czerwca 01, 2020

"Opowieść podręcznej" Margaret Atwood


Autor: Margaret Atwood
Tytuł: Opowieść podręcznej
Cykl: Opowieść podręcznej, tom 1
Tłumaczenie: Zofia Uhrynowska - Hanasz
Data premiery: 17.04.2017
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 368
Gatunek: literatura piękna - antyutopia

Wszyscy dobrze wiemy, że Margaret Atwood wielką pisarką jest. Pochodzi z Kanady, często sięga po tematykę feministyczną. Jest również poetką, krytyczką literacką oraz aktywistką ekologiczną i społeczną. Bez dwóch zdań jej najbardziej znaną powieścią jest „Opowieść podręcznej”. Oryginalnie wydana została w 1985, rok później została jej przyznana nagroda Bookera. W 1990 roku książka została zekranizowana, a dwa lata później po raz pierwszy ukazała się w Polsce. Wznawiana kilka razy, ostatnio zrobiło się o niej głośno ponownie w 2017 roku przy okazji premiery serialu powstałego na jej podstawie. Teraz w 2020 roku książka została wznowiona ponownie przy okazji premiery drugiego tomu opowieści pt. „Testamenty”.
Ja „Opowieść podręcznej” poznałam 3 lata temu właśnie dzięki serialowi. Od razu wskoczył na listę moich ulubionych ekranizacji na małym ekranie, uważam go za jeden z najlepiej zrealizowanych seriali ostatnich lat. W sumie od końca pierwszego sezonu chciałam zapoznać się również z książką – w końcu to oryginał historii. Jednak dopiero teraz, gdy przez pandemię premiera kolejnego sezonu została przesunięta, moja tęsknota za tym światem była tak duża, że zmusiła mnie do nadrobienia czytelniczych zaległości. Cieszę się, że w końcu udało mi się z książką zapoznać, chociaż od razu muszę przyznać, że podczas lektury czułam naprawdę ogromny smutek – ponurość tego świata stworzonego przez Marwood w serialu jakoś mniej jest odczuwalna. To jednak świadczy o tym, jak bardzo jest to dobra literatura, jak świetnie, ale i przerażająco zbudowana wizja świata.

„Opowieść podręcznej” to antyutopia. Rzecz dzieje się chyba gdzieś w latach 90tych XX wieku, może trochę później, nie jest to dokładnie określone, na terenie USA – teraz, po krwawym przewrocie władzy, powstała tam Republika Gileadu – miejsce, w którym opacznie rozumie się Biblię, miejsce fanatyków religijnych, gdzie pozycja życiowa kobiety została zdegradowana – teraz kobiety nie mają żadnej władzy, są podległe mężczyznom, mężom. Nie mogą czytać, nie mogą pisać, nie mogą działać społecznie czy pracować zawodowo – ich funkcja ogranicza się do utrzymywaniu domu, wspieraniu męża i wychowywaniu potomstwa. Dla tych, którzy nie są w stanie tego zrobić, a mają wysoką pozycję społeczną, powstał osobny gatunek człowieka – Podręczna – kobieta, która nie zasłużyła na miano kobiety, jej jedynym zadaniem jest rozmnażanie. Pozbawiona wszelkich praw, co miesiąc gwałcona przez swojego właściciela, co jest oczywiście zgodne z prawem – w końcu Podręczna ma urodzić dziecko dla Komendanta i jego Żony. Są to kobiety, które w dawnym życiu żyły bez ślubu, lub w drugim małżeństwie, które miały już dzieci, więc są zdolne do poczęcia i utrzymania ciąży. Najpierw są szkolone w Czerwonym Centrum, później trafiają na dwa lata do domu któregoś z Komendantów, by później znowu przenieść się do kolejnego. Pozbawione wszystkiego, nawet własnego imienia. Jedyne co im pozostało to wspomnienia i nadzieja, że kiedyś rządy tych fanatyków zostaną obalone… Jednak czy wydarzy się to za ich życia? Czy to w ogóle jeszcze możliwe?
„Już teraz nie istnieje nic takiego jak bezpłodny mężczyzna, w każdym razie oficjalnie. Płodne i bezpłodne mogą być tylko kobiety, tak stanowią przepisy.”
Książka podzielona jest na kilka tytułowanych części. W całości składa się z 46 rozdziałów. Całość zamyka ‘komentarz historyczny do Opowieści podręcznej’ toczący się w 2195 roku podczas sympozjum zjazdu historycznego. Historia przedstawiona jest z punktu widzenia Podręcznej, Fredy (imię powstałe od imienia jej ówczesnego Komendanta).  Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, aktualne wydarzenia jej życia przeplatają się ze wspomnieniami z życia przed powstaniem Gileadu oraz z czasów szkolenia w Czerwonym Centrum. Poznajemy dokładnie myśli kobiety, to bardzo osobisty pamiętnik.

Ogromne wrażenie zrobił na mnie świat wymyślony przez pisarkę. Jest pełny, kompletny, każda dziedzina życia została nim objęta, każda kwestia dokładnie przemyślana. Każdy człowiek w tym świecie ma nową funkcję, granice w których może się poruszać. Ich funkcjonowanie zostało dokładnie określone i każde ma swoje uzasadnienie i skądś pochodzi. Już sam pomysł, by pozycję kobiet wyróżniać kolorem stroju jest niby prosty, ale jednak oryginalny - a to dopiero sam początek.
„… będziemy to robić powoli, ostrożnie.
Gdybym sobie pomyślałam, że to się już nigdy nie powtórzy, tobym chyba umarła.Ale to właściwie bez sensu, nikt nie umiera z braku seksu. Umiera się z braku miłości. Tu nie ma nikogo, kogo mogłabym kochać – wszyscy albo nie żyją, albo są gdzieś daleko. Kto wie, gdzie są albo jak się teraz nazywają? Mogą być równie dobrze nigdzie, tak jak ja dla nich. I ja należę do osób zaginionych.”
Wizja świata przedstawionego w książce jest przerażająca. To świat stworzony przez fanatyków religijnych, którzy nastawieni tylko na jeden cel dążą do niego po przysłowiowych trupach. Każdy fanatyzm nieprzystopowany w porę prowadzi do tragedii, mamy tego przykłady w historii. Tu sprawa poszła o wiele dalej, jednak jeśli dłużej się nad tym zastanowić, nie jest to takie nieprawdopodobne. Są społeczności, sekty żyjące w taki czy inny sposób, więc dlaczego nie rozciągnąć tego na całe państwo? Szczególnie jeśli warstwa militarna i policyjna jest dobrze, solidnie zbudowana.
„Powrót do wartości tradycyjnych. Nie marnotraw, nie pożądaj. Ja się nie marnuję; dlaczego jeszcze czegoś pożądam?”
To co najbardziej uderzyło mnie w tej książce, to przestroga jaką ze sobą niesie – trzeba reagować w porę, nie można być obojętnym, myśleć, że to co dzieje się na świecie nas nie dotyczy. Każde słowo, wypowiedziane w odpowiednio wczesnym momencie coś znaczy, nie wolno godzić się na niesprawiedliwość i akceptować czy przymykać oko na chore argumenty. Te przesłanie uderza we mnie teraz tym mocniej, że w naszym państwie aktualnie też nie dzieje się dobrze, rząd, partia rządząca pozwala sobie na coraz więcej i więcej, momentami łamiąc konstytucję. Jak długo mamy to znosić? Czy nie jest już za późno na reakcję? Tylko komu się chce? Nie lepiej poczekać, przecież to nie dotyczy nas bezpośrednio? Może samo przejdzie? No cóż, w Gileadzie nie przeszło. Może warto wyciągnąć wnioski?

Jak wspomniałam, w książce panuje poczucie przeogromnego smutku. Narratorka, Freda pamięta swoje życie przed Gilead, ma porównanie. Teraz jej dzień polega na istnieniu, największa atrakcja to spacer na zakupy. Wszystko, prócz możliwości istnienia zostało je odebrane. Jak żyć w takiej formie? Część kobiet nie wytrzymuje, popełnia samobójstwo. Fredę utrzymują przy życiu wspomnienia, nadzieja, że jej rodzina gdzieś jednak żyje i że przecież takie pogwałcenia praw ludzkich musi się kiedyś skończyć.
„Zdarzają mi się te nawroty przeszłości, jak omdlenia, jak fala przelewająca się przez moją głowę. Czasem jest to trudne do zniesienia. Co robić, co robić – zastanawiałam się. Nic się nie do zrobić. Czekać i stać, przecie to też służba.”
Sama jednak boi się dokonać istotnych zmian, woli się dostosować, przeczekać. Przecież może samo kiedyś coś się zmieni, lepiej nie ryzykować. Swoja drogą Freda miała dużo przykładów jak ryzyko się kończy, więc to też nie jest jednoznacznie tchórzliwe zachowanie. Ciężko oceniać, ale jeszcze ciężej obserwować jej egzystowanie, życie sprowadzone do jednej funkcji.
„Nie wszystko, w co wierzę, może być prawdą, choć z pewnością jedna z tych rzeczy musi. Ale ja wierzę we wszystkie trzy wersje losu Łukasza jednocześnie. Ta metoda wierzenia w wykluczające się nawzajem możliwości wydaje mi się, właśnie teraz, jedynym sposobem na to, żeby uwierzyć w cokolwiek. Obojętne, jaka okaże się prawda jestem na nią przygotowana.To też jedno z tych moich wierzeń. Ale i ono może się nie potwierdzić.”
Ogólnie książka robi naprawdę duże wrażenie. Podziwiam autorkę za ogrom pracy jaki musiała włożyć w wymyślenie całego świata. Wszystko jest tu dokładnie przemyślane, wszystko ma swoje miejsce, funkcję i uzasadnienie. Przemyślenia Fredy są wstrząsające, przepełnione przeogromnym smutkiem. Przesłanie książki jest mocne, dające do myślenia, budzi chęć i motywację do działania, do niezgadzania się na najmniejsze przejawy ograniczeń wolności. Co zadziwiające, książka powstała w 80 latach XX wieku, a nadal jest przerażająco aktualna.

Moja ocena: 8,5/10

Książkę odebrałam za punkty w portalu czytampierwszy.pl
Numer akredytacji 04/05/2020


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz