września 09, 2020

"Tajemnica mordercy" Rachel Caine


Autor: Rachel Caine
Tytuł: Tajemnica mordercy
Cykl: Stillhouse Lake, tom 4
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
Data premiery: 11.03.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller psychologiczny

Rachel Caine to amerykańska pisarka, która na swoim koncie ma już ponad 50 książek. Część z nich ukazała się w Polsce. Autorka pisze pod różnymi pseudonimami - tego co udało mi się znaleźć, ma ich aż pięć! Co więcej jej rozrzut gatunkowy też jest całkiem spory – od książek dla nastolatek, przez young adult, urban fanatasy aż po thriller. Seria Stillhouse Lake to jej pierwsza próba w tym gatunku. Za pierwszą część pt. „Żona mordercy”, która w Stanach ukazała się w 2017 roku, a w Polsce rok później, była nominowana do kilku nagród literackich. Do tej pory seria składa się z czterech części, na rok przyszły planowana jest amerykańska premiera tomu piątego. Mam szczerą nadzieję, że i nam nasz polski wydawca nie da długo na nią czekać, co więcej, jako że „Tajemnica mordercy” była moim pierwszym zetknięciem się z tą serią, zamierzam do tego czasu nadrobić wcześniejsze trzy tomy! Chyba już oczywiste jest, że książka bardzo mi się spodobała? 😊

Gwen Proctor była kiedyś żoną seryjnego mordercy. Kobieta żyła w nieświadomości, póki przez przypadek świat nie dokonał makabrycznego odkrycia. To już na szczęście jej przeszłość. Teraz z dwójką nastoletnich dzieci i z nowym partnerem starają się wieść normalne życie na południu Stanów. Niestety po ich doświadczeniach, a i wiedzy ludzi o ich przeszłości jest to naprawdę trudne. Gwen pracuje w firmie detektywistycznej – właśnie dostała zlecenie rozwikłania sprawy zaginięcia studenta. Co dziwne, nie zleciła tego rodzina chłopaka, a jakaś dziwna organizacja, a do samego zaginięcia doszło już trzy lata temu… W sprawie nie ma praktycznie żadnych tropów, więc Gwen postanawia rozpocząć od rozmowy z rodzicami chłopaka. Może akurat podsuną jej jakiś pomysł, w którą stronę dalej się udać? W międzyczasie życie rodziny Proctor mocno się komplikuje – zarówno córka jak i syn pakują się w kłopoty, a ich sąsiad – boss narkotykowy domaga się, by wyprowadzili się z tej okolicy…

Książka składa się z prologu i 29 rozdziałów. Rozdzielone są one na cztery postacie: Gwen, jej partnera Sama, 16letnią córkę Lenny i 13letniego syna Connora. Każdy z nich prowadzony jest w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, do każdego bohatera styl jest delikatnie dopasowany. Może rozdziały Connora mogą się czasem wydać za dorosłe, ale z drugiej strony chłopiec w swoim życiu przeszedł już naprawdę sporo, więc na pewno jest bardziej dojrzały niż jego rówieśnicy. Ogólnie styl powieści jest przyjemny, przez narrację pierwszoosobową mocno skupia się na przeżyciach postaci. Nie znaczy to, że w powieści mało się dzieje – o nie, akcja toczy się w naprawdę zawrotnym tempie!

Tym razem zacznijmy tradycyjnie – od bohaterów, gdyż przez ich doświadczenia z przeszłości są to postacie niezwykle ciekawe. Nie znam tomów poprzednich, ale już w tym udało mi się poznać całkiem nieźle całą rodzinę Proctor. Gwen to kobieta, która już w miarę pogodziła się z przeszłością – nie ukrywa, że wiele ją to kosztowało, że cały czas chodzi na terapię, ale zwyczajne funkcjonowanie już nie jest tak trudne jak kiedyś. Jednak przede wszystkim Gwen to matka – zrobi wszystko, by jej dzieci były bezpieczne. Przez to ile przeżyła, wie też, że stać ją na wiele, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, a swoje doświadczenia jako ofiary potrafi dobrze wykorzystać w swoje aktualnej pracy. To naprawdę twarda babka.

Warto też wspomnieć o Connorze i Lenny. Wygląda na to, że dziewczyna radzi sobie całkiem nieźle. Jasne, dokuczają jej w szkole, ale Lenny już się na to uodporniła, nie bierze tego specjalnie do siebie. Inaczej jest z Connorem – on jest w szkole dręczony, jest cichy i nieśmiały, jednak nosi w sobie głęboką traumę, jakiej nabawił się przez ojca – mordercę. Jest w powieści pewien fragment, który wstrząsnął mną mocniej niż inne – gdy w szkole Connora odbywają się ćwiczenia ze strzelcem, na wypadek, gdyby kiedyś ktoś taki się tam pojawił. Nigdy o tym specjalnie nie myślałam, chociaż jest to temat, który w ostatnich latach często przewija się przez całą popkulturę. Dopiero jednak ta scena uświadomiła mi jak okropne jest to przeżycie, co te dzieciaki wtedy mogą czuć, jak coś, co powinno ich przygotować na straszną sytuację, już samo w sobie jest przeżyciem mocno traumatycznym. Naprawdę ten fragment mocno daje do myślenia – zwróćcie na niego uwagę.

W powieści pojawia się sporo postaci znanych z tomów poprzednich, jednak nie sprawia to najmniejszego problemu dla tych, którzy zaczynają właśnie od tej części – każda postać przedstawiona jest tak, że nie sposób się pogubić.

Podobało mi się osadzenia akcji na południu Ameryki. Teksas, Tennessee i tym podobne stany są całkiem inne niż te największe znany amerykańskie miasta, w których toczy się większość powieści. Tu tożsamość, mentalność ludzi jest inna, gdyż żyje się tu w całkiem inny sposób – jest sucho i gorąco, a ogromne obszary są niezamieszkane. Sąsiad do sąsiada czasami ma naprawdę daleko. Specyfika ludzi też jest nieco inna, są bardziej porywczy, głośni, co autorka rewelacyjnie w swojej powieści przedstawia.

Nie zdradzę chyba za wiele, gdy powiem, że sprawa zaginięcia powiązana jest z pewną sektą. To temat, który mocno mnie interesuje, zastanawia co popycha ludzi do ślepego podążania za innym człowiekiem. Tu sekta przedstawiona jest bardzo szczegółowo jak na thriller pełen akcji. Zgłębiamy się w strukturę jej funkcjonowania i obserwujemy z boku jej członków.

Kilka razy wspomniałam już, że w książce sporo się dzieje. Autorka nie daje czytelnikowi wytchnienia, tu ktoś strzela, to ktoś kogoś śledzi, goni, grozi… Naprawdę jestem zaskoczona jak sprawnie autorce udało się połączyć dobre i dosyć szczegółowe przedstawienie postaci pod względem psychologicznym z tą ciągle pędzącą akcją. Naprawdę jest to kawał dobrej roboty, tym bardziej, że ciągle trzyma czytelnika w napięciu, ciągle czujemy tą potrzebę dowiedzenia się co się wydarzy dalej. Czy od thrillera powinno się wymagać czegoś więcej? Wydaje mi się, że nie. Dostajemy tu wszystko to, czego do tego gatunku można wymagać, a nawet więcej.

Podsumowując, sięgając po tę książkę naprawdę nie spodziewałam się aż tak intensywnego thrillera. Nie mam się tu do czego przyczepić, jestem w pełni usatysfakcjonowana z tej lektury i na pewno muszę jak najszybciej poznać wcześniejsze losy rodziny Proctor. Jestem zafascynowana tą historią!

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona!



 Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz