kwietnia 27, 2022

Kilka pytań do... Katarzyny Żwirełło, autorki książki "Bez przedawnienia"

 
Skąd wziął się pomysł na książkę "Bez przedawnienia", które poruszane w niej wątki były dla Katarzyny Żwirełło najtrudniejsze, kiedy możemy spodziewać się tomu drugiego i co czeka nas po zakończeniu tej serii,  a także jak nasza nowa rzeczywistość wpłynęła na twórczość autorki i jakiego pytania wdzięcznie unika?
Zapraszam na rozmowę z autorką!

Katarzyna Żwirełło (Vera Eikon) notka biograficzna:
Urodzona w 1989 roku w Łodzi, gdzie studiowała polonistykę. Przez kilka lat mieszkała w Amsterdamie i tam rozpoczęła pracę nad swoją pierwszą serią kryminalną Między Prawami. Po powrocie do kraju znalazła dla siebie miejsce w Warszawie, gdzie rozgrywa się akcja jej książek. W swoich powieściach pokazuje, że nawet w najciemniejszych momentach życia można rozpalić iskrę nadziei, wiary oraz miłości. Wyciszenie znajduje podczas górskich wędrówek, a skupienie na warszawskiej strzelnicy. 

Kryminał na talerzu: Ostatnio miałam przyjemność porozmawiać z Panią przy okazji premiery „Póki żyjemy”, ostatniego tomu serii „Między prawami”, którą w całości wydawała Pani własnym nakładem. Od tego czasu ukazały się już dwie kolejne Pani książki, jednak te wydane zostały przez Wydawnictwo Dreams. Skąd taka zmiana? Self-publishing się nie sprawdził?

Katarzyna Żwirełło: U mnie już od lat self-publishing przeplata się z wydawaniem trybem tradycyjnym. Na każdą metodę przychodzi odpowiednia pora. Publikowanie w pojedynkę trochę mnie zmęczyło, więc znowu przyszedł czas na współpracę z wydawcą. Poza tym, zdecydowanie bardziej wolę wydawać swoje książki w powiększonej ekipie.


Jesteśmy teraz kilkanaście dni po premierze „Bez przedawnienia”, która jest początkiem cyklu kryminalnego „Dwa bieguny”. Czy dobrze się domyślam, że to aspirant Robert Buczak będzie bohaterem łączącym cały cykl?

Robę tutaj wdzięczny unik i przechodzę do następnego pytania.


Z tego co wyczytałam u Pani na profilu w social mediach, ta książka musiała trochę poczekać w szufladzie na publikację. Dlaczego to „Nim padnie pierwszy strzał” ukazało się pierwsze, skoro „Bez przedawnienia” było gotowe wcześniej?

Z założenia to właśnie „Bez przedawnienia” miała być opublikowana jako pierwsza, to tą książką rozpoczęłam rozmowę z wydawnictwem Dreams o współpracy. Ponieważ były to nasze wspólne początki, uznaliśmy, że lepiej będzie zacząć od pojedynczej, niezależnej powieści, a jeżeli obie strony będą zadowolone, porozmawiamy o publikacji serii. Efekty mówią już za siebie.


To pomówmy teraz trochę o książce, dzięki której możemy tę rozmowę przeprowadzić. Skąd pomysł na „Bez przedawnienia”?

Pomysł na tę historię wykiełkował z jednego obrazu jakim była krwawiąca ściana. Taki właśnie pomysł zapisałam dwa lata temu w swoim notesie i to od niego rozwinęła się reszta. Inspiracje przychodzą z różnych miejsc. Czasami jest to wizja jakiegoś bohatera, informacja o pewnym wydarzeniu, zaobserwowanie zachowania lub problemu, a czasami jest to jeden pojedynczy obraz.


Nie ukrywam, że spodobało mi się połączenie dwóch serii poprzez postacie w nich się pojawiające. W „Dwóch biegunach” głos oddaje Pani młodszemu pokoleniu, którego dzieciństwo znamy z serii „Między prawami”. Czy już wtedy przy tworzeniu postaci i rodziny małego Roberta miała Pani dla niego plan obsadzenia go jako postaci centralnej w nowej serii?

Nie, nie wybiegam w tak dalekie plany. To działa raczej w drugą stronę. Gdy potrzebuję bohatera, zerkam wstecz i zastanawiam się, czy nie mam już w rękawie postaci, która miałaby jeszcze coś do zaoferowania fabule i czytelnikom.


„Bez przedawnienia” to mroczny, duszny kryminał, choć mrok nie kryje się tu w brutalnych opisach, a w trudnych przeżyciach bohaterów. W tym tomie mówimy o poczuciu sprawiedliwości, wyrządzonych krzywdach, które nigdy się nie przedawniają. Trudno było wymyśleć tak skomplikowaną zagadkę? Znała Pani jej rozwiązanie od początku czy raczej nie wiedziała Pani jak historia się potoczy siadając do pierwszych rozdziałów?

Myślałam, że znam zakończenie na dość wczesnym etapie, ale później okazało się, że ta historia ma większy potencjał niż sądziłam, a sama fabuła okazała się bardziej zagmatwana. Rozwikłanie wszystkich wątków zajęło mi trochę czasu. Było sporo poprawek, zmian koncepcji i rozpisywania wszystkiego na nowo. Dla mnie pisanie tej książki to był właśnie kryminał detektywistyczny. Czułam się jak poszukiwacz odpowiedzi, a moimi tropami byli bohaterowie.


Poza tym tematem sporo jest tu też o przemocy domowej, której w dziecięcych latach doświadczył Robert, a którą i teraz spotyka na każdym kroku w swojej pracy. Trudno pisało się o takich tematach? Jak wyglądał Pani research do książki?

Fragmenty poświęcone przemocy domowej i alkoholizmowi były dla mnie najtrudniejszymi w tej powieści. Tak jak Robert, który wyrósł z domu z takimi problemami, męczył się pracą nad podobnymi sprawami, tak samo dla mnie pisanie o tym było kłopotliwe z uwagi na osobiste doświadczenia. W tych tematach nie potrzebowałam researchu, a raczej zrewidowania własnych wspomnień, emocji i lęków.


Czy Berg i stara gwardia będzie się pojawiać w dalszych tomach serii?

Przygotowałam dla nich kilka zadań specjalnych. Myślę, że czytelnicy serii „Między prawami” nieraz uśmiechną się przy lekturze kolejnych tomów i otrą niejedną łzę. 


Zauważyłam, że w Pani książkach to mężczyźni zawsze są głównymi bohaterami. Dlaczego? Nie kusi Panią, żeby opowiedzieć coś z kobiecej perspektywy? 

Tak do tej pory było, ale spieszę z informacją, że seria z główną bohaterką już się pisze.


Nie pytałam o to w poprzednim wywiadzie, a widzę, że w nowej serii też stosuje Pani taki zabieg. Dlaczego tytułami rozdziałów są fragmenty zaczerpnięte najczęściej z wypowiedzi postaci, które pojawiają się w tych rozdziałach?

Po prostu podoba mi się taka forma, a po reakcjach czytelników widzę, że takie tytuły często utrzymują uwagę przy książce.


Ile tomów będzie liczyć seria „Dwa bieguny”? Ma już Pani dla niej ułożony plan? 

Seria ma już trzy tomy. Rozpoczęła się redakcja drugiego.


No i oczywiście nie mogę też nie zapytać – kiedy możemy się spodziewać tomu drugiego?

Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to jeszcze w tym roku!


A teraz nad czym Pani pracuje?

Obecnie piszę drugą książkę kolejnej serii.


To teraz trochę tematów bardziej ogólnych. Nasza wcześniejsza rozmowa miała miejsce jeszcze przed pandemią, przed wojną w Ukrainie. Dużo rzeczy się od tamtego czasu zmieniło. Czy te zdarzenia wpłynęły znacząco na Pani życie, Pani podejście do pisania?

Raczej nie. Utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że człowiek nawet w trudnych czasach potrzebuje wytchnienia. Najlepiej poprzez sztukę. Książkę, teatr, film. Powinna to być jednak rozrywka na poziomie. Myślę, że szkoda czasu na kiepskie filmy, teatr czy książkę, które nie pozostawią po sobie czegoś pięknego lub dobrego.


Co w tych trudnych czasach najszybciej i najskuteczniej Panią relaksuje?

Czas spędzony z rodziną. Przyroda.


O książki i biblioteczkę pytałam Panią poprzednio, więc teraz o rozrywce z innej strony – może nam Pani polecić jakiś warty uwagi film lub serial?

Tyle tego jest, a ja bardzo rzadko wpasowuję się w to, co akurat jest na topie! W mojej nowej książce jest kilka scen więziennych i czytelnicy pytają o to, skąd brałam inspirację do ich pisania. Był to oczywiście research przede wszystkim czytelniczy, ale jest jeden serial o tej tematyce, który mocno siedzi mi w głowie. Jest to „Oz” z 1997 roku.


I na koniec oczywiście pytanie kulinarne! Lubi Pani gotować, piec? Jaki jest Pani ulubiony, najczęściej wykorzystywany przepis?

Przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia zaopatrzyłam swoją kuchnię w mikser planetarny, więc teraz stawiam na słodkie wypieki. Od jakiegoś czasu próbuję upiec perfekcyjną tartę z masłem orzechowym, ale jeszcze nie dotarłam na metę. 😃


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz