lutego 29, 2024

"Strażnik jeziora" Michał Zgajewski

"Strażnik jeziora" Michał Zgajewski

Autor: Michał Zgajewski
Tytuł: Strażnik jeziora
Cykl: seria żywiecka z Norbertem Krzyżem, tom 1
Data premiery: 28.02.2024
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał
 
Mam wrażenie, że rok 2024 zaczął się prawdziwym wysypem nowych nazwisk na polskim rynku literatury kryminalnej. Wśród nich znalazł się Michał Zgajewski, którego serię żywiecką z prywatnym detektywem Norbertem Krzyżem zdecydowało się wydać Wydawnictwo Agora. Od dawna pisał do szuflady, czasami publikował krótkie formy w niewielkich wydawnictwach bądź literackich projektach. Kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania, teraz od kilku lat mieszka w Żywcu, gdzie osadził akcję swojej debiutanckiej serii. Miłośnik kina i muzyki, na co dzień zajmuje się pracą w social mediach. Zarównie aktualne miejsce zamieszkania, jak i jego pasje, znalazły swoje miejsce w debiucie “Strażnik jeziora”.
 
Rok 2017, listopad, Żywiec i okolice. Kilka dni temu zaginęła 16latka Emilia Płaza, jej dziadek Wiesław Król zatrudnił Norberta Krzyża do jej odnalezienia. Niestety, mimo włożonego w poszukiwania wysiłku, detektyw poniósł porażkę - właśnie znaleziono ciało dziewczyny w łódce na jeziorze, na pierwszy rzut oka widać, że do jej śmierci mocno przyczynił się ktoś trzeci. Policja od razu zaczyna podejrzewać chłopaka kilka lat od niej starszego - Alana Węglarza, który zniknął na chwilę po dziewczynie, a który podobno się z nią spotykał. Norbert również go szuka - zlecili mu to rodzice chłopaka, którzy są pewni, że ich syn jest niewinny. Sprawa komplikuje się, gdy do biura detektywa wpada Król żądając, by to dla niego znalazł Alana, bo ktoś przecież musi zapłacić za śmierć jego wnuczki… A to dopiero początek komplikacji. Czy Norbert okaże się na tyle dociekliwym śledczym, by odkryć miejsce pobytu Alana przed policją? I czy na pewno to on zabił Emilię?
“W tej sprawie wszystko kręciło się wokół jeziora.”
Książka rozpisana jest na trzy tytułowane części, składa się z dwudziestu trzech rozdziałów, a te podzielone są na kilkustronicowe scenki - dzięki temu czyta się ją wygodnie. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Norberta, który nadaje lekturze ton pamiętnika - podaje daty, godziny, spisuje i przytacza zdobyte dowody, ale oczywiście i też relacjonuje wydarzenia na bieżąco, choć nie zawsze trzyma się przy tym chronologii. Styl powieści jest prosty, spokojny, dobrze wpisuje się w sposób wyrażania prywatnego, rozczarowanego życiem detektywa przed czterdziestką - czuć, że jest to człowiek wykształcony i inteligentny, ale też niekoniecznie przebierający w środkach wyrazu. Stylistycznie, rytmicznie książka zbudowana jest naprawdę dobrze, czyta się ją lekko, z wyraźną przyjemności, bez wysiłku.
“- Ale żal w sercach pozostanie.
- To chyba zależy od serca.”
Książka określona jest nastrojowym kryminałem noir i faktycznie coś w tym jest. W budowie świata przedstawionego, w kreacjach postaci, szczególnie narratora jest coś znanego, coś czego może teraz już się w nowych publikacjach nie spotyka - klimat, sposób budowania historii charakterystyczny dla nieco dawniejszych kryminałów, tych takich rasowych, sprzed powiedzmy dwudziestu lat, które gdy, trzeba były dosadne, jednak raczej skupiały się na solidnych zagadkach i lekko zachwianych postaciach śledczych. I tak jest i tutaj. Norbert z początku budzi sympatię - to samotnik poświęcający się pracy, z mocno ironicznym podejściem do rzeczywistości, chętnie komentujący innych wkoło, dla siebie jednak mocno wyrozumiały. Choć świat wokół nie jest idealny, on chętnie się w niego wpasowuje, działa zgodnie ze swoim dociekliwym charakterem, mimo że często nie przynosi to efektów. Im dalej w lekturę, tym jednak jego wad widzimy więcej, a podejście do życia szybko okazuje się tylko przybraną maską, dzięki której może ignorować dręczące go problemy. Ostatecznie jest to bohater skomplikowany, budzący sprzeczne emocje - może trudno go zaakceptować w pełni, może nieczęsto zgadzamy się z jego decyzjami, jego postępowaniem, ale dzięki temu on sam wydaje się bardziej ludzki i, jak wspominałam, ładnie nawiązuje do śledczych z dawniejszych kryminałów.
“Po prostu masz taki charakter. Z rzeczy łatwych robisz trudne. Nigdy odwrotnie.”
W samej tej historii, poza Norbertem, jest wiele ciekawych kreacji psychologicznych, postaci intrygujących, budzących emocje. To silna strona tej powieści.
“Każdy z nas może zabić. Pan, ja, recepcjonistka Kasia, którą miał pan przyjemność poznać. I Alan także. Wszyscy nosimy w sobie wilka, tylko niektórzy nie potrafią go kontrolować.”
Tym, co zwróciło też moją uwagę to, że autor skrupulatnie oddał realia pracy detektywa, szczególnie w relacji z policją - bohater często przypomina, między innymi o tym, że jest zobowiązany dostarczyć policji wszelkie nowe dowody, jakie sam odkryje. To w końcu śledztwo kryminalne, prowadzone równolegle z policją. Podobało mi się to, w innych tego typu kryminałach detektyw działa zawsze jakby w szarej strefie, sam jeden, a tutaj jest jakby bardziej osadzony w polskiej realnej rzeczywistości - podkreśla, że jednak jest cywilem, który ma obowiązki prawne w stosunku do polskiego wymiaru sprawiedliwości.
“Norbert Krzyż, zawodowy podglądacz. Tak, to ja. Tak się kończy, gdy wybierasz studia pod kątem zainteresowań, a nie przydatności na rynku pracy.”
Intryga kryminalna zbudowana jest solidnie i spokojnie. To jeden z tych kryminałów, w których liczy się dobra dedukcja i przepytywanie, szukanie świadków, łączenie pozornie niezwiązanych ze sobą tropów. Tropów, które już na początku sugerują, że zahaczać będą o tematy nieszablonowe, ciekawe. Mamy tu trochę wątków z mitologii słowiańskiej, jest środowisko muzyczne, fanów cięższych brzmień. Co więcej, ostatecznie całkiem sporo miejsca zajmuje prawdziwa historia Jeziora Żywieckiego, a wydarzenia z przeszłości coraz mocniej wpływają na to, jak główny bohater postrzega sprawy aktualne. Cała intryga jest przemyślana, skrupulatnie zaplanowana, pozorne detale mają znaczenie, na co sam czytelnik podczas lektury uwagi nie zwraca, dopiero przy rozwiązaniu zagadki okazuje się, że każdy trop miał tutaj swój cel.
“Żyjemy w przebodźcowanym świecie. Wiele rzeczy robimy naraz, atakują nas fake newsy, jesteśmy chronicznie zmęczeni. Wobec tego słowiańszczyzna jawi się jako odświeżający nurt. Alternatywa dla zepsutej cywilizacji judeochrześcijańskiej. Siły natury to najlepsze lekarstwo nie tylko dla ciała, ale także dla umysłu.”
Mamy więc solidne pod względem budowy psychologicznej kreacje postaci, dobrą intrygą i miejsce akcji bogate w historię. Przez powieść jednak przewija się coś więcej - to trud odnalezienia się w aktualnym świecie, trud codziennego życia, z którym tak niewielu radzi sobie tak, jak by chciało. Wiele z postaci przeszło momenty załamania, które położyły się cieniem na ich życiu. Wiele chowa w sobie krzywdy, wiele chce od życia czegoś innego, niż ma, mimo że tak naprawdę nic z tym nie robi. To opowieść o samotności, braku poczucia akceptacji, rozczarowaniu, stagnacji i spoglądaniu na siebie przez palce, kiedy na innych patrzy się z lupą w ręku.
“Wolę użerać się z żywym niż z martwymi, nawet jeśli ci pierwsi są dużo bardziej wkurwiający.”
Podsumowując, “Strażnik jeziora” to udany debiut kryminalny. Podoba mi się to, że autor opiera się na tych charakternych, rasowych kryminałach, w których liczy się sama zagadka, a postać śledczego choć świetna w tropieniu przestępców, odkrywaniu tropów i łączeniu faktów, sama ma problem, by radzić sobie z życiem codziennym. To sprawdzało się kiedyś, to sprawdza się teraz i po raz kolejny udowadnia, że nie trzeba rozlewu krwi i szczegółowo makabrycznych opisów, by stworzyć coś, co faktycznie przyciąga uwagę. Mnie może historia nie wbiła mocno w fotel, czytałam ją z ciekawością, ale na aż tak, by nie mogła się od niej oderwać, jednak widzę duży potencjał w styl autora i tym, jak dobiera tematy - są głębokie, są ciekawe i czuć, że solidnie przemyślane. Podoba mi się! Czekam na więcej!
“(..) nie potrzebujesz nikogo do szczęścia. Wystarczą ci tajemnice, zagadki i okropni ludzie.”
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Agora.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 29, 2024

"Spirala zła" Bernard Minier - zapowiedź ambasadorska

"Spirala zła" Bernard Minier - zapowiedź ambasadorska
 Bernard Minier to francuski twórca powieści kryminalnych obok którego żaden fan gatunku nie może przejść obojętnie. Znany jest przede wszystkim z serii z komendantem Martinem Servazem, której tom óśmy pt. "Spirala zła" pojawi się na naszym rynku już 12 marca! Ja mam przyjemność objąć książkę opieką ambasadorską, a równocześnie zapewnić, że nie musicie znać serii, by sięgnąć po ten tytuł.

W Pirenejach mieszka, ukryty przed światem, kultowy reżyser filmów grozy Morbus Delacroix. To uwielbiany przez rzesze fanów mizantrop i ekscentryk. Judith, studentka filmoznawstwa, znawczyni i miłośniczka jego dzieł, pisze pracę poświęconą jego twórczości. Ku jej zdziwieniu mistrz, który unika kontaktów z ludźmi, zgadza się na spotkanie, a nawet zaprasza ją do swojej górskiej samotni.
Tymczasem w Tuluzie zostaje zamordowany specjalista od efektów specjalnych, który współpracował przy produkcji wielu obrazów Delacroix; ktoś przywiązał go do szpitalnego łóżka i uśmiercił. Wszystko wskazuje na to, że to zabójstwo ma związek z pewnym zakazanym filmem. Spirala śmierci nakręca się niepowstrzymanie…
Dla komendanta Martina Servaza jest to być może największa zagadka w karierze. Za jej rozwiązanie przyjdzie mu zapłacić ogromną cenę…

Och, co w tej powieści się dzieje! Fani kryminałów, fani filmów grozy i w ogóle historii kina będą zachwyceni! Historia jest szybka, momentami brutalna, ale pisana w naprawdę fajnym stylu - mimo powagi zbrodni sama miałam momenty, kiedy nad lekturą rechotałam głośnym śmiechem. Rewelacyjne dialogi! Intryga lekko przerażająca, a postacie - och, teraz już naprawdę muszę przeczytać poprzednie siedem tomów. Już teraz nie mogę się doczekać, kiedy siądę do pisania recenzji tego tytułu, żeby móc podzielić się z Wami tymi wszystkimi emocjami! A już teraz "Spiralę zła" gorąco polecam Waszej uwadze 😊

Autor: Bernard Minier
Tytuł: Spirala zła
Cykl: komendant Martin Servaz, tom 8
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Data premiery: 12.03.2024
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży.

A kilka dni przed oficjalną premierą tego tytułu będzie można się spotkać z samym Bernardem Minierem! Autor przyjeżdża do Polski na Targi Książki w Poznaniu, które mają miejsce 8-10.03. 
W związku z tym będzie kilka dobrych okazji, by posłuchać autora, jak i osobiście z nim chwilę porozmawiać. 

We współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 28, 2024

"Symfonia potworów" Marc Levy

"Symfonia potworów" Marc Levy

Autor: Marc Levy
Tytuł: Symfonia potworów
Tłumaczenie: Bożena Sęk
Data premiery: 24.02.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 360
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Marc Levy to jeden z najbardziej poczytnych francuskich autorów na świecie. Tworzy od 25 lat, debiutował w roku 1999 powieścią “Jak w niebie”, która wraz z jej hollywoodzką ekranizacją przyniosły mu światową sławę. Teraz na koncie na 25 powieści, tłumaczonych na około 50 języków, które sprzedały się na nakładzie 50 milionów kopii. Większość z nich ukazała się również w Polsce, najpierw pod skrzydłami Wydawnictwa Albatros, teraz Soni Dragi, choć mam wrażenie, że u nas jego nazwisko nie jest aż tak znane jak wskazywałaby na to popularność światowa. Autor głównie trzyma się gatunku powieści obyczajowych, czasami sięga też po wątki sensacyjne. Aktualnie mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale jako prawdziwy społecznik wrażliwy na krzywdy innych, żywo interesuje się tym, co dzieje się na terenach Ukrainy od czasu eskalacji konfliktu wywołanego przez Rosję. Jego najnowsza powieść “Symfonia potworów” jest jego prywatnym sprzeciwem, który ma unaocznić czytelnikowi bestialstwo wojny w wymiarze ludzkim. Choć główne bohaterki powieści to postaci fikcyjne, to sytuacja, która się im przytrafia jest jak najbardziej prawdziwa…
 
Historia “Symfonii potworów” toczy się na południu Ukrainy w małym miasteczku Rykowe w 2023 roku. Trwa wojna, która zmieniła wszystko - mąż Weroniki jest na froncie, ona jako pielęgniarka praktycznie cały czas siedzi w szpitalu. W domu jakoś radzą sobie jej dzieci - nastoletnia Lila, która jak na swój wiek, jest bardzo odpowiedzialna, ale i uparta, oraz 9letni Wałyk, który nie mówi. Powoli przyzwyczaili się już do nowej wojennej rzeczywistości, braku ojca, jedzenia i miasta zniszczonego ostrzałem. Jednak pewnego dnia dzieje się coś niewyobrażalnego. Pod podstawówkę podjeżdżają autokary z rosyjskimi wojskowymi, którzy napadają na budynek. Chcą pojmać dzieci, na szczęście nauczycielki zareagowały w porę i większość zdążyła uciec. Została dwójka - Wałyk i jego kolega, który przegapił nawoływania do ucieczki wizytą w łazience. Ta dwójka zostaje zapakowana do autokaru i wywieziona poza granice Ukrainy, do Rosji. Lila dowiaduje się o tym dosłownie chwilę później, spanikowana nie może uwierzyć, biegnie do domu szukać brata. Ale nigdzie go nie ma. Wraz z matką udają się do urzędu, w którym oczywiście rządzą rosjanie, niestety niczego się nie dowiadują. Muszą szukać na własną rękę. Ale gdzie szukać pomocy? Co się teraz dzieje z Wałykiem? Czy uda im się go odzyskać?
“(...) miłość oznacza życie w strachu przed utratą ukochanej osoby (...)”
Książka składa się z prologu, 26 rozdziałów, epilogu i końcowych dodatków - są mapka, biogramy bohaterów znanych z innej serii autora, oczywiście bibliografia i kilka innych ciekawostek. Rozdziały książki podzielone są na scenki przedstawiające historie z czterech punktów widzenia: Weroniki, Lili, Wałyka i Witala, który jest członkiem tajnej organizacji hakerów zwanej Grupa 9, naprzemiennie w narracji trzecioosobowej czasu teraźniejszego. Narrator skupia się raczej na przedstawieniu tego, co się dzieje, o emocjach postaci mówi oszczędnie. Styl powieści jest spokojny, może nawet i nieco reporterski, przez co historia tragiczna nie przytłacza aż tak mocno podczas lektury, dopiero później przychodzi chwila refleksji… Rozdziały w przeważającej liczbie, a raczej ich zakończenia są opatrzone szkicami nawiązującymi do ich treści, przedstawionych zdarzeń autorstwa Pauline Leveque.
“Dziś chciałabym, żeby wszystko było jak przedtem. Zanim szaleństwo jednego człowieka sprawiło, że na naszej ziemi zaczęły się podnosić krwawe mgły.”
Przyznam, że jest to książka, o której niezmiernie ciężko jest pisać. Zatem na początek pomówmy o niej, jako o fikcji literackiej, a dopiero na końcu o tym, co jest w niej prawdziwego…
W tej historii przyglądamy się jednej rodzinie. Zwyczajnej, takiej z normalnie spotykanymi życiowymi problemami - wygląda na to, że małżeństwo Weroniki się sypie, dzieci się od niej oddalają. Szczególnie trudne relacje ma z córką, która … no cóż, jest teraz prawdziwą nastolatką - nie mówi mamie za wiele, woli spędzać czas z koleżankami, nowymi miłostkami, choć siostrą jest naprawdę dobrą. Lila bierze na swoją głowę część domowych obowiązków, Weronika w końcu cały czas jest teraz w pracy, jej czas z dziećmi ogranicza się do całusów w głowy późną nocą. Może te oddalenie pogłębiła wojna? Brak ojca, ciągła nieobecność matki, sprawiły, że dzieci muszą sobie radzić same. Kiedy jednak dochodzi do porwania Wałyka, … no właśnie sytuacja powinna się zmienić, prawda? Jednak Weronika i Lila już tak przyzwyczajone do działań w pojedynkę nadal się ze sobą niespecjalnie komunikują…
Podczas tej historii poznajemy każdego członka tej teraz trzyosobowej rodziny. I każdy z nich jest na swój sposób uparty i odważny. Wałyk, mimo że nie mówi, to bardzo mądre, inteligentne i spostrzegawcze dziecko, zatem szybko znajduje sposób, by radzić sobie w nowej rzeczywistości. Nie znaczy to, że zapomina o rodzinie, o nie - to właśnie pamięć i tęsknota o nich dodają mu siły, a nawet i więcej… Lila w momencie, gdy jej brat zostaje porwany, rzuca swoje życie, jest w stanie zrobić wszystko, by brata odnaleźć. Czy jednak jest już rozważna na tyle, by robić to z głową? Weronika za to szybko uruchamia swoje kontakty, próbuje działać tak, by jeszcze mocniej swojej rodziny nie narażać, ale by jak najszybciej odnaleźć syna… Wszyscy zatem skupiają się na jednym celu - na przywróceniu Wałyka rodzinie.
“- Masz szczęście.
- Że Ruscy porwali mi brata?
- Że masz w życiu kogoś, kto daje ci tyle odwagi.”
Zgodnie z kategoryzacją książki, jest to przede wszystkim proza obyczajowa - jest może kilka momentów nieco bardziej dynamicznych, momentów akcji, jednak całościowo jest to historia opowiedziana w sposób spokojny, o rodzinie, którą dotknęła tragedia. Tragedia zesłana z rąk innych, której odmawiają się poddać, zamierzają z nią walczyć.
“(...) jak długo jednak można się tak trapić i nie brać spraw we własne ręce? W jakim momencie człowiek zaczyna współtworzyć nieszczęście, jeżeli nie robi nic, aby ustało?”
Jest jeszcze czwarta postać, haker Wital - to bohater z serii o Grupie 9 (“Zdarzyło się nocą” i “Zmierzch drapieżców”). On dodaje nutki sensacji oraz sprawia, że na historię patrzymy szerzej, z perspektywy osoby, która walczy z działaniami rosyjskimi najlepiej jak potrafi, czyli za pomocą sieci. Dzięki temu historia staje się pełniejsza, a także nie jest już tylko opowieścią o desperackich działaniach, ale przywraca wiarę w działania bezinteresowne, w ludzką dobroć. Zresztą sporo takich postaci pojawia się także w drugim planie powieści.
“(...) wielka historia składa się z małych historii tych, którzy przeżyli.”
Pora przejść do tego, co w tej powieści jest prawdziwe. To cały proceder porywania ukraińskich dzieci i wywożenia ich do Rosji w celu bezprawnej adopcji przez rosyjskie rodziny. To wydarzenia prawdziwe, postaci komisarz do spraw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, która w tej historii się pojawia, jest postacią prawdziwą. To ona wraz z Putinem stworzyli prawo pozwalające rosyjskim rodzinom adoptować dzieci ukraińskie, to oni odpowiadają za wydawanie rozkazów porywania dzieci i wywożenia ich do Rosji. W 2023 roku Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz ich aresztowania właśnie za te krzywdy, jakie ukraińskim dzieciom i ich prawdziwym rodzinom wyrządzili. Historia “Symfonii potworów” toczy się na chwilę przed tym.
“Przymusowe wywożenie dzieci z jednego państwa do drugiego z zamiarem wymazania ich ojczyzny z mapy świata można uznać za zbrodnię ludobójstwa.”
Tematycznie zatem jest to historia ciężka, bo opowiadająca o złu, które dla nas jest niewyobrażalne. Jak można wyrywać dzieci z rąk rodziców, by wywozić je do obcego kraju i próbować wymazać ich pamięć o ojczyźnie, o prawdziwej rodzinie? Indoktrynacja w najgorszej postaci! Marc Levy podjął się ogromnego wyzwania, ale cieszę się, że to zrobił - w końcu po dwóch latach od eskalacji konfliktu, my sąsiedzi Ukrainy, już nie żyjemy tą wojną, już ten temat nam spowszedniał, jakkolwiek okropnie to brzmi. Ta książka wzbudza nasz sprzeciw na nowo, uświadamia, że nie tylko dorośli w imię jednego tyrana się ciągle zabijają, ale i tak okropnie krzywdzą przy tym dzieci.
 “Liczba nieletnich deportowanych w ciągu roku osiągnęła poziom nienotowany w Europie od czasów drugiej wojny światowej. Oficjalnie to szesnaście tysięcy, ale zdaniem niezależnych śledczych co najmniej dwa razy tyle.”
Na koniec wróćmy do spojrzenia literackiego - “Symfonia potworów” to opowieść o sile więzi rodzinnych, matczynych, więzi pomiędzy rodzeństwem. Obydwie bohaterki na swój sposób pokazują, że walcząc o życie członka ich rodziny, o przecież ciągle jeszcze niewinne dziecko, są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Nie dają się obezwładnić rozpaczy, a aktywnie działają, by odwrócić to, co się stało, by przywrócić ich rodzinie Wałyka. Zarówno to, jak i pomoc innych postaci, które spotykają na swojej drodze, daje czytelnikowi nadzieję - mimo brutalności, bestialstwa wojny, nadal żyją i działają tam ludzie dobrzy, ludzie, dla których życia każdego człowieka ma wartość. Każdego, bo i przy okazji ukazują, że nie wszyscy rosjanie to potwory, choć niestety tych u władzy nazwać inaczej naprawdę nie można.
“Nie można zamykać oczu na rzeczywistość, żeby potem nie było tłumaczeń jak po drugiej wojnie: nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje. Wszyscy powinni się dowiedzieć, co on tam robią.”
Podsumowując, “Symfonia potworów” to powieść dobrze wyważona pod względem literackim - opowiada o prawdziwym procederze, który jest tak moralnie zły, że ciężko pojąć to umysłem. Ale opowiada w sposób lekko reporterski, przez co czytelnik skupia się na działaniu postaci, na tym co się dzieje, nie na emocjach, które mogłyby prawdziwie przytłoczyć. Temat, refleksje przychodzą już raczej po lekturze, kiedy ponownie ją sobie w głowie analizujemy. To solidna proza, a fakt, że opowiada w taki sposób o tym, co dzieje się naprawdę, nagłaśnia zbrodnię, która jest jedną z tych niewyobrażalnych, sprawia, że powinna dotrzeć do szerokiego grona odbiorców - dzięki niej zyskujemy tak ważną świadomość społeczną, świadomość problemów aktualnych, które przecież toczą się zaraz obok nas…
“(...) karmili nas strachem i nienawiścią, żeby nas sobie podporządkować (...).”
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 28, 2024

"Pięć martwych psów" Michal Sýkora - zapowiedź patronacka

"Pięć martwych psów" Michal Sýkora - zapowiedź patronacka

 
Dzisiaj mamy już przedostatni dzień lutego, najwyższa więc pora zacząć się przyglądać premierom marcowym! A te, och!, jak bardzo warte są uwagi! Dobrze wiem co mówię, bo sama miałam już przyjemność przeczytać przedpremierowo kilka z nich i część będę Wam gorąco polecać! Zacznijmy więc ten przegląd od premier z drugiego tygodnia marca - już 12 dnia miesiąca swoją premierę będzie świętować nowa książka Michala Sýkory pt. "Pięć martwych psów", a na jej tylnej okładce znajdziecie logo Kryminału na talerzu!

Czerwiec, ZOO w Ołomuńcu – pełnię sezonu zakłóca dziwne wydarzenie. Nocą zabito portiera i skradziono trzy niedźwiedzie. Marie Výrová wraz z ekipą usiłują rozwiązać sprawę. Kim byli napastnicy i do czego były im potrzebne baribale?
Tymczasem w pobliskim Šternberku rządzą układy i układziki, a pewien biznesmen w ortalionowym dresie ma pod sobą urzędników i policję. Przeniesiona do tutejszego komisariatu Kristýna Horová bada sprawę zakopanych w lesie pięciu martwych psów. Czy znalezisko ma związek z organizowanymi w okolicy walkami? Ambitna policjantka, wbrew ostrzeżeniom, upiera się, by rozwiązać tę zagadkę.
Dwa nieodległe miejsca i dwie „zwierzęce” sprawy – czy jakoś się ze sobą łączą?
Pięć martwych psów to kolejna wciągająca część serii o śledczych z Ołomuńca. Michal Sýkora znów sprawnie połączył wątki społeczne z niezbędnym dla dobrego kryminału napięciem i odpowiednią dawką czeskiego humoru.
Zbrodnia w zoo? Tego chyba jeszcze nie było! Autor wykazuje nam się tutaj dużą odwagą w wątkach, jakie w tym tytule porusza - są ważne i momentami faktycznie wstrząsające. To solidny kryminał, który wciąga od pierwszych stron, a mimo że jest częścią serii o Marie Výrovej, to spokojnie można go traktować jako powieść osobną - autor już przy premierze poprzedniej części "To jeszcze nie koniec" (recenzja - klik!, wywiad - klik!) zdradzał, że lubi z każdym tomem testować coś całkiem dla niego nowego. A w "Pięciu martwych psach" wyszło mu to naprawdę znakomicie! Gorąco polecam ten tytuł już teraz Waszej uwadze!

Autor: Michal Sýkora
Tytuł: Pięć martwych psów
Cykl: podinspektorka Marie Výrová, tom 3
Seria: Czeskie Krymi
Tłumaczenie: Krzysztof Wołosiuk
Data premiery: 12.03.2024
Wydawnictwo: Afera
Liczba stron: 440
Gatunek: kryminał

Książka dostępna jest już w przedsprzedaży na stronie wydawcy - klik!
Przedpremierowo będzie można się w nią już też zaopatrzyć na Targach Książki w Poznaniu.


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 27, 2024

Wygraj "Sześć powodów, by umrzeć"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Wygraj "Sześć powodów, by umrzeć"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Nowa książka Marty Zaborowskiej pt. "Sześć powodów, by umrzeć" już jutro będzie świętowała dwa tygodnie na półkach księgarskich. Jest to thriller niebanalny i mocno oryginalny na polskim rynku, a autorka napisała go dlatego, bo zawsze chciała przetestować się w nurcie thrillera domestic noir. Sama byłam pod wielkim wrażeniem, jak skutecznie myli w tej książce tropy, jak mocno miesza w głowie czytelnika, a zdziwiłam się jeszcze mocniej, gdy wyjawiła, że pisała ją bez wcześniejszego rozpisania tych wszystkich twistów! Tak, to lektura z którą fani gatunku (i nie tylko!) zdecydowanie powinni się zapoznać. Zatem dzisiaj Wam w tym pomogę - zapraszam na konkurs na pięć egzemplarzy!

A gdybyście wcześniej mieli chęć poczytać o książce więcej, to serdecznie zapraszam na recenzję, którą znajdziecie tu - klik!


Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?

Dzień przed premierą miałam przyjemność przeprowadzić z autorką książki rozmowę na żywo, którą mogliście zobaczyć na Istagramie. Padło tam kilka ciekawych pytań od uczestniczek rozmowy, między innymi mówiłyśmy o tym, które postacie autorce tworzy się łatwiej - dobre czy złe? Spodobał mi się ten temat, zatem dzisiaj Wy odpowiedzcie mi na pytanie:
Co uważasz za ciekawsze: zgłębianie się w moralnie dobre czy złe literackie charaktery? 
Swój wybór spróbuj krótko uzasadnić.  


Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, bardziej oryginalnie – tym lepiej! 
Konkurs organizuję równocześnie na trzech platformach: blogu, IG i FB, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać w każdym z tych trzech miejsc w komentarzu pod postem konkursowym - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 27 lutego do 1 marca do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG  do 4 marca.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę pięć, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!
Zachęcam też do polubienia profilu autorki książki (IG - klik!, FB - klik!) profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

04.03 aktualizacja - wyniki konkursu:
Spodziewałam się tego! Większość uczestników konkursu opowiedziała się za charakterami złymi! Bardzo skomplikowane, dają dużo większe pole do manewru ich twórcom. A jednak były też i głosy, które doceniły te dobre - bo przecież stworzyć interesującego dobrego bohatera, takiego którego czytelnik będzie chciał przez całą powieść śledzić, to faktycznie sztuka! Byli też tacy, co po prostu chcą, by bohater był ciekawy - bez różnicy czy dobry, czy zły. Bo chyba właśnie o to, by bohater nas ciekawił, byśmy chcieli poznać jego motywacje, która stoi za jego wyborami, chodzi, prawda? Ale to naprawdę dobry temat do rozmyślań! Kiedyś jeszcze o tym sobie pogadamy ;) A teraz wyniki, książka leci do:

Blog
1) po_prostu_o_ksiazkach 
Czy jesteśmy w stanie określić co jest dobre a co złe? Zapewne każdy codziennie podejmuje takie analizy w swojej głowie. I równie ciężko jest dojść do jakiegoś rozwiązania. Mimo wszystko cokolwiek byśmy nie postanowili, w naszym odczuciu wybierzemy dobrze.
Czytając książki utożsamiamy sie z jej bohaterami. Czasem jesteśmy w stanie znaleźć pewne cechy w sobie. I nieważne czy tak będzie TEN DOBRY czy TEN ZŁY charakter.
Złe charaktery często bywają bezduszne, skłonne do odważnych działań, wywołują negatywne emocje. Te dobre, zawsze walczę o sprawiedliwość, spokój i harmonię. W przypadku dobrych charakterów jesteśmy w stanie dojrzeć w książkach sielskie obrazy życia, zobaczyć jak to jest gdy na świecie jest lekko i panuje ład. Te złe charaktery z jednej strony okazują nam jaki świat potrafi być okropny, wredny i skomplikowany. Z drugiej, angażują nas bardziej do
tego, by nie popełniać nienormalnych czynów i baczyć na konsekwencje swoich zachowań.
Podsumowując..dobre i złe charaktery literackie są godne uwagi a poznawanie ich głębszych walorów jest bardzo ciekawym doświadczeniem podczas czytania.

IG:
2) @czytanie.na.platanie
Ja przekornie odpowiem, że te dobre, bo też nie jest łatwo stworzyć postać z krwi i kości o kryształowym charakterze. Łatwo wówczas wykreować bohatera zbyt cukierkowego, nierzeczywistego i drewnianego, a przecież i pozytywna postać musi nas czymś ująć, zaskoczyć byśmy z zaangażowaniem śledzili jej losy 😍.

3) @moniaczytairecenzuje
  1. Chyba zagłębianie się w złe charaktery jest dla mnie ciekawsze. Uważam, że ludzie są z natury dobrzy, dochodzenie co poszło nie tak w ich życiu, że jednak przeszli na tą złą stronę wydaje się być ciekawsze 🙂

4) @urszula.epler
Czarny charakter jest po prostu ciekawszy, ma swoją historię (a przynajmniej powinien mieć), w wyniku której robi to co robi, wnosi do książki coś nowego i tajemniczego, wie czego chce i dąży (często po trupach) do celu.

FB:
5)Kuba Jacek
Hmm..tak najbardziej to lubię zgłębiać skomplikowane charaktery, jednostki w swojej naturze nieprzewidywalne, lubię bohaterów, którzy są w stanie mnie zaskoczyć i zbić z tropu. Nie ma też dla mnie jasnych i wyraźnych granic między postacią dobrą i złą. Istnieje w ogóle coś takiego? No może w baśniach. Dobra wróżka i zły smok, który porywa owieczki. Ale czemu on jest zły?
Z tego punktu widzenia te bardziej negatywne i mroczne zachowania są dla mnie bardziej interesujące. Bo mają jakąś przyczynę. Bo nie wzięły się znikąd. Tak jak wszystko. A ja lubię wnikać, dlaczego tak się dzieje, co w zakamarkach umysłu zatrzeszczało, przypaliło się, że ktoś jest taki a nie inny, że jest zdolny do czynow moralnie niedopuszczalnych, wykraczających poza granice ludzkiego pojęcia.
Niemniej jednak, każda postać może być ciekawa. Ważne, żeby nosiła w sobie tajemnicę, żeby nie była otwartą księgą.

Gratulacje!
Czekam na Wasze dane adresowe wraz z numerem telefonu dla kuriera.
Wszystkim uczestnikom dziękuję za zgłoszenia i zachęcam do stałej aktywności, komentowania postów na moich profilach, jak i próbowania swoich sił w kolejnych konkursach!

lutego 26, 2024

"Jej sprawa" Anna Kaczanowska

"Jej sprawa" Anna Kaczanowska

Autor: Anna Kaczanowska
Tytuł: Jej sprawa
Cykl: prokuratorka Hanna Osul, tom 2
Data premiery: 21.02.2024
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał / thriller polityczny
 
Anna Kaczanowska na polskim rynku książki pojawiła się po raz pierwszy niecały rok temu - w marcu 2023 debiutowała kryminałem “Okaleczone”, który równocześnie zaczyna cykl z prokuratorką Hanną Osul. “Jej sprawa” to część druga, podobno jest to historia mocno różniąca się od tomu pierwszego, jednak ja tego potwierdzić nie mogę - znajomość z piórem autorki rozpoczęłam dopiero od jej drugiej książki, czym potwierdzam, że bez problemu da się ją czytać bez znajomości tomu pierwszego.
Prywatnie autorka jest wrocławianką, stomatolożką, a poza ciągotkami do powieści kryminalnych, w wolnych chwilach lubi piec.
 
Historia “Jej sprawy” rozpoczyna się około rok po wydarzeniach z “Okaleczonych”. Hanna Osul nie praktykuje swojego zawodu, siedzi w domu i nie planuje powrotu do prokuratury, mimo usilnego namawiania jej przez wszystkich wokół. Zdanie zmienia dopiero po wizycie w więzieniu - znajomy policjant przekazał jej, że mężczyzna, który jest przez nią podejrzewany za udział w śmierci jej męża i córki, a który teraz odsiaduje wyrok w więzieniu za inne zbrodnie, chce się z nią zobaczyć. Hania, gnana niepohamowaną ciekawością, zjawia się w więzieniu, gdzie mężczyzna zawiera z nią układ - ona ma wrócić do prokuratury, dopilnować, by zajęła się pewną sprawą, która niedługo wypłynie i nie dopuścić do skazania jego znajomego. W zamian on po wystawieniu aktu oskarżenia zdradzi jej co tak naprawdę stało się z jej mężem i córką. Machina więc idzie w ruch, Hania zgłasza chęć powrotu do pracy z zastrzeżeniem przejęcia pierwszej dużej sprawy, która się trafi. I już za moment docierają do wrocławskiej prokuratury wieści o podejrzanej śmierci ministra sprawiedliwości… Zabójstwo polityczne? W końcu tego samego dnia sejm miał głosować nad ustawą przez tego ministra zaproponowaną. A może motywu trzeba szukać gdzie indziej? Hanna wie tylko, że sprawcą jest mężczyzna, a ona musi odciągnąć od niego podejrzenia…
 
Książka rozpisana jest na 31 rozdziałów różnej długości. Każdy otwiera się określeniem miejsca zdarzeń i jest podzielony na kilka scenek, więc nawet dłuższe rozdziały dzięki temu czyta się komfortowo. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator wszechwiedzący podąża przede wszystkim za Hanną, choć kilka rozdziałów od tej praktyki odbiega i ukazuje czytelnikowi środowisko polityczne. Styl powieści jest poprawny, wymaga jednak pewnego skupienia od czytelnika - ja czasami łapałam się na tym, że odpłynęłam myślami i musiałam nieznacznie cofać się w lekturze. Dialogi prowadzone są przyjemnie, w odpowiednim momencie są lekko uszczypliwe, co trochę rozładowuje nagromadzone napięcie.
“- Ale ty jesteś w gorącej wodzie kąpany…
- Matka mnie we wrzątku wyparzyła, tylko zapomniała o gębie.”
Skoro wspomniałam o napięciu, jakie powstaje podczas lektury, to od razu omówimy sobie intrygę kryminalną. Bo ta zbudowana jest dobrze, a co ważniejsze - wcale nie zgłębia się jakoś specjalnie mocno w politykę. Nie ma tutaj podkreślonych powiązań politycznych, zależności, nie ma też określone co jaka partia wyznaje i po której stronie leży teraz władza. Zatem jest to historia raczej bez dokładnego osadzenia w polskiej politycznej rzeczywistości, a przynajmniej nie na tym się skupiamy. I dobrze, sama nie jestem fanką takich motywów w literaturze, zatem tutaj delikatne poruszanie wątków polityki i władzy było mi na rękę. Sama intryga prowadzona jest sprawnie, są momenty, w których faktycznie historia zaskakuje, a zachowanie postaci wzbudza żywe emocje. Początek może wydać się dosyć zagmatwany, może nieco toporny, jednak jest ważny, bo dobrze wprowadza w temat i, co dla mnie było bardzo ważne, tłumaczy najważniejsze zależności i historię Hanny z tomu pierwszego. I choć kusi mnie, by o intrydze napisać więcej, to jednak odmówię sobie tej przyjemności - nie chciałabym nakierować Was na rozwiązanie zagadki!
 
Oczywiście sięgając po tom drugi bez znajomości pierwszego należy wziąć pod uwagę, że utracimy co nieco z charakterów postaci pojawiających się w całym cyklu. Jednak wybór głównej bohaterki, jej dążenie do poznania prawdy o ostatnich chwilach swoich najbliższych jest na tyle uniwersalny w literaturze, że nikogo nie dziwi, jak i rozterki nią targające podczas śledztwa są w pełni zrozumiałe. Jest to więc postać, która nie powoduje w czytelniku dyskomfortu, choć przecież zgadzając się aresztować i oskarżyć niewinną osobę ze strony moralnej podejmuje bardzo haniebną decyzję. Jednak dzięki temu, że sama nie chciała już pracować, czytelnik od początku wie, że przede wszystkim jest matką i żoną, skąd brak rozdźwięku w jej psychologicznym przedstawieniu. Historia mocno skupiona jest na śledztwie, więc tak naprawdę wiele o postaciach w niej występujących powiedzieć się nie da. Jednak tym, co szybko jest widoczne, jest fakt, że ekipa śledczych prowadzących tą sprawę jest zgrana, a Hanna wokół siebie na wiele przyjaznych dusz, które służą jej wsparciem. Akcja prowadzona jest tak, że brak głębokich analiz psychologicznych postaci w oczy nie kłuje, dobrze się zgrywa z całą historią.
 
“Jej sprawa” to powieść przede wszystkim kryminalna. Jest solidnie prowadzone śledztwo, które bezsprzecznie wysuwa się w tej historii na plan pierwszy. Akcja zaczyna się może niespecjalnie szybkim tempem, jednak jak już miniemy początek zawiązujący cały intrygę, to wtedy zaczyna się dziać, a czytelnik z uwagą śledzi kolejne poczynania śledczych. Historia często zaskakuje i długo utrzymuje czytelnika w niepewności co do motywu sprawcy. Sama zagadka jest dobrze przemyślana, osadzona na fajnym pomyśle. Przyznam, że była to dobra lektura, może nie bez wad, ale bawiłam się przy niej dobrze, zaangażowała mnie i przyniosła mi kilka godzin dobrej rozrywki. A teraz jestem ciekawa tomu pierwszego i tego co przyniesie kontynuacja tej historii!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 23, 2024

"Zapomniane na śmierć" J.D. Robb

"Zapomniane na śmierć" J.D. Robb

Autor: J.D. Robb
Tytuł: Zapomniane na śmierć
Seria: Oblicza śmierci, tom 53
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Data premiery: 14.02.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 512
Gatunek: powieść kryminalna
 
J.D. Robb to kryminalny pseudonim Nory Roberts, autorki powieści obyczajowych i romansowych, która publikuje już od prawie połowy wieku! Swoją karierę pisarską rozpoczęła w latach 80tych, w 1995 roku pojawiła się po raz pierwszy z serią futurystycznych powieści kryminalnych Oblicza śmierci, która wtedy miała być zaledwie trylogią. Teraz, trzydzieści lat później, seria zbliża się już do liczby sześćdziesięciu tomów! Aktualnie autorka wydaje dwa tytuły tej serii na rok, na polskim rynku jesteśmy pięć tomów do tyłu, u nas swoją premierę miał właśnie tom pięćdziesiąty trzeci pt. “Zapomniane na śmierć”. Oczywiście ze względu na ogromną liczbę tomów, każdy z nich da się czytać oddzielnie, sama z serią jestem dopiero od tomu pięćdziesiątego (recenzja - klik!). Jest to seria lekka, rozrywkowa, raczej pozbawiona fragmentów makabrycznych, zagadki kryminalne opierają się głównie na dobrej dedukcji i pracy śledczych. Jak na Norę Roberts przystało, oczywiście pojawia się w każdym tomie niewielki wątek miłosny, jednak biorąc pod uwagę kto stoi za tymi powieściami, nie ma nic dziwnego w tym, że nawet w kryminale u Roberts musi pojawić się i taki wątek. Na szczęście w większości przypadków bywa raczej marginalny.
 
Historia “Zapomnianych na śmierć” toczy się w przeciągu kilku dni w maju 2061 roku na terenie Nowego Jorku. Z samego rana wybierając się do pracy Eve zostaje wezwana na miejsce zbrodni - na jednym z placów budowy w Hudson Yards w kontenerze na śmieci zostały znalezione zwłoki około pięćdziesięcioletniej kobiety. Wygląda na to, że została uderzona w głowę, jej ciało zapakowano w folię i wrzucono do kontenera. Miejscowi policjanci szybko rozpoznają w niej pewną bezdomną, która kręciła się w tej okolicy, kobietę, która rozdawała wszystkim origami i zajmowała się notowaniem nawet najmniejszych wykroczeń jakich była świadkiem, często później przekazywała je policji. Zatem czy tej nocy na placu budowy widziała i zapisała coś, za przez co zginęła? Eve jeszcze nie zdążyła dokładnie zobaczyć miejsca zbrodni, kiedy dostaje kolejne wezwanie - zaledwie kilka przecznic dalej, w starym, rozbieranym teraz budynku znalezione zostały kości kobiety z niemowlęciem. Wygląda na to, że była w tym budynku zamurowana… Teraz jest to teren męża Eve, Roarke'a, ale zaledwie od niedawna, wykupił go od firmy Singer Family Developers, która tak się składa, że jest również właścicielem placu budowy, na którym znaleziono zwłoki bezdomnej… Czy to możliwe, by tego samego dnia odkryto dwie zbrodnie ze sobą powiązane, mimo że dzieli jest prawie czterdzieści lat?
 
Książka składa się z 23 rozdziałów i epilogu. Rozdziały są dosyć długie, ale podzielone są na scenki liczące po kilka stron, zatem ich lektura nie jest kłopotliwa. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora podążającego za Eve, który chętnie przedstawia czytelnikowi nie tylko zdarzenia, ale i emocje, myśli bohaterki. Książka pisana jest językiem codziennym, przede wszystkim oddającym powagę zbrodni, jednak w dialogach widać czasem rozładowujące napięcie nutki humoru. Czasami gdzieś tam w trakcie lektury trafiłam na nieco dziwne sformułowania, trochę też denerwowała mnie niekonsekwencja w stosowaniu feminatywów, ale jako że traktuję książkę czysto rozrywkowo, to nie zamierzam się specjalnie stylistyki czepiać. Ogólnie książkę czyta się lekko i bezproblemowo, tak jak powinno się czytać tego typu powieści.
“- Sądzicie, że to było zabójstwo! (...)
- Właśnie tym się zajmujecie. Zabójstwami.
- Ona nie zabija ludzi. Jest policjantką!”
Pewnie w każdej recenzji tej serii piszę, że postacie, jakie w niej dostajemy, są niezwykle kolorowe. Ale tak po prostu jest - każdy z ekipy śledczych ma coś, co go wyróżnia - a to kolorowe włosy, a to kolorowe krawaty, szpilki czy spodnie. To charakterna i wesoła ekipa, całkiem dobrze się ze sobą dogadująca. Jednak w tym towarzystwie oczywiście najważniejsza jest Eve, szefowa tego zespołu. Eve to solidna śledcza, która mocno zabiega o sprawiedliwość. Ale, choć znam ją od czterech tomów, dopiero w tym wzbudziła we mnie większe uczucie - w pewnym momencie naprawdę byłam dumna z jej podejścia do sprawy. Nic dziwnego, tym razem śledztwo prowadzi w dosyć smutne, pełne domowej przemocy rejony… Sama Eve kiedyś czegoś takiego doświadczyła, więc może dlatego te sceny były tak poruszające?
Eve, jako śledcza, jest skrupulatna i uważna, poświęca się śledztwu w pełni, jednak tym, co ważne w jej życiu, a co w każdym tomie też odgrywa swoją rolę, jest to, że zawsze wieczorem ma do kogo wracać. Jej związek z Roarke'em jest ważnym ogniwem tej serii, jej mocą, która sprawia, że nie traci woli walki za tych, którzy o siebie zazwalczyć już nie mogą.
“W moim słowniku nie ma miejsca na ‘jeśli nie’. Występuję w imieniu Alvy i wywalczę dla niej sprawiedliwość.”
W tym tomie zgłębiamy się w świat firm budowlanych i jak już wspomniałam, domowej przemocy. Akcja raczej specjalnie dynamicznie się nie toczy, śledztwo oparte jest głównie na szukaniu dowodów i przepytywaniu świadków, czyli klasycznych założeniach gatunku. I to jest fajne, to ciekawi i zajmuje - z przyjemnością śledziłam ścieżki myśli głównej bohaterki, która poprzez skrupulatne działania niestrudzenie parła do rozwiązania zagadki śmierci dwóch kobiet. Tu siła jest w dedukcji i sprytnym przepytywaniu świadków, nie makabrze. Intryga jest dobrze zbudowana, raczej nie jest mocno skomplikowana, ale i tak dałam się w pewnych momentach zaskoczyć.
“(...) śmierć jest zbyt łatwym rozwiązaniem. Kończy wszystko.”
Jak już wspomniałam na wstępie, cechą charakterystyczną serii (jeśli mogę wysuwać takie stwierdzenia po zapoznaniu się z czterema jej tomami) jest to, że pojawiają się niewielkie wątki erotyczne oraz fakt, że historia toczy się w niedalekiej przyszłości. I tak jak to pierwsze zawsze budzi we mnie lekkie zażenowanie, tak drugie za każdym razem okazuje się naprawdę fajnym smaczkiem. W tym tomie obydwie kwestie pozytywnie mnie zaskoczyły - ze scen romansowych była tak naprawdę tylko jedna, niespecjalnie długa, a jeśli chodzi o czas akcji, to muszę przyznać, że dobrze trafiło te polskie wydanie, gdyż bardzo szybko śledczy dochodzą, że kobieta, której kości znaleziono, prawdopodobnie została zabita w roku 2024, przez co możemy się przyjrzeć jak nasz czas aktualny został oddany z perspektywy akcji toczącej się prawie czterdzieści lat do przodu.
“Blizny i strupy po rozwianych marzeniach.”
Na koniec warte wspomnienia są też tematy, jakie przy okazji tych śledztw są poruszane. Oczywiście nie mogę omówić ich szczegółowo, by nie zepsuć Wam frajdy z lektury, więc mocno ogólnie - przyglądamy się tu różnym obliczom rodziny, tym, jak wyglądają one z zewnątrz i od środka, wszystkim tym pokręconym zależnością pomiędzy pozornie bardzo bliskimi sobie ludźmi.
“Nie był człowiekiem porywczym. Ani podłym. Miał tylko tę okropną słabość, która niszczyła w nim wszystko to, co dobre.”
Muszę przyznać, że “Zapomniane na śmierć” w mojej ocenie są naprawdę udanym tomem serii Oblicza śmierci. Wszystkie elementy, za które polubiłam tą serię przy pierwszej styczności, są w tym tomie wyeksponowane - ciekawe kreacje postaci, zagadka mocno osadzona na klasycznych założeniach gatunku, smaczki związane z czasem akcji i lekkość pióra. Do tego dochodzą jeszcze ciekawe tematy, momentami opisywane tak, że wzruszenie ściskało mnie za gardło. Dobry tom, miło spędziłam z nim czas!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

lutego 23, 2024

Wygraj "Bliznę"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Wygraj "Bliznę"! Konkurs ambasadorski (rozwiązany)

Pojawienie się dziewczyny z okładki w życiu głównego bohatera, a zarazem narratora "Blizny" wywołało nie lada zamieszanie, choć z początku miało oznaczać tylko spokój, szczęście i spełnienie. I taka też jest w sumie lektura tej powieści - zaczyna się spokojnie, powoli się rozrasta pokazując nam coraz więcej wątków, aż do wielkiego, filmowego finału. Ja mam tę przyjemność objąć ją swoją opieką ambasadorską, z czego bardzo się cieszę, gdyż uważam, że Juan Gomez-Jurado to autor nieoczywisty, lubiący bawić się konwencją i znanymi motywami, co już nam nieraz udowodnił i teraz udowadnia to po raz kolejny. Dlatego też wyjątkowo mocno chcę, żebyście i Wy skosztowali jego pióra, zatem pora trochę egzemplarzy "Blizny" Was rozdać! Macie chęć na weekendowy konkurs?

A jeśli chcecie poczytać więcej o samej książce, to serdecznie zapraszam na moją recenzję, którą znajdziecie tu - klik!

Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?

Simon, czyli główny bohater, na początku tej historii czuje się bardzo samotny, brakuje mu obok drugiej osoby, z którą mógłby dzielić życie. Właśnie dlatego u jego boku zjawia się tajemnicza Irina, której pojawienie się początkuje splot dziwnych zdarzeń w życiu Simona - część z nich prowadzi do zbrodni, część do zatajania prawdy. Zatem Twoim zadaniem jest:
zastanów się czy są zbrodnie, które jesteś w stanie zrozumieć? W imię jakiej wartości, jakiego celu byłbyś/byłabyś w stanie zbrodnię zaakceptować? 
Swoją wypowiedź krótko uzasadnij, możesz się posiłkować przykładami znanymi Ci z literatury.


Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, bardziej oryginalnie – tym lepiej! 
Konkurs organizuję równocześnie na trzech platformach: blogu, IG i FB, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać w każdym z tych trzech miejsc w komentarzu pod postem konkursowym - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 23 do 26 lutego do 23:59, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG 27 lutego.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę pięć, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!
Zachęcam też do polubienia profilu profilu wydawnictwa na IG (klik!)FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB).


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

27.02 aktualizacja - wyniki konkursu:
wiem, że pytanie konkursowe nie było łatwe, ba! było mocno kontrowersyjne! Dlatego tym bardziej cieszę się, że znaleźli się śmiałkowie, którzy podjęli się tego wyzwania. Nie będę tu oceniać odpowiedzi, bo każdy przecież odniósł się do samego siebie, a nie mnie to oceniać, więc jeśli jesteście ciekawi co uczestnicy pisali, to zajrzycie do postów konkursowych na blogu, IG i FB. A ja kierując się zarówno wysiłkiem włożonym w odpowiedź, jak i aktywnością na moich profilach, chcę dzisiaj nagrodzić:

IG:
1) @aniacbb
Czytałam kiedyś taką książkę Ruchome Piaski. Jeden bohaterów zaczął strzelać do ludzi ze swojej szkoły, jak się później okazało całe życie miał bardzo źle stosunki z ojcem, był nieszczęśliwy i to właśnie doprowadziło go do zbrodni której dokonał. Z książki wynika że ojciec go po prostu gnębił, miał go gdzieś i pomimo że chłopak był z bogatego domu był e takim stanie że zaczął strzelać do innych uczniów, w dodatku wciągnął w to swoją dziewczynę. Rozumiem co doprowadziło chłopaka do takich czynów, chociaż zbrodni jako takiej nigdy nie zrozumiem ani nie zaakceptuje. Przemoc rodzi przemoc. Nawet zbrodnie motywowane gnębieniem, inna zbrodnia na najbliższych danej osoby nie usprawiedliwia moim zdaniem zbrodni po prostu z zemsty. Zbrodnia dla samej zbrodni zawsze będzie nieakceptowalna. Motywy zbrodnie z zemsty, w imię sprawiedliwości noga być zrozumiałe ale moim zdaniem nie sprawia że ktoś po jakiejś traumie która go motywowała do takich czynów poczuje się lepiej. Co najwyżej poczucie pustkę. Dlatego nie powinno się tego akceptować. 

2) @czyzewskamalwina
Odpowiedź na to pytanie jest szaleńczo trudna bo co pomyślą inni jeżeli odpowiemy zgodnie ze swoimi uczuciami. Zbrodnia jest czymś złym, niemoralnym i strasznym. Zawsze zastanawiałam się będąc młodszą osobą co doprowadziło jakiegoś złoczyńcę, mordercę do popełnienia zbrodni, co takiego musiało się wydarzyć żeby podjąć tak drastyczne kroki. Dziś będąc osobą dojrzałą, posiadającą szczęśliwą i kochaną rodzinę wiem, że dla niej dla mojej córki i męża byłabym zdolna poświęcić wszystko. Zdrowie, życie własne. I w ich obronie gotowa byłabym zrobić wszytko żeby ich ochronić. W imię miłości i rodziny- to jedyne dwie wartości które cenie w życiu ponad wszystko i dla których jestem w stanie zrobić wszystko. ❤️ pieniądze rzecz nabyta i szczęścia nie dają, zemsta słodka ale z czasem po jej dokonania żałujemy swojej desperacji. Jak napisałam wiem w inie czego jestem zdolna poświęcić wszystko, ale NIGDY w Życiu nie zrozumiem tych potwornych ludzi krzywdzących małe bezbronne dzieci , małe istoty, które dopiero przyszły na świat i nie zrobiły nikomu nic złego bo nawet jeszcze nie postawiły pierwszego kroku na tym ziemskim padole. 😢 Odniosę się jeszcze do jednego serialu ,, Mindhunter" gdzie pokazane jest co wpływa czasami na oprawców i że niestety to życie czasami sprawia i inni ludzie, że popełniamy straszliwe rzeczy i krzywidzimy innych ludzi.

3) @malum_tea
Czytam kryminały i muszę przyznać, że często rozumiem te osoby które dokonały zbrodni, ale nie jest to równoznaczne z akceptacją tego czynu i uznanie że postąpili właściwie. Ludzie to dziwne i złożone istoty, na które wpływa tak naprawdę wszystko wokół. Dlatego ja często rozumiem motyw i perspektywę zbrodniarza, natomiast nie wydaje mi się żebym kiedykolwiek stwierdziła że ta osoba postąpiła właściwie, bo dla mnie zbrodnia to z natury zła rzecz.

FB:
4) Lucyna Kmiecik - Czaja
Czy jest zbrodnia, którą jestem w stanie zrozumieć? Tak, są takie zbrodnie. Jedną z takich jest zbrodnia dokonana w obronie własnej. Natomiast jeśli ktoś nas zaatakuje to mamy prawo się bronić bez względu na konsekwencje...
Drugim przykładem zbrodni jaką jestem w stanie zrozumieć to "kara śmierci" dla największych zwyrodnialców tego świata..., dlatego, że zło należy unicestwiać nawet jeśli skrywa się za ludzką twarzą a takich w okresie II wojny światowej było bardzo wielu i większość z tych, którzy wymordowali miliony ludzkich istnień nigdy nie poniosła kary (pisze o tym m.in. Agnieszka Dobkiewicz w książce "Mała Norymberga") i tacy w moim mniemaniu powinni ponieść najwyższy wymiar ziemskiej kary - karę śmierci.
Innych zbrodni nie jestem w stanie zrozumieć - ani tych popełnionych w afekcie ani tym bardziej zaplanowanych z premedytacją. Jestem w stanie zrozumieć tylko obronę własną i karę śmierci - wszelkie inne przeczą człowieczeństwu i moralnym wartościom, dlatego nie można ich w żaden sposób ani tłumaczyć ani usprawiedliwiać.

Blog:
5) Ania Pikutin 
Oczywiście , że potrafię zrozumieć zbrodnie, a w szczególności jeśli chodzi o rodzinę, własne życie i życie najbliższych. To są priorytety , nic się wtedy nie liczy...
Takimi przykładami , które zapadły mi w pamięć są bohaterki książek "Petersburska trylogia" Alla Chrzanowska oraz "Gdzie śpiewają raki" Delia Owens
📚W pierwszej części "Petersburskiej trylogii" Pasza za namową kolegi udaje się na spotkanie członków komunistycznej partii popierającej Rewolucję rosyjską. Zostaje niesłusznie oskarżona o zdradę. Od tego momentu jest prześladowana , grozi jej aresztowanie.
Po wybuchu rewolucji , ucieka z rodziną na Polesie. W czasie II wojny demony przeszłości nie dają zapomnieć o sobie. Aby ocalić siebie i rodzinę , podczas szamotaniny Pasza zabija swojego prześladowcę . Cudem zbrodnia nie wychodzi na jaw, Pasza żyje z tym ciężarem...Po wielu latach dostaje rozgrzeszenie...
📚Drugą bohaterką jest Kya, dziewczyna której mokradła stały się domem. Pomimo doznanych krzywd od losu i najbliższych , dziewczyna szukała miłości , zaufania i zrozumienia. Taka osoba bardzo szybko oddaje swoje serce, a zarazem zostaje szybko wykorzystana...W obronie własnej dokonała strasznej zbrodni , żyła z nią do końca swoich dni...
Oba tytuły bardzo polecam , aby poznać losy bohaterek 🙂


Gratulacje!
Czekam na Wasze dane adresowe wraz z numerem telefonu dla kuriera.
Wszystkim uczestnikom dziękuję za zgłoszenia i zachęcam do stałej aktywności, komentowania postów na moich profilach, jak i próbowania swoich sił w kolejnych konkursach!