kwietnia 23, 2024

"Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Przepraszam, tu był trup
Cykl: Zbrodnie na podsłuchu, tom 1
Data premiery: 24.04.2024
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał cosy crime
 
Marta Matyszczak to autorka, której książki na księgarskich półkach możemy znaleźć już do siedmiu lat. W 2017 zaczynała swoją literacką przygodę z “Tajemniczą śmiercią Marianny Biel”, która była pierwszym tomem serii komedii kryminalnych Kryminały pod psem. I przez cztery lata to właśnie o kryminalnych, ale ujętych w komediowy sposób przygodach kundelka Gucia i jego ludzkich towarzyszy mogliśmy czytać. W 2021 nastąpił pierwszy zwrot w twórczości autorki - pojawiło się “Mamy morderstwo w Mikołajkach”, które rozpoczęło Kryminały z pazurem - cykl, w którym to kotka Burbur przewodzi ludzkiemu stadu, nadal komediowa, choć w nieco bardziej mroczny sposób. Teraz, kolejne trzy lata później, mamy zwrot numer dwa, który jednak jest jeszcze mocniejszy niż za pierwszym razem - Zbrodnie na podsłuchu to seria, w której nie będzie narratorów zwierzęcych i raczej bliżej jej do kryminałów cosy crime niż typowych komedii kryminalnych. Jest to zatem coś całkiem nowego w twórczości autorki, a zatem coś, po co bez problemów mogą sięgnąć czytelnicy jeszcze z jej piórem nie zaznajomieni. To taki nowy start, choć cały czas świetnie wpisujący się w ten charakterystyczny styl autorki, który można pokochać od pierwszych stron!
 
Historia “Przepraszam tu był trup” rozpoczyna się w Warszawie. To tam od kilku miesięcy mieszka Rita Braun, kobieta przed 30stką, która stara się ułożyć swoje życie na nowo. Ten start jednak jest trudny - praca na kasie w Biedronce i mieszkanie współdzielone ze studentami jest nieco deprymujące. Kiedy przychodzi taki dzień, gdy wszystko idzie nie tak, Rita korzysta z właśnie posuniętej jej propozycji - jej przyjaciółki, która nie tylko jest doskonałą tłumaczką, ale która ostatnio zrobiła się całkiem bogata dzięki popularności swojego profilu na TikToku, a która dostała właśnie zaproszenie na otwarcie hotelu i SPA w górach, w Wiśle. Zaproszenie obejmujące zameldowanie w dużym, luksusowym apartamencie i to właśnie Ritę chce ze sobą zabrać. Czy moment nie mógł być bardziej idealny? Rita szybko pakuje walizkę i w drogę - ten tydzień w luksusowym hotelu powinien jej wystarczyć by przemyśleć swoje życie na nowo, wpaść na jakiś nowy plan na siebie. Jednak i ten wyjazd nie idzie zgodnie z planem - nieplanowany pasażer w postaci brata, hotel pełen rozwydrzonych influencerów, tajemniczy gość i do tego śnieg, który odcina hotel od świata… No i trup, który znika. Tak, to z pewnością będzie niezapomniana przygoda!
“Rita czuła się przytłoczona. Ale też podekscytowana. Jakby… bezkarna? Jakby znalazła się na odciętej od świata wyspie.”
Książka rozpisana jest na prolog, dziesięć dni pobytu w górach oraz epilog. Każdy dzień podzielony jest na fragmenty opisane z perspektywy kilkorga postaci, w większości zachowując chronologiczny ciąg zdarzeń, choć od czasu do czasu (poczynając już od prologu) dostajemy krótkie przebłyski z momentu, w którym odkryty zostaje trup. Każda zmiana bohatera, każda zmiana czasu jest w tekście oznaczona, a dodatkowo, aby postaci nie pomieszać na wklejce okładki mamy wypisanych głównych bohaterów z króciutką charakterystyką, co z pewnością ułatwia początkowe rozróżnienie postaci (choć sama z tym problemów nie miałam). Na początku oraz nieco później historia przedzielona jest też wstawkami z podcastu Rity, który zaczyna prowadzić podczas pobytu w hotelu. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez kilkoro bohaterów oraz w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego, gdy przyglądamy się Ricie. Styl powieści jest lekki, delikatnie uszczypliwy i delikatnie dopasowany do każdego z narratorów - jedni wypowiadają się bardziej naturalnie, inni bardziej młodzieżowo, choć zmiany są subtelne. Oczywiście cała narracja utrzymana jest w przyjemnym, lekko humorystycznym tonie, dzięki czemu z jednej strony możemy trochę pośmiać się z delikatnego przerysowania charakterów postaci uwidaczniających ich wady, z drugiej trudne tematy są łatwiejsze do przyjęcia, ale nie tracą nic na swojej głębi i tak samo dobrze zmuszają czytelnika do refleksji jak przy powieściach całkowicie poważnych. Sama już zaczynając lekturę raz śmiałam się, raz prawie płakałam, więc wachlarz emocji jest w pełni zapewniony. A książkę czyta się doskonale, ten niewymuszony lekki styl autorki jest naprawdę rewelacyjny - nie wiem czy to zmiana serii czy po prostu tutaj jest to tak widoczne, ale przy tej książce doceniłam go naprawdę mocno.
“Jak długo w końcu można być miłym i wrażliwym? Są granice, po których przekroczeniu psuje się człowiekowi charakter!”
Przy historiach z dużą liczbą postaci bądź narratorów zawsze jest ryzyko, że czytelnik będzie się gubił kto jest kim. W tej powieści jednak nie mamy spisu postaci otwierającego powieść (no chyba że liczyć tą wklejkę?), ale za to już na pierwszych stronach dostajemy inną prezentację - w formie artykułu o otwarciu hotelu, w którym opisane są sławy zaproszone na te wydarzenie. To bardzo sprytny, ciekawy pomysł prezentacji postaci! Jednak nawet bez tego myślę, że czytelnicy nie powinni mieć problemu z ich odróżnieniem  - są tak charakterystyczne, tak bogato kreślone, że po prostu nie sposób ich pomieszać! Każda z postaci jest inna, a jednak coś ich łączy - są ważni i rozpoznawalni na tyle, by warto było ich zaprosić na otwarcie hotelu, które sprawić ma, by te miejsce było popularne, ale i kojarzyło się z luksusem. Mamy więc bohaterów w sieci znanych z różnych dziedzin - jedni są znani, bo są znani, czyli typowi influencerzy, popularni z nie wiadomo jakich powodów. Jest aktor, jest trenerka fitnessu, jest producentka ekologicznych kosmetyków i lokalny biznesmen-cukiernik. Każdy charakterny i pomysłowy na tyle, że wybił się w świecie, miał na siebie pomysł i ciężko pracował, by tę popularność zyskać. No właśnie, czy wszyscy pracowali tak ciężko?
“Mój wizerunek jest dla mnie wszystkim. Jeśli go stracę, mogę zapomnieć o pieniądzach i od razu poszukać sobie jakiejś zwyczajnej roboty. Czy płacili gdzieś za głaskanie kotów?”
Dodatkowo każdy z influencerów przywozi kogoś ze sobą - partnerów, rodziców, całe rodziny. W historię wpleciony zostaje jeszcze tajemniczy, brodaty gość i właścicielka hotelu, która roztacza pieczę nad gośćmi, dba, by było im dobrze, ale i by wywiązali się ze swoich obowiązków i nadawali z hotelu relacje na żywo. Każdy w tej historii ma swoje miejsce, każdy jest widoczny i razem z wszystkimi tworzy jedną pełną historię. To prawdziwa sztuka rozpisać opowieść na tyle postaci, w której czytelnik się nie pogubi i to tym autorka udowadnia nam swój kunszt literacki!
“Igor tylko by wtykał nos w książki (żeby jeszcze jakieś mądre, o ekonomii na przykład, nie miałbym pretensji; jednak on czytywał Wielką Literaturę - tak mawiał o tych wszystkich nieprzynoszących żadnych wymiernych korzyści kilkusetstronicowych tomiszczach pisanych przez autorów, którzy nie liczyli się z czasem swoich odbiorców).”
A jednak mimo tylu równoprawnych postaci to ta jedna się wyróżnia, ta, której narracja prowadzona jest inaczej od reszty. To Rita, bohaterka serii, która będzie nam dostarczać materiałów na śledztwo w formie podcastu w każdym kolejnym tomie. Rita jest bohaterką trochę w życiu pogubioną, ale i powoli się odnajdującą - w końcu nie boi się ryzykować, w końcu stara się własnymi siłami realizować swoje pasje i marzenia. Ale co ją powstrzymywało przed tym do tej pory?
“Ciekawe jak długo zajmie wyrównanie kolorytu skóry? Przywrócenie jej samej do ustawień fabrycznych? Choć to raczej nie było już możliwe. I nawet by tego nie chciała. Uczyła się na swoich błędach. Zamierzała o nich pamiętać, by więcej nie wpakować się w taką kabałę.”
W książce, jak sam tytuł wskazuje, jest trup, jest kryminalny podcast, musi więc zatem być śledztwo i zbrodnia. I jest, choć przez sporą część lektury raczej znajduje się w tle. Najpierw zapoznajemy się z bohaterami i ich sytuacją życiową, obserwujemy ich relacje, które nawiązują się przy grupowych spotkaniach w hotelu. Dopiero, gdy hotel zostaje odcięty od świata, napięcie, emocje narastają i wtedy następuje punkt kulminacyjny powieści. Mamy więc motyw nieco klasyczny - zamknięte miejsce zbrodni, wąskie grono podejrzanych, przełożone jednak na czasy współczesne - pośród telefonów komórkowych, internetu i modnych społecznie tematów. Od samego początku jednak czytelnik oczekuje na to, co się wydarzy - na wstępie dostajemy krótką scenkę z momentu odkrycia ciała, zatem uważnie śledzimy wcześniejsze wydarzenia, które do zbrodni mają oprowadzić… I podejrzewamy wszystkich, bo przecież wśród sław z pewnością każdy ma coś, co chce ukryć… Coś dla czego warto zabić? Gdzie duże pieniądze, tam i zbrodnia? Historia kryminalna bardzo dobrze zgrywa się z rodzajem gatunkowym powieści, kładąc nacisk właśnie na opowieść, solidnie umotywowaną zagadkę, nie ma krwawe czy brutalne opisy.
“Życie w zamknięciu - choćby i najbardziej luksusowym - nawet najtwardszych zawodników przyzwyczajonych do długich godzin gnicia na kanapie (...) wpychało w klaustrofobiczne stany.”
Jednak pod tym kocykiem lekkości i zabawy, kryją się tematy poważne, solidnie przedstawione społecznie i psychologicznie. Po pierwsze, każdy z bohaterów wydaje się tkwić w jakiejś toksycznej relacji – każdy w innej, a jednak łączy je to, że są zwyczajnie niezdrowe. Jak się rozwijają, jak postacie się pod siebie uzależniają i jak to odreagowują? Po drugie, podobało mi się to, jak autorka podkreśla rolę social mediów w życiu bohaterów - doskonale oddaje to nasze aktualne czasy, w których spora część życia toczy się właśnie wirtualnie. I choć momentami wydaje się, że autorka wyśmiewa przywiązanie do telefonu i sociali, to równocześnie podkreśla, że zbudowanie swojej marki w sieci też nie jest rzeczą najłatwiejszą, a wiąże się również z przeszkodami i zagrożeniami Po trzecie, fajnie przedstawione jest też podejście do biznesu w ogóle, do tego jak postrzegane są w biznesie kobiety, a jak mężczyźni. I po czwarte, temat ekologii. Hotel, w którym rozgrywa się akcja reklamuje się jako ten przyjazny środowisku - właśnie z tego powodu zaproszona jest producentka ekologicznych kosmetyków, instruktorka fitnessu promująca zdrowe podejście do życia, cukiernik, który wytwarza pyszności z lokalnych, zdrowych produktów. Wszystko z dbałością o gości hotelu, ale i o planetę. A my przyglądamy się jak ten biznes wygląda od środka… Temat ważny dla świadomości społecznej, z dobrym przesłaniem.
“Te same role, tak po prawdzie, też dostaję dzięki temu, że internauci chcą mnie podglądać w mediach społecznościowych. Producenci najpierw pytają mnie o liczbę lajkowiczów, a dopiero potem ewentualnie zerkają na osiągnięcia zawodowe. Taki świat i nie ma się co na niego obrażać.”
No i już naprawdę na koniec muszę odnieść się do zimy, jaką autorka oddała w tej powieści. Sama uwielbiam górskie zimowe klimaty, więc już tym historia wpasowała się w moje gusta. Autorka zimę oddaje bardzo przekonywująco, bardzo klimatycznie - i znowu tym wpisując się w rodzaju kryminału cosy crime - nic tylko zasiąść z tą książką pod kocykiem i czytać o głębokiej, odcinającej od reszty świata zimie! I zbrodni, która nie straszy, a ciekawi!
“Wtedy sądziła, że się o nią troszczy. Że to jest forma pocieszenia. A to przecież była tylko radość z tego, że jej życie idzie po jego myśli.”
Podsumowując, “Przepraszam, tu był trup” czyli pierwsze spotkanie Marty Matyszczak z powieścią, w której nie ma zwierzęcych narratorów, wypada bardzo mocno na plus. Autorka stworzyła powieść lekką, bardzo klimatyczną, która oczarowuje srogą, ale i piękną zimą w górach, która bawi humorystycznymi kreacji postaci i żartami sytuacyjnymi. Która jednak pod tym płaszczykiem zabawy i lekkości kryje tematy istotne, by mówić o nich głośno - o walce o siebie, o ciężkiej pracy i o odpowiedniej motywacji, by nie zbaczać z raz obranego kursu. Przyznam, że polubiłam się z Ritą, to postać, w której znalazłam gdzieś tam cząstkę siebie, która mnie wzruszyła i w odpowiednim momencie podbudowała, więc z niecierpliwością będę wyczekiwać jej dalszych przygód!
Ale żeby nie było - dla miłośników zwierzaków też znajdzie się kilka krótkich scenek - oczywiście nie w postaci narratora, ale obecność zwierząt odhaczona!
 
Moja ocena: 8/10
 
Dokładnie dwa tygodnie po premierze, czyli w środę 8 maja zapraszam Was na spotkanie na żywo, które będę miała przyjemność z Martą Matyszczak przeprowadzać - widzimy się w moim profilu na IG o godzinie 19:00!
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz