sierpnia 11, 2023

"Kroki na strychu" Marta Malinowska

Autor: Marta Malinowska
Tytuł: Kroki na strychu
Data premiery: 24.05.2023
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść obyczajowa
 
Są takie książki, przy których wystarczy tylko szybki rzut oka, by zdecydować się na ich lekturę. Tak miałam właśnie z „Krokami na strychu”, które mają coś przyciągającego w swojej okładce, coś, przez co wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Opis sugeruje coś pomiędzy powieścią obyczajową a thrillerem - po lekturze stwierdzam, że szala przechyla się na to pierwsze, jednak to zagadka kryminalna spaja historię w całość.
Autorka książki Marta Malinowska to wrocławianka, na co dzień pedagożka. Na swoim koncie, prócz „Kroków na strychu”, ma jeszcze jedną powieść, debiut pt. „Odnaleźć siebie” z lutego 2022 roku. „Kroki na strychu” to jej pierwsza powieść pod szyldem Wydawnictwa Mando.
 
Wrocław 2021 roku. Około trzydziestoletnia Patrycja przyjeżdża z Gdańska do swojego nowego domu we Wrocławiu, który został właśnie wyremontowany i oddany do użytku. Motywacją do przeprowadzki była jej praca: została kierowniczką filii banku, który dobrze prosperuje nad morzem. Kobieta jest z ze zmiany miejsca bardzo zadowolona, nie cierpi morza, turystów, a nawet swojej rodziny. Zresztą dla niej liczy się tylko praca, sama jest bardzo wyniosła, więc i jej nowi podwładni raczej nie będą mieli z nią łatwo. Patrycja szybko dowiaduje się wprowadza się do domu z historią – sprzedała jej go Agnieszka, dziewczyna zaraz po studiach, która właśnie została sierotą – jej rodzice zmarli w wypadku samochodowym, w tym samym dniu jej babcia przedawkowała leki nasenne... Wszystko wokół mówią, że to fatum, przestrzegają Patrycję przed tym domem. Kobieta w końcu odkryje, że losy obydwu kobiet zamieszkujących ten dom były dużo tragiczniejsze niż tylko ich nagły koniec, a i w jakiś dziwny sposób wiążą się ze sprawą zaginięcia sprzed lat... Czy to czas, by losy bohaterek zostały ujawnione? Jak poznanie ich historii wpłynie na Patrycję? I co skrywa sama Patrycja, że tak niespokojnie ogląda się przez ramię?
 
Książka składa się z prologu, 30 krótkich rozdziałów i epilogu. Prolog i epilog tworzą klamrę, przedstawiają wydarzenia z roku 1978, rozdziały toczą się naprzemiennie w trzech planach czasowych: współcześnie w 2021 z perspektywy Patrycji, w latach 60-90tych z pespektywy Marii i 2018-2021 z pespektywy Bogusi. Narracja każdej z nich prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, z tym że fragmenty przedstawione przez Bogusię, to spisany pamiętnik, pozostałe dwie bohaterki po prostu opowiadają swoją historię. Styl powieści jest spokojny, niewymuszony, czuć, że każda z bohaterek po prostu opisuje swoje życie – pogodzona z losem, to, o czym opowiada, jest dla niej zwyczajną codziennością. Język zatem jest również codziennego użytku, stylistycznie raczej narracje się nie różnią, oczywiście prócz tego, że Bogusia spisuje dziennik, a zatem nie ma w nim dialogów. Każda perspektywa przynosi równocześnie emocje narratorek, w końcu przedstawiają historie z własnej, subiektywnej strony.
 
Losy wszystkich trzech bohaterek łączy coś więcej niż tylko jeden dom. Każda w swoim życiu doświadczyła przemocy, każda wiedziała, że to jest złe, jednak żadna z nich nie umiała sobie z tym poradzić, zatem wszystkie trzy były swego czasu ofiarami. Charakter Patrycji z początku z pewnością czytelnikowi nie przypadnie do gustu – jest pracoholiczką, egoistką, uważa, że każdy kto żyje inaczej niż ona, żyje źle. Ale przecież z czegoś to nastawienie wynika, prawda? Musimy dowiedzieć się, co ją spotkało, że tak czarno-biało postrzega życie. Jest to też postać najbardziej dynamiczna, to ona ulega w czasie powieści dużej przemianie.
Pozostałe dwie bohaterki opowiadają dosyć podobne historie – obydwie były ofiarami przemocy domowej i obydwie utrzymywały to przed światem w tajemnicy, czuły, że są całkiem same ze swoim problemem i muszą sobie z nim radzić. Marię krzywda spotkała 50 lat temu, zatem w czasach, kiedy raczej o takich problemach w średniozamożnych domach faktycznie nie mówiło się otwarcie. Maria zaciska zęby i jakoś sobie radzi. Bogusia z kolei ma trochę inną historią, gdyż jej mąż to człowiek u władzy, bardzo zamożny, i właśnie przez to nie widzi od niego drogi ucieczki. Jednak jej historia przypada już na lata późniejsze, więc ja jednak zadawałam sobie pytanie – dlaczego bohaterka nie szukała ratunku? Autorka dobrze poradziła sobie z portretem psychologicznym ofiar przemocy, ich poczuciem osamotnienia, niezrozumienia i wykluczenia, poczucia beznadziei.
Poza przemocą w stosunku do kobiet, historia porusza również temat przemocy nad dziećmi. Poznajemy tu dwie perspektywy – dziecka, które za wszelką cenę chronione jest przez matkę, by żadnej przemocy nie tylko nie doświadczyło, ale i nie widziało, oraz dziecka, którego matka jest tak obojętna, że nawet to, co dzieje się z jej córką, nie jest w stanie jej ruszyć. A może po prostu jest aż tak zastraszona? Przyglądamy się zatem jak przemoc wpływa na kolejne pokolenia, przemoc i ta widoczna, i ta, którą czuje się tylko podskórnie.
 
A skąd zatem odniesienie do thrillera? Jest kilka wątków budzących to znane z tego gatunku napięcie, jednak nie są specjalnie mocno podkreślane, więc to po prostu zagadka, nutka tajemnicy. Tyczy się ona zaginięcia sprzed lat, a  i są pewne niewyjaśnione sytuacje, które spotykają Patrycję – klimatyzacja sama zmienia temperaturę, dostaje pocztą dziwne pogróżki, które bierze do siebie (a zatem i ona ukrywa jakąś kryminalną przeszłość), są w końcu i te tytułowe kroki na strychu. To delikatny dodatek, nutka dreszczyku, bo mimo że te tematy są klamrą powieści, to jednak psychologia postaci, ich tragiczne historie grają tu pierwsze skrzypce.
 
Rzadko się zdarza, żebym w powieściach obyczajowych nie dopatrzyła się czegoś, czego mogę się przyczepić. Tu kilka razy wyłapałam zbędne powtórzenia stwierdzeń, które pojawiły się kilka-kilkanaście kartek wcześniej, jak i odwrotną sytuację – dwa razy miałam wrażenie, jakby jakaś scena mnie ominęła. Ponadto czasami zachowanie postaci było delikatnie przesadzone, przez co robiło się ciut karykaturalnie. To jednak malutkie potknięcia, do wybaczenia biorąc pod uwagę ogólny wydźwięk powieści.
 
„Kroki na strychu” to historia słodko-gorzka. O szukaniu siebie, próbie radzenia sobie z traumą, reagowaniem na trudne przeżycia i życia mimo to. Jest krótka historia o miłości, jest cel życia, dla którego warto znosić poniżanie i kolejne ciosy. Ale jest też okropna przemoc i nieczułość otoczenia na to, co dzieje się w zaciszu domowym. Jest poczucie osamotnienia, wyobcowania, niezrozumienia i wszechogarniającego strachu. Kreacje postaci oddane są dobrze pod względem psychologicznym, historia wciąga, a równocześnie przez spokojny styl przynosi uczucie wyciszenia i spokoju, pogodzenia się z tym, co jest. Dobrze spędziłam z nią czas!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mando.


Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz