lipca 19, 2022

Kilka pytań do... Wojciecha Chmielarza, autora cyklu o komisarzu Mortce

Dlaczego Mortka powrócił po czterech latach przerwy, czy tak znany pisarz jak Wojciech Chmielarz nadal denerwuje się oddając nową książkę w ręce czytelników, czy "Długa noc" ma coś wspólnego z serialem o tym samym tytule, co w aktualnych czasach znaczy być pisarzem, czy doczekamy się siódmego tomu cyklu i jakiej książki możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości?
Zapraszam na rozmowę z autorem!

Wojciech Chmielarz notka biograficzna:
ur. 1984, autor kryminałów, dziennikarz, laureat Nagrody Wielkiego Kalibru (2015) i Wielkiego Kalibru Czytelników (2019), dziewięciokrotnie nominowany do tej nagrody. Autor cyklu powieści o komisarzu Jakubie Mortce: Podpalacz (2012), Farma lalek (2013), Przejęcie (2014), Osiedle marzeń (2016), Cienie (2018) i cyklu gliwickiego: Wampir (2015), Zombie (2017) i Wilkołak (2021) oraz thrillera psychologicznego Żmijowisko (2018), za który otrzymał nagrodę Złotego Pocisku i Grand Prix Warszawskiego Festiwalu Kryminalnego. Powieść została zekranizowana dla Canal+. Po niej ukazały się kolejne thrillery – Rana (2019) i Wyrwa (2020) oraz powieści sensacyjnych Prosta sprawa (2020) i Dług honorowy (2021). Mieszka z rodziną w Warszawie.

Kryminał na talerzu: Niedawno świętowaliśmy premierę „Długiej nocy”, szóstego już tomu cyklu o komisarzu Mortce. Ta książka jednak różni się mocno od poprzednich, choćby już tym, że przez cztery lata pozwolił nam Pan myśleć, że kontynuacji nie będzie! Pierwsze pytanie więc nie mogło być inne: dlaczego Mortka powraca i dlaczego właśnie teraz?

Wojciech Chmielarz: A to trochę nieprawda. Przez te cztery lata wielokrotnie powtarzałem i u siebie na facebooku, i na spotkaniach autorskich, że Mortka wróci. Był jeden warunek – chciałem wymyślić odpowiednio dobrą historię. Nieskromnie uważam poprzednie pięć książek o Mortce za bardzo fajne kryminały. I nie chciałem, żeby szósta była gorsza. W końcu pojawił się pomysł, w który uwierzyłem, taki, od którego nie potrafiłem się uwolnić i zacząłem pisać.


Nie wiem czy wypada zadawać takie pytanie pisarzowi tak doświadczonemu i poważanemu w środowisku kryminalnym jak Pan, mimo to zaryzykuję 😉 Jak się Pan czuje oddając w ręce czytelnika taką książkę? Niby kolejny tom serii, a jednak coś, czego jej fani na pewno się nie spodziewali.

Jak zawsze są nerwy. Pracuję nad swoimi książkami od pół roku do roku. A mówimy tu tylko o samym procesie pisania. A przecież wcześnie jest dużo myślenia o powieści, rozpisywanie różnych jej wariantów, wymyślanie postaci. Wkładam w to mnóstwo pracy i serducha. Dlatego zawsze się denerwuję tym, jak nową książkę odbiorą czytelnicy.


Czy tytuł książki i sama jej treść ma coś wspólnego z serialem o tym samym tytule? Sama serial oglądałam bardzo dawno, ale wydaje mi się, że klimat niewiadomej, zagubienia (w pozytywnym sensie) czytelnika są trochę podobne.

Nic. Widziałem serial, ale tam mamy zupełnie inną historię. Przede wszystkim rozpisaną na kilka miesięcy. No i tam jest w gruncie rzeczy dramat sądowe, kiedy w książce jest dość klasyczny kryminał policyjny.


Jak już jesteśmy przy tym ‘zagubieniu’, to od razu zapytam: dlaczego zrezygnował Pan z oznaczenia czasu przy rozdziałach? Książka pełna jest retrospekcji, a jednak to sam czytelnik, polegając na własnej ocenie, musi ułożyć sobie wydarzenia chronologicznie.

Trochę o to chodziło. O zmuszenie czytelnika do zaangażowania się, myślenia, skupienia, układania sobie samodzielnie tych scen w głowie. Ale też powiedzmy od razu – nie jest to szczególnie trudne.


Właściwa akcja powieści toczy się w ciągu jednej, tytułowej długiej nocy. Mamy kilku bohaterów, dwie sprawy kryminalne i sporo prywatnych wątków dotyczących Mortki. Jak wyglądała praca nad taką powieścią? Teraz, kiedy już znam zakończenie, myślę, że musiał Pan mieć opracowany szczegółowy plan zdarzeń przed rozpoczęciem pisania.

Tak jak wspominałem. Najpierw był pomysł. Kilka scen w mojej głowie, ale tak naprawdę nie wiedziałem, co je łączy i jaka ma być ta cała historia. Przez długi czas po prostu się nimi bawiłem. Zastanawiałem się, w którą stronę mogę pójść. Co łączy te postacie i wydarzenia. No i jaka w tym wszystkim rola Mortki. Skąd się wziął w danym miejscu? Dlaczego jest tak zaangażowany? Dlaczego tak ryzykuje? Kiedy to wymyśliłem, zacząłem się spotykać z ludźmi, którzy mogli mi trochę pomóc przy pisaniu tej powieści. Opowiedzieć chociażby o technikach przesłuchań czy o realiach pracy w Europolu. Potem rozpisałem sobie całą książkę punkt po punkcie. No i potem zostało do zrobienia najłatwiejsze. Samo pisanie.


Jak długa zajęła Panu praca nad „Długą nocą”? I czy jest to normalny okres czasu czy może odbiega od normy? W końcu napisał Pan już, jeśli dobrze liczę, piętnaście solidnych powieści, więc na pewno ma Pan jakąś średnią 😉

Samo pisanie to było zwyczajowe kilka miesięcy. Pisanie to czynność powiedziałbym mocno techniczna. Wiem, co mam napisać, więc siadam i to piszę.


Co było najtrudniejsze w pracy nad „Długą nocą”, a co przyszło Panu najłatwiej?

No cóż. Najtrudniejsza była postać Mortki. Pomiędzy „Cieniami”, a „Długą nocą” minęło dziesięć lat. Zastanawiałem się, co się z nim przez ten czas stało, jak się zmienił, jakim jest człowiekiem. A najłatwiej przyszło napisanie słowa „Koniec” pod ostatnim rozdziałem.


W książce porusza Pan morze tematów, które aktualnie zaprzątają polskie społeczeństwo. I robi Pan to w sposób genialny, przenikliwy i mocno dający do myślenia. Gdzie nauczył się Pan tak dobrej obserwacji, tej umiejętności uchwycenia w punkt zagadnienia, o którym ciężko mówić? Po prostu talent czy szkolił się Pan gdzieś pod względem psychologicznym?

Jak sama Pani zauważyła, napisałem już piętnaście książek 😊 A na poważnie, nie, nie szkoliłem się. Po prostu bardzo staram się zrozumieć moich bohaterów, wchodzę w ich skórę, staram się spojrzeć na świat ich oczyma. Fajnie, że to się najwyraźniej udaje, jest zauważane i docenione.


Z każdym kolejnym tytułem widzę jak zyskuje Pan jako pisarz, obserwuję jak świetnie rozwija Pan swój warsztat, zwracając się właśnie w kierunku psychologicznych aspektów zbrodni. Czego możemy się spodziewać teraz, po „Długiej nocy”? Może nam Pan coś zdradzić?

Myślę, że teraz zajmę się kolejną powieścią sensacyjną z cyklu o Bezimiennym. Mam pomysł, mam fabułę, mam bohaterów. Jestem na etapie tworzenia planu i zbierania informacji.


Nie mogę też nie podpytać jak wygląda teraz sytuacja z Mortką – mamy czekać na tom siódmy? Jeśli tak, to mam nadzieję, że nie znowu cztery lata! Choć jeśli przeskok w jakości (co nie znaczy, że wcześniejsze pięć było złe! 😉) będzie tak duży jak teraz, to może i warto 😉

Mam pomysł na kolejny, siódmy tom. Myślę, że poczekamy na niego nieco krócej niż cztery lata. Proszę trzymać kciuki.


Teraz pogadajmy chwilę ogólnie o zawodzie pisarza. Co lubi Pan w nim najmocniej, a co jest najbardziej denerwujące?

Lubię wszystko. Zawsze marzyłem o byciu pisarzem i utrzymywaniu się z tego. Mam niewiarygodne szczęście i przywilej, że udało mi się to marzenie spełnić. Ale pewnie najfajniejsze są spotkania z czytelnikami. To niewiarygodne, kiedy mam spotkanie z czasami ponad setką ludzi, którzy czytali moje powieści i przyszli mnie posłuchać i o nich porozmawiać. Natomiast najbardziej denerwująca jest redakcja, która potrafi dać w kość. Książka jest już skończona, a my nieustannie w niej siedzimy, czytając raz za razem i wyszukując błędy.


Czy pisze Pan w określonych porach, codziennie, czy różnie z tym bywa?

Stałe pory. Mniej więcej w godzinach pracy większości z nas, czyli od 9 do 17 😊 Pisanie wbrew pozorom wymaga rutyny, uporządkowanego życia, obowiązkowości.

Na premierę każdej z książek Chmielarza zakwitają mi storczyki - tak też było i tym razem!
Od dobrych kilku lat obserwuję Pana w mediach społecznościowych i tak się zastanawiam – jak udaje się Panu połączyć wszystkie te obowiązki? Poza pisaniem rewelacyjnych książek, prowadzi Pan cykl „Zbrodnia na podziałek”, są też podcasty, polecajki książkowe i serialowe, felietony i na pewno jeszcze trzeba znaleźć czas na życie rodzinne i własne przyjemności jak np. bieganie 😉 Znalazł Pan jakieś sposób na rozciągnięcie dnia? Jeśli tak, to chętnie poznam ten sekret, sama od kilku lat szukam na to sposobu 😉

Sam się teraz zastanawiam 😊 Prawda jest taka, że trochę to wszystko jest wymuszone przez realia rynkowe. Pisarz już dawno przystał być tylko pisarzem. W sensie, nie może siedzieć w domu, nic nie robić i tylko pisać. Staliśmy się trochę produktem, który musi i powinien być nieustannie obecny w życiu swoich czytelników, przypominać o sobie, nawiązywać relacje, żeby potem móc zapukać w ekran komputera i powiedzieć „Hej! Właśnie wydaję kolejną książkę. Chcesz ją może przeczytać?”. Z drugiej strony, nie wiem, większość tych rzeczy i tak już robiłem. Książki czytam, więc napisanie z nich jakiejś polecajki to tylko dodatkowy kwadrans roboty. Poza tym, lubię ten kontakt z czytelnikami. Najwięcej czasu zajmuje mi przygotowanie „Zbrodni na poniedziałek” i w formie felietonów, i w formie pisanej. Zastanawiam się teraz, w którą stronę pójść z tym cyklem.


Skoro pogadaliśmy o obowiązkach, to teraz czas na przyjemności. W jakim miejscu najlepiej się Pan relaksuje?

Nad jeziorem. A najlepiej w wodzie. Z płetwami.


Jakieś inne ulubione formy odpoczynku poza czytaniem, bieganiem i oglądaniem seriali?

Pływanie, granie na konsoli, trening kick-boxingu.


Ulubiona książka, film?

Ale, że tak tylko jeden tytuł? Nie da się! Ale z filmów chyba najcieplej wspominam „Bliżej” Mike’a Nicholsa. Lubię wracać do tego obrazu. Z książkami będzie trudniej, bo tutaj i „Kapelusz za sto tysięcy”, i „Władca Pierścieni”, Chandler, „Ścieżki Północy” i wiele, wiele innych.


Jak wygląda Pana domowa biblioteczka, czego znajdziemy tam najwięcej?

Wszystkiego po trochu. Literatura piękna, kryminały, fantastyka, reportaże, książki naukowe. Pewnie kryminałów będzie najwięcej z przyczyn oczywistych, ale to nie jest tak, że jakoś strasznie przeważają.


No i ostatnie, obowiązkowe pytanie na moim blogu ze względu na jego kulinarno-kryminalny podtytuł. Co najbardziej lubi Pan jeść?

A tutaj mam prosty gust. Najbardziej lubię dania jednogarnkowe. Dajcie mi patelnię z oliwą, czosnek, parę przypraw, jakieś warzywa i będę szczęśliwy.


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz