września 29, 2023

"Kobieta z biblioteki" Sulari Gentill

"Kobieta z biblioteki" Sulari Gentill

Autor: Sulari Gentill
Tytuł: Kobieta z biblioteki
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Data premiery: 23.08.2023
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 400
Gatunek: powieść kryminalna
 
Patrząc na notkę biograficzną australijskiej pisarki Sulari Gentill, aż dziwne zdaje się, że dopiero w 2023 roku polski czytelnik o niej usłyszał. Stało się to dzięki „Kobiecie z biblioteki”, książce, którą autorka pisała w czasie pandemii wspierana stypendium Create Grant fundacji Copyright Agency’s Cultural Fund. Jest to jej druga osobna powieść, ale piętnasta w dorobku, jeśli liczyć ją wraz z tymi należącymi do serii. W państwach anglojęzycznych znana jest przede wszystko z serii kryminałów retro o Rowlandzie Sinclairze, która przyniosła jej sporą liczbę nagród. Na rok przyszły, na marzec, na rodzimym rynku autorki zapowiedziana jest jej kolejna osobna książka. A ja mam szczerą nadzieję, że polski wydawca szybko się na nią skusi!
 
Bostońska biblioteka, okres jesienno-zimowy. Winifred, pisarka australijska, która przyjechała tam na stypendium, wybrała się do czytelni biblioteki, by popisać. Przy jednym stoliku siedzi z bardzo przystojnym mężczyzną, młodym chłopakiem, który przypomina jej postać z komiksu i dziewczyną całą pokrytą tatuażami. Kiedy nagle rozlega się kobiecy krzyk, ta czwórka zaczyna ze sobą rozmawiać, zastanawiają się co to mogło być. Chwilę później ochroniarz uspokaja, że nic się nie dzieje, ale muszą opuścić bibliotekę, a wieczorem dowiadują się, że znaleziono tam jakiś czas później zamordowaną kobietę... Jeden z nich ją znał, policja przesłuchuje ich wszystkich, nic więc dziwnego, że trochę sprawą się zainteresowali. Tym bardziej, że jest wśród nich dwójka pisarzy, którzy zawsze szukają inspiracji do powieści. Czy jednak bezpiecznie jest mieszać się w prawdziwe śledztwo? No właśnie – kto powiedział, że jest prawdziwe?
 
Książka już na wstępie zaskakuje swoją budową – to książka w książce, to, co powyżej opisałam to historia fikcyjna, którą pisze australijska autorka stale konsultująca się ze znajomym z Bostonu. Czytelnik zatem dostaje naprzemiennie rozdział tej powieści i list tego znajomego, który rozdział komentuje. Momentami pojawiają się też inni nadawcy, ale to na tych dwóch elementach głównych opiera się powieść. Zatem listy pisane są przez Leo w narracji pierwszoosobowej i skierowane do autorki książki - Hannah. Historia o kobiecie z biblioteki pisana jest przez Winifred w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, a zatem czytelnik dostaje dwa światy przedstawione mocno subiektywnie. Styl powieści jest lekki, nasuwa skojarzenia z klasycznymi powieściami detektywistycznymi - nie ma tu drastycznych scen, a przyjemne, lekko nasycone humorem rozmowy i komentarze narratorki. Całość czyta się bardzo dobrze.
Przy okazji wspomnę jeszcze o wydaniu książki – miękka oprawa ze skrzydełkami, z pięknie miejącą się okładką i klimatycznymi, trochę takimi retro wklejkami w środku. Prezentuje się bardzo elegancko!
 
Zatrzymajmy się na chwilę przy budowie powieści, bo jest to coś mocno niespotykanego – fragmenty książki na gorąco komentowane przez pierwszego czytelnika? Z początku to bardzo ciekawe uczucie, w końcu Leo stoi na naszym miejscu, analizuje to, co normalnie analizujemy sami. Trochę nas w tym w sumie wyręcza, może nawet jest bardziej dociekliwy, ale w momencie, kiedy zaczęłam myśleć, że Leo chyba jednak mi coś z lektury odbiera, nastąpił twist fabularny, przez który skupiłam się na czymś innym. Listy mają tu swój cel, ale przede wszystkim sprawiają, że jest to lektura mocno oryginalna – książka z wnikliwym komentarzem, kilkoma płaszczyznami i oczywiście twistami!
 
Historia kobiety z biblioteki, ta, którą pisze Hannah, a którą opowiada nam narratorka Winifred, trzyma się już klasycznych zasad gatunku. Nie jest to co prawda tajemnica zamkniętego pokoju jak wnioskowałam po opisie, a opowieść o znajomości czwórki nowopoznanych ludzi, których relacje się zacieśniają coraz mocniej, im mocniej zgłębiają się w zagadkę kryminalną. Pytają, szukają i analizują, napotykają na swojej drodze inne postacie, które często odpowiedzialne są za zmianę nastrojów i sympatii w grupie. Jak Leo zauważa, najciekawszą postacią jest ta wytatuowana studentka psychologii, która od samego początku zachowuje się chyba nieco dziwnie? Czy to jej ekscentryczność czy coś więcej? Czy ta postać potwierdza to, co się mówi, że na psychologię idą ci, co mają problemy ze sobą? O Winifred długo nie wiemy nic, prócz tego, że pisze książkę bez planu, sama nie wie, gdzie ją fabuła zabierze. Inaczej pracuje Cain, przystojniak, który jest w trakcie tworzenia swojej drugiej książki – o nim też przez długo nic więcej nie wiadomo. No i jest jeszcze młody chłopak, student prawa, który kiedyś pracował z zamordowaną... Whit zdaje się pochodzić z bogatej rodziny i robi wszystko, by nie musieć pracować wraz z matką w kancelarii adwokackiej. Postacie są bardzo zajmujące, co chwilę odkrywają przed nami swoje kolejne cechy, a atrakcja w postaci aż dwóch pisarzy w powieści z pewnością mocno frapuje – bo kto z czytelników nie lubi postaci-pisarzy? Wtedy wiadomo, że książka musi kręcić się wokół książki!
 
Intryga kryminalna tej książki w książce, jak już wspomniałam, opiera się na klasycznej zasadzie, toczy się spokojnym, przyjemnym rytmem. W pewnym momencie jedna z drugoplanowych postaci (również pisarz, to już trzeci!) stwierdza, że wszystkie książki to historie o miłości, o relacjach i związkach. Coś w tymi jest, kryminał przecież też w dużej mierze opiera się na namiętnościach. Zagadka kryminalna jest tu dobrze przemyślana, jest kilka solidnych twistów, które zmieniają nasze postrzeganie postaci, a zatem i typu, co do zabójcy. Bo Winifred już na samym oczątku zdradza, że to ktoś z ich czwórki stoi za tą zbrodnią... Tylko kto? Historia prowadzona jest ciekawie, zwroty akcji są umieszczone w odpowiednich miejscach, by czytelnik choć na chwilę nie tracił czujności i uczucia ciekawości. Naprawdę dobrze się przy niej bawiłam!
 
Za to listy od Leo zwracają uwagę na tematy idealne do debaty. Po pierwsze – czy książka zawsze powinna być jak najbliżej rzeczywistości? Leo namawia Hannah, by w swojej powieści umieściła pandemię koronawirusa, z którą teraz właśnie się zmagają, wprowadziła maseczki, odległości itp., ale czy ma rację? W końcu nie uwzględniając pandemii autorka tworzy świat alternatywny, więc czy to dalej kryminał czy już fantastyka? Tematów ogólnie jest trochę, ale by nie przedłużać wspomnę jeszcze o jednym, który również jest mocno podkreślany. Chodzi o kwestię rasy. Leo zwraca uwagę Hannah, że powinna określić kolor skóry każdego z głównych bohaterów, bo z tego względu mogą się inaczej zachowywać, ubierać, gdzie indziej mieszkać. Czy więc w aktualnych czasach określenie koloru skóry faktycznie jest w powieściach konieczne? Czy bez niego zawsze zakładamy, że bohater jest biały, a przez to wykluczamy innych? Albo odwrotnie – dajemy miejsce dla własnej wyobraźni, każdy może stworzyć własnego bohatera?
W książce sporo jest też o procesie twórczym, to w jak różny sposób autorzy piszą swoje powieści. Winifred na przykład nie ma pojęcia jak potoczy się jej historia, Cain ma wszystko od początku zaplanowane i rozpisane. Dla miłośników literatury przyglądanie się temu, jak obydwoje pracują, z jakimi dylematami się mierzą, jest niezwykle ciekawe.
 
No koniec jeszcze o jednym, co mocno jest podkreślane właśnie przez listy Leo – różnice kulturowe. Leo mieszka w Bostonie w USA, Hannah w Australii, a trójka z czwórki jej bohaterów to Amerykanie. Dlatego Leo co chwilę poprawia Hannah zwroty, zaznacza, że jakieś wyrazy są australijskie, więc Amerykanin by tak nie powiedział. Podkreśla różnice jakie są widoczne w społeczności, np. w kawiarniach. To bardzo ciekawe spostrzeżenia, z jednej strony takie ciekawostki, z drugiej zwracające uwagę jak bardzo pisarze tworząc powieść muszą się pilnować.
 
Podsumowując, „Kobieta z biblioteki” to powieść kryminalna mocno niebanalna. Ja, jako fanka intryg opartych na klasycznych motywach, lekkiego stylu podsycanego delikatnym humorem, bawiłam się znakomicie, a Leo w charakterze uważnego czytelnika, analizującego ksiażkę tak, jak ja to zwyczajnie robię, a momentami nawet bardziej, dodaje lekturze całkiem inny wymiar, sprawia, że książkę można rozpatrywać na wiele sposobów. Intryga kryminalna zaskakująca, świeża. Bardzo bym chciała poczytać więcej książek tej autorki!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 29, 2023

Wygraj "Źródła Wełtawy"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

Wygraj "Źródła Wełtawy"! Konkurs patronacki (rozwiązany)

A gdyby tak rzucić wszystko i przenieść się do szumawskich lasów? 
Na szczęście dzięki literaturze możemy zrobić to prościej i szybciej - wystarczy sięgnąć po "Źródła Wełtawy" Petry Klabouchovej. To nowość z serii Czeskie Krymi Wydawnictwa Afera, książka, którą mam przyjemność polecać. Bardzo się z tego cieszę, bo to kryminał niezwykły - niesamowicie klimatyczny, z bogatymi kreacjami postaci, spokojny i przeplatający fikcję z prawdą historyczną. Książka, która zapada w pamięć! Dzisiaj, półtora tygodnia od premiery, chcę się z Wami tym tytułem podzielić, zatem ruszamy z konkursem na 4 egzemplarze tej powieści!

A jeśli chcielibyście się o książce dowiedzieć więcej, sprawdzić, czy to na pewno coś dla Was, to zapraszam na recenzję - klik!

Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?

Odpowiedz na pytanie i krótko swoje zdanie uzasadnij:
Mała miejscowość czy duże miasto - które miejsce akcji dla powieści kryminalnej preferujesz? 

Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, bardziej oryginalnie – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 29 września do 1 października do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG kolejnego dnia.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę cztery, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!
Zachęcam też do polubienia profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na obydwu profilach).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

02.10 aktualizacja - rozwiązanie konkursu:
Choć część z Was przyznała, że zarówno małe miasteczko, jak i duże miasto mają swój własny urok w kryminałach, to jednak zdecydowanie bardziej wolicie małe, zamknięte społeczności - i wcale mnie to nie dziwi, zbrodnia popełniona w małym miasteczku na mieszkańcach zawsze nakłada dużo większe piętno niż w bezosobowym dużym mieście. Z Waszych odpowiedzi, jak to przy konkursie, musiałam jednak wybrać osoby, które zostaną nagrodzone, zatem tym razem (biorąc pod uwagę i odpowiedzi i aktywność na profilach) książki lecą do:

FB:
1) Lucyna Kmiecik - Czaja
Zdecydowanie preferuję małą miejscowość, dlatego, że w takim miejscu można z łatwością popełnić zbrodnie albo inny karalny występek i nikt nie sypnie, bo wszechpanująca zmowa milczenia w takim małym środowisku to idealny zadatek na kolejną powieść kryminalną.

2) Diana Szydło
Moim zdaniem obie lokalizacje są świetne dla  kryminału. Duże miasto przez swa anonimowość, a małe dzięki temu, że wszyscy patrzą sobie na plecy. 🙂
Po namyśle wybieram małą miejscowość, trochę przez osobiste preferencje. Wielkie miasto mnie przytłacza i tracę tam lekko oddech. 🙂 😉
Małe miasteczka to sieć powiązań i znajomości, zazwyczaj wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą, więć trudniej byłoby odgadnąć podejrzanego. Do tego chyba łatwiej tam o miejsce zbrodni - jest po prostu mniej ludzi, a w konsekwencji pustych miejsc. W mniejszych miejscowościach siłą rzeczy żyjemy trochę życiem sąsiadów, co też stwarza ciekawe pole do spekulacji, kto był świadkiem zbrodni.
No i ta małomiasteczkowa mentalność, którą bardzo lubię w książkach. W końcu ja też nie pochodzę z wielkiego miasta. 🙂
No i czy da się nie wkleić tu tego linku? 🙂 🙂 🙂



3) Magdalena Marek Kmiecik
Zdecydowanie małe miejscowości, bo to właśnie one najczęściej skrywają mroczne tajemnice...głęboko schowane w ludzkiej pamięci i często okraszone zmową milczenia...I ta ich zagadkowa aura kryjąca się w każdym zaułku, w każdym budynku, w każdym ludzkim spojrzeniu...

IG:
4) @natka_tom
Biorę udział 🤩 zdecydowanie mała miejscowość, a najlepiej mała wioska, która skrywa dużo tajemnic z przeszłości...... Niewielka społeczność która jest nieufna wobec innych ludzi🙃

Czekam na Wasze dane adresowe wraz z numerem telefonu dla kuriera.
Wszystkim uczestnikom dziękuję za zgłoszenia i zachęcam do stałej aktywności, komentowania postów na moich profilach, jak i próbowania swoich sił w kolejnych konkursach!
Mam też nadzieję, że na lekturę "Źródeł Wełtawy" skusicie się i tak - to dobra propozycja czytelnicza na jesień, dostępna również na legimi!

września 28, 2023

Book tour z "Dniem popiołów" zakończony!

Book tour z "Dniem popiołów" zakończony!

"Dzień popiołów" Jeana-Christophe'a Grange to była pierwsza książka, pierwszy patronat, jakiego podjęłam się u Wydawnictwa Sonia Draga. Na rynku pojawił się 7 września, czyli już ponad rok temu. Jest to francuski kryminał, tom trzeci serii, ale spokojnie można go też czytać jak powieść osobną, co uczestnicy book toura potwierdzili. Na właśnie, po recenzji (klik!) i konkursach przyszedł czas, by puścić książkę w świat, w book tour (klik!), czyli akcję wspólnego czytania jednej książki. Ten egzemplarz ruszył w drogę 19 października 2022 roku, kilka dobrych razy przemieścił się przez całą Polskę, w górę i w dół, w prawo i lewo, po skosie i w każdy inny kierunek, jaki można sobie wyobrazić. Przeszedł przez aż 16 par rąk i 15 września 2023 roku wrócił do mnie. W trasie zatem spędził dokładnie 331 dni, czyli 10 miesięcy i 27 dni. A tak wyglądała jego trasa:

Książka wróciła w całkiem niezłym stanie, na okładce jest trochę odciśniętych śladów palców na stałe, ale od początku to była okładka, która bardzo łatwo się palcuje. Jest lekkie rozklejenie okładki od dołu książki i przełamany grzbiet, ale to tyle - widać, że czytelnicy traktowali ją dobrze!

Jeśli dobrze liczę to 15 na 16 uczestników zostawiło po sobie ślad na pierwszych stronach książki, w miejscu do tego wyznaczonym:


A i kilka osób bardzo chętnie komentowało lekturę w trakcie czytania, co zawsze bardzo mnie cieszy - to znak, że emocje dopisywały! A i kolejny uczestnicy czytając książkę z komentarzami na pewno mieli dużo zabawy 😊




Za to ilość znaczników jest naprawdę ogromna! Widzę, że aż zabrakło tych, które sama przygotowałam dla uczestników na starcie, połowa z tego, co widać na zdjęciu, pochodzi z własnych zasobów uczestników 😊

W zamian za możliwość udziału w book tourze, uczestnicy byli zobowiązani do wystawienia książce opinii - czy to na swoich profilach, blogach, czy portalach czytelniczych. Z 16 uczestników ze zobowiązania wywiązało się 13 osób,  11 zamieściło swoje opinie na Instagramie, 1 na Facebooku i 1 na portalu lubimyczytac.pl. Wrażenia w większości były pozytywne, chyba tylko jedna opinia była całkiem na 'nie', zdarzało się narzekanie na dosyć spokojny początek czy niepełne kreacje postaci (choć czytelnicy mieli świadomość, że to część serii). Większość jednak zgodnie stwierdziła, że to klimatyczny, ciekawy ze względów tematyki i intrygi kryminał. 
Kilka cytatów z różnych opinii:

W książce znajdziemy ciekawe śledztwo oraz niepewność czy napewno doszło do morderstwa.
Polecam wszystkim a szczególnie tym co lubią wgłębiać się w mroczne zakamarki duszy. @milosniczka.kavy

Książka porusza też wiele trudnych wątków wolności religijnej nasuwa się pytanie czy religia może być ponad prawem a może wcale nie chodzi o religię tylko o pieniądze. @ebertowskaanka

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem. Książka intrygująca, poruszająca temat fanatyzmu religijnego. Akcja bardzo sprawnie poprowadzona,nie pozwala oderwać się od książki. @marzenaguzior

Autor cały czas trzyma czytelnika w napięciu i niepewności. Nerwowo przewracamy kolejne strony, żeby wreszcie dojść do momentu, gdzie wszystko się wyjaśnia. A rozwiązanie mrozi krew w żyłach… #z_ksiazka_mi_po_drodze

To co uwiodło mnie w tej książce to świetnie wykreowana zamknięta społeczność, niedopuszczająca nikogo z zewnątrz i czyniąca wyjątek tylko na czas winobrania. @mamazaczytana
A tu pełna lista uczestników wraz z linkami do ich opinii: 
1. @mamazaczytana opinia - klik!
2. @maniaczka_ksiazek
3. @justyna6353  opinia - klik!
4. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik! 
5. @rrramona opinia - klik!
6. @i.krasnodebska 
7. @moniaczytairecenzuje opinia - klik!
8. @mirkowo3 opinia - klik! 
9. @marzenaguzior opinia - klik! 
10. @marzaczyta opinia - klik!
11. @ebertowskaanka opinia - klik! 
12. @just_to_books opinia - klik!
13. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik!
14. @zaczytana_panna  
15. @annula_93 opinia - klik!
16. @milosniczka.kavy opinia - klik!

No koniec pora na trochę statystyk! Książka była w trasie przez 331 dni, odwiedziła 16 uczestników, czyli na jedną osobę przypadło średnio 20-21 dni. Widać więc, że gdzieś chyba był przestój, zakładam, że to kilka osób ponaciągało o kilka dni za dużo, gdyż każdy z uczestników miał na lekturę maksymalnie 14 dni + 3-4 dni, kiedy książka była w trasie do kolejnej osoby. Nie jest to jednak wynik zły. 

Na zakończenie podziękowania! Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział, za pokazywanie tej książki na swoich profilach, w relacjach - każdą jedną sobie mocno cenię, co zresztą widzicie, bo staram się wszystko na bieżąco udostępniać. Dziękuję wszystkim, którzy wywiązali się i napisali dla książki szczere opinie! Mam nadzieję, że spędziliście miło czas na naszej wspólnej zabawie i oczywiście gorąco zapraszam do udziału w innych, aktywnych właśnie book tourach - znajdziecie je w tak zatytułowanej zakładce na górze bloga. 

Book tour zorganizowałam w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Sonia Draga.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 27, 2023

"Czarny poniedziałek" Agnieszka Graca

"Czarny poniedziałek" Agnieszka Graca

Autor: Agnieszka Graca
Tytuł: Czarny poniedziałek
Data premiery: 27.09.2023
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
 
„Czarny poniedziałek” to powieściowy debiut Agnieszki Gracy, w którym czuć, że autorka jest do niego doskonale przygotowana. W czasie, gdy przez lata pracowała jako nauczycielka języka francuskiego i angielskiego, a także polskiego dla obcokrajowców brała udział w wielu warsztatach i kursach pisarskich u naszych najpopularniejszych autorów takich jak Wojciech Chmielarz, Robert Małecki, Jakub Żulczyk, Marta Guzowska. Jest autorką kryminalnych opowiadań, który przyniosły jej zwycięstwo w konkursach organizowanych w czasie wielu imprez literackich jak np. Międzynarodowy Festiwal Kryminału czy Afera Kryminalna. Aktualnie mieszka w Krakowie i sama zaczytuje się w kryminałach, a te dwie miłości zdecydowanie widać w jej debiucie.
 
W nocy z 3 na 4 października 2016 roku Ewa Zielińska zmarła w wyniku upadku z własnego balkonu. Około godziny czwartej rano znalazła ją sąsiadka, która wyszła przed blok z psem. Policja szybko przeprowadziła śledztwo, prokurator tempem ekspresowym zdecydował, że było to samobójstwo, spraw czeka na umorzenie. Siostra Ewy jednak jest przekonana, że policja się myli, Ewa nie mogła się zabić. Zleca więc zbadanie sprawy krakowskiej agencji detektywistycznej – Idze Bagińskiej i Igorowi Szotowi. Do nich sprawa trafia około miesiąc po zdarzeniu, Iga od razu jest przekonana, że muszą ją przyjąć. Zatem trzeba zgłębić się w życie Ewy, spokojnej, zamkniętej w sobie tłumaczki, która nie miała ani powodów do samobójstwa, ani żadnych wrogów... Jednak już po samym przeglądzie jej mieszkania, Iga stwierdza, że kobieta skrywała się za niejedną maską. Co zatem znajdą - sprawcę czy powód samobójstwa?
 
Książka składa się z 24 rozdziałów opatrzonych datą i dniem tygodnia – każdy rozdział to kolejny dzień śledztwa. Rozdziały podzielone są na numerowane podrozdziały, najczęściej jest ich kilka, od 2 do 5 czy 6. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który opisuje wydarzenia i emocje, myśli postaci. Najczęściej opisuje historię z perspektywy Igi, choć zdarzają się od tego odstępstwa. Styl powieści jest doskonale wyważony, bardzo spokojny, płynny, język surowy, szanujący zasady gramatyki (konsekwentnie pojawiają się feminatywy), a także elokwentny – autorka nie musi uciekać się do wulgaryzmów czy szokujących opisów, by przyciągnąć uwagę czytelnika.
 
Na wstępie muszę znaczyć, że jestem zachwycona tym, jak autorka genialnie wplotła Kraków w historię zdarzeń. Miasto jest tu równoważne z postaciami powieści, spacery, a raczej przemieszczanie się po Krakowie jest opisane bardzo szczegółowo, a jednak to nie nudzi, a buduje świetny klimat. Jest listopad, miasto topi się w smogu, ciągle pada, a wszystko to jest tak sugestywnie opisane, że aż czujemy tę wilgoć i chłód. Dla mnie, jako osoby, która kiedyś mieszkała w Krakowie, wszystkie miejsca, które bohaterowie mijają, podróżowanie tramwajami, przystanki, korki, odwiedzane knajpki - to wszystko jest doskonale znane i budzi swego rodzaju melancholię.
 
Intryga kryminalna toczy się tempem bardzo spokojnym, skupiona jest na klasycznym przepytywaniu świadków, dedukcji, sprycie śledczych i tajemnicach, jakie skrywają zarówno denatka, jak i wszyscy z jej otoczenia. Bo czy jest na świcie człowiek, który nie ma własnych tajemnic? Tyle że tym razem jedna z nich doprowadziła do czyjej śmierci... Mimo tego spokoju i skupiania na postaciach, a nie dynamicznej akcji, historia wciąga od samego początku, trudno jest się od niej oderwać, tajemnica i kreacje postaci fascynują. W jakiś sposób (niedopowiedzeniami? oszczędnym zachowaniem postaci? symbolami?) autorka buduje klimat niepokoju, niepewności i podejrzliwości, przez co z uwagą śledzimy kolejne odkrycia Igi. Historia toczy się linearnie, jest też kilka twistów fabularnych, tropów, które mają za zadanie nas zmylić. I kiedy już myślałam, że wiem, że wszystko już jasne, po raz kolejny wszystko wywróciło się do góry nogami. Rewelacyjnie usnuta intryga!
„Iga po raz nie wiadomo który pomyślała o tym, jak nagle i bez uprzedzenia to wszystko może się skończyć. Czyjś dzień, plany. Życie. Załatwiasz sobie, żeby wcześniej wyjść z pracy, bo zależy ci na tym, żeby pójść na protest, jesteś umówiona, że idziesz tam z przyjaciółką, potem wstępujecie jeszcze do knajpy, w końcu żegnasz się pośpiesznie, bo chcesz już wracać do domu – wieczorem masz się jeszcze z kimś spotkać. A potem okazuje się, że to było ostatnie spotkanie w twoim życiu, bo z jakiegoś powodu twój gość postanawia wypchnąć cię z balkonu.”
Pora przyjrzeć się postaciom. Mamy dwójkę śledczych, ale to Igę poznajemy bardzo dokładnie, Igor zostaje w cieniu. Mamy osoby zamieszane w sprawę, kilkoro mężczyzn, kilka kobiet, jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, że przede wszystkim jest to historia o kobietach. A każda z nich kryje się za jakąś maską, każda z jakiegoś powodu (wymogów społeczeństwa?) coś udaje przed innymi, lub przed samą sobą – jest Iga, która woli przemilczeć niż wyjaśnić nieporozumienia z mężem, jest siostra zmarłej, która wmawia sobie, że jeśli zaciągnie dzieci do kościoła, to one będą wierzyć. A co skrywała Ewa? Każda z tych postaci oddana jest tak, że czujemy, że coś się za nimi skrywa, są pełne niedopowiedzeń – ale czy nie jest tak i w życiu prawdziwym?
Myślę, że autorka dosyć jasno pod koniec zasugerowała, że będzie to początek serii, i dobrze – Iga to świetna kreacja, która zasługuje na więcej niż jedną książkę. To kobieta, która chwilę temu odeszła z policji ze względów światopoglądowych, cicha, nieco introwertyczna, ale bardzo sprytna, uważna. Poznajemy ją jako detektywkę i jako żonę i matkę, i tak jak w pracy zdaje się spełniać, tak w relacji z mężem ciągle idzie na kompromisy, a przed nami odkrywa się powoli. To też przede wszystkim po prostu kobieta – czasem zmęczona życiem, pełna frustracji, czasem wkurzona przez hormony i bóle miesiączkowe. Autorka nic przed nami nie ukrywa, Iga to postać żywa, bardzo realna i wielowymiarowa.
„Czasami czuła się tak, jakby ktoś otoczył ją przeźroczystą powłoką. Widziała, co się dzieje na zewnątrz, ona sama też była widziana. Ale nikt nie słyszał jej głosu. Mogłaby krzyczeć i krzyczeć, a i tak pozostawała sama z tym swoim krzykiem.”
Wspomniałam już, że Iga odeszła z policji z przyczyn światopoglądowych. Wymaga to rozwinięcia – chodzi o to, jak sytuacja policji zmieniła się pod rządami partii PiS. I tak, tło polityczne jest tu wyraźne, choć przecież nie jest to kryminał polityczny. Chodzi o rewelacyjnie oddane realia, które sprawiają, że historia mocno osadzona jest w naszej polskiej teraźniejszości. Cała ta opowieść rozpoczyna się od wspomnienia Czarnego Protestu z 3 października – była na nim Ewa, i była na nim Iga, później nieraz przez historię, opisy przeplatają się takie tematy jak naciski rządu na policję, obsadzanie stołków prokuratorskich tymi, którymi partii wygodnie, tym, którzy popierają ich poglądy. Sama Ewa miała mocne przekonania, akurat w kwestii prawa nie odpuszczała... I mimo że nie lubię wplatania wątków politycznych w kryminał, to tu jestem poruszona tym, ja doskonale autorka oddała nasze realia życia w tym kraju, tego jak władza wpływa na to, jak żyją zwyczajni ludzie. Druga sprawa mocno z tym związana to Kościół i wiara, ale ta mocno zaślepiona, ta pełna hipokryzji. Książka ogólnie pełna jest mocnych pod względem symbolizmu scen, ale jedna z nich wyjątkowo zapadła mi w pamięć – kiedy Iga rozwścieczona zaściankowością innych wybucha i wygrania totalny brak logiki jednej z mocno marginalnych postaci.
„Iga, która nigdy nie odczuwała potrzeby przynależności, tym razem poczuła niespodziewanie coś w rodzaju dumy z tego, że znalazła się wśród tych protestujących kobiet.”
Są nasze polskie realia, ale są też tematy bardzo ogólne, uniwersalnie ludzkie. Głównie chodzi o relacje małżeńskie, partnerskie, rodzicielskie. Mowa tu o związkach z długim stażem, w których nieraz to przyzwyczajenie trzyma ze sobą. Mowa o uległości, kompromisach, przemilczenia. O tym, że często to te pozory wygrywają, lepiej zachować twarz, niż zgłębić źródło problemu. Przez historię przewija się kilka par, każda reprezentuje coś innego, ale w każdej znajdziemy to, co sami z życia dobrze znamy.
 
„Czarny poniedziałek” to debiut bardzo dojrzały, przemyślany, który niesie sobą wiele tematów zmuszających czytelnika do refleksji. Oczywiście to ciągle bardzo dobry kryminał, z tych spokojniejszych, klimatycznych, w których liczą się ludzie i powolne dochodzenie do źródła ich tajemnic. No i jest jeszcze tło – realia życia w kraju, którym funkcjonujemy i ten rewelacyjnie przedstawiony jesienny Kraków, który aż sprawia, że chce się książkę określić jako kryminał miejski. Jestem pod wrażeniem, życzyłabym sobie, że każdy autor debiutujący był tak solidnie przygotowany do startu literackiego jak Agnieszka Graca.
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 26, 2023

"Nic bez ryzyka" Jeffrey Archer

"Nic bez ryzyka" Jeffrey Archer

Autor: Jeffrey Archer
Tytuł: Nic bez ryzyka
Cykl: detektyw William Warwick, tom 1
Tłumaczenie: Danuta Sękalska
Data premiery: 13.10.2020
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 336
Gatunek: powieść detektywistyczna / kryminalna
 
Jeffrey Archer to brytyjski autor powieści kryminalnych powoli zbliżający się do pięćdziesięciolecia istnienia na rynku książki. Wcześniej biegał w maratonach, był politykiem, w końcu został pisarzem – w 1979 roku debiutował powieścią „Kane i Abel”. I od tego czasu publikuje systematycznie. Na swoim koncie na cztery cykle, wiele osobnych powieści i sporo opowiadań, a cykl o funkcjonariuszu Scotland Yardu jest jego najnowszym. U nas tom pierwszy ukazał się w 2020 roku, w mojej własnej biblioteczce długo czekał na lekturę – dopiero przy okazji premiery tomu czwartego wzięłam się za cały cykl. To moja pierwsza styczność z autorem, ale już teraz mogę przyznać, że jego styl zdecydowanie wpasuje się w mój gust czytelniczy!
 
Historia „Nic bez ryzyka” ma swój początek w 1979 roku, kiedy to młody William Warwick oznajmia rodzicom, że swoją przyszłość wiąże z pracą w policji, a nie, jak chciał jego ojciec, z pracą w jego kancelarii prawnej. Jego ojciec to lord, znany prawnik, który skutecznie broni przestępców. William nigdy nie chciał iść w jego ślady, tym bardziej, że prawniczką została również jego starsza siostra – ona jednak broni tych, których obronić trudno, klientów straconych, choć w większości niewinnych. William przystaje na kompromis matki, obiecuje, że pójdzie jeszcze na studia, da sobie te trzy lata na ewentualną zmianę decyzji. Studia podejmuje na wydziale sztuk pięknych, ale po jej zakończeniu zgłasza się do policji. By stać się detektywem, trafić do Scotland Yardu najpierw musi przejść drogę zwyczajnego funkcjonariusza policji. W końcu po kolejnych dwóch latach zostaje konstablem i trochę przypadkiem trafia do wydziału fałszerstw i innych zbrodni przeciwko sztuce. Aktualnie największą zagwozdką tego niewielkiego wydziału jest znalezienie płótna Rembrandta „Syndycy cechu sukienników”, skradzionego siedem lat temu z muzeum. Z muzeum, w którym akurat pracuje młoda Beth, która szybko skrada serce Williamowi... Oczywiście nie jest to jedyna sprawa, która trafia na biurka bohatera, ale z pewnością ta, która motywuje najbardziej. Czy po jego dołączeniu do zespołu śledczych Rembrandt w końcu wróci na swoje miejsce?
 
Książka składa się z 34 w miarę krótkich rozdziałów. Historię otwiera zdanie „To nie jest powieść detektywistyczna, to jest opowieść o detektywie”. Jej narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest wszechwiedzący i oczywiście podąża za tym, kto jest gwiazdą serii – za Williamem Warwickiem. Styl powieści jest bardzo przyjemny, spokojny, często nawiązujący czasów, w których toczy się historia – najczęściej poprzez wspomnienie kina czy innych tematów związanych z kulturą. Język jest wyważony, stylizowany na dawną, klasyczną powieść angielską. Do tego w dialogach często pojawia się ten delikatnie zgryźliwy, brytyjski humor, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę lekko.
 
Ogólnie cała powieść mocno osadzona jest na stylu, klimacie, jaki znamy ze starych brytyjskich powieści kryminalnych i wydać to nie tylko w warstwie słownej, ale i kreacji losów postaci. Oczywiście tym najważniejszym jest William, który ewidentnie nie chce korzystać z pozycji swojego ojca – chce sam wypracować swoje miejsce w zawodzie. To człowiek bystry, elokwentny, chcący normalnego życia, choć z początku romantycznie mu się nie układa. Fajne jest to, że czytelnik już od samego początku dokładnie obserwuje jego losy jako człowieka dorosłego, pierwsze decyzje, pierwsze zawodowe doświadczenia – nieraz są to zabawne wpadki, choć inteligencji mu przecież nie brakuje. A jednak i jego wiek nie jest bez znaczenia, czuć, że jest to bohater młody, który jeszcze ma sporo do nauczenia. I to jest fajne, bo czytelnik może mu w tej drodze towarzyszyć.
Na swojej drodze bohater spotyka sporo ciekawych postaci – jedną z tych ważniejszych jest dosyć konserwatywny ojciec i siostra, która ciągle ukrywa przez rodzicami swoją orientację seksualną. Jest pierwszy jego policyjny partner, który skutecznie wpoił mu swoje zasady i zasady życia na ulicy, i późniejszy zespół do spraw przestępstw związanych ze sztuką. No i jest Beth, która z pewnością okaże się jedną z postaci serii. Każda z nich, mimo że jest postacią drugoplanową, a i sam autor nie skupia się mocno na psychologii postaci, jest przyjemnie brytyjska, na swój sposób czarująca, mocno filmowa. To dobre kreacje, dobrze pasujące do tego typu powieści.
 
A jako, że jest to powieść o detektywie, nie typowa powieść detektywistyczna, to w tym tomie nie obserwujemy tylko jednej sprawy – po pierwsze towarzyszymy Williamowi 24h na dobę, po drugie obserwujemy wszystkie sprawy nad jakimi pracuje – a tych jest przecież więcej, bo policja nie zajmuje się tylko jedną sprawą na raz. Intryga zbudowana jest na zasadzie miksu podgatunków kryminalnych – zaczynamy mocną klasyką, przechodzimy przez powieść sensacyjno-przygodową, aż do finału jakim jest thriller prawniczy rozgrywający się na sali sądowej. Dla mnie jest to połączenie genialne, a do tego dochodzi jeszcze mój ulubiony wątek sztuki i związanych z nią przekrętów. Ta sprawa również opiera się o założenia klasyczne, jest solidna zagadka, nie ma rozlewu krwi, jest za to dedukcja. Historia z jakiego powodu – czy to przez postać? czy ten angielski klimat? – wciąga dokładnie od samego początku, ja większą jej część przeczytałam/przesłuchałam na jeden raz.
 
Motyw sztuki i przekrętów z nią związanych jest jednym z tych najbardziej fascynujących czy to w literaturze czy w kinie. I ta historia pasuje do obydwu – powstała z tego świetna książka, ale równocześnie o zabarwieniu mocno filmowym – czytając oczami wyobraźni widziałam ją na ekranie. Obserwujmy jak bohater szuka dowodów, jak korzysta z własnej wiedzy, jak konsultuje się z mądrzejszymi od niego. Pojawiają się tu tak ważne nazwiska jak wspomniany Rembrandt, Caravaggio czy Rubens. Oczywiście wszystko opisane jest tak, by każdy laik zrozumiał, a nawet więcej – mocno się sam w poszukiwania zaangażował!
 
No i na koniec jeszcze miejsce – Wielka Brytania i ten sławny Scotland Yard. Monarchia i angielski podział władzy cały czas w tle jest obecny, ta samo warunki np. transportu w latach 80tych, klimat londyńskich galerii, ciemnych uliczek i sali sądowej.
 
Podsumowując, pierwszy tom serii o Williamie Warwicku przerósł moje oczekiwania – to powieść lekka i zabawna, ale od samego początku mocno angażująca, ciekawiąca losami głównego bohatera. Oparta na tym, co dobrze znane, świetnie wprowadza angielski klimat i kilka zagadek kryminalnych, które kończą się na sali sądowej. Ja bawiłam się przy tej lekturze doskonale, już teraz czuję się mocno związana z postaciami i nie mogę się doczekać lektury tomu drugiego!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

września 26, 2023

Book tour z "Fortuna sprzyja umarłym"!

Book tour z "Fortuna sprzyja umarłym"!

Jesiennie wieczory sprzyjają nie tylko rozbudowanym, wielowątkowym powieściom kryminalnym, ale i też tym sięgającym do nurtu klasycznego - solidnym zagadkom detektywistycznym, w których nie jest istotne morze krwi, zbrodnia dokonuje się poza sceną, a intryga kryminalna przedstawiona w przyjemnym, lekkim, a nawet i zabawnym stylu. Takie coś oferuje nam Stephen Spotswood w pierwszym tomie serii z detektywkami Lillian Pentecost i Will Parker pt. "Fortuna sprzyja umarłym". Jednak to nie wszystko, co w książce znajdziemy - autor pokusił się o wspomnienie też o tematach ważnych, wtedy i teraz, które zmuszają czytelnika do chwili refleksji - skupiamy się to na tematach delikatnie feministycznych, o tym kogo wolno nam kochać i o tym, czy wszystko musimy znosić. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, właśnie tego szukam w kryminałach! Zatem tym mocniej zachęcam do lektury oraz do udziału w book tourze!

A jeśli ominęła Was moja recenzja książki, to znajdziecie ją tu - klik!


Zasady uczestnictwa w book tourze:
  1. Książkę możecie trzymać maksymalnie 2 tygodnie od daty jej otrzymania, później wysyłacie ją dalej (adres kolejnej osoby otrzymasz ode mnie lub bezpośrednio od kolejnego uczestnika)
  2. Recenzję/opinię/film (zależy gdzie się udzielacie) proszę zamieście maksymalnie do 3 tygodni od daty otrzymania książki. Oznaczcie mój blog/IG/FB oraz profil Wydawnictwa Dolnośląskiego w swoim poście oraz wykorzystajcie któryś z hasztagów: #kryminalnatalerzu, #kryminalnatalerzupoleca, #czytajzkryminalnatalerzu.
  3. Książkę możecie wysłać pocztą, kurierem, paczkomatem – jak Wam i odbiorcy najwygodniej, ważne, żeby przesyłka miała numer, by się nie zgubiła! Jej numer po wysłaniu od razu koniecznie wyślijcie do mnie!
  4. Książka jest do Waszej dyspozycji – możecie po niej pisać, zakreślać, zaznaczać. Proszę jednak o jej poszanowanie, czyli bez gniecenia i rozrywania 😉
  5. Będzie mi miło jeśli zostawicie w książce po sobie ślad – z przodu książki przygotuję do tego miejsce oraz wkleję małą mapkę, na której oznaczymy trasę książki – nie zapomnijcie dorysować swojego punkcika! Będę mogła sobie później powspominać! 😊
  6. Fajnie, jeśli do wysyłanej paczki dorzucicie coś małego od siebie, herbatkę, czekoladkę, cokolwiek by kolejnemu uczestnikowi było miło.

Zgłaszać się możecie w komentarzu pod postem tu na blogu, pod postem na IG i FB oraz w prywatnych wiadomościach na IG i FB oraz mailowo: kryminalnatalerzu@gmail.comKolejność uczestnictwa zapisywać będę według kolejności zgłoszeń (oczywiście później uczestnicy mogą dogadać zmiany w kolejności między sobą).

Listę uczestników zapiszę w tym poście w środę.
Książka ruszy w podróż już w środę popołudniu, ale listy uczestników nie zamykam, można zgłaszać się także w trakcie trwanie book toura. Zastrzegam sobie jednak możliwość zamknięcie listy, w chwili kiedy liczba uczestników przekroczy 30 osób.
W book tourze nie będą uwzględniane osoby, które trzy razy przekroczyły terminy wysyłki książki lub trzy razy nie wystawiły opinii w moich wcześniejszych BT.


Zachęcam też do udostępniania wiadomości o book tourze na swoich profilach - wystarczy, że udostępnicie post o bt, który ukazał się u mnie na IG i FB, a także do polubienia profili wydawnictwa i moich własnych 😊


W razie pytań jestem dostępna na IG i FB oraz oczywiście mailowo.


Serdecznie zapraszam do zgłoszeń, a uczestnikom życzę przyjemnej lektury!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Lista uczestników:
1. @criminally.addicted 
2. @milosniczka.kavy opinia - klik!
3. @z_ksiazka_mi_po_drodze opinia - klik!
4. @poczytane_zapisane opinia - klik!
5. @po_prostu_o_ksiazkach opinia - klik!
6. @czytajzkasia 
7. @mirkowo3 opinia - klik! 
8. @zaczytana_panna (31.01-8.03)
9. @natka_tom 
10. @justyna6353 
11. @annadyczko_mczas (książka jest tu od 17.04)
12. @marzenaguzior
13. @mamazaczytana
14. @annula_93
15. @izabelawatola
16. @bookiem.mi.wychodzi
17. @srebrna_nutka

września 25, 2023

"Wróżda" Agata Kunderman

"Wróżda" Agata Kunderman

Autor: Agata Kunderman
Tytuł: Wróżda
Data premiery: 15.09.2023
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 392
Gatunek: thriller psychologiczny / sensacyjny
 
Agata Kunderman na polski rynek książki wkracza książką zatytułowaną „Wróżda”. Od premiery minęło dokładnie 10 dni, a ja nie widziałam jeszcze o niej negatywnej opinii – nie dziwi mnie to, to debiut solidny, który poruszy każdego czytelnika, mam wrażenie jednak, że matki w szczególności. Sama autorka na co dzień jest matką dwójki dzieci, o swoich perypetiach z macierzyństwem w lekko humorystycznym tonie pisze na blogu Konkret Babka. Pisanie jest dla niej bardzo ważne, choć nie była pewna, czy „Wróżda” przypadkiem nie będzie powieścią do tak zwanej szuflady... Myślę, że czytelnicy zgodnie przyznają, że dobrze, że została wydana!
 
Lata współczesne, Wrocław. Joanna Oprostowicz to kobieta po trzydziestce, której trzy lata temu zawalił się cały świat. Jej pięcioletnia córka zginęła, jej śmierć uznano za wypadek. Strata dziecka to coś niewyobrażalnego, nic więc dziwnego, że kobieta wpadła w głęboką depresję i odcięła się od wszystkich – rodziny, przyjaciół, męża. Teraz, już po rozwodzie i dwóch latach terapii, stanęła na nogi na tyle, że próbuje ruszyć na przód. Właśnie spędza ostatnią noc w swoim mieszkaniu we Wrocławiu, jej rzeczy zostały już przewiezione do Poznania, gdy ma zacząć nowe życie. Jednak tej nocy coś się wydarza, co burzy ten plan – ktoś do niej dzwoni, z obcego numeru, zna jej imię i twierdzi, że jej córka żyje. Joanna reaguje mocno impulsywnie, a gdy chwilę później dostaje mms ze zdjęciem 7letniej dziewczynki, która łudząco przypomina jej Tosię, nadchodzi atak paniki. Chwilę później dzwoni do Marcina, swojego dawnego przyjaciela, z którym nie rozmawiała od trzech lat. Mimo to Marcin przyjeżdża i zabiera ją do jej byłego męża, który jednak podchodzi do sprawy logicznie – sam widział ciało Tosi, więc ktoś robi sobie głupi żart korzystając z możliwości techniki... Pewnie tak, ale w Joannie ziarno zostało zasiane i zaczyna przygląda się tej sprawie – wcześniej, gdy policja prowadziła śledztwo, ona leżała w szpitalu, więc była oddalona od zdarzeń, nawet sama nie mogła pożegnać się z córeczką. A skoro nie widziała jej ciała, to może jednak jest jakaś niewielka szansa, że dziewczynka faktycznie żyje?
„Nie planowałam tego, ale dzisiejsze wydarzenia obudziły coś, co jakiś czas temu już we mnie usnęło. Usnęło, ale nie umarło. I było niebezpieczne, tak samo jak uśpiony wulkan.”
Książka składa się z 26 średniej długości rozdziałów przetykanych 5 rozdziałami nazwanymi „powrót”, które są retrospekcjami i opowiadają historie z przeszłości kluczowe do zrozumienia zdarzeń aktualnych, całość zamyka epilog. Narracja prowadzona jest głównie z perspektywy pierwszoosobowej czasu teraźniejszego przez Joannę, jednak czasami zdarzają się fragmenty przedstawione przez inne zamieszane w sprawę postacie w narracji trzecioosobowej czasu teraźniejszego. W tej samej narracji prowadzone są retrospekcje. Styl powieści jest codzienny, łatwy w odbiorze, skupiony zarówno na wydarzeniach, jak i emocjach postaci. Język prosty, w chwilach wyjątkowego wzburzenia w dialogach postaciom zdarza się używać wulgaryzmów, jednak nie jest to notoryczne, a odpowiednio dopasowane do sytuacji. Historię czyta się szybko, z łatwością.
 
Joanna to postać centralna. To ją poznajemy najlepiej, to w końcu ona w większości opowiada nam o tym, co ją spotkało. To postać matki, bogata emocjonalnie, dzięki czemu czytelnik w pełni może ją zrozumieć – jej cierpienie, jej złość, jej uśpioną rozpacz, a teraz i cichą nadzieję. Joanna opowiada o tym, jak ciężko jest po stracie, jak różny jest proces żałoby i jak wiele trzeba włożyć energii w to, by jako tako stanąć na nogi. Joanna nie wybiela, mówi dosadnie o tej rozpaczy, niemożności pogodzenia się ze śmiercią własnego dziecka, o depresji jako poważniej i ciągnie nierozumianej przez społeczeństwo chorobie.
„O depresji wciąż mówi się za mało i wciąż mówi się, że aby ją wyleczyć, wystarczy wstać z kanapy. Tymczasem o tym, jak wygląda ten potwór, mogą wiedzieć tylko ci, którzy stanęli z nim oko w oko. Ja stoczyłam zwycięską bitwę, ale boję się, że kiedyś potwór powróci.”
To fragmenty dosadne, emocjonalne, które z pewnością poruszą mocno każdego czytelnika. W momencie, gdy Joanna decyduje się zbadać samodzielnie sprawę, nabiera pewności siebie, ma jasno określony cel, a możliwość, że jej córka jednak żyje jest tym, co ją napędza, sprawia, że jest niepowstrzymana. Jej determinacja w odkryciu prawdy o tamtym dniu, w którym utraciła Tosię, jest wyrazem ogromu matczynej miłości, ale czy na pewno jest racjonalna? Czy to szósty zmysł mówi jej, że warto drążyć, czy zaczyna czepiać się mrzonek, fałszywych nadziei, które tylko przyniosą rozczarowanie i wymarzą postępy jakie poczyniła przy godzeniu się ze stratą?
W tym małym śledztwie pomaga jej Marcin, przyjaciel, zawodowo dziennikarz poważanej gazety. Postać ta kluczowa jest nie tylko na potrzeby śledztwa, ale i do ukazania siły przyjaźni – nawet trzy lata milczenia nie zmieniły ich relacji, gdy tylko zaczęli na nowo rozmawiać, okazało się, że przerwy w relacji praktycznie nie zauważają. Marcin wydaje się szczerze martwić o Joannę, tak naprawdę pomaga jej, by mieć ją na oku. Czy jednak po upływie trzech lat można zakładać, że nadal jest tym samym człowiekiem? Czy na pewno przyświecają mu chwalebne cele?
„W tej chwili jednak czuję, że muszę z kimś porozmawiać. Większość osób z depresją ma z tym problem. Choroba sprawia, że gniją od środka, niszczeni przez wszystkie emocje, których nie potrafią wyrzucić. Lata terapii uczyły mnie na nowo rozmawiać z ludźmi.”
Postać byłego męża Joanny jest dosyć marginalna, choć i on przedstawia inny obraz rozpaczy. Pisząc jednak o istotnych postaciach z pewnością trzeba też wspomnieć o policjancie, który trzy lata temu prowadził poszukiwania Tosi – teraz w prywatnym śledztwie dosyć mocno skupia uwagę Joanny. Zatem po której stronie stoi ta postać: dobra czy zła?
 
Intryga kryminalna z początku powieści nasuwa na myśl thriller psychologiczny – bohaterka, a zarazem narratorka poddaje w wątpliwość to, o czym od lat była przekonana, podstawę jej egzystencji. Akcja toczy się umiarkowanym tempem, bo skupiamy się przede wszystkim na emocjach, myślach i odczuciach narratorki. Gdzieś tak za połową powieści historia przeradza się w thriller sensacyjny, akcja rusza z kopyta, dzieje się dużo, jest dynamicznie. Mówiąc jednak o zwrotach akcji możemy mówić w kategorii całej powieści – w historii jest kilka solidnych twistów, które z pewnością zaskoczą niejednego czytelnika. Hipotezy z biegiem lektury się mnożą, ja jednak wykluczałam każdą po kolei – ostatecznie finał historii okazał się czymś, na co sama nigdy bym nie wpadła, choć przesłanki do rozwiązania faktycznie były – to przyznaję już po zakończeniu lektury. Zatem intryga zbudowana jest naprawdę solidnie, wyprowadza czytelnika kilkukrotnie w pole.
 
Miejscem akcji jest przede wszystkim Wrocław, na chwilę postacie przenoszą się też na Podlasie, gdzie skupiają się na małej wiosce – dzięki temu w historię wprowadzony zostaje fajny klimat zamkniętej społeczności, który nasuwa czytelnikowi na myśl niejedną tajemnicę. Sam Wrocław jest tłem dla historii, ale oddanym całkiem ciekawie – autorka wykorzystuje historię, by opisać wygląd niektórych dzielnic, różnych mieszkańców zamieszkujących to jedno miasto.
„Kiedy człowiek traci coś tak cennego, kiedy odchodzi jego własny cud, sens jego życia, nawet najbrudniejsze pomyje wylewane przez anonimowych ludzi nie są w stanie go dotknąć. To po prostu niemożliwe.”
Tematycznie przede wszystkim jest to opowieść o macierzyństwie, rodzicielstwie i stracie. Sporo w niej mądrych spostrzeżeń co do natury żałoby i depresji, co myślę, że ciągle w naszej literaturze jest tematem potrzebnym. Pojawiają się w niej również dwa inne interesujące tematy – o nich jednak już pisać nie powinnam, by nie zdradzić kluczowych elementów fabuły. Opowiada jednak o emocjach, tematach uniwersalnych, z którymi w różnym stopniu z pewnością w ciągu życia przyjdzie mierzyć się każdemu.
 
„Wróżda” to powieść o kobiecie, która swoją siłę czerpie z nadziei, matczynej determinacji, która z uporem brnie do przodu gnana tą nadzieją, tą wiarą, że jednak nie wszystko stracone. Historia rozpisana jest sprawnie, jest zajmująca i kilka razy solidnie zaskakująca, a postacie oddane szeroko, dzięki czemu czytelnik z powodzeniem może wczuć się w ich skórę. Wątek sensacyjny nadaje historii dużo dynamizmu – dla mnie może trochę za dużo, ja wolałabym zostać po prostu przy stronie psychologicznej, jednak nie da się ukryć, że i to zrobione jest naprawdę dobrze. Myślę, że „Wróżdę” jak najbardziej można uznać za udany kryminalny debiut - ja na pewno będę czekać na to, co autorka zaprezentuje nam w swojej drugiej powieści!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Initium.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!