Autor: Maciej
Siembieda
Tytuł: Sobowtór
Cykl: Jakub
Kania, tom 7
Data premiery: 23.04.2025
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 376
Gatunek: powieść
sensacyjna / historyczna
Maciej Siembieda to jeden z polskich
współczesnych autorów, który nigdy czytelnika nie zawodzi. Czy to przez jego
niepowtarzalny, elokwentny i przyjemnie zabawny styl, w którym czuć, że pisanie
sprawia mu czystą radość? Czy wplatanie historii prawdziwych w fikcję
literacką? A może wieloletnie doświadczenie nagradzanego dziennikarza śledztw
historycznych? Kto wie, ważne, że to za każdym razem działa!
Autor debiutował w roku 2017 pierwszym tomem
serii thrillerów sensacyjnych z Jakubem Kanię - wtedy prokuratorem IPN-u,
teraz, od dwóch najnowszych tomów: szóstego i siódmego eksperta od oszustw
ubezpieczeniowych. “Sobowtór” jest jego dziesiątą powieścią.
Rok 2016, Warszawa. Towarzystwo Ubezpieczeń i
Asekuracji Hathor Polska dostaje zlecenie na ubezpieczenie dwóch obrazów, które
Fundacja Soboniów zamierza wystawić podczas wielkiej wystawy sztuki szykowanej
na rok przyszły - są to obrazy znanego malarza, nikt nie wie jednak jakiego, ale
wszystkie mają zaświadczenia o autentyczności. Firma widzi w tym świetny
interes, doskonały sposób na zarobek, Jakub Kania jednak po rozmowie z
dziennikarką specjalizującą się w malarstwie sprzed wieków, jest przekonany, że
Fundacja Soboniów planuje jakieś przekręt… Kiedy dzieli się swoją uzasadnioną
wątpliwością z przełożoną, dostaje zakaz, by się tą sprawą nie zajmować. Jednak
nie daje mu to spokoju, szczególnie iż wkrótce dowiaduje się, że w sprawę może
być zamieszany fałszerz sztuki, którego od pięciuset lat ścigają służby… Jak to
możliwe? Jeden człowiek nie może tak długo żyć, a jednak co jakiś czas na rynku
pojawiają się obrazy powstałe jedną ręką, z użyciem XVI-wiecznych materiałów, a
jednak za każdym razem nieprzechodzące testów na stwardnienie farby, co
dowodzi, że zostały namalowanie niedawno… Czy to właśnie taki obraz ma pojawić
się teraz na planowanej wystawie?
Książka podzielona jest na prolog, dwie części
składające się w sumie z 47 rozdziałów i epilog. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego przede wszystkim z perspektywy Jakuba, jednak
nie tylko - pojawiają się też rozdziały, które mogą być powiązane z fałszerzem,
a gdy akcja cofa się do chwili na moment przed wybuchem II wojny światowej,
uwaga czytelnika skupiona zostaje na Kazimierzu Soboniu i hrabiance Ninie Rzewuskiej.
Podział czasu akcji rozłożony jest na fragmenty - kilka rozdziałów spędzamy we
współczesnym świecie, by na kilka kolejnych przenieść się w czasy II wojny
światowej i później. Jak już wspomniałam, styl powieści jest charakterystyczny
dla autora. Czuć w nim dbałość o słowo i miłość do języka polskiego, który
traktowany jest tutaj z poszanowaniem. Autor lubi bawić się opisami,
porównaniami i metaforami, dzięki czemu dostajemy takie kombinacje słów, o
jakich nie pomyśli nikt inny. A jednak wszystkie te zabiegi są na tyle
subtelne, że nie odciągają uwagi od samej historii, która zawsze dla autora
sprawuje rolę nadrzędną.
“(...) teczki (...) są czyste jak sumienia polityków. W sensie nieużywane.”
Tutaj historia toczy się dwutorowo, choć w
obydwu czasach skupia się na motywie sztuki malarskiej i przekrętach z nią
związanych. W przeszłości sporo miejsca zajmuje wątek II wojny światowej i
tego, co działo się ze obrazami na terenie Krakowa na przykładzie jednego
bohatera - bohatera wątpliwego moralnie, który jednak wpadł na trop tak zwanego
Gemella, czyli sobowtóra malującego dokładnie tak, jak Holbein. W czasach
współczesnych wątek sobowtóra jest kontynuowany, jednak tym, co mocno przyciąga
naszą uwagę jest temat ubezpieczenia wystawy i próba odkrycia w czym tkwi
haczyk… Autor opowieść prowadzi sprawnie, dobrze utrzymuje zaciekawienie
czytelnika na stałym poziomie, sprytnie podsuwając kolejne tropy i sugerując,
że niemożliwe jednak może być możliwe…. Cała intryga jest solidnie zbudowana, a
tym, co wyjątkowo zaskakuje, jest splecenie fabuły z fikcji i prawdy tak
koronkowo, że bardzo trudno jest ją od siebie odróżnić. Autor pomaga nam w tym
dopiero w posłowiu. Podziw czytelnika na pewno wzbudzi też sama wiedza autora -
w historię bardzo sprawnie i niewymuszenie wplecione są ciekawostki z malarstwa,
jak i szczegóły tego, jak wyglądają teraz i prace konserwacyjne i badania
historii obrazów. Naprawdę fascynujące procesy!
“- Zaraz, zaraz - przerwał Kuba. - Jak to możliwe?Dziennikarka zmrużyła oczy.- Czego nie rozumiesz? Po prostu Hans Holbein nigdy nie umarł. Mieszka sobie gdzieś na świecie, ma jeszcze parę starych desek, trzaska co jakiś czas kolejny portrecik z epoki i układa listę gości na swoje pięćsetne urodziny.”
Tym, co łączy serię w jedno, są nie tylko
motywy dość często pojawiającej się szeroko pojmowanej sztuki i wplecenie w
fabułę historii prawdziwej, ale i postać Kuby, który nie jest kreacją tak
dominującą nad fabułą, by czytelnik, który wybrał lekturę serii
niechronologiczną, poczuł, że ma jakieś braki. Zresztą najczęściej czas
pomiędzy tomami jest na tyle duży, że życie Kuby zmienia się gdzieś w tle. Tym
razem od wydarzeń z “Orientu’” nie upłynęło wiele, Kuba jest w sumie w tym
samym momencie życia, nadal jego małżeństwo zdaje się chwiejne, a teraz
przyjdzie im zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami partnerskimi i rodzicielskimi.
A jednak Kuba to po prostu dobry facet - nawet kuszony przez ponętne koleżanki,
trzyma się wiernie swojej Kasi, nawet kuszony grubą kasą, nie daje się
przekupić i zawsze dąży do prawdy i sprawiedliwości. Jest przy tym swobodny,
bardzo łatwo rozmawia mu się z ludźmi, bardzo łatwo prowadzi rozmowy. Nie będę
też ukrywać, że moją sympatię wzbudza jego zamiłowanie do naprawdę dobrego
jedzenia, które w tej historii również przez fabułę przewijać się musi.
“- Kuba - stwierdziła - byłbyś całkiem dobrym menadżerem, gdyby nie jedna wada, która cię dyskwalifikuje. Podchodzisz do tematów zbyt emocjonalnie. To bardzo nieprofesjonalne. Czemu ty się tak unosisz honorem?Jakub Kania wzruszył ramionami.- Nie wiem - odparł. - Może dlatego, że go mam.”
W tym tomie najbardziej wyrazistą postacią
jest dziennikarka Ludmiła Ungier, kobieta ponętna i posiadająca dużą wiedzę,
sprytna i nieukrywająca swojej seksualności. Jej postać dobrze obrazuje
przeciwności, z jakimi nawet najsłynniejsi dziennikarze muszą się borykać,
dodaje też pikanterii, choć sama akurat za tym aspektem fabularnym nie
przepadam.
A co z tytułem? Można go rozpatrywać na wielu
płaszczyznach, w fabule pojawia się wiele dubli wszelakich - nie zamierzam ich
zdradzać, to prawdziwa frajda tropić jest samodzielnie! Fanów twórczości autora
jednak najmocniej na pewno zafrapuje sam obraz, który widnieje na okładce
książki (i który oczywiście odgrywa ważną rolę w fabule), który przedstawia
wizerunek … sobowtóra samego autora!
O “Sobowtórze” mogłabym jeszcze pisać dużo i
długo - autor swoją opowieść ubarwił takimi detalami, taką ilością szczegółów,
że tak naprawdę na każdej stronie znalazłoby się coś, co byłoby warte umówienia
w recenzji. A jednak nie ma co przedłużać, lepiej skończyć już teraz - myślę,
że wystarczy napisać, iż “Sobowtór” to historia dopracowana, w której czuć tę
frajdę z budowania opowieści, spisywania jej na kartce. To coś dla czytelników
chętnie sięgających po powieści z motywem historycznym, jak i tajemnicą
delikatnie szpiegowską - w końcu tropienie fałszerza sztuki (na pewno
fałszerza?) musi mieć w sobie wydźwięk lekko sensacyjny. Wiedza autora,
umiejętność wplatania jej w historię tak swobodnie, jak i ogrom ciekawostek
zawartych w powieści sprawiają, że jest to lektura niezapomniana, która daje
czytelnikowi czystą przyjemność. Gdyby tylko wszyscy autorzy dbali już o samą
warstwę językową powieści tak bardzo jak robi to Maciej Siembieda!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Agora.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz