Autorka: Sophie Haydock
Tytuł: Madame Matisse
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Data premiery: 07.05.2025
Wydawnictwo: Albatros
Seria: Butikowa
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura
piękna / powieść biograficzna
“Madame Matisse” to druga powieść, jaka wyszła
spod pióra Sophie Haydock. Pierwsza, jej debiut pt. “Cztery muzy” ukazała się w
roku 2022 i była opowieścią o kobietach, które inspirowały skandalistę i
malarza Egona Schielego. Książka szybko zdobyła przychylność czytelników,
została doceniona nagrodami literackimi - nie tylko krajowymi, ale również
zagranicznymi. Teraz, po trzech latach przerwy, autorka wraca z drugą książką
również o kobietach, które można określić jako muzy, tym razem jednak ich
punktem wspólnym jest francuski malarz Henri Matisse.
Sophie Haydock jest również dziennikarką -
pisze teksty do znanych magazynów, przeprowadziła też wiele ciekawych wywiadów
ze znanymi twórcami. Poza literaturą jej pasją jest oczywiście malarstwo, jest
kuratorką sztuki, żywo angażuje się też w promocję literatury w swoim własnym
mieście - wraz z grupą Creative Folkestone tworzą festiwal literacki.
Francja Nicea, kilka dni przed wybuchem II
wojny światowej. Emocje kipią nie tylko na arenie światowej, ale i w wygodnym
domu Matisse’ów. Amélie Matisse stawia mężowi ultimatum - ma zdecydować się na
jedną z kobiet: na nią, żonę, z którą dzieli życie od czterdziestu lat lub na
Lidię, która mieszka z nimi od dekady. Dłużej razem w jednym domu mieszkać już
naprawdę nie mogą. Marguerite, dorosła córka Henriego, staje po stronie jego
żony. Jak doszło do tej sytuacji? Kim są te trzy kobiety i w jaki sposób ich
życie splotło się z Henrim, a pośrednio ze sobą nawzajem?
“- Moim zdaniem poświęcenie życia dążeniu do czegoś, co jest większe od nas, nie jest oznaką słabości. Tylko najsilniejszy potrafią tego dokonać i przeżyć.- Kobiety robią to nieustannie, ale rzadko uznaje się to za coś godnego podziwu.- Sztuka to coś więcej niż szorowanie podłóg i cerowanie skarpetek (....).- Nie rozumie pan, co znaczy być kobietą (...). Nie rozumie pan tej mocy ani bólu.”
Książka rozpisana jest na prolog zatytułowany
“ultimatum” oraz trzy części i epilog - każda część dotyczy jednej z kobiet,
które odegrały rolę muzy w życiu Henriego Matisse’a. Każda część dzielona jest
na kilka rozdziałów, rozdziały na kilkustronicowe scenki, całość czyta się
wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego z
perspektywy trzech bohaterek, każdej w poświęconej jej części. Styl powieści
jest staranny, spokojny, oszczędny, narrator nie afiszuje emocji bohaterek,
oddaje to, co koniecznie, by zrozumieć ich stronę historii. Język jest
elegancki, plastyczny, za jego pośrednictwem otrzymujemy scenki z życia
Henriego i jego trzech muz, skupione na ich biografiach, ale i towarzyszących
im emocjach.
“Mogą z ciebie szydzić na każdym kroku, ale nie pozwól, żeby pozbawili cię szacunku dla samego siebie.”
Książka tak naprawdę podzielona jest na dwa
czasy, dwa obrazy Henriego. Pierwsza część, ta poświęcona Amélie, toczy się na
przełomie XIX i XX wieku, w chwili, gdy obydwoje są bardzo młodzi. To ich
wspólne wejście w dorosłość, poznanie, ślub, znoszenie niedostatków i dbanie o
dobro ich rodziny. Henri w tym czasie był artystą nieznanym, niedocenianym, ba!
wyszydzanym przez kolegów i niektórych nauczycieli. Poznajemy jego historię
rodziny i historią Amélie, która wychowana przez ojca dziennikarza i
błyskotliwą matkę, była zachęcana do tego, by mieć własne zdanie, by być
jednostką samodzielną i samoświadomą. Jej portret rysowany jest tutaj mocną
kreską - to kobieta silna, kobieta dumna, która zdecydowała poświęcić się życiu
z artystą, w którego talent wierzy bardziej niż on sam.
Drugi czas powieści, to lata 30-ste XX wieku i
później. Henri i Amélie są już w okolicach 60-tki, on jest już znanym, cenionym
malarzem, ich życie układa się wygodnie. Pod względem finansowym, gdyż sama Amélie
mocno podupadła na zdrowiu. I tu pojawia się druga kobieta - Lidia. Początkowo
poznajemy ją jako tą złą, tą, która podstępem wykradła Amélie męża… Nasze
spojrzenie na bohaterkę zmienia się w chwili, gdy poznajemy jej historię. Bo
Lidię poznajemy w 1917 roku w czasie rewolucji lutowej, która przegnała ją z
jej własnego kraju. Obserwujemy jej straty, to, jak życie ją zahartowało, to,
jak pozbawiało złudzeń i odzierało z marzeń. Lidia, jako młoda kobieta jest
zamknięta w sobie, ale, podobnie jak Amélie, nauczona z domu, że nie może
pozwolić, by inni odarli ją z godności, przekonana, że to ona sama jest
odpowiedzialna za swój los, swoją wielkość. To kobieta zdeterminowana, by
przetrwać, ale na pewno nie kosztem innych.
A gdzie kobieta trzecia, córka Henriego?
Marguerite to jego córka ze związku sprzed małżeństwa z Amélie. Ona obecna jest
przez całą historię, poznajemy ją jako małą dziewczynkę pragnącą uwagi i
stabilności, i jako dorosłą kobietę równie mocno związaną ze swoim ojcem, jak i
Amélie. Marguerite przynosi wątek II wojny światowej, podczas której i ona w
końcu zostaje wystawiona na próbę siły swojego charakteru.
“Wie jedno: jest kobietą, która musi sama zadbać o swoje szczęście.”
Wszystkie trzy kobiece portrety mają jeden
punkt wspólny - siłę i niezależność, świadomość, że ich los zależy od nich
samych. Jakie wybory podejmą? Czy wszystkie są w stanie na równie z Henrim
poświęcić się dla sztuki? Dlaczego? Czy na pewno sława jednego mężczyzny jest
warta ich poświęcenia?
“Czuje się uwięziona między dwiema stronami swojej osobowości, z których żadna nie niesie obietnicy pełnego zadowolenia z życia.”
Podoba mi się to, jak autorka przedstawiła te
trzy kobiety, w czasach, kiedy jednak kobiety ciągle stały na niższej pozycji
społecznej niż teraz. Poprzez nie pokazała, że niezależnie od okoliczności i niezależnie
od czasów, nasze szczęście zależy od nas samych, od naszych własnych działań,
trzeba tylko zebrać się na odwagę, by po nie sięgnąć. Dowodzi też, że tak
naprawdę człowiek nigdy nie jest w życiu sam, sukces nie jest czymś, co łatwo
osiągnąć w pojedynkę - mimo że to Henri zdobył popularność i szacunek świata,
to nigdy nie osiągnąłby tego bez tych trzech kobiet, które w jego życiu mu
towarzyszyły. Czy ich poświęcenie dla jego wielkości było koniecznie? Czy to
dało im szczęście? Na to już musicie odpowiedzi poszukać w lekturze sami.
“Czy można być spełnionym, nie dostając tego, czego się chce? I czy można żyć na własnych warunkach, zmarnowawszy tyle szans? A może jednak kształtują nas właśnie porażki, te niecelne strzały?”
Oczywiście cała opowieść kręci się wokół
motywu sztuki, nie trzeba być jednak jej znawcą, by się w niej odnaleźć.
Gwarantuję jednak, że podczas lektury będziecie szukać obrazów Matisse’a w
internecie i uważnie przyglądać się temu, co opisuje w swojej powieści autorka.
Tu najważniejszym pytaniem jest: jak wiele artysta (i mu najbliżsi) są w stanie
poświęcić dla sztuki? Dobrobyt, związki, rodzinę, zdrowie, życie? Czy tego
sztuka wymaga, by osiągnąć wielkość? Czy artysta to zawsze człowiek bez zasad,
bez wrażliwości na emocje drugiego człowieka?
“Co innego warto robić w życiu, jeśli nie dążyć do wielkości?”
W tle historii mamy Paryż i Niceę, a nawet
przez chwilę całe południe Francji. Miejsca zdarzeń pozostają w tle, a jednak
czuć w nich ten francuski klimat zarówno biednych, jak i bogatych dzielnic.
Autorka z dbałością oddaje też tło życia Matisse’ów, jego warunki na różnych
etapach ich małżeństwa. Warto i temu się przyjrzeć!
“Rzecz sprowadza się do pytania, co czyni człowieka artystą. Jakie cechy odróżniają go od innych, na przykład prawników albo lekarzy?”
“Madame Matisse” to opowieść o trudnych
wyborach, o sile, jaką nieraz musimy się w zderzeniu z życiem wykazać.
Bohaterki to trzy różne od siebie kobiety, w różny sposób ze sobą związane,
które, prócz miłością do Henriego Matisse’a, łączyła ogromna pasja do życia, do
sięgania po to, co chcą, do okazywania i szukania w sobie odwagi. Trzy różne
portrety zmuszające do refleksji na temat życia i sztuki, oparte o biografie, w
które Sophie Haydock tchnęła życie. I choć skupiła się tylko na dwóch momentach
życia bohaterek i Henriego, przedstawiła raczej scenki niż pełne biografie, to
powieść mimo wszystko jest pełna. I do tego pięknie wydana - grafika obwoluty,
jak i twarda oprawa i wklejka w środku książki bardzo mocno nawiązują do
twórczości tego malarza. Myślę, że w tej historii odnajdą się nie tylko fani
motywów sztuki, ale i opowieści o silnych kobietach i przeciwnościach losów,
jakie pod nogi rzuca historia prywatna i historia świata.
“Przynajmniej coś stworzyliśmy. Być może po drodze pogubiliśmy się nawzajem, ale chyba zgodzisz się ze mną, że ziarno, które razem zasadziliśmy, wyrosło na tajemniczy i cudowny kwiat.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz