Autor: Agnieszka Jeż
Tytuł: Pomroka
Cykl: Sprawy Soni Kranz, tom 1
Data premiery: 23.08.2023
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał
Agnieszka Jeż od zawsze wiązała swoje życie ze słowem
pisanym – studiowała filologię polską, redagowała książki, pracowała w
wydawnictwie. Od 2016 sama zaczęła publikować, najpierw w duecie z Pauliną
Płatkowską, później solo. Zaczynała od powieści obyczajowych, w 2020 roku
skusiła się jednak na debiut kryminalny – pierwszy tom z cyklu z sierżant Wierę
Jezierską, który na ten moment liczy trzy tomy. Teraz publikuje w obydwu
gatunkach, z powieści kryminalnych wydała jeszcze w 2022 roku osobną historię
„W cieniu góry”, teraz rozpoczęła cykl nowy – z komisarz Sonią Kranz. Tom
pierwszy nosi ciekawie brzmiący tytuł „Pomroka”.
Historia „Pomroki” toczy się na górskich terenach dawnych
Ziem Odzyskanych na południowym-zachodzie Polski, w małej wiosce Mieroszów i w okolicach
Wałbrzycha położonych przy Górach Stołowych. Właśnie tam trzy miesiące temu
przeprowadziła się Sonia Kranz wraz z nastoletnią córką Julią, wyniosły się z
Wrocławia, gdzie jej mąż, ojciec Julii, zostawił je dla młodszej kobiety, z
którą jak się okazało, od dawna miał romans... Sonia trochę pod wpływem impulsu
zdecydowała się zostać kierowniczką oddziału mieroszowskiej policji, teraz
trochę tego żałuje – w miasteczku nic się nie dzieje, brakuje jej wyzwań
zawodowych i życia towarzyskiego. I tak mija dzień za dniem, jednak pewnego
ranka Sonia nie zastaje córki w domu, jej telefon nie odpowiada. Gdy dociera na
komisariat, jeden z jej podwładnych informuje ją o zgłoszeniu – pewien
mężczyzna odkrył zwłoki młodej dziewczyny w jednym z opuszczonych domów. Sonię
oblewa zimny pot – jaka jest szansa, że ta dziewczyna to jej Julia?
„Czy oni w ogóle zdawali sobie sprawę, jakim szczęściem jest dziecko? Że to z jednej strony cud, taki w wersji mini, a z drugiej odpowiedzialność, i to jak cholernie ciężka, bo przecież nie ma żadnej instrukcji, człowiek działa po omacku, intuicyjnie, tyle może popsuć...”
Książka składa się z prologu, 17 rozdziałów i epilogu.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy Soni,
przedstawia zarówno wydarzenia, jak i przemyślenia postaci – a tych drugich
jest sporo. Styl powieści jest dosyć refleksyjny, mimo tego, że jest to powieść
kryminalna, to w książce pełno jest dygresji związanych ze spostrzeżeniami
psychologiczno-społecznymi narratorki. Zdania często są rozbudowane, jednak
język zwyczajny, codzienny, książkę czyta się łatwo, bardzo płynnie.
„Tak było na początku każdej sprawy. Chodziło o to, aby ją rozwiązać, żeby sprawiedliwości stało się zadość. W sumie to powiedzenie nie do końca do niej przemawiało, bo sprawiedliwie byłoby, gdyby zabici mogli żyć, ale w niedoskonałych warunkach za tę sprawiedliwość musiała robić słusznie i skutecznie wymierzona kara, poprzedzony dobrym śledztwem.”
Kluczową rolę w tej historii pełni Sonia, która mocno się
przed czytelnikiem odsłania. Aktualnie przechodzi przez trudny etap
rozpoczynania swojego życia na nowo. W wieku czterdziestu lat nie jest to
łatwe, przez co kobieta zaczyna w siebie wątpić. Wątpi, czy dobrze postępuje z
córką, wątpi w swoje umiejętności śledcze – przecież skoro przez tyle lat nie
odkryła, że jej własny mąż ją oszukuje, to jak może skutecznie przesłuchiwać
podejrzanych, kierować śledztwem, które powinno przynieść sprawiedliwość
rodzinie ofiary? I choć w teorii, dzięki terapii i swojej stoickiej
przyjaciółce wie, że te wątpliwości to bzdura, że jest silną babką i powinna w
siebie wierzyć, to jednak to, co zostało jej wpojone w dzieciństwie, teraz
zdaje się walczyć o to, by ponownie wyjść na wierzch. Sonia dzieli się często z
czytelnikiem swoimi wątpliwościami co do samej siebie, szczerze opowiada o tym,
co w niej siedzi – dzięki temu staje się niesamowicie bliska czytelnikom, a już
szczególnie tym, którzy choć po części dzielą jej doświadczenia – a takich osób
na pewno będzie sporo, w końcu wielu z nas w podobnym do bohaterki wieku
wychowywało się w podobnych rodzinach. Podobało mi się jednak to, że Sonia nie
pozwala swoim emocjom brać w górę – może niekoniecznie to, że je tłumi, ale to,
że ostatecznie zawsze zwycięża u niej racjonalność, a nie podszepty tej
niepewnej siebie kobiety. To zdecydowanie postać zasługująca na kontynuację!
„Może to akurat jej córka miała po niej? Wytrzymywanie, bez względu na okoliczności? Niepokazywanie, przemilczanie, czasem jedynie odkręcenie zaworu bezpieczeństwa, ale zawsze tylko trochę? Aż w końcu pieprznęło.”
Na przykładzie postaci lokalnych mamy szansę przyjrzeć się
temu jak żyje się w takim małym miasteczku, przede wszystkim jak trudno jest w
nim znaleźć miejsce na inność. Jednak bliskość gór, to że w każdej chwili można
rzucić wszystko i ruszyć na szlak, zmienia perspektywę, daje poczucie wolności,
bliskości z naturą, a i uczy pokory.
„Drobne prace fizyczne, zakończone widocznym efektem, dawały jej poczucie sprawczości, sensu. Był syf, jest czysto. Pozamiatane. Ona to zrobiła. Szkoda, że z innymi sprawami w życiu tak się nie da. Że jest się w nich zależnych od ludzi.”
No właśnie, miejsce to kolejny punkt powieści, który wypadł
zdecydowanie na plus. Autorka akcję osadziła w miejscu, w którym skomplikowana
historia przeszłości jest cały czas żywa, widoczna gołym okiem. Te tereny w
czasie II wojny światowej ciągle zmieniały granice i przynależność państwową,
przez co zrobił się tam niezły miks narodowościowy i kulturowy. Są Niemcy,
Czesi i Polacy, i wszyscy walczą o swoje miejsce i nienawidzą tego, co inne. Ponadto
miejsce te robi się coraz mniej ludne – młodzi uciekają z tych terenów,
przeprowadzają się do miast, które tętnią życiem. Tu turystyka nie jest
specjalnie duża, nie da się z niej wyżyć, nie za bardzo też jest czym się
zająć. Zatem sporo tu biedy i życia w dawnych ramach społecznych, w których to
ciągle mężczyźni mają głos jedyny i ostateczny. Historia tego miejsca
opowiedziana jest w tej powieści bardzo szeroko i rzetelnie.
„Kobiety generalnie szły do przodu, faceci jeszcze nie do końca się zorientowali, że patriarchat się chwieje. To, co kiedyś oznaczało normę, teraz przestawało nią być. Kasa, od niej wiele zależało. Niezależność uwalniała od konieczności związku. Kobieta, która dawała radę się utrzymać, nie musiała się godzić na kiepską relację i wiele rzeczywiście się nie godziło, przede wszystkim młodych. Starsze, którym zdecydowanie trudniej było udowadniać, że chcieć to móc, wciąż trwały w kulawych układach a ich partnerzy rzadziej doświadczali na sobie kruszenia starego systemu.”
A co z tym kryminałem? Jest, oczywiście. Są zwłoki, jest
śledztwo, szukanie winnych i podążanie naszej skomplikowanej śledczej za własną
intuicją. Bo Sonia nie idzie na łatwiznę, mimo szybkiego wyznaczenia
podejrzanego czuje, że wina jednak leży gdzie indziej. Zatem szuka i grzebie
próbując poznać historię rodziny zamordowanej bliżej. A nie jest to łatwe,
przecież w tej wiosce ludzie przed obcymi się nie odsłaniają... Tym bardziej,
że przecież chodzi o śmierć młodej dziewczyny, zatem i temat do rozmowy jest
naprawdę bolesny.
„Czyn przestępczy, zwłaszcza jeśli popełniony na dziecku, na kimś, kto jeszcze nie dostał statusu ‘dorosły’, domagał się zemsty. Dawniej służyły temu publiczne egzekucje, teraz nawet samych egzekucji nie było. Co się działo z tą skumulowaną żądzą zemsty? Wylewała się w internecie.”
Przyznam, że rozpoczynając lekturę wydawało mi się, że
trochę z dużo w niej dygresji – choć sama bardzo lubię kryminały, w których
chodzi o szersze spojrzenie na zbrodnię, to z początku tu wydawało mi się, że
ten kryminał w natłoku spostrzeżeń się rozmywa. Jednak to były tylko pierwsze odczucia
– im dalej w lekturę, tym byłam pod większym wrażeniem spostrzegawczości
autorki, która w swoją główną bohaterkę wpakowała to, co dobrze zna każda z nas,
to, co dostrzegamy wokół siebie na co dzień. To lektura kameralna, w której
skupiamy się przede wszystkim na postaciach i ich historii, oraz na historii
samego miejsca. Powieść, która dostarcza nie tylko ciekawości związanej z
zagadką kryminalną, ale i wielu innych emocji – smutku, wzruszenia, radości.
Sama kilka razy w czasie lektury płakałam, często kiwałam głową ze
zrozumieniem. Bardzo mi się podobało! Z niecierpliwością czekam na tom drugi z
Sonią Kranz, a „Pomrokę” polecam tym, którzy lubią niespieszne kryminały pełne
ciekawych spostrzeżeń na tematy społeczno-psychologiczne!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Luna.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz