stycznia 20, 2020

"Ktoś, kogo znamy" Shari Lapena - recenzja przedpremierowa


Autor: Shari Lapena
Tytuł: Ktoś, kogo znamy
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Data premiery: 28.01.2020
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 336

„Ktoś, kogo znamy” to już 6 książka w dorobku kanadyjskiej pisarki Shari Lapeny. Autorka debiutowała w 2008 roku, a światowy rozgłos zyskała 8 lat później książką „Para zza ściany”. Na polskim rynku do tej pory ukazały się trzy thrillery, „Ktoś, kogo znamy” jest czwartym, a jego premiera zapowiedziana jest na 28 stycznia. Osobiście o autorce słyszałam już dawno, jednak aż do teraz nie miałam okazji zapoznać się z jej książkami. Czy jest to nazwisko na które warto zwrócić uwagę?

Historia zawarta w powieści „Ktoś, kogo znamy” toczy się w małym amerykańskim miasteczku. Rok temu w okolicy zamieszkało młode małżeństwo – ona – Amanda - niesamowicie piękna i kusząca, świadoma swoich atutów, on – Robert - uprzejmy i równie przystojny. Prócz jednej powitalnej imprezy raczej trzymali się na uboczu, Amanda jednak pracowała jako freelancer w okolicznych firmach. Teraz, z początkiem października Robert zgłasza jej zaginięcie. Policja jest jednak przekonana, że kobieta zwyczajnie opuściła męża. Sytuacja zmienia się, gdy z okolicznego jeziora zostaje wyłowiony samochód kobiety razem z jej ciałem w bagażniku... Sąsiedzi są przerażeni, większość pewna jest, że odpowiedzialny za to jest Robert.
W tym samym czasie Olivia Sharpe odkrywa, że jej szesnastoletni syn zyskał ostatnio nowe hobby – pod nieobecność właścicieli włamuje się do okolicznych domów i przegląda ich komputery... Kobieta jest wstrząśnięta, razem z mężem od razu zwracają się po poradę do prawnika, jednak w międzyczasie, by uspokoić własne sumienie Olivia robi coś, czego zdecydowanie nie powinna...

Książka kompozycyjnie złożona jest z prologu i 39 krótkich rozdziałów, które podzielone są dodatkowo na osobne sceny oddzielone gwiazdkami. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, wyjątkiem jest prolog i ostatni rozdział, w których wypowiada się morderca w narracji pierwszoosobowej. Pozostała akcja rozłożona jest na kilka osób z sąsiedztwa, które są zaangażowane w obydwie sprawy. Każda scena tyczy się innej osoby, przez co narracja jest w ciągłym ruchu. Przez większą część lektury byłam z niej w miarę zadowolona, dopiero pod koniec zaczęło mi te ciągłe ‘skakanie’ trochę przeszkadzać – scenki wydawały mi się trochę za krótkie. Ogólnie styl jest prosty i przyjemny w odbiorze, nie trzeba się przy nim wysilać.
„— A ja uważam, że to nie on. Robert nie byłby w stanie jej zamordować. Sądzę, że zrobił to ktoś inny. — Kto? — Tego nie wiem. Ktoś obcy… ktoś, kogo nie znamy.”
Jak wspomniałam, bohaterów mamy tutaj kilku. Jest nastolatek uzależniony od dreszczyku emocji i jego dawny przyjaciel, który nie radzi sobie z problemem alkoholowym. Są jego rodzice, którzy nie wiedzą co z tym zrobić. Jest mąż zaginionej, który zachowuje się ciut podejrzenie. Są jego sąsiadki, z których jedna z nich ewidentnie ma też jakąś tajemnicę... W końcu jest też policja, dwójka detektywów, którzy pakują się w te wszystkie sąsiedzkie sekrety. Przez to, że jest ich tylu, nie możemy poznać ich dokładnie, a co za tym idzie nie do końca wiemy czego można się po nich spodziewać. Ogólnie jednak postacie są dobrze i ciekawie poprowadzone, jedynie chwilami miałam wrażenie, że kobiety w tej powieści są bardzo naiwne. Dziwne, bo przecież książkę napisała kobieta.

Co do samej akcji powieści to jest ciekawie poprowadzona. Z każdą stroną na jaw wychodzą nowe sekrety, a my poznajemy myśli i obawy bohaterów. To ciekawy wgląd z małą sąsiedzką społeczność, gdzie pozornie każdy wie o każdym wszystko, a w rzeczywistości jednak każdy okazuje się ślepym na problemy innych.
„Co zrobić, żeby w dzisiejszych czasach dobrze wychować dziecko, skoro wokół jest tyle zła, tyle nienawiści, chociażby w wiadomościach telewizyjnych. Ludzie nie mają żadnego szacunku dla przyjętych zasad.”
W książce jak to w thrillerach około rodzinnych bywa, poruszane są takie tematy jak zaufanie do najbliższej osoby, problemy małżeńskie i rodzicielskie. To co odróżnia tą powieść od pozostałych to właśnie ta mała sąsiedzka wspólnota. Chwilami miałam skojarzenie, że czytam skrzyżowanie „Małych kłamstewek” z „Gotowymi na wszystko”.

Ogólnie książkę czyta się lekko i szybko. Nie wymaga dużej uwagi, ot rozrywka na jeden, maksymalnie dwa wieczory. Akcja jest na tyle ciekawa, że ma się ochotę lekturę kontynuować, ale nie jest aż tak trzymająca w napięciu, by z nerwów obgryzać paznokcie. Ja czytałam książkę w pdfie i nauczona już wcześniejszymi doświadczeniami, wiem, że w papierze lub gotowym ebooku będzie się ją czytać przyjemniej. Nie mogę jednak przymknąć oka na te dwie wymienione wcześniej kwestie, które trochę obniżyły moją przyjemność z lektury, dlatego też minimalnie muszę ocenę za to obniżyć. Na pewno jednak w przyszłości będę chciała sprawdzić pozostałe książki autorki, bo słyszałam o nich wiele dobrego.

Moja ocena: 6,5/10

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz