czerwca 29, 2019

"Nasze małe kłamstwa" Sue Watson


Autor: Sue Watson
Tytuł: Nasze małe kłamstwa
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Data premiery: 3.04.2019
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 422
Audiobook wydany przez Wydawnictwo Filia i Storyside, 11h 54min, czyta Anna Dereszowska

„Nasze małe kłamstwa” to pierwsza powieść brytyjskiej autorki Sue Watson typu domestic noir. Wcześniej zajmowała się pisaniem komedii romantycznych, w których często przewijały się ciasta i torty (autorka jest wielką fanką tych smakołyków). Jeszcze wcześniej pracowała jako producentka telewizyjna, swój czas dzieląc pomiędzy pracę a rodzinę. Teraz może spokojnie pracował z domu, na swoim ulubionym różowym laptopie, a w międzyczasie piec ( i jeść!) torty. W tym roku na rynku brytyjskim ma się ukazać jej druga powieść w gatunku domestic noir, pt. „All Her Secrets”.

„Nasze małe kłamstwa” to historia małżeństwa Marianne i Simona z dziesięcioletnim stażem. Ona jest piękną panią domu, matką trójki dzieci, on poważanym kardiochirurgiem, który co wieczór wraca do swojej kochającej rodziny, żyjącej w pięknym bogato i gustownie urządzonym domu. Brzmi idealnie, prawda? A jak jest naprawdę?

Książka składa się z prologu, 31 rozdziałów i epilogu. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, narratorem jest Marianne, a co za tym idzie, czytelnik może śledzić nie tylko jej poczynania, ale i wszystkie myśli kłębiące się w jej głowie. Styl jest łatwo przyswajany, dosyć potoczny, czasami narrator nadużywa wulgaryzmów – jakoś w tej powieści bardzo kłuły mnie one w uszy.

Główną bohaterką jest właśnie Marianne. Kobieta dobrze po trzydziestce, matka 6letnich bliźniaków oraz macocha dla 17letniej Sophie. Z pozoru prowadzi szczęśliwe życie, ale od początku powieści czytelnik czuje, że coś tu jest nie tak. Marianna wydaje się chorobliwie zazdrosna o męża, jednocześnie całkowicie jemu podporządkowana. To on jest panem domu, decyduje o wszystkim, organizuje kobiecie cały dzień i nie znosi sprzeciwu. Marianne miała trudne dzieciństwo, tułała się długo po rodzinach zastępczych, dopiero z Simonem poznała miłość. Razem wiele przeszli, łączy ich wiele (nie tylko dobrych) wydarzeń. Kobieta codziennie łyka proszki, które mają ustabilizować jej psychikę. Prócz perfekcyjnej pani domu, Marianne ma także bardzo artystyczną duszę. Kiedyś pracowała w modzie, później robiła własne torebki, ale Simon uważa je za stratę czasu, więc Marianne już się tym nie zajmuje. Ogólnie od początku widać jak bardzo kobieta jest podległa mężowi, cały czas jednak nie wiadomo czy faktycznie ma do tego przesłanki czy może to tylko jej wytwór wyobraźni.

Simon, mąż, szanowany kardiochirurg, jest mężem idealnym. Przynosi żonie co dwa tygodnie kwiaty, dba o względy finansowe i towarzyskie. Jednak jego zachowanie też od początku jest bardzo dziwne. Często przypomina żonie o tabletkach, martwi się o jej zdrowie psychiczne. Decyduje za całą rodzinę, nie znosi sprzeciwów. Pilnuje, żeby ich życie wyglądało na perfekcyjne. Mężczyzna wychował się w twardej rodzinie, jego matka nigdy nie zaakceptowała Marianne. Wcześniej Simon miał żonę, która szybko zmarła osieracając przy okazji małą Sophie. Wcześniejsza żona była idealna, zarówno Simon jak i jego matka stawiają ją ciągle na piedestale. Marianne jest gorsza, w oczach Simona ciągle nie potrafi dorównać zmarłej żonie.

Istotną postacią w powieści jest też Caroline. Jest to młoda kardiochirurg współpracująca z Simonem. Marianne wykształca sobie na jej punkcie obsesję, podejrzewa ją o romans z mężem. Caroline jest piękna i zgrabna, pewna siebie i inteligentna. Marianne mocno ją gloryfikuje, ciągle się do niej porównuje, a raczej do swojego wyobrażenia o Caroline, które buduje z obserwacji kobiety w mediach społecznościowych.

Książka porusza wiele istotnych tematów z życia codziennego. Główny problem to przemoc w rodzinie, zarówno tak psychiczna jak i fizyczna. Powieść jest dobrym obrazem ofiary, czytelnik może zapoznać się z jej sposobem myślenia i postrzegania świata. Istotną sprawą jest też to, jak taka przemoc wpływa na dzieci. One zdecydowanie zawsze widzą więcej niż zdaje się dorosłym, a takie przeżycia muszą pozostawić jakiś odcisk na ich psychice.

W powieści przedstawiony jest ten idealny obrazek rodziny, który widzą inni. I znowu tutaj sprawdza się zasada „nie oceniaj książki po okładce” – nie ma idealnego życia, nawet jeśli takim się wydaje. Nie mamy prawa oceniać innych tak naprawdę nie wiedząc co faktycznie u nich się dzieje.

W końcu też jest to opowieść o tym, co rodzice są w stanie zrobić dla dzieci, jak wielka łączy ich ze sobą wieź. Bohaterka cały czas podkreśla że dzieci są najważniejsze, że nawet mąż stoi niżej w hierarchii niż dzieci. Dla nich jest w stanie zrobić dokładnie wszystko.

Pierwsza część powieści to głównie opis codziennego życia rodziny, za to druga to już faktycznie thriller. Bohaterka zrzuca z siebie rolę ofiary, w końcu wychodzi ze swojej skorupy i jest gotowa na walkę. Czytelnik może dokładnie śledzić jej przemianę, w końcu mamy bezpośredni dostęp do jej myśli.

Podsumowując, książki mi się podobała. Postać Marianne została świetnie przedstawiona, praktycznie do końca czytelnik nie wie co jest prawdą a co wytworem jej wyobraźni, kto tutaj tak naprawdę kłamie, a kto mówi prawdę. Powieść jest świetnym obrazem dysfunkcyjnego związku i wszystkich konsekwencji, które się z nim wiążą. Dodatkowo przez całą lekturę panuje tajemniczy nastrój, emocje utrzymują się na wysokim poziomie. Myślę, że autorka skonstruowała naprawdę dobrą powieść, zrobiła na mnie spore wrażenie. Mam nadzieję, że jej kolejna książka również zostanie przetłumaczona na polski.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz