lipca 01, 2019

"Cztery pory śmierci" Olga Warykowska


Tytuł: Cztery pory śmierci
Data premiery: 03.06.2019
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 196

„Cztery pory śmierci” to debiut kryminalny Olgi Warykowskiej. Wrocławianka, mocno zaangażowana w sztukę i kulturę, miała do czynienia zarówno z teatrem jak i muzyką. W wolnym czasie pisze piosenki i krótkie formy sceniczne, pasjonują ją musicale i uwielbia jeździć na rowerze. Książka „cztery pory roku” była już wydane rok temu przez wydawnictwo internetowe, teraz ukazała się w nakładzie wydawnictwa Novae Res w pełnej formie.

Akcja powieści dzieje się w Filharmonii Wrocławskiej (chociaż miasto tak naprawdę nigdzie w treści nie zostało ujawnione). Orkiestra tej instytucji właśnie odbywa ostatnie próby do koncertu „Cztery pory roku” Vivaldiego. Koncertmistrz Grzegorz Krzyżczak, zarozumiały skrzypek, z dnia na dzień wygląda coraz gorzej. W końcu podczas koncertu na żywo w czasie własnej solówki pada martwy. Policja szybko łapie podejrzanego, jednak flecista, grubasek Amadeusz Wagner, wie, że mają niewinnego człowieka. Z dobrego serca postanawia na własną rękę znaleźć prawdziwego mordercę. Amadeusz, by poprawnie funkcjonować, musi być najedzony, więc tak przeplata się przez całą historię śledztwo, muzyka i jedzenie.

Kompozycyjnie książka podzielona jest na 9 rozdziałów. W środku książki, po wewnętrznej stronie okładki, znajdziemy też bardzo humorystycznie przedstawioną mapkę.


Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator podąża śladami samozwańczego detektywa. Styl jest lekki, przyjemny, bardzo łatwy w odbiorze, z wieloma wstawkami humorystycznymi, chociaż chyba nie nazwałabym książki komedią kryminalną. Ot, lekki kryminał z przymrużeniem oka. Taki na jeden raz, króciutki, do przeczytania w jedno popołudnie. Koniecznie z pełnym brzuchem! Ewentualnie całym stołem jedzenia pod ręką 😉

Głównym bohaterem jest wspomniany już Amadeusz Wagner. Jest to młody chłopak, którego myśli cały czas uciekają w kierunku jedzenia. Wielki fan pizzy i pączków, ale nie tych z marmoladą morelową. Pół roku temu przybył do Wrocławia z Suwałk, by rozpocząć pracę w Filharmonii. Amadeusz lubi być niewidoczny, co z jego tuszą jest dosyć problematyczną kwestią. Nie pomaga też wrodzona niezdarność. Jednak jak się szybko okazuje chłopak ma dar do dedukcji, a każde kolejne odkrycia dodają mu odwagi i pewności siebie.

Ogólnie wszyscy bohaterowie powieści są bardzo ciekawymi indywidualnościami. Co, o czym szybko czytelnik się dowiaduje, całkowicie nie pasuje do orkiestry jako jedności. Każdy z uczestników uważa się za cudownego artystę i chce być za wszelką cenę słyszany. Jest dyrygent, który z Jana Kowalskiego zmienił imię na Rubin Diament, wielbiciel różowych okularów i ekstrawaganckich ubrań. Jest wspomniany już koncertmistrz Grzegorz Krzyżczak, który jest zakochanym w sobie bufonem. Mamy też Karolinę, flecistkę, podstarzałą fankę szkolnych mundurków i wstążek w warkoczykach.
„Gdy pracuje się z artystami, trzeba się przyzwyczaić, że pracuje się z dziećmi. Niektórzy nigdy nie dorastają. Nie warto się nawet denerwować”.
Prócz orkiestry w Filharmonii pracuje także wiele innych osób. Najzabawniejszą postacią jest chyba dyrektor całego przybytku, nazywany przez wszystkich Imbecylem (od nazwiska Becyl). Jest to człowiek widmo, który przed wszystkimi się chowa. Cała orkiestra śmieje się, że kto zobaczy dyrektora, to będzie miał przez cały tydzień szczęście. Jest też Marta, asystentka dyrektora, która Amadeuszowi kojarzy się z kremówką i w której po cichu się podkochuje. Mamy też Annę Serce, dyrektora finansowego, największą harpię w całej Filharmonii, której wszyscy się boją.

Na koniec wymienię jeszcze równie ciekawe postacie z policji, mianowicie inspektor Ryszard Ryszard, prowadzący śledztwo, który wizualnie jest całkowitym przeciwieństwo Amadeusza, oraz posterunkowy Popik, niezdara, ciamajda i ogólnie siedem nieszczęść.

Sporo bohaterów, prawda? A wymieniłam tylko tych najciekawszych!

Ciężko powiedzieć, czy kondycja powieściowej Filharmonii ma swoje odwzorowanie w rzeczywistości. Mam szczerą nadzieję, że nie, ale na pewno zawiera mocno podkoloryzowane, przedstawione w krzywym zwierciadle postacie artystów. To nie są zwykli ludzie, żyją według innych zasad, a może po prostu ich braku. Każdy pragnie być zauważony, szuka inspiracji, nie patrzy na innych. Na szczęście główny bohater wyłamuje się ze schematu, jest bardzo niewinny i po prostu dobry, ale też ma swoje wady (jak np. obżarstwo czy uwielbienie mamusi).

Muzyka cały czas przewija się przez powieść, w końcu nawet tytuł jest zaczerpnięty z dzieła Vivaldiego. Jednak prócz krótkiego wywodu na temat właśnie tego dzieła, nie znajdziemy tutaj wielu zachwytów nad samą muzyką. Nacisk w książce położony jest na postacie muzyków i funkcjonowanie (lub jego brak) samej Filharmonii. Wspomniane jest też, że popularność takiego ośrodka bardzo się obniżyła, niewiele osób chodzi do Filharmonii, po prostu, by się ukulturalnić. Muzyka klasyczna nie ma się aktualnie za dobrze, co raczej nie napawa radością. Tłumy do Filharmonii ściągnęły tylko po morderstwie skrzypka, w poszukiwaniu sensacji, a nie doznań zmysłowych.

Trzeba też tutaj wspomnieć o jedzeniu. Amadeusz myśli brzuchem, u niego intuicja objawia się poprzez burczenie. Bohater ciągle coś je, jak nie pączki, słodkie bułki, to pizzę, naleśniki czy nawet w McDonald’s. Ja, jako miłośnik jedzenia (jednak trochę mniejszych gabarytów nich bohater) czytałam fragmenty zachwytów nad jedzenie z przyjemnością.
„Dlaczego ludzie zabijają się nawzajem? Nie  można wszystkiego rozwiązać za pomocą słów? Albo jedzenia? Zauważył, że chudzi ludzie byli zawsze niezadowoleni. On też byłby niezadowolony, gdyby cały czas chodził głodny”.
Ogólnie książka mi się podobała. Jest lekka, zabawna, czyta się szybko i przyjemnie. Bohaterowie są ciekawi, bardzo oryginalni, a akcja zwięzła i ciekawie poprowadzona. Zakończenie minimalnie nawiązuje do klasyki kryminałów, a sam koniec chyba sugeruje możliwość kontynuacji historii. Jeśli faktycznie druga część się ukaże, to na pewno ją chętnie przeczytam.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwo Novae Res!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz