lutego 26, 2019

"Dom bez klamek" Jędrzej Pasierski



Autor: Jędrzej Pasierski                
Tytuł: Dom bez klamek
Cykl: Nina Warwiłow, tom 1      
Data premiery: 6.06.2018
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 360

    „Dom bez klamek” otwiera serię kryminałów z rezolutną panią podkomisarz Niną Warwiłow. Jest to debiut autora Jędrzeja Pasierskiego, z zawodu prawnika, który podobnie jak bohaterka – mieszka na warszawskiej Pradze. Wcześniej zajmował się prawną ochroną środowiska, międzynarodową pomocą rozwojową oraz współpracą państw Europy Środkowo-Wschodniej, teraz poświęca się pisaniu. Niedawno na rynku ukazała się druga część cyklu z Niną, w przygotowaniu jest książka o prawniku środowiskowym.
„Dom bez klamek” rozpoczyna się brutalnym morderstwem w szpitalu psychiatrycznym. Na miejsce zbrodni zostaje wysłana podkomisarz Nina Warwiłow, świetna śledcza, z mocno poplątanym życiem osobistym. Szybko okazuje się, że w noc morderstwa środki nasenne zostały podane innym osobom niż powinny, lekarz prowadzący ośrodek nie chce współpracować z policją, a salowa, która miała dyżur w nocy, znika. Kto zabił? Jak dostał się do ośrodka nie zastawiając żadnych śladów? Kim był denat? To tylko kilka z wielu pytań, piętrzących się podczas śledztwa, podczas trwania którego podkomisarz Nina będzie musiała poradzić sobie także z osobistymi demonami.
Od strony kompozycji, książka podzielona jest na 8 rozdziałów – każdy z nich przedstawia jeden dzień z dochodzenia. Pierwszy rozdział od razu przyciąga uwagę, bo zaczyna się dosyć nieszablonowo jeśli chodzi o gramatykę  - zdania napisane są przy użyciu imiesłowu przysłówkowego, są bezpodmiotowe. Nie przypominam sobie książki, która rozpoczynałaby się w ten sposób, muszę przyznać, że jest to ciekawy zabieg, od razu przyciąga uwagę. Później narrator jest trzecioosobowy czasu przeszłego, w przeważającej większości podąża za główną bohaterką, pod koniec dwóch czy trzech rozdziałów pojawiają się też przebłyski od mordercy. Ogólnie jeśli chodzi o język książki, jest bardzo przystępny, dosyć potoczny, czyta się szybko i bez wysiłku. Co do bohaterów, to główna uwaga zostaje poświęcona Ninie. Chodzimy za nią krok w krok, śledzimy jej dokonania i wszystkie przemyślenia, uczucia i emocje nią targające. Nina to córka policjanta, Rosjanina, który przeprowadził się do Polski z miłości do kobiety. Jest twarda, sprytna i dociekliwa. Swoją uwagę skupia na rozwiązaniu śledztwa, nie zależy jej specjalnie na pięciu się po szczeblach kariery. Jest jedną z niewielu kobiet na tak wysokim stanowisku, co wzbudza różne uczucia we współpracownikach i zwierzchnikach. Czytelnik ma przyjemność poznać Ninę także od jej ludzkiej strony – bohaterka jest zagubiona w swoim życiu uczuciowym, jej długoletni partner kilka tygodni wcześniej wyprowadził się z ich mieszkania, bez żadnych wyjaśnień. Nina odczuwa cały wachlarz emocji, nie wie co myśleć. Poza tym na głowie ma jeszcze ojca – byłego policjanta, który teraz jest zwyczajnym pijakiem. Mimo krzywd, które ojciec wyrządził jej w przeszłości, bohaterka odczuwa dziwne poczucie obowiązku, by się ojcem opiekować. Jeszcze jakby tego było mało, policjantka nie czuje się dobrze, targają nią wahania nastroju, sprzeczne i nagłe emocje, nad którymi koniecznie chce zapanować. Muszę przyznać, że szczerze polubiłam Ninę, ma swój kodeks moralny, dumę i jest dosyć uparta, ale również bardzo ludzka, naturalna, odczuwa naprawdę dużo. Zauważyłam też kilka podobieństw pomiędzy Niną a sobą, więc tym bardziej moja sympatia do niej wzrosła.
Oczywiście Nina nie jest sama podczas prowadzenia śledztwa, poznajmy też szereg innych postaci. Jest aspirant Chodkowski, pomocnik Niny, pracownik bardzo rzetelny, solidny i wierny. Mamy też postać zwierzchnika Niny, inspektora Matkowskiego, który zna Ninę od dziecka, przyjaźnił się z jej ojcem, a teraz czuwa nad nią i jej karierą w policji. Ważną postacią po tej stronie barykady jest też prokurator Stassberg, nowy pracownik prokuratury, dla którego jest to pierwsze poważne śledztwo w stolicy. Koniecznie też trzeba wspomnieć o podkomisarzu Białku – rywalu Niny, który jest dosyć arogancki i dba głównie o swoją karierę. W powieści poznajemy też bohaterów powiązanych ze szpitalem – jest lekarz Barwiecki, który prowadzi ten szpital, psycholog Palko, dopiero od niedawna pracująca w szpitalu, a która interesuje się profilowaniem i odbywa całkiem ciekawą rozmowę na ten temat z podkomisarz Warwiłow. Poznajemy też szereg pacjentów szpitala, każdy inny, każdy na swój sposób podejrzany. Warto też podkreślić, że autor dokładnie opisuje wygląd każdego z bohaterów, przywiązuje do tego dosyć dużą wagę.
W powieści ważne jest także miejsce akcji. Morderstwo zostaje dokonane w szpitalu w Weseliskach. Jest to stary, mroczny budynek,którego dni funkcjonowania są już policzone. Pełno tam ciemnych korytarzy, stęchlizny i pleśni. Komisariat, jak i miejsce zamieszkania głównej bohaterki, znajduje się na Warszawskiej Pradze, której klimatu nie szczędzi nam autor. Czujemy tą duszność, gęste smogowe powietrze, dzikość i brud dzielnicy. Autor przywiązuje dużo wagi, by szczegółowo opisać miejsce akcji.
W „Domu bez klamek” poruszana jest kwestia pozycji kobiet w policji. Jest ich niewiele na niższych szczeblach, w drogówce i interwencji, a jeszcze mniej wyżej. Są traktowane jako gorsze, nienadające się do tej pracy, Nina kilka razy spotyka się ze zdziwieniem, że tak poważną sprawę prowadzi kobieta. Codziennie policjantki, prócz normalnych obowiązków, muszą borykać się z seksistowskimi uwagami, lekceważeniem i skupiać dużą uwagę na utrzymywaniu swojej pozycji. Jest szansa na poprawę tej sytuacji, ale jeszcze dosyć odległa, teraz kobieta w policji ciągle spotyka się z dyskryminacją, z którą tak walczymy na innych frontach.
Drugą ważną kwestią poruszaną w powieści jest kondycja polskich szpitali psychiatrycznych i ogólne traktowanie psychiatrii jako tej najgorszej odmiany medycyny, zawarte w długim monologu lekarza Barwickiego, który wygłasza przed kamerami. Porusza istotne tematy, krytykuje złe podejście do leczenia pacjentów, brak dofinansowania ze strony państwa, kiepskie warunki budynków szpitali, brak sprzętów i nowoczesności. Wytyka, że państwo troszczy się tylko o ciała obywateli, zaniedbując ich umysły, a chorych traktując nie jak chorych, którym należy pomóc, a jak wyrzutki, niepotrzebne odpady społeczeństwa.
Podsumowując, książka jest dosyć ciekawa, akcja wartka, posiada sporo interesujących wątków. Bohaterowie są dobrze opisani, każdy jest na swój sposób charakterystyczny, nikt nie wydaje się sztuczny, niepełny. Miejsce powieści jest starannie nakreślone, a pomiędzy akcją powieści poruszonych zostaje kilka istotnych kwestii dotyczących polskiej rzeczywistości. Muszę jednak przyznać, że koniec „Domu bez klamek” mnie rozczarował, czytałam go już siłą rozpędu, trochę wydało mi się to wszystko niezgodne z wcześniejszym postępowaniem bohaterów. Działo się dużo, ale wydawało mi się to naciągane. Szczerze, to byłam na autora zła, bo polubiłam Ninę, a na końcu powieści zachowywała się bardzo dziwnie. Ale ogólnie, pomijając końcówkę, książka mi się podobała, po drugą część sięgnę na pewno i to bardzo szybko. Debiut zachęcający, autor obiecujący, mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz