kwietnia 30, 2025

"Sobowtór" Maciej Siembieda

Autor: Maciej Siembieda
Tytuł: Sobowtór
Cykl: Jakub Kania, tom 7
Data premiery: 23.04.2025
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 376
Gatunek: powieść sensacyjna / historyczna
 
Maciej Siembieda to jeden z polskich współczesnych autorów, który nigdy czytelnika nie zawodzi. Czy to przez jego niepowtarzalny, elokwentny i przyjemnie zabawny styl, w którym czuć, że pisanie sprawia mu czystą radość? Czy wplatanie historii prawdziwych w fikcję literacką? A może wieloletnie doświadczenie nagradzanego dziennikarza śledztw historycznych? Kto wie, ważne, że to za każdym razem działa!
Autor debiutował w roku 2017 pierwszym tomem serii thrillerów sensacyjnych z Jakubem Kanię - wtedy prokuratorem IPN-u, teraz, od dwóch najnowszych tomów: szóstego i siódmego eksperta od oszustw ubezpieczeniowych. “Sobowtór” jest jego dziesiątą powieścią.
 
Rok 2016, Warszawa. Towarzystwo Ubezpieczeń i Asekuracji Hathor Polska dostaje zlecenie na ubezpieczenie dwóch obrazów, które Fundacja Soboniów zamierza wystawić podczas wielkiej wystawy sztuki szykowanej na rok przyszły - są to obrazy znanego malarza, nikt nie wie jednak jakiego, ale wszystkie mają zaświadczenia o autentyczności. Firma widzi w tym świetny interes, doskonały sposób na zarobek, Jakub Kania jednak po rozmowie z dziennikarką specjalizującą się w malarstwie sprzed wieków, jest przekonany, że Fundacja Soboniów planuje jakieś przekręt… Kiedy dzieli się swoją uzasadnioną wątpliwością z przełożoną, dostaje zakaz, by się tą sprawą nie zajmować. Jednak nie daje mu to spokoju, szczególnie iż wkrótce dowiaduje się, że w sprawę może być zamieszany fałszerz sztuki, którego od pięciuset lat ścigają służby… Jak to możliwe? Jeden człowiek nie może tak długo żyć, a jednak co jakiś czas na rynku pojawiają się obrazy powstałe jedną ręką, z użyciem XVI-wiecznych materiałów, a jednak za każdym razem nieprzechodzące testów na stwardnienie farby, co dowodzi, że zostały namalowanie niedawno… Czy to właśnie taki obraz ma pojawić się teraz na planowanej wystawie?
 
Książka podzielona jest na prolog, dwie części składające się w sumie z 47 rozdziałów i epilog. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przede wszystkim z perspektywy Jakuba, jednak nie tylko - pojawiają się też rozdziały, które mogą być powiązane z fałszerzem, a gdy akcja cofa się do chwili na moment przed wybuchem II wojny światowej, uwaga czytelnika skupiona zostaje na Kazimierzu Soboniu i hrabiance Ninie Rzewuskiej. Podział czasu akcji rozłożony jest na fragmenty - kilka rozdziałów spędzamy we współczesnym świecie, by na kilka kolejnych przenieść się w czasy II wojny światowej i później. Jak już wspomniałam, styl powieści jest charakterystyczny dla autora. Czuć w nim dbałość o słowo i miłość do języka polskiego, który traktowany jest tutaj z poszanowaniem. Autor lubi bawić się opisami, porównaniami i metaforami, dzięki czemu dostajemy takie kombinacje słów, o jakich nie pomyśli nikt inny. A jednak wszystkie te zabiegi są na tyle subtelne, że nie odciągają uwagi od samej historii, która zawsze dla autora sprawuje rolę nadrzędną.
“(...) teczki (...) są czyste jak sumienia polityków. W sensie nieużywane.”
Tutaj historia toczy się dwutorowo, choć w obydwu czasach skupia się na motywie sztuki malarskiej i przekrętach z nią związanych. W przeszłości sporo miejsca zajmuje wątek II wojny światowej i tego, co działo się ze obrazami na terenie Krakowa na przykładzie jednego bohatera - bohatera wątpliwego moralnie, który jednak wpadł na trop tak zwanego Gemella, czyli sobowtóra malującego dokładnie tak, jak Holbein. W czasach współczesnych wątek sobowtóra jest kontynuowany, jednak tym, co mocno przyciąga naszą uwagę jest temat ubezpieczenia wystawy i próba odkrycia w czym tkwi haczyk… Autor opowieść prowadzi sprawnie, dobrze utrzymuje zaciekawienie czytelnika na stałym poziomie, sprytnie podsuwając kolejne tropy i sugerując, że niemożliwe jednak może być możliwe…. Cała intryga jest solidnie zbudowana, a tym, co wyjątkowo zaskakuje, jest splecenie fabuły z fikcji i prawdy tak koronkowo, że bardzo trudno jest ją od siebie odróżnić. Autor pomaga nam w tym dopiero w posłowiu. Podziw czytelnika na pewno wzbudzi też sama wiedza autora - w historię bardzo sprawnie i niewymuszenie wplecione są ciekawostki z malarstwa, jak i szczegóły tego, jak wyglądają teraz i prace konserwacyjne i badania historii obrazów. Naprawdę fascynujące procesy!
“- Zaraz, zaraz - przerwał Kuba. - Jak to możliwe?
Dziennikarka zmrużyła oczy.
- Czego nie rozumiesz? Po prostu Hans Holbein nigdy nie umarł. Mieszka sobie gdzieś na świecie, ma jeszcze parę starych desek, trzaska co jakiś czas kolejny portrecik z epoki i układa listę gości na swoje pięćsetne urodziny.”
Tym, co łączy serię w jedno, są nie tylko motywy dość często pojawiającej się szeroko pojmowanej sztuki i wplecenie w fabułę historii prawdziwej, ale i postać Kuby, który nie jest kreacją tak dominującą nad fabułą, by czytelnik, który wybrał lekturę serii niechronologiczną, poczuł, że ma jakieś braki. Zresztą najczęściej czas pomiędzy tomami jest na tyle duży, że życie Kuby zmienia się gdzieś w tle. Tym razem od wydarzeń z “Orientu’” nie upłynęło wiele, Kuba jest w sumie w tym samym momencie życia, nadal jego małżeństwo zdaje się chwiejne, a teraz przyjdzie im zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami partnerskimi i rodzicielskimi. A jednak Kuba to po prostu dobry facet - nawet kuszony przez ponętne koleżanki, trzyma się wiernie swojej Kasi, nawet kuszony grubą kasą, nie daje się przekupić i zawsze dąży do prawdy i sprawiedliwości. Jest przy tym swobodny, bardzo łatwo rozmawia mu się z ludźmi, bardzo łatwo prowadzi rozmowy. Nie będę też ukrywać, że moją sympatię wzbudza jego zamiłowanie do naprawdę dobrego jedzenia, które w tej historii również przez fabułę przewijać się musi.
“- Kuba - stwierdziła - byłbyś całkiem dobrym menadżerem, gdyby nie jedna wada, która cię dyskwalifikuje. Podchodzisz do tematów zbyt emocjonalnie. To bardzo nieprofesjonalne. Czemu ty się tak unosisz honorem?
Jakub Kania wzruszył ramionami.
- Nie wiem - odparł. - Może dlatego, że go mam.”
W tym tomie najbardziej wyrazistą postacią jest dziennikarka Ludmiła Ungier, kobieta ponętna i posiadająca dużą wiedzę, sprytna i nieukrywająca swojej seksualności. Jej postać dobrze obrazuje przeciwności, z jakimi nawet najsłynniejsi dziennikarze muszą się borykać, dodaje też pikanterii, choć sama akurat za tym aspektem fabularnym nie przepadam.
 
A co z tytułem? Można go rozpatrywać na wielu płaszczyznach, w fabule pojawia się wiele dubli wszelakich - nie zamierzam ich zdradzać, to prawdziwa frajda tropić jest samodzielnie! Fanów twórczości autora jednak najmocniej na pewno zafrapuje sam obraz, który widnieje na okładce książki (i który oczywiście odgrywa ważną rolę w fabule), który przedstawia wizerunek … sobowtóra samego autora!
 
O “Sobowtórze” mogłabym jeszcze pisać dużo i długo - autor swoją opowieść ubarwił takimi detalami, taką ilością szczegółów, że tak naprawdę na każdej stronie znalazłoby się coś, co byłoby warte umówienia w recenzji. A jednak nie ma co przedłużać, lepiej skończyć już teraz - myślę, że wystarczy napisać, iż “Sobowtór” to historia dopracowana, w której czuć tę frajdę z budowania opowieści, spisywania jej na kartce. To coś dla czytelników chętnie sięgających po powieści z motywem historycznym, jak i tajemnicą delikatnie szpiegowską - w końcu tropienie fałszerza sztuki (na pewno fałszerza?) musi mieć w sobie wydźwięk lekko sensacyjny. Wiedza autora, umiejętność wplatania jej w historię tak swobodnie, jak i ogrom ciekawostek zawartych w powieści sprawiają, że jest to lektura niezapomniana, która daje czytelnikowi czystą przyjemność. Gdyby tylko wszyscy autorzy dbali już o samą warstwę językową powieści tak bardzo jak robi to Maciej Siembieda!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Agora.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz