Autorka: Nora
Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Śmierć
na bis
Cykl: Oblicza
śmierci, tom 56
Tłumaczenie: Bogumiła Nowrot
Data premiery: 23.04.2025
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 480
Gatunek: powieść
kryminalna
Nora Roberts to naprawdę wyjątkowa autorka. Znana
głównie z romansów, choć wystarczy drugi rzut oka na jej twórczość, by odkryć,
że to tylko jeden z gatunków, które tworzy - około dekadę po swoim debiucie, jeszcze
w latach 90-tych XX wieku, zaczęła pisać powieści z serii Oblicza śmierci
(recenzje – klik!), w których wątkiem przewodnim jest zagadka kryminalna, sięga
też po prostu to historie obyczajowe, przygodowe, a nawet fantastyczne!
Ostatnio zaczęła też bawić się motywem gotyckim w “Spuścizna” (recenzja – klik!).
Wydaje kilka książek rocznie, dwie z samego gatunku kryminału, więc teraz na
koncie ma już mocno ponad 200 tytułów! I najlepsze jest to, że sięgając po nie
wcale nie ma się poczucia, że to jedna i ta sama kalka, co często się zdarza
przy autorach wydających w takiej częstotliwości. Są to oczywiście przede
wszystkim książki rozrywkowe, do poczytania, kiedy trzeba się dobrze
zrelaksować, ale nie można autorce zarzucić braku pomysłowości. Nie wiem czy
ktoś umiałby napisać serię liczącą 60 tomów, w której po pierwsze, tej ilości w
ogóle nie czuć, a po drugie, w której tomy najnowsze są jeszcze lepsze niż
pierwsze. To prawdziwy fenomen.
W „Śmierci na bis” przyglądamy się Elizie Lane
i Brantowi Fitzhugh, małżeństwu z dziesięcioletnim stażem. Obydwoje są znanymi
aktorami, grają zarówno na Broadway'u, jak i na dużym ekranie od lat, znają
wszystkich, którzy liczą się w Nowym Jorku. Teraz Eliza czeka na premierę
sztuki, która będzie pięknym podsumowaniem jej twórczości - to dzięki roli w
tej sztuce ponad dwadzieścia lat temu zabłysła. Jej mąż jednak w tym czasie będzie
na drugim końcu kraju, gdzie produkuje swój pierwszy ważny film, nie tylko jako
aktor, ale i producent. Dzień przed jego wylotem organizują przyjęcie
pożegnalne - dom jest pełen znakomity gości, dobry catering dba, by nikomu nie
brakowało pełnego kieliszka i talerza. Lane na chwilę swój kieliszek oddaje
mężowi, gdy zabawia gości śpiewem, a ten wznosząc za nią toast właśnie z niego pije…
i pada martwy. Co się stało? To chyba otrucie, tylko kto i w jaki sposób się go
dopuścił? Sprawa trafia w ręce porucznik Eve Dallas, która w asyście Peabody
rusza do działania. A świadków do przesłuchania jest sporo - kto wśród nich
miał motyw i sposobność?
Książka rozpisana jest na 23 rozdziały i
epilog, a każdy rozdział dzielony jest na krótsze scenki. Narracja prowadzona
jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, przede wszystkim z perspektywy Eve
-tylko początek otwarty jest przez Elizę. Styl powieści jest lekki, codzienny,
język bez przekleństw, dialogi przyjemne, a te prowadzone pomiędzy znanymi
postaciami cyklu zabawnie uszczypliwe, podszyte nutką humoru, w którym czuć, że
rozmówców łączy szczera przyjaźń, a ich wspólne przekomarzanie się wypada
bardzo naturalnie. Pewną cechą szczególną coraz mocniej widoczną w tych
najnowszych tomach, jest również tendencja Eve do przekręcania znanych powiedzonek,
co jest dodatkowym aspektem humorystycznym.
“- (...) No a cała ta odpłata jest jak sałatka.Wyglądał na zbitego z tropu, co rzadko mu się zdarzało.- No dobrze, pogubiłem się. Dlaczego odpłata jest jak sałatka?- Nie musi być gorąca, prawda? Może być zimna, jak sałatka.- (...) Zemsta. najdroższa Eve, zemsta najlepiej smakuje na zimno.”
Oczywiście każdy tom serii pisany jest tak, że
da się go czytać niezależnie od pozostałych części. I przyznam, że nie wiem jak
autorka to robi, ale nawet czytelnik, który nie zna jeszcze postaci, jest w
stanie wychwycić tę ich głęboką zażyłość. Postacie serii są pozytywne, wesołe i
szczęśliwe, asystentka Eve właśnie wykańcza własny dom, przyjaciółka oczekuje
nowego dziecka. Czytelnik uczestniczy w ich życiu, czuje się jak członek tej
jednej dużej rodziny.
Jednak to Eve jest główną bohaterką, więc mimo
towarzyszących jej postaci, jesteśmy jej winni chwilę uwagi. To bohaterka
niezłomna, uparcie dążąca do prawdy, bystra i w pracy bardzo zasadnicza. Sama
jako dziecko doznała wielu krzywd, więc dobrze wie, jak to jest stać w roli
ofiary i robi wszystko, by sprawcy, których sama ściga, ponieśli zasłużoną
karę. Teraz jednak Eve ma też swoją stronę prywatną - wcześniej, z początkiem
serii policjantka to była cała jej tożsamość, teraz, dzięki mężowi i
przyjaciołom jest w jej tożsamości miejsce na więcej. Roarka, swojego męża
ubóstwia i szanuje, dzieli się z nim spostrzeżeniami ze sprawy, a on pomaga jej
w dojściu do kolejnych, tak potrzebnych, by popchnąć śledztwo dalej, wniosków.
Oczywiście, jak to u Nory, nie brak wątku romansowego, jednak w tych nowych
tomach jest on bardzo marginalny i nieco bardziej subtelny niż w tomach
początkowych.
W “Śmierci na bis” Eve z Peabody wchodzą w
świat blichtru, w świat gwiazd, świat, w którym pasja i prywatne pragnienia są
nad wyraz wyraźne, a stare zatargi nie odchodzą w zapomnienie. Co ciekawe,
para, w której nie jest jasne, kto faktycznie miał paść ofiarą, jest
zaskakująco lubiana - Brant wydaje się człowiekiem idealnym, a Eliza, choć
nieco bardziej kategoryczna w podejściu do ludzi, również oceniana jest jako dobra
i sprawiedliwa. Ciężko więc znaleźć kogoś, kto życzyłby im źle, śledztwo zatem
jest trudne do przeprowadzenia.
Sama intryga kryminalna prowadzona jest rytmem
spokojnym, w stylu klasycznych kryminałów - nie ma dzikich pogoni, strzelanek,
czy innych niebezpiecznych sytuacji, nie ma przemocy i rozlewu krwi - jest
zagadka i potencjalni świadkowie do przesłuchania. Całość zatem oparta jest po
prostu na rozmowach i dedukcji, na układaniu wszystkich elementów układanki w
jedną spójną całość. W tym tomie dość długo nie wiadomo w którą stronę opowieść
się zwróci, ciężko o pierwszy punkt zaczepienia, co według mnie jest ciekawym
rozwiązaniem na zawiązanie akcji, po czym, gdy już łapiemy trop, to wiemy gdzie
systematycznie się kierować… po nitce do kłębka.
“(...) żyjesz, jesteś zdrowa, utalentowana, młoda. Ale przede wszystkim żyjesz. A życie oznacza nowe wybory i nowe szanse, nowe drogi.”
Warto też wspomnieć o miejscu i czasie akcji.
Historia toczy się w Nowym Jorku, który jest dla bohaterki ważny. Ścisk, ulice,
wszyscy ci uliczni sprzedawcy i chuligani to jej naturalne środowisko, miejsce,
które zna i zwyczajnie kocha. Czas jest zaskakujący, bo jest to niedaleka
przyszłość, jednak tak naprawdę rzeczywistość postaci niespecjalnie odbiega od
naszej rzeczywistości, może tylko badania trwają krócej, a rozmowy telefoniczne
zawsze odbywają się w wersji wideo.
“Śmierć na bis” to bardzo przyjemny, utrzymany
w klasycznym tonie kryminał, w których główne postaci wywołują uśmiech na
twarzy i bezsprzecznie budzą sympatię. Mimo osadzenia akcji w środowisku
aktorskim autorka nie skupia się na poczuciu sławy, przedstawia tę grupę po
prostu jak jedno zawodowe środowisko, gdzie sporo wie się o swoich
współpracownikach. Poza postaciami dzielącymi zawód aktora są też ci, którzy z
nimi współpracują - na planie i w domu, więc przegląd ludzkich potrzeb i
zamożności jest bardzo różny. Zagadka kryminalna prowadzona tempem spokojnym, w
którym dominują dialogi, a te prowadzone są tak sprawnie, z takim wyczuciem
rytmu rozmowy, że zwyczajnie trudno jest się od nich oderwać. Podobało mi się
to, co autorka tu stworzyła, lektura przyniosła mi uczucie odpoczynku, a i
kilkukrotnie wywołała uśmiech na twarzy. Czekam na tom kolejny, z przyjemnością
będę nadal obserwować jak potoczy się życie bohaterów serii - tutaj są tacy
szczęśliwi!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Świat Książki.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz