lutego 14, 2024

"Kości niezgody" Lisa Regan - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Lisa Regan
Tytuł: Kości niezgody
Seria: detektywka Josie Quinn, tom 5
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Data premiery: 15.02.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał
 
Lisa Regan to amerykańska autorka, która na naszym rynku rozgościła się w roku 2022, kiedy to po raz pierwszy pojawiła się w Polsce z pierwszym tomem serii o nieustraszonej detektywce Josie Quinn. W tym czasie w Stanach Zjednoczonych Josie była bohaterką znaną i sięgającą list bestsellerów od czterech lat, którą czytelnicy mogli się cieszyć już przez 14 tomów. Teraz, dwa lata później, u nas ukazuje się właśnie tom piąty, na rynku rodzimym autorki jest ich już dziewiętnaście! Plany Regan jednak sięgają dużo, dużo dalej - według jej kontraktu z wydawnictwem aktualnie seria szykowana jest na 35 tomów! Oceny na portalach zagranicznych wskazują, że do teraz trzyma ona poziom, a sama autorka twierdzi, że nadal czuje się bardzo płodna literacko. Jak potoczą się losy Josie w Polsce to się jeszcze okaże, na razie mogę stwierdzić, że po raz piąty bohaterka, jak i autorka, nas nie zawodzą! Wydawnictwo na skrzydełku okładki zdradza też, że w przygotowaniu jest już kolejny tom, choć u nas tempo wydawania na razie jest bardziej umiarkowane - wychodzą dwa tomy w przeciągu jednego roku. Zobaczymy czy będzie tak również w roku 2024, bo zaczynamy wcześnie - pierwszy tegoroczny tom otrzymaliśmy już w lutym!
Lisa Regan, poza serią o Josie, jest autorką dwóch innych serii i pojedynczych powieści kryminalnych, te jednak wydawane były przed rokiem 2018 - teraz swój pisarski czas autorka poświęca tylko Josie.
 
Historia “Kości niezgody” zaczyna się dosyć sielskim obrazkiem - Josie wraz ze swoim partnerem Noahem, z którym w końcu tworzą szczęśliwy związek, szykują się na niedzielny obiad u matki mężczyzny. Josie jest wizytą nieco zestresowana, gdyż Colette to idealna pani domu, a Josie do tego naprawdę daleko… Jednak, gdy dojeżdżają na miejsce, brak umiejętności gospodarskich staje się najmniejszym problemem - zastają otwarte drzwi, Colette nigdzie nie ma, a gdzieniegdzie szuflady i półki są pootwierane - wygląda jakby kobieta czegoś szukała. Noah początkowo to bagatelizuje, mama od pewnego czasu zaczyna się zapominać, więc może i teraz czegoś zwyczajnie szukała? Jednak przeszukując dom, później ogród w jej poszukiwaniu, Josie w końcu to zauważa - Colette leży w grządce, twarzą zwrócona do ziemi. Obydwoje z Noah reagują szybko, jednak i tak jest już na to za późno - Colette jest martwa, w jej przełyku tkwi ogromnie dużo ziemi. Przecież sama jej sobie w gardło nie wepchnęła? Zatem morderstwo? Kto mógł zabić starszą, anielsko dobrą kobietę? Śledztwo trafia do Mettnera, nowego, młodego detektywa i choć Josie wierzy w jego umiejętności, to przy sprawie matki Noah nie może odpuścić - w końcu tropienie złoczyńców to jest to, co Josie robi najlepiej.
 
Książka składa się z prologu i 62 kilkustronicowych rozdziałów. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator podąża za Josie, jest wszystkowiedzący. Styl powieści jest dynamiczny, prosty, narrator nie skupia się na specjalnie długich opisach, przedstawia to, co kluczowe, by czytelnik mógł swobodnie podążać za historią. Bo tu zagadka jest tym, co najważniejsze. Zagadka i rozwiązująca ją Josie. Całość czyta się sprawnie, szybko, a polskie wydanie należy pochwalić za konsekwentne używanie feminatywów!
 
Josie, jak już wspomniałam, to bohaterka silna, z dużym poczuciem sprawiedliwości. Niedostosowana do życia rodzinnego przez własne mocno traumatyczne dzieciństwo, to w pracy odnajduje się najmocniej. Jednak w momencie rozpoczęcia tej historii jest na etapie posiadania w swoim otoczeniu naprawdę sporej liczby ważnych ludzi - ma rodzinę, ma przyjaciół na posterunku i ma Noah. Jest szczęśliwa. Jednak, kiedy Colette zostaje zabita, ta przyjemna równowaga zostaje zakłócona - Noah się zmienia, przechodzi burzliwie przez żałobę, sam czuje się mocno zagubiony. I to znowu stawia Josie w nieznanej dla niej sytuacji - to Noah zawsze wiedział jak łagodzić jej skrajne zachowanie, czy ona potrafi zrobić dla niego to samo? Czy jednak ma robić to, co robi najlepiej, czyli po prostu zająć się śledztwem? To nowe spojrzenie na tę bohaterkę, która przechodzi nie lada rozterki - czy być partnerką czy detektywką? Może da się to pogodzić? Ale czy nie zawsze któraś z jej funkcji musi być ważniejsza? Zatem kim przede wszystkim będzie Josie? Czy w ogóle w związku powinno się musieć wybierać? Wydaje się, że załamanie Noaha odbija się na niej mocniej niż odkopywanie trupów z własnej przeszłości, przez które przechodziła w tomie “Grób matki”. To dodaje jej świeżości i dzięki temu bohaterka zyskuje, staje się pełniejsza.
Zachowanie Noah to też ciekawy temat do analizy. Jako najmłodsze dziecko był z matką silnie związany, a w momencie, gdy jej zabrakło, jego świat, on sam zdaje się rozsypywać. Już nic nie jest dla niego pewne, a perspektywa grzebania w przeszłości jego matki, by doszukać się jakiś brudów, które mogły być przyczyną jej śmierci wręcz go obezwładnia. Wygląda na to, że Noah nie chce wiedzieć. Ciekawa kreacja dorosłego zaradnego mężczyzny, który nagle zmienia się w … no właśnie, w co? Czy te doświadczenie, czy strata matki może być tym czymś, co całkowicie i nieodwracalnie zrobi z niego innego człowieka?
“Z perspektywy czasu łatwo powiedzieć, co ktoś powinien był zrobić.”
Zmiany zachodzące w charakterach postaci obserwujemy jednak na tle toczącego się śledztwa. A te ze względu na historię rodziny Noah i charakter Colette jest od początku problematyczne. Josie jako śledcza musi grzebać w ich historii, a zatem rozkopywać rany - przede wszystkim odejście i zdradę ojca - których jako partnerka ruszać nie powinna. Dla śledczej jednak to obowiązek, tym bardziej, że tropów co do sprawcy jest naprawdę niewiele. Śledztwo szybko rusza w dziwne, nieoczywiste rejony, robi się przyjemnie dynamiczne, a detektywi sprawnie łapią kolejne tropy, dzięki czemu czytelnik się nie nudzi, a z uwagą śledzi to, co dzieje się w powieści. Akcja, w porównaniu do poprzednich tomów, może nie jest aż tak mocno dynamiczna, ale wystarczająco, by porwać czytelnika tak, by ten miał chęć przeczytać książkę na raz. W historii bezsprzecznie sporo się dzieje, a bohaterowie po raz kolejni są przez los mocno doświadczani. Choć znowu - w porównaniu do tomów poprzednich nie jest aż tak bardzo dramatyczne, co w mojej ocenie jest plusem tej historii.
 
Seria z Josie Quinn to przede wszystkim dobra rozrywka. Jednak w tym tomie znajdziemy także ciekawe tematy do rozważań - ile człowiek zrobi dla swoich bliskich? Jak wartościować relacje, w jaki sposób pomagać - czy robić to na siłę czy jednak mimo bliskości trzeba się czasem oddalić? Czy prawość to cecha, której trzyma się bezwzględnie czy i ona jest względna? Ważniejsza jest sprawiedliwość czy święty spokój? Na te i inne pytania wraz z bohaterami szukamy w “Kościach niezgody” odpowiedzi.
 
Piąte spotkanie z detektywką Josie Quinn to z jednej strony powrót do bohaterki, której podejście do życia już całkiem dobrze znamy - szanujemy jej poczucie sprawiedliwości, uparte dążenie do celu i zmysł detektywistyczny, z drugiej jednak to spojrzenie na bohaterkę i jej otoczenie bardziej ludzkim, pełnym sprzecznych emocji okiem. Do tego po raz kolejny dostajemy solidną, ciekawą zagadkę kryminalną, która do samego końca utrzymuje czytelnika w niepewności. Po raz piąty bawiłam się z Josie i jej twórczynią Lisą Regan naprawdę dobrze! I już czekam na nasze szóste spotkanie!
 
Moja ocena: 7,5/10
 
PS. Każdy tom serii to osobna zagadka kryminalna, a zatem i da się je czytać oddzielnie.
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna będzie też w abonamencie 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz