października 24, 2024

"Elementarz zbrodni" Nadia Szagdaj

Autor: Nadia Szagdaj
Tytuł: Elementarz zbrodni
Cykl: Śledztwa Maryli Major, tom 1
Data premiery: 09.10.2024
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Gatunek: kryminał
 
Nadia Szagdaj to człowiek wielu talentów. Muzyczka, śpiewaczka operowa, autorka powieści kryminalnych, dziennikarka, detektywka, producentka filmów i seriali dokumentalnych i podcasterka - to jej oblicza, o których słyszałam. Od lat najmłodszych związana jest z Wrocławia, którego historia ją fascynuje - wspominam o tym nie bez przyczyny, gdyż z dziewięciu jej solowych powieści aż sześć osadzonych jest w czasach już dawno minionych. Na rynku powieści kryminalnej znana jest przede wszystkim z serii retro z detektywką Klarą Schulz, ostatnio jednak czytelnicy mogli znaleźć jej nazwisko na okładkach dwóch innych książek z cyklu RAK, które napisała w duecie z Grzegorzem Filarowskim. “Elementarz zbrodni” to jej najnowsza powieść, która równocześnie otwiera cykl z nową bohaterką: Śledztwa Maryli Major. Tym razem autorka przenosi czytelników do powojennego Wrocławia, a sprawę kryminalną opiera na zbrodniach prawdziwych, do których faktycznie dochodziło w tym mieście, tyle że w latach 80-tych.
 
Marzec 1955 rok, Wrocław. Dziennikarka Maryla Major ma dosyć swojej codzienności. Pracuje w “Kurierze Ziem Odzyskanych”, gdzie zajmuje się wszystkim i niczym tak naprawdę - raz pisze o sprawach znalezionych na wokandzie sądu, raz o babkach gotowanych i innych wypiekach, a jeszcze kiedy indziej o zasłyszanych od ludzi plotkach. Nie jest z tego powodu szczęśliwa, zawsze chciała być rzetelną, niosącą prawdę dziennikarką, jednak wojna i nowy ustrój jej to uniemożliwiły - teraz trzeba pisać pod cenzora i oficjalnie przyjęta linię partii, nawet gdy jej światopoglądu prywatnie się nie popiera. Nowy ustrój przyniósł też Maryli komplikacje mieszkaniowe, więc tak naprawdę nie ma ani chwili spokoju. Pewnego wieczoru, gdy wraca do domu i znowu przez starego, zapijaczonego współlokatora nie może dostać się do własnego mieszkania, sąsiadka, która właśnie schodziła do piwnicy po węgiel, wzywa ją na pomoc. Maryla bez zastanowienia zbiega na dół po schodach, a w komórce na węgiel sąsiadki zastaje widok przerażający - z hałdy węgla wystaje dziecięca rączka… Przerażona zaczyna kopać, a im więcej małej odkopuje, tym coraz dokładnie widzi, że nie był to po prostu wypadek - ktoś ją dusił, a co gorsze - gwałcił. Tyle dobrego, że dziecko jeszcze żyje, więc sąsiadka biegnie wezwać milicję i pogotowie, a Maryla zostaje przy małej. W jej ręce znajduje kartkę, skrawek dosłownie z prośbą o kontakt i numer telefonu. Po przyjeździe milicji, zjawia się też UB, a to przypomina Maryli o jej wojennej przeszłości… Czy mała przeżyje? Kto ją zaatakował i czy możliwe, by był to pojedynczy przypadek? No i jak znaleźć potwora, który coś takiego zrobił dziecku, kiedy przecież w komunistycznym kraju oficjalnie nie ma tak poważnych przestępstw?
“W naszym kraju nie ma takich przestępstw. To samo powie wam cenzor.”
Książka rozpisana jest na siedemnaście rozdziałów, a te dzielone są na krótsze scenki - czasem liczą kilka stron, czasem zaledwie kilka-, kilkanaście zdań. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy kilku postaci: przede wszystkim Maryli, która jest bohaterką pierwszoplanową, jednak jej historia przeplata się z krótkimi fragmentami opisywanymi z perspektywy potencjalnych ofiar lub potencjalnych sprawców - tak, przy sprawcach też liczba mnoga, bo przyglądamy się kilku potworom w ludzkiej skórze. Styl powieści jest dosyć prosty, zdania krótkie, konkretne, bez ozdobników. Język codzienny, zdarzają się wulgaryzmy, zdarzają się słowa, których współcześnie nie rozumiemy (są wyjaśnione), w jednym fragmencie użyta jest też dawna gwara, jaką kiedyś, prawnie jeszcze przed wojną, się posługiwano. W tekście pojawiają się fragmenty artykułów, listów czy innych wiadomości, więc czytelnik ma wgląd w materiał, którym Maryla posługuje się, by rozwiązać zagadkę zbrodni. Czasami zdarzają się niepotrzebne powtórzenia faktów, całość jednak czyta się bez problemów, szybko i płynnie.
 

Na wstępie wspominałam o fascynacji autorki dawnym Wrocławiem i to w książce faktycznie widać. Wrocław roku 1955, jaki oglądamy w tle, jest bardzo wyraźnie oddany, bardzo szczegółowo opisany. Widzimy miasto, które po dziesięciu latach dalej jest pełen gruzu wojennego, brudu, szczurów, miasto, w którym ludzie próbują normalnie żyć, jednak wysiłki często idą na marne. Czuć dbałość w oddaniu szczegółów, choćby w tym, jak często przytaczane są nazwy ulic, oczywiście w brzmieniu z tamtych lat.
“Dorośli o suchych pyskach ciągnęli do domów, gdzie resztami wiosennego zimna próbowali na balkonach schłodzić wódkę - coś, czego we Wrocławiu nigdy nie brakowało. A to podobało się władzy. Pijanym narodem łatwiej było rządzić.”
Poza samym obrazem miasta są też i jego mieszkańcy, ludzie, którzy uczą się żyć w nowej powojennej rzeczywistości. A ta jest trudna z wielu powodów. Po pierwsze - bieda. Nikt nic nie ma, na nowe ubrania ludzie oszczędzają miesiącami, ba! mogą sobie oszczędzać, bo w ogóle nie często da się coś kupić. Po drugie - warunki mieszkaniowe po wojnie są ciężkie nie tylko z tego względu, że część miasta dalej stoi w ruinie, ale i dlatego, że część jest opustoszała. W każdej kamienicy są pustostany, w których pomieszkują pijaczkowie, albo jeszcze jakieś gorsze elementy. Po trzecie - system. Jedyny słuszny, czego władza tak skrupulatnie pilnuje. Zwyczajni ludzie boją się mówić otwarcie co myślą, boją się podsłuchów i tajnych agentów, donosicieli, których teraz prawdopodobnie w społeczeństwie pełno. Boją się wyrażać swoje zdanie nawet w otoczeniu swojej własnej rodziny.
“Życie w kraju pełnym szpiegów wymaga mądrego scenariusza.”
Główna bohaterka jednak nie jest aż tak zwyczajnym obywatelem miasta ze względu na swój zawód. Marylę jeszcze mocniej dotyka ustrój, gdyż nie może robić tego, do czego czuje się stworzona - nie może relacjonować ludziom prawdy, a przynajmniej nie w tematach, jakie mają znaczenie. Przyglądamy się jej pracy w relacji, jej rozmowom, a raczej połajankom, jakie dostaje od swojego przełożonego, przyglądamy się temu, co w prasie mogło się wtedy pojawić. A mogły być to albo nieznaczące sprawy, albo pochwały państwa i jej przedstawicieli. Gdzie zatem miejsce, by ostrzec mieszkańców Wrocławia przez potworem grasującym po ich ulicach, zagrażającym ich własnym dzieciom?
“Czasem teksty o gotowanej babie były jak zbawienie, bo nie groził po nich moralniak. Pisało się je po to, by mieć pracę, choć i za nie otrzymywało się łatkę propagandzisty.”
Zbrodnia, na jakiej autorka oparła swoją powieść jest naprawdę przerażająca, najgorsza z możliwych, po przecież popełniana na dzieciach. Sprawca wykorzystuje ich naiwność, ich beztroskę, ich ufność w dobro świata. Już sama ta sprawa jest wstrząsająca, a autorka idzie jeszcze dalej - we fragmentach opisuje mężczyzn, którzy robią naprawdę złe rzeczy. To fragmenty brutalne, budzące obrzydzenie i sprzeciw, aż ciężko było mi przez nie przebrnąć. Dzięki takiemu rozłożeniu akcji, autorka zyskała jednak odpowiedni efekt - bardzo długo nie wiemy, kto za tymi zbrodniami stoi, a zatem ciekawość zostaje utrzymana.
 
Same postacie powieści są rysowane dosyć grubą kreską, ich reakcje wydają się czasem podkoloryzowane, a może jest to po prostu efekt ich impulsywności? Zdarza im się też wpadać w ograne już rytmy, gdzieś w tle tli się romans i napięcie seksualne. Sama Maryla ma charakter rasowej dziennikarki, którą trudno zastraszyć. A jednak i jej przeszłość skrywa mroki, które do tej pory nie chcą jej uwolnić, które do teraz przyprawiają ją o ataki paniki i wymuszają konieczność terapii. Które czasem podszeptują jej, by do ręki wzięła broń…
“Ile problemów mógł rozwiązać ten pojedynczy wystrzał! Koniec chrapania, darcia gęby, wieczornego okupowania łazienki, smrodu niemytego ciała i oddechu przypominającego odorem najgorszą wrocławska mordownię. Koniec kłótni i naciąganych, niesprawiedliwych pseudokompromisów.”
“Elementarz zbrodni” to solidny obraz powojennego Wrocławia oddany bardzo uważnie zarówno pod względem wizualnym, jak i nastrojów, jakie wtedy przez miasto się przetaczały. W historii czuć, że tym, co autorkę interesuje, jest opowiadana historia. Zbrodnia jest przerażająca, budzi obrzydzenie, historie zawarte w tle - te opowieści z czasów wojny, przeszłości bohaterki i te, które obrazują aktualnie jedyny słuszny światopogląd - poruszają tematy ważne historycznie, które pozwalają czytelnikowi zrozumieć jak wtedy się żyło, przed jakimi wyborami musieli stawać normalni, zwyczajni ludzie. Najmniej miejsca w powieści zajmują same kreacje postaci, wytłumaczenie ich sposobu myślenia, tego, z czego wynikają ich czyny - właśnie tego mi tutaj zabrakło, bym mogła być lekturą w pełni usatysfakcjonowana. Jednak i tak ją cenię - dzięki niej mogłam poznać jak wyglądało życie zwyczajnych, normalnych ludzi w powojennym Wrocławiu, przypomnieć sobie o tym, jak wielkie mam szczęście żyjąc we współczesnych czasach, kiedy mogę pisać i głośno wypowiadać własne zdanie, własne opinie, kiedy nie muszę bać się wyrażać w taki sposób jaki chcę swojego światopoglądu.
 
PS. Czytelnicy znający serię z Klarą znajdą tutaj pewną zaskakującą ciekawostkę! Sprytny gest ze strony autorki, który tym mocniej podbija ciekawość dalszych losów samej Maryli Major.
 
Moja ocena: 7/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Bukowy Las.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz