marca 05, 2025

"Aż po grób" Nora Roberts jako J.D. Robb

Autor: Nora Robert jako J.D. Robb
Tytuł: Aż po grób
Cykl: Oblicza śmierci, tom 9
Tłumaczenie: Krzysztof Schreyer
Data premiery: 26.02.205
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 464
Gatunek: powieść kryminalna
 
Myślę, że Norę Roberts bez względu na to, czy jej prozę się lubi czy nie, można nazwać fenomenem światowym. To autorka znana i kochana na całym świecie, która każdego roku dostarcza swoim fanom książki różnych gatunków i mimo iż tworzy historie od ponad 40 lat, to ciągle ma pomysły na coś nowego! W gatunku powieści kryminalnej trzyma się jednak od lat 90-tych XX wieku jednej serii - zwanej serią Oblicza śmierci z nowojorską policjantką Eve Dallas, która na ten moment liczy 60 tomów (w polskim tłumaczeniu na ten moment mamy 55). To z pewnością jedna z najdłuższych, jak nie najdłuższa seria książek, a nadal czytelnikom się podoba! I ja to potwierdzam - czytałam i tomy najnowsze, i pierwsze, i choć każde dostarczyły mi fajnej rozrywki, to jednak bardziej podobają mi się te najnowsze! Ale to wynik moich preferencji czytelniczych: nie lubię, gdy w powieściach kryminalnych pojawiają się wątki romantyczno-miłosne, a w tomach początkowych te są całkiem mocno widoczne. Tom dziewiąty “Aż po grób” na naszym polskim rynku po raz pierwszy wydany był w 2001 roku, na rynku anglojęzycznym 2 lata wcześniej.
 
Eve Dallas wraz ze swoją asystentką Peabody zjawiają się w miejscu śmierci wiceprezesa filmy “Narzędzia i zabawki Bransona”. Mężczyzna umarł z ostrzem swojej własnej wiertarki w sercu, którą w porywie wściekłości złapała jego młodsza partnerka. Kobieta tłumaczy, że dowiedziała się o zdradzie i w konfrontacji z mężczyzną straciła panowanie nad sobą. Coś Eve jednak się w tej sprawie nie zgadza… Nie ma jednak wiele czasu, by jej się dłużej przyglądać - na jej biurku ląduje dyskietka z apelem grupy zwącej się Kasandrą, która zapowiada zmianę przywódców kraju. Ewidentnie chcą ją zaprowadzić siłą, bo już pierwsza poszlaka kieruje je w miejsce gęsto naszpikowane bombami… Tym razem przyjdzie się więc mierzyć im z przeciwnikiem, który może zagrozić bezpieczeństwu całej nowojorskiej, a może i amerykańskiej społeczności.
 
Książka rozpisana jest na prolog i 22 rozdziały, które dzielone są na kilkustronicowe fragmenty, co zapewnia komfort lektury. Historia tym razem nie jest przedstawiona tylko z perspektywy Eve, choć to oczywiście nadal zachowuje przewodnictwo. Jednak poza nią wydarzenia możemy obserwować także w ślad za Peabody oraz jej bratem Zekem. Ponadto co pewien czas przez tekst przewijają się też kolejne listy Kasandry. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, styl powieści jest prosty, codzienny, język bez wulgaryzmów. Tym razem jednak mam małe zastrzeżenia co do tłumaczenia - wydaje się, że czasami tłumacz wybrał słowa nie całkiem do tekstu pasujące, jak np. podejrzanym Eve odczytuje uprawnienia, choć w języku polskim mówi się raczej o odczytaniu praw. Kilka tego typu niefortunnych sformułowań rzuciło mi się w oczy, lekko wybijając z rytmu lektury. Poza tym, jak zawsze, książkę czyta się szybko, płynnie i bez wysiłku.
“- Chyba coś słyszę? - Pochylając głowę, Peabody przyłożyła do ucha dłoń zwiniętą w trąbkę. - Aha, to pewnie odgłos twojego wsysania się w sprawę.”
Intryga kryminalna, w porównaniu do poprzednich tomów, jest prowadzona inaczej. Przede wszystkim przyglądamy się równocześnie dwóm sprawom, mocno od siebie różnym - jedna to zbrodnia domowa popełniona w afekcie, druga to tak naprawdę terroryzm, który może narazić bezpieczeństwo całego kraju. To pierwszy tom serii z zagrożeniem na taką skalę, a sama intryga prowadzona jest w tempie sensacyjnym - to powiew nowości w tej serii, a autorka naprawdę dobrze sobie w tej formie fabularnej radzi, czytelnik czuje napięcie, czuje pośpiech. Ogólnie im dalej w lekturę, tym bardziej miałam wrażenie, że jest to materiał na gatunkowy film sensacyjny: emocje szaleją nie tylko w strefie zbrodni, ale i wśród bohaterów, a zatem dużo jest namiętności, wplotów erotycznych - może nie są to za każdym razem pełne, kilkustronicowe sceny, ale jednak ewidentnie jest sporo opisów fizycznych uniesień.
 
Postacie tego tomu są dobrze zbudowane, choć przede wszystkim skupiamy się na postaciach związanych z policją: na Eve i jej mężu Roarke’u, na Peabody i jej bracie, który właśnie pojawia się w Nowym Jorku. Bardzo podobało mi się, że teraz PeaBody dostała w końcu też głos, do tej pory była bohaterką, którą znaliśmy tylko jako asystentkę Dallas - teraz w końcu staje się osobą od niej niezależną, pełną.. Eve oddaje jej tutaj trochę pola, sama zdaje się bardziej spokojna, mniej dręczona swoją własną przeszłością. Pełni rolę zwierzchniczki, a zarazem przyjaciółki, jak i kobiety powoli odnajdującej się w sytuacji dla niej ciągle nowej - w małżeństwie.
“- Sprowadza się to do walki dobra ze złem, prawda Dee? A dobro musi w końcu zwyciężyć.
- Właśnie dlatego mi to odpowiada.
- Tak, ale przede wszystkim, skąd to zło? (...)
- Nikt nie ma na to odpowiedzi, ale trzeba wiedzieć, że ono istnieje i trzeba sobie z tym radzić. I to właśnie robię, Zeke.”
Mimo tego, że często porównuję tę książkę do tomów poprzednich, to nie znaczy to jednak, że nie można jej traktować jak historii osobnej - Nora Roberts każdy tom serii tworzy tak, by czytelnik mógł po niego sięgnąć niezależnie od znajomości tomów pozostałych. Biorąc to pod uwagę muszę wspomnieć, iż akcja powieści osadzona jest w niedalekiej przyszłości, w latach 50-tych XXI wieku, co nadaje lekturze lekko futurystyczny wydźwięk, nie zatraca jednak charakteru kryminału. Bo rzeczywistość Eve i jej przyjaciół jest całkiem podobna do naszej z małymi technologicznymi różnicami. Jedną z nich są androidy, które wyglądają jak ludzie, ale po bliższym przyjrzeniu można dostrzec różnice. A i oczywiście działają one przez zaprogramowanie, nie mają swojej własnej woli, po prostu służą człowiekowi.
“A po tym wszystkim, uświadomiła sobie teraz, potrafiła jechać przez swoje miasto, przypatrywać się światłom, ludziom, transakcjom, ćpunom i czuć… że żyje. To było jej miejsce na ziemi, ze swym brudem i swoimi dramatami, z całą swą wspaniałością i obszarami zła. Z ulicznicami i biznesmenami, z przegranymi i bogatymi. Każde gwałtowne uderzenie serca tłoczyło w nią żywą krew.”
“Aż po grób” to tom serii z wyraźną nutą sensacji w fabule - mamy działania grupy terrorystycznej, mamy skalę krajową problemu bezpieczeństwa. Ale nie tracimy też z oczu samego człowieka, do czego przyczynia się druga sprawa kryminalna - zbrodnia w afekcie, zbrodnia jako prywatna zemsta na osobie najbliższej, gdzie znajomość psychologii sprawcy i ofiary odgrywa znaczącą rolę. Nora Roberts poradziła sobie bardzo dobrze w obydwu rolach, według moich preferencji jednak też trochę za mocno skręciła w stronę romansową, co niestety wpływa na mój obraz całości. Tak samo jak nieco problematyczne w niektórych momentach polskie tłumaczenie, które jako osoba wrażliwa na język, jakim powieść jest pisana, również muszę wziąć pod uwagę w jej ocenie. Polecam jednak książkę ze względu na intrygę, która wypada naprawdę ciekawie i zaskakująco! Jak i głos Peabody, który mam nadzieję, zostanie zachowany w kolejnych tomach.
 
Moja ocena: 6,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz