maja 27, 2019

"Pacjent" Sebastian Fitzek


Autor: Sebastian Fitzek
Tytuł: Pacjent
Tłumaczenie: Krzysztof Żak
Data premiery: 22.05.2019
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 320


„Pacjent” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Sebastiana Fitzek. Autor niemieckiego pochodzenia został okrzyknięty mistrzem thrillerów psychologicznych. Każda jego książka osiąga status bestsellera i wydawana jest w milionowych nakładach, tłumaczy się je na ponad 30 języków, a kilka z nich zostało już nawet zekranizowanych. Najnowsza książka „Pacjent” utrzymywała się aż 20 tygodni na szczycie listy bestsellerów „Der Spiegel”. U mnie książki autora były od dawna w kolejce do czytania, ale jakoś nie miałam kiedy po nie sięgnąć. Dopiero teraz zdopingował mnie konkurs na recenzję ogłoszony przez wydawnictwo. I szczerze nie żałuję. Już wiem dlaczego mówi się o autorze nr 1 niemieckiego thrillera psychologicznego! W Polsce, mimo że po sąsiedzku, jakoś mało o nim słychać, co prawda muszę sprawdzić jego inne książki, ale jeśli są tak dobre jak ta, to naprawdę bardzo mnie dziwi, że jego książki nie są bardziej nagłaśniane i chwalone. Ale od początku!

Główna akcja powieści rozpoczyna się rok po porwaniu Maksa, syna Tilla i Ricardy Berhoff. Ich małżeństwo się rozpadło, Till pogrążył się w apatii i smutku. Porwanie ich syna przypisywane jest mordercy Tramitzowi, który przyznał się do uprowadzenia i zamordowania dwójki dzieci i jednej kobiety, ale o Maksie milczy. Odbywa on wyrok w szpitalu psychiatrycznym, klinice Stein. Kiedy Till słyszy w wiadomościach, że morderca przeniesiony został do skrzydła szpitalnego i chodzą pogłoski o tym, że znaleziono na jego stoliku figurkę Lego, taką jaką miał Maks oraz, że Tramitz prowadzi pamiętnik, w którym spisuje swoje zbrodnie, Till w końcu postanawia działać. Namawia swojego szwagra Olivera Skanię, by pomógł mu dostać się do kliniki pod fałszywą tożsamością – chce znaleźć dziennik i może zmusić mordercę do zwierzeń, musi dowiedzieć się, co faktycznie stało się z jego synem i gdzie jest jego ciało. Mężczyzna trafia do kliniki, gdzie nikt nie zna jego prawdziwej tożsamości, a jego jedynym połączeniem ze światem zewnętrznym jest ukryty w bibliotece telefon. Czy Till znajdzie pamiętnik? Czy dowie się co się stało z Maksem? Co wydarzy się w szpitalu? Na te i milion innych pytań odpowiedzi trzeba szukać w książce!

Kompozycyjnie książka podzielona jest na 77 króciutkich rozdziałów, przez co czyta się ją w tempie ekspresowym. Druga sprawa to to, że większość rozdziałów kończy się tak, że od razu trzeba czytać kolejny! Bardzo ciężko tę książkę odłożyć, autor na pewno wie jak przyciągnąć uwagę czytelnika. Narracja prowadzona jest w 3 osobie czasu przeszłego, głównie podąża za Tillem, ale nie tylko – czytelnik ma okazje też śledzić losy Ricardy, Tramitza, wcześniejsze losy Patricka Wintera, pod którego podszywa się Till. Jest też trochę wspomnieć Maksa i relacje pracowników szpitalu. Narrator jest świetnym obserwatorem otoczenia, szczególnie ludzi, zwraca dużą uwagę na ich wygląd i zachowanie. W treści książki przytaczane są też wpisy z dziennika mordercy.

Głównym bohaterem powieści jest wspomniany już Till Berkhoff. Jego życie dzieli się na te przed zaginięciem syna i te po. Przed Till był strażakiem, później ratownikiem medycznym, człowiekiem z rodziną, którą kochał. Był co prawda bardzo temperamentny i wybuchowy, jego porywczość przysporzyła mu trochę problemów, ale ogólnie był szczęśliwy. Po zaginięciu syna przestało się dla niego liczyć dosłownie wszystko. Całe dnie spędzał w domu na kanapie, żona go zostawiła, a Till nie widział sensu w robieniu czegokolwiek. Został przytłoczony przez niewiedzę, domysły co się stało z jego synem. Ta niewiedza nie pozwala mu ruszyć dalej, jedyne co się dla niego liczy, to dowiedzieć się co się stało z jego synem, zobaczyć jego ciało i może wtedy uda się zamknąć ten rozdział życia i ruszyć dalej. Dlatego kiedy wpada mu do głowy pomysł ze szpitalem psychiatrycznym nie widzi żadnych minusów takiego przedsięwzięcia, musi to koniecznie zrobić. Till, prócz swojej porywczości, jest człowiekiem pomysłowym i zadaniowym. Nie można mu odmówić inteligencji i wytrwałego dążenia do celu. Mimo wydarzeń, zachowanie Tilla jest zrozumiałe i uzasadnione.

Przeciwnikiem Tilla jest Tramitz. Jest to dosyć młody człowiek, ładny blondyn z błękitnymi oczami, modnie ubrany, wygląda jak model. Niestety wygląd zewnętrzny jest mocno mylący. Tramitz jest psychopatą, nic go nie cieszy tak jak cierpienie innych. I tak jak każdy psychopata Tramitz jest nad wyraz inteligentny. Dorzućmy do tego jeszcze jego skrzywienie z dzieciństwa, które ofiarował mu ojciec i powstaje obraz psychopatycznego, manipulującego ludźmi mordercy.

W powieści jest sporo pobocznych postaci. Nie będę ich wszystkich wymieniać, chcę tylko podkreślić, że przez to, że nie znamy ich motywacji, wszyscy są dziwni i podejrzani. Ogólnie w całej powieści panuje niepokój. Nic nie jest jasne, czasami zastanawiałam się czy czytam o jawie czy śnie. Nic nie jest prawdopodobne, wszystko jest możliwe. Autor potrafi mistrzowsko zbudować napięcie, szasta uczuciami czytelnika, a twisty które stosuje w fabule są tak świetne skonstruowane, że nie sposób się ich wcześniej domyślić. Cały czas zaskakuje i utrzymuje te dziwne uczucie z pogranicza jawy i snu.

Już pierwsza scena otwierająca powieść jest niesamowita. Narrator podąża za Miriam, matką zaginionej Laury, która ogląda miejsce zbrodni razem z policjantem. Niby nic, ale narracja jest tak poprowadzona, że od razu wzbudza zainteresowanie w czytelniku! Już tutaj zastanawiałam się o co chodzi, czy to sen? Autor potrafi mocno zamieszać w głowie czytelnika. A przez to, że nie wiadomo co się dzieje i o co chodzi każdy szczegół w powieści wydaje się mieć znaczenie, więc czyta się książkę z pełną uwagą, bezwarunkowo oddając jej 100% koncentracji.

Uczucie dziwności i niepokoju potęguje też sam szpital psychiatryczny. Kiedyś ten budynek został zaprojektowany jako hotel dla bogaczy. Wielki, efektowny, z wysokimi sufitami i pięknymi ozdobnymi filarami. Wszystko tam jest przestronne i ogromne, trochę tak jak w starym zamku. Chociaż chwilami miałam też skojarzenia z hotelem z filmu Kubricka „Lśnienie” – tam też są jakieś dziwne podłogi, wielka przestrzeń. Hotel w końcu nie powstał w związku z bliskością lotniska – przelatujące samoloty za bardzo hałasują. Budynek został ostatecznie przeznaczony na klinikę Stein, jedną z najlepszych i najbardziej zaawansowanych szpitali psychiatrycznych, gdzie trafiają ekstremalne przypadki. Mroczny i niepokojący efekt potęguje jeszcze pogoda panująca na zewnątrz. Cały czas deszcze leje nieprzerwanie, w parku na zewnątrz wiatr ciągle chwieje drzewami, jest ciemno, zimno i ponuro.

Ogólnie książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Myślę, że gdybym mogła ją przeczytać jednym ciągiem, wrażenie byłoby jeszcze większe! Autor świetnie utrzymuje napięcie, ten mroczny niepokojący klimat powieści wciąga czytelnika tak, że ciężko się uwolnić. Naprawdę sztuką jest książkę odłożyć, tutaj zdecydowanie sprawdza się powiedzenie „jeszcze tylko jeden rozdział!” i w ostateczności zamiast jednego jest dziesięć. Tak więc po książkę sięgajcie jak będziecie mieli kilka godzin na czytanie😊 A tak na poważnie, to na pewno muszę nadrobić wcześniejsze powieści autora, bo tą jestem ... chciałam powiedzieć „zachwycona”, ale dla tego klimatu z książki takie słowo nie pasuje ... to po prostu powiem, że nie dziwię się tej ilości sprzedanych książek i statusów bestsellerów!
A na koniec muszę jeszcze wspomnieć o podziękowaniach autora! Nie są to zwykłe podziękowania, tylko takie w formie opowiadania! Zastanawiam się tylko co one zwiastują, mam nadzieję, że nie przerwę w powieściach, bo ja dopiero zaczynam przygodę z autorem! Nie może tak być, że ja zaczynam, a on kończy!

Moja ocena: 8/10

Recenzja powstała na potrzeby konkursu organizowanego przez Wydawnictwo Amber. Dziękuję za elektroniczny egzemplarz książki!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz