października 30, 2023

"Nic do stracenia" Przemysław Piotrowski

Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: Nic do stracenia
Cykl: Luta Karabina, tom 2
Data premiery: 25.10.2023
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 400
Gatunek: powieść sensacyjna
 
Przemysław Piotrowski jest autorem powieści kryminalnych i sensacyjnych, który od czasu do czasu lubi sięgać po nowe, testować różne style, jednak ewidentnie lubuje się w tematach nieco makabrycznych… Jego seria kryminalna z Igorem Brudnym pełna jest brutalnych scen i opisów, a jednak to właśnie ona przyniosła mu największą popularność. Ja trochę odstaję z tego tłumu, cenię sobie autora za „Krew z krwi” (recenzja – klik!), która była moją pierwszą stycznością z jego piórem i zrobiła na mnie naprawdę wstrząsające wrażenie! Na ten moment Piotrowski na swoim koncie ma 14 powieści wydanych w przeciągu 8 lat, a najnowsza to „Nic do stracenia”, drugi tom serii sensacyjnej z Lutą Karabiną, którą rok temu otworzyła powieść „Prawo matki” (recenzja –klik!). Z tej serii fani brutalnych opisów również będą zadowoleni!
 
Od historii z „Prawa matki” minęło półtora roku, Luta i były policjant Zygmunt Szatan przyzwyczaili się już do nowej rzeczywistości, choć stale zachowują czujność. Luta pilnuje swoich dzieci wręcz obsesyjnie, ciągle pozostaje w najwyższej czujności w razie gdyby okazało się, że ktoś ją śledzi. Szatan z kolei chyba przyzwyczaił się już do myśli, że jego syn żyje, ewidentnie czuje się z nim związany. Jednak w więzieniu, w którym przebywa syn, zdaje się, że zaczynają jakieś podejrzane typy wypytywać o wydarzenia sprzed półtora roku. Zygmunt ostrzega Lutę, ta obiecuje zachować czujność i trochę powęszyć, ale nie teraz – teraz musi lecieć do Turcji, gdyż właśnie zmarł jej ukochany dziadek… Oczywiście bierze ze sobą dzieci, czego z pewnością by nie zrobiła, gdyby wiedziała, w jak wielkie niebezpieczeństwo wraz z nimi się tą wyprawą pakuje. Bo teraz Luta już nie ma nic do stracenia.
 
Książka składa się z prologu, 42 w miarę krótkich rozdziałów i epilogu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, naprzemiennie przedstawia historię z perspektywy Luty, Szatana i okazyjnie innych postaci zamieszanych w tę intrygę. Narrator raczej skupia się na opisywaniu tego, co się dzieje, na emocje postaci nie poświęca wiele miejsca, choć nie ukrywa, że jest wszechwiedzący – nieraz zaznacza, że wie, co się niedługo zdarzy, że gdyby postacie też to wiedziały, to postępowałyby inaczej. Styl powieści jest prosty, dynamiczny, z rytmu lektury jednak często wybijały mnie nie do końcu poprawnie użyte słowa (np. rozerżnąć gardło zamiast poderżnąć, czy szmalec zamiast szmal) lub koślawe zdania pod względem stylistycznym. Takich sytuacji było trochę, może nie zwrócą na to uwagi czytelnicy, którzy nie przywiązują wagi do warstwy językowej, dla mnie jednak niezależnie od gatunku poprawność językowa, stylistyczna jest bardzo ważna, zatem te wpadki nie umknęły mojej uwadze i sprawiły, że lekturę odebrałam nieco gorzej.
 
Główną postacią serii jest Luta Karabina, a dokładnie Lutosława. Jest to kobieta, Polka ale o tureckich korzeniach, co wyjaśnia tak niespotykane dla nas nazwisko. Była żołnierka, przez kilka dobrych lat jeździła ze swoim pułkiem, oddziałem na zagraniczne misje, a o jednej z nich w tym tomie dowiadujemy się więcej – pewna wstrząsająca scena powraca do Luty wielokrotnie w snach. I jest to przeżycie makabryczne, od którego samego opisu robi się niedobrze. To też punkt wyjścia do jej relacji z jednym z męskich bohaterów, jacy w tym tomie się pojawiają – jest to Borys, jej dawny przyjaciel, z którym po tamtej akcji drogi się jej rozeszły. W tym tomie jednak łączą swoje siły. Luta to matka dwójki dzieci, która jakiś czas temu rozstała się z mężem. To twarda babka, która nie boi się bójek, strzelanek i innych fizycznych, grożących utratą życia wyzwań. Miałam jednak wrażenie, że narrator traktuje ją nieco po macoszemu, trochę lekceważy jej ból po stracie, jakiej w tym tomie doznała, ot od czasu do czasu wspomina, że Luta sobie trochę popłakała. W ogóle nie mogę powiedzieć, żeby Luta mnie do siebie przekonała, nie jest to sympatyczna babka, a i za mało uwagi poświęcone jest na jej psychologię, bym mogła w pełni zrozumieć jej postępowanie. Ale może to po prostu cecha typowej powieści sensacyjnej? W końcu w tym gatunku liczy się przede wszystkim akcja, a postacie faktycznie są rysowane grubą kreską. Więc może i czepiać się nie powinnam.
„(…) właśnie tak zawsze wyobrażał sobie Nemezis – boginię zemsty.”
Trochę lepiej wypada Szatan, którego w tym tomie w porównaniu z poprzednim jest mniej, ale który wydaje się postacią bardziej spójną. Mieszka sobie na odludziu, nie przejmuje się specjalnie niczym, rozmawia ze swoimi zwierzakami i kiedy trzeba, to służy Lucie pomocą.
 
Skoro w historii najważniejsza jest akcja, to chwilę sobie o niej pogadajmy. Wstęp, w którym narrator opisuje rzeczywistość, kiedy Luta leci do Turcji jest dosyć długi, dopiero w okolicy 150 strony faktycznie zaczyna się dziać, akcja przyspiesza, by przyspieszać już cały czas, aż do końca, aż do wielkiej sceny finałowej, która wypada pod względem organizacji przestrzeni bardzo spektakularnie, gdyż toczy się na platformie wiertniczej w Norwegii. Intryga kryminalna zbudowana jest całkiem nieźle, zagadka ciekawi i kilka razy solidnie zaskakuje. Opiera się na walkach o władzę i szemranych interesach rodów gangsterskich, które rządzą w pewnych rejonach świata… Mnie osobiście znowu kilka ze scen mocno sensacyjnych nie do końca przekonało, ale fani gatunku powinni być zadowoleni.
 
Myślę, że warto też wspomnieć o miejscu akcji, gdyż tym razem historia przegania nas przez kilka krajów. Oczywiście kawałek toczy się w Polsce, jest też Turcja, Norwegia, Niemcy. Trochę żałuję, że turecki pogrzeb nie został opisany dokładnie, jest tylko lekko zarysowany, a to z pewnością dodałoby ciekawego kolorytu historii. W Niemczech głównie spędzamy czas w Berlinie, w szemranych dzielnicach, w których królują Turkowie i Polacy i inni imigranci ze Wschodu, a w Norwegii na nabrzeżu, gdyż to port i platformy wiertnicze odgrywają tu znaczącą rolę. Ogólnie postacie cały czas są w ruchu, ciągle się przemieszają z jednego kraju do drugiego.
 
Na koniec muszę jeszcze nawiązać do tytułu powieści, gdyż jest on znaczący dla dwóch głównych postaci – w tym tomie to ludzie, którzy po prostu nie mają już nic do stracenia, na niczym im nie zależy, więc jedyne co się liczy, to odegranie się, odpłacenie pięknym za nadobne. Ale czy bezwzględna zemsta to na pewno dobre wyjście?
 
Podsumowując, „Nic do stracenia” to typowa powieść sensacyjna, która spodoba się czytelnikom szukającym w tym gatunku czystej, niewymagającej rozrywki. Dużo się dzieje, postacie cały czas są w ruchu, jest dużo scen bójek, strzelanek i innych tego typu zasadzek. Są brutalne opisy, autor żadnej ze swoich postaci nie oszczędza i już na początku zasiewa to ziarno niepewności, które cały czas kiełkuje i przypomina, że może to, co się dzieje, jest jednak czymś innym od tego, na co wygląda. Fani gatunku powinni być zadowoleni, ja jednak szukam nawet i w takich powieściach czegoś głębszego, czego tu nie znalazłam, więc i nie do końcu mogę być z lektury usatysfakcjonowana. Myślę, że jest to dla mnie odpowiedni moment, by się z Lutą pożegnać – to jednak tylko moje prywatne pożegnanie, bo autor w posłowiu już zapowiedział, że tom trzeci ukaże się całkiem szybko.
 
Moja ocena: 6/10
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz