stycznia 26, 2022

Zostań Patronem Kryminału na talerzu! Czyli trochę o Patronite - co to i dlaczego?

Zostań Patronem Kryminału na talerzu! Czyli trochę o Patronite - co to i dlaczego?

 

Niecałe trzy lata temu, dokładnie 9 lutego 2019 roku powstał Kryminał na talerzu. To była sobota, a że nie zdarzało mi się w tamtym czasie mieć wolnych sobót, to tą jedną postanowiłam maksymalnie wykorzystać. W ciągu jednego dnia od podstaw stworzyłam blog i towarzyszące mu profile na Facebooku i Instagramie, które tak dobrze teraz znacie. I tak wszystko się zaczęło.
Blog i profile społecznościowe bardzo szybko zyskały konkretną liczbę obserwatorów, którzy aktywnie komentowali wszystko to, o czym chciałam dla Was pisać. Z każdym miesiącem rozwój Kryminału na talerzu był coraz większy, zaczęły się też współprace z wydawnictwami i nie tylko. Wszystko to było dla mnie ogromnym powodem do radości, bo przecież czy może być coś lepszego niż dzielenie się ze światem swoją pasją? Jednak im więcej współprac, im więcej obserwatorów, tym praca nad blogiem zaczęłam wymagać więcej czasu...
Już rok temu, w dwuletnim podsumowaniu działalności bloga, pisałam Wam, że coś się musi zmienić - już wtedy czułam się wykończona pracą, jaką wkładałam w funkcjonowanie tych profili. Nie zadziałałam jednak wtedy w żaden konkretny sposób, a rok 2021 przyniósł wszystkiego więcej. Więcej współprac, więcej patronatów, więcej obserwatorów. Okazało się, że Kryminał na talerzu wymaga jeszcze więcej pracy niż wcześniej, a mnie już po prostu zabrakło na to sił. We wrześniu po Warszawskich Targach Książki byłam już tak wykończona, że poskutkowało to największym w mojej karierze kryzysem recenzenckim - recenzji na blogu praktycznie nie było. Teraz powoli z tego wychodzę, jednak konieczne są zmiany, by Kryminał na talerzu dalej istniał w takiej formie, na jaką zasługujecie.

I dlatego właśnie zdecydowałam się na założenie profilu na patronite.pl. Do jego założenia znowu przysiadłam w sobotę, jednak okazało się, że stworzenie tam swojego miejsca, jest trudniejsze i bardziej czasochłonne niż powstanie samego bloga. Dlatego dopiero dzisiaj mogę do Was przyjść z ogłoszeniem: Kryminał na talerzu szuka Patronów! (klik!)



Co to jest ten Patronite? 
W skrócie jest to portal umożliwiający finansowe wsparcie twórców. Nie jest to zbiórka, a stałe wsparcie, działające na zasadzie comiesięcznej wpłaty. Wpłaty są dobrowolne, w wybranej przez Was kwocie (u mnie wsparcie zaczyna się od symbolicznych 5zł) i w każdym momencie możecie z niego zrezygnować. 

By zostać Patronem, musicie założyć na tym portalu swój profil, co jest naprawdę łatwe - możecie po prostu zalogować się przez Google czy Facebooka, albo możecie też klasycznie zarejestrować się od podstaw. Wtedy wystarczy, że wejdziecie na mój profil na patronite.pl (klik!) i wybierzecie próg wsparcia, który jesteście w stanie zaoferować. Każdy próg finansowy jest tam dokładnie opisany, bo oczywiście nie tylko Wy coś dajecie, ale i ja oferuję Wam w zamian atrakcje, które normalnie dla obserwatorów Kryminału na talerzu nie są dostępne. Czyli tak naprawdę w ten sposób stworzymy tajemną grupę, w której będę się dzielić z Wami funkcjonowaniem bloga od tak zwanej kuchni. Oczywiście im większe wsparcie, tym i możecie mieć większy udział i większy wpływ na to, jak wygląda Kryminał na talerzu, a i oczywiście większe korzyści. 

A jak wygląda proces płatności? Do wyboru macie trzy. kartę płatniczą, przelew i PayPal. Ja zachęcam do skorzystania z tych dwóch pierwszych, bo są i prostsze i pobierają mniejszą prowizję z wpłacanej kwoty, czyli z tego co wpłacacie, więcej niż w przypadku PayPala, dociera do mnie. Przy płatności przelewem możecie wybrać wpłatę na kilka miesięcy z góry, a po upływie tego czasu znowu zrobić przelew. Z kartą nie ma takiego problemu, tu automatycznie co miesiąc, póki nie zdecydujecie inaczej, będzie z tej karty pobierana określona kwota. Przez PayPal działa to na podobnej zasadzie, co z kartą. 



A tak naprawdę dlaczego w ogóle proszę Was o wsparcie?
Chyba już wiecie, że nie lubię robić nic na pół-gwizdka. Jak już piszę recenzję, to długą i rzetelną, jak czytam, to uważnie, jak decyduję się na patronat, to robię co tylko mogę, by jak najwięcej czytelników zachęcić do sięgnięcia po książkę, jak organizuję akcję czytelniczą, to wkładam w nią całe serce. Wszystko to jednak zajmuje masę czasu, a jak wiemy czas to pieniądz. By robić to dobrze, na wysokim poziomie, na jaki zasługujecie i nie paść z przemęczenia, muszę obrać kierunek, by z Kryminału na talerzu zrobić blog zawodowy. Jednak by to zrobić, muszę nad kilkoma rzeczami popracować, uczynić najpierw blog bardziej profesjonalnym, a dopiero później rozwijać go dalej. I tu proszę Was w tym o pomoc. Jeśli lubicie to, co robię, jeśli chcecie, by Kryminał na talerzu dalej się rozwijał, dostarczał Wam wielu ciekawych czytelniczych propozycji, informacji co dzieje się na rynku książki i wszystkim, co się z tym wiąże, to wejdźcie na ten profil na patronite.pl/kryminalnatalerzu i zobaczcie, co w zamian za wsparcie mogę Wam zaoferować. Myślę, że przygotowałam atrakcyjne nagrody, które mogą Wam przypaść do gustu. Na tym profilu opisałam też konkretnie co chcę w najbliższym czasie, dzięki Waszemu wsparciu osiągnąć i jaka jest moja wizja dalszego rozwoju Kryminału na talerzu. Mam nadzieję, że znajdziecie chwilkę czasu, by się z tym zapoznać 😊 Już za to Wam dziękuję!

Na samym blogu stworzyłam też specjalną zakładkę 'patronite' (klik!), w którym znajdziecie link do mojego profilu i do artykułu-instrukcji jak zostać Patronem. W tej zakładce przeznaczam też specjalne miejsce na wymienienie Patronów Kryminału na talerzu z nazwiska (chyba, że nie będziecie sobie tego życzyć) - bo przecież za pomoc należy się Wam wyróżnienie! Specjalne miejsce widoczne na każdej podstronie bloga będą też mieli Mecenasi Kryminału na talerzu - o tym już dokładniej poczytacie na moim profilu na patronite. 


Oczywiście Kryminał na talerzu - blog i profile na IG i FB będą istnieć nadal i nadal będą ogólnie dostępne, nie musicie się martwić, nie wymuszam na Was wpłaty 😊 Chcę tylko Wam pokazać, że przy nawet niewielkiej pomocy, będę mogła zrobić więcej! Myślę, że my wszyscy miłośnicy literatury na tym skorzystamy. Udowodnijmy, że w czasach kultury obrazkowej, słowo nadal ma moc!


stycznia 25, 2022

Book tour z "Tajemnicą brakującej głowy" zakończony!

Book tour z "Tajemnicą brakującej głowy" zakończony!

 

W roku 2021 "Tajemnica brakującej głowy" była pierwszym tytułem, który rozpoczął moją współpracę patronacką z Wydawnictwem Prószyński i S-ka. Jest to książka lekka, kryminał z nurtu cozy crime z nieszablonowym bohaterem, którego podejście do sprawy, jest równie ciekawe, jak sama sprawa. Fanom serialu "Atypowy" i "detektyw Monk" na pewno się spodoba. I tak wysłałam jeden egzemplarz książki w świat dokładnie 5 maja 2021. Książka zwiedziła spory kawałek Polski, choć mam wrażenie, że tym razem głównie trzymała się środkowej części kraju i Śląska. Przeszła przez 11 par rąk i po 167 dniach 19 października wróciła w moje ręce. Jej podróż możecie prześledzić na załączonej mapce:


Książka wróciła do mnie w stanie naprawdę bardzo dobrym, jedynie przód okładki z boku nosi lekkie zagięcia - tak lekkie, że nawet nie widać ich na zdjęciu 😉


Uczestnicy chętnie zostawili po sobie ślad w miejscu do tego wyznaczonym, jeśli dobrze policzyłam, to tylko jedna osoba się nie wpisała, nie wiem czy to znaczy, że książka się nie podobała? 😉


Widać, że książka wywołała w uczestnikach wiele emocji, bo ilość zaznaczeń kolorowymi karteczkami jest naprawdę duża:


A i wpisów na bieżąco nie szczędzili, choć muszę przyznać, że większość z nich znajduje się tylko w pierwszej połowie książki. Mam nadzieję, że w drugiej nie ma ich dlatego, że fabuła ich tak zainteresowała, że nie mieli czasu komentować 😉 Tutaj kilka z tych, które rzuciły mi się w oczy:







Jak zawsze przy book tourach, i tym razem uczestnicy byli zobowiązani do wystawienie książce opinii. Z ogromną przyjemnością mogę poinformować, że wszyscy z tego obowiązku się wywiązali! 10 z 11 opinii pojawiło się na Instagramie, jedna na portalu lubimyczytac.pl. Jedna czy dwie osoby nie były całkiem przekonane do pozytywnej oceny tytułu, jednak zdecydowana większość stwierdziła, że jest to świetna książka na relaks! Pojawiały się też głosy zachwycone, nawet w jednym wypadku książka trafiła do TOP2021! Poniżej kilka fajnych cytatów z opinii uczestników:

To naprawdę doskonała lektura.
Nie tylko bawi i relaksuje, ale przede wszystkim skłania do refleksji. @layla88xoxo

Orzeźwiający, niepowtarzalny i lekki kryminał detektywistyczny. @kaaluusjaa

Nie pytam czy polubicie się z Samuelem. Ja to wiem! Jego po prostu nie da się nie lubić 😉 @ksiazka.pod.nosem

Zakończenie było cudowne, nie chcę nic więcej mówić, aby nie psuć zabawy kolejnym czytelnikom. Polecam mocno. Właśnie takie książki są w stanie mnie przekonać do dalszego sięgania po taki gatunek. @karmelowe_ksiazki

“Tajemnica brakującej głowy” to niewątpliwie historia, która zaskakuje. Czym? Swoim kunsztem, kreacją bohaterów i samym pomysłem na fabułę. Nie ma tu miejsca na nudę, tu wiecznie się coś dzieje. Gwarantuję wam, że kiedy tylko rozpoczniecie lekturę nie będziecie potrafili jej przerwać. @zaczytana_panna

A tutaj pełna lista uczestników wraz z linkami do ich opinii:
1. @layla88xoxo opinia - klik!
2. @mamazaczytana opinia - klik!
3. @maniaczka_ksiazek opinia - klik!
4. @czytanietojestto opinia - klik!
5. @kaaluusjaa opinia - klik!
6. @pasjola_ksiazkowa opinia - klik!
7. @ksiazka.pod.nosem opinia - klik!
8. @kubickakatarzynaa opinia - klik!
9. @karmelowe_ksiazki opinia - klik!
10. @zaczytana_panna opinia - klik! 
11. @diversitylibrary opinia - klik! 

Na koniec jak zawsze trochę statystyk! Książka w podróży spędziła 5 miesięcy i 14 dni, czyli dokładnie 167dni. Przeszła przez 11 rąk, czyli na jednego uczestnika w przybliżeniu przypadło 15 dni. Co jest wynikiem jak najbardziej wpisującym się w warunki udziału w BT - każdy z uczestników na lekturę miał 14 dni + kilka dni książka spędziła w podróży do kolejnego uczestnika. Wszystko się więc zgadza 😊
Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w tej akcji czytelniczej i za wywiązanie się z booktourowych obowiązków! Cieszę się, że razem mogliśmy poznać świat Samuela i mam nadzieję, że ten BT zachęcił Was do sięgnięcia po kolejne tomy cyklu. 


Book tour zorganizowałam w ramach współpracy patronackiej 
z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.

stycznia 23, 2022

"Kraina złotych kłamstw" Anna Górna - recenzja przedpremierowa

"Kraina złotych kłamstw" Anna Górna - recenzja przedpremierowa

 

Autor: Anna Górna
Tytuł: Kraina złotych kłamstw
Cykl: Piotr Sauer, tom 1
Data premiery: 26.01.2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 616
Gatunek: kryminał
 
Do książek polskich autorów, których akcja osadzona jest poza granicami Polski, podchodzę z naprawdę dużą ostrożnością. Wiele razy już na nich się sparzyłam, nawet jakiś czas temu postanowiłam, że będę je omijać. Jednak dla kryminałów Czwartej Strony robię wyjątek, tym razem jeszcze mocniej podparty tym, iż autorka „Krainy złotych kłamstw” od 2014 roku mieszka w Szwajcarii, w której osadziła akcję swojej powieści. Jest to debiut, a zarazem pierwszy tom serii o detektywie Piotrze Sauerze. Czy warto czekać na tom drugi? Na to pytanie odpowiem za chwilę.
 
Główny trzon fabularny powieści rozgrywa się zimą 2018/2019 we wspomnianej Szwajcarii, a dokładniej w Zurychu i jego okolicach. W pewien poniedziałek, w dniu ważnej prezentacji z jeszcze ważniejszym klientem w pracy nie pojawia się Isabelle Muri, wspólniczka dużej firmy reklamowej. W jej mieszkaniu panuje ogromny bałagan, po kobiecie jednak nie ma śladu, nikt z jej otoczenia nic nie wie, więc jej zaginięcie zostaje zgłoszone na policję. Tą pierwszą osobą, która zostaje wezwana na przysłuchanie, jest jej wieloletni partner Jack Harford, który od razu przez media zostaje okrzyknięty pierwszym podejrzanym. Jest co do tego powód – Jack 15 lat temu, jeszcze w czasach, kiedy mieszkał w Anglii, podejrzany był o zamordowanie swojej młodej kochanki, która, jak Isabelle, zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach… Jack jednak utrzymuje, że w obydwu sprawach jest niewinny i poprzez dobrego znajomego prosi byłego policjanta Piotra Sauera o przeprowadzenie prywatnego śledztwa w sprawie zaginięcia Isabelle. Piotr, aktualnie szef ochrony w korporacji, sam jest zdziwiony, kiedy przyjmuje to zlecenie… Nie wie jednak, że ta decyzja wywoła w jego życiu lawinę zdarzeń, które zmienią je o dobre sto osiemdziesiąt stopni. Czy mimo wszystko Piotrowi uda się odkryć kto stoi za zaginięciem Isabelle? Czy faktycznie Jack nie ma z tym nic wspólnego? A może jednak te dwa zaginięcia są ze sobą powiązane?
 
Książka podzielona jest na prolog, który przedstawia fragment zdarzeń z 2003 roku i pięć części toczących się już w aktualnych czasach. Całość składa się na 113 rozdziałów, które mają jasny podział na nienumerowane podrozdziały. Te są krótkie, naprzemiennie przedstawione z punktu widzenia Piotra i Mii w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, więc książkę czyta się szybko i sprawnie. Język, jest napisana, jest przyjemny, to ładna, zgrabna i czysta polszczyzna. Od czasu do czasu gdzieś tam w rozmowach czy we fragmentach przytaczanych artykułów przewija się kilka słów w szwajcarskiej gwarze, jak i po angielsku, jednak są słowa, które nawet bez ich znajomości, można odczytać z kontekstu, więc brak przypisów tutaj nie razi.
Pod względem wydania nie mogę nic powiedzieć na pewno, gdyż sama otrzymałam egzemplarz przedpremierowy w recenzenckiej wersji, jednak jeśli nie zmieni się liczba stron w wersji finalnej, a co za tym idzie – wielkość czcionki, to osobom mającym problemy ze wzrokiem polecam raczej sięgnąć po ebook.
 
Zajmijmy się jednak teraz tym, co istotne, czyli konstrukcją powieści. Intryga kryminalna oparta jest na spokojnym detektywistycznym śledztwie, które posuwa się naprzód dosyć opornie – nie ma śladów, punktów zaczepienia, a to, że główny bohater nie jest nawet licencjonowanym detektywem, tylko utrudnia mu dostęp do danych. Jest to więc powieść, w której nie liczy się szybka akcja i zaskakująco duża liczba twistów fabularnych, choć i tych oczywiście pod koniec nie brakuje. Jest to raczej kryminał przypominający te brytyjskie, gdzie skupienie na głównym bohaterze powieści jest równie mocne, co na odkrywaniu kolejnych tropów. Książka bardzo dobrze wpisuje się w ramy kryminału, więc mamy tu wiele typowych zabiegów charakterystycznych dla tego gatunku, jak choćby dynamiczne, wyjaśniające wszystko praktycznie w jednej scenie zakończenie. Sama intryga jest ciekawa, i choć może przez spokojną akcję nie trzyma nie wiadomo w jak dużym napięciu, to jednak wzbudza zainteresowanie w czytelniku. Plusem intrygi na pewno jest też to, że mimo że sięga do sprawy sprzed lat, to nie robi tego nachalnie. Bardzo mnie to ucieszyło i od razu sprawiło, że moja ocena książki odskoczyła – widać, że autorka wyłamuje się z aktualnych trendów, które nawet dla mnie powoli zaczynają już być męczące.
 
Poza fajnie zbudowaną intrygą warto też wspomnieć o kreacjach postaci. I tak mamy tu Piotra, który pięć lat temu, po jednym ze śledztw prowadzonych w polskiej policji, które skończyło się dosyć tragicznie, przeprowadził się razem z żoną i córką do Szwajcarii. Piotr to postać spokojna, ale jednak budząca pewien dyskomfort w czytelniku – od momentu przyjęcia tego zlecenia, mężczyzna okłamuje swoją żonę. Oczywiście każdy takie postępowanie będzie odbierał inaczej, dla mnie jednak właśnie z tego powodu było go trudno w pełni polubić. Mimo to myślę, że może to dobrze, to po prostu skomplikowana, ludzka, popełniająca błędy postać.
Poza Piotrem, drugą główną postacią, jest Mia, młoda dziewczyna, studentka, która przez pewien zbieg zdarzeń zaczyna pełnić rolę nieformalnej asystentki Piotra. Powieściowo jest to dobra dla niego kompanka, jego przeciwieństwo, dzięki któremu na sprawę mogą spojrzeć z dwóch różnych punktów widzenia. Oczywiście te ich różnice prowadzą też do nieporozumień, które powodują kilka niefortunnych decyzji, ale hej! Kto w życiu nie popełnia głupot 😉
Nie mogę też nie wspomnieć o postaci Jacka, który jest wielką niewiadomą. Z zawodu aktor, aktualnie biznesman, który urokiem osobistym skutecznie odwraca wzrok innych od rzeczy ważnych. To postać, którą ciężko przypisać do dobrej czy złej strony, sam Piotr ciągle waha się, czy Jack może być winny czy nie. Tym samym, poza zaginionymi, jest to najbardziej tajemnicza postać w tej powieści.
 
Muszę też przyznać, że zafascynowało mnie miejsce akcji, w którym autorka osadziła swoją powieść. Na początku zdarzały się fragmenty opisujące codzienne życie w Szwajcarii, co bardzo mi się podobało. Były opisane oczami Piotra, czyli emigranta, który jednak już jakiś czas w tym mieście żyje, a więc może sobie pozwolić na ocenę. Szkoda, że dalej w powieści już tego typu fragmenty zdarzały się coraz rzadziej, bo chętnie o codziennych życiu w tym kraju dowiedziałabym się więcej. Liczę na to w kolejnych tomach!
 
Ogólnie muszę przyznać, że „Kraina złotych kłamstw” to naprawdę udany debiut. Jedyne do czego tak naprawdę mogę się przyczepić, to to, że w kilku miejscach powtarzały się informacje, które pojawiły się już wcześniej, jednak biorąc pod uwagę rozmiar i rozbudowanie powieści, nie jest to nic wartego potępienia, szczególnie, że jest to powieść debiutancka. Autorka wykonała tu kawał dobrej roboty, to solidny, wielowątkowy, acz spokojny kryminał ładnie wpisujący się w ramy gatunku z bogatymi kreacjami postaci, które mają też swoje za uszami. Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać, że czekam co przyniesie nam kolejny tom cyklu o Piotrze Sauerze!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Za możliwość zapoznania się przedpremierowo z lekturą dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału!

stycznia 18, 2022

Book tour z "Południcą" zakończony!

Book tour z "Południcą" zakończony!

 

W roku 2021 miałam przyjemność po raz pierwszy zapoznać się z kryminalną stroną literatury czeskiej, która od razu spodobała mi się na tyle, że trafiła do mojego podsumowania rocznego w kategorii Odkrycie Roku. Jednym z pierwszych czeskich kryminałów, po jakie za namową Wydawnictwa Afera sięgnęłam i pierwszym, jaki ukazał się pod moim patronatem, była "Południca" Jiříego Březiny. Książka jest częścią serii, dokładnie tomem drugim, jednak wydarzenia, które przedstawia chronologicznie są pierwsze, więc spokojnie można ją traktować jako powieść osobną. Zrobiłam tak ja, a także uczestnicy book touru, który ruszył w połowie kwietnia, dokładnie 17 kwietnia. I tak "Południca" zwiedziła Polskę, przeszła przez 13 par rąk i po 164 dniach wróciła do mnie. Jej podróż możemy prześledzić na mapce, na której uczestnicy zaznaczali jej kolejne przystanki:


Książka wróciła w stanie idealnym, aż trudno uwierzyć, że czytało ją kilkanaście osób! Poza lekko zagiętym jednym rogiem okładki, książka nie nosi śladów użytkowania. Uczestnikom więc należą się szczególne podziękowania za poszanowanie egzemplarza, a Wydawnictwu gratulacje tak solidnego wydania, mimo że to przecież miękka oprawa!


Oczywiście egzemplarz książki był specjalnie przeznaczony na tę czytelniczą akcję, a czytelnicy nie musieli obawiać się po nim pisać. Mimo mi poinformować, że wszyscy zostawili po sobie ślad w miejscu do tego przeznaczonym:


A także chętnie korzystali też z kolorowych karteczek do zaznaczania, w które zaopatrzyłam ten egzemplarz na początku akcji:


Trochę słabiej było jednak z zostawianiem komentarzy na bieżąco w czasie lektury. Tak naprawdę po przekartkowaniu książki znalazłam tylko jeden nieśmiały komentarz napisany ołówkiem. Za to jakże wymowny!


Jak zawsze uczestnicy book toura w zamian za możliwość lektury i udziału w akcji zobowiązani byli do wystawienia książce opinii. Z ogromną przyjemnością mogę ogłosić, że wszyscy z zadania się wywiązali! Dostaliśmy 12 opinii opublikowanych na Instagramie i jedną recenzję na blogu. Zdecydowana większość (a może nawet wszyscy?) uczestników przyznała, że była to ich pierwsza styczność z czeskim kryminałem i aż 11 opinii okazało się pozytywnych! Dwie uczestniczki przyznały, że trochę się nudziły ze względu na nieskomplikowaną zagadkę i mało rozwinięte wątki fabularne. Poniżej zamieszczam kilka cytatów z opinii uczestników:

"Południca", czyli moje pierwsze spotkanie z czeskim kryminałem i to bardzo udane!
Książka może nie jest imponujących rozmiarów (ledwo 250 stron), ale tyle w zupełności wystarczyło, żeby wykreować naprawdę ciekawą historię. @z_ksiazka_mi_po_drodze

Finał tej książki jest naprawdę smutny, aż chciało mi się płakać. Dawno nie czytałam kryminału, który aż tak mnie poruszył.  @zainspirowani94

Dobrze skonstruowany kryminał, w klasycznym stylu, z wyrazistymi bohaterami. Szybko się czyta. To niezła rozrywka na leniwe letnie popołudnie. @pasjola_ksiazkowa

Nie spodziewałam się jednak, że to będzie książka na dwa wieczory! I nie chodzi tu nawet o fabułę co o styl pisania autora. Określić go lekkim to zdecydowanie za mało. Przez tę książkę po prostu się płynie... @ksiazka.pod.nosem

A poniżej zamieszczam pełną listę uczestników z linkami do ich opinii:
1. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
2. @maniaczka_ksiazek opinia - klik!
3. @mamazaczytana opinia - klik!
4. @layla88xoxo opinia - klik!
5. @zainspirowani94 opinia - klik!
6. @jaktonieczytasz opinia - klik!
7. @miedzyksiazkami opinia - klik!
8. @pasjola_ksiazkowa opinia - klik!
9. @books_coffee.cats opinia - klik!
10. @ksiazka.pod.nosem opinia - klik!
11. @kaaluusjaa opinia - klik!
12. @effka.be opinia - klik!
13. @adziktworzy recenzja - klik!

Na koniec trochę statystyk! Książka w trasie spędziła 164 dni, czyli 5 miesięcy i 11 dni. Przeszła przez 13 par rąk, czyli średnio na jednego uczestnika przypadło niecałe 13 dni. To potwierdza to, co większość uczestników pisała w swoich opiniach - książkę czyta się naprawdę szybko, gdyż uczestnicy na lekturę mieli 14 dni, a jak widać większość wyrabiała się przed czasem! Ogromnie dziękuję za tę terminowość! 
Na koniec podziękowania ogólne - za udział, za opinie, za zdjęcia i przyjemną atmosferę, w której nam ta akcja przebiegła! Mam nadzieję, że "Południca" będzie dla uczestników tej akcji początkiem udanej przygody z czeskim kryminałem, tak jak stało się to w moim przypadku 😊


Book tour zorganizowałam w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Afera.

stycznia 17, 2022

"Niewybaczalne" Izabela Janiszewska

"Niewybaczalne" Izabela Janiszewska

 

Autor: Izabela Janiszewska
Tytuł: Niewybaczalne
Data premiery: 13.10.2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller / kryminał
 
Izabela Janiszewska na polskiej scenie kryminalnej pojawiła się niedawno, bo w roku 2020 z pierwszą częścią trylogii pt. „Wrzask”. Razem z kolejnymi tomami autorka podbiła serca czytelników, a prawa do ekranizacji serii zostały sprzedane naprawdę szybko. Recenzje wszystkich trzech części znajdziecie również na moim blogu – w skrócie książki mi się podobały, choć nie wzbudziły wielkiego zachwytu. Moim zdaniem to właśnie książką „Niewybaczalne” Janiszewska pokazała tak naprawdę na co ją stać. Wnioskując po tej książce, mogą założyć, że jej nazwisko może zostać jednym z tych topowych, najlepszych polskich nazwisk kryminalnych, jakich mamy, o ile oczywiście autorka będzie doskonalić tę stronę, jaką pokazała nam w „Niewybaczalne”.
 
Książka opiera się na historii Zuzanny, 30letniej kobiety, dziennikarki po przejściach. Aktualnie Zuzanna znajduje się w dołku życiowym, a wiadomość o śmierci jej ojca tylko to przygnębienie pogłębia. Kiedy z tęsknoty udaje się do jego mieszkania i w napadzie szału demoluje jeden z pokoi odkrywa, że jej ojciec miał tajemnicę. Tajemnicę, która dotyczyła jej samej i której utrzymanie znacząco wpłynęło na jej życie. A przecież zawsze powtarzał, że „prawda daje nam szansę, a kłamstwo nie zostawia nam wyboru.” Czy to nie hipokryzja? Jeśli ukrył przed nią tak ważną dla jej tożsamości sprawę, to w czym jeszcze kłamał? By odkryć o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi i jak głęboko sięga ta tajemnica, Zuza musi wrócić do miejsca, w którym się urodziła. Do miejsca, w którym 25 lat temu doszło do niewysłowionej tragedii, a która jest nierozerwalnie związana z tajemnicą jej ojca…
„Wyobrażać sobie a przeżyć coś strasznego to dwie zupełnie inne rzeczy. Większość ludzi przez całe życie zamartwia się kwestiami, które naprawdę ich nie dotyczą. Snują czarne wizje przyszłych spraw, jakby to miało dać złudzenie nikłej kontroli nad rzeczywistością. Tylko że gdy dostajesz obuchem w głowę, nigdy nie jesteś na to przygotowany, a los bardzo dba o to, by uderzać w najmniej oczekiwanym momencie.”
Książka składa się z prologu nazwanym ‘tamta noc’ i nienumerowanych rozdziałów naprzemiennie toczących się w 2015 roku oraz w 1990 roku. Czasy współczesne przedstawione są w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego z perspektywy Zuzanny, a wydarzenia sprzed 25 lat w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego przez kilka zamieszanych w tę tragedię bohaterów. Styl powieści jest uzależniony od narracji – ten sprzed 25 lat wydaje się bardziej rzeczowy, ten z perspektywy Zuzanny jest mocniej skupiony na obrazowaniu emocji. Te drugie fragmenty właśnie zachwyciły mnie językiem, spokojnym rytmem i trafnością uwag. Dzięki temu lektura tej książki to po prostu czysta przyjemność.
„Z niewytłumaczalnego powodu ludzie zawsze szukali przyczyny, jakby to miało im przynieść ulgę. Tak trudna do zniesienia była myśl, że złe rzeczy po prostu się działy. Nie trzeba było sobie na nie zasłużyć.”
Historia z przeszłości inspirowana jest prawdziwą zbrodnią, do której doszło w latach 90tych XX wieku w angielskim miasteczku, a z mojego szybkiego researchu wynika, że Janiszewska oddała ją dosyć wiernie. Jednak ta historia jest tu tylko punktem wyjścia do zmierzenia się z trudnymi pytaniami o sprawiedliwość, poczucie winy i wyrzuty sumienia, poczucie straty i rozróżnienia dobra i zła. To pytania, na które nie ma łatwej odpowiedzi, a wręcz wydaje się ona niemożliwa.
„Ludziom często wydaje się, że najtrudniej jest udźwignąć złe wieści, ale to nieprawda, najgorsza jest niepewność. Gdy brakuje informacji, w człowieku zaczyna kiełkować paraliżująca bezradność, a tuż za nią zjawiają się czarne i duszny fantazje na temat tego, co mogło się wydarzyć. To jakby niespodziewanie zostać wypchniętym z lecącego samolotu, bez spadochronu na plecach. Umysł szaleje, adrenalina osiąga zawrotny poziom, traci się kontrolę nad czymkolwiek. Panika szumi w uszach, gorączkowo pompując krew. Istna tortura.”
Nie są to jednak jedyne tematy, jak znajdziemy w tej książce. Historia Zuzanny z kolei pyta o poczucie tożsamości, istotę wspomnień i funkcjonowanie pamięci, która zdaje się nas czasem oszukiwać. Tylko jak żyć, kiedy nie można ufać nawet samemu sobie?
„Media nie musiały mnie potępiać, zrobiłam to sama (…). W końcu nikt nie potrafi krzywdzić nas tak, jak my sami.”
Portrety psychologiczne postaci są tu zbudowane mistrzowsko. Narrator, szczególnie we fragmentach dotyczących przeszłości, nie wydaje się skupiać na stronie psychologicznej, raczej przedstawia po kolei wydarzenia, a jednak ona gdzieś tam pomiędzy wierszami jest. Odczucia rodzin, które doznały straty, są tak żywe i skomplikowane, że nie sposób odmówić im realności. Postać Zuzy również warta jest wspomnienia, jest bogata i pełna.
„Ludziom zwykle wydawało się, że inni ich obserwują i o nich myślą, jednak gdy potrzebni byli świadkowie, okazywało się, że tak naprawdę każdy pozostawał skupiony tylko na swoim małym życiu, z oczyma zamkniętymi na otoczenie.”
Dobrze budowane napięcie jest jednak tym kluczowym elementem, który sprawia, że od książki ciężko się oderwać. Mimo że akcja powieści toczy się raczej spokojnie, to jednak zaskoczenia, twisty fabularne za każdym razem powodują w czytelniku zdziwienie. Każdy fragment pojawiający się w powieści ma w niej swoje miejsce, swoje znaczenie, które w całości pokazuje się dopiero w samym finale historii. Mimo tego, że sama w czasie lektury szybko domyśliłam się części zdarzeń, to i tak zachwyciło mnie z jaką uwagą i precyzją autorka pospinała wszystkie puzzle świata przedstawionego w całość.
„Zemsta niczego nie naprawia (…). Nie niesie ze sobą żadnego oczyszczenia. To tylko chwilowa ulga, która zamienia się później w niekończące się piekło.”
Nie da się więc ukryć, że „Niewybaczalne” jest książką na wysokim poziomie. Mam jednak wrażenie, że z czasem ubieranie w słowa prawd ogólnych trochę pozbawiło czytelnika możliwości dochodzenia do własnych wniosków. Nie zaprzeczam – wszystkie prawdy, wszystkie uniwersalne spostrzeżenia, jakie książka zawiera, są naprawdę dobrze uchwycone, jednak momentami wydawało mi się ich za dużo, a połowa jest na tyle oczywista, że mogłaby zostać niedopowiedziana. To jednak tylko taka mała uwaga, bo im wyższy poziom lektury, tym i oczekiwania są większe.
 
Podsumowując, wcale nie dziwi mnie fakt, że „Niewybaczalne” często przewijało się w podsumowaniach roku 2021 jako jedna z najlepszych książek. Bo jest w niej wszystko to, czego spodziewamy się po naprawdę dobrych pisarzach – świetna umiejętność operowania językiem, bogate i skomplikowane kreacje postaci, dobrze budowane napięcie i zbrodnia, która powoduje taki wysyp pytań natury psychologicznej, że zostają one w głowie na długo i na długo po lekturze ciągle jeszcze budzą dyskomfort. Nie jest to książka idealna, a jednak niewiele jej do tego brakuje. Takie książki chcę czytać!
 
Moja ocena: 8,5/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału!

Audiobook książki dostępny jest też w abonamencie 

stycznia 17, 2022

Burgery

Burgery

 

Od kiedy kilka lat temu, gdy odważyłam się w końcu samodzielnie zacząć przygotowywać dla siebie pieczywo, burgery na moim stole goszczą dosyć często. Jest to fajne danie, bo bułki można przygotować tak naprawdę kiedy się chce, w wolnej chwili, po czym można część lub wszystkie zamrozić i wyciągać z zamrażalki w miarę potrzeby, gdyż bułkę i tak jeszcze przy przygotowywaniu burgerów jeszcze raz podpieka się w piekarniku. Ja zawsze traktuję te danie jako dwudniowe – mięso przygotowuję z paczki 400g w jednym dniu, w drugim dwa kawałki już usmażonego mięsa po prostu razem z bułkami, przykryte kawałkami sera wkładam do pieca, więc i tego dnia odpada mi smażenie. Jest super-szybko, syto, pożywnie i oczywiście pysznie!
 
Jeśli macie ochotę i jesteście bardzo głodni, to do burgerów możecie przygotować też domowe frytki z tego przepisu – klik! Wtedy pod koniec pieczenia frytek, do piekarnika po prostu dokładamy blachę z przekrojonymi bułkami.

SKŁADNIKI
Bułki do burgerów
(8 sztuk):
  • 25g świeżych drożdży
  • 2 łyżki cukru (u mnie brązowy)
  • 300ml letniego mleka
  • 500g mąki pszennej chlebowej 750 (moja ulubiona to firmy Młyny Stoisław – o taka, klik!)
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 jajko
  • 50g rozpuszczonego masła
  • 1 żółto, 1 łyżka mleka i pół garści ziaren sezamu
 
Burgery (2 porcje):
  • 200g mięsa wołowego mielonego
  • 2 duże lub 4 małe plastry żółtego sera
  • 1 duży lub dwa mniejsze liście sałaty lodowej
  • 1 ogórek kiszony
  • ½ dużego pomidora
  • pieprz, sól, majonez i jeśli lubimy - musztarda 


PRZYGOTOWANIE
Bułki (15 minut przygotowania, 1 godziny 50 minut wyrastania ciasta, 16 minut pieczenia):
Zaczynamy od bułek, które możemy przygotować w wolnym czasie, niezależnie od tego, kiedy zamierzamy burgery jeść. Ja przeważnie przygotowuję je rano lub jeden dzień wcześniej.
 
Do garnuszka wrzucamy drożdże, posypujemy cukrem, zalewamy ok. 100ml mleka i mieszamy do rozpuszczenia się drożdży, najlepiej zrobić to ręką. Dosypujemy ok. 50g mąki pszennej, mieszamy i zostawimy garnuszek pod przykryciem (używamy do tego czystej kuchennej ściereczki) w miarę ciepłym miejscu na ok. 15-20 minut, by drożdże lekko się spieniły. Im miejsce jest cieplejsze, tym następuje to szybciej.
 
Po tym czasie do dużej miski wsypujemy pozostałą mąkę, dodajemy sól i jajko, lekko mieszamy łyżką, dodajemy wyrośnięte drożdże, znowu delikatnie mieszamy, wlewamy resztę mleka i zagniatamy całość ręką, a kiedy ciasto połączy się w miarę w jedną kulę, wlewamy masło i ugniatamy do uzyskania ładnej, gładkiej kuli ciasta (ok. 2 minut). Odstawimy miskę w ciepłe miejsce, pod przykryciem ze ściereczki na około 1 godzinę.
 
Po tym czasie dużą blachę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto wykładamy na blat kuchenny lub stolnicę, formujemy dłońmi kulę i dzielimy (najlepiej nożem) na 8 części. Ja po wstępnym pokrojeniu ciasta ważę każdą część na wadze kuchennej – każda powinna ważyć około 120g. Każdą część ciasta formujemy w kulkę, wykładamy na blasze, lekko spłaszczamy dłonią i ponownie zostawimy pod przykryciem na 30 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie piekarnik nagrzewamy do 200 stopni C z termoobiegiem, do 210 bez termoobiegu. W małej miseczce lub szklance łączymy żółtko z 1 łyżką mleka, po czym smarujemy tym za pomocą pędzelka bułki. Posypujemy sezamem, wkładamy do pieca na ok. 16-17 minut do ładnego zarumienienia. Wyciągamy na kratkę, studzimy.
 
Bułki można mrozić, ja zawsze 4 wkładam do zamrażalki, a kiedy przyjdzie mi ochota na burgery, wystarczy, że tego dnia rano wyciągnę je na talerz, by do czasu obiadu zdążyły się rozmrozić.
 

Burgery (5-10 minut):
10 minut przed rozpoczęciem przygotowań do obiadu włączamy piekarnik, by nagrzał się do około 180 stopni C bez termoobiegu, z termoobiegiem do 170 stopni C.
 
Bułki kroimy na dwie połówki, kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, stroną przekrojoną do góry. Wkładamy do nagrzanego pieca na około 5 minut.
 
Na palniku stawiamy patelnię, najlepiej grillową, ale jeśli takiej nie mamy, to po prostu z grubym, nieprzywierającym dnem i nagrzewamy na dużej mocy palnika. W tym czasie z mięsa mielonego formujemy dwie kulki, które rozpłaszczamy ręką na okręgi, tak cienkie jak się da. Jedną stronę posypujemy solą i tą stroną kładziemy na rozgrzanej patelni. Mięso smażymy 2-3 minuty z jednej strony, od czasu do czasu poklepując je łyżką, by było ciągle jak najbardziej rozpłaszczone, po czym znowu solimy mięso z góry i odwracamy na drugą stronę. Na górze kładziemy po plasterku lub dwóch sera i smażymy znowu 2-3 minuty. Po tym czasie ser powinien być lekko rozpuszczony, a mięso duże wysmażone.
 
W czasie gdy mięso się smaży na patelni, przygotowujemy warzywa – sałatę myjemy i osuszamy, dzielimy na dwa kawałki. Pomidor i ogórek kroimy na plasterki.
 
Ładnie podpieczone bułki wyciągamy z pieca, dolną część bułek kładziemy na talerze i obficie smarujemy majonezem. Na to kładziemy sałatę i ogórek, później mięso, które doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem. Na górę kładziemy pomidor, który też oprószamy pieprzem, a górną część bułki smarujemy od wewnętrznej strony musztardą, jeśli lubimy, a jeśli nie, to znowu majonezem i przykrywamy nią burgera. Lekko spłaszamy całość ręką, jeśli dysponujemy, to burgera od góry nakłuwamy na wykałaczkę do szaszłyków, by mniej rozwalał się przy jedzeniu.
Zajadamy! Smacznego!
 

Źródło przepisu na bułki: kwestiasmaku.com, przepis zmodyfikowany

stycznia 13, 2022

Book tour z "Nocą na blokowisku" zakończony!

Book tour z "Nocą na blokowisku" zakończony!

 

"Noc na blokowisku" Marty Matyszczak była pierwszą książką, która zaczęła wysyp moich patronatów w roku 2021, a drugą, z którą w tamtym roku zorganizowała book tour! Jak wiecie książki Marty Matyszczak uwielbiam, już od 2020 roku mam przyjemność im patronować, więc i chętnie dzielę się z Wami możliwością ich lektury. I tak ten tytuł w świat ruszył 8 kwietnia 2021, zwiedził praktycznie całą Polskę i to dobrych kilka razy! Przeszedł przez 13 par rąk i 16 listopada wrócił do domu 😊 W trasie więc spędził równe 222 dni! Czyli 7 miesięcy i 8 dni. Poniżej mapka z podróży:


Książka wróciła w stanie dobrym, widać, że uczestnicy BT ją szanowali, a kilka zagięć okładki jest po prostu wynikiem przejścia przez kilkanaście rąk. 


Z przyjemnością mogę też napisać, że wszyscy uczestnicy chętnie zostawili po sobie ślad, w miejscu do tego przeznaczonym:



A także ochoczo wyrażali swoje komentarze na bieżąco podczas lektury. Miło zobaczyć, które fragmenty książki wzbudzały emocje! Poniżej kilka przykładowych komentarzy:







Uczestnicy również chętnie korzystali z kolorowych karteczek do zaznaczania, jakie przed podróżą książki dla nich przygotowałam:


Oczywiście w zamian za możliwość lektury i udział w tej akcji, wszyscy uczestnicy zobowiązani byli do wystawiania książce opinii. Z ogromną przyjemnością mogę ogłosić, że wszyscy się z zadania wywiązali! Mieliśmy 13 uczestników, zatem powstało 13 opinii, z czego 10 ukazało się na Instagramie, jedna na portalu lubimyczytac.pl, jedna recenzja na moznaprzeczytac.pl oraz jedna recenzja na blogu. Przyjemność jest tym większa, że aż 12 opinii było pozytywnych i bardzo pozytywnych! Tylko jednak uczestniczka oceniła książkę ciut niżej, ale i tak nie była to opinia negatywna. Poniżej zamieszczam kilka cytatów z opinii uczestników:

W książce, owszem znajdziemy wątek kryminalny, ale przede wszystkim zetkniemy się z ogromną dawką humoru😂 - humoru wysmakowanego, w punkt wkomponowanego w całą historię. Narracja w wykonaniu kundelka Gucia🐶 jest po prostu doskonała, rozłoży na łopatki każdego😆. @kasia_g_autor

Gdybym była niczym trzyosobowe jury z "Mam talent", to ten kryminał dostałby ode mnie potrójne TAK! @adziktworzy

Czytając miałam wrażenie, że dla Marty Matyszczak ogromną inspiracją była twórczość Joanny Chmielewskiej ( i bardzo dobrze). Autorka ma dość podobny styl kreowania bohaterów. Ich historie, sposób bycia i zachowania, co jakiś czas można po prostu nazwać idiotycznymi i absurdalnymi, ale jest to przedstawione w bardzo uroczy sposób. @mamazaczytana

Książka jest napisana bardzo lekkim, zabawnym językiem. Czyta się ją jednym tchem, z wielką przyjemnością. Śmieszą w niej zarówno żarty sytuacyjne, jak i słowne. @tysiwona
A tu pełna lista uczestników wraz z linkami do ich opinii:
1. @kasia_g_autor opinia - klik!
2. @galadhiera opinia - klik!
3. @layla88xoxo opinia - klik!
4. @adziktworzy recenzja na blogu - klik!
5. @mamazaczytana opinia - klik!
6. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
7. @kaaluusjaa opinia - klik!
8. @maniaczka_ksiazek opinia - klik!
9. @przeczytajki opinia - klik!
10. @monikaormanin opinia - klik!
11. @tysiwona  recenzja - klik! 
12. @zaczytana_panna opinia - klik! 
13. @zaczytana_mama_40_ opinia - klik! 

Na koniec jak zawsze trochę statystyk! 13 uczestników przeczytało książkę w 222 dni, czyli średnio na osobę przypada około 17 dni. Wszystko więc przebiegło regulaminowo, gdyż uczestnicy na lekturę mieli maksymalnie do dwóch tygodni + te kilka dni, gdy książka podróżowała do kolejnej osoby. 

Na zakończenie oczywiście wszystkim uczestnikom należą się podziękowania! Za terminowość, fajne opinie i przyjemną atmosferę, w jakiej przebiegł ten book tour. Ja z przyjemnością dzielę się z Wami książkami, które bardzo lubię, a kiedy książka wraca z taką ilością komentarzy jak ta, moja radość jest naprawdę duża! Zatem bardzo Wam za to dziękuję i mam nadzieję, że spotkamy się znowu przy kolejnym tomie tej serii, jaką są "Kryminały pod psem"!


Book tour zorganizowałam w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

stycznia 11, 2022

"Jeden krok przed śmiercią" Mary Burton

"Jeden krok przed śmiercią" Mary Burton

 

Autor: Mary Burton
Tytuł: Jeden krok przed śmiercią
Cykl: agentka FBI Macy Crow, tom 5
Tłumaczenie: Paweł Wolak
Data premiery: 27.10.2021
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał
 
„Jeden krok przed śmiercią” to pierwsza książka Mary Burton jaka została przetłumaczona na język polski. Na rynku rodzimym, amerykańskim debiutowała w 2000 roku i do tej pory wydała ponad 30 powieści, w tym kilka cykli kryminalnych. Autorka znana jest z pisania powieści kryminalnych z wątkiem romantycznym, a jej twórczość porównywana jest do Lisy Gardner czy Roberta Dugoniego. Większość jej książek gościła na listach bestsellerów. „Jeden krok przed śmiercią” to część jednego z jej najnowszych cykli, aktualnie liczy on sześć tomów, a wydana u nas książka nosi numer piąty.
 
Fabuła powieści rozpoczyna się w momencie, gdy agentka FBI Macy Crow po kilku miesiącach rehabilitacji wróciła do pracy w Quantico. Niestety tam jedyne co jej zaoferowali, to praca za biurkiem. Na szczęście chwilę później został ogłoszony nabór do zespołu zajmującymi się ciężkimi przestępstwami, do którego Macy chętnie by dołączyła. Jej przyszły szef, by upewnić się, że kobieta w pełni wróciła do siebie, wysyła ją na próbę do miejscowości Deep Run w Wirginii, gdzie właśnie znaleziono zwłoki nastolatki, która zaginęła w 2004 roku. Macy na miejscu ma współpracować z szeryfem, jej dawnym znajomym Mike’em Nevadą. Szybko okazuje się, że zbrodnia powiązana jest z serią gwałtów, do jakich doszło w tamtym roku, jednak DNA sprawcy nie ma w żadnej policyjnej bazie… Agentka więc stąpa po omacku szukając punktu zaczepienia, kiedy to morderca i gwałciciel prawdopodobnie nadal jest na wolności… Czy nadal jest aktywny?
 
Książka składa się z prologu, 30 rozdziałów i epilogu. Fabuła toczy się w roku 2019, prócz prologu, który przedstawia wydarzenia z 2006 roku. Przy każdym rozdziale określona jest data i godzina wydarzeń, oraz, jeśli to ulega zmianie, również miejsce akcji. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego naprzemiennie z punktu widzenia kilku postaci – głównie Macy, Mike’a, jego zastępcy Bennett i mordercy. Styl w jakim pisana jest powieść jest spokojny, prosty, choć mam wrażenie, że momentami pewne wyrażenia ucierpiały przy tłumaczeniu. Akcja powieści toczy się niespiesznie, moim zdaniem to typowy kryminał – uwaga skupiona jest na śledztwie, które jest ciężkie, gdyż punktów zaczepienia śledczy nie mają za wiele, a także na postaci głównej bohaterki, jaką jest Macy.
 
Bo Macy to kobieta po przejściach, których jak na razie polski czytelnik nie może w pełni poznać. Skupmy się zatem na tym, kim jest Macy w tym tomie. Kilka miesięcy temu jej świat przewrócił się do góry nogami – dowiedziała się, że jej biologiczna matka padła ofiarą morderstwa, a ona sama jest owocem zbrodni. Do tego nie jest w tej sytuacji sama – ma siostrę bliźniaczkę. Podczas wcześniejszego śledztwa kobieta została potrącona samochodem przez podejrzanego, co poskutkowało chwilowym zatrzymaniem akcji serca i długą rekonwalescencją. Teraz Macy nie jest tą osobą, którą kiedyś znał Mike, jej pewność siebie mocno zmalała, ale świadomość tego kim jest i jak powstała, nadała jej nowy cel – ona jak nikt rozumie takich zbrodniarzy jakich ten, którego teraz ściga. Przez cały ten tom Macy stara udowodnić sobie i otoczeniu, że jest silna i równie skuteczna jak kiedyś.
Jej przeciwnikiem jest tajemniczy morderca, którego zbrodnie z biegiem lat ewoluowały. Czytelnik od początku wie, że mężczyzna żyje i dalej popełnia te zbrodnie, towarzyszymy mu w obserwacjach przyszłych ofiar. Widać, że jest sprytny i bardzo inteligentny, spogląda na wszystko z zimnym wyrachowaniem, przez co wyśledzenie go na pewno nie będzie proste…
 
Fabuła powieści toczy się w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Zbrodnia, którą Macy bada, sięga 15 lat wstecz, a jej ofiarami padły wtedy młode kobiety, dziewczyny, które właśnie wkraczały w dorosłość. Teraz śledztwo wymaga by na nowo wróciły do tamtych wydarzeń, najgorszych w ich życiu, i opowiedziały o nich na nowo. Małe miasteczko to też wiele różnych niesnasek między sąsiadami, tu najbardziej widoczny jest konflikt pomiędzy aktualnym szeryfem, a byłym, który odszedł w niesławie. Społeczeństwo mieszkające tam, mimo iż pozornie tworzy wspólnotę, to jednak pełne jest nierówności – są bogaci i biedni, czy żyjący w wielkich willach i ci żyjący w przyczepach kempingowych. To drugie to taki typowy dla tego terenu Ameryki znak rozpoznawczy.
 
Akcja powieści toczy się spokojnie, na początku wręcz trochę za spokojnie. Muszę przyznać, że tak do połowy książki miałam wątpliwości czy ocenię książkę pozytywnie, nie za wiele się działo, nie rozumiałam za bardzo głównej bohaterki, po prostu się nudziłam. Teraz myślę, że był to po prostu efekt zaczęcia serii w środku, podczas lektury jednak tego nie wiedziałam. Później jednak przyzwyczaiłam się do Macy, a fabuła zaczęła się rozkręcać, więc bez oporów doczytałam do końca, choć nie da się ukryć, że i tak akcja nie była tu specjalnie dynamiczna – no, może samej końcówki powieści.
 
Intryga kryminalna jest dobrze zbudowana i ostatecznie zbudza w czytelniku zainteresowanie, choć nie porywa – nie jest to temat nowy czy oryginalny, choć obraz rozwoju i funkcjonowania poszukiwanego mordercy na pewno dodaje lekturze smaczku.
Na wstępie wspominałam, że autorka znana jest z kryminałów z wątkiem romansowym i tu też go dostajemy. Jest trochę szczegółowych scen seksu, ale na szczęście znajdują się one tylko w jednym miejscu, więc mimo że sama takich wątków nie lubię, tu byłam w stanie je jakoś znieść.
 
Po przeczytaniu całości „Jeden krok przed śmiercią” uznaję za całkiem niezły kryminał. Nie pokusiłabym się jednak o porównywanie go do powieści Dugoniego czy Gardner. Dopuszczam jednak do siebie myśl, że może być to po prostu efekt dołączenia do serii w środku, po wydarzeniu, które mocno wpłynęło na życia bohaterki. Naprawdę chciałabym przeczytać o wcześniejszych losach Macy, a i nie wykluczam, że po kolejne tomy też sięgnę.
 
Moja ocena: 6,5/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Muza!

Książka dostępna jest też w abonamencie