października 25, 2022

"Decyzja" Piotr Kościelny

Autor: Piotr Kościelny
Tytuł: Decyzja
Data premiery: 28.09.2022
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 344
Gatunek: thriller / kryminał
 
O Piotrze Kościelnym usłyszałam już w 2019, kiedy to na rynku pojawiała się jego druga książka, a pierwsza wydana przez Wydawnictwo Initium pt. „Zwierz”. Autor debiutował w 2017, ale dopiero dwa lata później zrobiło się o nim dosyć głośno w gronie czytelników powieści kryminalnej. Ja jednak bałam się po nią i po kolejne jego tytuły sięgnąć przekonana, że będą to mocno brutalne powieści – te teraz mocno popularne z makabrycznymi opisami zbrodni, znęcania się tylko po to, by było mrocznie i brutalnie, bez dobrego uzasadnienia takich opisów w treści i przesłaniu powieści. I choć trzy inne tytuły tego autora faktycznie mam fizycznie na półce, to po raz pierwszy z jego piórem spotkałam się dopiero teraz, przy jego najnowszej książce pt. „Decyzja”. Nie będę Was trzymać w niepewności – to zdecydowanie coś innego niż myślałam, dużo mądrzejsza i po prostu istotna dla świadomości polskiego społeczeństwa książka.
Piotr Kościelny na co dzień jest prywatnym detektywem pracującym we Wrocławiu i okolicach. Książki pisze kiedy i takie, jak chce, to jego druga, ale jakże przyjemna i satysfakcjonująca praca.
 
Fabuła „Decyzji” toczy się w lipcu 2018 roku. Mężczyzna wygrzebujący puszki ze śmietnika natyka się przypadkiem na zwłoki noworodka. Na miejscu zjawia się policja z komisarzem Wojciechem Kosowskim na czele, który dla tych, co znęcają się nad dziećmi i zwierzętami, ma całkiem osobną kategorię… Szybko okazuje się, że niemowlę zostało uduszone zaledwie chwilę po urodzeniu, całkowicie bez żadnego fizycznego powodu – było wcześniakiem, ale całkiem zdrowym, nie miałoby problemu by przeżyć. Kto dopuścił się takiego okrucieństwa? Czym kierował się przy podejmowaniu tak przerażającej decyzji?
 
Książka składa się z 15 rozdziałów podzielonych na krótkie, naprzemienne w narracji podrozdziały oznaczone miejscem i czasem przedstawianych wydarzeń. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego kiedy opisuje historię aktualną, toczącą się w lipcu 2018. Obserwuje przede wszystkim komisarza, dwóch czy trzech innych policjantów oraz Justynę i jej męża. Z kolei wydarzenia z przeszłości, poczynając od początku roku 2017, przedstawione są w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego przez Justynę. Wszystkie te fragmenty, podrozdziały rozpisane są naprzemiennie, przez co czytelnik ma wrażenie dynamizmu, a i odczuwa większą ciekawość dotyczącą dalszych losów przedstawianych bohaterów. Styl powieści jest posty, konkretny, nie ma tu miejsca na dłuższe dywagacje. Może nawet można powiedzieć, że jest pisany na styl reporterski? Język jest bardzo realistyczny dla każdej grupy przedstawianych postaci, zarówno dla policjantów, patologii, jak i byłych skazańców. Słowa, których czytelnik może nie znać, są wytłumaczone na końcu książki w słowniczku. Dla mnie to był mały minus – wolałabym, gdyby te słowa były tłumaczone bezpośrednio w formie przypisów, byłoby to po prostu wygodniejsze. Nie jest to jednak coś, co mogłoby wpłynąć na ogólny odbiór powieści.
 
Historia „Decyzji” skupia się przede wszystkim na przedstawieniu problemu przemocy domowej, jednak nie można zapomnieć o tym, że jest to fikcja literacka, kryminał, beletrystyka, a zatem i trzeba przyjrzeć się jej pod kątem postaci, sposobu budowania wątków i prowadzenia intrygi kryminalnej. Po pierwsze: bohaterowie. Podoba mi się sposób przedstawienia postaci, przede wszystkim komisarza Kosowskiego, którego, mimo skupienia na jego zajęciach zawodowych, całkiem dobrze możemy też poznać prywatnie. To mężczyzna po 40stce, w stałym związku, z nastoletnim synem z pierwszego małżeństwa. Policjant, który trzyma się swojego kodeksu moralnego, traktuje swoje życie zawodowe i prywatnie serio, a w komisariacie ma już dobrze ugruntowaną pozycję i przychylność przełożonego, który ufa mu w pełni i pozwala na działania, które dla innych byłyby nieosiągalne. Kosowski podchodzi do życia racjonalnie, ale i sprawiedliwie, co niekoniecznie jest zawsze równoznaczne z działaniem z literą prawa.
„Krzywda zwierząt i dzieci zawsze działała na niego jak płachta na byka. Mógł znieść, że jeden zbir leje lub zabija drugiego. Mógł nawet zrozumieć zwyrodnialca znęcającego się nad żoną lub rodzicami. Nie potrafił jednak pojąć, co kieruje psycholami katującymi bezbronne dzieci i torturującymi zwierzęta.”
Drugą świetnie wykreowaną postacią, z którą już ściśle wiąże się główna problematyka powieści, jest Justyna. To jej dziecko zostało znalezione na śmietniku. Justyna to młoda kobieta, od czterech lat mężatka, która niewiele później stała się ofiarą przemocy domowej. Dzięki fragmentom z retrospekcjami czytelnik ma szansę dokładnie przyjrzeć się jak przemoc względem ofiary się nasilała, jak kobieta przegapiła pierwsze sygnały, że coś jest nie tak, do czasu, gdy było już na reakcję za późno. A może nie za późno, tylko Justyna była za mocno emocjonalnie uzależniona od swego oprawcy, by móc odpowiednio zareagować do czasu, gdy znalazła się w sytuacji, która doprowadziła do śmierci jej dziecka. Co podobało mi się w tej kreacji, to, że autor przedstawił jej sytuację, jej rozwój i strach kobiety, a jednak zrobił to w sposób oszczędny unikając pułapki portretu emocjonalnego postaci, który mógłby się okazać nie całkiem realny. Dzięki temu mamy przedstawione wydarzenia z niewielkim komentarzem dotyczącym odczuć postaci, ale tak naprawdę dopiero na końcu znajdziemy nieco dłuższą wypowiedź tłumaczącą jej brak reakcji, w czasie, gdy mogła jeszcze w miarę szybko i bezproblemowo z tego toksycznego małżeństwa uciec. I tak ta wypowiedź jest w sumie tylko przypuszczeniami, co dobrze obrazuje to, jak ofiara przemocy po tylko latach katorgi, jest zagubiona i sama do końca nie wie, dlaczego postępuje tak, jak postępuje. Naprawdę świetna kreacja!
„Pewnie zapyta pani, dlaczego nie starałam się odejść. (…) Nie znam odpowiedzi. Może się od niego uzależniłam? Może nie miała znikąd wsparcia? A może tak zwyczajnie nie chciałam być sama? Nie mam pojęcia. Nikt, kto nie znalazł się w takiej sytuacji, nie będzie wiedział, co ma zrobić. Z boku wszystko wygląda łatwiej, proście. Ale kiedy człowiek znajdzie się w takim piekle, ciężko się z niego wyrwać.”
Intryga kryminalna poprowadzona jest ciekawie i dosyć nieszablonowo, gdyż poza życiem i problemami Justyny skupiamy się na życiu komisariatu i spraw, jakie w tym czasie trafiają do Kosowskiego. Zatem nie skupiamy się tylko na tropieniu mordercy noworodka, ale i po drodze przyglądamy się jeszcze śledztwu w sprawie innego morderstwa, a także jest wątek dotyczący korupcji. To daje poczucie realności, mały podgląd tego, jak może to wyglądać w prawdziwym świecie. Myślę, choć ekspertem oczywiście nie jestem, że praca policji została oddana tu naprawdę solidnie, w zgodzie z tym, jak faktycznie, naprawdę wygląda. Czytelnik co prawda wie od początku, kto zabił i pozbył się ciała niemowlęcia, jednak i tak z ciekawością śledzi i wydarzenia, które do tego doprowadziły i konsekwencje, jakie ze sobą pociąga. Dzięki naprzemiennej narracji historia jest dynamiczna i zajmująca.
 
To teraz pora na najcięższe, czyli tematy, jakie są w książce poruszane.  Przede wszystkim jest tu ta wspomniana już przemoc domowa, której Justyna doświadcza w sumie w każdej postaci. Zaczęło się, jak to przeważnie bywa, niewinnie, jej mąż na początku przecież był naprawdę dobrym, dbającym o nią człowiekiem. Kiedy więc zaczyna kierować się w stronę przemocy, kobiecie ciężko uwierzyć w to co się dzieje, szybko w swojej głowie znajduje dla oprawcy usprawiedliwienie. I tak tkwi, daje się wciągać coraz głębiej w spiralę przemocy. Ale dlaczego nikt z zewnątrz tego nie widzi? No właśnie, dobrze przyglądamy się tu też społeczeństwu. Kiedy mąż Justyny zaczął się staczać, stracił pracę i wpadł w złe towarzystwo, sąsiedzi zaczęli się bać jakkolwiek reagować, gdyż przecież mężczyzna mógł na nich nasłać swoich kolegów. A kto chciałby cierpieć w zamian za próbę pomocy? A co z rodziną, rodzicami Justyny? Nic. Na samym początku dali jej jasno do zrozumienia, że skoro ze Sławkiem połączył ją święty węzeł małżeński, to kobieta ma przy nim trwać i sobie radzić. Przyjaciele? No cóż, Sławek skutecznie ją od wszystkich odciął. I tak kobieta czuje się bezradna i samotna, nie widzi dla siebie pomocy, bo nikt tak naprawdę jej nie oferuje, nawet policja, kiedy w pewnym momencie kobieta się tam zgłasza. Więc jak miała odejść, skoro nikt nie mógł jej w tym pomóc, a ona z małą córeczką, która była świadkiem tej całej przemocy, czuła się za słaba, by samodzielnie podjąć tak drastyczne działania. Do czasu.
Problem ten przedstawiony jest z dużym wyczuciem, ale co równie ważne, bardzo szeroko. Ta znieczulica, brak reakcji kogokolwiek na krzywdę kobiety, a pośrednio i jej córeczki, szokują, choć jednocześnie czytelnik wie, że to akurat fikcją literacką nie jest. To smutne i wstrząsające, ale może dzięki temu choć jedna osoba widząc objawy przemocy w przyszłości zareaguje inaczej?
"- Ta babka potrzebuje pomocy.
- Ale jej nie chce. Siłą jej nie zmusisz. (…) Takich jak ona jest od groma. Ofiary mężów, braci, ojców… Dostają po gębie, ale nic z tym nie robią. Znoszą swój los, nie narzekają. Taka narodowa tradycja napierdalania kobiet.
- Chrzanisz. (…) Nie wiem, gdzie ty się wychowałeś, ale mnie wpojono inne tradycje. W moich kręgach mężczyźni całują kobiety w rękę i są szarmanccy, a damskich bokserów się potępia. Taką tradycję znam. To jest normalność.
- Widocznie tutaj ona jeszcze nie dotarła.”
Autor w swojej książce przedstawił kilka społeczeństw – przede wszystkim policyjne i patologii społecznej. Tą drogą obserwujemy na przykładzie Sławka, który stacza się w alkoholizm. To kolejny przerażający, przedstawiony bardzo realnie temat. Jak łatwo wpaść w patologię, jak społeczeństwo na to pozwala, bo po prostu takiego elementu się boi, przez co ci źli, czują się bezkarni.
 
„Decyzja” to książka ciężka. Przez tematy, które opisuje, przez brud i marazm, w którym tarzają się bohaterowie. Czytając ją jednak czytelnik wie, że takie rzeczy, jakie opisywane są w powieści, dzieją się naprawdę. Może nawet niedaleko nas, może za ścianą. I przez to książka jest tak przerażająca i wstrząsająca. Przez opis niemożności wyrwania się z macek przemocy i przez znieczulicę społeczną, która jest po części za te pierwsze odpowiedzialna. Mimo to napisana jest sprawnie, czyta się ją bardzo dobrze i fabuła ciekawi na tyle, że ciężko się od niej oderwać. Nie ciekawi nas tu jednak ta chora, nieuzasadniona brutalność i makabra, a współczucie i przejęcie losami Justyny. Mam szczerą nadzieję, że książka trafi do szerokiego grona odbiorców, tak, by jak najwięcej osób uczulić na przemoc, z jaką możemy się spotkać wokoło. Kiedy widzisz, reaguj.
 
Moja ocena: 8/10
 
PS. Za każdy sprzedany w 2022 roku egzemplarz tej książki zostanie przekazana złotówka na działalność Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, a jednym z patronów książki jest Niebieska Linia IPZ.
 
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz