listopada 23, 2020

"Nieboszczyk sam w domu" Alek Rogoziński

 

Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Nieboszczyk sam w domu
Data premiery: 28.10.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 320
Gatunek: komedia kryminalna
 
Alek Rogoziński to jeden z naszych najpopularniejszych polskich autorów komedii kryminalnych. Na swoim koncie ma już 15 książek, w tę środę premierę będzie miała szesnasta. Autor debiutował w roku 2015, więc jak na 5 lat istnienia na polskim rynku książek, jego dorobek jest naprawdę spory. Dodatkowo jedna z jego ostatnich powieści „Raz, dwa, trzy… giniesz Ty!” doczekała się inscenizacji teatralnej. Na co dzień autor rozbawia swoich fanów na fanpage’u, gdzie w dobrze nam znany, zabawny i zarazem ironiczny sposób komentuje rzeczywistość.
Nieraz już podkreślałam, że Rogoziński to jeden z moich topowych twórców komedii kryminalnych, czytałam wszystkie jego książki - są dla mnie gwarancją poprawy humoru. Nie śmieję się może przy nich do łez (choć i to się zdarzało), ale przez większą część lektury uśmiech nie schodzi z mojej twarzy 😊
 
Historia „Nieboszczyka samego w domu” toczy się w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Na Wigilię do jednej z kamienic w miejscowości Morderczo zjeżdżają się krewni. Do Rozalii przyjeżdża stary, schorowany ojciec, który jest fanem numizmatyki, do starszej pani wnuczka Pola, do swojej matki komisarza Darski z narzeczoną Betty. Maria i Krystian spodziewają się wizyty rodziców, jednak ich plany krzyżuje… trup Świętego Mikołaja pod ich własną choinką! Jak to się stało, że tam umarł?! Kto ukrywa się pod jego strojem? Jak wszedł do mieszkania? I najważniejsze – kto go zabił?! Na szczęście komisarz Darski jest na miejscu, więc zaraz się wszystkim zajmie…
 
Książka składa się z prologu, 11 rozdziałów i epilogu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, obserwuje naprzemiennie każdego z bohaterów powieści i przedstawia czytelnikowi ich punkt widzenia. Styl, w jakim napisana jest książka, jak zawsze jest lekki i przyjemny, pełen humoru. Narrator nie szczędzi nam uszczypliwych komentarzy na temat postaci, bogato oddaje ich myśli krążące po głowie. Często też nawiązuje do wydarzeń z naszej rzeczywistości, do tematów, jak i do postaci i wydarzeń ze swoich poprzednich książek. Oczywiście nie będzie to przeszkodą dla zrozumienia fabuły dla czytelników, którzy po raz pierwszy spotykają się z tym autorem, a dla fanów to dodatkowa atrakcja. Humor znajdziemy również w dialogach i sytuacjach, jest też sporo dygresji, głównie w przemyśleniach postaci – z początku wystraszyłam się, że może ich być za dużo, ale po drugim rozdziale wszystko zostało wyważone.
„Zabierz tę misę do kuchni i powiedz Frankowi, że jeśli znowu zepsuje smak ratatouille’a, to przejdzie do historii jako kulinarny van Gogh. Za trzy kwadranse ma tu stać przede mną arcydzieło, po spróbowaniu którego nawet Magdzie Gessler wyprostowałyby się loki z wrażenia. Już! Odmarsz!”
Jak zawsze u Alka bohaterów mamy sporo. Cała akcja toczy się w jednej kamienicy i w jej okolicy, grono podejrzanych jest zamknięte. Żeby czytelnik nie pogubił się z początku kto jest kim, mamy przygotowaną z przodu ściągawkę krótko i zabawnie opisującą każdą z występujących postaci. Oprócz Darskiego i Betty wszyscy bohaterowie pojawiają się po raz pierwszy, każdy jest ciekawy, przyjemnie przedstawiony – choć oczywiście niepozbawiony wad, które najczęściej, jak to w komedii bywa, są lekko wyolbrzymione. Mamy tu np. nawiedzoną artystkę, która na co dzień prowadzi sklep z fajerwerkami, maga – wróżbitę, który, co prawda daru widzenia nie posiada, ale bardzo się stara, i (co jest chyba nowością!) dwójkę nieletnich bohaterów – Pola i Kacper mają po 8 lat, w Morderczym nudzą się niemiłosiernie, przez co ich udział w śledztwie jest tu kluczowy. Nie wiem jak autor podczas pisania (chyba też? W końcu przyznaje się, że jest fanem Chmielewskiej), ale ja, gdy czytałam o ich przygodach, cały czas miałam w głowie Janeczkę i Pawełka, małoletnich bohaterów cyklu komedii kryminalnych Joanny Chmielewskiej, tym bardziej że również tu towarzyszył im pies. To bardzo miłe nawiązanie! Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o postaci, która rozbawiła mnie najmocniej! Okazało się, że Tygrys Złocisty, warszawski gangster znany z kilku wcześniejszych powieści Rogozińskiego, ma brata w Morderczym! Więcej nie powiem, żeby nie psuć niespodzianki tym, którzy znają Tygrysa 😉 Jego brat to równie oryginalna i zabawna postać!
„Darski poczuł się trochę bezradny.
- Co, co? – bardziej jęknął, niż zapytał.
- No, czy ma pan jakieś pytania? – Pola popatrzyła na niego ze zdziwieniem. – Pan chyba nie jest mądry, prawda?
W każdych innych ustach zabrzmiałoby to impertynencko, ale akurat w tym przypadku owa wypowiedź miała wydźwięk jedynie szczerej troski.”
Jeśli chodzi o intrygę kryminalną, to nie jest ona specjalnie skomplikowana, jednak namnożenie postaci i wspomniane już częste dygresje budują wokół niej pełną otoczkę, tak że ciężko wpaść na jej rozwiązanie przed finałem. Który swoją drogą jest bardzo spektakularny! W książce, prócz małego hołdu dla Chmielewskiej, znajdziemy też trochę innych nawiązań – już choćby sam tytuł nasuwa na myśl film, który nieodłącznie kojarzy się ze świętami 😊 Zamknięte grono podejrzanych nawiązuje do klasyki kryminału, jest tu też pewna scena z komedii romantycznych. Ogólnie książka jest na tyle zajmująca, że podczas lektury nawet nie zastanawiałam się nad typowaniem mordercy, a na tyle lekka, że nie trzeba się przy niej wysilać – tylko śmiać i relaksować.
„Kwadrans później zziajany i spocony Darski dokładnie pojął, dlaczego prace domowe, a szczególnie te kuchenne, nazywane są przez płeć piękną ‘robotą na pełny etat’, i doszedł do wniosku, że łapanie bandytów to pikuś w porównaniu ze skoordynowaniem wszystkich czynności dotyczących obiad.”
Ogólnie „Nieboszczyk sam w domu” to naprawdę przyjemna, lekka komedia kryminalna, pełna zabawnych sytuacji, komentarzy i nawiązań do świata rzeczywistego. Mimo wielości bohaterów, każdy z nich jest na tyle charakterystyczny, że po pierwszym zapoznaniu już się ich nie miesza. Fabuła zahacza o wiele ciekawych tematów, intryga jest w miarę prosta i nieskomplikowana, acz i tak moim zdaniem trudna do odgadnięcia. Fajnym dodatkiem było wprowadzenie postaci dziecięcych i brata Tygrysa, oczywiście też pojawienie się na miejscu Darskiego, co prawda nikogo nie dziwi, ale czytelnik może też ujrzeć go trochę w innym świetle niż dotychczas. Podsumowując jestem z lektury zadowolona, dostałam to czego się spodziewałam – dobrą, lekko ironiczną rozrywkę na dwa – trzy wieczory. „Nieboszczyk sam w domu” to na pewno ciekawa i inna od większości dostępnych na rynku historia świąteczna! 😊
 
Moja ocena: 7/10
 
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona!


Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz