Autor: Harlan
Coben
Tytuł: Tylko
jedno spojrzenie
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Data premiery: 26.02.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Gatunek: thriller
Harlan Coben to prawdopodobnie
najpopularniejszy współczesny autor thrillerów. Debiutował w roku 1990, kilka
lat później zaczął zyskiwać sławę światową. Teraz jego książki tłumaczone są na
45 języków, a ich sprzedaż przekroczyło 70 milionów egzemplarzy. Już w
pierwszych latach drugiego tysiąclecia jego twórczość zaczęła interesować
filmowców, powstawały zarówno filmy i seriale, jednak przełomem w branży
adaptacji była umowa, którą autor podpisał z Netflixem w roku 2018 - bo nie
była to umowa na jeden tytuł, a na 15 produkcji! Produkcji, które zaangażowały
nie tylko rynek filmowy w rodzimym kraju autora, ale także Anglię, Hiszpanię i
Polskę. Aktualnie polskie produkcje na podstawie książek Cobena powstały trzy,
w tym najnowsza to właśnie adaptacja “Tylko jednego spojrzenia” z Marią Dębską,
Cezarym Łukaszewiczem i Piotrem Stramowskim w rolach głównych. Serial dostępny
jest na Netflixie od wczoraj, choć już w poprzednim tygodniu na naszym rynku
zrobiło się wokół niego, jak i samego Cobena sporo szumu - autor po raz
pierwszy odwiedził Polskę! I nawet ja miałam przyjemność w jednym ze spotkań
uczestniczyć, a krótką relację z tego możecie zobaczyć tu - klik!
“Tylko jedno spojrzenie” to książka, która po
raz pierwszy na anglojęzycznym rynku ukazała się w 2004 roku, a nas rok
później, teraz wydana została ponownie w dwóch wersjach okładkowych – filmowej,
jak i drugiej zgodnej z całą kolekcją książek tego autora, ale ozdobiona
znaczkiem Netflix.
Ameryka, początek drugiego tysiąclecia -
telefony komórkowe, internet, aparaty cyfrowe są dla ludzi nowością, dopiero
zaczynają się oswajać z tą technologią. Grace Lawson co prawda komórkę już ma,
jednak aparat nadal woli w wersji tradycyjnej, która wymaga wywołania filmu i
odwiedzenia zakładu czymś takim się zajmującym. Właśnie wywołała zdjęcia z
corocznej rodzinnej wyprawy - dwójki dzieci i męża. Jednak coś się nie zgadza -
pomiędzy tymi zdjęciami, znajduje się inne, ewidentnie dużo starsze,
przedstawiające kilkoro młodych ludzi. Czy jeden z nich nie wygląda jak jej
mąż? To dziwne. Grace wraca do punktu wywoływania zdjęć, ale mężczyzny, który
ją obsługiwał, już nie ma. Wieczorem pokazuje zdjęcie swojemu mężowi Jackowi, a
ten chwilę później znika… Kiedy nie wraca przez kilka kolejnych godzin, Grace
zaczyna się martwić. O co może chodzić? Jeszcze nie podejrzewa, że historia
zdjęcia może w pewien sposób wiązać się z jej własną przeszłością i tragicznym
wypadkiem, który piętnaście lat temu wstrząsnął całym krajem...
“Ludzie mówią, że najstraszniejszym odgłosem jest wycie rannego zwierzęcia, ale ja nigdy nie słyszałem niczego gorszego od ryku oszalałego tłumu.”
Książka rozpisana jest na prolog, 54 rozdziały
i epilog. Rozdziały są krótkie, dodatkowo dzielone również na mniejsze
fragmenty pisane z różnych perspektyw - Grace, policji, płatnego mordercy i
kobiety, która przypadkiem się w tę sprawę wikła. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego (prócz epilogu, który częściowo pisany jest w
czasie teraźniejszym) przez wszechwiedzącego narratora, który bez problemu
wciela się w wymienione postacie, zna ich myśli i obserwuje zachowanie. Czasami
zdarza mi się rzucić sformułowania skierowane do czytelników, każąc się nam
wczuć w jakieś sytuacje - to sprawia, że zanika bariera między światem realnym
a opisywaną historią. Styl powieści jest dynamiczny i swobodny, narrator
czasami kusi się o delikatnie ironiczne uwagi, czy jakieś ogólne spostrzeżenia
nawiązujące do konwenansów czy zachowań społecznych, przez co znowu historia
nieco bardziej się urzeczywistnia. Całość wypada przyjemnie, choć muszę
przyznać, że wyłapałam w książce kilku literówek i nieco dziwnych sformułowań -
te drugie mogę wynikać z tego, że język teraz mamy już nieco inny niż
dwadzieścia lat temu, czyli w czasie, kiedy faktycznie książka była tłumaczona.
“Samotność, poprzedzająca nudę, jest motorem procesu twórczego. Właśnie o to chodzi tym wszystkim medytującym artystom - starają się nudzić tak strasznie, żeby natchnienie musiało przyjść choćby jako mechanizm obronny przed utratą zmysłów.”
W “Tylko jednym spojrzeniu”, mimo iż historia
jest oczywiście podszyta sporą dozą sensacji (to chyba cecha charakterystyczna
Cobena), jednak czytelnik ma poczucie, że jest to historia tak zwanego
everymana, coś, co w teorii może się zdarzyć zwykłemu człowiekowi. I to
faktycznie w tej powieści się sprawdza, mimo iż autor angażuje w nią i mordercę
na zlecenie i policję. A jednak bohaterką przewodnią jest Grace - zwyczajna
kobieta, matka, żona i artystka, która może i piętnaście lat temu uczestniczyła
w tragicznych wydarzeniach, które odebrały jej część zdrowia, ale teraz żyjąca
już względnie normalnie. Co ważniejsze, w szczęśliwej rodzinie. Jej miłość do
męża zdaje się bezwarunkowa, co przy zalewie thrillerów, w których wszyscy
członkowie rodziny się podejrzewają, jest bardzo miłą odmianą. Grace cokolwiek
by się nie działo, wie, że jej mąż nie mógł zrobić nic złego i ta jej wiara
jest naprawdę bardzo pozytywnym akcentem powieści.
“Bycie matką (...) to pod wieloma względami jak bycie artystką - wieczna obawa, wieczna niepewność i przeświadczenie, że wszyscy są lepsi od ciebie. Te kobiety obsesyjnie zajmujące się swoimi pociechami, spełniające swoje nudne obowiązki z uśmiechami żon ze Stepfordu i nieludzką cierpliwością… No wiecie, te matki, które zawsze, ale to zawsze mają wszystko, co jest potrzebne na zajęcia pozalekcyjne Grace podejrzewała, że mają poważne problemy z psychiką.”
Oczywiście w książce bohaterów jest więcej, a
choć autor nie skupia się specjalnie mocno na psychologicznej stronie kreacji,
to jednak nic w nich w oczy nie kole. Poznajemy ludzi uwikłanych w różne
związki - każdy kogoś ma lub za kimś tęskni, znajdziemy tu wiele odcieni
miłości partnerskiej. Autor bardzo dobrze oddaje ludzkie pragnienia i uczucia -
samotność, ból po stracie, żałobę i potrzebę zemsty, jeśli nie po prostu
sprawiedliwości. Wszystko to naprawdę w tej książce czuć.
“Problem z tragedią polega na tym, że musisz dalej żyć. Nie masz wyboru. Nie możesz zjechać na pobocze i przeczekać, choćbyś nie wiem jak tego chciał. Jeśli masz inne dzieci, natychmiast zdajesz sobie z tego sprawę. Może twoje życie się skończyło, ale musisz wstać z łóżka i zająć się pozostałymi dziećmi.”
Sama intryga jest rozbudowana, wielowarstwowa,
ale i doskonale przemyślana. Dzięki różnym perspektywom tempo akcji jest dobrze
dopasowane - szybkie, ale nie za bardzo, takie w sam raz, żeby czytelnik miał
wrażenie, że cały czas coś się dzieje, ale też jednak, by nie dostał do tego
zawrotów głowy i zadyszki. Intryga kluczy, raz po raz zaskakuje, a finał
oczywiście już solidnie sensacyjny wyjaśnia wszystkie luźne wątki.
“Oglądała filmy. Czytała książki. Mnóstwo. Eskapizm, myślała. Rozrywka. Sposób zabijania codziennej nudy. Może jednak te filmy i książki czegoś ją nauczyły. Ile razy próbowała ostrzec lekkomyślną bohaterkę, tę naiwną, smukłą, kruczoczarną piękność, żeby nie wchodzi do tego przeklętego domu? Zbyt wiele. Dlatego teraz, kiedy przyszła jej kolej… O nie. (...) nie miała zamiaru popełnić tego błędu.”
Przyznam, że bardzo podoba mi się to, co Coben
zrobił w “Tylko jednym spojrzeniu”, myślę, że jest to najlepsza książka z tych,
jakie miałam okazję jego autorstwa czytać - nie było ich wiele, ale wszystkie
poprzednie dawały mi wrażenie dzikiego pędu, tak być akcja była szybka bez
względu na prawdopodobieństwa zdarzeń i choć intrygi oczywiście zasługiwały na
podziw, to jednak brakowało mi tam emocji i człowieka. W wypadku “Tylko jednego
spojrzenia” takiego wrażenia nie miałam - każda część historii podana była w
odpowiednich proporcjach i choć oczywiście nadal jest to thriller dynamiczny,
podszyty sensacją, to nie brakuje w nim psychologii i prawdopodobieństwa
zdarzeń. Nie ukrywam też, że miło było przenieść się do świata o dwadzieścia
lat młodszego. Naprawdę dobrze się przy tej historii bawiłam, trudno było się
od niej oderwać, spowodowała też kilka ciekawych refleksji na temat wiary w
drugiego człowieka i emocji, jakie pojawiają się w długoletnim związku.
“Nic tak do końca nie odchodzi w przeszłość (...).”
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Albatros.
Wydanie filmowe:
Nowe wydanie (niebieskie) ze znaczkiem Netflixa:
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz