 
2. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik! 
3. @zaczytana_daria opinia - klik! 
4. @marzenaguzior opinia - klik!
5. @ewa.katarzyna.k opinia - klik!
6. @myszaczyta opinia - klik! 
7. @rrramona opinia - klik!
8. @justyna6353 opinia - klik!
9. @adziktworzy opinia - klik!
10. @annula_93 opinia - klik! (23.11-02.01)
11. @monikaormanin opinia - klik! 
12. @x_dulka_x 
13. @littleanula_andthebooks (książka jest tu od 21.02-28.03)
14. @sylwiaaa  
15. @mamazaczytana (książka jest tu od 09.04)
16. @i.krasnodebska
17. @zaczytana_panna
18. @du_dzik94

czerwca 27, 2023

"Krwawa kąpiel nad Krutynią" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa

"Krwawa kąpiel nad Krutynią" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Krwawa kąpiel nad Krutynią
Cykl: Kryminał z pazurem, tom 3
Data premiery: 28.06.2023
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Gatunek: komedia kryminalna / cozy crime
 
„Krwawa kąpiel nad Krutynią” to lektura idealna na wakacje! Jest to trzeci tom nowej serii kryminalnej Marty Matyszczak, tak zwanych Kryminałów z pazurem, w których jedną z głównych postaci, a zarazem jednym z narratorów powieści jest kotka Burbur. Seria charakteryzuje się tym, że każdy jej tom toczy się w innej mazurskiej miejscowości, jest jedna stała zagadka w tle (na tyle wyjaśniona w każdym tomie, że można je czytać bez zachowania kolejności chronologicznej) oraz osobna zagadka kryminalna dla każdego z tomów. Wszystko to przedstawione w nurcie cozy crime, czyli lekko i z humorem. Pierwszy raz czytelnicy o serii usłyszeli w czerwcu 2021, kiedy to wydany został tom pierwszy pt. „Mamy morderstwo w Mikołajkach” (recenzja – klik!), książka mocno różniąca się od tego, co Marta Matyszczak prezentowała do tej pory. Tom drugi „Taka tragedia w Tałtach” (recenzja - klik!) pojawił się w marcu 2022 roku i stylem był trochę bardziej zbliżony do drugiej serii autorki - Kryminałów pod psem. Po roku i trzech miesiącach doczekaliśmy się tomu trzeciego, który znowu jest nieco inny – mocno wakacyjny, z historią z przeszłości i wprowadzający jeszcze jednego narratora... Ale o tym za chwilę!
Marta Matyszczak na naszym rynku działa już od sześciu lat, na swoim koncie ma czternaście powieści oraz kilka opowiadań, które ukazały się w polskich antologiach. O zwierzakach pisze nie bez powodu – sama opiekuje się pierwowzorami, na podstawie których stworzyła postacie powieściowe. Poza pisaniem, prowadzi kursy kreatywnego pisania, a wraz z mężem zajmują się również portalem o książkach noszącym nazwę Kawiarenka Kryminalna.
 
Historia „Krwawej kąpieli nad Krutynią” toczy się w szczycie sezonu wakacyjnego. Rozalia, żona Pawła i matka dwóch nastoletnich bliźniaczek w tym roku nie chciała oddalać się od miejsca zamieszkania, jednak uznała, że muszą trochę oderwać się od codzienności i spędzić razem krótki urlop. Padło na spływ jedną z najpopularniejszych dla kajakarzy mazurską rzeką Krutynią, problem w tym, że taka forma wakacji wiąże się ze spaniem w turystycznych domkach bądź jeszcze gorzej – pod namiotem. Trudno, dla dobra sprawy, próby ratowania małżeństwa, Rozalia jest w stanie poświecić się aż tak! Odkłada więc swoje sukienki i szpilki i pakuje się razem z całą rodziną i z dwójką kotów do samochodu. Ich spływ jednak nie trwa długo – chwilę po odbiciu od brzegu jeden z kajaków zahacza o ... trupa. To młoda dziewczyna, Nikola, mieszkanka wioski Krutyń, która niedawno wróciła w rodzinne strony z zarobkowego wyjazdu do Szwecji. Paweł, jako policjant, komendant posterunku w Mikołajkach, chce się wykazać i za namową Rozalii decyduje się poprowadzić tę sprawę. Jak dziewczyna skończyła w wodze? Od początku wiadomo, że nie znalazła się tam bez pomocy osób trzecich...
 
Książka zbudowana jest tak, by nasuwać skojarzenia z klasycznym kryminałem – z początku dostajemy spis postaci pojawiających się w historii, a każdy rozdział otwiera krótkie streszczenie tego, co w nim znajdziemy. Dodatkową atrakcją jest mapka okolicy, Mazur, którą znajdziemy już na pierwszych stronach. Rozdziałów, a raczej części jest sześć i każda zbudowana jest podobnie – znajdziemy w nich fragmenty przedstawione z pespektywy Rozalii i Pawła, wpisy do pamiętniczka w wykonaniu Burburka, nowością w serii jednak jest to, że i Pedro przyłącza się do pamiętniczka matki, w końcu i on dochodzi do głosu! Są również fragmenty opowiadające historię z przeszłości, ale niedalekiej, bo oddalonej zaledwie o rok i toczącej się w polskiej osadzie w Szwecji. Wszystkie te perspektywy się ze sobą przeplatają, zmiana czasu i miejsca oczywiście jest w tekście odpowiednio zaznaczona. Dla tych czytelników ceniących sobie również stronę wizualną powieści, wspomnę, że poszczególne scenki oddzielane są uroczą grafiką dwóch kotków – czarnego i białego, jak nasz Pedro i Burbur.
„Rozalia wolała mieć zwierzę na oku. Burbura gotowa była wydrapać w kajaku dziurę, wymordować wszystkie mijane kaczki i na dokładkę doprowadzić do katastrofy wodnej, przy której afera z Titanikiem mogła się schować.”
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, kiedy ten opisuje emocje i wydarzenia związane z postaciami ludzkimi, Burbur i Pedro piszą w narracji pierwszoosobowej często zwracając się do czytelnika – styl typowy dla pamiętników pisanych dla potomności. Ogólny styl, w jakim pisana jest powieść, jest dosyć charakterystyczny dla tej autorki – jest pełen uszczypliwego humoru (przede wszystkim we fragmentach opisywanych przez Burburkę) i zabawy językiem. Dialogi prowadzone są przyjemnie i sprawnie, całość czyta się naprawdę lekko i bardzo dobrze czuć, że nawet sama autorka bawi się wyśmienicie pisząc powieść w taki sposób.
„A poza tym gdy ostatnim razem zaszlachtowałam mysz i wspaniałomyślnie przyniosłam ją Rozalii pod nogi, by ją przyrządziła rodzinie na obiad, ta zerwała się z leżaka i zaczęła wrzeszczeć niczym jakaś skończona tumanka. A potem uciekła. I ona niby jest weterynarzem. Szkoda miauczeć...”
Grono postaci występujących w tej serii jest dosyć oryginalne – mamy Rozalię, weterynarkę prowadzącą własną firmę, która niedawno wplątała się w dosyć szemrane interesy. Nie jest to więc postać jednoznaczna, a jedna z tych, po których raczej nie wiadomo czego się spodziewać – jest zdolna do wszystkiego, by tylko ochronić swoją rodzinę. Historia jej syna, który po wypadku w czasie szkwału zapadł w śpiączkę trochę ją tłumaczy, uzasadnia jej aktualne zachowanie. W tym tomie sporym elementem humorystycznym są jej spotkania z księdzem, który wybrał się z młodzieżą w to samo miejsce co Ginterowie, a który dostał w spadku po matce Pawła jej dom, na co Rozalia zgodzić się nie może.
„- Swoją baaarkę pozostawiam na brzeeegu! – zawył wielebny i niestety jego słowo ciałem się stało.”
I ta sytuacja wymusza też pojawienie się postaci, które znamy z cyklu Kryminałów pod psem – zjawia się prawniczka Potomek-Chojarska i dziennikarz Szpon. W Kryminale z pazurem dominują kobiety, nic więc dziwnego, że drugą postacią, którą muszę wymienić jest Burburka. To kotka harda, przekonana o swojej doskonałości, która ludzi traktuje jak służących. Jej opisy samej siebie są bardzo zabawne, śmieszy jej wydumane poczucie wielkości, a z drugiej strony jest dziwnie zbieżne z tym, jak zachowują się w rzeczywistości niektórzy ludzie... Burburka te zachowania dobrze wyśmiewa swoją karykaturalną postacią (choć pewnie ci, którzy mieli do czynienia z charakternymi zwierzakami będą dobrze jej zachowanie rozumieć).
„- Widziałam go! Był taki biały i gruby!
No tego to już za wiele! Białe to ona może myszki wyślepiła, a gruba sama była. Bo chyba nie ja! Ja jestem zbudowana ponętnie i zgodnie z popularną ostatnimi czasy filozofią body positive. Poczytajcie sobie internety, to zrozumiecie, o co chodzi.”
W tym tomie, by nieco ukoić czytelnicze nerwy po narcystycznych fragmentach Burburki, zjawia się (w takim sensie, że wypowiada się z własnej perspektywy) po raz pierwszy w serii jej syn Pedro. To niesamowicie zabawna postać, kotek całkowicie inaczej podchodzący do życia niż jego matka – czyżby różnice pokoleniowe? 😉 Pedro niespecjalnie się czymkolwiek przejmuje, preferuje życie spokojne, leniwe, czerpie radość z wszystkiego z czego się da, choć równocześnie jest nieco ciapowaty – i on ładuje się nieraz w tarapaty, które wprowadzają solidne elementy humorystyczne.
„Za pierwszym razem, gdy zobaczyłam minę zszokowanego łabędzia, mało się nie posikałam w moje futrzane pantalony ze śmiechu. Głupek umknął w przybrzeżne sitowie, aż chlupała za nim woda. No, boki zrywać!”
Tak jak w każdym tomie obydwu serii, tak i w tym pojawiają się postacie przypisane tylko do tego tomu, związane z przedstawioną w nim zagadką kryminalną. I tak mamy tu dwie siostry: Vanessę i Nikolę, których relacje nie są specjalnie zdrowe – jedna goni za tym, by wyrwać się z małego miasteczka i konwenansów, druga jej tego zazdrości. Jest też kilka postaci typowo humorystycznych jak np. sobowtór jednego z Beatlesów.
 
I tak mówiąc o siostrach i pragnieniu wyrwania się z małego miasteczka, dochodzimy do wątku, który przedstawia historia z przeszłości – jedna z sióstr wyjechała do pracy do Szwecji. Wyjazd organizował okoliczny biznesman, wielu ludzi mu zaufało, jednak już na miejscu okazało się, że to, co obiecywał w Polsce, to było kłamstwo, a warunki, w jakich przyjdzie żyć imigrantom, są dalekie od pożądanych. To problem, z który spotkało się w prawdziwym życiu wielu Polaków, a dzięki tej historii i postaciom autorka bardzo dobrze go obrazuje, jednocześnie zahaczając o niego solidną intrygę kryminalną.
„Tutejszy mróz wydawał się bardziej podstępny. I skuteczny. Choć może to była siła sugestii? Do tego dochodziła wieczna ciemność, która zapadała w miesiącach zimowych. Choć już sam nie wiedział, co jest gorsze: dni czy noce polarne. Ciągła jasność też potrafiła doprowadzić do szaleństwa.”
Akcja powieści toczy się spokojnym rytmem, śledztwo przetykane jest prywatnymi wątkami i zabawnymi sytuacjami, a także samymi przemyśleniami postaci. Intryga jednak, jak zawsze u tej autorki, jest dobrze przemyślana i zaskakująca, do końca trzyma czytelnika w niepewności, by ostatecznie przynieść chwilę solidnej refleksji nad ludzkim zachowaniem.
 
Ważną rolę w powieści odgrywają również miejsca. Mamy tą Szwecję, która choć w tle, to jednak dobrze się zaznacza zderzając polską kulturę z tą północną. Osada, w której przyszło pracować mazurskim Polakom położona jest niedaleko bardzo ciekawego miasteczka – Kiruny, które przez to, że w skutek działalności kopalni zaczęło się zapadać, jest właśnie przenoszone na inne miejsce. Polska miejscowość, w której toczy się akcja, może nie ma tak niespotykanego wydarzenia, ale za to jest czysto turystyczna, przez co czytelnik może poczuć się bardzo wakacyjnie. Opisy spływu i noclegów są bardzo realistyczne, w czasie lektury czytelnik nie ma problemu, by te miejsca sobie wyobrazić, a wręcz poczuć tom, co czują postaci – jak np. chłód wieczorów, gorące dnie, zmęczenie od wiosłowania czy bzyczenie komarów. Są lasy, małe wioski i zamknięte społeczności, co nadaje lekturze fajnego, wiejskiego, wakacyjnego charakteru.
„Widać wszyscy mieszkańcy Krutyni szwendali się po całej wsi bez ładu i składu, w związku z czym na każdego można się było natknąć wszędzie i o każdej porze, czy kto tego chciał, czy też nie. Owsikarnia jaka.”
Marta Matyszczak jak zawsze przez swoje intrygi kryminalne zmusza nas, byśmy zastanowili się trochę nad ludzkim zachowaniem. Równocześnie ta zagadka i sytuacje, w jakich stawia bohaterów, mają też wywołać uśmiech, bo przecież czy nie najlepiej trochę pośmiać się ze swoich przywar? W „Krwawej kąpieli nad Krutynią” przyglądamy się przede wszystkim życiu i pragnieniom młodych ludzi, którzy wychowani w małych, zamkniętych, lekko zaściankowych miejscowościach, marzą o lepszym życiu, a gdy już sięgają po spełnienie marzeń, okazuje się, że rzeczywistość jest inna, niż się obiecywały marzenia… Temat ciekawy i nieco smutny, a jednak dzięki lekkości i humorowi wcale tego nie czuć. Solidna intryga, świetne postaci, zadziorna kotka z jej podchodzącym luzacko do życia synkiem i ten wakacyjny klimat zapewniają lekturę lekką i zajmującą, od której nie da się oderwać. Idealna na wakacje! Ale nie tylko, myślę, że i zimą będzie się ją czytać świetnie! Już nie mogę się doczekać tomu czwartego!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

czerwca 26, 2023

"Bohater" Wiktor Mrok

"Bohater" Wiktor Mrok

Autor: Wiktor Mrok
Tytuł: Bohater
Data premiery: 19.05.2023
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 424
Gatunek: kryminał
 
Wiktor Mrok to pseudonim polskiego autor powieści kryminalnych, który aktualnie na swoim koncie ma cztery tytuły. Jego historie wyróżnia miejsce akcje – Rosja, główne Moskwa, oraz zacięcie sensacyjne z wątkami prawdziwymi. Mrok debiutował w roku 2016 książką „Czerwony Parasol”, która ukazała się pod pseudonimem Jurij Jakow tylko w wydaniu elektronicznym. Dwa lata później Wydawnictwo Initium wydało powieść w wersji papierowej, jak i ponownie ebooku i od tego czasu publikuje wszystkie jego książki. „Bohater” to część serii z porucznik Aloną Nikisziną, niestety nie dotarłam do informacji która... Na pewno bohaterka pojawiła się już w poprzedniej książce autora „Incel”, a czy w poprzednich dwóch to już nie jestem w stanie stwierdzić nic ponadto, że w opisach te nazwisko się nie ukazuje. Niemniej, mimo tego, że towarzystwo śledczych musiało się już kiedyś w twórczości autora pojawić, to nie ma to większego znaczenia dla odbioru tej historii – sama sięgając po książkę nie byłam świadoma, że jest to część serii, oficjalnie wydawnictwo też książki w ten sposób nie promuje. Można więc spokojnie czytać ją jak powieść osobną.
 
Historia „Bohatera” toczy się w maju 2021 roku w Moskwie. Zespół śledczych pod kierownictwem pułkownik Alony Nikisziny zjawia się na miejscu brutalnego przestępstwa – ktoś zamordował dwie osoby, kobietę i mężczyznę, udusił ich i połamał czymś kości rąk i nóg, a usta zaszył grubą nicią... Śledczy szybko odkrywają, że para trudniła się udzielaniem pożyczek, coś na kształt chwilówek – klient całkiem łatwo dostawał pieniądze, jednak im dłużej nie płacił, tym odsetki rosły do takich rozmiarów, że już chwilę później spłata okazywała się niemożliwa... Czy więc jest to zbrodnia osobista, kogoś, kto został przez tę parę skrzywdzony? Śledczy nie mają czasu za wiele ustalić, bo chwilę później dostają kolejne wezwanie – tym razem to kobieta wyrzucona z okna. Wydawałoby się, że sprawa niezwiązana z morderstwem pożyczkodawców, a jednak i kobieta ma zaszyte usta i połamane kończyny... O co chodzi? Jaki jest klucz mordercy, czy zabija według planu czy jego ofiary są całkowicie przypadkowe? I jeśli tak,  to jak wytypować kolejne? Bo że to nie koniec zbrodni, śledczy przekonują się bardzo szybko... Czy ten ktoś będzie mordować dopóki go nie powstrzymają?
 
Książka składa się z krótkich nienumerowanych rozdziałów określonych miejscem zdarzeń, datą i godziną. Historia przedstawiona jest z dwóch perspektyw – zespołu Alony oraz mordercy. Narracja w obydwu przypadkach prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który, choć chętnie dzieli się myślami postaci, to jednak głównie skupia się na oddaniu przebiegu zdarzeń, szczegółów otoczenia i rozmów prowadzonych przez bohaterów. Styl powieści jest bardzo lekki, mimo dosyć makabrycznych zbrodni, jest w książce humor, przede wszystkim w dialogach postaci, członkach zespołu, którzy w pogodny sposób lubią się z sobą przekomarzać. Dialogów jest bardzo dużo i są poprowadzone świetnie – choć czerpią mocno z języka współczesnego, swoją szczegółowością i wnikliwością spostrzeżeń nasuwają skojarzenia z klasycznymi kryminałami.
„- Jednego tylko nie rozumiem... w jaki sposób dzban może być cwaniacki? (...) To coś takiego jak tępa dzida?
- To z polskiego młodzieżowego slangu. Jakby ci to wyjaśnić... Może widziałaś taki filmik w sieci, w którym jakiś koleś za pomocą dużego młota próbował sforsować szyby w banku oddzielające kasjerki od klientów?
- Tak! To było kilka lat temu. Facet namachał się jak głupi, a kasjerki stały pod ścianą i na spokojnie się przyglądały. Można było się uśmiać aż do bólu brzucha, To chyba się zdarzyło w Hongkongu.
- No właśnie. To ten koleś jest typowym dzbanem.
- Język polski jednak jest zdecydowanie bogatszy od rosyjskiego w fajne określenia. Dzban.. piękne – zachichotała.”
I właśnie „Bohater” taki trochę jest – z jednej strony mamy zbrodnie naprawdę brutalne, z drugiej czerpanie z klasyki kryminału, według której to dedukcja śledczych jest tym, co znacząco wpływa na przebieg wydarzeń. Zatem poza miejscami zbrodni, detektywi przeważnie siedzą i rozmawiają ze sobą bądź świadkami, opierając ciężar zagadki na rozmowach. Sama bardzo lubię takie klasyczne rozwiązania, więc i tu byłam z tego ogromnie zadowolona! Tym bardziej, że fabuła, intryga kryminalna jest dobrze przemyślana, zagmatwana, tak, że czytelnik raczej nie ma szans domyśleć się rozwiązania samodzielnie.
 
Mimo klasycznych założeń budowy historii, akcja powieści pędzi do przodu – tak naprawdę nie ma tu czasu na oddech, cały czas coś się dzieje, a morderca przegania śledczych po mieście. Ta szybka akcja, zwroty fabularne zapewniają lekturę pełną wrażeń, od której ciężko się oderwać. Wychodzi więc na to, że autor idealnie wyczuł balans pomiędzy akcją a dialogami, tak by czytelnik był utrzymany w ciągłym napięciu.
 
Mamy budowę powieści, mamy tempo akcji, zatem pora i na bohaterów. O mordercy nie da się napisać za wiele, by nie spoilerować, czytelnik raczej przygląda się temu, co robi, niż temu dlaczego. Jest to więc postać, która mimo że obecna w powieści, to jednak długo pozostaje tajemnicą. Za to grupa śledczych szybko podbija serce czytelnika, wszyscy są tak supersympatyczni i tacy...ludzcy. Humorem walczą z makabrą zbrodni, a ich zapał, szczególnie młodej Walerii, która dopiero zamierza zostać policjantką, jest uroczy i zaraźliwy. Czytelnik bardzo dobrze od początku czuje, że nie ma zgrzytów w tej grupie, że dobrze się rozumieją i ze sobą czują. W pewnym momencie pojawia się nawet polski pisarz, który jest czymś na kształt alter ego Mroka – to mąż jednej z policjantek, piszący polskie kryminały oparte na zbrodniach, z którymi spotykają się w moskiewskiej policji. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na to, że tym razem niespecjalnie posługuję się imionami – taki urok imion brzmiących dla mnie obco, prósz Alony i Walerii imion postaci nie zapamiętałam, co jest dosyć naturalne - te obcobrzmiące są do zapamiętania trudniejsze. Ale oczywiście istotne dla wiarygodności fabuły, a ta przecież toczy się w Rosji.
 
No właśnie – jeszcze trochę o miejscu akcji. Przyznam, że nie byłam pewna czy dobrze odbiorę książkę, której fabuła toczy się w Rosji, w czasie, gdy już ponad rok trwa wojna wywołana przez polityków tego kraju. Na szczęście jednak i do tego postacie podchodzą z humorem – gdzieś tam podśmiewają się z władzy, z tego jak z pozoru wszystko musi dobrze wyglądać. To raczej Rosja przedstawiona oczami zwyczajnych ludzi, którzy mogliby żyć gdziekolwiek – a że żyją akurat w tam, to nie robi specjalnie różnicy. Rosja ogólnie oddana została całkiem dobrze, gdzieś tam w tle przewijają się te ograniczenia, które ten kraj wymusza na swoich obywatelach, jest tu też sporo o kotle narodowościowym – wszystkie wschodnie nacje mieszają się w środku Moskwy. Bardzo ciekawie przedstawione tło społeczne!
„- Po co ci ta cała złodziejka biżuterii do szczęścia? (...) Przecież możesz wziąć na warsztat naszego młotkowego. Z tego, co wiem, to czytelnicy lubią takie krwiste kawałki, prawda?
- Gienna, masz rację, to jest świetny temat, tym bardziej że głęboko zanurzony w obyczajowości. Lubię o takich rzeczach pisać. Nie tylko o krwawych jatkach.”
A tematy jakie w książce znajdziemy? Na pewno przede wszystkim problem chwilówek, który nie jest problemem przypisanym tylko do jednego kraju. Jest o wyzysku, o naciąganiu tak, by człowiek, który dał się na to złapać, już nigdy nie był niezależny. To dobra przestroga przed sięgnięciem po tego typu pozornie szybkie rozwiązanie problemów finansowych. Dodatkowo przewija się przez hipotezy śledczych wątek przemytu i choć nie jest on mocno rozwijany, to przedstawiony solidnie i ciekawie. Warto też wspomnieć jeszcze o jednym, już niezwiązanym z naciąganiem i oszukiwaniem – mianowicie chodzi o reakcję społeczeństwa na mordercę, w momencie gdy dowiadują się, że ofiarami są ludzie znienawidzeni przez społeczeństwo – mimo że to przecież morderca, to nagle okazuje się, że ludzi mu kibicują, godzą się z tym, by jeden człowiek podjął się wyczyszczenia społeczeństwa z szumowin. Czyli ludzie godzą się na zło, na odbieranie innemu człowiekowi życia. Dlatego, że według społeczeństwa to element szkodliwy. Ciekawy temat warty dłuższej analizy – do czego takie podejście prowadzi? Czy to sprawiedliwy czy jednak kolejny potwór, który po prostu obrał sobie na cel osoby, których nikomu nie będzie żal? Czy reakcja społeczeństwa jest faktycznie prawidłowa? Czy dla osiągniecie dobrego, pożądanego celu każdy środek jest dozwolony?
 
Muszę przyznać, że „Bohater” bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Mimo brutalnych zbrodni ich opisy były odpowiednio wywarzone, tak że owszem, czytelnik rozumie bestialstwo tej zbrodni, ale nie robi mu się od jej opisu niedobrze – dla mnie to duży plus! Do tego rewelacyjne, podszyte nutką humoru dialogi, bardzo sympatyczne, bardzo zwyczajne ludzkie postacie śledczych i ciekawie przedstawione tło społeczne składają się na naprawdę dobry i zajmujący kryminał! Szybka akcja zapewniła pełna napięcie, a klasyczne wątki wprowadziły atmosferę lekką i w pewien sposób spokojną. Naprawdę jestem zaskoczona jak bardzo mi się podobało!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Initium.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

czerwca 25, 2023

Book tour z "Zawsze coś"!

Book tour z "Zawsze coś"!

Kontynuujemy dostarczanie dobrych książek na wakacje! Dzisiaj propozycja nieco przewrotna, ale dobrze chłodząca w te nadchodzące, letnie upały - Tereska Trawna, główna bohaterka komedii kryminalnej "Zawsze coś" zabierze nas ze sobą w swoje rodzinne strony na okres zimowo-świąteczny! Ale choć temperatura powietrza w powieści krąży wokół zera, to dobry humor i przyjemna zagadka kryminalna dobrze ją ocieplają, finalnie dając czytelnikowi świetną i zabawną lekturę skupiającą się na relacjach rodzinnych. To książka, która nada się idealnie na każdą porę roku - w wakacje lekko ochłodzi śniegiem sypiącym za powieściowym oknem, zimą podrasuje klimat nadchodzących świąt 😊Więcej o niej możecie znaleźć w mojej recenzji - klik! oraz w wywiadzie z Martą Kisiel - klik!, a teraz zapraszam do udziału w book tourze!

Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB, profil autorki oraz profil Wydawnictwa Mięta w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w poniedziałek.
Książka ruszy w podróż już w poniedziałek popołudniu, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa, autorki i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik! 
2. @mirkowo3 opinia - klik! 
3. @myszaczyta opinia - klik! 
4. @adziktworzy opinia - klik!
5. @marzenaguzior  opinia - klik!
6. @zaczytana_daria opinia - klik!
7. @ahywka_p opinia - klik! 
8. @justyna6353 opinia - klik!
9. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
10. @ewa.katarzyna.k opinia - klik!
11. @zaczytana_panna 
12. @mama_kochajaca_ksiazki (16.12-11.02)
13. @ta.zaczytana.diana  
14. @szyszka_czyta 
15. @littleanula_andthebooks 
16. @poczytane_zapisane 
17. @milosniczka.kavy (książka jest tu od 05.04)
18. @du_dzik94
19. @i.krasnodebska

czerwca 24, 2023

Wygraj "Purpurową Sieć"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Wygraj "Purpurową Sieć"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Mimo tego, że dzisiaj mamy oficjalny pierwszy dzień wakacji, to Kryminał na talerzu urlopu nie planuje - nawet w wakacje zamierzam Wam dostarczać wiele dobrych czytelniczych propozycji, a nawet zapewniać możliwości ich zdobycia. I dzisiaj przychodzimy z pierwszym wakacyjnym konkursem! Do oddania mam 3 egzemplarze hiszpańskiego kryminału napisanego przez trzech autorów ukrywających się pod wspólnym pseudonimem Carmen Mola!

"Purpurowa Sieć" to tom drugi serii z inspektor Eleną Blanco, ale bez problemu można go czytać również jako powieść osobną. To kryminał tak zwany czarny, czyli z mrocznym światem przedstawionym ociekającym złem... Na szczęście jednak autorzy znają umiar, więc mimo trudnych tematów nielegalnych, pełnych najgorszej przemocy filmów w Deep Webie, które przychodzi śledzić naszym detektywom, nie jest to książka, która mocno przytłacza - jest w niej też miejsce na dobrą psychologię postaci i może nawet i światełko nadziei? Więcej o książce możecie poczytać w mojej recenzji - klik!, a teraz zapraszam na konkurs!

Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?

Odpowiedz na pytanie:
Gdybyś na jeden dzień mógł wcielić się w rolę powieściowego detektywa, to jaką postać byś wybrał? Swoją odpowiedź krótko uzasadnij, nie zapomnij podać też tytułu powieści/serii!

Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, bardziej oryginalnie – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 24 do 27 czerwca do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG kolejnego dnia.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę trzy, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!
Zachęcam też do polubienia profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB, oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na obydwu profilach).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

28.06 aktualizacja - wyniki konkursu:
Wiedziałam, że to pytanie przypadnie Wam do gustu! W końcu możliwość wejścia w skórę ulubionej postaci z ulubionego gatunku powieściowego to byłoby coś naprawdę niesamowitego! Bardzo mnie ucieszyła różnorodność z jaką potraktowaliście pytania - sięgnęliście i po klasyczne powieści detektywistyczne, i po te, które wyznaczyły nurt kryminałów współczesnych aż po nasze polskie, najnowsza. Doceniam każde jedno zgłoszenie, jednak wybrać muszę tylko trzy osoby, więc tym razem książka leci do:

IG:
1) @just_to_books
A ja mam ochotę wcielić się w postać Mikaela Bloomkwista z serii Millenium. Nie jest to typowy detektyw, ale jest dziennikarzem śledczym i dzięki temu w sposób nieszablonowy dąży do rozwiązania sprawy. Nie zniechęca się mimo przeciwności i nawet jeśli sytuacja jest zagrożeniem życia, to ciągnie temat od początku do końca. A rozwiązanie sprawy jest zawsze ogromnym sukcesem

FB:
2) Magdalena Górska
Chciałabym wcielić się w postać Joe Alexsa ( Maciej Słomczyński ) jako bohater książkowy jest detektywem i pisarzem powieści kryminalnych, który w swoich książkach opisuje własne przygody. Właśnie te przygody są cudowne. W każdej książce jest w innym miejscu, poznaje nowych ludzi. I ja właśnie jestem taką osobą, która lubi poznawać nowe miejsca i nowych ludzi.

3) Dorota Macugowska
Lubię humorystyczne kryminały Karoliny Morawieckiej, więc chętnie bym zagrała rolę wdowy po aptekarzu , która jest domorosłą detektywką ze sporym zaangażowaniem w sprawy kuchenne. Umysł przenikliwy jak brzytwa, a do tego nieznośna i wścibska! Moje drugie imię brzmi Karolina, więc tym bardziej pasuje...

Gratulacje! 
Czekam na Wasze adresy wraz z numerem telefonu dla kuriera. 
Wszystkim uczestnikom dziękuję za zgłoszenia i zachęcam do stałej aktywności, komentowania postów na moich profilach, jak i próbowania swoich sił w kolejnych konkursach!

czerwca 24, 2023

Kilka pytań do... Grzegorza Kapli, autora serii z Olgą Suszczyńską

Kilka pytań do... Grzegorza Kapli, autora serii z Olgą Suszczyńską
Dlaczego Grzegorz Kapla uważa, że "Bez przebaczenia" to jego najlepsza powieść i dlaczego na jej wydanie musieliśmy czekać dwa lata, co w życiu zawodowym autora było trudniejsze od pisania i w czym internet podobny jest do lasu, dlaczego to właśnie długopis stał się narzędziem zbrodni mordercy w najnowszej powieści i o czym będzie kolejna książka beletrystyczna autora, a także co było najbardziej szaloną rzeczą, jaką zrobił Grzegorz Kapla w czasie swoich licznych podróży?
Zapraszam na rozmowę z autorem!

Grzegorz Kapla notka biograficzna:
zanim zajął się pisaniem powieści, pracował dla kilku redakcji, zjeździł ponad sto krajów, trochę się wspinał, pływał w oceanie, zarabiał, robiąc wywiady ze słynnymi ludźmi, i bezskutecznie szukał domu. "Bez przebaczenia" to jego piąta powieść, jak sam wierzy – najlepsza.

Kryminał na talerzu: Właśnie ukazała się Twoja nowa powieść kryminalna pt. „Bez przebaczenia”, piąty tom serii z Olgą Suszczyńską, na którą fani serii musieli czekać dwa lata. Czy pisanie kryminałów jest trudnym zajęciem? Skąd spory odstęp czasowy pomiędzy premierami – tak długo trwa stworzenie takiej powieści czy musisz sobie dawkować kryminalne intrygi przeplatając je książkami o podróżach?

Grzegorz Kapla: Trudno mi ocenić, czy pisanie jest trudnym zajęciem, nie wiem do czego by je porównać... Zanim zacząłem pisać do gazet malowałem kominy i to było trudniejsze, choć na powietrzu. Trochę czasu minęło od ostatniej powieści, ponieważ ruszyłem w podróż do Ameryki Południowej, do Stanów, do Południowej Azji, a mimo to napisałem dwie książki o podróżach i dwie powieści, więc nie próżnowałem. 


W notce biograficznej zamieszczonej na okładce książki możemy wyczytać, że wierzysz, że „Bez przebaczenia” jest Twoją najlepszą książką, zakładam, że choć o te wydane do tej pory? Wierzysz, że najlepsza książka jeszcze przed Tobą czy, że już nic lepszego nie uda Ci się napisać?

Powiem tak. Trenuję boks i choć wkładam w to masę pracy, to raczej nie będę lepszym pięściarzem niż kiedyś byłem karateką. To kwestia wieku i, wstyd przyznać – używek. Z pisaniem jest jak ze sportem, im więcej trenujesz, tym bliżej mistrzostwa, a w dodatku używki ci nie przeszkadzają. Mówię z doświadczenia kolegów trudniących się pisaniem – pana Hemingwaya czy Bukowskiego. 


Jakie emocje towarzyszą tej premierze? To pierwsza książka z tej serii wydana w innym wydawnictwie. Czy stres i niepokój o opinię czytelników są większe? A może to nadzieja jest większa?

Tak naprawdę stres towarzyszył mi przed premierowym spotkaniem w Muzeum Powstania Warszawskiego, bo naprawdę nie jest łatwo wypełnić tę wielką salę pod Liberatorem, jedno z najbardziej prestiżowych miejsc w stolicy, a jeszcze trudniej wystąpić przed tak wymagającą publicznością na żywo. Ale poszło świetnie. Gości przywitał osobiście dyrektor Jan Ołdakowski, ciężar prowadzenia wziął na siebie mój do niedawna redaktor naczelny, Olivier Janiak, więc nie mogło się nie udać.   


Jak już wspominałam o tym w swojej recenzji: to była moja pierwsza książka Twojego autorstwa i zaskoczyłeś mnie zarówno stylem, jak i bliskością rzeczywistości fabularnej do tej naszej, prawdziwej. Aż tak bliska kreacja świata fikcyjnego do naszego, realnego jest rzadko spotykana, więc ciekawi mnie skąd u Ciebie to wynika? 

"Bez przebaczenia" wpisuje się w nurt skandynawskiego kryminału, Milenium czy seria o Wallanderze toczą się w geopolitycznej rzeczywistości mocno osadzonej w realizmie i to im nie przeszkadza. Przez kilkanaście lat pisałem reportaże i znam ten warsztat, więc go używam. Żyjemy w czasach seriali i one opowiadają nasze czasy. Wobec tego to właśnie powieść kryminalna, czy sensacyjna musi przejmować funkcje opisania świata przynależną kiedyś raczej powieści obyczajowej. 


Historia, którą opowiadasz w tej książce opiera się na naszej codzienności, jak i aktualnych aferach politycznych (o tym za chwilę), co raczej nikomu nie umknie – sama nie interesuję się specjalnie polityką, ale z historii w czasach współczesnych wiedziałam o co chodzi. Jest jednak też historia z przeszłości, o której musimy mówić dosyć enigmatycznie, że nie zaspoilerować tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności Twojej książki przeczytać. Ale czy i ten wątek jest osadzony na historii prawdziwej?

Jeśli powiemy, że pojawia się w "Bez przebaczenia" wątek palestyńskich terrorystów poszukiwanych przez Mosad za zamachy na izraelskich sportowcach, to nie będzie spoiler. Rzeczywiście, kilkadziesiąt lat temu Warszawa była bazą terrorystów. Nawet Szakal najsłynniejszy z płatnych zabójców miał tu, w Intraco, swoje biuro.  Zamach w hotelu Victoria też oczywiście miał miejsce, ale powrót zabójcy do Warszawy w 2023 roku to już oczywiście fikcja. 


Skąd pomysł, żeby wplątać w tę opowieść aferę podsłuchową, program Pegasus, o którym faktycznie było swego czasu bardzo głośno?

Oczywiście z telewizji. Żyjemy w niezwykłych czasach i nie ma się co obrażać na rzeczywistość, że jest barwniejsza od pomysłów niejednego pisarza. Trzeba korzystać z okazji. O Pegasusie dopiero będzie głośno, a "Bez przebaczenia" zawiera skondensowaną wiedzę na ten temat. Gdyby to był scenariusz, moglibyśmy użyć terminu IP tej historii, czyli intellectual property – tła, które sprawia, że historia ma w sobie pewien wyjątkowy intelektualny pierwiastek.  


W tym temacie zaciekawił mnie szczególnie jeden fragment, w którym postacie rozmawiają o tym, jak niebezpieczny jest teraz internet, za przykład podając, że już nie trzeba kliknąć w link, by ktoś (haker) mógł zyskać dostęp do naszego urządzenia, wystarczy otworzyć wiadomość w komunikatorze czy po prostu odebrać połączenie… Brzmi groźnie, czy to też są prawdziwe informacje? Trochę mnie to wystraszyło, jak możemy się w takim razie przed tym chronić?

To żadna tajemnica. Mimo wszystkich tych programów antywirusowych, źli albo po prostu chciwi ludzie pracują nad tym, żeby zdobyć o nas wszelkie informacje i chyba nie ma przed tym ratunku. Trzeba robić w sieci tylko to, czego nie będą mogli użyć, żeby nas szantażować.  Kiedy idziemy przez las tną komary i kleszcze. W internecie czyhają trojany i programy szpiegujące. Trzeba z tym jakoś żyć. 


Oczywiście wątki polityczne i te wszystkie afery osadzone są na intrydze kryminalnej – jest morderstwo i to dosyć oryginalne, bo popełnione… długopisem. Nie mogę więc nie zapytać: skąd pomysł na takie narzędzie zbrodni?

Wyszkolony zabójca potrafi każdego przedmiotu użyć jako broni, bo to jego zawód. To jak podpis. Chciałem, żeby od razu było wiadomo, że gramy z kimś, kto zna się na swojej robocie i nie będzie udawał obszczymurka z rozbitą butelką w ręce. Skoro zaczynamy od prezydenta USA to jednak trzeba trzymać poziom. 


To teraz jeszcze trochę o głównej bohaterce. Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się, by postacią przewodnią serii była kobieta? Chyba trudniej pisze się o perspektywie płci przeciwnej niż własnej?

Bo wolę kobiety od mężczyzn. Kilka pozwoliło mi być naprawdę blisko i choć uważały, że poświęcam im za mało uwagi, to nie była prawda. Byłem uważny i choć nie mówię wiele, to dobrze słucham. Dlatego w recenzjach "Bez przebaczenia" pisanych przez kobiety ocena postaci Olgi jest naprawdę wysoka, mimo że jest samotną matką, wilczycą w męskim świecie, mimo jej szorstkiego charakteru lubią ją i przejmują się jej wyborami. Gdyby była źle napisana, nikogo by nie obeszła. 


Którą cechę Olgi lubisz najbardziej i czy jest coś, czego w niej w ogóle nie lubisz?

To bardzo autonomiczna postać. Właściwie rola pisarza ogranicza się do jej obserwowania i podsłuchiwania. Nie lubię jej wyborów w kwestiach damsko - męskich, bo ich nie rozumiem i czasami nie akceptuję.  


Czy spotkamy się jeszcze z tą bohaterką?

Nie wiem. Mój przyjaciel Roman powiada, że z kobietami nigdy nie wiadomo, bo odchodzą w złym czasie, a wracają w jeszcze gorszym. 


Nad czym teraz pracujesz?

Właśnie poprawiłem rękopis powieści o pewnym praskim łobuzie, szowiniście i nacjonaliście, który dziedziczy pół zamku w Toskanii. Drugie pół dziedziczy jego przyrodni kuzyn, nowoczesny, fajny gej, projektant z Mediolanu. Muszą przezwyciężyć uprzedzenia jakie żywią wobec siebie, żeby przetrwać starcie z mafią, która upatrzyła sobie ten zamek, żeby robić w nim złe, naprawdę złe sprawy. 
No i pracuję nad powieścią, na której napisanie otrzymałem literackie stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Współczesna powieść o ludziach poszukujących własnej tożsamości w Warszawie, moim ukochanym mieście.  


To na koniec mam do Ciebie jeszcze kilka pytań trochę bardziej prywatnych. W Twojej biografii czytamy, że dużo podróżujesz i utrzymujesz się teraz, od dłuższego już czasu z pisania, choć podejmowałeś się różnych prac. Która z nich była najciekawsza?

Może dwuletnia przygoda z reprezentacją w rajdach cross country? Jeździłem po świecie z Poland National Team i pisałem w mediach jak Rafał Sonik broni tytułu zwycięzcy Rajdu Dakar i zdobywa kolejne tytuły mistrza świata. Wybitni ludzie i czasem za nimi tęsknię.    


Skoro teraz utrzymujesz się z pisania i się z tego cieszysz, to czy to właśnie pisanie było tym zawodem, o którym marzyłeś zawsze czy może te marzenie przyszło dopiero z czasem?

Z czasem przyszło pisanie powieści, ale pierwszą gazetę robiłem jeszcze na studiach. Pisanie jest dobre, bo jeśli człowiek pozbędzie się lęku przed porażką, może w tym wymyślonym świecie robić wszystko, naprawdę wszystko, co jest w stanie osiągnąć ludzka wyobraźnia. 


Nie ukrywam, że podróże mocno mnie fascynują, więc ciekawa jestem, jakie miejsce, które odwiedziłeś, spodobało Ci się najbardziej, najmocniej zapadło w pamięć?

To już grubo ponad sto krajów, więc może powiem o tym, co w tym roku. Może Sharks Alley w rafie wokół Belize, gdzie w płytkiej wodzie możesz zobaczyć mnóstwo rekinów w ciepłej, dobrej, lazurowej wodzie i zrozumieć, że to świat absolutnie inny od tego, który znasz na co dzień. Albo wulkan Injen na Jawie, schodzisz nocą na dno krateru czynnego wulkanu, w którym ludzie wydobywają siarkę i niosą jej pełne kosze na własnych plecach stromą ścieżką w górę. Podobno nie ma na naszej planecie ciężej pracujących ludzi. 

Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłeś w czasie swoich podróży?

Chyba skok do wodospadu w dżungli w Wenezueli, kiedy okazało się, że nie ma powrotu i trzeba skoczyć szesnaście i to jest ponad moje siły. Wolałbym brnąć z powrotem przez las, ale skoczyli wszyscy łącznie z naszym przewodnikiem. Skoczyłem. To nie było tak, że na dole kocioł eworsyjny i spokojna laguna, tylko od razu rwąca rzeka. Woda niesie się kilka minut, a potem wpadasz do sieci i twoi ludzie śmieją się, że wszyscy przeżyliśmy. 


Jako że mój blog, na którym ten wywiad się ukaże, to blog kulinarno-kryminalny, to na koniec mam dwa pytania o jedzenie: najbardziej ekstremalna potrawa jaką jadłeś?

To trudne. Jadłem olbrzymiego żółwia w Laguna de Perla, krokodyla w Tajlandii, robale na Gran Sabana, haggis w Szkocji, wielkiego ślimaka karakola na karaibskim wybrzeżu Panamy, surową rybę, z której można wyssać słodką wodę na Fidżi, pataty gotowane w dole wygrzebanym w ziemi w Papui. Najgorszy był jednak móżdżek nakładany łyżką z wanny w stołówce portowej w Szczecinie. Nic gorszego już mnie potem nie spotkało. 


I teraz już przyjemnie i bezpiecznie – ulubiona potrawa?

Pomidorowa z ryżem 


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!