marca 25, 2020

"Gwiazda szeryfa" Aleksandra Borowiec - patronacka recenzja przedpremierowa


Autor: Aleksandra Borowiec
Tytuł: Gwiazda Szeryfa
Cykl: Gwiazda Szeryfa, tom 1
Data premiery: 31.03.2020
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 656
Gatunek: fantastyka/horror (z elementami kryminału i powieści historycznej)

„Gwiazda szeryfa” to debiutancka powieść Aleksandry Borowiec. Autorka ma już na swoim koncie kilka opowiadań, trochę mniej wierszy, została też wyróżniania w paru konkursach na opowiadania. Dla mnie „Gwiazda szeryfa” to była pierwsza styczność z piórem autorki i muszę od razu przyznać, że jestem z niej jak najbardziej zadowolona.

Historia toczy się świeżo po drugiej wojnie światowej na Ziemiach Odzyskanych, dokładnie w Olsztynku. Do miasteczka na służbę milicyjną zostaje wysłany Stefan Malewski, młody mężczyzna, który w poszukiwaniu lepszego bytu dla siebie i swojej rodziny wyjechał z Warszawy. W dnia jego przyjazdu zgłoszone zostaje zaginięcie jednego z okolicznych rolników oraz jego krowy. Stefan wybiera się na miejsce razem z miejscowymi milicjantami, by na miejscu odkryć, iż mężczyzna padł ofiarą brutalnego morderstwa. Jak się szybko okazuje to dopiero początek... Nad miasteczko naciąga mrok, a każdy z mieszkańców toczy swoją własną walkę o przetrwanie w powojennej Polsce.

Książka składa się z prologu i 9 rozdziałów. Nie przeszkadza to w czytaniu, scenki w rozdziałach często oddzielone są gwiazdkami. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Styl powieści jest przyjemny, płynny, gawędziarski. Co ważne i co trzeba zaznaczyć od razu na początku, to „Gwiazda szeryfa” to miks gatunków – znajdziemy to wiele z kryminału, powieści obyczajowej, historycznej, a także trochę z fantastyki czerpiącej ze starych słowiańskich wierzeń ludowych. Książkę czyta się dobrze, czytelnik wręcz płynie przez powieść, jak na debiut i objętość lektury myślę, że mamy przed sobą obiecującą autorkę. Tylko w kilku momentach miałam wrażenie, że może autorka minimalnie za daleko wybiegła w dygresję w swoich opowieściach, ale tych momentów było tak niewiele, że spokojnie można przymknąć na nie oko.

To co mnie w książce najmocniej urzekło, oczywiście prócz ciekawego wątku kryminalnego, to bogaty obraz życia i funkcjonowania małego miasteczka po wojnie, gdzie wszystko zostało zniszczone, nic nie ma, trzeba walczyć o każdy kęs jedzenia, a pieniądze nie mają prawie żadnej wartości. Liczą się kontakty, najlepszą walutą jest wódka, a wrodzona zaradność i spryt mogą zagwarantować dobre życie. Co ważne, rzecz dzieje się na Ziemiach Odzyskanych, które chwilę temu były niemieckie, teraz teoretycznie są polskie, jednak pod nadzorem wojsk rosyjskich, które wszystko uważają za swoją własność. Kilku Niemców, którzy jakimś cudem zostali na miejscu, są traktowani jak ludzie niższego sortu, a Rosjanie są wielkimi panami i mogą wszystko. Pomiędzy jednym a drugim polscy mieszkańcy, którzy w większości zostali tu przesiedleni, próbują stworzyć sobie warunki do życia, co nie jest proste, kiedy w jednym malutkim trzypokojowym mieszkaniu, muszą się tłoczyć trzy rodziny. Żywność wydzielana jest na kartki, jednak nie ma tego wiele. Chleb z samym masłem to rarytas i zaszczyt, na który niewielu może sobie pozwolić. Całe miasteczko zaczyna dopiero wielkie odgruzowywanie, przeszukiwanie spalonych posiadłości i zbieranie pozostałości. To ciężki okres w polskiej historii, który autorka oddała naprawdę bardzo plastycznie i z wyczuciem. Czytając nieraz miałam łzy w oczach. Dla nas, ludzi, którzy w swoim życiu nie doświadczyli tak okropnych wydarzeń, to naprawdę niepojęte jak musiało wyglądać wtedy życie. Na pewno książka przypomni nam, co w życiu ważne i pomoże docenić choćby głupi fakt, że prócz dachu nad głową i bieżącej wody, w każdym momencie możemy wstać, wyciągnąć rękę, ukroić kawałek chleba i posmarować go masłem. To coś co teraz jest oczywiste, coś co robi się naturalnie i jest wręcz niezauważalne, brane za pewnik, kiedyś wcale takie nie było. Szkoda, że nie pamiętamy o tym na co dzień. Pod tym względem to naprawdę dobry kawał literatury.

Prócz warstwy obyczajowo-historycznej mamy również oczywiście wątek kryminalny, który do samego końca wzbudza spore zainteresowanie. W okolicznych lasach dochodzi do brutalnych morderstw, które sieją strach wśród wszystkich, którzy o nich wiedzą. Milicjanci jednak nie są skorzy do zajęcia się tym sprawami, czyżby wiedzieli coś więcej niż mówią? Wątek ten poprowadzony jest ciekawie, ja podczas lektury miałam wiele teorii, żadna z nich nie okazała się prawdziwa. Tu od razu muszę też powiedzieć, że zakończenie nie jest stricte kryminalne. Ja dostałam książkę od wydawnictwa z adnotacją, że jest to retro kryminał, więc właśnie przez to zakończenie mnie trochę zbiło z tropu, a wręcz rozczarowało. Jestem jednak ciekawa jak Wy je odbierzecie już ze świadomością czego nie należy się spodziewać i z otwartą głową na inne rozwiązania.

W książce znajdziemy też wiele ciekawych postaci. Oczywiście główną rolę pełni tutaj przyjezdny Stefan, który przyjeżdża do miasteczka z głową pełną ideałów. To na niego śledztwo wpływa najmocniej, czytelnik może śledzić przemianę bohatera, to jak sprawa na niego oddziałuje, jak brak rozwiązań miesza mu w głowie. Według mnie postać jest świetnie rozpisana pod względem psychologicznym.
Fascynującą postacią jest też Niemra, stara kobieta, szeptucha, która krąży po mieście, nie wiadomo w jakim celu. Nadaje ona historii sporą dozę niepewności, wzbudza niepokój. Podobnie jest też z bohaterem, którego narracja często przeplata się ze Stefanem, a o którym tak naprawdę nic nie wiadomo... Nie chcę zdradzać nic więcej, chcę tylko zaznaczyć, że to bardzo ciekawy zabieg ze strony autorki, który znowu wzbudza małe zamieszanie w fabule.
Oczywiście pozostałe postacie, takie jak milicjanci, burmistrz czy lekarz również są intrygującymi postaciami, ale nie będę się na ich temat już rozpisywać. Każda ma swoje charakterystyczne cechy i w sumie każdą z nich w jakimś stopniu polubiłam. No, może nie dotyczy to młodszego milicjanta, który nie należy do najuczciwszych i najpracowitszych osób na świecie.

„Gwiazda szeryfa” to książka obszerna, poruszająca wiele wątków, więc można by jeszcze długo ją analizować. Ja już nie będę przedłużać, mam nadzieję, że to co napisałam zachęci Was do lektury, bo jest to na pewno coś innego niż pozostałe tytuły dostępne na rynku, zdecydowanie jest warta uwagi. Mnie książka mocno wciągnęła, podobał mi się gawędziarski styl narracji i bogata warstwa społeczno-obyczajowa. Jestem ciekawa w jakim kierunku pójdzie dalej ten cykl. Z niecierpliwością i lekkich dreszczykiem niepokoju wypatruję tomu drugiego!

Moja ocena: 8/10

Ze możliwość objęcia książki patronatem dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka, a autorce za niezapomnianą przygodę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz