Autor: Piotr Borlik
Tytuł: Baltica
Cykl: Agata Stec i Artur Kamiński, tom 0,5
Data premiery: 17.08.2023
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 344
Gatunek: thriller psychologiczny
„Baltica” to trzynasta książka Piotra Borlika. Liczba wydaje
się szczególna, bo i książka jest mocno wyjątkowa - czegoś takiego nie
doświadczyliśmy nie tylko w twórczości tego autora, ale prawdopodobnie w ogóle
na polskim rynku książki!
Piotr Borlik publikuje od 2017, wtedy ukazała się jego
debiutancka powieść grozy „Teatr lalek”. Z drugim tytułem wrócił w 2019 i był
to pierwszy tom trylogii z Agatą Stec i Arturem Kamińskim pt. „Boska proporcja”,
serii mocno kryminalnej, krwawej, z naprawdę dobrymi zagadkami kryminalnymi
(recenzje – klik!). I choć autor po tej serii częstował nas bardzo różnymi
podgatunkami kryminału i thrillera, to część z jego fanów ciągle domagała się
powrotu tej szczególnej dwójki bohaterów. No to jest – „Baltica”, prequel
trylogii. Tyle że całkiem inny niż fani mogli przypuszczać, tylko luźno
powiązany z jednym z bohaterów, a zatem i nie trzeba znać trylogii, by po ten
tytuł sięgnąć.
Gdynia, odprawa na rejs wycieczkowy do Szwecji na pokładzie
MF „Baltica”. Wśród pasażerów znajdują się Sebastian, który wraz z żoną, dwójką
dzieci i teściową płyną świętować rocznicę ślubu; starsza pani Celina, którą po
śmierci męża syn nakłonił na tej ekskluzywny rejs; i Laura, młoda dziewczyna,
która wraz z dwójką przyjaciół postanowiła się dobrze zabawić. Każdy z nich
stara się odnaleźć na statku, tyle że... coś się dzieje – raz po raz zyskują
świadomość w innym miejscu niż zapamiętali, że byli, raz po raz ich wspomnienia
podsuwają coś innego niż powinny... O co w tym wszystkim chodzi? Kim jest
człowiek w masce świni? I dlaczego wszyscy tak chętnie piją Mirindę?!
Książka składa się z 26 rozdziałów. Narracja prowadzona jest
w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy trójki postaci – narrator
dokładnie oddaje ich myśli i emocje. Styl powieści jest przyjemnie współczesny,
czuć w nim ten właściwy lekko ironiczny humor Borlika, który często przejawia
się w kąśliwych spostrzeżeniach postaci na temat rzeczywistości. Dialogi
prowadzone są żwawo, przez całą lekturę czuć, że autor z przyjemnością
posługuje się piórem, czuć tę lekkość i swobodę. Dzięki temu książkę czyta się
znakomicie!
„- Daje się do tego przyzwyczaić.- No nie wiem. Ja to bym takiego dla przykładu dwa razy zdzieliła po pysku, może by przejrzał na oczy.- Wbrew pozorom to nie najgorsza praca. Lubię ją, nie chciałbym jej stracić przez agresywne zachowanie.- Oj tam, od razy agresywne. Biłby pan otwartą dłonią, nie pięścią.”
Historia skupia się na trójce postaci, które wiodą całkiem
różne życia. Muszę przyznać, że najbardziej polubiłam się z Celiną, to bardzo
przebojowa staruszka, która mimo wieku patrzy na życie bardzo nowoczesnym okiem.
Jest zadziorna i do bólu szczera, nie boi się walczyć o swoje. Z jej wspomnień
wynika, że miała szczęśliwe życie i sama zdecyduje, gdy będzie chciała do
swojego zmarłego męża dołączyć. Laura to młoda dziewczyna, wydaje się, że
rozważna – uczy się, zarabia, z tym że my łapiemy są w dosyć dziwnym momencie –
właśnie dowiedziała się, że w kanapce, którą poczęstował ją kolega, były grzybki
halucynogenne. W końcu płyną w rejs, by się zabawić, prawda? Laura zatem na to,
co się z nią dzieje, ma naprawdę dobre wyjaśnienie... No, przynajmniej do
czasu. Trzecia postać to Sebastian, statyczny mąż i ojciec, który ewidentnie
kocha swoją rodzinę (no, może teściową trochę mniej). Ale czy na pewno tak
jest?
Tym, co w książce najmocniej zaskakuje, co robi z niej
pozycję tak oryginalną jest klimat, jaki w niej panuje, i intryga kryminalna.
Te dwa aspekty powieści nierozerwalnie się ze sobą łączą. W historii tylko
kilka rzeczy jest stałych: statek, imiona postaci, pracownik obsługi, Mirinda i
człowiek w masce świni, reszta co chwilę się przeobraża... Im dalej w lekturę,
tym czytelnik mniej wie, tym klimat robi się coraz bardziej psychodeliczny.
Autor bawi się wyobrażeniami postaci, cały czas zmienia perspektywy, miesza w
wydarzeniach, tak, że po czasie już nic nie wiadomo, a my czujemy się tak samo
zagubieni jak bohaterowie. Dopiero pod koniec historia zaczyna się wyjaśniać,
ale nawet wtedy autor zachowuje w rękawie kilka konkretnych zaskoczeń.
Książkę czyta się niesamowicie, to mocno oryginalny,
pokręcony thriller, w którym jednak wydarzenia znajdują logiczne wyjaśnienie.
Autor po drodze zostawia nam niewielkie tropy, da się je wyłapać, co trochę
może na rozwiązanie naprowadzić, jednak jestem pewna, że nikt nie zgadnie w stu
procentach. Fabuła jest bardzo pokręcona, robi tak zwaną sieczkę z mózgu, zatem
i trudno jest to wszystko opisać.
„Nie jest łatwo kogoś zabić, większość ludzi nie potrafiłaby pociągnąć za spust nawet jeśli od tego zależałoby ich życie.”
Tak samo jest z tematami – nie mogę o nich napisać, by nie zepsuć
Wam frajdy z lektury. A szkoda, bo są super ciekawe, super ważne i iż się rwą,
by być obiektem dyskusji!
Podsumowując, „Baltica” to thriller, dla którego najlepszym
określeniem będzie psychodeliczny. Skupiony na odczuciach postaci, które jednak
cały czas się zmieniają, mieszają, gmatwają, z czego wychodzi prawdziwe kłębowiska,
prawdziwa niewiadoma. Dawno nie czytałam czegoś tak pokręconego, autor wymyślił
to rewelacyjnie – i kreacje postaci, i miejsce i małe stałe szczególiki –
wszystko jest dopracowane, przemyślane do perfekcji. Myślę, że to może być
najlepsza do tej pory książka autora, jestem pod wielkim wrażeniem! Szkoda
tylko, że napisać o niej mogę tak niewiele 😉 Zatem niech ocena mówi sama za siebie!
Moja ocena: 8,5/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz