Autor: Juliusz
Machulski
Tytuł: Nikczemny
narrator
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 692
Gatunek: powieść
kryminalna / czarna komedia
Nazwisko Juliusza Machulskiego znane jest od
lat 80-tych XX wieku - bo kto nie słyszał o “Seksmisji”? O “Kingsajzie”? O
“Kilerze”? To jedne z najgłośniejszych, najważniejszych filmów w historii
polskiego kina schyłku XX wieku. Reżyser, scenarzysta filmowy, producent, aktor
od czasu do czasu bawił się i słowem pisanym - pojawiały się jego felietonu,
było też kilka książek odsłaniających kulisy powstania jego głośnych filmów.
Jednak na rynku powieści beletrystycznej pojawił się dopiero rok temu - z
“Wiszącą małpą”, czarną komedią kryminalną, która przenosiła czytelnika w rok
1991 i która choć miała w sobie cechy znane z filmów Machulskiego, jak i wzmianki
filmowe, to jednak ze środowiskiem, w których autor żył przez wiele lat, nie
miała za wiele wspólnego (recenzja – klik!). Zmienia się to z jego drugą
powieścią - z “Nikczemnym narratorem”, gdzie akcja mocno zakorzeniona jest
wśród twórców filmowych…
4 lipca 1993. Kamil Hubeny, scenarzysta
filmowy i autor powieści kryminalnych przylatuje na miesiąc do Polski. Ostatni
rok spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie uczył studentów scenopisarstwa, zresztą
zaraz tam wraca, wpadł do Polski tylko na chwilę. Mówi - by odpocząć - ale tak
naprawdę mam kilka spraw do załatwienia, zarówno rodzinnych, jak i zawodowych.
Niestety szybko okazuje się, że przyjazd ten przysporzy mu raczej problemów -
żona chce się z nim rozwieść, matka niby coś chciała, ale tak naprawdę plecie
od rzeczy. Jego przyjaciel i reżyser, z którym spotkaniem wiązał duże nadzieje
na powrót do łask filmowców, nawet jego scenariusza nie przeczytał… Za to ma do
niego prośbę. Prosi Kamila, by rozwiązał zagadkę kryminalną. Erykowi wydaje
się, że ktoś morduje osoby, które pracowały przy filmie “Zabić króla” sprzed
prawie dwudziestu lat. Były już cztery podejrzane zgony w jednym miesiącu! Eryk
obawia się czy on nie będzie kolejny. Kamil jest jego paniką trochę rozbawiony,
ale obiecuje przyjrzeć się sprawie - w końcu ma tu siedzieć miesiąc, a nie za
bardzo ma co w tym czasie robić, Eryk zresztą oferuje mu mieszkanie, w którym
teraz Kamil może się zatrzymać, jak i obiecuje, że jak tylko skończy aktualnie
nagrywany film, to zajmą się produkcją tego, co Kamil przygotował. No więc jak
tu się nie zgodzić?
“Kiedy piszę kryminał, to z góry wiem, kto zabił, i dopiero wymyślam od końca fabułę, żeby dojść do tego, jak to się stało. Ja nie rozwiązuję zagadek, Eryk! Ja konstruuję zagadki! To zupełnie co innego, kiedy od początku wiesz, kto zabił.”
Książka rozpisana jest na prolog,
nienumerowane części, z których każda jest opisem jednego dnia z odliczaniem do
ponownego wylotu Kamila z Polski, epilog, a ostatnie jej sto stron, to
scenariusz filmu Kamila pt. “Torsje”, z którym przyleciał do Polski wraz z
komentarzem Eryka, zaprzyjaźnionego reżysera. Dzięki takiemu ułożeniu powieści
mamy coś na kształt historii w historii – prolog pisze Kamil w czasach
współczesnych zapowiadając, że historia w książce zawarta będzie opisem
prawdziwych zdarzeń sprzed trzydziestu lat. Każda jej część (dzień) podzielona
jest na numerowe rozdziały, każdy dzień zawiera takich rozdziałów kilka.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Kamila, a
zatem narrator nie jest obiektywny, przedstawia nam świat zabarwiony już swoimi
emocjami, swoim własnym spojrzeniem, oceną wydarzeń. Styl powieści jest
charakterystyczny dla Machulskiego, zdania budowane są spokojnie, dialogi
usiane grami słownymi i czarnym, sarkastycznym humorem. Historia ułożona jest
chronologicznie, ale jej charakter jest nieco gawędziarski - pełno w nim
nawiązań filmowych i literackich.
“Działo się to w czasach, kiedy o filmach mówiło się, że się je kręci, a nie nagrywa, i były one ciekawsze od swoich zwiastunów. W czasach, gdy filmów zasługujących na Oscara było, odwrotnie niż dzisiaj, o wiele więcej niż oczekujących na nie złotych statuetek.”
Narratorem jest 33-letni Kamil, który nigdy
nie był dobry w okazywaniu uczuć. Jego ciągle jeszcze aktualna żona przekonana
jest, że ma Aspergera, a sam Kamil przyjął to za dobre usprawiedliwienie
swojego nieco nikczemnego zachowania. Ogólnie w czasie lektury miałam cały czas
wrażenie, że Kamil jako bohater i jako narrator cały czas przed nami gra, nie
zdradza swoich prawdziwych uczuć, a opisuje jest w stylu ironicznym, tak, by
łatwiej było mu się z nimi zmierzyć, a czytelnik, by uznał go za zabawnego
luzaka. No właśnie, czuć jednak że nie do końca tak jest.
“Jestem niedojrzałym hedonistą, nikczemnym narratorem z syndromem Piotrusia Pana, mam paskudny charakter i żonę, z którą boję się rozwieść (...).”
Wokół Kamila pojawia się ogromne grono postaci
związanych z filmem, a co ciekawe - postacie fikcyjnie mieszają się z prawdziwymi.
Oczywiście dla niego najważniejszą rolę odgrywają kobiety - żona, matka, dawna
znajoma, nowa znajoma, aktorka, która wpada na niego, bo myli go z kimś innym -
oraz Eryk, z którym Kamil wiąże nadzieje zawodowe. Kobiety, te w jego wieku i
młodsze, wydają się być traktowanie nieco przedmiotowo, co przyznam, że z
początku trochę mnie irytowało, po czym uświadomiłam sobie, że to przecież
obraz świata, jaki widzi Kamil. A Kamil właśnie taki trochę jest, nieco
egoistyczny, nastawiony na spełnianie swoich zachcianek. Dopiero wtedy zaczęłam
w tych kobietach dostrzegać więcej i doceniać ich ukryty wizerunek.
“Są drzewa, co rosną do pewnej wysokości, a potem nagle dziwacznie wyrodnieją. U ludzi zdarza się to często.”
Ale dosyć o postaciach! Bo tym, co w książce
najważniejsze jest film. Z jednej strony jest to pochwała dla kina lat 80-tych
i 90-tych, bo przyznajmy szczerze - wtedy robiło się dobre filmy! Ilość
tytułów, reżyserów, aktorów, jacy są tu wspomniani, jacy nawet i czasem przez
fabułę się przewijają, jest ogromna. Są dyskusje o zaletach i wadach filmu, o
tym, jaką film pełni rolę w kulturze. No i właśnie - jest też druga strona
medalu, czyli krytyka branży filmowej, tego, jak przysłowiowa woda sodowa może
uderzyć do głowy. Jak wyglądają imprezy filmowe, na co filmowcy pozwalają sobie
tłumacząc to potrzebą tworzenia sztuki. Jak mocno to, co dzieje się na planie
filmowym, może wpłynąć na prywatne życie filmowców.
“Czy film był przez to lepszy? Nie. Reżyserzy po prostu dostają świra z przyzwyczajenia do swojej niczym niezmąconej sprawczości.”
Obok filmu jest przecież też i zagadka
kryminalna. Z tematem filmowym mocno się przeplata, przez długą chwilę
pozwalając mu na prowadzenie - w tym czasie dochodzenie Kamila, szukanie
potwierdzenia bądź zaprzeczenia teorii Eryka, który twierdzi, że te przypadkowe
śmierci są za częste, by mogły być przypadkowe, a w którą sam Kamil nie za
bardzo wierzy, odbywa się raczej w tle, w chwili wolnej, gdy Kamil nie zajmuje
się swoimi prywatnymi bądź zawodowymi sprawami. Czasem nawet te jego
lekceważenie obaw przyjaciela, wydaje się nie na miejscu, ale hej, to w końcu
nikczemny narrator.
Gdzieś w drugiej połowie książki intryga
kryminalna zaczyna wychodzić na prowadzenie, faktycznie zaczyna się z tym
tematem więcej dziać, jest kilka dobrych zaskakujących scen. Ale i tu mamy dwie
strony medalu: to sprytna zagadka, z dobrym, mądrym przesłaniem, choć też, gdy
już zaczynamy się w nią faktycznie wgryzać, to i jej rozwiązania prawdopodobnie
można się zacząć domyślać. Czy jednak to jest aż tak ważne? Chyba nie,
ważniejsze wydaje się zagadnienie jakie sobą niesie. Tego jednak zdradzić Wam
nie mogę.
“- A jak by pan jednym zdaniem określił różnicę między Stanami a Polską?- Jednym zdaniem? Tutaj do wszystkiego przykłada się zbyt wielkie znaczenie."
Na koniec zajmijmy się tłem. Lata 90-te to dla
niektórych już science fiction, dlatego tym bardziej cieszy to, jak dokładnie
autor oddał realia życia w tych burzliwych, ciekawych po peerelowskich latach.
To czasy, kiedy Polska dopiero zaczynała podążać za resztą świata, za Zachodem,
od którego tak długo była odcięta. Ludzie jeszcze ciągle tkwili w PRL-owskiej
kulturze, choć akurat środowisko filmowców już zaczęło przesiąkać tym, co
amerykańskie. I tak pojawiają się zwroty, idiomy angielskie (nie są tłumaczone
na polski), pojawiają się książki, co do których obecności na polskim rynku
Kamil jest zdziwiony. W drugą stronę to jednak nie działa - Polska pozostała
dla Zachodu ciągle trochę takim nieistniejącym krajem.
“- (...) I wie pani co? O ile w tamtejszych wypożyczalniach mogę znaleźć wszystkie filmy z Czech, Węgier czy Związku Radzieckiego, to z Polski nie ma nic!- Nic?- Nic a nic, kurwa!- Ojej! A dlaczego?- Bo my Polacy nie umiem sprzedawać tego, co mamy.- Jak pan myśli, dlaczego?- Bo jesteśmy nieudolni.”
“Nikczemny narrator” to powieść
filmowo-kryminalna podlana czarną komedią, w której nieco ironiczne spojrzenie
na rzeczywistość polską i rzeczywistość środowiska filmowego nadaje lekturze i
lekkości, i głębi zarazem. To hołd dla kina końca XX wieku, jak i krytyka życia
filmowców, którzy szybko zapominają o tym, że mają prawa takie, jak inni,
zwyczajni, niezwiązani z filmie ludzie. To też powieść trochę ryzykowna przez
postać pierwszoosobowego narratora, którego sposób myślenia współczesnego
czytelnika może czasami oburzać. Warto wtedy pamiętać - narrator to też cały
czas kreacja fabularna, która niesie sobą konkretny cel. To powieść naładowana
filmowymi ciekawostkami, a przez to dosyć niespieszna, ale dla tych, co jeszcze
pamiętają te dobre filmowe czasy (a może dopiero chcą poznać?) jest to lektura
obowiązkowa!
“Pomyślałem sobie wtedy, że być może w najbardziej mrocznych zakamarkach umysłu każdego z nas, tam, gdzie nie dociera światło rozumu, ukrywa się koncept tak stary jak ludzkość: zło. I cała sztuka życia polega na tym, żeby temu złu nigdy nie pozwolić stamtąd wypełznąć.”
Moja ocena: 7.5/10
W dniu premiery książki (23.10) oraz w najbliższy weekend (niedziela 27.10) odbędą się spotkania autorskie z Juliuszem Machulskim - w Warszawie i Krakowie!
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Sonia Draga.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz