Autor: Marcin
Faliński
Tytuł: Obietnica
zdrady
Cykl: uniwersum
z Marcinem Łodyną, tom 7
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 416
Gatunek: powieść
szpiegowska
Marcin Faliński obecnie jest autorem powieści
szpiegowskich i sensacyjno-historycznych. Na swoim koncie ma trylogię o
zaginionych dziełach sztuki, którą debiutował w 2019 roku i którą pisał wraz z Markiem
Kozubalem, dylogię pisaną we współpracy z Rafałem Barnasiem oraz dwie powieści
szpiegowskie pisane solo. Wszystkie te siedem historii należy do jednego
uniwersum, w którym przewija się agent Marcin Łodyna i grupa jego
współpracowników - podkreślam uniwersum, nie cykl, gdyż w kilku z nich
pierwszoplanowe role przypadają komu innemu, jednak ci bohaterowie cały czas
pozostają na obrzeżach akcji. Ciężko więc w takim wypadku mówić o typowym
cyklu, ale podkreślić należy, że delikatne powiązania pomiędzy wszystkimi
książkami autora są. Warto też zaznaczyć, że wiedza autora o działaniach
tajnych agentów ma solidne źródła - sam pracował w tym zawodzie przez
piętnaście lat, w 2017 roku przeszedł na emeryturę w stopniu podporucznika. A
teraz na tę emeryturę wysyła też Łodynę, który jednak spędza ją inaczej niż na
pisaniu książek ….
Warszawa, jesień 2021. W Biurze Radcy
Handlowego Ambasady Turcji dochodzi do dziwnego zdarzenia - w nocy do środka
dostało się czterech zamaskowanych mężczyzn i zdemolowało to miejsce, po
uprzednim zamordowaniu strażnika, którego dopuściła się niezidentyfikowana,
towarzysząca im kobieta. Kilka miesięcy śledztwa nie przyniosło jednak żadnych
postępów.
Dopiero kolejne przestępstwo podsuwa nowe
ślady. Tym razem dochodzi do niego poza granicami Polski, gdzieś na terenie Iraku,
w Kurdystanie. Celem była rezydencja kiedyś zakupiona jak budynek z
przeznaczeniem na Ambasadę Ukrainy, która co prawda jeszcze nią nie została,
ale była już pod opieką tego kraju. Doszło tam do kradzieży cennych materiałów,
a odciski palców, jakie znalezione zostały na miejscu przestępstwa, zgodne są z
tymi z ataku na Ambasadę Turcji w Warszawie. Sytuacja polityczna jest teraz
bardzo chwiejna, nie dosyć, że chwilę temu Rosja najechała na Ukrainę, to
jeszcze w samej Polsce źle się u władzy dzieje. Pracownicy Agencji Wywiadu nie
mają wyjścia - proszą emerytowanego już Łodynę o pomoc, o wyruszenie na Bliski
Wschód i ziemie bałkańskie i wykorzystanie starych kontaktów, by dowiedzieć się
o co w tym wszystkim chodzi…
“(...) pamiętaj, w jakiej rzeczywistości w Polsce żyjemy. Żeby ten bałagan i chaos nie wciągnęły cię w coś, z czego już nie dasz rady wyjść.”
Książka rozpisana jest na trzydzieści
rozdziałów i epilog. Każdy rozdział otwiera określenie miejsca zdarzeń
(przeważnie państwo) oraz czasem (główna część historii toczy się od marca do
sierpnia 2022 roku), najczęściej dzielony jest też na krótsze scenki oddzielone
gwiazdką. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator
podąża głównie za Łodyną, choć są od tego wyjątki - choćby ten na starcie,
który opisany jest z perspektywy osób napadających na Ambasadę Turcji. Narrator
jest wszystkowiedzący, jednak raczej skupia się na tym, by oddać to, co widzi i
słyszy, niż na tym, co dzieje się we wnętrzu postaci. Choć znowu i od tego są
wyjątki, czasem oddaje myśli postaci w cudzysłowie. Styl powieści jest
sensacyjny, zdania są proste, raczej krótkie, ale pełne ciekawostek i
spostrzeżeń dotyczących otoczenia. Język codzienny, agenci nie krępują się w
używaniu przekleństw, ale wypada to całkiem naturalnie. Pojawiają się czasem
wstawki w innych językach, ale są od razu tłumaczone.
“Wielokrotnie w swoich zawodowym życiu Łodyna przekonał się, że w pewnych miejscach, w pewnych miastach spotyka się tych samych ludzi dwa, nawet trzy razy - i nie ma to nic wspólnego z obserwacją. Istnieją po prostu takie turystyczne obszary, a centrum Stambułu do nich należy, że ludzie spacerują tymi samymi szlakami, po tych samych uliczkach i zakamarkach.”
W tej powieści nie ma wątpliwości - głównym
bohaterem jest Marcin Łodyna. Emerytowany szpieg, który żyje teraz raczej
spokojnym życiem rodzinnym z żoną i dwoma synami. Choć może ‘spokojne’ to złe
określenie, bo jak jego żona powtarza - Łodyna nie jest stworzony do spokojnej
egzystencji, cały czas go gdzieś nosi. Nic dziwnego zatem, że za długo nie waha
się, gdy starzy współpracownicy proszą go o pomoc. Chętnie uruchamia swoje
kontakty, odświeża arsenał szpiega - jednak tym razem tylko ten psychologiczny,
wiedzę i umiejętności, jakie nabył w czasie swojej służby, gdyż teraz przecież czynnym
agentem już nie jest. Jest konsultantem, osobą cywilną. Nie przeszkadza mu to
jednak specjalnie w działaniu, bo tak naprawdę jego praca zawsze polegała na
wyciąganiu informacji poprzez umiejętną rozmowę z innymi. Sama postać Łodyny
jest bardzo ludzko przedstawiona - dla niego praca szpiega to po prostu praca,
kiedy kończy to, co ma zaplanowane na dany dzień, jak zwyczajny człowiek idzie
coś zjeść, spotkać się ze znajomymi, odpocząć.
“Ja myślę, że nie możesz żyć bez adrenaliny.”
No właśnie, wspominam o jedzeniu nie bez
powodu. Łodyna w “Obietnicy zdrady” podróżuje przez kilka krajów, miast, które
zna, w których wie, gdzie dobrze zjeść. I te jedzenie, lokalne rarytasy,
lokalne kulinarne ciekawostki, zajmują w powieści dużo miejsca. Widać, że
kulinaria to zarówno dla Łodyny, jak i samego autora temat ważny, to taka
podróż poprzez smakowanie kultur - dosłownie, bo poprzez ich jedzenie.
Oczywiście nie brakuje też i innych aspektów
podróży - są opisy miejsc, ich historii, różnych społecznych naleciałości.
Mocno to widać, gdy Łodyna zgłębia się w środowisku kurdyjskim, gdzie żyją
ludzie o mocnych, żelaznych poglądach. Autor doskonale oddaje ich przekonania,
ich wygląd, ich codzienny sposób bycia, przez co i my, czytając książkę, wiele
uczymy się o innych kulturach.
“Lubił międzynarodowy gwar, a tutaj, w Stambule, na styku wielu kultur wzbogacał go dodatkowo ten niesamowity koloryt. Wydawało mu się, że w ciągu godziny można tu spotkać przedstawicieli wszystkich ras, narodowości, kultur. To było fascynujące.”
To jednak cały czas tło, bo przecież przede
wszystkim jest to powieść szpiegowska. Akcja powieści toczy się tempem zmiennym
- jest dużo debat między bohaterami, wymieniania się informacjami i wspominania
dawnych wspólnych akcji. Są też oczywiście bardziej dynamiczne fragmenty,
typowe sceny z gatunku sensacyjnego, jednak pisane tak, że czytelnik nie ma
uczucia odrealnienia. Intryga jest faktycznie zaskakująca, poza kilkoma
mniejszymi twistami, ten finalny po prostu rzuca na kolana!
“Wiedziałam już wtedy, że jak się z tobą coś razem realizuje, to można się spodziewać kłopotów albo rozwiązania zagadki w każdej chwili, że możesz nagle znaleźć nieprawdopodobną odpowiedź na nurtujące nas pytania.”
Wspomniałam o realności zdarzeń, bo właśnie ta
bliskość z tym, co faktyczne, z tym, co dzieje się w naszej rzeczywistości,
jest tu mocno zauważalna. Historia toczy się w 2022, początek wojny w Ukrainie
i polska ekipa rządzących jeszcze sprzed najnowszych wyborów. Podkreślam to,
gdyż komentarz polityczny jest tutaj wyraźny. Autor nawiązuje do kilku
politycznych afer, o których było głośno w tamtych czasach, wspomina o tym, jak
burzliwy był to dla Polski czas. O tym, że zwyczajni obywatele nie zgadzali się
na zmiany, jakie wprowadzane były na szczeblu politycznym, a w których służby
bezpieczeństwa, czyli i Agencja Wywiadu, musiały żyć. Niejednokrotnie autor
podkreśla, że szpieg musi być ponad politykami, ponad ich gierkami i
światopoglądem. Szpieg ma przewidywać, służyć i chronić kraj. Ma wspierać
swoich współpracowników i dawać przykład tym, którzy przyjadą po nim. Bardzo
mądre spostrzeżenia, bardzo ważne przesłanie.
“(...) robimy to dla Polski i dla tych młodych oficerów w Agencji Wywiadu, którzy w dużej liczbie pamiętają o nas i o tym, jaki był wywiad i jaki może być kiedyś w przyszłości. Oni to jeszcze ciągną, jak mogą, jak umieją. A nie jest to w tej rzeczywistości politycznej łatwe.”
“Obietnica zdrady” to usiana wieloma
informacjami powieść szpiegowska, która nie tylko wciąga czytelnika w wir
akcji, ale i zajmuje tym, czego może się z niej dowiedzieć. Mamy w niej wgląd
nie tylko w przepychanki polityczne, w bezpieczeństwo polityczne państw, ale
także w różne kultury krajów, jakie Marcin Łodyna odwiedza. Dla mnie właśnie te
poznawanie innych kultur jest największym plusem tej powieści, choć nie
ukrywam, że sama akcja, choć mocno polityczna, również jest zajmująca. Podoba
mi się też to, że autor nie ma na celu dostarczenia czytelnikowi tylko czystej
rozrywki, ale też chce coś swoją powieścią powiedzieć, zawrzeć w niej jakiś
swój komentarz na temat politycznej rzeczywistości naszego kraju. Jest to
powieść momentami szorstka, momentami dosyć dosłowna, taka, przy której trzeba
się skupić, ale myślę, że warto uczynić taki wysyłek. Sama chętnie odkryłabym
teraz te historie z przeszłości postaci, o których w “Obietnicy zdrady” tak
często się wspomina, a które opisane zostały w poprzednich książkach Marcina
Falińskiego - kto wie, może w końcu mi się to uda!
“My tu wciąż bronimy tego, co dało się zachować z dawnych czasów.”
Moja ocena: 7/10
Autora będzie można spotkać już w ten weekend
na Targach Książki w Krakowie!
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Czarna Owca.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz