Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: Prawo matki
Cykl: Luta Karabina,
tom 1
Data premiery: 23.11.2022
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 392
Gatunek: kryminał
/ sensacja
Fani kryminałów z pewnością dobrze znają nazwisko
Przemysława Borkowskiego. Autor na naszym rynku po raz pierwszy pojawił się w
2015 roku, jednak dopiero pięć lat później, po przejściu do Wydawnictwa Czarna
Owca, jego piąta książka zyskała spory rozgłos – było to „Piętno” (recenzja –klik!), czyli pierwszy tom serii o komisarzu Igorze Brudnym, która zachwyciła fanów
mocnych kryminałów. Ja z jego twórczością spotkałam się nieco później, bo w
2021 roku przy okazji premiery thrillera „Krew z krwi”, który ogromnie mnie zachwycił
(recenzja – klik!), tak bardzo, że wyróżniłam go w TOP2021. Jednak moja opinia
była raczej w mniejszości, szczególnie jeśli chodzi o fanów serii z Brudnym. No
cóż, tu się nie zgadzamy, bo ja jakoś do tej serii przekonać się nie umiem, choć
tom czwarty dał mi nadzieję, że może dalej będzie trochę lepiej („Sfora” –klik!, „Cherub” – klik!, „Zaraza” – klik!). Pomiędzy tymi książkami w 2021 premierę
miał jeszcze jeden osobny thriller „Matnia”, który uznałam za całkiem przyjemny
(recenzja – klik!). Przez ten rozrzut w ocenie, cały czas nie wiem gdzie w
swoich priorytetach czytelniczych autora umieścić. By pomóc sobie w tej
kategoryzacji sięgnęłam więc po jego nową serię, którą rozpoczyna „Prawo matki”.
Luta Karabina to była komandoska, która teraz pracuje w systemie
zmianowym na platformach wiertniczych w Norwegii. Właśnie kończy się jej
zmiana, Luta na kilka tygodni wraca do Polski i już planuje wakacje ze swoimi
kilkuletnimi dziećmi. Zanim jednak wybiorą się nad morze matka Luty ponownie
stara się o pogodzenie jej z przyrodnim bratem Nikosem. W ramach tego wybierają
się do wesołego miasteczka. Jednak, kiedy Luta wraz z synem są ‘uwięzieni’ na
karuzeli, ta jest naocznym świadkiem jak jej 3letnia córka zostaje porwana… Jej
brat nawet tego nie zauważył, zajęty był odpalaniem papierosa. Gdy Luta stanęła
w końcu na ziemi, po córce nie było śladu.
W tym samym czasie nadkomisarz Zygmunt Szatan, ekspert w
sprawie łapania pedofili, dostaje nową sprawę – niedawno doszło do zaginięcia
innej dziewczynki, podejrzewa się, że została kolejną bezwolną ofiarą handlu
żywym towarem.
Jak losy tej dwójki się połączą? Gdzie są dziewczynki, czy możliwe,
że ich porwania miały ze sobą coś wspólnego? I co w tej sytuacji zrobi Luta? Będzie
stosować się do zaleceń policji i czekać, czy sama weźmie sprawy w swoje ręce?
„Nie mieli pojęcia, że wojna to jej żywioł, a ona dopiero wtedy czuje się jak ryba w wodzie.”
Książka składa się z prologu, 44 rozdziałów i epilogu.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest
wszechwiedzący. Rozdziały i zaznaczone gwiazdką podrozdziały opisują historię z
punktu widzenia kilku postaci: Luty, Szatana, małej Weroniki i dwóch lokalnych
gangsterów. Co ciekawe, to często w tekście zaznaczone jest, że wydarzenia
toczą się w tym samym czasie – kiedy jedni robią to, ci drudzy robią tamto. To
przyjemny zabieg podkreślający wszechwiedzę narratora, co równocześnie nadaje
książce zabarwienia filmowego. Styl powieści jest prosty, język niespecjalnie
wyszukany, ale pasująco do rodzaju powieści.
Bo tak naprawdę myślę, że książce jest bliżej do powieści
sensacyjnej, takiej z wątkami gangsterskimi, niż do typowego kryminału. W „Prawie
matki” autor postawił na szybkie, dynamiczne tempo i wiele scen godnych
amerykańskiego kina akcji. Dzieje się dużo, dzieje się szybko, postacie dobre
łączą siły przeciwko złym. W jednej opinii widziałam porównanie do
marvelowskich filmów, i faktycznie coś w tym jest – Luta to taka
superbohaterka.
No właśnie, sięgając po nowy cykl z pierwszoplanową postacią
kobiecą spodziewałam się chyba czegoś innego. Luta jednak to kobieta nietypowa –
już jej komandoskie wykształcenie i zamiłowanie do sztuk walki jest czymś, co
raczej nie kojarzy się z typowymi cechami płci pięknej. Nie ma więc sensu
podkreślać, że cykl jest inny, bo bohaterką jest kobieta – to nie ma znaczenia,
bo skupiamy się tu przede wszystkim na jej oryginalnych umiejętnościach walki i
przewidywania zachowań przeciwnika. Oczywiście są momenty, w których bohaterka
wykorzystuje swoją kobiecość, jednak dla niej to tylko środek do celu.
„Natura nie raz udowadniała, że matki są zdolne do dokonywania cudów, gdy tylko ich młode znajdzie się w niebezpieczeństwie. A matka wyposażona w szereg zabójczych umiejętności mogła się zmienić w ekstremalnie niebezpieczną maszynę do zabijania.”
A celem jest odnalezienie swojej córki, uratowanie ją przed
złoczyńcami, którzy na pewno chcą skrzywdzić jej malutką córeczkę. Luta od
początku wie, że małej grozi straszne niebezpieczeństwo, a ona jako matka zrobi
wszystko, co może, by ją przed nim uchronić. Bo w końcu to ona zaufała bratu,
choć nie powinna, co skończyło się porwaniem, prawda? Nie ma tu jednak za dużo
obwiniania, chyba że chodzi o pretensje Luty do Nikosa i matki, która na ten
wypad ją nakłoniła. Jednak i one są tu raczej tylko krótko zasygnalizowane, bo
przecież tu nie ma czasu na rozważania, trzeba działać!
Kreacje bohaterów jak na powieść sensacyjną są całkiem
niezłe. Z Lutą może się nie polubiłam (to dosyć porywcza babka ze specyficznymi
preferencjami seksualnymi, o czym niestety też się dowiadujemy…), ale uważam,
że kreacja jej matki jest ciekawa i wielopoziomowa, z początku całkiem inna niż
okazuje się w finale. Szatan, którego z pewnością jeszcze w tej serii spotkamy,
to z kolei glina ze skomplikowaną przeszłością, którego prześladuje niezamknięta
sprawa sprzed ponad dwudziestu lat. Żałuję trochę, że postać pisarza, który
poznał Lutę z Szatanem, nie została bardziej rozwinięta, bo wiadomo – postacie
pisarzy są jednymi z moich ulubionych.
Nie wiem czy przy takiej książce jest sens dłuższego rozważania
tematów do refleksji, które się w niej pojawiają, bo są to tematy raczej
marginalne – tu akcja gra pierwsze skrzypce. Wspomnę więc krótko: handel żywym
towarem, wykorzystywania dzieci, pedofilia, miłość matczyna i pragnienie zemsty
to zagadnienia, które przepływają przez tę historię.
Podsumowując, sięgając po „Prawo matki” polecam nastawić się
na niezobowiązującą rozrywkę skupiną na szybkiej akcji. To zagwarantuje Wam
zadowolenie z lektury. Fabuła poprowadzona jest sprawnie, wątki ciekawe, tempo
odpowiednie do dobrej powieści sensacyjnej. Sama Piotrowskiego nadal wolę w
wydaniu zajmujących psychologicznie thrillerów, ale z pewnością i serii z Lutą
nie przekreślam – czasem każdy z nas potrzebuje po prostu dobrej, dynamicznej
rozrywki 😉
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz