listopada 05, 2019

"Zimowla" Dominika Słowik


Autor: Dominika Słowik
Tytuł: Zimowla
Data premiery: 04.09.2019
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 624

Dominika Słowik 4 lata temu, w wieku 26 lat, debiutowała powieścią „Atlas: Doppelganger”, za którą zdobyła Nagrodę Literacka Gdynia. Teraz ukazała się jej druga powieść zatytułowana „Zimowla”, duża, bo licząca trochę ponad 600 stron.

Sama autorka jest trochę takim niespokojnym duchem. Przeprowadzała się wiele razy, żyła w różnych krajach, podejmowała się wieku różnych prac. Jednak, jak sama w jednym z wywiadów przyznaje, od kiedy zaczęła pisać książki, jej potrzeba szukania przygód zmalała, od tego czasu osiadła w Krakowie i wiedzie w miarę spokojne i statyczne życie. Pisanie zastępuje jej przygodę.

O czym jest „Zimowla”? To historia młodej dziewczyny, która wspomina wydarzenia z lata 2005 oraz wszystkie zdarzenia je poprzedzające. Akcja powieści toczy się w malutkiej, wymyślonej miejscowości noszącej nazwę Cukrówka, która położona jest w równie zmyślonej Dolinie Zmornickiej. W Cukrówce życie toczy się spokojnie, chociaż coraz więcej znaków (według ojca dziewczyny) zwiastuje nadejście apokalipsy. Tego lata wszystko się nawarstwia, a narratorka obserwuje wiele różnych sytuacji, które prowadzą do zaskakującego finału.

Od strony kompozycji książka podzielona jest na 3 części: Antropocen, Syreny i Koniunkcje. Składa się z 62 różnej długości rozdziałów. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, narratorem jest dziewczyna, córka Marleny Sarneckej. Styl powieści jest barwny, gawędziarski, książka składa się z wielu różnych opowieści i wspomnień. To taka powieść, którą trzeba się delektować, nie sposób przeczytać ją w biegu, na raz. Autorka bardzo sprawnie posługuje się językiem, jej opisy są obrazowe, a zarazem magiczne, historia płynie.

W książce tej znajdziemy wiele różnych motywów, wiele gatunków. Realizm przeplata się z magią, mamy mały wątek kryminalny, ale główny nacisk położony jest na historię obyczajową, na opowieść o dawnych czasach i ludziach. Opowieść, w której główną rolę odgrywają kobiety. W Cukrówce to właśnie one pełnią nadrzędną rolę, czasami bezpośrednio, a czasami z ukrycia kierują wszystkimi wydarzeniami. Oczywiście miasteczko nie jest pozbawione pierwiastka męskiego, ale  niewielu z nich jest postawionych w funkcji decyzyjnej – jedynie może wspominany stary Dygnar, który stworzył w Cukrówce zakład szklarski, jest przedstawiony jak mężczyzna o czymś decydujący, jednak od razu przeciwstawiony jest on babci narratorki, jego istnienie jest nią uzasadnione. Pozostali panowie są przeważnie uzależnieni od kobiet – ojciec narratorki jest nieporadnym hipochondrykiem, ekscentrycznym wróżbiarzem, wieszczącym rychłą apokalipsę. Ojciec Magdy, syn Dygnara jest podporządkowany ‘chorobie’ córki, a ksiądz Wilk, mimo że postrzegany jako zaradny i dobry, ma lekką obsesję na punkcie Maryji Stanowojennej. Bardzo ciekawą postacią w historii jest też Pszczelarz, którego, jak się domyślam, widzimy na okładce książki (swoją drogą jest rewelacyjna! Mocno przyciąga wzrok!).
„... historie takie jak ta przepoczwarzają się, potwornieją, zaczynają żyć własnym życiem. Odrywają się nie tylko od opowiadających, ale przede wszystkich od tych, o których się opowiada.”
Ale pomówmy trochę o kobietach. Narratorka jest raczej wycofana, stawia się w funkcji obserwatora rzeczywistości. Największą rolę odgrywa tutaj babka dziewczyny – towarzyszka Sarnecka, która twardą ręką praktycznie rządziła całą Cukrówką. To właśnie babka zapisuje dziewczynie 'babiznę' (która, swoją drogą od razu, nasuwa skojarzenia z Gombrowiczem). To spadek nie tylko w postaci domu, ale cech i form zachowań, którymi charakteryzuje się ta niezwykła, mocna kobieta. Drugą bardzo istotną postacią jest Magda. To rówieśniczka narratorki, w której następuje najbardziej widoczna przemiana z dziecka w kobietę. Z dziewczynki staje się ‘syreną’. Ma w sobie zagadkę, tajemniczość, magię. Równocześnie jest też osobą wyróżniającą się w społeczeństwie, inną, a przez to przez większość napiętnowaną.

Jeśli jest jesteśmy przy temacie społeczeństwa, to cała wioska Cukrówka jest obrazem, może nawet symbolem wsi, w której czas się częściowo zatrzymał. To mała miejscowość, która czasy rozkwitu przypadające na PRL ma już za samą, a teraz mówi się o niej jedynie w kontekście trzech cudów zmornickich i małego muzeum, w którym nie ma w sumie nic związanego szczególnie z tą miejscowością. To obraz małego społeczeństwa, gdzie dawne komunistyczne przyzwyczajenia walczą z nowoczesnością, gdzie chodzi się do kapliczki prosić Maryję Stanowojenną o odpowiedzi, a jednocześnie urządza się wielkie imprezy w starym Zakładzie, a palenie trawki jest na porządku dziennym. Gdzie dawne wierzenia i zabobony ścierają się z realizmem i logiką. To też spojrzenie na ludzi żyjących w takiej społeczności – czytelnik może zaobserwować jak społeczeństwo radzi sobie z dziwactwami, z pewnymi ciężko wytłumaczalnymi zdarzeniami, jak traktuje innych.
„Cukrówka powstała powoli, jakby była z trudem przez kogoś wymyślana”.
Cała ta historia ukazana na ponad 600 stron powieści opiera się na wspomnieniach i pamięci. Narratorce często miesza się to co wydarzyło się naprawdę z jej dziecięcymi, często ubarwionymi wspomnieniami. Dużo uwagi poświęca właśnie na pojęcie pamięci, a zarazem istnienia, zastanawia się jak jedno wpływa na drugie. Wydaje mi się, że można powiedzieć, czy książka to taki hołd w stronę wspomnień, dawnych historii, naszej pamięci.
„...człowiek istnieje o tyle, o ile coś z siebie pamięta.”
Podsumowując, „Zimowla” to spokojna i barwna opowieść, wspomnienia narratorki o życiu w Cukrówce, wędrówka do przeszłości, wędrówka wgłąb jej pamięci. To książka, z którą nie należy się spieszyć, trzeba się nią delektować i czytać na spokojnie, by w pełni docenić jej atuty. Jestem pełna podziwu do wyobraźni autorki, historie są naprawdę niebanalne i jest ich wiele, a jednak są bardzo zgrabnie spięte w całość. Książka pisana jest pięknym, wysublimowanym językiem, dzięki któremu historie płyną i przecinają się ze sobą. W ogólnym rozrachunku wrażenia z lektury mam pozytywne, choć na pewno trzeba tu zaznaczyć, że nie jest to lektura dla każdego, a ja, myślę że mogłabym ją odebrać jeszcze lepiej, gdybym czytała w chwili większego spokoju ducha, bez takiego pośpiechu.
„...być może pamięć jest po prostu formą opowieści.”
Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz