Autor: Javier
Cercas
Tytuł: Zamek
Sinobrodego
Cykl: Terra
Alta, tom 3
Tłumaczenie: Adam Elbanowski
Data premiery: 13.11.2024
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 368
Gatunek: powieść
kryminalna
Kryminał hiszpański odkryłam stosunkowo
niedawno, bo bodajże dwa lata temu, nie czytam go też w ilościach ogromnych -
ot, raz na jakiś czas wpadnie jakaś pozycja. Jednak za każdym razem, gdy tak
się dzieje, jestem zaskoczona tym, jak dobre są to książki, a co ważniejsze -
jak bardzo różnorodne! I tak jest też w przypadku serii kryminalnej Terra Alta
Javiera Cercasa, którą miałam przyjemność odkryć w listopadzie tego roku w
ramach maratonu czytelniczego #terraaltanatalerzu (szczegóły IG - klik!, FB -klik!). Javier Cercas to pisarz, tłumacz i wykładowca, który na rynku książki
dostępny jest od lat 80-tych (u nas nieco później), jednak dopiero w tym
tysiącleciu zdobył sobie rozpoznawalność dzięki “Żołnierzom spod Salaminy”.
Seria kryminalna Terra Alta to jego najnowsze dzieło, wydawana była w latach
2019-2022, a ja po przeczytaniu wszystkich trzech tomów (recenzja tomupierwszego - klik!, drugiego - klik!) nie tracę nadziei, że autor na tym nie
poprzestanie!
Hiszpania, Katalonia, region Terra Alta. Od
wydarzeń z “Niepodległości” minęło trzynaście lat. Melchior w tym czasie rzucił
pracę w policji i podjął etat w lokalnej bibliotece. Jego córka Kozeta dorosła,
ma już siedemnaście lat i właśnie szykowała się na studia, gdy odkryła, co
faktycznie stało się z jej matką. Świadomość, że przez tyle lat ojciec ją
okłamywał, jest czymś, czego przeboleć nie może - w końcu byli ze sobą tak
blisko! Wykorzystuje więc przerwę przed Wielkanocą i wraz z koleżanką wylatuje
na Majorkę. Melchior daje jej potrzebną przestrzeń, ale w dniu powrotu zjawia
się na dworcu. Dziewczyny nie ma. Jej koleżanka twierdzi, że Kozeta została, że
potrzebowała jeszcze kilku dodatkowych dni, na poukładanie sobie wszystkich
spraw w głowie. Melchior dla pewności do niej dzwoni, ale dziewczyna nie odbiera,
odpisuje jednak potwierdzając wersję przyjaciółki. Melchior godzi się z tym,
jednak kiedy dziewczyna kolejnego dnia jest pod telefonem niedostępna, zaczyna
się stresować. Prosi jej koleżankę, by się z nią skontaktowała, też bez skutku.
Chyba już może zacząć panikować? Jedzie na komisariat policji teraz prowadzony
już przez nową policjantkę, zgłasza zaginięcie, a sam pakuje się do wylotu. Co
się stało z Kozetą? To odpowiedzialna dziewczyna, więc na pewno, gdyby mogła,
dałaby znać, że wszystko jest w porządku… Zatem czy grozi jej
niebezpieczeństwo?
“(...) tutejsza społeczność zawsze była zamknięta w sobie, nieco klaustrofobiczna, na granicy zaduszenia się. “Mieszkają na wyspie - przyznaje. - A to określa charakter ludzi”.”
Książka rozpisana jest na cztery części według
miejsca zdarzeń - część pierwsza i trzecia to Terra Alta, część druga i czwarta
to Pollenҫa. Każda z nich składa się z rozdziałów i tutaj też zachodzi pewna
prawidłowość: w części pierwszej i ostatniej mamy po 6 rozdziałów, w środkowych
po 8. Każda część przed rozdziałami jest także poprzedzona fragmentem pisanym z
perspektywy Kozety w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, w której opowiada
swoją wersję historii - niekoniecznie skupiającą się na Majorce, raczej na
wcześniejszych latach życia z ojcem. Numerowane rozdziały z kolei pisane są w
trzeciej osobie czasu teraźniejszego, a narrator przedstawia historię podążając
za Melchiorem - ma dostęp nie tylko do zdarzeń, ale i emocji bohatera, choć nie
jest w opisach jego przeżyć wewnętrznych mocno wylewny. Styl powieści jest
bardzo przyjemny, spokojny, kiedy trzeba stosuje nieco bardziej dosadne
słownictwo, jednak nie ma w tym przesady - nie ma jako takich przekleństw,
całość wypada gładko i naturalnie. W porównaniu do tomów poprzednich, w tym nie
ma tak wielkich, porywających przemów postaci, ale też ogólnie jest to nieco
inny tom, więc środek skupienia jest wymierzony gdzie indziej. Historię zamyka
epilog podsumowujący konsekwencje zdarzeń wcześniej opisywanych.
“Nieraz tak bywa: ludzie wpadają w obłęd, a potem się opamiętają. A nic tak nie wpędza w obłęd jak klęska…”
Na czym polega inność tego tomu? Akcja toczy
się szybciej, zdecydowanie mocniej skupiona jest na intrydze kryminalnej - w
końcu tym razem sprawa związana jest z prywatnością bohatera, więc nie musi
dzielić uwagi pomiędzy jedno a drugie. Nie ma tu też skupienia na literaturze
tak mocno, jak było to odczuwalne w poprzednich tomach, choć miłość do książek
cały czas jest obecna - zarówno Melchior, jego partnerka, jak i Kozeta czytają.
Pojawia się też i wspomniany Cercas, który teraz jest już autorem dwóch
powieści o Melchiorze (takie oczko do czytelnika, pisałam o tym przy okazji
omówienia tomu drugiego). Te różnice jednak to w żadnym wypadku nie są minusy
powieści, bo choć pierwsze dwa tomy mocno mi przypadku do gustu właśnie ze
względu na to, co w tym tomie zostało zminimalizowane, to jednak muszę
przyznać, że fabuła trzeciego porwała mnie najmocniej.
“(...) ludzie są znudzeni i dla rozrywki wciąż wymyślają coś nowego. Dla rozrywki i dla nadania sensu temu, co jest pozbawione sensu, a nade wszystko po to, by zapomnieć o własnych frustracjach. Dlatego stałem się idealnym celem… Tacy, jak ja, istnieją, odkąd na ziemi pojawił się człowiek; nazywa się nas kozłami ofiarnymi i służymy do tego, by ludzie obwiniali nas o wszelkie zło, a sami zachowali czyste sumienie.”
Intryga kryminalna składa się z kilku części,
w sumie czterech, autor sam to rozpisał. Zaczynamy spokojnie w Terra Alta ze
wprowadzeniem tego, co działo się u postaci przez ostatnie lata, aż do momentu,
w którym Kozeta wyjeżdża i dochodzi do jej zaginięcia. Wtedy dynamika akcji się
zmienia, ze spokoju na mocny niepokój - mamy naprawdę wystraszonego ojca, który
drętwieje na myśl, że jego córce mogłoby się coś stać. Na szczęście nie
zapomniał jak to jest być policjantem, więc odgrywa tutaj rolę zdesperowanego
rodzica, który jednak wie co robić, gdzie się udać, by sprawę popchnąć naprzód.
Część trzecia to powrót do Terra Alta i próba poradzenia sobie z tym, co się
stało - tu znowu akcja nieco wytraca tempo, ale emocje cały czas są bardzo
duże, gdyż sytuacja do łatwych nie należy, a wręcz napawa bezradnością i
smutkiem. Przychodzi część czwarta i czas działania, czas próby uzyskania
sprawiedliwości, albo po prostu wymierzenia kary. Część czwarta oczywiście jest
najbardziej dynamiczna, wyraźnie sensacyjna, ale sensacyjna z umiarem -
zachowuje prawdopodobieństwa zdarzeń, jest przyjemnie ludzka, a jednak sposób
przedstawienia fabuły kojarzy się z naprawdę dobrymi filmami - nie zdradzę
jednak dokładnie jakimi, by nie nasunąć Wam tropu co do kierunku fabuły.
“Pewnie, że się boję. Ale umiem opanować strach. Ten, kto się nie boi, wcale nie jest odważny: jest lekkomyślny. A ja nie jestem lekkomyślny.”
Fabularnie historia zdaje się połączeniem
motywów z dwóch wcześniejszych tomów, ale nie na zasadzie powtarzalności -
motywy są podobne, ale uchwycone całkiem inaczej. Mamy tu wątek bezkarności
bogaczy i korupcji. Mamy też bardziej kameralne tematy, jak trudności w
porozumiewaniu się rodzica z nastoletnim dzieckiem oraz problemy natury
psychicznej. Są też dylematy, a najważniejszym wydaje się ten zadający pytanie
o to, które dobro jest ważniejsze - prywatne czy ogółu. Autor świetnie sobie z
tymi połączeniami radzi, nie tracąc dynamizmu historii i zaangażowania
czytelnika.
“(...) jeśli wiesz, co się z tobą stało, i pojmujesz to, możesz nad tym zapanować, ale jeśli nie wiesz i nie pojmujesz, wtedy to coś zapanuje nad tobą. I pożre cię od środka.”
Dla tych, którzy czytali dwa poprzednie tomy,
ponowne spotkanie z bohaterami wywoła sporo emocji. Mamy tu ekipę z poprzednich
tomów, którą wtedy poznaliśmy, a którzy teraz udowadniają, że są czymś więcej
niż tylko znajomymi czy współpracownikami - to dobrzy ludzie, dla których
człowiek jest ważniejszy niż samo prawo, choć okazują to w różny sposób.
“(...) ci młodzi sędziowie są do dupy. Na studiach przeżarli się nadmierną dawką paragrafów, kraj może schodzić na psy, ale oni muszą przestrzegać każdego przecinka w konstytucji. Zdążą przejść na emeryturę, kiedy zaświta im w pałach, że trzeba być elastycznym, że prawa powinny być dostosowane do rzeczywistości, a nie rzeczywistość do prawa.”
Same zachwyty? Prawie. Jedyny minus, jaki
rzucił mi się w oczy, to czas historii, gdyż wychodzi na to, że akcja toczy się
w przyszłości, gdzieś w okolicy roku 2035, a rzeczywistość, jaką autor rysuje,
chyba nie jest najnowsza technologicznie nawet na rok 2024. Jednak to trochę
taki efekt uboczny, gdyż tak naprawdę czas nie jest tutaj ważny, służy tylko
temu, by móc opowiedzieć historię o ludziach, a ta przecież przede wszystkim
interesuje nas, gdy jest osadzona blisko tego, co sami znamy. Autor ewidentnie
chciał mieć postacie w danym momencie życia, a mógł to zrobić tylko poprzez
odpowiedni upływ czasu, a równocześnie nie chciał robić z tego powieści
fantastycznej - to jest kryminał, najbardziej kryminalny z wszystkich trzech
tomów. Zresztą czas nie jest tutaj podkreślony w dacie, a w odliczaniu od
wydarzeń dawnych - od przyjazdu Melchiora do Terra Alta, od poznania Olgi,
matki Kozety i tym podobne punkty graniczne w życiu postaci.
“Kiedy prawie dwadzieścia lat temu przyjechał do Terra Alta, był zaprzysięgłym mieszczuchem i często słyszał zdanie, że na prowincji wie się o wszystkim, ale teraz jest pewien, że to nieprawda: nie ma nawet najmniejszej wioski, w której wiedziano by o wszystkim (...).”
“Zamek Sinobrodego” to spójna, porywająca
historia kryminalna z elementami sensacji, w której centrum stoi człowiek ze
swoimi problemami, z troską o swoich najbliższych. To tom, w którym w końcu
prywatność postaci i historia kryminalna łączą się w jedno - nie ma tu spotkań
towarzyskich, nie ma pójścia do domu i zatopienia się w lekturze, jest za to
temat, wokół którego wszystko się kręci. To tom, który przynosi głównemu
bohaterowi nowe wyzwania, a równocześnie pozwala przypomnieć sobie, że policja,
jego dawna praca i znajomi to jednak coś więcej niż tylko zawód. Bardzo bym
chciała dokładniej umówić wszystkie punkty fabularne, bo mocno przypadły mi do
gustu rozwiązania, na jakie autor się zdecydował, nie chcę jednak w żaden
sposób naprowadzać Was na trop fabularny, zatem muszę na tym zakończyć.
Podkreślę tylko - oby to nie było koniec przygód ekipy z Terra Alta!
Moja ocena: 8/10
PS. Tom trzeci opisuje osobną zagadkę
kryminalną, więc da się go czytać w oderwaniu od poprzednich dwóch, zawiera
jednak spoilery dotyczące kluczowych punktów fabularnych wcześniejszych
historii - zatem jeśli nie chcecie sobie psuć zabawy, to polecam czytać po
kolei.
Recenzja powstała w ramach maratonu
#terraaltanatalerzu we współpracy z Oficyną Literacką Noir sur Blanc.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz