października 19, 2020

"Jedwabnik" Robert Galbraith - maraton czytelniczy #czytamgalbraitha

 

Autor: Robert Galbraith
Tytuł: Jedwabnik
Cykl: Cormoran Strike, tom 2
Tłumaczenie: Anna Gralak
Data premiery: 02.10.2019
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał

„Jedwabnik” to drugi kryminał pióra Roberta Galbraitha, a tak naprawdę J. K. Rowling, która ukryła się pod tym pseudonimem. O motywach, które kierowały autorką, by stworzyć pisarza Galbraitha opowiadałam przy okazji recenzji tomu pierwszego, do której Was odsyłam – klik! Wcześniej pisałam też już o wyzwaniu czytelniczym #czytamgalbraitha, któremu mam przyjemność patronować i dzięki któremu w ogóle zdecydowałam się na lekturę tej serii (klik!). Nie przedłużając zatem przejdźmy do omówienia „Jedwabnika”.

Historia tego tomu zaczyna się osiem miesięcy po „Wołaniu kukułki”. Agencja detektywistyczna Strike’a w tym czasie stała się bardzo popularna – detektyw część zleceń, ze względu na brak czasu, musi odrzucać. Jest już też coraz bliżej wygrzebania się z dołka finansowego, choć ciągle jeszcze musi decydować się na te bardziej dochodowe zlecenia. Wyjątkiem jest sprawa Leonory Quine – kobieta zastaje Strike’a po którejś z rzędu nieprzespanej nocy i zdenerwowanego zachowaniem jednego z bogatszych klientów, więc ten niewiele myśląc sprawę Quine przyjmuje. Kobieta prosi go, by odnalazł jego męża – pisarza. Nie chce zawiadamiać policji, bo nie jest to takie pierwsze zniknięcie. Nawet jest przekonana, że wie, gdzie Owen może być. Szybko okazuje się, że sprawa wcale nie jest tak łatwa jak się wydawało – Owena nigdzie nie ma, okazuje się też, że w swoim środowisku ma zdecydowanie więcej wrogów niż przyjaciół, a i gdyby tego było mało, jest też problem z opłaceniem zlecenia… Czy mimo to Strike będzie kontynuował dochodzenie? I gdzie tak naprawdę jest pisarz – czy faktycznie sam gdzieś się zaszył, najpewniej z nową kochanką, czy może grozi mu niebezpieczeństwo?

Książka pod względem struktury wygląda nieco inaczej niż tom pierwszy – nie ma podziału na części, rozdziały są dużo krótsze i każdy z nich opatrzony jest cytatem. Razem jest ich równo 50. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. W stylu również zauważyłam kilka różnic – wypowiedzi postaci, które dzięki swojej różnorodności zrobiły na mnie takie wrażenie w tomie pierwszym, teraz już tak różnorodne nie są. Tak samo nie zauważyłam wcześniej, żeby myśli Strike’a były pisane jako wtrącenia, najczęściej w dialogach, w nawiasie – może gdybym całą książkę czytała to nie kłuło by mnie to tak w oczy, ale pierwsze 2/3 słuchałam w formie audiobooka, a dopiero 150 ostatnich stron czytałam i mocno ta kwestia mi się wtedy w oczy rzuciła. Oczywiście książka wciąga i czyta się ją przyjemnie, jednak pod względem strukturalnym wolałabym rozłożenie przetestowane w tomie pierwszym – było przyjemniejsza, a i seria jako całość zachowałaby spójność.

Mimo braku, lub mniejszej różnorodności w wypowiedziach postaci, to jednak nie można autorce odmówić, że kreacje bohaterów nadal są jej mocną stroną. Każda z występujących w tym tomie postaci jest naprawdę świetnie przemyślana i opisana – nie będę ich z osobna wymieniać, bo jest ich sporo, ale wszystkie naprawdę zapadają w pamięć – każda jest inna i mocno charakterystyczna, choć niekoniecznie łatwa do polubienia 😊
Inaczej pod względem budzenia sympatii jest z dwójką głównych bohaterów – Strike już nie martwi się aż tak mocno o finanse, jednak teraz boryka się z większymi problemami zdrowotnymi – tu widać ciąg wydarzeń z tomu pierwszego, które następstwem jest właśnie aktualna niedyspozycja bohatera.  To na co czekałam, to lepsze poznanie Robin i na szczęście w tym tomie faktycznie to dostajemy. Robin ukazuje się tu nie tylko jako zaradna i uprzejma, taktowna osoba, ale i kobieta z mocnym charakterem, zaskakująca i dążąca do realizacji własnych marzeń.

Fabuła akcji tego tomu osadzona jest w londyńskim środowisku literacko-wydawniczym. Czytelnik przez to ma niejako wgląd w to jak proces powstawania książki wygląda od wewnątrz, choć wydaje się, że jest to obraz dosyć przekoloryzowany, przedstawiony niejako w krzywym zwierciadle. Niemniej jednak sprytnie zwraca uwagę na kilka ważnych aktualnie kwestii - między innymi chodzi o łatwość w publikowaniu swoich tekstów – już nie tylko poziom wydawanych przez wydawnictwa książek jak dużo niższy niż kiedyś, książek na rynku jest naprawdę dużo, to jeszcze ci, których wydawnictwa odrzucają, mogą samodzielnie wydawać własne ebooki. Wiele racji jest w tych spostrzeżeniach zawartych w powieści.

Ściśle związana z literaturą jest też intryga kryminalna – właśnie na najnowszej powieści zaginionego pisarza oparta jest zbrodnia. Nie jest to jednak literatura wybitna, a wydaje się, że wręcz przeciwnie – pewna dziwnych metafor i nacechowania seksualnego, pod którymi ukrywa się krytyka wszystkich osób ze środowiska pisarza, które są mu albo bardzo bliskie, albo zaszły mu kiedyś za skórę. To książka przesadzona i brutalna, którą sama omijałabym szerokim łukiem, więc jej ścisły związek z fabułą nie całkiem przypadł mi do gustu. Niemniej jednak nie sądzę, żeby wszyscy czytelnicy odnieśli takie wrażenie jak ja, a poza tym warto jest po prostu docenić autorkę za odwagę – to coś skrajnie innego od jej wcześniejszych powieści, jak sama wspomniała w posłowiu, chciała się zmierzyć z brutalną zbrodnią i cel na pewno osiągnęła.

W książkach tego cyklu ważną rolę odgrywa sam Londyn i klimat w powieści panujący. W „Jedwabniku” akcja toczy się niespiesznie, głównie składa się z rozmów i przesłuchań znajomych zaginionego. Razem z bohaterami przemierzamy zimny, listopadowo-grudniowy Londyn, tym razem głównie siedzimy w różnego typu restauracjach. Jedne są bardziej tradycyjne, inne mniej, ale każda z nich ma swój urok. Uwielbiam Rowling za ten niespieszny, angielski klimat. Wydaje się, że właśnie umiejętność jego budowania, prócz rewelacyjnych kreacji postaci, jest jej ogromnym talentem.

Ogólnie, w porównaniu do „Wołaniu kukułki”, „Jedwabnik” podobał mi się troszkę mniej – nie znaczy to jednak, że jest to zła książka. Wręcz przeciwnie – na pewno wyróżnia się spośród innych dostępnych na naszym polskim rynku – takiego klimatu nigdzie indziej nie znajdziecie! Doceniam to, że autorka chce się sprawdzać w różnych rozwiązaniach fabularnych, biję jej brawo za odwagę. Oczywiście książka jako kryminał jest naprawdę ciekawa, rozwiązania zagadki oczywiście się nie domyślałam, choć gdy już wszystkie karty zostały odkryte – pukałam się w głowę – przecież tyle było tropów po drodze! Jednak podczas lektury były one tak skrzętnie poupychane, tak zawoalowane, że nie byłam w stanie poskładać tego sama w całość. Klimat i postacie rewelacyjne – już nie mogę się doczekać lektury tomu trzeciego!

Moja ocena: 7,5/10


Za egzemplarz książki i audiobooka do recenzji, a także za możliwość objęcia całej akcji czytelniczej patronatem dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz