września 29, 2023

"Kobieta z biblioteki" Sulari Gentill

Autor: Sulari Gentill
Tytuł: Kobieta z biblioteki
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Data premiery: 23.08.2023
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 400
Gatunek: powieść kryminalna
 
Patrząc na notkę biograficzną australijskiej pisarki Sulari Gentill, aż dziwne zdaje się, że dopiero w 2023 roku polski czytelnik o niej usłyszał. Stało się to dzięki „Kobiecie z biblioteki”, książce, którą autorka pisała w czasie pandemii wspierana stypendium Create Grant fundacji Copyright Agency’s Cultural Fund. Jest to jej druga osobna powieść, ale piętnasta w dorobku, jeśli liczyć ją wraz z tymi należącymi do serii. W państwach anglojęzycznych znana jest przede wszystko z serii kryminałów retro o Rowlandzie Sinclairze, która przyniosła jej sporą liczbę nagród. Na rok przyszły, na marzec, na rodzimym rynku autorki zapowiedziana jest jej kolejna osobna książka. A ja mam szczerą nadzieję, że polski wydawca szybko się na nią skusi!
 
Bostońska biblioteka, okres jesienno-zimowy. Winifred, pisarka australijska, która przyjechała tam na stypendium, wybrała się do czytelni biblioteki, by popisać. Przy jednym stoliku siedzi z bardzo przystojnym mężczyzną, młodym chłopakiem, który przypomina jej postać z komiksu i dziewczyną całą pokrytą tatuażami. Kiedy nagle rozlega się kobiecy krzyk, ta czwórka zaczyna ze sobą rozmawiać, zastanawiają się co to mogło być. Chwilę później ochroniarz uspokaja, że nic się nie dzieje, ale muszą opuścić bibliotekę, a wieczorem dowiadują się, że znaleziono tam jakiś czas później zamordowaną kobietę... Jeden z nich ją znał, policja przesłuchuje ich wszystkich, nic więc dziwnego, że trochę sprawą się zainteresowali. Tym bardziej, że jest wśród nich dwójka pisarzy, którzy zawsze szukają inspiracji do powieści. Czy jednak bezpiecznie jest mieszać się w prawdziwe śledztwo? No właśnie – kto powiedział, że jest prawdziwe?
 
Książka już na wstępie zaskakuje swoją budową – to książka w książce, to, co powyżej opisałam to historia fikcyjna, którą pisze australijska autorka stale konsultująca się ze znajomym z Bostonu. Czytelnik zatem dostaje naprzemiennie rozdział tej powieści i list tego znajomego, który rozdział komentuje. Momentami pojawiają się też inni nadawcy, ale to na tych dwóch elementach głównych opiera się powieść. Zatem listy pisane są przez Leo w narracji pierwszoosobowej i skierowane do autorki książki - Hannah. Historia o kobiecie z biblioteki pisana jest przez Winifred w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, a zatem czytelnik dostaje dwa światy przedstawione mocno subiektywnie. Styl powieści jest lekki, nasuwa skojarzenia z klasycznymi powieściami detektywistycznymi - nie ma tu drastycznych scen, a przyjemne, lekko nasycone humorem rozmowy i komentarze narratorki. Całość czyta się bardzo dobrze.
Przy okazji wspomnę jeszcze o wydaniu książki – miękka oprawa ze skrzydełkami, z pięknie miejącą się okładką i klimatycznymi, trochę takimi retro wklejkami w środku. Prezentuje się bardzo elegancko!
 
Zatrzymajmy się na chwilę przy budowie powieści, bo jest to coś mocno niespotykanego – fragmenty książki na gorąco komentowane przez pierwszego czytelnika? Z początku to bardzo ciekawe uczucie, w końcu Leo stoi na naszym miejscu, analizuje to, co normalnie analizujemy sami. Trochę nas w tym w sumie wyręcza, może nawet jest bardziej dociekliwy, ale w momencie, kiedy zaczęłam myśleć, że Leo chyba jednak mi coś z lektury odbiera, nastąpił twist fabularny, przez który skupiłam się na czymś innym. Listy mają tu swój cel, ale przede wszystkim sprawiają, że jest to lektura mocno oryginalna – książka z wnikliwym komentarzem, kilkoma płaszczyznami i oczywiście twistami!
 
Historia kobiety z biblioteki, ta, którą pisze Hannah, a którą opowiada nam narratorka Winifred, trzyma się już klasycznych zasad gatunku. Nie jest to co prawda tajemnica zamkniętego pokoju jak wnioskowałam po opisie, a opowieść o znajomości czwórki nowopoznanych ludzi, których relacje się zacieśniają coraz mocniej, im mocniej zgłębiają się w zagadkę kryminalną. Pytają, szukają i analizują, napotykają na swojej drodze inne postacie, które często odpowiedzialne są za zmianę nastrojów i sympatii w grupie. Jak Leo zauważa, najciekawszą postacią jest ta wytatuowana studentka psychologii, która od samego początku zachowuje się chyba nieco dziwnie? Czy to jej ekscentryczność czy coś więcej? Czy ta postać potwierdza to, co się mówi, że na psychologię idą ci, co mają problemy ze sobą? O Winifred długo nie wiemy nic, prócz tego, że pisze książkę bez planu, sama nie wie, gdzie ją fabuła zabierze. Inaczej pracuje Cain, przystojniak, który jest w trakcie tworzenia swojej drugiej książki – o nim też przez długo nic więcej nie wiadomo. No i jest jeszcze młody chłopak, student prawa, który kiedyś pracował z zamordowaną... Whit zdaje się pochodzić z bogatej rodziny i robi wszystko, by nie musieć pracować wraz z matką w kancelarii adwokackiej. Postacie są bardzo zajmujące, co chwilę odkrywają przed nami swoje kolejne cechy, a atrakcja w postaci aż dwóch pisarzy w powieści z pewnością mocno frapuje – bo kto z czytelników nie lubi postaci-pisarzy? Wtedy wiadomo, że książka musi kręcić się wokół książki!
 
Intryga kryminalna tej książki w książce, jak już wspomniałam, opiera się na klasycznej zasadzie, toczy się spokojnym, przyjemnym rytmem. W pewnym momencie jedna z drugoplanowych postaci (również pisarz, to już trzeci!) stwierdza, że wszystkie książki to historie o miłości, o relacjach i związkach. Coś w tymi jest, kryminał przecież też w dużej mierze opiera się na namiętnościach. Zagadka kryminalna jest tu dobrze przemyślana, jest kilka solidnych twistów, które zmieniają nasze postrzeganie postaci, a zatem i typu, co do zabójcy. Bo Winifred już na samym oczątku zdradza, że to ktoś z ich czwórki stoi za tą zbrodnią... Tylko kto? Historia prowadzona jest ciekawie, zwroty akcji są umieszczone w odpowiednich miejscach, by czytelnik choć na chwilę nie tracił czujności i uczucia ciekawości. Naprawdę dobrze się przy niej bawiłam!
 
Za to listy od Leo zwracają uwagę na tematy idealne do debaty. Po pierwsze – czy książka zawsze powinna być jak najbliżej rzeczywistości? Leo namawia Hannah, by w swojej powieści umieściła pandemię koronawirusa, z którą teraz właśnie się zmagają, wprowadziła maseczki, odległości itp., ale czy ma rację? W końcu nie uwzględniając pandemii autorka tworzy świat alternatywny, więc czy to dalej kryminał czy już fantastyka? Tematów ogólnie jest trochę, ale by nie przedłużać wspomnę jeszcze o jednym, który również jest mocno podkreślany. Chodzi o kwestię rasy. Leo zwraca uwagę Hannah, że powinna określić kolor skóry każdego z głównych bohaterów, bo z tego względu mogą się inaczej zachowywać, ubierać, gdzie indziej mieszkać. Czy więc w aktualnych czasach określenie koloru skóry faktycznie jest w powieściach konieczne? Czy bez niego zawsze zakładamy, że bohater jest biały, a przez to wykluczamy innych? Albo odwrotnie – dajemy miejsce dla własnej wyobraźni, każdy może stworzyć własnego bohatera?
W książce sporo jest też o procesie twórczym, to w jak różny sposób autorzy piszą swoje powieści. Winifred na przykład nie ma pojęcia jak potoczy się jej historia, Cain ma wszystko od początku zaplanowane i rozpisane. Dla miłośników literatury przyglądanie się temu, jak obydwoje pracują, z jakimi dylematami się mierzą, jest niezwykle ciekawe.
 
No koniec jeszcze o jednym, co mocno jest podkreślane właśnie przez listy Leo – różnice kulturowe. Leo mieszka w Bostonie w USA, Hannah w Australii, a trójka z czwórki jej bohaterów to Amerykanie. Dlatego Leo co chwilę poprawia Hannah zwroty, zaznacza, że jakieś wyrazy są australijskie, więc Amerykanin by tak nie powiedział. Podkreśla różnice jakie są widoczne w społeczności, np. w kawiarniach. To bardzo ciekawe spostrzeżenia, z jednej strony takie ciekawostki, z drugiej zwracające uwagę jak bardzo pisarze tworząc powieść muszą się pilnować.
 
Podsumowując, „Kobieta z biblioteki” to powieść kryminalna mocno niebanalna. Ja, jako fanka intryg opartych na klasycznych motywach, lekkiego stylu podsycanego delikatnym humorem, bawiłam się znakomicie, a Leo w charakterze uważnego czytelnika, analizującego ksiażkę tak, jak ja to zwyczajnie robię, a momentami nawet bardziej, dodaje lekturze całkiem inny wymiar, sprawia, że książkę można rozpatrywać na wiele sposobów. Intryga kryminalna zaskakująca, świeża. Bardzo bym chciała poczytać więcej książek tej autorki!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz