stycznia 31, 2024

"Nielat" Piotr Kościelny

Autor: Piotr Kościelny
Tytuł: Nielat
Data premiery: 24.01.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 424
Gatunek: powieść kryminalna
 
Piotr Kościelny na rynku literatury kryminalnej obecny jest już kilka lat. Debiutował w 2017 roku, z każdą kolejną napisaną i wydaną książką zdobywał coraz więcej czytelników. Ja dołączyłam do nich stosunkowo niedawno, bo w 2022 roku, przy jego jedenastej powieści (recenzja – klik!), kiedy to już wydawał pod skrzydłami Wydawnictwa Czarna Owca. Autor w swoim dorobku sięga po historie kryminalne, czasami sensacyjne, ale niezależnie od tematu stawia na prosty język i realizm. Świat, który przedstawia jest brudny, zły, ale i niestety bardzo realny. W każdej z jego powieści (przynajmniej tych, które czytałam...) czuć, że autor dogłębnie zna temat z życia, może jego drugi zawód mu to ułatwia? Poza tworzeniem powieści prowadzi firmę detektywistyczną, uczy też samoobrony.
 
“Nielat” to kolejny tytuł (po “Szymku” -klik!), w którym autor zabiera nas do Wrocławia sprzed lat. Są lata 90te, dokładnie to lato 1998 roku. Wydział zabójstw komendy miejskiej jednego dnia dostaje dwa wezwania - w jednym z pustostanów znaleziono spalone zwłoki, po ich wielkości śledczy szacują, że ofiarą jest nastolatek, ale ciało jest niemożliwe do rozpoznania, jedynym tropem jest wiszący na nich medalik. Drugie wezwanie tyczy się podobnych rejonów, meliny, w której ktoś zamordował znanego aktora. W jaki sposób te dwie sprawy się łączą? Dlaczego ktoś podpalił ciało? I co znany aktor robił w tak szemranej dzielnicy?
“Ludzie zabijają z różnych pobudek. Czasem są zabójstwa bez sensu i bez motywu.”
Książka rozpisana jest na 13 rozdziałów, każdy to jeden dzień śledztwa. Rozdziały podzielone są na opis wydarzeń aktualnych, od 15 lipca do 29 lipca 1998 roku (ich jest więcej), które naprzemiennie przetykane są rozdziałami z przeszłości, rozpoczynającymi się cztery lata wcześniej, kiedy to 11letni Michał padł ofiarą swojego własnego wujka. Rozdziały dotyczące jego losów poznajemy w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego, rozdziały tyczące śledztwa policyjnego z 1998 roku w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. W tych fragmentach mamy szersze spojrzenie, narrator naprzemiennie obserwuje grupki śledczych ze sobą w jednym zespole współpracujących. Styl powieści to, jak już we wstępie wspomniałam, coś mocno charakterystycznego dla tego autora. Język, budowa zdań jest prosta, nieco oschła, nie jest zabarwiona emocjami czy zbędnymi przymiotnikami, zwyczajnie oddaje to, co jest, nawet kiedy rzeczywistość jest najbardziej brutalna z tych, jakie tylko można sobie wyobrazić. Dla narratora nie jest to jednak nic szokującego, nie budzi to jego emocji. Myślę, że właśnie w tym jest ta niepozornie duża siła, takie zwyczajne przedstawienie tak niezwyczajnych spraw tylko pogłębia efekt szokowania czytelnika, mocniej wstrząsa nim niż gdyby autor uciekał się do prawdziwie obrzydliwych opisów. Czego nie robi - u niego te drastyczne sceny dzieją się poza kadrem, są tylko zasygnalizowane - autor nie ma czytelników za głupców, wie, że każdy zdaje sobie sprawę, co dzieje się z bohaterami powieści w chwilach przemilczanych. Do tego, mimo iż sprawy przybierają nieraz bardzo drastyczny, szokujący obrót, język jest praktycznie pozbawiony wulgaryzmów - i tak autor udowadnia, że to nie przekleństwa budują napięcie, to nie one oddają emocje czytelnikowi. Ten styl, te niedopowiedzenia, ten brak przekleństw budzi we mnie szacunek dla autora – bo czuć, że i on szanuje swoich czytelników, wie, że o trudnych tematach można rozmawiać inteligentnie i z szacunkiem dla języka polskiego.
 
A skoro jesteśmy już przy języku i realności powieści, to od razu wspomnę też o realiach życia lat 90tych we Wrocławiu. To zaznaczone jest w powieści subtelnie, ale nadaje lekturze fajnego smaczku. Jest i język specyficzny dla grupy policjantów, jak np. ten tytułowy nielat (to po prostu osoba nieletnia), ale są też słowa spotykane tylko na obszarze Wrocławia, określenia jedzenia, czy specyficzne dla tego miasta budynki. Oczywiście są też ogólne realia lat 90tych - na tyle subtelne, że sama czasami zapominam, że to czasy sprzed telefonów komórkowych i internetu, ale są - wzmianki o muzyce czy filmach tamtego okresu.
 
To jednak cały czas tło, bo to, co na planie pierwszym, to tematy mniej miłe. Historia zabiera nas w brudny, patologiczny świat, pełen krzywd, ogólnej znieczulicy, dbania tylko o swoje dobro i swoje potrzeby. W takim świecie żyje Michał, z perspektywy którego poznajemy część wydarzeń - swoją drogą, w chwili gdy poznajemy Michała, czyli kiedy ma te 11 lat, ten suchy styl autora sprawdza się najmniej, bo jest po prostu trochę za dorosły dla narracji pierwszoosobowej dziecka, ale im bohater jest starszy, im więcej doświadczeń ma za sobą ta granica pomiędzy wiekiem a językiem się zaciera, z początku jednak jest wyczuwalna. Wracając do tematu głównego - Michał to chłopiec pochodzący z rodziny alkoholików, który nigdy nie miał w życiu nikogo, kto przejąłby się jego losem. Czytelnik poznaje go na moment przed niewyobrażalną krzywdą, jaką wyrządza mu wujek, co zmienia całego jego życie, podejście do świata i siebie samego. I my tę zmianę obserwujemy, dokładnie śledzimy jak Michał coraz bardziej traktuje swoje ciało jako instrument, jedyny przedmiot, którym może coś ugrać, jedyną kartę przetargową, która może go wyrwać z tego świata. Bo mimo biedy, alkoholizmu, brudu, krzywd i ogólnej patologii cały czas czuć, że Michał chce życia lepszego - tego zwyczajnego, bezpiecznego, w którym mógłby funkcjonować jak każdy inny człowiek, szanować sam siebie i po prostu żyć, może nawet chwilami szczęśliwie. Coś, co my mamy na co dzień, coś, co traktujemy całkowicie zwyczajnie, jako coś nam należne.
“(...) każdy z tych nastolatków ma za sobą bagaż doświadczeń i ciężar czasem naprawdę traumatycznych przeżyć.”
W historii dotyczącej przebiegu śledztwa spotykamy więcej postaci, przewodzi im Nawrocki, zwany Czartem, który jest prowadzącym to śledztwo, a w razem z nim współpracuje jeszcze piątka, momentami szóstka śledczych - zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Tyle że i tu sytuacja przedstawiona jest mocno realistycznie - tempo akcji nie toczy się tempem super-dynamicznym, raczej umiarkowanym, a policjanci nie zajmują się jedną sprawą - już przecież na wstępie mają dwa zgłoszenia, którymi muszą zajmować się jednocześnie, później dochodzą kolejne, co sprawia, że czytelnik czuje się, jakby obserwował prawdziwy dzień z życia śledczego - kilka zaczętych spraw, większa liczba ciągle czekających nie rozwiązanie, papierki do wypełnienia, ale i czas na pożartowanie ze współpracownikami czy powroty do domu, do życia rodzinnego o racjonalnych porach. Rozumiem dlaczego w innych kryminałach tego nie dostajemy - to trochę spowalnia detektywistyczny pęd - ale w przypadku Kościelnego to nie jest minus, to kolejna cecha, która wyróżnia jego twórczość na tle innych, budująca tej charakterystyczny dla niego realizm. Bardzo mi się podoba takie przedstawienie prowadzonego śledztwa.
“W szkole nie uczą, jak się zachować w takiej sytuacji. Nikt nie szkoli policjanta, jak powstrzymać odruch wymiotny, gdy ma do czynienia z miesięczny trupem. Nikt nie uczy, jak rozmawiać z pedofilem, który ślini się na wspomnienie czynów, których dokonał. Co zrobić podczas zatrzymania kata, który chwilę wcześniej pobił do nieprzytomności swoją partnerkę lub dziecko. Nikt nie pokazuje, z jakimi emocjami przychodzi się zmierzyć policjantowi, gdy przyjeżdża do zwłok noworodka zamordowanego w szoku poporodowym. Tego wszystkiego policjant uczy się w trakcie codziennych obowiązków służbowych.”
Poza tym, że historia toczy się w środowisku patologicznym, to dodatkowo porusza tematy tak w Polsce niewygodne, te najważniejsze, te najbardziej konfliktowe: jest tu o homoseksualizmie, jest o pedofili, prostytucji, jest o religii i Kościele, jest o polityce i układach, układzikach, korupcji i traktowaniu jednostek jak pionków w grze. Jest o systemie minionym i o tym, że dla niektórych ciągle niekoniecznie należy on do przeszłości. Jedne tematy są wyraźniejsze, zajmują więcej miejsca, inne są gdzieś tam okazjonalnie wspomniane, jednak nie da się ukryć - to wszystko znajduje się w jednej książce.
“Przez ostatnie lata widziałem tyle zła, że to nie do pomyślenia, by jakakolwiek siła wyższa na to pozwoliła. Nie było żadnego stworzyciela i nie było żadnych proroków. Jedynym bogiem, jakiego znałem, była kasa (...).”
Zastanawiam się jeszcze nad celem tej historii, tego, do jakich przemyśleń ma nas zmusić. Bo nie chodzi w niej tylko o uświadomienie tego brudu, jaki nas otacza, a na który tak skutecznie przymykamy oko. Myślę, że poza tym warto też pomyśleć o tym, że nawet do najokropniejszej sytuacji z biegiem czasu można się przyzwyczaić, ile ludzka psychika może znieść. A także po raz kolejny uwrażliwia na historię innych - ci ludzi, którymi na pierwszy rzut oka gardzimy - narkomani, bezdomni, prostytutki - to cały czas nadal ludzie, z historią, z czymś co sprawiło, że wylądowali w takim miejscu. Czasami tam, mimo wszystko, ciągle można znaleźć ludzkie podejście, ludzką wrażliwość, której, przynajmniej nasz bohater, nie znalazł nigdzie indziej. I odwrotnie - tam, gdy spodziewalibyśmy się znaleźć zrozumienie i dobro, czasami można znaleźć tylko najgorsze najbardziej podstawowe brzydkie pragnienia. Zastanawiające jest to, jak szybko ludzie są zdolni do przemocy, jak chętnie wykorzystują własną dominację, własną siłę nad słabszymi. Im więcej myślę o tematach, jakie ta historia przynosi, tym więcej pojawia mi się ich w głowie, ale na tym zakończymy - pozwolę Wam na własne przemyślenia, własny odkrywanie psychologiczno-społecznych zagadnień, jakie niesie sobą ta lektura.
 
Podsumowując, “Nielat” to historia niebanalna, bardzo charakterystyczna dla pióra Piotra Kościelnego. Jest to kryminał, ale potraktowany nieco inaczej - obserwujemy śledztwo, ale i policyjną codzienność, zadania, rozmowy i kilka spraw prowadzonych równocześnie. Jest to też historia mroczna, pełna okropnych przeżyć, brutalności i patologii, ale opisanych w sposób prosty i spokojny, bez wymuszonego szokowanie słowem - same sytuacje wystarczą. Opisana jest krzywda i wyzysk dzieci, to, jak niektóre z nich muszą dorastać w tempie ekspresowym i doświadczają okropności tak wielkich, że ciężko to sobie wyobrazić. A mimo to chcą żyć, wierzą, że tę okropną codzienność da się zmienić, wyrwać się z tego szamba. To bardzo mocna, wstrząsająca proza, w której czuć, że jest ona opowiedziana po coś, ma zmusić czytelnika do myślenia, do odczuwania emocji w świecie realnym, a nie tylko po to, by bezsensownie szokować. Bardzo to u Kościelnego szanuję.
 
Moja ocena: 8/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz