Autor: Sue Watson
Tytuł: Nasze małe kłamstwa
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Data premiery: 3.04.2019
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 422
Audiobook wydany przez Wydawnictwo
Filia i Storyside, 11h 54min,
czyta Anna Dereszowska
„Nasze małe
kłamstwa” to pierwsza powieść brytyjskiej autorki Sue Watson typu domestic
noir. Wcześniej zajmowała się pisaniem komedii romantycznych, w których często
przewijały się ciasta i torty (autorka jest wielką fanką tych smakołyków). Jeszcze
wcześniej pracowała jako producentka telewizyjna, swój czas dzieląc pomiędzy
pracę a rodzinę. Teraz może spokojnie pracował z domu, na swoim ulubionym
różowym laptopie, a w międzyczasie piec ( i jeść!) torty. W tym roku na rynku
brytyjskim ma się ukazać jej druga powieść w gatunku domestic noir, pt. „All
Her Secrets”.
„Nasze małe
kłamstwa” to historia małżeństwa Marianne i Simona z dziesięcioletnim stażem.
Ona jest piękną panią domu, matką trójki dzieci, on poważanym kardiochirurgiem,
który co wieczór wraca do swojej kochającej rodziny, żyjącej w pięknym bogato i
gustownie urządzonym domu. Brzmi idealnie, prawda? A jak jest naprawdę?
Książka składa się z prologu, 31 rozdziałów i epilogu.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, narratorem jest
Marianne, a co za tym idzie, czytelnik może śledzić nie tylko jej poczynania,
ale i wszystkie myśli kłębiące się w jej głowie. Styl jest łatwo przyswajany,
dosyć potoczny, czasami narrator nadużywa wulgaryzmów – jakoś w tej powieści
bardzo kłuły mnie one w uszy.
Główną bohaterką jest właśnie Marianne. Kobieta dobrze po
trzydziestce, matka 6letnich bliźniaków oraz macocha dla 17letniej Sophie. Z
pozoru prowadzi szczęśliwe życie, ale od początku powieści czytelnik czuje, że
coś tu jest nie tak. Marianna wydaje się chorobliwie zazdrosna o męża,
jednocześnie całkowicie jemu podporządkowana. To on jest panem domu, decyduje o
wszystkim, organizuje kobiecie cały dzień i nie znosi sprzeciwu. Marianne miała
trudne dzieciństwo, tułała się długo po rodzinach zastępczych, dopiero z
Simonem poznała miłość. Razem wiele przeszli, łączy ich wiele (nie tylko
dobrych) wydarzeń. Kobieta codziennie łyka proszki, które mają ustabilizować
jej psychikę. Prócz perfekcyjnej pani domu, Marianne ma także bardzo
artystyczną duszę. Kiedyś pracowała w modzie, później robiła własne torebki,
ale Simon uważa je za stratę czasu, więc Marianne już się tym nie zajmuje.
Ogólnie od początku widać jak bardzo kobieta jest podległa mężowi, cały czas jednak
nie wiadomo czy faktycznie ma do tego przesłanki czy może to tylko jej wytwór
wyobraźni.
Simon, mąż, szanowany kardiochirurg, jest mężem idealnym.
Przynosi żonie co dwa tygodnie kwiaty, dba o względy finansowe i towarzyskie.
Jednak jego zachowanie też od początku jest bardzo dziwne. Często przypomina
żonie o tabletkach, martwi się o jej zdrowie psychiczne. Decyduje za całą
rodzinę, nie znosi sprzeciwów. Pilnuje, żeby ich życie wyglądało na
perfekcyjne. Mężczyzna wychował się w twardej rodzinie, jego matka nigdy nie
zaakceptowała Marianne. Wcześniej Simon miał żonę, która szybko zmarła
osieracając przy okazji małą Sophie. Wcześniejsza żona była idealna, zarówno
Simon jak i jego matka stawiają ją ciągle na piedestale. Marianne jest gorsza,
w oczach Simona ciągle nie potrafi dorównać zmarłej żonie.
Istotną postacią w powieści jest też Caroline. Jest to młoda
kardiochirurg współpracująca z Simonem. Marianne wykształca sobie na jej
punkcie obsesję, podejrzewa ją o romans z mężem. Caroline jest piękna i
zgrabna, pewna siebie i inteligentna. Marianne mocno ją gloryfikuje, ciągle się
do niej porównuje, a raczej do swojego wyobrażenia o Caroline, które buduje z
obserwacji kobiety w mediach społecznościowych.
Książka porusza wiele istotnych tematów z życia codziennego.
Główny problem to przemoc w rodzinie, zarówno tak psychiczna jak i fizyczna.
Powieść jest dobrym obrazem ofiary, czytelnik może zapoznać się z jej sposobem
myślenia i postrzegania świata. Istotną sprawą jest też to, jak taka przemoc
wpływa na dzieci. One zdecydowanie zawsze widzą więcej niż zdaje się dorosłym,
a takie przeżycia muszą pozostawić jakiś odcisk na ich psychice.
W powieści przedstawiony jest ten idealny obrazek rodziny,
który widzą inni. I znowu tutaj sprawdza się zasada „nie oceniaj książki po
okładce” – nie ma idealnego życia, nawet jeśli takim się wydaje. Nie mamy prawa
oceniać innych tak naprawdę nie wiedząc co faktycznie u nich się dzieje.
W końcu też jest to opowieść o tym, co rodzice są w stanie
zrobić dla dzieci, jak wielka łączy ich ze sobą wieź. Bohaterka cały czas
podkreśla że dzieci są najważniejsze, że nawet mąż stoi niżej w hierarchii niż
dzieci. Dla nich jest w stanie zrobić dokładnie wszystko.
Pierwsza część powieści to głównie opis codziennego życia
rodziny, za to druga to już faktycznie thriller. Bohaterka zrzuca z siebie rolę
ofiary, w końcu wychodzi ze swojej skorupy i jest gotowa na walkę. Czytelnik
może dokładnie śledzić jej przemianę, w końcu mamy bezpośredni dostęp do jej
myśli.
Podsumowując, książki mi się podobała. Postać Marianne
została świetnie przedstawiona, praktycznie do końca czytelnik nie wie co jest
prawdą a co wytworem jej wyobraźni, kto tutaj tak naprawdę kłamie, a kto mówi
prawdę. Powieść jest świetnym obrazem dysfunkcyjnego związku i wszystkich
konsekwencji, które się z nim wiążą. Dodatkowo przez całą lekturę panuje
tajemniczy nastrój, emocje utrzymują się na wysokim poziomie. Myślę, że autorka
skonstruowała naprawdę dobrą powieść, zrobiła na mnie spore wrażenie. Mam
nadzieję, że jej kolejna książka również zostanie przetłumaczona na polski.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz