września 21, 2022

Kilka pytań do... Michala Sýkory, autora cyklu o Marie Výrovej

 
O czym dla autora jest książka "To jeszcze nie koniec" i skąd w ogóle pomysł na fabułę, jak literatura wpływa na postrzeganie świata i co do rodziny ma polityka oraz dlaczego części cyklu tak mocno się od siebie różnią i czego możemy spodziewać się w tomie kolejnym, który w Polsce zostanie wydany w przyszłym roku?
Zapraszam na króciutką rozmowę z autorem!

Michal Sýkora notka biograficzna:
ur. 1971, pisarz i teoretyk literatury, wykładowca Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. Autor wielu publikacji literaturoznawczych, m.in. monografii o twórczości Vladimira Nabokova oraz o kryminale brytyjskim. Naukowa fascynacja tym ostatnim jako gatunkiem zainspirowała go do napisania własnej powieści detektywistycznej. Wydany w roku 2012 Případ pro exorcistu zapoczątkował serię o ołomunieckich detektywach, którym przewodzi fanka Boba Dylana, śledcza Marie Výrová, zwana Wielką Sową. Ciesząca się popularnością w Czechach seria została także przeniesiona na szklany ekran (miniserial Detektivové od Nejsvětější Trojice, gdzie w rolę Wielkiej Sowy wcieliła się Klára Melíšková). W Polsce ukazały się dwie części serii: Człowiek pana ministra (2021) i To jeszcze nie koniec (2022).

Kryminał na talerzu: Na polskim rynku właśnie ukazała się Pana druga powieść, kolejny tom serii kryminalnej o Marie Výrovej. Z tym że ten tom mocno różni się od pierwszego pt. „Człowiek pana ministra”, więc nie mogę nie zapytać – skąd pomysł na fabułę „To jeszcze nie koniec”?

Michal Sýkora: Chciałem umiejscowić akcję powieści w scenerii mojego dzieciństwa. Dom Třebovickich, jego okolica, ołomuniecka dzielnica Letná nad rzeką Morawą, z barokowym klasztorem na jej drugim brzegu, leniwe, zalane słońcem lato: wszystko to składało się na moje wakacje u babci. Dla mnie ta historia to opowieść o końcu dzieciństwa, jego definitywnej utracie. O czymś, czego nie da się ani cofnąć, ani w żaden sposób naprawić. Pozostaje jakoś z tym żyć.


W książce ważną rolę odgrywają stare ballady, które są mocno zajmującą lekturą dla nastolatek w pamiętne wakacje 1987 roku. Tak mocno, że wydają się wpływać na wspomnienia dziewczynek, kształtować ich postrzeganie rzeczywistości. Czy jest to coś, co i Panu się zdarzyło? Postrzega Pan jakieś wydarzenia przez pryzmat książek? I dlaczego właśnie na te ballady się Pan zdecydował?

Kiedy byłem dzieckiem, zbiór ballad Kytice (Bukiet) czeskiego dziewiętnastowiecznego pisarza i etnografa, Karla Jaromíra Erbena, był jedną z moich ulubionych lektur. Podobnie jak bohaterki książki, czytaliśmy sobie te straszliwe opowieści niemal jak horrory i mieliśmy frajdę z tego strachu. Podobną rolę odegrała w moim dzieciństwie popularna wówczas w Czechach kultowa antologia amerykańskich opowiadań grozy, która ukazała się pod tytułem Tichá hrůza (Cicha groza), szczególnie zaś opowiadanie Raya Bradury’ego Mały skrytobójca. Wspominam o tych dziełach we własnej książce, ponieważ są częścią mojego dzieciństwa i zarazem moją inspiracją.
Nie ryzykowałbym stwierdzenia, że jakakolwiek książka zmieniła moje postrzeganie świata.  Ale kocham powieści i na pewno pomagają mi ten świat zrozumieć.


Jest Pan literaturoznawcą, nawiążę więc ponownie do pytania numer 1, ponieważ dwie książki z Pańskiej serii, które miał okazję poznać polski czytelnik, znacząco się do siebie różnią. Czy może być to spowodowane Pańskim wykształceniem? Czy fakt, że pisze Pan o gatunku i prowadzi wykłady na jego temat nie sprawia, że chce Pan sam spróbować różnych „podgatunków” kryminału?  Był już kryminał polityczno-akademicki, teraz mamy raczej opowieść z mroczną rodzinną tajemnicą...

Każda z moich książek jest inna przede wszystkim dlatego, że po prostu nie chcę się powtarzać. Poszczególne części mojej serii rozgrywają się w różnych środowiskach i rzeczywiście: w każdej bazuję na trochę innym podgatunku. Mój debiut, Případ pro exorcistu (Sprawa dla egzorcysty) rozgrywa się na wsi w pobliżu Ołomuńca (częściowo także w środowisku akademickim) i jest chyba najzabawniejszy z całej serii. Człowiek pana ministra to thriller polityczny. To jeszcze nie koniec ma w sobie element kryminału historycznego, bo policja bada tu sprawę z przeszłości a część akcji rozgrywa się w roku 1987. W Pięciu martwych psach poruszam temat przestępczości zorganizowanej, a akcję osadzam częściowo w ołomunieckim ZOO, częściowo w małej miejscowości na północ od Ołomuńca. W ostatniej jak na razie części cyklu, Nejhorší obávy (Najgorsze obawy) ruszam w góry, na północ, niemal pod granicę z Polską, i opisuję horrorowo wręcz przerażającą sprawę zaginionych dzieci. Za każdym chcę razem dać czytelnikom coś innego. 


W książce „To jeszcze nie koniec” mocno skupiamy się na relacjach rodzinnych jeszcze za czasów dawnego ustroju. Czy faktycznie ustrój może mieć wpływ na to, co dzieje się w rodzinie?

Tak, niestety tak. I to zawsze, nie tylko w okresie totalitaryzmu. Społeczeństwo czeskie jest w tej chwili bardzo spolaryzowane politycznie, a powodów jest kilka: dwa lata epidemii koronawirusa, wojna w Ukrainie, kryzys uchodźczy, drastyczne podwyżki cen energii, gazu, paliwa, słowem: wszystkiego. W Czechach, na nasze nieszczęście, istnieje wiele partii, których program opiera się na rozwścieczaniu narodu, szczuciu ludzi na ludzi. Bazują na tym prawicowi nacjonaliści, komuniści, lecz także populistyczna partia ANO naszego byłego premiera, Andreja Babiša, który ma na koncie oszustwa dotacyjne i współpracę z bezpieką. Ludzie nie są w stanie normalnie ze sobą rozmawiać a granica porozumienia nierzadko przebiega przez sam środek rodziny, szczególnie, kiedy na przykład seniorzy rodu wielbią Babiša niemal jak Zbawcę, tylko dlatego, że dołożył im do emerytury.  W rodzinie często dochodzi do sporów dotyczących postrzegania rzeczywistości, która nas otacza, lecz także przeszłości naszego narodu.


Na pewno widział Pan naszą polską okładkę tego tomu, jak i tomu pierwszego. Za obydwie odpowiedzialna jest Kasia Michałkiewicz-Hansen. Co Pan o nich myśli?

Uważam, że są atrakcyjne i gustowne. Bardzo mi się podobają. Zresztą, ze wszystkich zagranicznym wydań moich książek, uważam właśnie polskie za najlepsze pod względem oprawy graficznej.


Mimo, że nasz wywiad jest raczej miniwywiadem, nie mogę nie zadać obowiązkowego pytania na moim blogu. Co najbardziej lubi Pan jeść? 

Kaczkę. Pod każdą postacią, ale najchętniej pieczoną, z kapustą.

Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!
Tłumaczenie: Julia Różewicz

30 sierpnia z okazji premiery "To jeszcze nie koniec" Asia z bloga czytaska.pl przeprowadziła do Legimi wywiad online z autorem książki, do którego obejrzenia również serdecznie Was zapraszam!
Możecie go zobaczyć w filmie załączonym poniżej lub bezpośrednio na YouTube.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz