Autor: Katarzyna Wolwowicz
Tytuł: Bursa
Cykl: komisarz Olga Balicka, tom 4
Data premiery: 28.06.2023
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał
Katarzyna Wolwowicz na rynku literatury kryminalnej pojawiła
się niecały rok temu – debiutowała we wrześniu 2022 roku pierwszym tomem serii
z komisarz Olgą Balicką pt. „Niewinne ofiary”. Chwilę później udowodniła, że
czytelnicy mogą liczyć na częstą dostawę jej powieści – jeszcze w tym samym
roku ukazał się tom drugi „Fałszywe tropy”, a w pierwszym półroczu 2023 roku trzy
kolejne tytuły: osobny thriller „W otchłani”, oraz kolejne dwa tomy serii „Toksyczne
układy” i „Bursa”. Dla mnie ten ostatni tytuł był pierwszą stycznością z jej
piórem i przyznam, że spotkanie okazało się bardzo udane!
Jednak „Niewinne ofiary” to nie był taki prawdziwy debiut
autorki, a jedynie debiut w literaturze kryminalnej. Po raz pierwszy jej
nazwisko na okładce książki ukazało się w 2020 roku, na romansie „Kim jesteś?”.
Poza pisaniem autorka zajmowała się wieloma zawodami: była stewardesą,
instruktorką fitness, ekonomistką, przedstawicielką handlową i psychologiem. A
po lekturze jej książki z przyjemnością mogę stwierdzić, że wykształcenie z zakresu
psychologii świetnie w swoich dziełach wykorzystuje! Wychowała się i mieszka w
okolicach Szklarskiej Poręby, gdzie również osadza akcję swoich powieści.
Historia „Bursy” rozpoczyna się od wezwania na miejsce
zbrodni – na terenie dawnego akademika (tak zwanej bursy) odnalezione zostało
ciało młodej dziewczyny. Jest nagie, a w jego okolicy znaleziono różaniec. Sprawą
zajmuje się komisarz Olga Balicka, która od razu zaczyna zastanawiać się, czy te
morderstwo może być powiązane z tym, co odkryli dokładnie w tym samym miejscu
jakieś trzy miesiące temu – okazało się, że zakopane zostały tam trzy
szkielety, prawdopodobnie trzech kobiet, ale badania nadal trwają. Mając to na
uwadze zaczynają analizować nową sprawę, a pierwszym punktem jest wypytanie
świadka, który odkrył zwłoki. Podobno było to dziecko mieszkające w okolicy.
Kiedy policjanci pukają do drzwi domu, w którym mieszka z rodzicami, ci wydają
się dziwnie przestraszeni... W tym samym czasie mąż Olgi, Kornel natyka się w
lesie na starszą kobietę, którą ratuje przed samobójstwem. Twierdzi, że jest w
rozpaczy, że jej dziecko odeszło. O co chodzi? Czy i za tą sprawą kryje się
jakaś zbrodnia?
Książka składa się z nienumerowanych, w miarę krótkich
rozdziałów oraz epilogu. Historia toczy się w przeważającej mierze
współcześnie, linearnie, jest jednak kilka wtrąconych fragmentów sięgających do
przeszłości (jest to w tekście odpowiednio zaznaczone). Narracja prowadzona
jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z pespektywy kilku zamieszanych w
sprawę postaci – oczywiście przede wszystkim Olgi i Kornela, ale zdarza się
również, że narrator na chwilę skupia uwagę na postaciach drugoplanowych. Jest
wszechwiedzący, skupia się na postaciach przekazując czytelnikowi nie tylko, to
co się dzieje, ale i jakie emocje postacie odczuwają, jakie myśli pojawiają się
w ich głowach. Narrator jednak jest z tych, którzy lubią drażnić się z
czytelnikiem – nieraz ucieka się do zabiegów typu: wiem, ale nie powiem –
postacie coś ukrywają, lub właśnie co odkryły, coś przeczytały, ale nie powiem
od razu co. To prosty chwyt, dobrze w tym gatunku znany, ale przyznam, że
akurat w tej powieści fajnie się sprawdził – wzbudza ciekawość czytelnika,
ciężko książkę odłożyć, kiedy w każdym momencie można się spodziewać, że jednak
dowiemy się tego, co narrator chwilę wcześniej przed nami ukrył. Styl powieści
jest prosty, łatwy i przyjemny, nie zauważyłam, by autorka naużywała w nim
przekleństw, dialogi są częste i zgrabnie napisane. Całość czyta się bez
najmniejszych problemów, bardzo płynnie i szybko.
Na wstępie wspomniałam już, że zauważyłam, że autorka
chętnie korzysta w powieści ze swojej wiedzy psychologicznej, choć na pewno
wiele z kreacji postaci mi umknęło – w końcu do cyklu dołączyłam przy tomie
czwartym, więc jest to moja pierwsza styczność z bohaterami serii, których inni
znają już przez trzy wcześniejsze powieści. Nie zaważyło to jednak w żaden
sposób na moim odbiorze lektury, a sprawiło, że nie skupiałam się specjalnie na
prywatnych losach postaci, a na ogólnym odbiorze historii jako jednej, osobnej
całości.
Nie umknęło mi jednak, że to przede wszystkim ludzie są tym,
o czym pisze Katarzyna Wolwowicz. Bohaterów serii obserwujemy dwadzieścia
cztery godziny na dobę, zarówno w domu, jak i w pracy, więc dowiadujemy się o
ich charakterach, marzeniach, pragnieniach maksymalnie dużo. Olga wydaje się
być teraz postawiona w sytuacji dla niej dosyć skomplikowanej – Kornel pracuje za
granicą, więc przez dwa tygodnie w miesiącu Olga jest jakby samotną matką,
która ma bardzo angażującą pracę. Widać, że to typowa śledcza – jak złapie
trop, to za nim goni, nie zważając na nic innego, choć z tyłu głowy cały czas ma
myśl, że przecież to rodzinie powinna poświęcać więcej czasu. Wygląda też, że
kobieta nie jest pewna swojej pozycji w życiu prywatnym, co innego w pracy –
tam czuje się jak ryba w wodzie.
Ogólnie cała ekipa śledczych wydaje się sympatyczna,
zachęca, by nadrobić pozostałe tomy serii i poznać ich dokładniej. Na pewno
zaciekawiła mnie psycholożka, która aktualnie rozważa odejście z konsultowania
spraw w policji, za co odpowiada ewidentnie niedawno przeżyta trauma. To ona
zajmuje się dzieckiem, które odkryło zwłoki i zdaje się robić to z dużym
wyczuciem, bardzo precyzyjnie – na pierwszy rzut oka to bardzo kompetentna specjalistka.
Na pewno trzeba też wspomnieć o mężu Olgi, który niedawno odszedł z policji i
teraz znalazł pracę w firmie ochroniarskiej w Niemczech – dla mnie jego powody
odejścia nie są znane, ale jasne jest, że jednak za dawną pracą tęskni, choć
racjonalnie wie, że zmiana była na dobre, a i w końcu na zarobki narzekać nie
może.
Oczywiście poza postaciami serii są też te, które pojawiają
się tylko w tym tomie. I muszę przyznać, że wszyscy z nich wydają się
podejrzani. Są to trzy rodziny, które skrywają jakieś tajemnice – czytelnik wie
o tym od początku, co wzbudza uczucie niepokoju, ciekawości, jednak napięcie,
odkrywanie tych zagadek jest nam skrupulatnie dawkowane.
W książce pojawia się kilka zagadnień, które zaspokoją chęć
ciekawostek naukowych czytelników - jest np. o sposobach dziedziczenia, badaniu
śladów na miejscu zbrodni, ale i o zaburzeniu autystycznym i poczuciu
wyobcowania, co już wchodzi w zakres równie fascynujących zagadnień psychiatrycznych.
Akcja powieści toczy się umiarkowanym rytmem, to kryminał, w
którym liczy się dobra zagadka i motywy postępowania osób w nią zamieszanych,
nie twisty fabularne co dwie strony czy mocna dynamika. Dla mnie jednak to jest
jak najbardziej w porządku, lubię spokojne kryminały, w których jest chwila, by
zastanowić się nad motywami zbrodni, a i czas, by dokładnie poznać bohaterów
powieści.
Muszę przyznać, że moje pierwsze spotkanie z piórem
Katarzyny Wolwowicz okazało się lepsze niż się spodziewałam. „Bursa” to powieść
kryminalna mocno w moim stylu, z bogatymi kreacjami postaci, dobrą zagadką
sięgającą wstecz i skupieniem na motywach, szukaniu zasadności, powodów
zbrodni. Może i autorka korzysta z kilku chwytów fabularnych dobrze w tym
gatunku znanych, jednak robi to bardzo umiejętnie, a to wpływa pozytywnie na odbiór
całości powieści. Historia dobrze utrzymuje napięcie, czytelnik przez całą lekturę
czuje się mocno zaciekawiony, zaintrygowany tym, jak faktycznie rozwiąże się sprawa
i czy wszystkie elementy, które śledczy łączą ze sobą w jedno, naprawdę okażą
się częścią jednej zagadki. Podobało mi się, to zajmujący kryminał! I z
pewnością nie było to moje ostatnie spotkanie z piórem tej autorki 😊
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz