Tytuł: Potwory
Cykl: Adam Lorenz,
tom 2
Data premiery: 01.12.2020
Wydawnictwo: Zysk
i S-ka
Liczba stron: 360
Gatunek: kryminał
Anna Potyra na rynku literatury kryminalnej debiutowała
ponad rok temu – w lipcu 2019 roku ukazała się „Pchła”, której miałam
przyjemność patronować (recenzja – klik!). Już wtedy autorka w wywiadzie
(klik!) zdradziła mi, że śledczy prowadzący sprawę w „Pchle” doczekają się
dalszych losów. Od tej chwili czekałam na tę książkę z ogromną niecierpliwością!
I nareszcie jest, i znowu mam tę ogromną przyjemność jej patronować!
O samej autorce wiemy niewiele. Przed „Pchłą” pisała głównie
książki dla dzieci, teraz spełniła swoje marzenie o napisaniu mrocznej książki
dla dorosłych. Jest matką czterech córek, w wolnych chwilach pisze i jeździ
konno. Nie udziela się w mediach społecznościowych, szanuje swoją prywatność.
Fabuła „Potworów” rozpoczyna się, gdy w warszawskim lasku
znalezione zostają zwłoki kobiety. Ktoś zwabił ją ze ścieżki dla biegaczy i
zadźgał, zmasakrował nożem. Sprawa zostaje przydzielona Mateuszowi Corsettiemu,
któremu pomaga profilerka Iza Rawska. Najlepszy śledczy komendy, komisarz Adam
Lorenz został wysłany na przymusowy urlop – pobił sąsiada, który poszedł z tym
do mediów, więc komisarzowi zostały postawione zarzuty… Jak poradzi sobie
Corsetti? To w końcu jego pierwsza sprawa, nad którą sprawuje pełną kontrolę.
Sprawa nie łatwa, gdyż już na wstępie śledczy ma problem z identyfikacją
ofiary…
„Szedł ze wzrokiem utkwionym w żółtej policyjnej taśmie, której zadaniem było przecież zabezpieczenia miejsca zbrodni, jednak Corsettiemu zawsze kojarzyła się bardziej z ostrzeżeniem. Uwaga! Teraz skażony! Nie wchodzić! I choć tu nie było żadnych niebezpiecznych substancji, przebywanie po drugiej stronie taśmy było szkodliwe. Odbierało spokój, zabijało nadzieję, odzierało ze złudzeń. Wywracało człowieka na drugą stronę. Teren w istocie był zanieczyszczony, tyle że źródłem skażenia nie były niebezpieczne chemikalia, a zło, które tkwiło u źródła każdej zbrodni.”
Książka składa się z prologu i 28 rozdziałów. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, skupia się na wszystkich
głównych postaciach po równo. Styl powieści jest przyjemny, spokojny i
wyważony, choć w dialogach nie brakuje humoru. Książkę czyta się naprawdę
dobrze i sprawnie, a zagadka wciąga tak, że jest ją ciężko odłożyć.
Dzisiaj o bohaterach nie będę dużo pisać, bo mimo że
postacie są zbudowane bardzo dobrze, wydają się całkiem prawdziwe, o czym może
świadczyć fakt, że gdy tylko zaczęłam czytać „Potwory” poczułam się jakby
wracała do dobrych przyjaciół, to jednak w książce znajdziemy dużo więcej
ważniejszych kwestii, o których koniecznie muszę wspomnieć. Analizę postaci
zostawiam każdemu czytelnikowi z osobna, podkreślę tylko fakt, iż Potyra nie
stosuje szablonowych rozwiązań – wydaje się, że książka zarówno na płaszczyźnie
relacji prywatnych postaci, jak i zagadki kryminalnej wychodzi poza schemat, co
naprawdę bardzo cenię.
Zatem co w „Potworach” jest tak istotnego, że bohaterowie
schodzą na dalszy plan? Po pierwsze temat tytułowy – potwory, które siedzą w
ludziach. Źle doświadczenia, które nieprzerobione w sposób prawidłowy wpływają
na całe życie, zniekształcając obraz rzeczywistości, skupiając uwagę na złych
emocjach i mrocznych odczuciach. W książce podkreślony jest temat jak wczesne
doświadczenia, te z okresu dzieciństwa, mogą wpływać na osobę dorosłą.
Poruszana jest też kwestia wykorzystywana seksualnego dzieci – Lorenz właśnie
tej sprawie poświęca swój czas wolny. To ważny temat, uświadamiający jak
ogromny wpływ dorośli mają na życie dzieci – to te doświadczenia i sposób
radzenia sobie z nimi wpływają na całe dalsze życie, kształtują człowieka i
decydują kim faktycznie może stać się w przyszłość. Gdy skrzywdzonym dzieciom nie
zostaje udzielona odpowiednia pomoc, ich przyszłość może nie wyglądać dobrze.
„Życie to nie jest bajka. Wszędzie czają się potwory, które mają sto twarzy. Gniewu, zazdrości, strachu, słabości. Chorych projekcji i złych wspomnień. Każdy ma jakiegoś potwora. Pan i ja też. I Basia. Jeśli teraz nie nauczy się nad nim panować, to on zapanuje nad nią.”
Druga ważna kwestia poruszana w powieści to miłość i
partnerstwo. Ofiara żyła w związku poliamorycznym – miała męża, ale razem z
nimi mieszkała też inna kobieta, dziewczyna męża, którą ofiara akceptowała.
Sama zresztą też szukała kolejnej osoby, którą mogłaby obdarzyć miłością. W
taki sposób autorka zastanawia się nad istotną związku – czy w prawdziwym
dorosłym partnerstwie jest miejsce na osobę trzecią? Czy jest możliwy związek
bez zazdrości o osobę ukochaną? Czy związek równa się chęci posiadania partnera
na własność? A może jednak da się kochać dwie różne osoby tak samo? Może i tak,
ale jak one to przyjmą? Czy faktycznie kilka osób może tworzyć jedną wielką szczęśliwą
rodzinę? Jest też kwestia otoczenia – czy rodzice osób żyjących w ten sposób
mogą to zaakceptować? I co dalej, gdy któreś z członków związku zapragnie
powiększyć rodzinę? Według mnie wprowadzenie tego wątku to kolejny dowód na
odwagę autorki w poruszaniu kwestii niepopularnych i niewygodnych. Potyra nie
boi poruszać się tematów trudnych i kontrowersyjnych, a poprzez ich rozwój
zwraca uwagę na kilka ważnych, całkiem uniwersalnych kwestii.
„…prawdziwa miłość to wolność, jaką daje się drugiemu człowiekowi. Nie musiała spędzać godzin, żeby tłumaczyć im, na czym to polega. Przecież to jest proste. Kocham cię, więc chcę żebyś był szczęśliwy. To monogamii komplikowała miłość, formalizowała ją i dopisywała zasady, które sprawiały, że przypominała ptaka na łańcuchu.”
Ostatni temat, który chciałabym poruszyć, to osadzenie akcji
w środowisku operowym – nie zdradzę chyba za wiele, gdy napiszę, że ofiara była
śpiewaczką operową, gdyż wydawnictwo zdradziło to w okładkowym opisie książki.
To ogólnie pojęte środowisko artystów, gdzie każdy jest na tyle ambitny, by
walczyć o swoje, o jak najlepsze miejsce w szeregu. Na przykładzie Nataszy
widzimy jakiego uporu, zapału i poświęcenia życia prywatnego wymagało od niej
życie primadonny. Ten zawód to jej cały świat, bez niego wszystko traci sens. Opera
to środowisko osób ogromnie ambitnych, skupionych na celu i rządnych sukcesu –
co się stanie jeśli im się go odbierze?
Nie zapominajmy jednak, że „Potwory” to kryminał. Zagadka
kryminalna odgrywa tu ważną rolę, spina całość i jest na tyle ciekawa, że
trzyma czytelnika cały czas w pewnym napięciu. Tak naprawdę mamy tu aż dwa
śledztwa, gdyż jak już wspomniałam, prócz śmierci śpiewaczki, którą prowadzi
Corsetti i Rawska, jest też prywatne śledztwo Lorenza. Obydwa są równie
ciekawe, mimo że nie toczą się w specjalnie szybkim tempie, to jednak autorka
podsuwa tropy na tyle sprawnie, że przez całą powieść czytelnik nie traci zainteresowania.
Co warte podkreślenia, nawet w rozwiązaniu zagadki autorka stosuje
nieszablonowe kroki – nie chcę nic zdradzić, co mogłoby Was naprowadzić na trop
i zepsuć przyjemność z lektury, więc nic więcej na ten temat nie mogę
powiedzieć, jednak mogę obiecać, że tak poprowadzonej sprawy w polskim
kryminale dawno nie było – będziecie zaskoczeni!
„Takie śledztwa go nakręcały. Podnosiły jego poziom adrenaliny, rzucały wyzwanie. Były jak partia szachów, mecz piłkarski i skok na bungee w jednym.”
Podsumowując, książką „Potwory” Anna Potyra udowadnia, że
„Pchła” nie była jednym złotym strzałem. Potyra po prostu wie jak pisać
świetny, zajmujący kryminał, który pod osłoną intrygi kryminalnej, porusza
wiele trudnych, niewygodnych, acz ważnych i istotnych tematów społecznych.
Należą się jej też ukłony za odejście od szablonowych rozwiązań, gdyż każdy z
wątków poruszanych w powieści jest potraktowany oryginalnie, zaskakująco,
niebanalnie. Ogromnie się cieszę, że twórczość autorki idzie w tym kierunku,
nie mam jej nic do zarzucenia – styl również do mnie przemawia, książkę czyta
się z lekkością, a fabuła wciąga na tyle, że książki nie chce się odkładać – ja
tak naprawdę te niecałe 400 stron przeczytałam w jeden dzień zaniedbując
wszystkie inne obowiązki. Po prostu nie dało się tej książki odłożyć. Uwielbiam
bohaterów stworzonych przez autorkę i mam nadzieję, że tym razem tom kolejny o
ich dalszych losach ukaże się nieco szybciej! Już teraz nie mogę się doczekać!
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji oraz za możliwość objęcia
książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!
Książka w okolicy premiery dostępna będzie też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz