Autor: Piotr
Kościelny
Tytuł: Nielat
Data premiery: 24.01.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 424
Gatunek: powieść
kryminalna
Piotr Kościelny na rynku literatury
kryminalnej obecny jest już kilka lat. Debiutował w 2017 roku, z każdą kolejną
napisaną i wydaną książką zdobywał coraz więcej czytelników. Ja dołączyłam do
nich stosunkowo niedawno, bo w 2022 roku, przy jego jedenastej powieści
(recenzja – klik!), kiedy to już wydawał pod skrzydłami Wydawnictwa Czarna
Owca. Autor w swoim dorobku sięga po historie kryminalne, czasami sensacyjne,
ale niezależnie od tematu stawia na prosty język i realizm. Świat, który
przedstawia jest brudny, zły, ale i niestety bardzo realny. W każdej z jego
powieści (przynajmniej tych, które czytałam...) czuć, że autor dogłębnie zna
temat z życia, może jego drugi zawód mu to ułatwia? Poza tworzeniem powieści
prowadzi firmę detektywistyczną, uczy też samoobrony.
“Nielat” to kolejny tytuł (po “Szymku” -klik!), w którym autor zabiera nas do Wrocławia sprzed lat. Są lata 90te, dokładnie
to lato 1998 roku. Wydział zabójstw komendy miejskiej jednego dnia dostaje dwa
wezwania - w jednym z pustostanów znaleziono spalone zwłoki, po ich wielkości
śledczy szacują, że ofiarą jest nastolatek, ale ciało jest niemożliwe do
rozpoznania, jedynym tropem jest wiszący na nich medalik. Drugie wezwanie tyczy
się podobnych rejonów, meliny, w której ktoś zamordował znanego aktora. W jaki
sposób te dwie sprawy się łączą? Dlaczego ktoś podpalił ciało? I co znany aktor
robił w tak szemranej dzielnicy?
“Ludzie zabijają z różnych pobudek. Czasem są zabójstwa bez sensu i bez motywu.”
Książka rozpisana jest na 13 rozdziałów, każdy
to jeden dzień śledztwa. Rozdziały podzielone są na opis wydarzeń aktualnych,
od 15 lipca do 29 lipca 1998 roku (ich jest więcej), które naprzemiennie
przetykane są rozdziałami z przeszłości, rozpoczynającymi się cztery lata
wcześniej, kiedy to 11letni Michał padł ofiarą swojego własnego wujka.
Rozdziały dotyczące jego losów poznajemy w narracji pierwszoosobowej czasu
przeszłego, rozdziały tyczące śledztwa policyjnego z 1998 roku w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego. W tych fragmentach mamy szersze spojrzenie,
narrator naprzemiennie obserwuje grupki śledczych ze sobą w jednym zespole
współpracujących. Styl powieści to, jak już we wstępie wspomniałam, coś mocno
charakterystycznego dla tego autora. Język, budowa zdań jest prosta, nieco
oschła, nie jest zabarwiona emocjami czy zbędnymi przymiotnikami, zwyczajnie
oddaje to, co jest, nawet kiedy rzeczywistość jest najbardziej brutalna z tych,
jakie tylko można sobie wyobrazić. Dla narratora nie jest to jednak nic
szokującego, nie budzi to jego emocji. Myślę, że właśnie w tym jest ta niepozornie
duża siła, takie zwyczajne przedstawienie tak niezwyczajnych spraw tylko
pogłębia efekt szokowania czytelnika, mocniej wstrząsa nim niż gdyby autor
uciekał się do prawdziwie obrzydliwych opisów. Czego nie robi - u niego te
drastyczne sceny dzieją się poza kadrem, są tylko zasygnalizowane - autor nie
ma czytelników za głupców, wie, że każdy zdaje sobie sprawę, co dzieje się z
bohaterami powieści w chwilach przemilczanych. Do tego, mimo iż sprawy
przybierają nieraz bardzo drastyczny, szokujący obrót, język jest praktycznie
pozbawiony wulgaryzmów - i tak autor udowadnia, że to nie przekleństwa budują
napięcie, to nie one oddają emocje czytelnikowi. Ten styl, te niedopowiedzenia,
ten brak przekleństw budzi we mnie szacunek dla autora – bo czuć, że i on szanuje
swoich czytelników, wie, że o trudnych tematach można rozmawiać inteligentnie i
z szacunkiem dla języka polskiego.
A skoro jesteśmy już przy języku i realności
powieści, to od razu wspomnę też o realiach życia lat 90tych we Wrocławiu. To
zaznaczone jest w powieści subtelnie, ale nadaje lekturze fajnego smaczku. Jest
i język specyficzny dla grupy policjantów, jak np. ten tytułowy nielat (to po
prostu osoba nieletnia), ale są też słowa spotykane tylko na obszarze
Wrocławia, określenia jedzenia, czy specyficzne dla tego miasta budynki.
Oczywiście są też ogólne realia lat 90tych - na tyle subtelne, że sama czasami
zapominam, że to czasy sprzed telefonów komórkowych i internetu, ale są -
wzmianki o muzyce czy filmach tamtego okresu.
To jednak cały czas tło, bo to, co na planie
pierwszym, to tematy mniej miłe. Historia zabiera nas w brudny, patologiczny
świat, pełen krzywd, ogólnej znieczulicy, dbania tylko o swoje dobro i swoje
potrzeby. W takim świecie żyje Michał, z perspektywy którego poznajemy część wydarzeń
- swoją drogą, w chwili gdy poznajemy Michała, czyli kiedy ma te 11 lat, ten
suchy styl autora sprawdza się najmniej, bo jest po prostu trochę za dorosły
dla narracji pierwszoosobowej dziecka, ale im bohater jest starszy, im więcej
doświadczeń ma za sobą ta granica pomiędzy wiekiem a językiem się zaciera, z
początku jednak jest wyczuwalna. Wracając do tematu głównego - Michał to
chłopiec pochodzący z rodziny alkoholików, który nigdy nie miał w życiu nikogo,
kto przejąłby się jego losem. Czytelnik poznaje go na moment przed
niewyobrażalną krzywdą, jaką wyrządza mu wujek, co zmienia całego jego życie,
podejście do świata i siebie samego. I my tę zmianę obserwujemy, dokładnie
śledzimy jak Michał coraz bardziej traktuje swoje ciało jako instrument, jedyny
przedmiot, którym może coś ugrać, jedyną kartę przetargową, która może go
wyrwać z tego świata. Bo mimo biedy, alkoholizmu, brudu, krzywd i ogólnej
patologii cały czas czuć, że Michał chce życia lepszego - tego zwyczajnego,
bezpiecznego, w którym mógłby funkcjonować jak każdy inny człowiek, szanować
sam siebie i po prostu żyć, może nawet chwilami szczęśliwie. Coś, co my mamy na
co dzień, coś, co traktujemy całkowicie zwyczajnie, jako coś nam należne.
“(...) każdy z tych nastolatków ma za sobą bagaż doświadczeń i ciężar czasem naprawdę traumatycznych przeżyć.”
W historii dotyczącej przebiegu śledztwa
spotykamy więcej postaci, przewodzi im Nawrocki, zwany Czartem, który jest
prowadzącym to śledztwo, a w razem z nim współpracuje jeszcze piątka, momentami
szóstka śledczych - zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Tyle że i tu sytuacja
przedstawiona jest mocno realistycznie - tempo akcji nie toczy się tempem super-dynamicznym,
raczej umiarkowanym, a policjanci nie zajmują się jedną sprawą - już przecież
na wstępie mają dwa zgłoszenia, którymi muszą zajmować się jednocześnie,
później dochodzą kolejne, co sprawia, że czytelnik czuje się, jakby obserwował
prawdziwy dzień z życia śledczego - kilka zaczętych spraw, większa liczba
ciągle czekających nie rozwiązanie, papierki do wypełnienia, ale i czas na
pożartowanie ze współpracownikami czy powroty do domu, do życia rodzinnego o
racjonalnych porach. Rozumiem dlaczego w innych kryminałach tego nie dostajemy
- to trochę spowalnia detektywistyczny pęd - ale w przypadku Kościelnego to nie
jest minus, to kolejna cecha, która wyróżnia jego twórczość na tle innych,
budująca tej charakterystyczny dla niego realizm. Bardzo mi się podoba takie
przedstawienie prowadzonego śledztwa.
“W szkole nie uczą, jak się zachować w takiej sytuacji. Nikt nie szkoli policjanta, jak powstrzymać odruch wymiotny, gdy ma do czynienia z miesięczny trupem. Nikt nie uczy, jak rozmawiać z pedofilem, który ślini się na wspomnienie czynów, których dokonał. Co zrobić podczas zatrzymania kata, który chwilę wcześniej pobił do nieprzytomności swoją partnerkę lub dziecko. Nikt nie pokazuje, z jakimi emocjami przychodzi się zmierzyć policjantowi, gdy przyjeżdża do zwłok noworodka zamordowanego w szoku poporodowym. Tego wszystkiego policjant uczy się w trakcie codziennych obowiązków służbowych.”
Poza tym, że historia toczy się w środowisku
patologicznym, to dodatkowo porusza tematy tak w Polsce niewygodne, te
najważniejsze, te najbardziej konfliktowe: jest tu o homoseksualizmie, jest o pedofili,
prostytucji, jest o religii i Kościele, jest o polityce i układach, układzikach,
korupcji i traktowaniu jednostek jak pionków w grze. Jest o systemie minionym i
o tym, że dla niektórych ciągle niekoniecznie należy on do przeszłości. Jedne
tematy są wyraźniejsze, zajmują więcej miejsca, inne są gdzieś tam okazjonalnie
wspomniane, jednak nie da się ukryć - to wszystko znajduje się w jednej
książce.
“Przez ostatnie lata widziałem tyle zła, że to nie do pomyślenia, by jakakolwiek siła wyższa na to pozwoliła. Nie było żadnego stworzyciela i nie było żadnych proroków. Jedynym bogiem, jakiego znałem, była kasa (...).”
Zastanawiam się jeszcze nad celem tej
historii, tego, do jakich przemyśleń ma nas zmusić. Bo nie chodzi w niej tylko
o uświadomienie tego brudu, jaki nas otacza, a na który tak skutecznie
przymykamy oko. Myślę, że poza tym warto też pomyśleć o tym, że nawet do
najokropniejszej sytuacji z biegiem czasu można się przyzwyczaić, ile ludzka
psychika może znieść. A także po raz kolejny uwrażliwia na historię innych - ci
ludzi, którymi na pierwszy rzut oka gardzimy - narkomani, bezdomni, prostytutki
- to cały czas nadal ludzie, z historią, z czymś co sprawiło, że wylądowali w takim
miejscu. Czasami tam, mimo wszystko, ciągle można znaleźć ludzkie podejście,
ludzką wrażliwość, której, przynajmniej nasz bohater, nie znalazł nigdzie
indziej. I odwrotnie - tam, gdy spodziewalibyśmy się znaleźć zrozumienie i
dobro, czasami można znaleźć tylko najgorsze najbardziej podstawowe brzydkie pragnienia.
Zastanawiające jest to, jak szybko ludzie są zdolni do przemocy, jak chętnie wykorzystują
własną dominację, własną siłę nad słabszymi. Im więcej myślę o tematach, jakie
ta historia przynosi, tym więcej pojawia mi się ich w głowie, ale na tym
zakończymy - pozwolę Wam na własne przemyślenia, własny odkrywanie
psychologiczno-społecznych zagadnień, jakie niesie sobą ta lektura.
Podsumowując, “Nielat” to historia niebanalna,
bardzo charakterystyczna dla pióra Piotra Kościelnego. Jest to kryminał, ale
potraktowany nieco inaczej - obserwujemy śledztwo, ale i policyjną codzienność,
zadania, rozmowy i kilka spraw prowadzonych równocześnie. Jest to też historia
mroczna, pełna okropnych przeżyć, brutalności i patologii, ale opisanych w
sposób prosty i spokojny, bez wymuszonego szokowanie słowem - same sytuacje
wystarczą. Opisana jest krzywda i wyzysk dzieci, to, jak niektóre z nich muszą
dorastać w tempie ekspresowym i doświadczają okropności tak wielkich, że ciężko
to sobie wyobrazić. A mimo to chcą żyć, wierzą, że tę okropną codzienność da
się zmienić, wyrwać się z tego szamba. To bardzo mocna, wstrząsająca proza, w
której czuć, że jest ona opowiedziana po coś, ma zmusić czytelnika do myślenia,
do odczuwania emocji w świecie realnym, a nie tylko po to, by bezsensownie
szokować. Bardzo to u Kościelnego szanuję.
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!